Skocz do zawartości

Jarek

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 223
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jarek

  1. Piżmowoły, Dovrefjell, Norwegia. Przy drodze z Hjerkinn do schroniska Snoheim, koniec sierpnia '22. Jakość kiepska, bo z daleka, spory crop. Każą do nich 200 m dystans trzymać, więc traktowałem z respektem. Nie byłem z początku pewien, czy stado nie ruszy z wolna w dół drogi, w moją stronę W razie "W" parę metrów ode mnie był pod drogą sporej średnicy przepust, że Pudzian by się zmieścił Inna anegdota: ta część parku narodowego to niecałe dwie dekady temu był poligon wojskowy. Przypadkiem na stopa zwoził mnie spod gór miły pan, który kiedyś tam w wojsku służył. Zapytałem go, jak sobie radzili z kudłaczami, żeby nie właziły pod ostrzał. Odparł, że musieli je delikatnie wozami pancernymi ganiać, bo to była jedyna metoda perswazji. Pozdrawiam -J.
  2. Farciarz, nikt Ci nie na pisał wprost, więc dopisuję: Mając 6mm okular (i to niezły) do teleskopu z ogniskową 1200 mm nie potrzebujesz Barlowa w ogóle. Obojętnie, badziewnego czy z najwyższej półki. Z samym okularem masz 1200/6 = 200x powiększenie. Więcej niż wystarczające do planet, na Dobsonie niełatwe do prowadzenia, w okolicach górnej granicy minimum komfortu dla tego montażu. Dodatkowo warunki atmosferyczne (tzw. seeing) raz na 20 lub więcej obserwacji w ogóle pozwolą na wykorzystanie większego powiększenia, nawet jakbyś obserwował z ciężkiego paralaktycznego montażu z napędem. I to tylko, jak miejscówka nie jest "ukarana" przez los złym lokalnym seeingiem. Jak bardzo chcesz, to możesz kupić dobry okular 5 mm, z wysunięta źrenicą, tak jak ten Twoj Vixen 6mm. To Ci da 240x powiększenie, które będziesz mógł i tak wykorzystać bardzo rzadko. Lepszą inwestycją byłoby wykorzystać to co masz i np. dorobić jakąś prostą platformę równikową pod Dobsona, jeśli nie musisz targać sprzętu daleko (np. obserwujesz z ogródka) lub masz ultrawygodny transport (samochód pod domem, zero łażenia z piętra po schodach itp.). A tak naprawdę to przydałby Ci się okular 7 mm do nieco mniejszych powiększeń, 171x z takiego okularu może się okazać optymalne w Twoim teleskopie, jako kompromis między wygodą prowadzenia / polem widzenia / ilością dostrzeganych detali. Dla porównania Barlowy mają zwykle tzw. krotność 1.5-2.0x. Czyli jakbyś wsadził do wyciągu tego Vixena 6 mm + B1.5x, to miałbyś 300x powiększenie, praktycznie bezużyteczne. Z B 2.0x to byłoby 400x, śmiech na sali. Pozdrawiam -J.
  3. Maggie, swego czasu sporo łaziłem po górach z lornetką w celu obserwacji nieba. Dziś trochę oszczędzam plecy, ale w swoim czasie to była niezła zabawa. Tylko trzeba planować, bo nie ma sensu brać lornety na księżycowe noce. Kilka porad z moich doświadczeń: Największe, co da się wygodnie zabrać do plecaka na wielodniowy wypad w góry to 10x50 lub np 11x56. Wszystko ponad to będzie za duże/ciężkie wymagające statywu. 10x50 od biedy nada się też do krajobrazów i fauny, choć na dobrą (poręczną) lornetkę turystyczną jest za wielka w porównaniu do np. 8x30 (ale taka będzie trochę za mała do astro). Pisze Ci to osobnik, który targał po górach 15x60, 10x50, ale też refraktor 80/400 lub 90/500 + statyw. Oczywiście obowiązkowo latarka-czołówka z czerwonym światłem (może być zwykła z czerwonym filtrem z nakrętki od butelki albo taka z dodatkową czerwoną diodą, byle nie przełączaną oddzielnie od białego światła) i mapki nieba (wydruki albo jakiś podręczny atlas). Sugeruję Ci też doeclowo zrobić patent, który pozwoli uniknąć taszczenia statywu, a da efekt prawie jak z nim, odciążając ręce i stabilizując lornetę: 1 - drążek z profilu alu (kwadratowa rura) dł. ok. 40-50 cm (wymierz właściwą dla siebie) 2 - mała głowiczka kulowa (do kupienia na allego itp.) z mocowaniem 1/4"-20 (mały gwint statywowy) jako adapter do lornetki; przykręcasz ja do drążka za pomocą śruby 1/4" (tez z allegro lub niektórych sklepów "żelaznych") 3 - regulowana smycz na szyję z linki 3-4 mm ze ściągaczem-stoperem tekstylnym (można w kijku zrobić dodatkowe otwory na linkę by zwiększyć tarcie, gdyby stoper był za słaby) Do zrobienia tego potrzebujesz elementów wymienionych powyżej, wiertarki (najlepiej takiej ze statywem, jak nie masz, to poproś kogoś, żeby Ci równo nawiercił wstępne otwory), drobnego pilnika i może brzeszczotu (gdyby przyszło Ci skracać śrubę 1/4") Duże lornety (w tym 10x50) mają zwykle opcję mocowania na statywie za pomocą tzw. L-adaptera. Jego gniazdo znajduje się pod zaślepką z ikonka statywu z przodu na osi łączącej połówki lornety. To tam przykręcasz tę głowiczkę - adapter. Wykorzystasz ją do wstępnego ustawienia lornety pod kątem. Regulowana smycz wraz z drążkiem ustawia ją na odpowiedniej wysokości w stosunku do Twojej głowy, a ciężar sprzętu spoczywa na barkach, nie na rękach. Swój egzemplarz na razie utraciłem, akurat po pomyślnym przetestowaniu w terenie. Da się go zabrać w dowolnym plecaku turystycznym, a waży tyle co nic w porównaniu z dowolnym statywem, który nadawałby się pod lornetkę tej wielkości lub nawet sporo mniejszą. Pozdrawiam -J.
  4. Błażej, Ty masz na razie refraktor70 mm, prawda? W takim razie tylko płyny do czyszczenia optyki soczewkowej, oparte na izopropanolu. Te same, co do czyszczenia soczewek w obiektywach fotograficznych. Aplikuje się niewielką (!) ilość na ściereczkę z mikrofibry i delikatnie (bez docisku!) przeciera kolistymi ruchami od środka do zewnątrz. Ważne: przy sporym zakurzeniu warto przed czyszczeniem na mokro najpierw przedmuchać gruszką, taką z zaworkiem zwrotnym z tyłu. Dostaniesz w sklepach foto, podobnie jak płyn. Aha, tę samą metodę stosuje się do czyszczenia soczewek w okularach od teleskopu. Pozdrawiam -J.
  5. Popieram zdecydowanie tych przedmówców, którzy proponują autorowi wątku Newtona 6" na Dobsonie. Czyli 152/1200. Mieszka na wsi, a więc obserwacje z ogródka / spod domu - idealne warunki dla Dobsona. 6" jest podobny gabarytowo do 8", ale ładnych kilka kg lżejszy i tańszy. Optyka F/8 dobra do planet z tanimi okularami, które nie będą kosztować majątku (co za geniusz tu baje o okularach 82 st. kosztujących pewnie tyle co lub więcej, niż chłopak ma na cały teleskop??? - ludzi, myślcie czasem). Dodatkowo lustro 15 cm (6") pozwala już: 1) oglądać planety itp. z b. przyzwoitą rozdzielczością; 15 cm teleskop do planet to już naprawdę dużo 2) coś tam już konkretnego zobaczyć na obiektach głębokiego nieba (DS), które Błażej ma pod nosem na wsi tak czy siak; jak zatęskni za więcej, to sobie 12" kiedyś sprawi Błażej, nowy Dobson 6" przekracza Twój budżet, ale niewiele. Używanego być może dostaniesz w tej cenie... Gdybyś chciał dozbierać, to tylko dolne kilkaset zł, a nie 2-3x tego co aktualnie masz, a co pewnie zajęłoby Ci parę lat, zamiast cieszyć się obserwacjami. 6" Newton to jest teleskop pełną gębą, a nie zabawka. A montaż Dobsona jest b. stabilny i prosty w obsłudze jak konstrukcja cepa. Oczywiście ktoś Ci tu zaraz powie, że do planet najlepszy jest montaż paralaktyczny (EQ) z napędem. I jest to prawda, ale częściowo. Tzn. wygoda obserwacji przy dużym powiększeniu sporo większa i tyle. Montaż EQ zdolny udźwignąć 15 cm teleskop to spora krowa i sam kosztuje 1.5-2x tyle, co założyłeś sobie na teleskop. Więcej noszenia, składania, regulacji. Pozdrawiam -J.
  6. Świetnie! Miłe złego początki , tak trzymaj. Udanych obserwacji. Jeszcze mała podpowiedź ws. mikroruchów i ogólnie działania tego montażu: On ma mikroruchy tzw. wodzikowe. Po prostu pokrętła (te z cięgnami)wkręcają w ramę śrubę, która popycha dźwignię- wodzik związaną z daną osia teleskopu. Proste, wręcz prymitywne, ale skuteczne rozwiązanie. Z tym, że taki mikroruch ma ograniczony zakres ruchu (te na ślimakach teoretycznie można by obrócić x razy dookoła) i w pewnym momencie śruba dojeżdża do końca, wymuszając ustawienie wszystkiego od nowa. Nie jest to wielki problem, narzuca tylko planowanie - na początku obserwacji obiektu musisz tak cofnąć ta wodzikową przekładnię, aby zakresu wystarczyło. Inną cechą mechaniczną tego rozwiązania (mikoruchów w ogóle) jest to, że w zasadzie mikroruchy wymagaja wysprzęglania z osią montażu, którą obsługują, aby wstępnie nastawić połozenie teleskopu w tej osi. I tu dochodzimy do pewnej specyfiki działania montażu AZ3. Nie wiem, jak to jest zrobione w osi azymutalnej ( Az - ruch w poziomie), prawdopodobnie jest jakiś typowy zacisk - nieważne. Tu wszystko działa intuicyjnie i bez problemów, zwłaszcza,że mikroruch pracuje pod stałym obciążeniem. Zabawa jest natomiast w osi podniesienia teleskopu (Alt - ruch w pionie). Ten montaż nie ma wyważonej głowicy. Środek ciężkości teleskopu znajduje się zawsze nad lub obok osi Alt, wywołując moment siły działający na konstrukcję, o b. zmiennej wartości - w praktyce bliski zera gdy teleskop celuje horyzontalnie, a maksymalny gdy celuje w zenit. Są dwie konsekwencje tego faktu: głowica musi być stale zablokowana silnym hamulcem, bo inaczej tuba będzie fikać kozła. Po drugie, mikroruch w osi Alt będzie w jednym położeniu chodził b. lekko, a w drugim skrajnie ciężko. Nawiasem mówiąc, gdyby nie mikroruch, to ten montaż nie nadawałby się do obserwacji astro z powiększeniami powyżej ok. 60x, tak samo jak statywy foto, mające fizycznie ten sam schemat działania głowicy, tylko bez mikroruchów właśnie. Przyczyną jest skokowe przemieszczenie teleskopu w osi Alt o kilka dziesiątych stopnia po ponownym zablokowaniu osi. Ty tego problemu nie masz, wspominam tylko jako ciekawostkę. Natomiast warto pomyśleć o poprawie pracy mikroruchu Alt, jeśli to okaże się konieczne/pożądane - ocenisz sama w miarę zdobywania doświadczenia. Dlatego we wcześniejszych postach podałem propozycję modyfikacji montażu. Nie jest to rozwiązanie jedyne. Do dyspozycji jest jeszcze jakaś sprężyna, która będzie 100% luźna w pozycji horyzontalnej teleskopu, a napięta masymalnie kiedy ten jest wycelowany w zenit. Innym prostym rozwiązaniem są wysięgniki z przeciwwagami. To ostatnie rozwiązanie ma istotną wadę, że (zależnie od wykonania) zwiększy podatność całości na drgania. Jeszcze jedna ciekawostka nt. AZ3: zauważ, że on ma tak naprawdę dwie osie Alt. To po to, aby wyeliminować sprzęgło/zacisk na tej osi. Jedna to ta od mikroruchu, związana na stałe z jego wodzikiem. Druga, zgrubna, to ta śruba z podkładką cierną (jako hamulcem) poniżej. Wstępne nastawienie teleskopu w w osi Alt odbywa się na tej osi: łapiesz teleskop i podnosisz/opuszczasz go obracając się właśnie na tej śrubie, pokonując opory tarcia. To dlatego na tym montażu nie można wieszać zbyt ciężkich i grubych teleskopów, o czym przekonał się b. dawno temu (wątek był chyba w 2007 czy 2010 r.) nasz forumowy kolega, próbując osadzić na tym montażu Maka 127. Podkładka-hamulec nie dawała rady i teleskop w okolicach zenitu fikał kozła do tyłu, wymuszając modyfikację konstrukcji we własnym zakresie. Twój teleskop nie wygeneruje takich problemów, mieści się w granicach nośności tego montażu w 100%. Niemniej można pomyśleć i tutaj o wersji deluxe: dłuższa śruba w osi ALT, dodatkowe 1-2 podkładki sprężyste i do tego nakrętka motylkowa mogą zapewnić bardziej finezyjną regulację tego elementu , ułatwiając życie użytkownikowi. Ale ta zmiana nie jest istotna, w przeciwieństwie do proponowanej wcześniej poprawy funkcjonowania mikroruchu w osi Alt. Pozdrawiam -J.
  7. Milena, gratulacje z okazji nowej Zabawki Niech Ci służy. Jeśli masz smykałkę do majsterkowania (choćby małą) oraz wiertarkę i brzeszczot do metalu, to skombinuj kawałek kątownika alu o grubych ściankach (min. 5-8 mm) i parę śrub. To po to, aby z pomocą 2 przyciętych kawałków tegoż kątownika zrobić mocowanie do teleskopu z boku głowicy AZ3, na wysokości osi podniesienia. Powinno to poprawić pracę montażu AZ3, szczególnie operowanie mikroruchem w osi podniesienia. O ile elementy połączenia będą wystarczająco sztywne (stąd ten gruby przekrój kątownika). Przenosisz na to nowe mocowanie tubę z obejmami. Pozdrawiam -J.
  8. 1. Bo jest to profil zamknięty, więc sztywny, a przy tym ma płaskie prostopadłe/równoległe powierzchnie - łatwo do niego coś przykręcić (patrz niżej), wiercić otwory itp. 2. Po prostu wiercę na przelot otwór w obu ściankach profilu i przekładam śrubkę 1/4"-20 (do kupienia na allegro lub w niektórych sklepach żelaznych), a małą głowica kulową z takim mocowaniem (1/4") robi za nakrętkę. Kwestia doboru długości śruby do szerokości profilu i głębokości gniazda z gwintem w stopce głowiczki. Linka również mocowana jest do otworów wywierconych w profilu (warto zaokrąglić brzegi otworów). WAŻNE: koniec linki od strony stopera-ściagacza tekstylnego przechodzi przez dodatkowe otwory w celu zwiększenia tarcia, w ten sposób stoper (taki ze sprężynką, od ściągaczy w kapturach itp.) może utrzymać większe obciążenie. Konkretne rozwiązanie (ile razy przepleść) zależy od użytej linki i stopera. Pozdrawiam -J.
  9. lockheed, generalnie 10x50 to najbardziej podręczne rozwiązanie. Warto brać nie za ciężką, bo przy obserwacjach wysoko nad horyzontem błyskawicznie męczą się ręce. Tak więc z pary TS Marine 10x50 vs DO 10x56 Titanium brałbym ta drugą. Ta Marine jest upiornie ciężka jak na zwykła 50-tkę (1600g) , a też nie najlżejsza (ale bardziej w granicach przyzwoitości) Titanium (1150g) kusi do tego minimalnie większą aperturą. Te pół cm więcej w klasie małych sprzętów może być zauważalne. W swoim czasie miałem (i nawet, o zgrozo, zabierałem w góry) ogumowaną 15x60 Bresser Saturn wagi 1200g. W dodatku o bardzo niskiej transmisji (niechlubny rekord w testach optycznych.pl). Po paru sezonach wymieniłem ją (przez jakiś czas używając równolegle za miastem) na 10x50 przyzwoitej, acz nie nadzwyczajnej jakości, ale o wadze 800g. Od tego czasu kilka tych 10x50 zajeździłem, ostatnie dwie to DO Silver i (aktualnie) Nikon EX. Starałem się zawsze, aby nie ważyły więcej, jak jakieś 800-900g. ALE: różnica w zasięgu bardzo marnej 60-tki w stosunku do jako takiej 50-tki była zauważalna w praktyce, na korzyść większego badziewia. Jednocześnie 10x50 (10x56 od biedy też) uważam za absolutny maks tego, co w praktyce można np. zabrać na wielodniową wycieczkę w góry. Pisząc to zastrzegam, że do normalnej dziennej turystyki nie polecałbym nic większego niż 30 mm - ale to już za małe do astro. W dzień duża lornetka b. rzadko "wyjdzie" z plecaka, tylko na większych postojach, a nie bardzo da się ją nosić na zewnątrz, jeśli np. targasz aparat foto. Aha, do astro polecam patent do ciężkich "ręcznych" lornet: sztyca ze smyczą na szyję. Własnej roboty egzemplarz niestety posiałem na wyjeździe zaraz po testach, lecz uważam, że się sprawdził. Prawie nic nie waży w porównaniu ze statywem,a zabrać można nawet do podręcznego plecaka. Szkic w załączniku. Robisz tak: regulowaną (w dużym zakresie długości) smycz-pasek na szyję (3) (ja zrobiłem z linki ze ściągaczem) przyczepiasz (dolny koniec) do drążka (1) z profilu alu (najlepiej kwadratowego) długości +/- 50-60cm. Na górnym końcu takiej sztycy za pomocą śruby 1/4"-20 mocujesz najmniejszą głowiczkę kulową (2) z Allegro, która pracuje jako przegubowy adapter do lornetki, wkręcany w jej standardowe gniazdo L-adaptera (z przodu mostka lornetki między tubusami). Wieszasz to na szyi, dzięki temu ciężar lornety nie obciąża łap. Za pomocą regulacji długości smyczy i kąta zaklinowana głowiczki kulowej ustalasz sobie wstępnie położenie lornety względem twarzy, zależnie od planowanej wysokości celu nad horyzontem. Dokładne celowanie ruchami całego ciała. Pozdrawiam -J.
  10. Hmm, a może poszukaj coś pod hasłem "mikroskop polowy" (nie mylić z polowym elektronowym) lub "mikroskop kieszonkowy". Nie mam czasu sprawdzać, bo robota w domu, ale Google coś od razu wyrzuca i na oko to są takie podręczne gadżety (tylko jednookularowe, a nie bino), jak potrzebujesz w terenie. Od lupy czy tego monokularu Bressera niektóre z nich (sądząc po zdjęciach) odróżnia bezcenny fakt posiadania jakiejś podstawki na oglądany obiekt, czy też elementu, o który można oprzeć jedno względem drugiego. Bo tak jak piszesz: problem celowania. I to nie tylko w sensie trafienia w cel, ale ustawienia i utrzymania ostrości (czyli stałego dystansu po prostu). Trzymając sprzęt w łapie to nie jest specjalnie możliwe przy sensownym powiększeniu. A jak przypuszczam potrzebujesz raczej sporego poweru do ziaren minerałów czy ich granic. A do pracy na stole to małe bino, nic innego na dłuższą metę. Ale to w drugiej turze pewnie Pozdrawiam -J.
  11. Do jakich to konkretnie zadań? Czy to ma być ręczny przyrząd do uzytku polowego? Czy może mieć statyw z pewna odległością roboczą i focuserem na kolumnie? Rozumiem, że to ma być do użytku wizualnego. Bo w foto masz funkcję focus stacking (Z-stacking w przypadku mikroskopów), występuje np. w nowszych aparatach Olympusa / OM Solutions i pewnie w innych systemach. Jeśli chodzi o wizual, to możliwości są ograniczone. Konstrukcje typu obiektyw foto + adapter okularowy (które podpowiadali koledzy) mają możliwosć regulacji GO przysłoną. Podobna możliwość istnieje w niektórych mikroskopach stereoskopowych (binokularach). Niektóre z nich mają całkiem małe powiększenia minimalne (w granicach 4-7x), czyli tak jak lupa. Ich obiektyw może mieć całkiem sporą odległość przedmiotową, rzędu dużych kilku cm i więcej. Rzuć okiem na modele dedykowane do prac warsztatowych (duża odległość robocza, wymagana do pracy z narzędziami). Z tego co wiem, w takim sprzęcie jak binokular, nawet jeśli jest zaopatrzony w regulowaną przysłonę, możliwosci rozszerzenia głębi ostrości w wizualu są niewielkie. Dlatego do foto stosuje się Z-stacking, który problem głębi ostrości eliminuje poprzez przeogniskowanie. Nie słyszałem, by to było możliwe jakimś układem optycznym zapewniającym dowolna głebię ostrości również wizualnie. Za to możliwości przeogniskowania w binokularach dzięki focuserowi na kolumnie statywu są b. duże. Mówimy o wielu cm. Pracuję czasem zawodowo na takich w celu przygotowania próbek lub ich obróbki w uchwytach o b. zróżnicowanej wysokości. Nie wiem, czy pomogłem. Pozdrawiam -J.
  12. Jarek

    Sprzęt

    Odnośnie nr-u 3, to na bank ma on źle dobrane okulary, niepotrzebnie żyłujące powiększenia ponad potrzeby i możliwości: 20 mm z teleskopem o f = 1000 mm daje 50x i to jest b. wysokie powiększenie minimalne, z małym polem widzenia utrudniającym szukanie obiektów (zdecydowanie lepszy byłby 25-32 mm jako podstawowy okular). Do tego słaby szukacz, zaledwie 6x25 mm. Na drugim końcu Kellner 4 mm to jakiś horror - 250x powiększenie! Z 90 mm apertury lepiej nie przekraczać 180x (a nawet mniej), a jeżeli montaż jest niezbyt sztywny, to jeszcze obserwacje położą drgania. 6 mm byłby w sam raz. Co do reszty się nie wypowiem, bo nie miałem tego wynalazku w rękach. Tu tylko komentuję oczywistości, wynikające z podanej specyfikacji. 1. jest b. mały, ograniczone możliwości. Niemniej fajna zabawka na początek pasji. Montaż AZ2 pod tę tubę jest OK., ale trzeba się go nauczyć używać - kluczowe jest prawidłowe użycie mikroruchu w osi podniesienia (pokrętło na tzw. pręcie stabilizacyjnym). Z tego co wiem wiele osób sobie z tym nie radzi, a to prosta konstrukcja. Tuba nie może być zbyt dobrze wyważona, bo wygeneruje luzy na tym mechanizmie (powinna lekko ciążyć do tyłu, by był minimalny docisk); trzeba dokupić 3-ci okular do planet (5-6 mm), 2. byłaby OK., teoretycznie najlepszy bo największy, ale montaż EQ2 pod tej wielkości tubę b. słaby; okulary dobrze dobrane, ale trzeba 3-ci do planet kupić (to i tak norma w wielu zestawach startowych, w tym 1. ) Aha, przed wyborem konkretnego sprzętu trzeba określić warunki jego eksploatacji, bo to kluczowe przy wyborze: -miasto/wieś/przedmieścia -stanowisko obserwacyjne pod domem/gdzieś dalej; jaki transport (parter/schody,dojście piechotą/jazda autem - daleko/blisko) -ewentualne stanowisko na balkonie - jedyne czy nie, jaka wystawa (kierunek) balkonu Itd., itp. Pozdrawiam -J.
  13. Zgadza się, sprawdziłem w wątku foto. Widziałem cień Ganimeda, bo większy, natomiast ten mniejszy Europy + WCP były poza moją rozdzielczością. A obserwowałem na 100% w czasie, kiedy były na tarczy, to już potwierdzone. Seeing winny na pewno, pytanie, czy kolimacja też Z drugiej strony, dosłownie kilka dni wczesniej z trudem, bo z trudem, ale WCP widziałem. Pozdrawiam -J.
  14. Nie napisałeś, a to ważne, czy to reduktor 1.25" czy 2". Ja używałem wersji 1.25" z Makiem 127 od SW (wersja niebieska), wkręcając w nosek 1.25". Nie licz, że dostaniesz redukcję ogniskowej dokładnie 0.5x To bardzo zależy od odległości reduktora od matrycy kamery. Te reduktory są przeznaczone do pracy z karami CCD i to jest obliczone dla jakiejś ich głębokości. Ja podpinałem aparat cyfrowy systemu m4/3 i miałem niezły rozrzut, zależnie do długości użytej złączki. Przez długaśny adapter T2 redukcja wychodziła chyba ze 3x. Z kolei z króciutkim noskiem 1.25"-C +płaski zagłębiony adapter C-m4/3 dostawałem ogniskową niecałe 1000 mm (960?) z wyjściowej ok. 1500 w Maku. Przy 2" reduktorze rozrzut będzie niemal na pewno mniejszy, bo on ma pewnie soczewkę o większej ogniskowej i przewidzianą większą odległość od kamery. Zatem cokolwiek podłączysz na końcu, względne zmiany odległości w stosunku do projektowej będą mniejsze. Pozdrawiam -J.
  15. Masz aparat z niewymiennym obiektywem, czyli pracujesz w tzw. projekcji pozaogniskowej. T2 raczej tu nie wykorzystasz. Jeżeli twój Soniacz ma w ogóle opcję podpięcia na sztywno przez gwint 52mm, to ten drugi F-adapter z linku będzie OK. Tylko sprawdź, jakiej średnicy są okulary do teleskopu, na które chcesz go wcisnąć. Zakładam, że ten adapter 52mm o którym piszesz na początku to tzw. tulejka filtrowa obejmujaca wysuwany obiektyw zoom aparatu, mocowana do korpusu przez jakiś inny gwint/bagnet. Połaczysz go z F-adapterem przez ten 52 mm gwint. Generalnie projekcja pozaogniskowa sprawdza się jako tako z aparatami o małym zoomie i niezbyt wielkiej średnicy soczewek obiektywu. Pomoga też małe gabaryty aparatu jako takie. Pamiętaj też, aby użyć w zestawie okularu o możliwie dużej ogniskowej (25 mm lub większej) i przy okazji dużym (ze 20 mm) wysunięciu źrenicy wyjściowej. Inaczej będziesz miał problemy typu zbyt duża skala obrazu (wyjdą monstrualne ogniskowe wypadkowe dla całego układu) oraz winietowanie. Ja się kiedyś bawiłem w ten typ połączenia z moim Soniaczem V1, stare dzieje. Wychodziło średnio jeśli chodzi o jakość, ale to loteria. Nie przewidzisz, jeśli nie spróbujesz. Po prostu dużo elementów w takim układzie może powodować różne problemy. Jedne aparaty ładnie współpracują z teleskopem w takim układzie, inne fatalnie. Pozdrawiam -J.
  16. Albo miałem złe godziny w skrypcie ze Sky&Telescope, albo seeing bardzo marny (ciężko szło ostrość ustawić, pasy w atmosferze b. niewyraźne), ale widziałem tylko pojedynczy tranzyt cienia (w Mak 127 na dużym AZ5). Wiatr wprawiający zestaw w drgania nie pomagał. Skracałem nogi statywu jak się dało. Tak więc widziałem tylko cień Ganimedesa, tego Europy nijak nie mogłem wypatrzyć. Na WCP już na pewno nie zdążyłem, bo zacząłem obserwację trochę późno ze względu na chmury. Ale kilka dni temu ją widziałem. Nie wiem, czy nie przydałoby się sprawdzić kolimacji mojego Maka. Ale stawiam raczej na beznadziejny seeing... Zobaczymy za tydzień. Pozdrawiam -J.
  17. Tak jak napisało w tym wątku zaledwie kilka zorientowanych osób (bartolini, Belhur_Olderys, Krzysztof z Bagien), nie ma mowy o żadnej eksplozji. Kilkukilogramowy meteoryt (nawet będący odłamkiem czegoś większego) wyhamowuje w atmosferze do tzw. prędkości granicznej. Czyli zachowuje się dokładnie tak, jak kamień (ew. kawał żelaza) o podobnej gęstości i masie zrzucony z samolotu lecącego na wysokości zaledwie kilku kilometrów. Może przebić dach, pojedynczy strop, nic więcej. Tabelka od bartoliniego podaje szczegółowe dane, nt. prędkości granicznych i energii kinetycznej takich obiektów. Warto przeczytać dokładnie. Dla porównania, człowiek spadający bez spadochronu osiąga prędkość graniczną rzędu ok. 50 m/s. W tej tabelce macie np. dla bryły >2 kg prędkość graniczną <120 m/s. Czyli siłą rażenia pewnie sporo lub nieco mniejsza od lekkiej armatki polowej z czasów XVII-XIX w. strzelającej litą kulą... Tam prędkość wylotowa byłaby pewnie ze 300 m/s, a końcowa przy trafieniu w odległy o 1-2 km cel wciąż podobna lub nieco większa od tych 100-120 m/s. A masa pocisku pewnie też porównywalna lub większa. Wybicie solidnej dziury tak, naruszenie konstrukcji budynku raczej nie. Pozdrawiam -J.
  18. Jarek

    Jaki montaż

    EQ3-2 będzie b. OK. do takiej tubki. Jeśli chcesz nią focić w sposób bardziej zaawansowany (składane klatki, duża skala obrazu), to b. dobry pomysł, oczywiscie z napędem w 1 osi. Jesli chcesz jednak głownie oglądać, a musisz przemieszczać się gdzieś dalej ze sprzętem, to zostałbym przy montażu typu AZ (tylko lepiej coś powyżej AZ3) - znacząco mniejsza waga i prostsza obsługa, a funkcjonalność do wizuala wcale nie gorsza. Pozdrawiam -J.
  19. seele, to zależy. Od tego co chcesz robić i gdzie ustawiać teleskop. Z pewnością EQ z napędem w 1 osi daje spory komfort w obserwacji planet i fotografowaniu np. Księżyca. Ale ceną jest zawsze mniejszą mobilność zestawu i więcej roboty przy jego ustawianiu. Jeżeli zatem obserwujesz stacjonarnie z domu/spod domu i masz ciąg do foto, bierz śmiało EQ3-2. Pod Twój refraktor wystarczy spokojnie. Od biedy da się go nosić na większe odległości (np. jeśli mamy miejscówkę gdzieś 200-500 m od domu), co praktykowałem z Makiem 127. Ale: wygodne to nie jest, choć wykonalne. Z czymś klasy EQ5 sobie tego nie wyobrażam -za dużo gratów, by nosić to dalej piechotą w pojedynkę. Jeśli zaś musisz biegać gdzieś daleko i szybko rozwijać/zwijać stanowisko, to jednak doradzałbym montaż azymutalny lepszej klasy, najlepiej taki z mikroruchami. Coś klasy AZ5 (uwaga: pod tym oznaczeniem są zupełnie różne montaże o różnym udźwigu!!!). AZ3 jest niesłychanie toporny, w dodatku 90/900 to jest kres możliwości tego montażu - nic dziwnego, że odczuwasz dyskomfort. Zauważ, że z Twojej tuby ze względu na aperturę i tak nie przeskoczysz powiększeń 180x. Ja właśnie ostatnio posadziłem po raz pierwszy swego Maka na "dużym" AZ5, celem obserwacji Jowisza i dawał radę przy nawet 200x -choć oczywiście wygodą daleko temu do EQ z napędem. Za to komfort przy przenoszeniu i rozstawianiu azymutala - nieporównywalny. Pozdrawiam -J.
  20. Hej! Ja robiłem kiedyś Dobsona pod tubę200/1000 z obejmami. Obejmy wykorzystałem do zamocowania czopów osi Alt, w postaci przyciętych korków do rur kanalizacyjnych PCV. Rozwierciłem otwory w obejmach (te na śruby 1/4") pod śruby przelotowe, którymi przykręciłem te czopy. Twoje zadanie jest trochę inne, bo musisz dopasować taki układ do istniejącej skrzynki Dobsona, więc uwaga na rozmiary poprzeczne. Inne masz pewnie też "łożyska", więc i tu inne rozwiązanie. Ale zwróć uwagę na jedną rzecz, skądinąd łatwą do zrobienia: zamocuj czopy/półosie Alt nieco mimośrodowo względem osi podłużnej tuby, w sensie przesunięcia ich poprzecznie w stronę grzbietu rury o 1-2 cm. Dlaczego? Chodzi o ciężar 2" wyciągu i szukacza, umieszczonego na grzbiecie rury. Jeśli tarcie w osi Alt będzie małe, bez tego nie wyważysz tuby w obejmach. Po prostu przy neutralnym wyważeniu podłużnym będzie przewracać się do tyłu w pozycji okołozenitalnej, ciągnięta przez szukacz i wyciąg. Jak skorygujesz wyważeniem w obejmach, to tuba będzie niestabilna bliżej horyzontu itd. Uwzględnij to zawczasu w sposób podany wyżej. Pozdrawiam -J.
  21. Wystarczy rysunek w skali na kartce papieru w kratkę i kalkulator z Windowsa, tylko funkcje trygonometryczne włączyć A serio, Dobson na balkon to tylko z podstawką. Najlepiej coś z taniego, ale mocnego materiału, pomalowanego/zaimpregnowanego aby mogło stale na tym balkonie koczować, nie zagracając mieszkania i odejmując konieczność każdorazowego wynoszenia razem z teleskopem. Pozdrawiam -J.
  22. Do czego toto ma być? Jeśli do jakichś przeróbek a la ATM to mam "na zbyciu" swoją starą podróżną "zaćmieniówkę" 80/400 od TS, z plasticzanym wyciągiem 1.25" (który można wymienić). Niewątpliwie gorsza od SW 80/400, ale chyba głównie przez ten wyciąg. Aha, brak tam standardowej stopki szukacza, w plastikowej obudowie wyciągu było niestandardowe gniazdo jakiejś atrapy udającej szukacz - 400 mm ogniskowej na szczęście umożliwiała pracę bez niego. Jest natomiast obiektyw 80/400, pewnie nie gorszy niż w SW i tubus z szyną dovetail z wbudowanym gwintem statywowym. W swoim czasie sprzęt sporo podróżował: od Turcji przez Syberię po Chiny, noszony w plecaku. W Novosibirsku w 2008 walczył (skutecznie!) podczas zaćmienia na montażu z miejscowego słupa, moich sznurowadeł i taśmy klejącej Po prostu statyw w głównym bagażu nie doleciał na czas z przesiadki w Moskwie. Jeśli chcesz, jest do wzięcia (tuba bez kątówki) za symboliczną kwotę (50zł?) + wysyłka. Fajnie, gdyby się komuś przydał jeszcze do czegoś.
  23. Czy obiektyw tego refraktora był rozkręcany (także/zwłaszcza poprzedni użytkownik)? Czy były rozkręcane okulary (które)? Czy taki tragiczny obraz jest tylko z jednym okularem z zestawu? Szczególnie z tym krótkoogniskowym (daje duże pow.) czy także z tym długoogniskowym okularem dającym pow. minimalne? Seria Powerseeker znana jest (jak nazwa wskazuje) z tego, że ma w zestawie okulary dające b. duże powiększenia, czasem do przesady. To skutkuje też tym, że obraz jest b. podatny na różne problemy, od błędów użytkownika po mniejsze czy większe niedoskonałości optyki (możliwe do ogarnięcia lub nie). Warto też sprawdzić (o ile to możliwe, patrz dalej), jak wygląda obraz z kątówką i bez niej. Tu uwaga: trzeba sprawdzić najpierw, czy ten refraktor łapie ostrość bez kątówki czy ostrzy tylko i wyłącznie z nią (niektóre refraktory tak mają, ale niekoniecznie ten). Jeśli daje radę ostrzyć bez kątówki, spróbuj testy prowadzić bez niej, to wyeliminuje jeden element z toru optycznego i ułatwi znalezienie elementu odpowiedzialnego za stan rzeczy. To samo dotyczy innych dodatków, które czasem możesz (ale nie koniecznie!) mieć w zestawie z takim teleskopem, typu Barlow (zwiększa optycznie ogniskową teleskopu i powiększenie z danym okularem) albo soczewka odwracająca obraz (do obserwacji naziemnych). Sądząc z fotek, tu coś jest nie halo z tym refraktorem. Chyba, że to efekt uboczny niewłaściwego zastosowania wspomnianych dodatków typu Barlow (włożony przed kątówką do wyciągu + do tego najkrótszy okular itp. Co skutkuje czasem ciekawymi efektami. Niemniej, jeśli te flary na zdjęciu nie są skutkiem jakichś drgań i widać je stale patrząc w okular, to może być (ale nie musi na 100%) problem z optyką, typu źle złożony obiektyw, okular (przesunięte/przekoszone soczewki itd.). Spróbuj sprawdzić samemu, jak nie da rady to niech ktoś doświadczony z Twojej okolicy rzuci okiem bezpośrednio. testuj najpierw na małych powiększeniach. Pozdrawiam -J.
  24. O, to, to! Na I-szej Twojej mapce są dla orientacji Roztoki Górne i Wetlina u góry. Niestety, tak jak pisałem, bezpośrednia jazda autem z tamtych okolic niemożliwa ze względu na strefę ochronną zbiornika w Jalovej. Na stronie obserwatorium, która zalinkowałeś w I-szym poście, jest google mapa z zaznaczona lokalizacją obserwatorium: https://www.google.com/maps/place/Astronomické+observatórium+na+Kolonickom+sedle/@49.0206826,22.3657052,10.54z/data=!4m5!3m4!1s0x473945b732c527a3:0x40253cca3416f9c2!8m2!3d48.9350138!4d22.2737651 Wklejam, bo zoomując w dół można sobie sprawdzić drogę dojazdową z Polski (szukajcie wsi Radoszyce, na NW od Łupkowa). Przez przeł. Radoszycką biegnie droga do miasteczka Medzilaborce po stronie SK. Kiedyś (czasy pre-Shengen) było to oficjalne drogowe przejście graniczne tzw. małego ruchu granicznego. Tak czy siak, fajna propozycja na rodzinne wakacje w tamtych okolicach, tym bardziej, że (info ze strony) obserwatorium prowadzi przez cały rok pokazy nieba, na miejscu jest też planetarium. Jak ktoś lubi łazić po Bieszczadach, to na upartego jest możliwa kilkudniowa (4 dni minimum) trasa piesza z Cisnej czy Wetliny w tamte okolice (Bukovske Vrchy, Vihorlat), a są ciekawe także etnograficznie i miejscami przyrodniczo. Pozdrawiam i dzięki raz jeszcze za wygrzebanie tej perełki -J.
  25. Ciekawe info. Dzięki! Zamiast skanować, sfotografuj po prostu. Rozprostuj i przyklej na drzwiach od szafy lub na stole. Co do lokalizacji, to dotarcie tam nie jest takie proste i napisanie, że to niedaleko Wetliny (choć geograficznie poprawne!) mocno wprowadza w błąd. Najbliższe miejsce, gdzie można przejechać na Słowację autem jest bodaj w okolicach Radoszyc. Mocno dookoła. Przez przeł. na Roztokami to niemożliwe, bo po słowackiej stronie jest strefa ochronna zbiornika wodnego k. Jalovej i wjazd autem tylko za zezwoleniem(chyba,że znieśli, w co wątpię). Rowerem pewnie się da. Jak się PKP zlituje, to może wznowią też przejazdy koleją do Medzilaborców z Łupkowa. Zaś jeśli ktoś liczy na ekscytującą górską wycieczkę pieszą z Cisnej czy Wetliny, to to jest 1.5-2 dni w jedną stronę. Nie licząc paru innych pobytów w tej części Słowacji, włóczyłem się kiedyś tam którejś majówki z plecakiem. Startując z bacówki pod Rawkami, a kończąc w Wetlinie. Na 99% byłem wtedy m.in w Ladomirovej, która leży najbliżej miejscówki samego obserwatorium. Pozdrawiam -J.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.