Skocz do zawartości

Piotrek Guzik

Moderator
  • Postów

    2 221
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Piotrek Guzik

  1. Wieczorem 15 lutego 2017 wybraliśmy się z Kraterem ponownie na Koskową Górę. W Krakowie i w podgórskich dolinach smog był potężny, za to na Koskowej Górze zastaliśmy (zgodnie z oczekiwaniami) piękne i przejrzyste niebo. Niedługo po nas na miejsce dotarł też Marek - "Gryf". Niebo było całkiem ciemne. Na początku nocy astronomicznej SQM-L wskazywał 20.75 mag/"2, później z chwili na chwilę robiło się coraz ciemniej i tuż przed wschodem Księżyca było to już 21.08 mag/"2. Obserwacje rozpoczęliśmy od komety 2P/Encke, która w 33 cm teleskopie znów była widoczna bardzo wyraźnie, jako mały, zwarty, okrągły obiekt o lekko niesymetycznej centralnej kondensacji. Jej jasność oceniłem tym razem na 9.3 mag, a średnicę jej głowy na 2.5'. Kometa była też widoczna w lornetce 10x50 (lornetką oceniłem jej jasność na 9.0 mag przy średnicy głowy ~4'), co prawda dość słabo, ale znacznie lepiej niż dzień wcześniej. Kometa świeciła głęboko w świetle zodiakalnym, kilka stopni od Wenus. Światło zodiakalne było wyraźnie i sięgało aż do Plejad, czyli do wysokości blisko 60 stopni. W trakcie obserwacji komety 2P/Encke dołączył do nas Marcin - "Orzeszek". Po komecie 2P/Encke obejrzeliśmy kilka jasnych obiektów (między innymi M 1, M 31, M 42), po czym wycelowałem teleskop zaopatrzony w filtr Lumicon UHC w mgławicę NGC 2359 (Hełm Thora). Mgławica widoczna była widoczna bardzo wyraźnie, z dwoma "rogami" po jednej stronie. Po wymianie filtra na Lumicon O-III mgławica wyglądała jeszcze lepiej - oprócz delikatnych nieregularności w całej mgławicy, pojawiły się także "rogi" po drugiej stronie. Założony filtr O-III zmotywował mnie do spojrzenia na dwie mgławice z katalogu Abella. Najpierw wycelowałem teleskop w okolice mgławicy Abell 21. Choć nie miałem żadnej mapy, a położenie znałem tylko w przybliżeniu, udało się natychmiast. Mgławica była widoczna od razu po spojrzeniu w okular jako olbrzymie, grube, łukowate pojaśnienie nieba, które po chwili pokazywało sporo subtelnych niejednorodności. Druga mgławica z tego katalogu - Abell 33 także okazała się być stosunkowo łatwym obiektem. Już na pierwszy rzut oka widać było przyczepioną do jasnej gwiazdy "smugę", która była najjaśniejszą częścią mgławicy. Po krótkiej chwili zerkaniem wychodziło z tła całe duże, niemal idealne koło o wyraźnie ciemniejszym wnętrzu. Niedługo przed 21 ktoś rzucił hasło w stylu "ciekawe, czy Wenus będzie widać kiedy znajdzie się ona poniżej horyzontu prawdziwego" (w miejscu którym zachodziła, horyzont widomy jest nieznacznie obniżony poniżej horyzontu prawdziwego). Kolejne kilka czy kilkanaście minut spędziliśmy zatem na obserwacji zbliżającej się do zachodu Wenus. Początkowo była ona tylko pomarańczowo i lekko mrugała, z czasem jednak zaczął się całkiem ciekawy spektakl. Gołym okiem widać było, że planeta 2-3 sekundy świeci jaśniej, po czym przez 2-3 sekundy ledwie ją widać. W lornetce zmianom jasności towarzyszyły dodatkowo dramatyczne zmiany barwy. Kilkukrotnie planeta poczerwieniała tak, że jej kolor był podobny do koloru czerwonych świateł drogowych, lub świateł montowanych na masztach telekomunikacyjnych, w innych chwilach stawała się żółto-biała. Kiedy znajdowała się już na wysokości prawdziwej około -0.5 stopnia (poniżej horyzontu prawdziwego), w lornetce można było zauważyć, że "oderwał się" od niej duży soczyście czerwony fragment, natomiast niewielki fragment, który pozostał powyżej zaświecił na sekundę lub dwie intensywnie zielonym światłem. Później, kiedy Wenus chowała się już za odległy las (blisko 1 stopień poniżej horyzontu prawdziwego), jej ostatni skrawek błysnął jeszcze raz soczystym seledynem. Mieliśmy zatem okazję podziwiać podwójny zielony błysk Wenus. Po 21 oglądaliśmy jeszcze kilka jasnych obiektów, po których przyszedł czas na kolejne komety. W lornetce, niezbyt wysoko nad północno wschodnim horyzontem świeciła potężna, wyraźnie spłaszczona 45P/Honda-Mrkos-Pajdusakova, która ciągle znajdowała się zaledwie około 15 milionów kilometrów od nas (jak na kometę, to naprawdę bardzo blisko). W lornetce jej jasność oceniłem na 6.8 mag, a średnicę jej głowy na około 30', przy czym dość ciężko było określić, gdzie tak naprawdę się ona kończy, bo była obiektem ekstremalnie rozmytym. Ze względu na niewielką odległość od Ziemi, przesuwała się po niebie naprawdę szybko, na tyle szybko, że zmiana jej położenia była widoczna w lornetce po 20-30 minutach. W teleskopie, w powiększeniu 67x kometa wyglądała niesamowicie, zwłaszcza wtedy, kiedy wzniosła się trochę wyżej. Na pierwszy rzut oka widać było tylko wewnętrzną, małą eliptyczną plamkę. Z każdą chwilą jednak kometa rosła i po chwili wypełniała dużą część pola widzenia. Była przy tym obiektem bardzo mocno spłaszczonym (o eliptycznym kształcie), o symetrii osiowej, przy czym centralna kondensacja znajdowała się dość daleko od środka głowy komety. Przy okazji obserwacji komety 45P/Honda-Mrkos-Pajdusakova wycelowałem też teleskop w świecącą niecałe 30 stopni na lewo od niej kometę C/2015 V2 (Johnson). Ze względu na to, że znajdowała się ona dość nisko nad horyzontem, a do tego na lekko rozjaśnionym niebie była widoczna nieco gorzej niż się spodziewałem (choć bez najmniejszego trudu). Jej jasność oceniłem na 10.6 mag, a średnicę jej głowy na 1.5'. Była ona dość mocno skondensowana i wyraźnie rozciągnięta w kierunku, w którym powinien znajdować się warkocz. Sam warkocz był jednak niewidoczny (prawdopodobnie ze względu na nieco rozjaśnione niebo). Ostatnią obserwowaną tej nocy kometą była 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak. Widać ją było już na pierwszy rzut oka, jako niewielki, umiarkowanie skondensowany obiekt o średnicy nieco większej niż 1' i jasności około 12 mag. Po dłuższej obserwacji widać było też znacznie rozleglejsze halo, którego średnicę oszacowałem na około 4'. Całkowitą jasność komety oceniłem na 10.8 mag. Próbowałem wypatrzeć ją też w lornetce, jednak w tym wypadku nie odniosłem sukcesu (najsłabsze gwiazdy które udało mi się dostrzec miały jasność 11.0 mag). Około godziny 22 niebo na wschodzie zaczęło się rozjaśniać, po czym spod horyzontu wynurzył się strasznie spłaszczony Księżyc. W lornetce widać było, że jego "odsłoneczny" brzeg jest mocno pofalowany, a jego kształt się ciągle zmienia. Kilkukrotnie Księżycowi wyrastał jakiś "guz" widoczny gołym okiem, co w połączeniu z silnym spłaszczeniem (pochodzącym od refrakcji) sprawiało, że wyglądał on co najmniej dziwnie. W blasku wznoszącego się Księżyca zakończyliśmy obserwacje tej nocy.
  2. Racja! Jak ten czas szybko leci . Widziałem ją przedwczoraj (15 II 2017) z Koskowej Góry. Już poprawione.
  3. Gwiazdka, o której piszesz ma jasność 7.5 mag, a kometa nie dość że jest o niej o 1.5 mag (czyli 4 razy) słabsza, to jest jeszcze obiektem rozciągłym. Ja widziałem tę kometę przedwczoraj (15 II 2017) w lornetce 10x50, ale w lornetce były widoczne też gwiazdy o jasnościach 10.0 - 10.2 mag.
  4. Kometa 2P/Encke jest już całkiem fajnym obiektem. Wczoraj oglądaliśmy ją z Kraterem z Koskowej Góry. Na przejrzystym niebie była widoczna w 33 cm teleskopie natychmiast (zobaczyłem ją od razu po zgrubnym wycelowaniu teleskopu w okolicę, gdzie miała się znajdować), jako nieduży, zwarty i dość jasny obiekt. Jej jasność oceniłem na 9.5 mag przy średnicy głowy równej 2.5'. Kometa była też bardzo słabo widoczna w lornetce 10x50 (tu dużą zasługę miała bardzo dobra przejrzystość powietrza). Najbliższ tydzień lub dwa to najlepszy czas podczas aby ją zaobserwować podczas tego powrotu. Obecnie jest ona chyba najłatwiejszą do obserwacji kometą naszego nieba. Choć 45P jest od niej znacznie jaśniejsza, to jest niestety bardzo rozmyta, co mocno utrudnia jej zobaczenie.
  5. Hmmm, a może to SciFun nas strollował...
  6. Do peryhelium zbliża się bardzo ciekawa kometa - 73P/Schwassmann-Wachmann. W peryhelium zbliża się ona do Słońca na 0.97 j.a. Tym razem znajdzie się tam 16 marca 2017. Niestety, jest to kometa mała i zwykle całkiem słaba. Po raz pierwszy stało się o niej głośno, kiedy jesienią 1995 roku wybuchła i stała się o 6 mag jaśniejsza od prognoz, dzięki czemu była umiarkowanie jasnym obiektem lornetkowym (miała wtedy 6 - 7 mag). Niedługo po wybuchu okazało się, że przyczyną tego gwałtownego wzrostu jasności był rozpad jądra komety. Podczas kolejnego powrotu w 2001 roku obserwowano trzy fragmenty. Za to kiedy kometa wróciła do nas w 2006 roku, przeszła bardzo blisko Ziemi, dzięki czemu obserwowano aż kilkadziesiąt jej fragmentów, z których dwa najjaśniejsze były nawet słabo widoczne gołym okiem. Obecny powrót jest niestety niekorzystny - kometa jest dość daleko od Ziemi, a do tego warunki do jej obserwacji są słabe. Ja widziałem ją około 2 tygodnie temu, kiedy o świcie świeciła nisko w południowej części Wężownika. W teleskopie o średnicy 33 cm była widoczna całkiem słabo - jej janość oceniłem wtedy na 13,2 mag. Wczoraj Thierry Noel zrobił zdjęcie tej komety, na którym widać nowy, jaśniejszy od głównego składnik, oddalony od niego o zaledwie 40". Całkowita jasność komety to obecnie około 11 - 12 mag. Niestety, nie dość że na niebie świeci bliski pełni Księżyc, to do tego kometa pod koniec nocy astronomicznej znajduje się mniej niż 10 stopni nad horyzontem (w Strzelcu). Tu: http://6888comete.free.fr/fr/image73PSchwassmannWachmannChile.htm jest zdjęcie komety sprzed dwóch godzin. Niestety, warunki do obserwacji tej komety w najbliższych dniach jeszcze się pogorszą i od nas jej już raczej nie zobaczymy.
  7. Mi zawsze same cyfry mówiły bardzo dużo, ale niewykluczam, że jestem w tej kwestii niereprezentatywnym przykładem .
  8. Behlur_Olderys, Coś pomyliłeś. W dzień równonocy Słońce będzie się "ślizgać" po horyzoncie, ale Księżyc już zwykle nie. Przecież na biegunie horyzont pokrywa się z równikiem niebieski, a Księżyc na równiku niebieskim będzie w dniu równonocy tylko około pełni lub nowiu. W pozostałe dni będzie nad lub pod horyzontem.
  9. Racja! Nie pamiętam dokładnych wartości, ale zmiana będzie stosunkowo niewielka niestety . Kometa 45P/Honda-Mrkos-Pajdusakova raczej będzie widoczna bardzo słabo, bo przy tak jasnym Księżycu widać będzie tylko jej centralną część.
  10. Jeśli jest zrozumiała, to w czym problem? To właśnie z tego powodu terminator jest pochylony względem horyzontu! Płaszczyzna o której mówisz ze względu na perspektywę przecina Księżyc pod pewnym kątem w stosunku do horyzontu. Ta płaszczyzna z dobrym przybliżeniem jest prostopadła do terminatora. A kto powiedział, że górna byłaby oświetlona bardziej? To dolna strona będzie oświetlona mocniej, bo pod tą płaszczyzną będzie większa część Słońca niż nad nią.
  11. Zobaczcie tu: http://goo.gl/sZZkv2 Coś pięknego! Szkoda tylko, że są chmury, a to tego od najbliższego poranka Księżyc .
  12. Dobrze, wracamy. Odpowiedzi masz tutaj: http://astropolis.pl/topic/57564-oswietlenie-ksiezyca-podczas-zachodu-slonca/?p=666177 i dalej tu: http://astropolis.pl/topic/57564-oswietlenie-ksiezyca-podczas-zachodu-slonca/?p=666199 Co tu jest nie tak? Czego nie rozumiesz?
  13. No, jednak nie każdy. Ja torbę foliową biorę tylko w wyjątkowej sytuacji (może kilka - kilkanaście razy do roku) i zawsze się z tym źle czuję...
  14. Z plotek, które do mnie dotarły (pracuję na tej samej uczelni), to niestety nie jest do końca to, czego oczekiwalibyśmy my. Podobno głównie chodzi o to, żeby wtedy, kiedy jest jasno (np. podczas pełni Księżyca) lampy świeciły trochę słabiej (bo skoro Księżyc oświetla, to po co marnować prąd na oświetlenie ). W miarę możliwości postaram się dokładniej przyjrzeć temu tematowi.
  15. Może być przezroczysta, niczego to nie zmienia. Promienie światła poruszają się po prostej. Sfera niebieska nie ma żadnego wpływu na te promienie. Zależy o jakiej płaszczyźnie mówisz, jeśli o tej co wcześniej (równoległej do horyzontu, tylko "podniesionej"), to jest dokładnie tak jak piszesz, przy czym słowa "poniżej" i "powyżej" tyczą się tej właśnie płaszczyzny. My ją obserwujemy z płaszczyzny "horyzontu", przez co widzimy ją w perspektywie i względem horyzontu jest ona w miejscu gdzie przecina Księżyc nachylona pod pewnym kątem. Piszę Ci to nie pierwszy raz (tym razem trochę innymi słowami). Powiedz, co tu jest nie tak? Czego nie rozumiesz?
  16. Ok, wyobraźmy sobie tę płaszczyznę, o której mówisz. Na początku jest to po prostu płaszczyzna, w której znajduje się nasz horyzont. Przez "podnoszenie", jak rozumiem, masz na myśli równoległe przesunięcie tej płaszczyzny w kierunku lokalnego pionu. W takiej sytuacji ta płaszczyzna po "podniesieniu" jest równoległa do płaszczyzny horyzontu. Płaszczyzna jest nieskończona, więc zakryje nam ona praktycznie całe niebo, przy czym Słońce będzie się znajdowało pod nią. Tak więc będzie ona oświetlona "od spodu". Tyle, że jej "spód" to będzie cała sfera niebieska. Gdybyśmy na tej sferze narysowali linię prostą taką, która przechodziłaby przez Księżyc, to "trafi" go ona niemal dokładnie pod kątem prostym do terminatora - byłoby dokładnie, gdyby to była płaszczyna, w której poruszają się oświetlające Księżyc promienie Słońca, ale nie jest, bo "podnieśliśmy ją powyżej Słońca".
  17. Gdybyś spróbował sobie wyobrazić tę "trasę promienia", to byś pewnie zrozumiał. Ok, wyobraźmy sobie tę płaszczyznę, o której mówisz. Na początku jest to po prostu płaszczyzna, w której znajduje się nasz horyzont. Przez "podnoszenie", jak rozumiem, masz na myśli równoległe przesunięcie tej płaszczyzny w kierunku lokalnego pionu. W takiej sytuacji ta płaszczyzna po "podniesieniu" jest równoległa do płaszczyzny horyzontu. Płaszczyzna jest nieskończona, więc zakryje nam ona praktycznie całe niebo, przy czym Słońce będzie się znajdowało pod nią. Tak więc będzie ona oświetlona "od spodu". Tyle, że jej "spód" to będzie cała sfera niebieska. Gdybyśmy na tej sferze narysowali linię prostą taką, która przechodziłaby przez Księżyc, to "trafi" go ona niemal dokładnie pod kątem prostym do terminatora - byłoby dokładnie, gdyby to była płaszczyna, w której poruszają się oświetlające Księżyc promienie Słońca, ale nie jest, bo "podnieśliśmy ją powyżej Słońca". Jeszcze raz napiszę to, co pisałem na sąsiednim forum: obejrzyj ten film: tam Twój problem jest wyjaśniony całkiem nieźle, włącznie z przykładem z aparatem. Wrócę też jeszcze raz do przykładu baaardzo długiej (nieskończonej) linii, równoległej do płaszczyzny horyzontu, którą obserwujemy z powierzchni Ziemi (ale tak, aby nie przechodziła przez zenit, tylko np. na wysokości kilkudziesięci stopni nad horyzontem). Zastanów się: jeśli spojrzymy na mały fragment tej linii, pomiędzy miejscem, gdzie styka się z horyzontem, a miejscem gdzie góruje, to czy będzie tam ona równoległa do horyzontu?
  18. W 2015 roku była 2004 BL86 o jasności około 9 mag, a w 2002 była 2002 NY40 i też miała około 9 mag (widziałem ją wtedy w lornetce). W międzyczasie na pewno trafiło się coś jeszcze, tylko już teraz nie pamiętam.
  19. Kometę widać już wizualnie, a do tego zgodnie z prognozami bardzo szybko zyskuje ona na jasności. Ostatniej nocy (28/29 stycznia 2017) oceniłem jej jasność już na 12.1 mag, przy średnicy głowy równej 2'. Wewnątrz głowy było też widać centralną kondensację o średnicy około 0.5' i jasności mniej więcej 13.5 mag. Kometę było dość słabo widać w 33 cm teleskopie, jednak była już wyraźnie jaśniejsza niż niecały tydzień wcześniej.
  20. Jeśli chodzi o katastrofę Tunguską i jej powiązanie z kompleksem Taurydów, to sprawa jest znana od dawna. Tu zgadza się nie tylko okres, ale i orbita, po której poruszał się obiekt przed zderzeniem z Ziemią (wyznaczona na podstawie obserwacji wizualnych oraz dokonanych przez obiekt zniszczeń). Możesz o tym poczytać np. tu: http://articles.adsabs.harvard.edu/cgi-bin/nph-iarticle_query?1978BAICz..29..129K&data_type=PDF_HIGH&whole_paper=YES&type=PRINTER&filetype=.pdf Tylko że z tego co widzę, tam nigdzie nie pisze, że taka katastrofa na pewno się wydarzy, a jedynie, że jest to prawdopodobne (w bliżej nieokreślonej przyszłości - oczywiście największe prawdopodobieństwo jest wtedy, kiedy zbliżamy się do tego strumienia o którym mowa). Co do roku 1975, to piszą o tym między innymi tu: http://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0019103583711012?via%3Dihub W tej publikacji, a także w kilku innych, można odnaleźć też sporo informacji o innych zderzeniach z przeszłości, które ze sporym prawdopodobieństwem były powiązane z kompleksem Taurydów.
  21. Ale to jest "pełna praca naukowa". Spójrz na pierwszy wpis w tym wątku - artykuł został zaakceptowany do publikacji w MNRAS - jednym z poważniejszych recenzowanych czasopism naukowych z astronomii. W Wyborczej jest tylko krótka notka na ten temat.
  22. Ha, jak ją zobaczyłem, to sobie przypomniałem . Dzięki!
  23. A coś bliższego niż 2019 (bo to będzie bliżej nawet niż 2015, z tego co piszesz?), kiedy mniej więcej mogło być? A druga sprawa - te spotkania 2032 i 2036 to będa jesienne, czy letnie (albo inaczej - dzienne czy nocne ).
  24. W sumie nawet jakby się trafił taki kawałek jak to, co spadło na Czelabińsk, to mogłoby narobić sporo kłopotów (Taurydy mają większą prędkość względem Ziemi, a energia rośnie z kwadratem prędkości). Najgorsze jest to, że potencjalnie niebezpieczne obiekty będą do nas nadlatywać w przybliżeniu od strony Słońca, więc będą mieć małą jasność (ze względu na niekorzystny kąt fazowy), a do tego ciężko będzie je zaobserwować ze względu na niewielką elongację. A liczyliście, kiedy ostatnio mieliśmy tak bliskie spotkanie z tym strumieniem?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.