Bo to nie jest rozmowa o astrofotografii tylko o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy. "Dlaczego jesteście tacy be, i tak mocno modyfikujecie fotografie, zniekształcając rzeczywistość, miast zachować purytańsko naukową czystość" Odpowiedź na to pytanie jest tak prosta, że aż w oczy kłuje. "bo tak się nam podoba." I to w zasadzie koniec tematu.
A żeby sprowadzić wątek w obszary merytorycznej dyskusji podzielę się swoim zdaniem (świeżynki w astrofotografii):
Poprzez długie ekspozycje pokazujemy to, co normalnie niewidoczne lub trudno dostrzegalne. Obrabiając zdjęcia zniekształcamy rzeczywistość, ale nie przez dodawanie, czy odejmowanie czegoś, a jedynie przez zmianę dynamiki zdjęcia, przygaszając zbyt jasne obiekty, wyciągając z mroku nazbyt ciemne.
Nie ulega wątpliwości, że to wszystko co na zdjęciach widać, istnieje w rzeczywistości. Nie ulega też wątpliwości, że nawet gdyby przenieść jakiegoś ludzika o tysiące lat świetlnych, zawiesić go w takiej odległości od obiektu, że patrząc nań własnymi ślepiami, będzie go widział w takiej wielkości kątowej jak pokazana na zdjęciu, nie zobaczy dokładnie tego samego, co na astrofotografii. Pewne elementy będą się zgadzać, inne będą nazbyt jasne, jeszcze inne za ciemne by je dostrzec.
Ostatnia rzecz to kolor. Luminancję można uznać za wierne odwzorowanie rzeczywistości (pomijając zaburzoną dynamikę jasnych i ciemnych partii), natomiast kolor to rzecz silnie umowna z definicji, bo ograniczona pasmem widzialnym człowieka, tymczasem my często poza to pasmo wykraczamy. Kolor jest równie umowny jak układ odniesienia w kinematyce. Nawet wśród ludzi barwy postrzegane są odmiennie.
Staramy się zachować pewną dozę naturalności, co głównie sprowadza się do koloru gwiazd, bo kolory mgławic mogą być już różne. Jeden pokaże obiekt w palecie HST, inny Ha, HaRGB itd.
Na pytanie czy astrofotograf fałszuje rzeczywistość nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo należałoby zdefiniować kryteria. Dla mnie fałszem jest dokładanie do kadru rzeczy nie istniejących lub usuwanie tych, które w rzeczywistości są. Reszta (kolor, dynamika tonalna) jest umowna, choć stoję na stanowisku, że należy zachować umiar i nie przeginać - zdaję sobie sprawę, jak nieostre jest takie stwierdzenie.