Skocz do zawartości

Mareg

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 004
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Mareg

  1. Mareg

    Skrzywiony wyciag?

    Jak rzut osi wyciągu jest 10 mm przesunięty względem środka obiektywu, to tak samo rzut osi obiektywu jest przesunięty 10 mm względem środka wyciągu, czyli pewnie tak jakby wyciąg był ugięty 10 mm. W ogóle nie wyobrażam sobie jak to jest możliwe, żeby na 420 mm był błąd 10 mm w refraktorze. Jeśli jest możliwość osiowego obrócenia wyciągu na mocowaniu do korpusu teleskopu, to może spróbuj go obrócić i patrz, czy te 10 mm przesunięcia plamki lasera na obiektywie podąża za wyciągiem. Jak plamka podąża, to to wskazuje na problem z wyciągiem lub jego mocowaniem. Jak nie podąża, to nie podąża...
  2. Ja jestem poza Krakowem do soboty, tak że niestety nie dam rady. Bawcie się dobrze !
  3. A może logarytmiczna skala jasności, czyli tak jak to odbiera nasze oko przy obserwacjach wizualnych ?
  4. @lemarc, taka przysłona wedle wszystkich książek tylko pogorszy kontrast. Apertura się nie zmienia, zatem wrażliwość na seeing też się nie poprawi, więc nie będzie żadnego zysku.
  5. Bardzo proszę o jakiś rysuneczek lub przykład czegoś takiego, bo na razie nie wiem o co chodzi.
  6. Hans, ja też się nad tym wszystkim zastanawiam i też nie daje mi to spokoju. Dlatego tu o tym piszę, bo cicho liczę na pomoc w zgłębianiu tematu. Ale samo porównywanie do EDka jest tylko dla mnie próbą zainteresowania Forum tematem, żeby ludzie wzięli trochę tektury i porobili sobie takie przysłony na Synty, popróbowali jak przez to widać i może zaczęli pisać jak to u nich działa. Większy Newton co chłodzi się w zimie parę godzin nie jest żadną konkurencją dla małego EDka, tak samo jak EDek dla Newtona co zbiera 13 razy więcej światła. To są krańcowo różne teleskopy i ich porównania pewnie zostaną problematyczne. Przysłonięty pozaosiowo Newton jest dla mnie konkurencją dla samego pełnoaperturowego Newtona. I to jest wg mnie najciekawsze, że często mniejsza małoświatlosilna apertura pokaże jakieś obiekty lepiej niż duża apertura o dużej światlosile. Najbardziej Interesuje mnie jakie są prawidła, co kiedy i na co jest lepsze i jak najlepiej zrobić takiego pozaosiowego Newtona. Dlatego teraz skupię się na próbach korekcji "pozaosiowego" astygmatyzmu i sprawdzaniu kiedy lepiej pełna apertura, kiery elipsa a kiedy ķółko. To jest dla mnie o wiele ciekawsze niż problematyczne porównywania do EDka. Zwłaszcza że jak widzę wprowadzają one chyba też trochę zamieszania do wątku, bo zaczynamy dyskusje o Barlowach i okularach. Głównym tematem tego wątku jest pozaosiowy Newton z przysłonami eliptyczną i kolową, jak najlepiej takie coś zrobić oraz kiedy i na co tego używać zamiast pełnej apertury.
  7. To pewnie zależy i od samego Barlowa, i od teleskopu, w szczególności jego światłosiły. XW 5 + Big Barlow TV 2x + f/7.5 działa wg mnie bardzo dobrze, podobnie z XW 3.5. Takie konfiguracje dające duże powiększenia dobrze sprawdza się na teście gwiazdowym i jak coś jest nie tego, to od razu widać. Np. GSO ED 2" w konfiguracji jak wyżej zupełnie nie działa: zamiast książkowego obrazu dyfrakcyjnego z TV jest kolorowa plama. Rozumiem Twoje wątpliwości i sam je mam, dlatego użyte konfiguracje były sprawdzane i to nie tylko tym razem. Obie porównywane światłosiły różnią się prawie dwa razy i bez Barlowa nie było szans na zbliżone źrenice z tym samym okularem. Bez Barlowa musiałbym używać bardzo różnych okularów i tu porównanie nie wiem czy byłoby lepsze. Na szczęście nie chodzi tu o żadne pewności tego co tu piszę, tylko o dyskusję i wspólne badanie tematu.
  8. Dziś obserwowałem pozaosiowym Newtonem 110 mm f/13.2 i EDkiem 80 mm f/7.5 ustawionymi obok siebie: Na elipsę dziś był za słaby seeing i także chciałem się skupić najpierw na prostszym przypadku. Z posiadanego szkła udało mi się zrobić dwie podobne konfiguracje, gdzie oba teleskopy miały zbliżone źrenice wyjściowe i powiększenia: EDek: XW 5 + Barlow TV 2x -> x240, źr. 0.33 PONK (PozaOsiowy Newton z przysłoną Kołową): BCO 6 -> x250, źr. 0.44 EDek: BCO + Barlow TV 2x -> x200, źr. 0.4 PONK: XW 5 -> x300, źr. 0.36 Bardzo chciałem uniknąć sytuacji, gdzie z jednym okularem biegam od jednego teleskopu do drugiego. Tak mogłem patrzeć przez oba jeden po drugim i raz na czas zamieniałem okulary. Niestety moje okulary nie są optymalizowane na f/13.2 i stąd skończyło się na malutkich źrenicach nie dlatego że tak chciałem, ale dlatego że tak wyszło. Z drugiej strony może takie skrajne parametry obserwacji są dobre do porównań. Najpierw zająłem się tematem kolorów wrzuconym tu przez @oicam. Tę fundamentalną sprawę badałem najpierw na Izarze i Albireo, a jak wylazły planety, to na Saturnie, Jowiszu i Marsie. Moje wnioski są takie, że to raczej EDek zażółca a obrazy z PONKa są bliższe klasycznym kolorom widywanym na zdjęciach. I szczerze to bardziej podobają mi się kolory z PONKa, nawet niezależnie które są bardziej prawdziwe, i dotyczy to nawet Księżyca. Także EDek o wiele bardziej cierpiał na aberację atmosferyczną, w PONKu była dostrzegalna tylko jak planety były nisko nad horyzontem. Zgaduję, że tu przewagę daje mniejsza światłosiła. Co ciekawe, w PONKu zawsze tło wydawało mi się sporo jaśniejsze pomimo dość zbliżonych źrenic wyjściowych. Także detal i odporność na seeing były po stronie PONKa na wszystkich celach. Najfajniejszy test był na Jowiszu, bo trafił mi się tranzyt Ganimedesa. Czarna kropeczka była widoczna w obu teleskopach, ale w PONKu była wyraźniejsza i stabilniejsza. Pod koniec obserwacji, gdzieś już koło 4:30, jak Jowisz był już wysoko na niebie, to pokazało się wiele pasów, a te brunatne przybiegunowe były już fajnie postrzępione i ładnie kontrastowały z najszerszym białym. W porywach lepszego seeingu były przebłyski jakichś większych owali. Jakby ktoś znalazł EDKa 80 na śmietniku, to może to być ten mój. Także zająłem się sprawą astygmatyzmu od pochylonej płaszczyzny ostrości. Ten astygmatyzm było widać na obrazie interferencyjnym Wegi jako wydłużenie krążka Airy'ego przed i za ogniskiem, przy czym wydłużenia były do siebie prostopadłe. Dokładnie tak opisał to Sacek. Wydłużenie było widoczne tylko w bliskim sąsiedztwie ogniska, bo dalszym odjechaniu prążki były okrągłe. Przy bardzo dobrym seeingu astygmatyzm będzie powiększał krążek Airy'ego, więc spróbuję się tego astygmatyzmu pozbyć. Rozrysowując sobie PONKa wyznaczyłem to pochylenie płaszczyzny ostrości a 3.3 stopnia i tak będę próbował przerobić adapter 2/1.25". Pomysł jest taki, że zewnętrzną średnicę adaptera przetoczy się na 38 mm i do tego wydrukuję cylinder 2" z pochylonym otworem środkowym, bo wytoczenie czegoś takiego byłoby chyba bardzo karkołomne. Jak plastikowy prototyp znacząco poprawi jakość obrazu to będę się wtedy zastanawiał nad wersją metalową. Pochylenie płaszczyzny ostrości widziałem też obserwacyjnie jako przesuwanie się obrazu w polu widzenia przy kręceniu wyciągiem. Wykorzystując to, zrobiłem zdjęcia i zmierzyłem ile przesuwa mi się obraz Księżyca rzucony na półprzezroczystą zatyczkę 1.25" przejeżdżając cały zakres wyciągu: Używając suwmiarki i licząc piksele na zdjęciach wyszedł mi kąt 2.6 stopnia, co na taką prymitywną technikę dla mnie bardzo dobrze zgadza się z rysunkami. Przy okazji rzutowania obrazu Księżyca dowiedziałem się, że płaszczyzna ogniska jest odsunięta od czoła całkowicie wsuniętego wyciągu o 20 mm, co pozwoliło mi dokładniej określić ogniskową lustra na 1455 mm, czyli jest ono f/4.85 a nie f/5.0. Dzięki temu uściśliłem rysunki całego teleskopu.
  9. Ostatnio przerobiłem AZ5 tak, że ramię jest odchylone od pionu o 30 stopni zamiast fabrycznego 60, co znacznie poprawia wyważenie a wciąż można celować w zenit: Do skręcania użyłem metrycznych śrub M6x30: Żeby europejskie łby weszły w amerykańskie gniazda w ramieniu trzeba było dół łbów troszkę przyszlifować na stożki. Chyba producenci w końcu też zauważyli, że te 30 stopni to jest dobry pomysł i nowsze wersje AZ5 można tak ustawiać używając fabrycznych otworów.
  10. Jak zobaczycie gdzieś w teleskopie takie cieniutkie żółte niteczki, które przy usuwaniu pęsetą się rwą, to wiedzcie, że niestety może to nie być nic pochodzenia roślinnego. Wtedy trzeba koniecznie przepatrzeć teleskop w poszukiwaniu tego owada, co zostawił prezenty. U mnie to coś w Dobsonie 12" wyglądało mniej więcej tak.

    Pomieszkiwanie w teleskopie mógłbym zrozumieć, ale srania w wyciągu nie będę tolerował.
     

    1. RMK

      RMK

      Ciesz się, że to wtyk północnoamerykański a nie wschodniorosyjski.

    2. oicam

      oicam

      W zeszłym roku u mnie była plaga tego owada. One nie wiem po co ciągle wędrują w górę po elewacji mojego domu. Raz zawitał do pokoju mojego synka. Synek na wieść, że robaczek ma w nazwie "amerykański" był zachwycony, że odwiedził go robaczek aż z Ameryki.

  11. Zgaduję, że pytasz o wersję N50... Rozstaw nóżek w mojej to jakieś 75 cm. 75 cm * tg(4.5*) = 5.9 cm, więc jak dasz radę podnieść platformę o tyle bez stracenia stabilności, to wg mnie ustawiając odpowiednio prędkość dalej możesz mieć korektę ruchu Ziemi. Ale nawet jak nic nie skorygujesz, to i tak platforma będzie działać tylko troszkę gorzej i będziesz musiał wprowadzać co jakiś czas ręczne korekty.
  12. Mareg

    Skrzywiony wyciag?

    Więc to niestety nie kolimator tylko teleskop. Jeśli aż tyle, to może "wzrokowo" można zauważyć, co jest nie tak. Jak robisz nim zdjęcia, to jak wyglądają teraz ? Jak obserwujesz, to jak wygląda test gwiazdowy ?
  13. Mareg

    Skrzywiony wyciag?

    Jaka jest odległość plamki od środka soczewki ? Jak obracasz kolimator w wyciągu, to plamka zostaje w miejscu czy kręci kółka ? Jak kręci kółka, to jak daleko jest ich środek od środka soczewki ?
  14. Tu się zdecydowanie nie zgodzę. Kosztem dużej źrenicy wyjściowej jest odpowiednio mniejsze powiększenie lornetki (przy stałej aperturze), więc wg mnie trzeba mieć dobry powód, żeby decydować się na dużą źrenicę i mniejsze powiększenie, czyli mniejszy zasięg. A jak interesuje nas mniejsze powiększenie, to akceptując mniejszą źrenicę wystarczą mniejsze obiektywy, czyli mniejsza i tańsza lornetka. Dlatego wybór źrenicy wyjściowej w lornetce ze stałymi okularami jest sprawą dość kluczową, bo jej duża wartość niestety ma swoją cenę, także dosłownie.
  15. Druga sprawa to niebo. Żeby wykorzystać taką źrenicę, niebo musi być bardzo dobre albo zamierzasz używać filtrów.
  16. Mam już nawet jakieś wstępne projekty wydruków do takiej maski na bazie przysłony na brzeg lustra głównego, która cały czas jest w użyciu. Nawet jeśli ta dolna maska będzie po prostu kopią górnej, to będzie troszkę więcej nierównomiernego oświetlenia pola, co w wizualu może być nie do wyłapania. Zwłaszcza że u mnie pole już jest nierównomiernie oświetlone przez dość minimalistyczny rozmiar lustra wtórnego (70 mm). Taki pozaosiowy bezobstrukcyjny Newton ma jeszcze parę innych fajnych zalet, zwłaszcza do wizuala: całkowity brak aberacji chromatycznej malutka światłosiła, praktycznie nie spotykana w dzisiejszych refraktorach o podobnych aperturach (np. 110 mm f/13.6) można użyć prostej pratformy do napędu No i koszt: każdy właściciel Newtona może mieć taki "drugi teleskop" w cenie godziny pracy, paru kawałków tektury, papieru i taśmy klejącej.
  17. Też tak Lechu myślałem i dlatego zdziwił mnie Sacek tym dodatkowym astygmatyzmem od pochylonej płaszczyzny ostrości. Koniecznie muszę się temu astygmatyzmowi dokładniej przyglądnąć, na ile on rzeczywiście psuje obraz.
  18. @oicam, wielkie dzięki za miłe słowa. Tak szczerze, to staram się opisywać to co robię na tyle dokładnie, aby ktoś inny mógł zacząć prowadzić podobne eksperymenty przynajmniej startując od tego opisanego etapu. Cicho liczę, że może komuś się temat spodoba i posprawdza to co tu wypisuję na innym sprzęcie i w innych warunkach. Co do kolorów, to jeszcze nigdy nie robiłem dedykowanych porównań, z naciskiem na "jeszcze", bo temat jest bardzo ciekawy i na pewno warty poświęcenia trochę czasu. "Wstępnie" mogę jedynie napisać to co zapamiętałem z obserwacji prowadzonych każdym z teleskopów osobno, że wydaje mi się, że układ pozaosiowy daje mniej nasycone barwy. Oczywiście rodzi się pytanie, "który teleskop ma rację": czy np. obiektyw EDka wycina trochę niebieskiego i taki daje to efekt, czy lustro nawet bez obstrukcji nadal wybiela kolory. Temat kolorów pewnie najlepiej będzie przerobić na planetach, na które sezon dopiero się zaczyna. A przy najbliższej okazji na pewno też sprawdzę jak wygląda Albireo oboma teleskopami stojącymi obok siebie. Tylko czy taka sama źrenica wyjściowa w tak różnych teleskopach znaczy tyle samo światła ? Taki pozaosiowy Newton jest o wiele prostszym systemem optycznym niż nawet refraktor - dublet. W Newtonie światło odbija się od dwóch powierzchni optycznych (tu z warstwami HiLux Orion Optics UK) a w refraktorze przechodzi przez dwie soczewy i pryzmat w kątówce, co daje 6 powierzchni optycznych. Na pewno nie pisałbym o tym, gdybym nie oglądał Marsa pozaosiowym Newtonem ze źrenicą wyjściową 0.26 mm, a obraz był zupełnie "użyteczny", bo zawierał od razu dostrzegalne szczegóły. To mnie troszkę zszokowało. Temat "równoważności źrenic wyjściowych" chyba też trzeba będzie przerobić.
  19. Według tych wywodów Sacka (i mojej ich interpretacji), największym problemem jest astygmatyzm wynikający z tego, że pozaosiowy wycinek lustra daje obraz którego "powierzchnia najlepszego ogniskowania" już nie jest prostopadła do osi lustra i przez to i osi wyciągu. Tu mała światłosiła już niestety nie załatwia sprawy. To pochylenie jest dość spore, pomiędzy 3.4 a 4.6 stopni dla mojego przypadku, w zależności z którego z trzech wzorów Sacka liczę . Oczywiście nie zamierzam nic kombinować przy samym wyciągu, żeby skorygować to pochylenie i przez to związany z nim astygmatyzm, ale rozmyślam nad przeróbką redukcji 1.25 na 2 cale, tak aby gniazdo 1.25" było pochylone tyle ile trzeba. Ale zanim coś takiego powstanie, muszę się temu astygmatyzmowi dobrze przyglądnąć podczas obserwacji. W sam raz zajęcie na białe noce.
  20. Od jakiegoś czasu eksperymentuję sobie z pozaosiową przysłoną o średnicy 110 mm na Newtona 300/1500 z trójramiennym pająkiem. Z taką przysłoną jak na poniższym zdjęciu Newton f/5 z obstrukcją 24% staje się bezobstrukcyjnym teleskopem f/13.6. Mniejsze apertura i światłosiła pokazały swoje zalety przy słabszym seeingu, zwłaszcza na jasnych obiektach, gdzie apertura nie jest najważniejsza. Najfajniej tu wypadały gwiazdy podwójne. Parę razy porównywałem 110 mm f/13.6 do EDka 80 mm f/7.5 i nie pamiętam, żeby EDek kiedykolwiek wygrał. Zachęcony takimi rezultatami zacząłem kombinować, jakby tu zwiększyć te 110 mm. Pierwszą próbą było zrobienie TRZECH apertur 110 mm "à la maska Hartmanna", co nieco zostało u nas obdyskutowane [1]. I rzeczywiście, światła było więcej i fajnie się ogniskowało, nakładając trzy obrazy w jeden, ale tu zalety się kończyły. Niestety, każda z tych apertur żyła sobie swoim własnym życiem seeingowym i nie zauważyłem żadnej poprawy odporności na seeing w stodunku do pełnej apertury. A światła było mniej, więc taka przysłona nie ma żadnych "seeingowych" zalet w stosunku do pełnej apertury. Natomiast na pewno nie żałuję czasu na zrobienie takiej maski, bo widok trzech obrazów dyfrakcyjnych gwiazdy, każdy gotujący się inaczej i drgający względem pozostałych jest doskonałą demonstracją wpływu atmosfery i jej seeingowych komórek turbulencyjnych [2]. No i tak dotarłem do przysłony eliptycznej 110 mm na 185 mm, bo taka mieści się pomiędzy obrysy lustra głównego, wtórnego i dwóch ramion pająka, plus parumilimetrowe marginesy. Na Taurusie taka przysłona eliptyczna wygląda tak jak na poniższym zdjęciu. Pole takiej elipsy jest równe kołu o średnicy około 143 mm, co daje z ogniskową 1500 mm światosiłę f/10.5. Oczywiście zanim zrobiłem sobie porządną przysłonę eliptyczną, sprawdziłem internety, czy takie coś już było używane. I okazuje się, że było, i to nawet w prawdziwych badaniach naukowych [3]. Oczywiście taka przysłona eliptyczna powoduje, że rozdzielczość dyfrakcyjna teleskopu jest inna w obu osiach elipsy. Fajnie to widać na klasycznym teście gwiazdowym. Przy sporym rozogniskowaniu widzimy elipsę przysłony. Jak dochodzimy do ogniska, to w pewnym momencie w osi gdzie był większy obraz, staje się on mniejszy. W ognisku prążki dyfrakcyjne są znów eliptyczne, ale krótsza oś odpowiada dłuższej osi przysłony. O moich zabawach z przysłonami zdecydowałem się napisać dopiero po testach na planetach, które w końcu udało mi się zrobić wczoraj nad ranem na Saturnie, Jowiszu i Marsie. Przed zabraniem się za planety sprawdziłem seeing na Wedze w zenicie i był taki sobie: prążki bardzo żywe, ale wyraźnie zdefiniowane i bez przerw. Ale właśnie taki średni seeing był mi potrzebny na zabawę trzema aperturami w tym samym teleskopie i przy tym samym okularze. Obserwowałem z półtorej godziny, pomiędzy 3-cią a 4:30. Zmieniałem tylko apertury a w wyciągu był cały czas Pentax XW 3.5, co daje powiększenie 430. Telep stał na platformie, która bardzo dobrze utrzymywała mi obraz w 10-minutowym polu widzenia. Z kołową przysłoną 110 mm źrenica wyjściowa była tylko 0.25 mm. Pomimo tego właśnie z tą przysłoną widziałem najlepszego Marsa: czapa polarna była bardzo wyraźna i dało się wypatrzeć nieregularne pociemnienie w centrum tarczy Marsa obciętej fazą 87 %. Szczerze mówiąc taki wyraźny obraz Marsa, który ma teraz tylko niecałe 7 sekund i był nad horyzontem maksymalnie 20 stopni, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Z przysłoną eliptyczną obraz był mniej stabilny, bardziej rozmazany przez aberkę atmosferyczną, ale czapa dalej jakoś tam się przebijała. W pełnej aperturze była tylko kolorowa, trzęsąca się plama. Najfajniejsze obrazy dawał Saturn, mimo tego, że Jowisz był nawet wyżej. Mieszając przysłonami można było sobie wybrać, czy chcemy bardzo stabilnie i ciemno, jasno i trzęsąco czy coś pośrodku. W zależności od tego, jak Saturn piął się ponad horyzont i zmieniał się seeing, optymalna konfiguracja się zmieniała, ale pełna apertura nie była chyba nigdy najlepsza. Były momenty, że Cassioni był pięknie i stabilnie widoczny 100 % czasu. Super też wyglądał na planecie czarny cień pierścieni, który wg mnie jest atrakcją tego sezonu. Jowisz był jedynym obiektem, który pod koniec obserwacji najlepiej wyglądał w pełnej aperturze. Przez największą jasność obrazu pokazały się cieniutkie pasy "w strefach umiarkowanych" i pojawiały się jakieś szczegóły na pasach równikowych. Momentami było widać piękny brunatny kolor tych pasów i ich "postrzępienie". Z przysłonami obraz był ciemniejszy, niektóre szczegóły ginęły w mrokach malutkiej źrenicy wyjściowej, ale obraz był stabilniejszy a księżyce Jowisza bardziej punktowe. Do testu przysłon koniecznie chciałem używać tego samego okularu, ale generalnie obraz można było rozjaśnić używając okularów o dłuższej ogniskowej. Kilka uwag co do samych przysłon: Z uwagi na offset, najwięcej miejsca na przysłonę jest na wprost wyciągu, dlatego przysłony umieszczam właśnie tam. Aby zachować precyzję mocowania, kartonowe przysłony są osadzone na wydrukowanych obręczach, a obręcze są "spasowane" do górnej klatki na kawałkach weluru. Takie mocowanie jest też bardzo praktyczne przy wielokrotnych zakładaniach i ściąganiach przysłon podczas obserwacji. Otwory przysłon są wycięte w kartonach z 5-milimetrowym zapasem. Dokładne wymiary przysłon są zrobione w czarnym brystolu. "Od środka" przysłony są wyczernione. Piszę o tych przysłonach tutaj po pierwsze dlatego, że nieładnie jest mieć samemu dobrą zabawę i nie podzielić się tym z innymi, którzy może też chcieliby się pobawić. Po drugie, chciałbym poczytać, jak takie przysłony eliptyczne działają w innych aperturach. I nie chodzi mi tylko o 16", ale chętnie poczytałbym co wnoszą przysłony eliptyczna i kołowa do obserwacji klasyczną Syntą 8". [1] Dlaczego potrójna pozaosiowa przysłona na Newtona nie poprawia kontrastu ? [2] Astronomical seeing [3] Optical vortex coronagraphy with an elliptical aperture
  21. Możesz na próbę dokleić do obecnych muszli te dodatkowe 6 mm i sprawdzić, jak Ci się będzie obserwowało z "bandą" 18 mm. Ja bym pewnie próbował to robić z "taśmy elektryka".
  22. Piękna robota ! Koniecznie wrzuć fotki ostatecznej wersjì z osłonami.
  23. Słuszna uwaga ! Może Szanowny Moderator zechciałby nasz termiczny off-top przenieść do osobnego wątku, np. "Optyka i efekty termiczne" ?
  24. Bardzo ciekawe, dzięki. Ale zgaduję, że to jest taki kompromis, bo z izolacją będą mniejsze gradienty temperatury, obraz będzie lepszy niż bez izolacji, ale dłużej zejdzie, zanim Maczek osiągnie maksimum swoich możliwości.
  25. Bo w lustrach i soczewkach jest gradient temperatury, który powoduje zmianę ich kształtu. Odchyłka o 1/4 długości fali, czyli jakieś 0.0001 mm kompletnie rujnuje obraz. Gradient temperatury w tubie powoduje ruchy powietrza. Powietrze o różnej temperaturze ma różne współczynniki refrakcji, co rozmywa obraz (dobrym przykładem jest patrzenie nad rozgrzanym asfaltem). Najgorzej tu jest w otwartych tubach, ale z drugiej strony przez to one się szybciej "dostosowują do otoczenia". Dlatego dobrze jest zaczynać obserwacje od obiektów wymagających małych powiększeń a jak optyka się już zaadoptuje, to można uderzać w większe powiększenia. Osobiście od czasu do czasu robię test gwiazdowy, żeby sprawdzić, jak się mają kształty optyki, prądy w tubie i atmosfera. Aby zmniejszyć prądy cieplne, do obserwacji zakładam na dół tuby pokrowiec z ortalionu. A z izolacjami termicznymi w teleskopach to mam zdecydowanie negatywne doświadczenia. Kiedyś rurki kratownicy wyczerniłem zakładając na nie czarną piankę izolacyjną i wyszło super, bo pianka była naprawdę czarna i bardzo matowa. Ale to niestety spowodowało, że dłużej musiałem czekać, aż zanikną prądy termiczne. Dlatego rurki z pianki zastąpiłem czarnym welurem przyklejonym tylko na POŁOWIE obwodu rurek kratownicy, od wewnętrznej strony tuby.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.