Skocz do zawartości

Piotrek Guzik

Moderator
  • Postów

    2 216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Piotrek Guzik

  1. Na aerith.net podany jest taki wzór, który posłużył do stworzenia wykresu. Wzór ten to: m1 = 10.0 + 5 log d + 10.0 log r. Jeśli kometa jaśniałaby w takim tempie, to w momencie spotkania z NGC 2281 miałaby jasność 7 mag. To też całkiem "przyjemna" jasność, tyle że kometa będzie wtedy podczas nocy astronomicznej tylko 15 stopni nad horyzontem, więc będzie zauważalnie "przygaszona" przez atmosferę. W tym wzorze wyżej "10.0 log r" to założenie, że kometa będzie jaśnieć z czwartą potęgą odległości od Słońca. To dość szybkie tempo, zwłaszcza jak na kometę nieokresową. No pewnie że tak! To zdecydowanie jedna z najciekawszych komet na przyszły rok.
  2. To zależy jakich źródeł używasz. Nie wiem, co podawał portal TheSkylive dla komety C/2015 V2 (Johnson), ale informacje o aktualnych jasnościach tej komety (podobnie jak innych widocznych w danym czasie komet) były cały czas dostępne i na bieżąco aktualizowane m.in. na aerith.net i cobs.si, więc portal TheSkylive na pewno nie był jedynym źródłem, które wskazywało "faktyczną" jasność tej komety.
  3. Mariusz, TheSkylive nie jest dobrym źródłem informacji o jasnościach komet (błędy dotyczą często nawet jasności bieżących). W przypadku komety C/2017 S3 (PANSTARRS) założenie standardowych parametrów opisujących jej zmiany jasności (czyli wzrost jasności z odwrotnościa czwartej potęgi odległości od Słońca) wskazuje, że jej jasność maksymalna to będzie najwyżej +4 mag i to w czasie, kiedy będzie na niebie bardzo blisko Słońca. Jakby tego było mało, kometa ma bardzo małą jasność absolutną (~10 mag) i istnieje duże ryzyko, że nie dotrwa do peryhelium. Koniec końców szansa na to, że będzie ona czymkolwiek lepszym niż słaby obiekt lornetkowy jest niestety niewielka. Pozdrawiam Piotrek
  4. Zgromadzenie większej ilości danych pomiarowych mogłoby trochę poprawić wyniki (w szczególności zebranie danych z innych miejsc Polski a także z wielu różnych nocy), jednak ze względu, że jasność nieba jest tu funkcją gęstości zabudowania terenu, to siłą rzeczy będzie on trochę odbiegał od rzeczywistości. Wynika to z faktu, że parametry modelu są stałe dla całego kraju, a w różnych częściach kraju różnie bywa z oświetleniem. Autorzy na pewno zdają sobie z tego sprawę - piszą o tym szczegółowo na końcu artykułu.
  5. Fajne, ale ten model jest dość mocno uproszczony i niestety, w wielu miejscach znacząco (znacznie bardziej niż model, który zapoczątkował tą dyskusję) odbiega od tego, co rejestruję za pomocą SQM-La.
  6. 1,0 oznacza, że niebo jest o 100% jaśniejsze od naturalnego, czyli dwukrotnie jaśniejsze od naturalnego (1+1 = 2) 30 oznacza, że niebo jest o 3000% jaśniejsze od naturalnego, czyli 31-krotnie jaśniejsze od naturalnego (30+1 = 31), dlatego napisałem około 30-krotnie.
  7. Na pewno nie. W Bieszczadach jest Class 2. Inna sprawa, że skala Bortle'a jest mocno subiektywna i zależna od wielu czynników, a na tej mapie jest tylko proste przypisanie jasności nieba do klasy Bortle'a.
  8. Kometa 29P/Schwassmann-Wachmann to wyjątkowo ciekawy obiekt - choć porusza się po orbicie tylko lekko spłaszczonej i zawsze jest dalej od nas niż Jowisz, to każdego roku zdarza się jej kilka wybuchów, dzięki którym staje się obiektem widocznym w średniej wielkości teleskopach. Po ostatnich dwóch wybuchach, kilka dni temu kometa osiągnęła jasność około 12mag, a że jest obiektem maleńkim i skondensowanym, to można ją dostrzec nawet w niedużych teleskopach. Ostatniej nocy udało się ją wyzerkać nawet w lornecie 25x100, a w 33 cm teleskopem była wyraźnym obiektem, przypominającym małą mgławicę planetarną. Kometa świeci teraz na pograniczu Wodnika i Koziorożca i pozostanie tam do końca roku. W najbliższych tygodniach jej głowa powinna rosnąć i stawać się coraz bardziej rozmyta, ale w dobrych warunkach będzie ją pewnie jeszcze widać dość długo.
  9. Też ją obserwowałem ostatniej nocy. Widziałem ją zarówno w 33 cm teleskopie, jak i w lornetkach 25x100 i 10x50. W teleskopie już po kilkudziesięciu sekundach widać było wyraźnie, że zmieniła swoją pozycję. W lornetce 10x50 trzeba było poczekać na to kilkanaście minut.
  10. Co do Bieszczadów, to nie ma co narzekać. Choć da się stamtąd wypatrzeć lekkie łuny, to jasność tła nieba jest niemal dokładnie taka sama jak 100 i więcej lat temu. Niebo w zenicie w najciemniejszej części Bieszczadów jest o mniej niż 5% jaśniejsze od naturalnego. To jest tak mała różnica, że gołym okiem z dala od horyzontu w tego nie zauważymy. Wg mapy o której mówimy, jasność nieba w Bieszczadach to nawet 21.95 mag/"2, przy założeniu że naturalna jasność nieba wynosi 22.00 mag/"2. W rzeczywistości naturalna jasność nieba zmienia się w bardzo dużym zakresie i w Bieszczadach w idealnie przejrzystą noc SQM-L może pokazać coś koło 21.5 mag/"2 albo i jeszcze jaśniej. Kilka nocy temu (dokładnie 21/22 sierpnia 2017) byłem w jednej z najciemniejszych miejscówek w Beskidzie Niskim - na Przełęczy Beskid nad Czeremchą. Wg wyżej wspominanej mapy, w tamtym miejscu sztuczne światło stanowi w zenicie zaledwie 12% naturalnego (przy założeniu że naturalna jasność nieba to 22.00 mag/"2) i niebo ma mieć jasność 21.88 mag/"2 w idealne noce. Przejrzystość tej nocy była świetna, nisko nad horyzontem w kilku kierunkach było widać niewielkie i dość słabe łuny, a SQM-L i tak pokazywał 21.20 mag/"2, a później nawet 21.15 mag/"2. Choć początkowo myślałem, że coś jest nie tak z miernikiem, to po kilku minutach (kiedy oczy załapały "wstępną" adaptację) sprawa stała się jasna - tej nocy wyjątkowo silne było naturalne świecenie nieba (airglow), widoczne jako smugi dookoła horyzontu, sięgające miejscami wysokości około 30 stopni, a na zdjęciach mające wyraźnie zielonkawy kolor. Swoją drogą, jedna z najjaśniejszych łun (i tak niewielka i praktycznie zupełnie nieszkodliwa) to była łuna od Krakowa (którego centrum było odległe o 153 km od miejsca obserwacji). Na poniższym zdjęciu łunę od Krakowa widać na lewo od samochodu:
  11. Nocą 16/17 sierpnia 2017 po raz pierwszy od wielu tygodni miałem szanse na spokojne obserwacje pod naprawdę ciemnym Beskidu Niskiego. Choć najpierw planowałem wybrać się gdzieś dalej, podróż zakończyłem na Przełęczy Szklarskiej, bo dawno już tam nie byłem i postanowiłem tym razem popatrzeć stąd. Razem z sobą miałem teleskop Taurus T330, lornetę Omegon Argus 25x100 i lornetkę 10x50. Niebo było piękne. SQM-L pokazywał początkowo 21.32 mag/"2, jednak z czasem było coraz ciemniej i od 23 miernik stabilnie raportował >21.4 mag/"2 (najciemniej było około północy, kiedy pomiary konsekwetnie oscylowały wokół 21.45 mag/"2), mniej więcej do wschodu Księżyca, który nastąpił jakieś półtorej godziny później. Dawno nie kolimowałem teleskopu, a że test na gwiazdach wskazywał, że do ideału w tej kwestii trochę brakuje, postanowiłem go skolimować. Ledwie zacząłem, usłyszałem że coś idzie w moim kierunku przez trawy - rzut oka wystarczył, aby zauważyć, że nie więcej niż dwa metry ode mnie stoi jakieś nieduże zwierzę. Powoli do niego podszedłem, zwierzak nie uciekł, a ja poświeciłem mu z odległości kilkudziesięciu centymetrów "w twarz" czerwoną latarką. Okazało się, że to młody lis. Grzecznie poprosiłem go, aby odszedł, ale nic sobie z tego nie zrobił ;). Na klaskanie też nie reagował. Zamiast tego zaczął chodzić wokół mojego samochodu, a następnie wokół teleskopu i statywu od lornetki i wszystko po kolei obwąchiwał. W takiej sytuacji wróciłem do kolimacji. Po minucie lub dwóch postanowiłem spojrzeć, co robi mój kolega. Lis próbowałe posmakować płozy teleskopu, delikatnie je przygryzając. Kiedy to zobaczyłem, profilaktycznie zamieniłem sandały na wysokie gumiaki :P. W trakcie kolimacji lisek zaskoczył mnie jeszcze kilka razy podchodząc mi niemal pod nogi, więc go przegoniłem. Trochę mi było głupio, że to zrobiłem, bo w końcu zwierzę było dość przyjazne. Przez kolejną godzinę byłem sam, ale później lisek wrócił. Teraz już go nie niepokoiłem (pomijając próby nawiązania rozmowy :P) i pozwoliłem mu spokojnie wszystko obwąchać. Kiedy patrzyłem przez lornetę, stał kilkanaście centymetrów ode mnie i obwąchiwał nogę od statywu. Po kilku minutach badania mojego sprzętu lisek poszedł w trawy i do samego końca obserwacji słyszałem go raz bliżej, raz dalej. Tej nocy obserwowałem trzy komety. Pierwszą z nich była świecąca nisko w Strzelcu krótkookresowa kometa 213P/Van Ness. Kometa ta wraca do Słońca co 6.1 roku i tak się składa, że od odkrycia w 2005 roku udaje mi się ją odnaleźć podczas trzeciego już z rzędu powrotu. Tym razem była dość słaba - jej jasność oceniłem na 13.3 mag, jednak dzięki niewielkim rozmiarom (0.8') i bardzo dobrej przejrzystości dało się ją wypatrzeć w bogatym w gwiazdy polu. Drugą kometą, na którą zapolowałem była "wybuchająca" 29P/Schwassmann-Wachmann, która w tym roku wznosi się już u na ponad 20 stopni, świecąc na granicy Wodnika i Koziorożca. Także i ona była słaba i dość mocno rozmyta, bo jej ostatni wybuch miał miejsce już kilka tygodni temu. Jej jasność oceniłem na 13.4 mag, a średnicę jej głowy na 1.2' Ostatnią kometą, którą odnalazłem tej nocy była odkryta niedawno C/2017 O1 (ASASSN). Ta kometa wschodziła około północy, a dla mnie zza drzew wyłoniła się około 1:00. Kometa świeciła wtedy zaledwie 8 stopni nad horyzontem, a około 30 stopni na lewo od niej (za drzewami) wzeszedł już Księżyc. Komety szukałem najpierw lornetką 25x100, jednak nie udało mi się jej zauważyć. Później skierowałem tam teleskop i zobaczyłem mały, dość słaby, ale skondensowany obiekt. Poczekałem jednak, aż kometa wzniesie się wyżej. Kiedy spojrzałem w jej kierunku lornetą 25x100, okazało się, że widać ją bez wielkiego trudu, jako obiekt o średnicy 6', którego jasność oceniłem na 9.5 mag. Wygląda na to, że w teleskopie widziałem tylko jej centralną kondensację. Oprócz komet obserwowałem mnóstwo fajnych obiektów. W teleskopie, w powiększeniu 67x i 114x z filtrem O-III (Lumicon) bajecznie prezentowała się mgławica Veil (NGC 6960 i 6992-5) pełna subtelnych struktur, także w okolicy trójkąta Pickeringa. Przy okazji oglądania Veila, przesunąłem teleskop o kilkanaście stopni, w stronę mgławicy NGC 6888, która na takim niebie wyglądała bardzo ładnie - widoczny był pełny owal (z jednej strony jasny, z drugiej widoczny zerkaniem), przepołowiony jaśniejszą poprzeczką, pełen subtelnej struktury. Fantastycznie wyglądała też mgławica NGC 7293 (Ślimak) - jasna, z ciemną dziurą w środku i kilkoma gwiazdami w tle. W końcu mając wkręcony filtr, postanowiłem poszukać z pamięci mgławicy Jones 1 w Pegazie. Choć jej położenie pamiętałem tylko z grubsza, to znalazłem ją w kilka chwil, jako dość wyraźny owalny obiekt, o jasnym brzegu o kształcie zbliżonym do litery "C". Po zdjęciu filtra spojrzałem na epsilony Lutni. Gwiazdy były rozdzielone tak mocno jak mało kiedy (z olbrzymią przestrzenią pomiędzy nimi). Widząc, jak dobry jest seeing, postanowiłem pobawić się z dużymi powiększeniami. W powiększeniu 340x popatrzyłem zarówno na M 57, NGC 6543 (Kocie Oko), jak i na niesamowite w tych warunkach gromady kuliste M 13 i M 92. Tej pierwszej przyjrzałem się też w lornecie 25x100, w której pięknie prezentowały się charaktertystyczne dla M 13 pozakrzywiane "linie" z gwiazd. W lornecie fantastycznie prezentowała się też M 31 nie mieszcząca się w całości w polu widzenia. Swoją drogą, to w teleskopie, w powiększeniu 114x możnaby ją oglądać naprawdę długo i się nie znudzić. Nie dość, że wypełniała kilka pól widzenia, to ciemne pyłowe pasma były widoczne natychmiast, podobnie jak struktura w ramionach spiralnych. W międzyczasie obserwowałem jeszcze wiele innych obiektów, o których już nie mam czasu dziś pisać.
  12. Czy mógłbyś uszczegółowić pytanie? Bo nie jestem pewien, o co pytasz.
  13. To nie kwestia otwartej źrenicy. Adaptacja wzroku do ciemności wynika z regeneracji rodopsyny w komórkach światłoczułych w naszych oczach, która to regeneracja trwa kilkadziesiat minut (podobno im człowiek starszy, tym ten proces zachodzi wolniej). Zbadano to już dawno, dawno temu, podobnie jak to, że źrenica otwiera się bardzo szybko.
  14. No, to nie do końca tak działa... Wystarczy, że ktoś ma niewielką krótkowzroczność, żeby jego zasięg gołego oka był wyraźnie gorszy niż zasięg drugiej osoby o podobnym doświadczeniu, która krótkowzroczności nie ma, gdyż osoba z krótkowzrocznością będzie widzieć gwiazdy jako "placki" na niebie. W teleskopie jednak obydwu obserwatorów może idealnie wyostrzyć obraz i różnica w możliwościach ulegnie zatarciu. Oczywiście będą też sytuacje, kiedy tak nie będzie (np. w przypadku astygmatyzmu, albo jakichś problemów z siatkówką). Gwiaździsta noc daje oczywiście więcej światła niż kompletna ciemność, jednak ciągle na tyle mało, że źrenica jest w pełni otwarta. Kilka lat temu sprawdzałem jak bardzo rozwiera mi się źrenica - najpierw robiłem sobie zdjęcie oka w kompletnej ciemności, później w półmroku - światło świeciło się w pokoju obok. W obydwu przypadkach źrenica była otwarta na 7.5 mm. Adaptacja wzroku do ciemności to w głównej mierze kwestia chemicznych przemian w komórkach światłoczułych. Źrenica rozszerza się bardzo szybko i wcale nie musi być do tego bardzo ciemno. Nie wiem, czy jakieś DSy mogą sprawić, że się ona nam przymknie, znakomita większość z nich jednak na pewno tego nie zdziała nawet w wielkim teleskopie. Możesz rozwinąć ten temat? Co ma tutaj średnica źrenicy do rozdzielczości i co ma do tego wszystkiego seeing? A co wady wzroku mają do otwierania się źrenicy?
  15. To wszystko zależy do jakich. Niezbyt duże, w miarę zwarte DSy będą w tym Maku wyglądać podobnie (a może i nieco lepiej) niż w Newtonie o tej samej średnicy. Jeśli jednak ktoś będzie chciał tym Makiem oglądać obiekty o znikomej jasności powierzchniowej (w szczególności te o bardzo dużych rozmiarach kątowych), które wymagają źrenic wyjściowych rzędu 5 - 7 mm, to nigdy nie zbliży się do tego, co oferuje w tej kwestii Newton.
  16. Wpis w wikipedii to nie jest dowód na istnienie czegoś. Zresztą nawet tam napisane jest że jest to cząstka hipotetyczna, czyli że tak naprawdę nie ma żadnego dowodu na jej istnienie.
  17. Nie ma żadnego dowodu na istnienie czegoś takiego. Dlatego nie można pisać "istnieje cząstka Plancka".
  18. Trzy noce temu widzieliśmy ją z Kraterem z Koskowej Góry. Niebo było dość ciemne (SQM-L: 21.1). Kometa była dość oczywista w 33 cm teleskopie, choć było w nim widać raczej tylko jej centralną część. Co ciekawe, nie sprawiała też większych problemów w lornecie 25x100, w której miała znacznie większy rozmiar kątowy. Jej jasność oceniłem na 10.2 mag, a średnicę na 5'.
  19. A mógłbyś wskazać te miejsca? Bo ja na tej mapie nie widzę ani w Niemczech, ani w Hiszpanii, ani we Francji, ani we Włoszech miejsc ciemniejszych niż Bieszczady...
  20. To na pewno jakiś satelita na orbicie zbliżonej do geostacjonarnej - one właśnie z taką prędkością się poruszają.
  21. To bardzo ciekawa kometa - aż dziw bierze, że została odkryta tak późno. Jej jasność wizualna to już teraz jest około 10mag. U nas świeci ona jeszcze bardzo nisko o świcie (na pograniczu Wieloryba i Erydana), więc jeszcze jest trudnym obiektem, ale z dnia na dzień będzie tylko lepiej. Początkiem sierpnia pod koniec nocy astronomicznej będzie już (na południu Polski) wznosić się kilkanaście stopni nad horyzontem i w dobrych warunkach powinna być widoczna w niedużych teleskopach. Od września do grudnia będzie ją można prawdopodobnie obserwować lornetką 10x50, a warunki do jej obserwacji będą doskonałe. Najpierw będzie świecić w Byku, później w Perseuszu i Żyrafie, a jej jasność w październiku może być bliska 7mag.
  22. Różnica w położeniu na niebie będzie rzędu 1 - 2 stopni. Za to różnica w jasności jest spora (oczywiście jeśli mówimy o flarach Iridium).
  23. Ja to widzę trochę inaczej ;). Ciągle mamy w naszym kraju bardzo dużo miejsc, gdzie niebo jest całkiem przyzwoite (Ratio<1) i sporo takich, gdzie jest naprawdę dobre (Ratio<0.5). Spora część mieszkańców naszego kraju ma takie miejsca w zasięgu jednodniowego (bez noclegu) wypadu. Pod takim niebem można naprawdę dużo "zwojować" ;). No, chyba że takie wypady też nazywasz "astroturystyką".
  24. Parametr podpisany jako Artif. bright. mówi dokładnie to samo, co "Ratio", tylko w innych jednostkach. "Ratio" to miara względna wyliczona wprost z "Artif. bright", jako Artif. bright. podzielone przez jasność idealnie ciemnego nieba - 174 μcd/m2. W takiej sytuacji każdy punkt na mapie wyglądałby dokładnie tak samo (tzn. tak jak teraz dowolne miejsce na mapie, w którym mamy "Ratio" równe 0), bo ta mapa pokazuje, ile mamy sztucznego światła w zenicie. Nawet błyskawice, wulkany i pożary nic by tu nie zmieniły, bo to nie są sztuczne źródła światła.
  25. Jakub, Pojęcie "dobre" niebo, czy "średnie" niebo, to sprawa bardzo subiektywna. Te liczby, które pokazałeś wskazują, że masz całkiem fajne niebo. Na takim niebie w okolicach zenitu widać naprawdę dużo, podobnie jak niżej nad horyzontem, ale w kierunkach, w których nie ma łun (lub są one niewielkie). Zaletą też jest tu stosunkowo duża wysokość nad poziomem morza. Choć te 500 m może wydawać się niewielką wartością, to jednak w porównaniu do terenów nizinnych widać różnicę (szczególnie przy obserwacjach nisko nad horyzontem). Niebo u Ciebie (w zenicie) jest kilkanaście razy ciemniejsze niż w Krakowie, czy Aglomeracji Śląskiej, a z drugiej strony już tylko dwa razy jaśniejsze niż w najciemniejszych miejscach na Ziemi. Do ideału jednak ciągle sporo brakuje ;). Pozdrawiam Piotrek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.