Skocz do zawartości

Conspiracy theory


Rekomendowane odpowiedzi

Jest taki drobny szczegół w tych opisach i sporach pomijany,a ważny, takie tło całości.

Cały program, łącznie z większością dzisiejszych prowadzony jest przez wojsko, astronauci w większości lub wyłącznie są żołnierzami,zawsze dowodzą misją.

A to oznacza że mają takie zdanie medialne na określony temat jakie jest dozwolone i nie wolno im tworzyć jakiejkolwiek sugestii "podważającej", obojętnie czego by nie dotyczyła i czy byłaby sensacyjna czy też nie.

Nawet przejście na emeryturę nie powoduje "uwolnienia" własnej opinii, gdyż okres karencji informacji nie jest zależny od indywidualnego widzimisię.

A nawet jeśli można wyrażać już własne zdanie to pomimo wszystko istnieje coś takiego jak lojalność, dość głęboko pojmowana w sferach wojskowych.

 

Ta kwestia nie dotyczy bynajmniej tylko wojskowych, problem stosowania się do przepisów i wyraźnych sugestii dotyczy (dotyczył) chociażby pilotów cywilnych.

NP. wyraźne upieranie się przy czymś co się widziało a stało wbrew wyjaśnieniu oficjalnemu i nagłaśnianie tego, dociekanie powodowało nieodmiennie wyraźne ostrzeżenie przed utratą pracy, co więcej z opinią "wilczego biletu".

Co to może oznaczać dla w pełni czynnego pilota można sobie wyobrazić.

Paradoksalnie piloci niejako mają obowiązek zdawać relacje na piśmie w stosownym formularzu, który jest dokumentem wewnętrznym firmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby wszystko bylo w porządku z tymi filmami nie bylo by wogole dyskusji czy sa podrobione czy nie.

a ja mysle, ze jestes kosmita a twoje wypowiedzi maja na celu odwrócić nasza uwagę od waszej bazy na księżycu. skoro zostales o to posadzony to stosując twoja logikę, jest z toba cos nie tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest taki drobny szczegół w tych opisach i sporach pomijany,a ważny, takie tło całości.

Cały program, łącznie z większością dzisiejszych prowadzony jest przez wojsko, astronauci w większości lub wyłącznie są żołnierzami,zawsze dowodzą misją.

 

Niestety nie jest to prawda. Wręcz przeciwnie - jest to obiegowa opinia, która jest zbiorem popularnych twierdzeń i wymysłów.

NASA jest agencją cywilną - ma zewnętrzne audyty, kontrole i prawo do dostępu do danych itp.

Wojsko, inna działka USA w latach 60. pracowało np nad Dyna Soar* - własnym projektem załogowych lotów kosmicznych - z których nic nie wyszło. Mieli wtedy kilku astronautów (którzy nie polecieli w kosmos). Obecnie pracują np nad X-37. Ale to jest zupełnie co innego. To nie jest NASA i nie jest ich program kosmiczny.

Oczywiście, że NASA miała (i nadal ma, choć jest i było sporo cywili!) wielu astronautów, którzy pełnili kariery wojskowe - zwyczajnie byli jednymi z najlepiej wykształconych ludzi w tamtych czasach. To chyba proste.

 

A to oznacza że mają takie zdanie medialne na określony temat jakie jest dozwolone i nie wolno im tworzyć jakiejkolwiek sugestii "podważającej", obojętnie czego by nie dotyczyła i czy byłaby sensacyjna czy też nie.

 

Tak na logikę - osoba Edgara Mitchell'a jest chyba najlepszym dowodem na to, że powyższe zdanie nie jest prawdą. :rolleyes:

 

NP. wyraźne upieranie się przy czymś co się widziało a stało wbrew wyjaśnieniu oficjalnemu i nagłaśnianie tego, dociekanie powodowało nieodmiennie wyraźne ostrzeżenie przed utratą pracy, co więcej z opinią "wilczego biletu".

Co to może oznaczać dla w pełni czynnego pilota można sobie wyobrazić.

 

Jasne - przechodzi do innego miejsca, np prywatnej firmy i pracuje dla nich. Duży to problem? Dla świetnie wyszkolonego np pilota zawsze się znajdzie atrakcyjne miejsce pracy. A głupawe bajeczki o zamordowanych astronautach NASA można wrzucić do śmietnika.

 

Doprawdy, 99,999% konspiracyjnych teorii opera się na tym, że osoby, które je rozpowszechniają mają na bakier z nauką i zagadnieniami inżynieryjnymi. Przykłady są nawet w tym wątku!

 

* Na sąsiednim forum jest wątek o tym - naprawdę polecam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest taki drobny szczegół w tych opisach i sporach pomijany,a ważny, takie tło całości.

Cały program, łącznie z większością dzisiejszych prowadzony jest przez wojsko, astronauci w większości lub wyłącznie są żołnierzami,zawsze dowodzą misją.

A to oznacza że mają takie zdanie medialne na określony temat jakie jest dozwolone i nie wolno im tworzyć jakiejkolwiek sugestii "podważającej", obojętnie czego by nie dotyczyła i czy byłaby sensacyjna czy też nie.

Nawet przejście na emeryturę nie powoduje "uwolnienia" własnej opinii, gdyż okres karencji informacji nie jest zależny od indywidualnego widzimisię.

A nawet jeśli można wyrażać już własne zdanie to pomimo wszystko istnieje coś takiego jak lojalność, dość głęboko pojmowana w sferach wojskowych.

 

W czasach dzisiejszych w kosmos latają już "turyści". No i załogi są mieszane; Rosjanie, Niemcy, Włosi, Kanadyjczycy, Japończycy...

Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby astronauta z Japonii miał być lojalny wobec U.S. Army :lol:

(tylko teraz nie mówcie, że Men In Black ich zastraszyli i zmusili do lojalności) :szczerbaty:

Edytowane przez wimmer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Turyści powiadasz, a kto niby tych turystów wozi? Prywatna firma z jakże prywatnym szoferem ?

 

Nasa (Ruska agencja również) od samego początku jest na poły pod kontrolą rządu i wojska, z przewagą uprawnień tych drugich - a jak historia pokazała zarówno u jednych i drugich poziom uprawnień i decyzji w zasadzie przeważa po stronie militarnej kontroli, nigdy się nei zdarzyło i nei zdarzy aby nagle szala przechyliła sie w stronę cywilną.

Choćby z tego prostego względu iz projekty orbitalne są ściśle projektami strategicznymi i nikt temu nie zaprzeczy.

Żadne państwo nie odda czegoś co stanowi przewagę militarną bezwzględnie w ręce cywili, jedno co można zrobić to dopuścić NAUKOWCÓW na ściśle określonych zasadach.

Doczepianie jakiegoś nauczyciela (dla przykładu jaki miał miejsce) do składu jest tyle warte ile fajniejszy papierek na produkcie, medialnie i propagandowo, co przekłada się wymiernie na akceptacje finansową w senacie, czyni wymiar militarny mniej kwaśny.

U Rosjan pozwala dorobić.

Wiara w to iż w pełni rządowa agencja o sporym zapleczu projektów wojskowych nagle przekształca się w zespół prywatnych firm gdzie "każdy i zewsząd" może sobie "latać" i badać jest ...naiwne.

 

Prosta kwestia : jeśli w pojezdzie są naukowcy , pojazd rządowy a kierowca wojskowy to KTO ma więcej do powiedzenia?

Ile razy się zdarzyło aby dowódcą pojazdu i misji był cywil? Ktoś wymieni ?

Kto sprawuje kontrolę nad głównymi programami w NASA , cywile? Ilu ? Ktoś wymieni ?

 

Zasada obowiązująca w firmach w których jest cokolwiek (!) wojskowego jest taka : przekraczasz bramę przestajesz być cywilem jeśli masz jakąkolwiek tylko stycznośc z "wojskiem", zawsze pracodawca może dać ci papierek do podpisania o ścisłym zachowaniu tajemnicy służbowej,nawet wówczas kiedy jesteś sprzątaczką.

Co więcej w sytuacjach "wyjątkowych" wojsko może przejąc natychmias kontrolę nad zarządzaniem i przepływem informacji, mając do tego stosowne uprawnienia i kompetencje.

 

I na marginesie : nie interesuje mnie sensacyjność ufologiczno-spiskowa, a zasady i strategia badań i podania informacji do publicznej wiadomości.Obojętnie jakiej choćby "atronauta zrobił prawidlową kupę koloru brązowego, misja trwa bez zakłóceń".

Bo tak się składa że to nie "publiczność" selekcjonuje określając co się nadaje a co nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy Twoje powyższe stwierdzenia mają również odniesienie do Miedzynarodowej Stacji Kosmicznej - ona też jest pod wpływem Armii Stanów Zjednoczonych?

A ESA (Europejska Agencja Kosmiczna) też jest pod ścisłym nadzorem U.S. Army? To oni ciągną za sznurki?

 

:szczerbaty:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adamie, ty po prostu zwyczajnie nic nie wiesz. To, co napisałeś w poprzednim poście jest już na granicy ignorancji.

A ponieważ jest to forum astronomiczne, w którym nie ma miejsca na podawanie nieprawdziwych informacji - łącznie z tymi wyssanymi z palca, zmuszony jestem zareagować - i prosić Ciebie, byś wpierw naprawdę doczytał - a nie zmyślał.

 

No to po kolei:

Turyści powiadasz, a kto niby tych turystów wozi? Prywatna firma z jakże prywatnym szoferem ?

http://www.spaceadventures.com/

'Szoferzy' są Rosjanami. :P I co to zmienia? ISS, na które latają kosmiczni turyści ( i nie tylko! proponuję sprawdzić, co oznacza określenie 'spacefligh participant'!) to i tak projekt cywilny. Inaczej byśmy nie widzieli kamer wewnątrz Stacji.

Prócz tego jest planowany również lot 'lunar-pass' wokół Księżyca (jeśli znajdzie się chętny na 100 mln usd) - też 'szoferem' będzie Rosjanin.

 

Nasa (Ruska agencja również) od samego początku jest na poły pod kontrolą rządu i wojska, z przewagą uprawnień tych drugich

Prosiłbym o podanie linku do tego, bowiem jest to nieznany mi aspekt. Oczywiście współpraca istniała - np rakiety Atlas czy Tytan albo wymiana ładunkami na rakietach (tak dla przykładu LRO zamienił się Atlasem V z X-37). Oczywiście, dość często z KSC startują ładunki wojskowe - są nawet relacje live z tego. :P Jednak tekst o kontroli wojskowej NASA jest nieprawidłowy - Pentagon ma własne niezależne programy kosmiczne nie mające nic wspólnego z NASA, a robione np przez DARPA.

 

Oczywiście, NASA dokonała np kilku lotów wahadłowców na potrzeby wojska - ALE O NICH WIEMY!. Możesz to sam sprawdzić, korzystając choćby z wikipedii. Ostatnia, o ile się nie mylę, to STS -53 w 1992 roku. Od tego czasu wojsko USA preferuje radzić sobie samemu.

 

Choćby z tego prostego względu iz projekty orbitalne są ściśle projektami strategicznymi i nikt temu nie zaprzeczy.

Które projekty 'orbitalne'? Możesz podać przykłady łącznie z linkami? Pamiętaj, że NASA nie posiada satelitów szpiegowskich w swoim rzekomym 'arsenalne' (ma je np NRO).

 

Doczepianie jakiegoś nauczyciela (dla przykładu jaki miał miejsce) do składu jest tyle warte ile fajniejszy papierek na produkcie, medialnie i propagandowo, co przekłada się wymiernie na akceptacje finansową w senacie, czyni wymiar militarny mniej kwaśny.

Jeden z najlepszych przykładów Twojej ignorancji i braku zorientowania w wypowiedziach które się orientujesz. W zasadzie powinno być bez komentarza, ale pozwolę sobie napisać, że takich 'jakiś nauczycieli' jest bardzo częste. Co ciekawe, pełnią oni ważne role w czasie misji.

 

Ile razy się zdarzyło aby dowódcą pojazdu i misji był cywil? Ktoś wymieni ?

Kolejny przykład Twej ignorancji. No to jedziemy. Licząc od końca z kilku ostatnich lat:

STS 120, STS 116, STS 114, STS 111, STS 108.

 

Oczywiście nie podałem dowódców, którzy obecnie są oddelegowani z wojska do NASA, bo pewnie tego nie zrozumiesz, że wojskowy może pracować w programie cywilnym (ha! nawet w Polsce coś takiego się dzieje!). Bo wtedy to masz wszystkie misje. :rolleyes:

 

Kto sprawuje kontrolę nad głównymi programami w NASA , cywile? Ilu ? Ktoś wymieni ?

Kolejny przykład Twojej ignorancji. Jedziemy z koksem:

Obecny szef NASA nigdy nie był w wojsku (wiesz kto to?). Tak samo zastępca (kobieta! :szczerbaty: ). Czy inni, tacy jak Wayne Hale czy John Shannon, mają coś wspólnego z wojskiem? Jakoś nie przypominam sobie, bym słyszał o tym aby obecny manager ISS był wojskowym. Project Managerem misji Phoenix na Marsie jest Peter Smith - związany z Uniwerkiem w Arizonie, a nie wojskiem. Łaziki marsjańskie - Dr. John Callas. Mam dalej mnożyć przykłady tych 'głównych programów NASA'? A może ty potrafisz podać?

 

I na marginesie : nie interesuje mnie sensacyjność ufologiczno-spiskowa, a zasady i strategia badań i podania informacji do publicznej wiadomości.

 

Czyli jak dobrze rozumiem, to wg Ciebie NASA owinięta jest szczelnym murem i nieczęsto się czegoś dowiadujemy, co oni robią? A jeśli już to tylko 'cudowne' wyniki badań i cisza na temat sprzętu? Błąd. Bardzo łatwo dotrzeć do informacji na temat obecnego stanu projektów i misji, łącznie z krytyką - co widać np w przypadku Aresa I. Inaczej nie istniałyby takie strony jak nasaspaceflight albo nasawatch .

 

Mój wniosek jest taki - niestety nic nie wiesz na temat, na który się wypowiadasz. Prezentujesz ogólny zestaw obiegowych opinii ludzi, dla których lot w kosmos i inżynieria to czarna magia, a wojsko jest wszędzie. Mi się tego nie chce prostować - zakładam, że do błędu / niewiedzy się nie przyznasz i nadal będziesz mieć swoje zdanie (i nie będziesz potrafić przytoczyć żadnych dowodów na ten temat!). Ważne jest, żeby na tym forum, które ma odpowiedni poziom, nie było miejsca na wyssane z palca informacje graniczące z ignorancją.

 

Sądzę, że w tym wątku napisałem wystarczająco dużo. Moim zdaniem powinien zostać zamknięty - a kolega Adam powinien nieco poszukać informacji zanim napisze. Nauka to potęgi klucz, także w kosmosie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem prosze wystosowac wniosek o wyrzucenie mnie z forum, jakiż to problem?

I na tym zdaje się kończy wszelka argumentacja i dyskusja,nieprawdasz?

 

Nie należę do osób które stosują takie wnioski. Wręcz przeciwnie.

Forum jest do nauki i zadawania pytań, czasem również błędnych opinii, które można poprawić, ale nie jest zamkniętym kołem adoracji. :P

To forum natomiast nie jest miejscem do prezentowania informacji wyssanych z palca. A to różnica.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w zasadzie powinno sie twoj post pominac litosciwym milczeniem, ale w takich przypadkach o litosc u mnie trudno.

goscia, ktory zatrzymuje system obronny tuz po takim wydarzeniu jak 11 wrzesnia sam wsadzilbym do wiezienia na dlugo. oczywiscie po udowodnieniu. trzeba byc co najmniej idiota, zeby robic cos takiego w ogole, a juz tuz po ataku terrorystow na dwie wieze- to po prostu tepota i brak jakichkolwiek hamulcow socjologicznych.

 

DLACZEGO UTRZYMUJACY ZE USA JEST W POROZUMIENIU Z OBCYMI ZAWSZE TYLKO WIDZIELI ZDJECIA, PLIKI ITD, A NIGDY NIE ZDAZYLI SCIAGNAC, SKOPIOWAC, SFOTOGRAFOWAC?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radku, ostatni stopień Saturna V podążał razem z Apollo 11 w kierunku Księżyca. I na dodatek miały zbliżone trajektorie. Nie został zatem na jakieś orbicie wokółziemskiej, i sobie tam dyndał po skończeniu swej pracy. Kilka stopni S-IVB celowo uderzyło w Księżyc, aby instrumenty na powierzchni miały dane sejsmiczne. W tym przypadku domyślam się, że było to coś na zasadzie dłuższej flary Irydium. Ot tyle.

 

Nie miały zbliżonych trajektorii. Załoga Apollo 11 zadała pytanie kontroli lotu w jakiej odległości jest S-IVB i dostała odpowiedź, że w odległości ponad 10 tysięcy kilometrów! Przytoczę korespondencję:

 

Apollo 11: Houston, macie pojęcie gdzie jest S-IVB?

Houston: Apollo 11, Houston, S-IVB jest teraz ok. 6,000 mil morskich od was.

 

Z tej odległości nie daliby rady dostrzec S-IVB nawet przez silną lornetkę. Dodatkowo Michael Collins obserwował obiekt przez teleskop i opisał go jako "series of ellipses", czyli widział jego kształt. Znaczy to, że patrzyli na coś, co było w stosunkowo niedużej odległości. Teoria flary nie wytrzymuje krytyki, ponieważ S-IVB były pozbawione dużych płaskich powierzchni, a nawet gdyby takowe posiadały, to flara obserwowana z odległości 11 tysięcy km byłaby bardzo słaba.

 

 

A co do opinia Mitchell'a odnośnie kosmitów odwiedzających Ziemię i napastujących seksualnie homo sapiens*, to chciałbym nadmienić - dla przeciwwagi, że pozostali astronauci są zdecydowanie 'anty'. Dla przykładu Alan Bean, często mówił, że 'gdyby coś takiego się naprawdę latało a my byśmy tym latali, to ja bym był pierwszy, który by dostarczył zdjęcia do prasy'. A tu cisza.

 

A osoba Mitchell'a będzie już na zawsze pożywką dla wielbicieli innych wersji rzeczywistości. Dla przykładu w 2003 albo 2004 roku ponoć ktoś go uleczył na odległość z raka nerki, o którym medycyna nic nie wie. Założył instytut czy też fundację, która skupia się na badaniach związanych z dziwnymi stanami świadomości i związanymi z psychiką. Czyli - dość oryginalnie! :szczerbaty:

O ile pamiętam, to Mitchell nic nie mówił o napastowaniu seksualnym... A jeśli chodzi o jego zainteresowania (np. w drodze na Księżyc przeprowadził za aprobatą NASA eksperymenty związane z telepatią), to świadczą o tym, że ma otwarty umysł, co w przypadku naukowca trudno traktować jako wadę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie miały zbliżonych trajektorii. Załoga Apollo 11 zadała pytanie kontroli lotu w jakiej odległości jest S-IVB i dostała odpowiedź, że w odległości ponad 10 tysięcy kilometrów! Przytoczę korespondencję:

 

Apollo 11: Houston, macie pojęcie gdzie jest S-IVB?

Houston: Apollo 11, Houston, S-IVB jest teraz ok. 6,000 mil morskich od was.

 

Z tej odległości nie daliby rady dostrzec S-IVB nawet przez silną lornetkę. Dodatkowo Michael Collins obserwował obiekt przez teleskop i opisał go jako "series of ellipses", czyli widział jego kształt. Znaczy to, że patrzyli na coś, co było w stosunkowo niedużej odległości. Teoria flary nie wytrzymuje krytyki, ponieważ S-IVB były pozbawione dużych płaskich powierzchni, a nawet gdyby takowe posiadały, to flara obserwowana z odległości 11 tysięcy km byłaby bardzo słaba.

 

Dobre spostrzeżenie Radku! Z całą pewnością S IV B miałby niższą jasność i nie byłby obserwowany.

Jednak oba obiekty z całą pewnością miały zbliżone trajektorie - a 10.000 km odległości tylko o tym świadczy (w czasie obserwacji, o ile się nie mylę, Apollo 11 był mniej więcej 350.000 km od Ziemi - zatem górny stopień był niejako w 'sąsiedztwie').

Jednak panele S IV B, przedstawione na obrazku poniżej, po wykonaniu swej pracy, były odstrzelone od górnego stopnia rakiety. Oto te duże płaskie powierzchnie - czyli wracamy do teorii flary!

 

sivbqd5.jpg

 

Co więcej, z uwagi na przeprowadzone manewry i ich kolejność (koniec pracy EDS - odłączenie Apollo 11 plus dokowanie i rozłączenie wraz z odstrzeleniem paneli - manewr EDS oddalający od statków kosmicznych) oznacza, że panele S IV B znajdowały się pomiędzy Apollo 11 a górnym stopniem rakiety - i to znacznie bliżej Aldrina. W tym przypadku zapewne możemy mówić o odległościach rzędu kilkudziesięciu - kilkuset km - coś podobnego do Irydium! Na moją wyobraźnię, taki panel z grubsza jest podobny do 'series of elipses'. *

 

Mam nadzieję, że to wyjaśniło Twoje wątpliwości Radku. :)

 

O ile pamiętam, to Mitchell nic nie mówił o napastowaniu seksualnym... A jeśli chodzi o jego zainteresowania (np. w drodze na Księżyc przeprowadził za aprobatą NASA eksperymenty związane z telepatią), to świadczą o tym, że ma otwarty umysł, co w przypadku naukowca trudno traktować jako wadę.

 

Odnośnie napastowań to był mój drobny żart - przepraszam za wprowadzenie zamieszania i złe zamiary (ale nie seksualne!) wobec pana Mitchell'a.

Nie mnie oceniać (mimo, że 'niby' jestem prawie-naukowcem - lub raczej 'owcem' :) ) otwartości umysłu na wszelkie dziwadła (ja i pewnie 99,9999 % naukowców byśmy odrzucili takie eksperymenty z uwagi na np znikomy sens, brak przekonywujących dowodów i skrajną niepowtarzalność eksperymentu), ale pozwolę sobie zauważyć, że NASA nic o 'eksperymencie' astronauty nie wiedziała! Co więcej, eksperyment się (cenzura)! Oto cytat:

 

The experiment was not authorized by the National Aeronautics and Space Administration (NASA), nor was it announced until the mission was completed. Astronaut Edgar D. Mitchell conducted the experiment with four recipients on Earth, 150,000 miles below. Mitchell concentrated on sequences of twenty-five random numbers. He completed 200 sequences. Guessing 40 correctly was the mean chance. Two of the recipients guessed 51 correctly. This far exceeded Mitchell’s expectations, but still was only moderately significant.

 

Jeśli ostatnie zdanie jest prawdziwe i opisuje reakcje Pana Mitchell'a to znaczy się, że zupełnie zignorował statystykę!

 

Pozdrawiam! :)

 

*Jest jeszcze jedno wyjaśnienie - 'coś', np kawałek zabezpieczenia, jakaś metalowa płytka, kawałek lodu, zrzut uryny ze statku - albo nawet plastikowa siatka pozostawiona przez pracownika z VAB (tak! zdarzały się takie jaja! Apollo 14 albo jedna z ostatnich misji STS jest tego przykładem) może się uwolnić od pojazdu w którejś fazie lotu i zostać zaobserwowane przez załogę jako UFO. Odległość jest wtedy rzędu kilkudziesięciu - kilkuset metrów. Większość filmików na jutjióbie o UFO na orbicie to właśnie takie przypadki. I jak tutaj wytłumaczyć UFO maniakowi, że oglądał z dużym prawdopodobieństwem, za przeproszeniem, siki?

Edytowane przez kanarkusmaximus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, tak możemy się przerzucać argumentami w nieskończoność ;)

 

Jak możesz twierdzić, że panele znajdowały się w odległości kilkudziesięciu - kilkuset km? One są odstrzeliwane w bok z niewielką siłą. Moduł Apollo z zadokowanym LM-em używając swoich silników manewrowych oddala się od S-IV, robi zwrot o 180 stopni, po czym odpala silniki główne, które kierują go na ostateczną trajektorię księżycową. Stąd odległość ponad 10,000 km w momencie obserwacji. Wypalony S-IV z dyndającymi nieopodal panelami zastaje daleko w tyle. Jakby tego było mało, panele nie są w stanie wyprodukować flary, bo są wklęsłe/wypukłe, a flary powstają na płaskich powierzchniach. Naprawdę teoria flary jest nie do obrony.

 

Już bardziej przekonująca jest hipoteza o obserwacji jakiejś części, która oderwała się od statku. Tylko, że to byli doświadczeni astronauci po kilku misjach kosmicznych i naoglądali się kosmicznych śmieci. Trudno mi sobie wyobrazić, że zostają nagle zafascynowani zrzutem uryny ze statku ;)

 

Oficjalne wytłumaczenie przez NASA tego przypadku jest moim zdaniem świadomym kłamstwem. A jeżeli potrafią jak gładko kłamać w tym przypadku, to potrafią i w innych. Oczywiście nie sugeruję, że wszystko co mówi NASA jest jakąś manipulacją - Boże uchowaj!

Po prostu do pewnych oświadczeń warto podchodzić ze zdrowym sceptycyzmem. Że przypomnę marsjańskie kolorowanki. NASA do dzisiaj utrzymuje, że kolory na zdjęciach przesyłanych przez marsjańskie próbniki są najbardziej zbliżone do rzeczywistych. Tymczasem wiadomo, że marsjańskie niebo jest niebieskawe, a krajobrazy wyglądają jak ziemska pustynia. Zdjęcia z próbników są bardzo agresywnie kolorowane na buro-czerwono. Nawet swego czasu team teleskopu Hubble'a wdał się w spór z NASA, ponieważ zdjęcia z HST przedstawiają Marsa otoczonego przez cienką niebieską atmosferę, podobną do ziemskiej. Dlaczego NASA to robi pozostaje w sferze domysłów.

 

Dobra, i tak każdy zostanie przy swoim, chyba nie ma sensu tego ciągnąć...

 

Pozdro!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, tak możemy się przerzucać argumentami w nieskończoność ;)

 

Jak możesz twierdzić, że panele znajdowały się w odległości kilkudziesięciu - kilkuset km? One są odstrzeliwane w bok z niewielką siłą. Moduł Apollo z zadokowanym LM-em używając swoich silników manewrowych oddala się od S-IV, robi zwrot o 180 stopni, po czym odpala silniki główne, które kierują go na ostateczną trajektorię księżycową. Stąd odległość ponad 10,000 km w momencie obserwacji. Wypalony S-IV z dyndającymi nieopodal panelami zastaje daleko w tyle. Jakby tego było mało, panele nie są w stanie wyprodukować flary, bo są wklęsłe/wypukłe, a flary powstają na płaskich powierzchniach. Naprawdę teoria flary jest nie do obrony.

 

W takim razie - pod eksperyment logiczny - i żeby było weselej - nikt tego nigdy (prócz Ciebie!) nie kwestionował tego, że panele były bliżej ?

Prócz tego, na przykładzie ISS - np moduł Columbus, jak by na to nie patrzeć wypukły - też flaruje. Na spaceweather był swego czasu filmik z takim flarowaniem.

 

Z opisów wydarzenia:

Aldrin

Of course, we were seeing all sorts of little objects going by at the various dumps and then we happened to see this one brighter object going by. We couldn't think of anything else it could be other than the S-IVB. We looked at it through the monocular and it seemed to have a bit of an L shape to it.

 

Armstrong

Like an open suitcase.

 

...

 

Collins

No, it looked like a hollow cylinder to me. It didn't look like two connected rings. You could see this thing tumbling and, when it came around end-on, you could look right down in its guts. It was a hollow cylinder. But then you could change the focus on the sextant and it would be replaced by this open-book shape. It was really weird.

 

Ha! Przedmiot koziołkował! Prawie wszystkie odrzucone części sprzętu lub rakiet w kosmosie koziołkują (czy oglądał ktoś z Was np filmiki odrzuconego ET po MECO? Naprawdę śliczne!).Na dodatek sami astronauci uważają, że kształt był rodzaju 'open suitcase' albo 'open-book shape'. Znów blisko do paneli!

 

Znalazłem bardzo dobre wyjaśnienie, czemu któryś z tych paneli mógł być widoczny:

The panels would have a sideward velocity imparted to them, which would provide an outward movement to them, while still maintaining the same relative velocity outbound. Thus, the panels would travel with the spacecraft, but with an outward angle relative to the CSM/LM line of flight. And these panels were NOT tracked from Earth. Could it have been an alien spaceship following Apollo 11, yes, but the most likely explanation is that it was one of those panels.

 

Czyli - jak widać, jest szansa na to, że było to UFO. UFO, które koziołkowało i było kształtu otwartej książki tudzież walizki. :szczerbaty:

 

Oficjalne wytłumaczenie przez NASA tego przypadku jest moim zdaniem świadomym kłamstwem. A jeżeli potrafią jak gładko kłamać w tym przypadku, to potrafią i w innych. Oczywiście nie sugeruję, że wszystko co mówi NASA jest jakąś manipulacją - Boże uchowaj!

 

Gdyby tak było, to już w latach 70., gdy były cięcia w NASA, jakiś zwolniony pracownik by zaczął kwękać? Przecież badań nigdy nie robi mała grupka ludzi, tylko większe zespoły, które się zazębiają ze sobą. A na koniec - mission operations musi mieć plan działań na każdy dzień.

 

Po prostu do pewnych oświadczeń warto podchodzić ze zdrowym sceptycyzmem. Że przypomnę marsjańskie kolorowanki. NASA do dzisiaj utrzymuje, że kolory na zdjęciach przesyłanych przez marsjańskie próbniki są najbardziej zbliżone do rzeczywistych. Tymczasem wiadomo, że marsjańskie niebo jest niebieskawe, a krajobrazy wyglądają jak ziemska pustynia. Zdjęcia z próbników są bardzo agresywnie kolorowane na buro-czerwono. Nawet swego czasu team teleskopu Hubble'a wdał się w spór z NASA, ponieważ zdjęcia z HST przedstawiają Marsa otoczonego przez cienką niebieską atmosferę, podobną do ziemskiej. Dlaczego NASA to robi pozostaje w sferze domysłów.

 

Ajajajaj, to jest niestety pomieszanie z poplątaniem! Nie przypominam sobie oficjalnych wersji NASA z takimi opiniami, co do kolorów. Jest odwrotnie - o czym na drugim forum się możemy codziennie przekonać, gdy rozmawiamy o surówkach oraz pokazujemy inaczej pokolorowane wersje jakiś zdjęć (aby coś uwydatnić). Jest odwrotnie - NASA oficjalnie utrzymuje, że część zdjęć jest zbliżona do rzeczywistości - a część jest daleko.

Nie przypominam sobie sporu HST-NASA. Czy można prosić o linki? Brzmi to niewiarygodnie, ponieważ HST nie pracuje tylko w ludzkim zakresie - i znane są zakresy dla poszczególnych instrumentów. I na dodatek, jeśli już, to naukowcy nie kłócili by się o kolorki, ale o spektrum. Jest to chyba przykład 'urban legend' - ludzie najczęściej myślą, że kolor jest nośnikiem informacji. Tymczasem nie jest.

 

Dobra, i tak każdy zostanie przy swoim, chyba nie ma sensu tego ciągnąć...

 

Ja tyż. :) Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...
  • 6 miesięcy temu...

witam

 

jestem w trakcie dyskusji na temat teorii spiskowej odnośie lądowania na Księżycu i nie mogę znaleźć dobrego argumentu na temat dlaczego podczas lądowania nie powstał "krater" w warstwie regolitu od ciśnienia wyrzucanego z silnika podczas lądowania. czy Nasa wybrała miejsce gdzie pył miał tylko parę cm grubości a pod spodem była lita skała? bo wg Wikipedi warstwa regolitu może mieć do 20 metrów grubości na Srebrnym Globie.

nie pamiętam czy na tym forum, ale gdzieś czytałem wytłumaczenie, że w warunkach próżni duże ciśnienie powstaje tylko na wylocie gazów, a metr za dyszą nie ma uż ciśnienia. ma ktos może link do tej informacji?

 

i jeszcze jedna sporna kwestia. koleś utrzymuje następujące zdanie - HDR - High Dynamic Range dotyczy warunków z naturalną refrakcją nie próżniowych - to odnośnie dobrze naświrtlonego zdjęcia kosmonauty w cieniu lądownika. staram się mu wytłumaczyć zasadę dzialania HDR, ale on uparcie utrzymuje, że w próżni to nie zadziała :blink: nie mam już pomysłów jak to mu wytłumazyć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

nie mogę znaleźć dobrego argumentu na temat dlaczego podczas lądowania nie powstał "krater" w warstwie regolitu od ciśnienia wyrzucanego z silnika podczas lądowania.

(...)

Siła ciągu silnika w lądowniku była zbyt mała. Wydmuchało cały pył (co widać na zdjęciach np. TUTAJ), ale o powstaniu krateru nie mogło być mowy.

Dokładny opis, wraz z obliczeniami znajdziesz na stronie Czy Człowiek był na Księżycu?

 

 

(...)

koleś utrzymuje następujące zdanie - HDR - High Dynamic Range dotyczy warunków z naturalną refrakcją nie próżniowych - to odnośnie dobrze naświrtlonego zdjęcia kosmonauty w cieniu lądownika. staram się mu wytłumaczyć zasadę dzialania HDR, ale on uparcie utrzymuje, że w próżni to nie zadziała :blink: nie mam już pomysłów jak to mu wytłumazyć

(...)

Domyślam się, że chodzi o TO ZDJĘCIE, na którym znajduje się Edwin Aldrin.

 

Nie rozumiem jaki związek ze zdjęciami na Księżycu ma HDR. Jak wiadomo, Księżyc świeci światłem odbitym od jego powierzchni. Jeżeli kosmonauta znajdował się w cieniu lądownika, to mógł być "doświetlony" przez światło odbite od powierzchni Księżyca. W identyczny sposób działa blenda wykorzystywana w fotografii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.