Zgadzam się z interpretacją Adama. To oczywiste, chociaż analogia z instrumentami Stradivariusa jest nieco ryzykowna...Raczej szukałbym tu porównania do syntezatorów, jeśli już w tym kierunku. Cenne jest odróżnienie astronomii miłośniczej, której najbardziej "wyrafinowanym" przejawem jest omawiane tu astrofoto, od astronomii amatorskiej. Dlaczego?, przede wszystkim różnica polega na tym, co robimy z materiałem uzbieranym "na polu", lub w obserwatorium.
Astronom amator ( tak jak profesjonalny) będzie dązył przede wszystkim do uzyskania interesujących go informacji, np. uprawiając fotometrię lub astrometrię. Miłośnik "artystycznej" fotografii będzie dążył do uzyskania zdjęcia - w pewnym stopniu "manewrując" danymi, między innymi po to, by przykryć niedoskonałości sprzętu bądź samego procesu zbierania danych.
Już pierwsze zdjęcia astronomiczne ( te na szklanych płytach) ujawniły potęgę fotografii w astronomii. Zawsze najpierw było żmudne "zbieranie fotonów", potem analiza zdjęcia. My też to widzimy, mamy wrażenie, że na zdjęciu możemy dostrzec coś, co jest w czasie obserwacji wizualnej nieuchwytne...Nawet w mistycznym sensie.