Skocz do zawartości

Podnoszenie poziomu oceanów


bamus

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj myślałem i czytałem sporo o podniesieniu się poziomu oceanu. Jak wiadomo wielu naukowców nas straszy, że za sto lat wiele wysp i terenów przybrzeżnych zostanie zalanych, inni natomiast szukają teorii spiskowych i starają się obalić teorie naukowców. Ja osobiście nie jestem jeszcze do żadnej ze stron przekonany, ale parę faktów przekonuje mnie raczej by dołaczyć do grupy sceptyków:

 

1. Jak wiadomo z prawa Archimidesa, każde pływajace ciało wypiera dokładnie tyle samo wody ile waży. Więc nawet w przypadku gdy cały morski pływajacy lód stopnieje, poziom wody nie podniesie się nawet o milimetr. Nie wierzycie? Zróbcie eksperyment - napełnijcie szklanke wody z pływajacą kostka lodu "po czub". topniejąca kostka nie sprawi, że woda sie przeleje.

 

2. jak wiadomo, topniejący lód lądowy powoduje zmiejszenie zasolenia powierzchniowych warstw wody, a przez to podwyższa temperature zamarzania oceanu. I mimo, że szybsze zamarzanie morza nie spowoduje obniżenie poziomu wody (patrz punkt 1) to jednak spowoduje zwiekszenie powierzchni pływajacego lodu i przez to białej powierzchnii bardzo dobrze odbijającej promienie słoneczne, co w teorii powinno obniżać temperaturę regionu. Takie sprzeżenie zwrotne. Wiec jeśli nawet topnienie lądo-lodu nie zostanie całkowicie zatrzymane, to napeno zwolni to cały proces ocieplania rejonów polarnych.

 

3. podwyższenie globalnej temperatury i powierzchni oceanów spowoduje o wiele większe parowanie i ilość pary wodnej w atmosferze, a to zwiększy ilość chmur zakrywajacych powierzchnię planety nie pozwalając promieniom słonecznym ogrzewać lądów i wody. kolejne sprzężenie zwrotne.

 

4. stopnienie lądo-lodów Antarktydy i Grenlandii spowoduje zdjęcia ogromnego ciężaru z tych rejonów i lądy te zaczną " rosnąć " jak to jest w przypadku Skandynawii, która podnosi sie rocznie 0,1 cm. Wiadomo im wyżej, tym zimniej. Kolejne sprzeżenie zwrotne, choć w tym przypadku nie aż tak efektywne.

 

5. zmiana rozkładu cięzarów na Ziemii poprzez stopnienie lądolodów, prawdopodobnie będzie miała wpływ na ruch obrotowy / orbitę naszej plaanety. Czy będzie to miało pozytyny czy negatywny efekt w stotsunku do klimatu trudno określić.

 

6. tak samo trudno określić, czy zmiany klimatyczne spowodują inny układ pradów morskich i w przypady np. Prądu Zatokowego, gdyby przestał oddziałowywac na Północno Zachodnią Europę, klimat stałby się bardziej ostry w tych rejonach i góry Skandynawii powróciłyby to epoki lodowcowej budujac nowy ladolód.

 

7. Większ ilość CO2 w atmosferze podobno wywołuje efekt cieplarniany. Jednakże powoduje również szybszy wzrost roślinności, która zużywa większa ilość tego gazu. niestety wycinka lasów powoduje szybsze ubywanie masy roślinnej zdolnej do asymilacji CO2. Wystarczy jednak zmniejszyć wycinkę, by kolejne sprzęzenie zwrotne zaczęło efektywnie działać

 

A Wy co o tym sadzicie? Czy alarmy ekologów mają racjonalne podstawy, jest czego się obawiać. Czy może cała ta awantura o CO2 jest raczej przykrywką by rządy mogły legalnie zdzierać z nas pieniądze w postaci kolejnych " zielonych" podatków?

 

Wiem, że to wszystko brzmi jakbym był zwolenninkiem teorii spiskowej Zielonych :) Tak naprawde sam nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim. Oczywiście jestem zaniepokojony losem naszej planety i nie pochwalam polityki rabunkowej ludzkiej cywilizacji. Ale pare powyższych faktów daję naprawdę do myślenia o tym czy rzeczywiście jest tak źle jak wszyscy dookoła trabią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z tym topnieniem to oczywiście chodzi o lód który leży na ziemi, po jego stopieniu wody na pewno przybędzie. a trochę tego lodu przecież jest - zobacz sobie wszystkie te góry i cofające się lodowce. gdzieś ta woda musi się podziać.

to że skandynawia rośnie o 0,1cm nie pomoże jakimśtam wyspiarskim krajom gdyby ocean podniósł się o metr (czyli powyżej całego ich terenu).

ale cóż... tych wysp kiedyś nie było i wiadomo było że kiedyś przestaną istnieć. nic nie trwa wiecznie.

 

myślę że nie mamy wystarczającej wiedzy żeby przewidzieć zmiany klimatu, zwłaszcza że chodzi o zjawiska dziejące się na przestrzeni wieków. jednak gdy zachodza jakieś zmiany to zawsze znajdzie się gość krzyczący "ja to przewidziałem xx lat temu!", na tej samej zasadzie jak wśród 1000 wróżek mówiących każda coś innego znajdzie się taka która dobrze trafi. tylko że nie można z góry powiedzieć która to będzie.

 

ale jest jedna wskazówka: biosfera naszej planety przetrwała rzeczy straszniejsze niż jakieśtam wydzielanie CO2 do atmosfery (przecież on już tam kiedyś był!). więc tym razem też nie będzie katastrofy. najwyżej będzie inaczej. ale to nieuniknione, zawsze im dalej tym bardziej inaczej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech coś nie podoba mi się węszenie spisku wszędzie gdzie się da, ograniczenie emisji CO2 jak i innego śmiecia do atmosfery jest koniecznością. Powody są różne, po pierwsze trzeba wreszcie zacząć poważnie myśleć o innych źródłach energii bo spalanie wszystkiego co się da było uzasadnione w XIX wieku kiedy nie było innej możliwości pozyskania energii, czy zwykłym nie marnowaniu jej na masowa skalę. Po drugie kopaliny kiedyś się skończą. Po trzecie wspomniany efekt cieplarniany - jego skala jak i przyczyny są do dziś trochę zagadkowe bo prawdą oczywiście jest to że klimat na Ziemi oscyluje i istnieją mechanizmy samoregulacji które od miliardów lat utrzymują na planecie warunki zdatne do istnienia życia ale nie wiadomo jaką pojemność ma ten bufor. Spalenie całej dostępnej ropy gazu i węgla może zająć powiedzmy 200lat ( dla optymistów niech będzie 500), to oznacza uwolnienie do atmosfery ilości CO2 które było akumulowane przez miliony lat, czy taki impuls może zakłócić równowagowe procesy samoregulacji przyrody? Myślę że ryzyko jest znaczące. Efekt klimatyczny jest nieprzewidywalny, samo podniesienie poziomu oceanów to nie jest jedyny problem. Wystarczy Katrina co roku i mamy kryzys gospodarczy przy którym ten aktualny to jest pikuś, a trzeba pamiętać że połowa ludzi mieszka nie dalej niż 200 km od brzegu a co za tym idzie większość przemysłu jest narażona ( oczywiście są tacy mędrcy jak prof. Witold Orłowski którzy twierdzą że ocieplenie klimatu to nie problem dla gospodarki bo ci co robili piece będą robić klimatyzatory). Dla mnie kluczową kwestią jest wielkość populacji ludzi która może istnieć na Ziemi, rozwijać się cywilizacyjnie i nie dewastować środowiska jednocześnie. Bo jakoś mam dziwne wrażenie że przyroda może w ramach samoregulacji ograniczyć populację człowieka. Wniosek :wiele się musi zmienić żeby wszystko zostało po staremu.

A co będzie to się okaże

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Wyjdzie, że "ocieplenie" jest zlodowaceniem :P

 

Z tego właśnie powodu wielu naukowców nie podpisywało się pod protokołem z Kioto. Jak czytałem, nie którzy z nich mówili, że nie podpiszą się pod postulatem redukcji gazów cieplarnianych, bo nie mają pewności czy za 50 lat nie będą musieli nawoływać do włączania na całą dobę silników samochodowych, żeby ogrzać planetę!

 

Myślę podobnie, że rola sprzężeń zwrotnych w klimatologii jest niedoceniana. Co prawda homeostaza klimatu może się zmienić, tj. my, jako ludzkość, albo inny czynnik, wytrąci klimat z obecnej równowagi i może on wejść w stan innej równowagi, podobnej do wenusjańskiej lub marsjańskiej, ale ile brakuje obecnym wahaniom do takiej zmiany - chyba nikt nie wie.

 

Z nowych, ciekawych, faktów polecam artykuł o uwalnianiu się metanu z wiecznej zmarzliny, w bieżącym Świecie Nauki.

 

H.B.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no niestety, moment w którym polityka zainteresowaa się ekologią i ochroną naszej planety, był pierwszym gwoździem do trumny ruchu ekologicznego (rozmianego bardzo szeroko). dziś coraz więcej ludzi przestaje chciec być zielonymi właśnie przez polityków wykorzystujących piekne idee do sciągania kolejnych podatków.

 

ostatnio np. denerwuje mnie coraz większe naciski na wprowadzenie elektrycznych samochodów na ulice Londynu i w ogóle UK. Pomysł piękny, miasta mniej zanieczyszczone i cichsze (to chyba jedyny plus), ale w dlaczego robią nas głupków wmawiając, że to jest "zero emision car"? jak u licha w kraju gdzie tylko 20% energi jest pochodzenia atomowego, można mówić, że samochód nie powoduje zanieczyszczenie środowiska? pozostałe 80% energii produkują brudne weglowe elektrownie. sam recycling baterii zużyje dużo energii i więcej zanieczyszczenia substancjami chemicznymi niż zwykłe złomowanie normalnego samochodu. nie będę już wspominał o zasięgu i efektywności takiego samochodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ostatnio np. denerwuje mnie coraz większe naciski na wprowadzenie elektrycznych samochodów na ulice Londynu i w ogóle UK. Pomysł piękny, miasta mniej zanieczyszczone i cichsze (to chyba jedyny plus), ale w dlaczego robią nas głupków wmawiając, że to jest "zero emision car"? jak u licha w kraju gdzie tylko 20% energi jest pochodzenia atomowego, można mówić, że samochód nie powoduje zanieczyszczenie środowiska? pozostałe 80% energii produkują brudne weglowe elektrownie. sam recycling baterii zużyje dużo energii i więcej zanieczyszczenia substancjami chemicznymi niż zwykłe złomowanie normalnego samochodu. nie będę już wspominał o zasięgu i efektywności takiego samochodu.

 

To prawda, że nie jest to pojazd bez wpływu na środowisko. Ale chyba dostrzeżesz, że łatwiej kontrolować emisję czegokolwiek z centralizowanych punktów jakim są łatwo policzalne elektrownie, jakiegokolwiek typu by nie były.

Nie trzeba dbać kto co tankuje, czy dba o katalizator, w jaki sposób jeździ, itp. Wystarczy zadbać o filtry elektrowni... IMHO czystsze miasta są tego warte, chociażby z uwagi na moje własne płuca i stan zabytków :-)

 

Co do osiągów samochodu elektrycznego, to wyłącznie kwestia postępu technologicznego. Daj mu czas a zrobi swoje.

 

H.B.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie cała ta "ekologia" to bajka mająca na celu wydoić społeczeństwo z pieniędzy i wzmóc kontrolę nad nim. Ziemia w swojej historii, poradziła sobie już z dinozaurami i mamutami. Z nami i torebkami foliowymi też sobie poradzi. To tylko nam, ludziom się wydaje, że jesteśmy wyjątkowi, bo mamy swiadomość. A skąd wiemy, że nie ma jej świnia czy muszka owocówka? Dla planety jesteśmy tyle samo warci, co pałeczki wąglika czy orangutany. Więc wrzask o "dziurze ozonowej", "globalnym ociepleniu" czy jak ostatnio "pandemii świńskiej grypy" uważam za najzwyklejsze sianie paniki w celu zarobienia przez niektórych jeszcze większych pieniędzy. Na swoim przykładzie pokażę "oszczędności". Żarówka 100W zwykła, koszt -1,29zł, trwałość ok 2 lat. Żarówki (nie wiem jaką mają nazwę, ale wyglądają jak zwykłe, mają inny środek) 40W (muszę kupić dwie), cena 4,50 zł/szt. Trwałość - jedna 2 tygodnie, druga - 3 miesiące. I muszę zmów iść kupić "ekologiczne" żarówki. Ja dziękuję za taką "ekologię". Takie przykłady można mnożyć. Samochody hybrydowe? Proszę bardzo. Nie wszystko z aku da się przerobić lub zutylizować. Poza tym różnice w spalaniu są minimalne w stosunku do zwykłego silnika. Samochody elektryczne. Problem aku plus pytanie - Skąd brać energię? Nowe elektrownie? Atomowe? Węglowe? Jakie? Wszystkie one szkodzą środowisku. Plastikowe butelki? Przestałem wyrzucać do wydzielonego pojemnika, gdy zobaczyłem jak śmieciarze pakują je do ogónej śmieciarki. Itd, itd... Na wszystkie ekoproblemy dzisiejszego świata odpowiadam: I co z tego, co ja mogę poradzić? Skoro rządy największych gospodarek (USA, Chiny) mają to w d...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie cała ta "ekologia" to bajka mająca na celu wydoić społeczeństwo z pieniędzy i wzmóc kontrolę nad nim. Ziemia w swojej historii, poradziła sobie już z dinozaurami i mamutami. Z nami i torebkami foliowymi też sobie poradzi.

 

 

Faktycznie, Ziemia zawsze sobie poradzi ale czy cywilizowana, konsumpcyjna Europa poradzi sobie ze zmianami klimatycznymi wywołanymi np. zanikiem ożywczego Golfstromu. Ten prąd morski już nie raz kaprysił a cieszyć się z tego mogły co najwyżej niedźwiedzie polarne. A tu, zmiany gęstości i temperatury wód wywołane topnieniem pokryw lodowych mają wielkie znaczenie.

Ekologiczny fundamentalizm uważam za szkodliwą przesadę ale z drugiej strony nie jest możliwy powrót do początków XX w. gdzie ochrona środowiska ograniczała się często do budowania wyższych kominów i wypuszczania ścieków przemysłowych przynajmniej poniżej miejskich ujęć wody.

Trzeba mozolnie budować jakiś racjonalny kompromis chociażby w trosce o to, co i w jakim stanie zostawimy tym którzy przyjdą po nas. :unsure:

Edytowane przez Art 69
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może wyjdę na egoistę, ale im bardziej zagłębiam się w informacje astro, tym bardziej jest mi wszystko jedno, co się stanie z Ziemią, gdy mnie już nie będzie. Całkiem niedawno planetę minęła asteroida, już się zaczyna mówić o następnej - "Apofisie". Nawet jeśli zapanujemy nad produkcją odpadów i zaczniemy przywracać porządek na Ziemii, to i tak w każdej chwili jakieś wydarzenie kosmiczne może nas usunąć. Szykują się supernowe -Betelgeuza i T Pyxydis. Naukowcy twierdzą, że wybuchną za milion lat. A dlaczego nie jutro o 13.50? W kosmosie milion "w te czy we wte...", żadna różnica. Nawet nasze poczciwe Słonko może puścić bąka, który zmiecie ludzkość razem z całą ekologią. Dlatego moje motto brzmi: "Żyj tak, jakby każdy dzień był twoim ostanim."

PS. Usłyszałem ciekawą zagadkę. W Ziemię ma uderzyć asteroida. Do uderzenia pozostały trzy sekundy. Leci prosto na ciebie. Jakie będą Twoje ostatnie słowa? :ha:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całkiem niedawno planetę minęła asteroida, już się zaczyna mówić o następnej - "Apofisie". Nawet jeśli zapanujemy nad produkcją odpadów i zaczniemy przywracać porządek na Ziemii, to i tak w każdej chwili jakieś wydarzenie kosmiczne może nas usunąć. Szykują się supernowe -Betelgeuza i T Pyxydis. Naukowcy twierdzą, że wybuchną za milion lat. A dlaczego nie jutro o 13.50? W kosmosie milion "w te czy we wte...", żadna różnica. Nawet nasze poczciwe Słonko może puścić bąka

stare przysłowie pszczół mówi: im mniej wiesz tym lepiej śpisz :D

takie zagrożenia istniały zawsze, a mimo to życie na Ziemi istnieje od miliardów lat ... i pewnie będzie jeszcze długo istnieć

nie ma się co przejmować rzeczami niewiadomymi. Kto wie jakie jeszcze inne kataklizmy nam zagrażają?

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Nawet jeśli zapanujemy nad produkcją odpadów i zaczniemy przywracać porządek na Ziemii, to i tak w każdej chwili jakieś wydarzenie kosmiczne może nas usunąć. ...

"Żyj tak, jakby każdy dzień był twoim ostanim."...

Z tych samych przesłanek różni ludzie wyciągają przeciwne wnioski. Znamy te telegramy od 2 handlowców z branży obuwniczej wysłanych do ubogiego kraju:

- wszyscy chodzą boso, żadnych możliwości zbytu

- wszyscy chodzą boso, ogromne możliwości zbytu.

Czy (bardzo małe) prawdopodobieństwo katastrofy kosmicznej zwalnia nas z obowiązku zapobiegania katastrofie ekologicznej?

Czy nie lepiej odejść raczej czystym i zadowolonym z otoczenia niż brudnym i nieszczęśliwym z braku kontaktu z przyrodą?

Czy jeśli jest to mój ostatni dzień, to mam nie myć zębów?

Dla mnie astronomia jest przedłużeniem zainteresowań ogólnoprzyrodniczych. Dlatego bardzo mnie boli coraz trudniejszy kontakt z lasem, wodą i otwartą przestrzenią, podobnie jak brak ciemnego nieba i czystego powietrza.

Moim zdaniem, o te rzeczy warto walczyć. One są częścią nas samych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

racja Janko. o ekologię i środowisko ogólnie pojmowane trzeba dbać, by przyjemniej się nam żyło i nasze wnuki nie utonęły w morzu śmieci.

pozostaje jednak do rozwiązania problem tego czy ludzkie działania potrafią zmienić klimat naszej Planety i dlaczego politycy wykorzystuja ten nisprawdzony domysł do walki politycznej i jako wymówkę by obciażać zwykłych obywateli nowymi podatkami?

 

podam przykład, który dał mi dużo do myślenia:

 

Car CO2 production. I'm going to take a few liberties with values here but bear with me.....

 

average CO2 produced by a car 200g/km

average anual mileage 30,000km

total CO2 for one year use therefore 30,000 x 200(g) = 6 tonnes

 

Total number of cars on the planet (taken from 2006 figures) 560,000,000

Therefore total CO2 production assuming ALL cars do 30,000km/year = 560,000,000 x 6 = 3,360,000,000 tonnes

 

Sounds a lot.

 

Total (estimated) amount of CO2 in earths atmosphere 3 x 10^15 tonnes (3,000,000,000,000,000 tonnes)

 

percentage of total atmospheric CO2 as produced by ALL cars doing 30,000km/year = 0.00000112%

 

So, eliminating ALL cars from this planet would reduce the total CO2 (annual) by just over one millionth of one percent.

 

Is it any wonder 'we' roll our eyes when we see TV adverts showing us that switching off our TV overnight 'saves the planet' x kg of CO2 annually?

 

We need PERSPECTIVE on this subject, not politically motivated nonsense.

Edytowane przez Janko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja proponuję rozróżnić dwie kwestie.

 

pozostaje jednak do rozwiązania problem tego czy ludzkie działania potrafią zmienić klimat naszej Planety

 

Jeżeli nawet nie mamy wpływu na globalny klimat, to na pewno mamy wpływ, bez wątpienia, na klimat lokalny, a ten jest bardziej istotny dla ludzkiego życia niż "globalny". Nie zapominajmy o tym. Możesz sobie rozmyślać, czy kolejny wybuch wulkanu nie zwiększy efektu cieplarnianego, ale chyba nie masz wątplliwości, że pobliski komin elektrowni nie napawa Ciebie lepszym samopoczuciem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podam przykład, który dał mi dużo do myślenia:

 

Car CO2 production. I'm going to take a few liberties with values here but bear with me.....

 

average CO2 produced by a car 200g/km

average anual mileage 30,000km

total CO2 for one year use therefore 30,000 x 200(g) = 6 tonnes

 

Total number of cars on the planet (taken from 2006 figures) 560,000,000

Therefore total CO2 production assuming ALL cars do 30,000km/year = 560,000,000 x 6 = 3,360,000,000 tonnes

 

Sounds a lot.

 

Total (estimated) amount of CO2 in earths atmosphere 3 x 10^15 tonnes (3,000,000,000,000,000 tonnes)

 

percentage of total atmospheric CO2 as produced by ALL cars doing 30,000km/year = 0.00000112%

 

No to zapraszam do centrum jakiejkolwiek metropolis dzisiejszych czasów i zastanów się nad tym, co napisałeś. Potem zdecyduj, czy jesteś za ekologiczną rewolucją, czy przeciw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja myślę, że większość działań tzw. "ekologicznych" tak naprawdę niczego nie zmienia, jeżeli popatrzeć na nie w odpowiedniej, czyli globalnej skali.

ludzie spalają ropę/wegiel. co się stanie jeżeli to ograniczymy? dzięki temu zamiast na 150 lat, zapasy wystarczą na 300 lat. ale tak czy inaczej, nawet jeżeli nikt tego nie zabroni to ludzkość przestanie w końcu spalać ropę, bo po prostu nie będzie już ropy!

jeżeli popatrzymy z perspektywy milionów lat, 150 czy 300 lat to przecież bez różnicy, to tylko niezauważalne "pierdnięcie" ropą w miliardletniej historii planety.

 

więc jaki jest rzeczywisty efekt przepisów "ekologicznych"?

- rozwój biurokracji

- nieekonomiczne gospodarowanie zasobami (jakieś "alternatywne źródło energii" jest nieopłacalne, ale dzięki dotacjom staje się opłacalne więc ładujemy w nie kasę czyli marnujemy efekty swojej pracy)

- "ekologiczna moda", na przykład na CO2, powoduje że przestajemy zauważać wszystko inne, na przykład rtęć w żarówkach energooszczędnych, problemy z recyclingiem akumulatorów (koniecznych w autach elektrycznych). moda bywa szkodliwa, a co dopiero moda wymuszona przez władze (czyli taka przed którą nie ma ucieczki)

 

są też plusy (ale...)

+ mniej zanieczyszczeń w środowisku (ale nigdy nie wiadomo czy tych ważnych, czy tych modnych)

+ sprzyjanie rozwojowi technologii alternatywnych źródeł energii (ale rozliczane/dotowane przez biurokrację a nie efekty ekonomiczne, czy korzyści są większe niż marnotrawstwo/korupcja?)

+ paliw kopalnych starczy na dłużej (ale czy to właściwie dobrze? hmmm... gdyby się szybko skończyły to w miarę wzrostu ich cen wystąpiłyby wszystkie wymienione tu pozytywne efekty ale bez negatywnych. z wyjątkiem większego zanieczyszcznia oczywiście :P)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja proponuję rozróżnić dwie kwestie.

 

 

 

Jeżeli nawet nie mamy wpływu na globalny klimat, to na pewno mamy wpływ, bez wątpienia, na klimat lokalny, a ten jest bardziej istotny dla ludzkiego życia niż "globalny". Nie zapominajmy o tym. Możesz sobie rozmyślać, czy kolejny wybuch wulkanu nie zwiększy efektu cieplarnianego, ale chyba nie masz wątplliwości, że pobliski komin elektrowni nie napawa Ciebie lepszym samopoczuciem?

 

 

Wątpliwości nie mam i chciałbym aby takie argumenty były używane podczas pro ekologicznych kampanii. Nie chcę by z nas robilii półgłowków jak to ma obecnie miejsce w UK, gdzie w każdym bloku reklamowym wmawiaja nam, że jeżdżąc tygodniowo mniej o 5 mil, zniwelujemy w znaczącym stopniu ilość CO2 uciekające do atmosfery. Jaki będzie to miało wpływ, jeśli nawet jakby wszystkie samochody zatrzymać na rok to tylko 0.00000112% mniej całej masy CO2 w atmosferze by się wyprodukowało (które i tak co roku bez żadnego prolemu może być przysfojone przez biomasę)

 

Inna sprawa jest fakt emisji związków siarki i innych świnstw, ale wydaje się, że o to nie martwią się "zieloni". Liczy sie tylko CO2 dla nich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to zapraszam do centrum jakiejkolwiek metropolis dzisiejszych czasów i zastanów się nad tym, co napisałeś. Potem zdecyduj, czy jesteś za ekologiczną rewolucją, czy przeciw.

Zapraszać nie musisz bo codziennie jestem w Londku w City i nie jest tak źle :P, lecz pewnie dlatego, że wprowadzono Congestion Charge i ilość samochodów jest o wiele mniejsza to i ilość spalin nie jest aż taka zła. ale o tym już wspomniałem w poprzednim poście, że raczej tu chodzi o inne związki chemiczne, niż przez to oklepane CO2.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adamie, wspomniałeś o naszym wpływie na klimat lokalny. Zgodzę się z Tobą, że możemy w pewnym sensie go kreować. Niejednokrotnie juz ogłaszano alarmy smogowe, szczególnie w Europie Zachodniej. I co? Wstrzymywano na jakiś czas ruch pojazdów, a pierwszy wiatr załawiał sprawę. Sam kiedyś byłem świadkiem jadąc w czasie wschodu Słońca Trasą Toruńską, jak nad Centrum wisiała "piekna" czarna kopuła, sięgająca w najwyższym punkcie czubka Pałacu Kultury. Widok niesamowity, a jednocześnie groźny. Dlatego jeden komin mniej czy więcej, planecie naprawdę nie zrobi różnicy. Tak jak pisałem już wcześniej, my na tej planecie jesteśmy drobnym epizodem. I ja nie przejmuję się zbytnio wrzaskami o ograniczenie CO2 i temu podobnymi. Nawet gdybyśmy wyliczenia bamusa pomnożyli przez trzy, to też nic wielkiego się nie wydarzy. Dlaczego nic się nie mówi o produckji bydła i trzody chlewnej? To są najwięksi na świecie producenci metanu i CO2. Ale wyobrażacie sobie hamburgera w McDonaldzie z kotletem sojowym? Ja nie bardzo. Stawiając sprawę jasno. Ja jestem przeciwny jakimś idiotycznym ograniczeniom, typu żarówki czy reklamówki jednorazowe. Zamiast z tym walczyć, opracujmy technologie przerobu surowców wtórnych (z ręką na sercu, kto ostatnio oddawał butelki do skupu, a nie wyrzucał do śmietnika - mówię o miejscach gdzie nie ma PRAWDZIWEGO!!!, nie tak jak u mnie, porąbanego recyklingu). I uważam, tak jak już to wcześniej napisałem, że jest to dojenie z pieniędzy społeczeństw przez ponadnarodowe koncerny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I co? Wstrzymywano na jakiś czas ruch pojazdów, a pierwszy wiatr załawiał sprawę. Sam kiedyś byłem świadkiem jadąc w czasie wschodu Słońca Trasą Toruńską, jak nad Centrum wisiała "piekna" czarna kopuła, sięgająca w najwyższym punkcie czubka Pałacu Kultury. Widok niesamowity, a jednocześnie groźny. Dlatego jeden komin mniej czy więcej, planecie naprawdę nie zrobi różnicy.

 

Przez takie myślenie mamy rząd taki jaki mamy.

 

 

 

Tak jak pisałem już wcześniej, my na tej planecie jesteśmy drobnym epizodem.

 

I ja nie przejmuję się zbytnio wrzaskami o ograniczenie CO2 i temu podobnymi. Nawet gdybyśmy wyliczenia bamusa pomnożyli przez trzy, to też nic wielkiego się nie wydarzy. Dlaczego nic się nie mówi o produckji bydła i trzody chlewnej? To są najwięksi na świecie producenci metanu i CO2. Ale wyobrażacie sobie hamburgera w McDonaldzie z kotletem sojowym? Ja nie bardzo. Stawiając sprawę jasno. Ja jestem przeciwny jakimś idiotycznym ograniczeniom, typu żarówki czy reklamówki jednorazowe.

 

Od zawsze ludzie zarabiali na niewiedzy innych.Dlatego wystarczy trochę chęci i dowiedzieć się o co chodzi.Po za tym co do produkcji bydła, to całe zboże, które produkowane jest w USA na jego potrzebe, zlikwidowałoby całkowicie problem głodu na świecie, btw produkcji 1kg mięsa wymaga zużycia 40 tys. litrów wody.!! http://www.ppr.pl/artykul-produkcja-miesa-przyspiesza-proces-ocieplenia-156287.php .

Co do reklamówek i świetlówek to używanie tych drugich zgodnie z przeznaczeniem przynosi nie tylko korzysci dla srodowiska ale i dla kieszenie.MOntowanie świetlówek w łazience to idiotyzm, reklamówki mnie osobiście strasznie irytują gdy jadę rower czy innym srodkiem transportu a tu na poboczu grubo tego ścierwa i innych odpadków :sterb003: więc ja biorę do sklepu swoją jedną którą używam od kilku lat i jednocześnie nie biore tych pseudoekologicznych oferowanych w sklepie(pfff)

 

 

 

Zamiast z tym walczyć, opracujmy technologie przerobu surowców wtórnych (z ręką na sercu, kto ostatnio oddawał butelki do skupu, a nie wyrzucał do śmietnika - mówię o miejscach gdzie nie ma PRAWDZIWEGO!!!, nie tak jak u mnie, porąbanego recyklingu). I uważam, tak jak już to wcześniej napisałem, że jest to dojenie z pieniędzy społeczeństw przez ponadnarodowe koncerny.

 

W Polszy cały recykling kuleje, gdy widzę jak odpadki z tych specjalnych koszy lodują ne jednej przyczepie to człowieka szlak trafia.NA zachodzie za to ma sie b.dobrze, ponieważ jest opłacalny, jak sie nie wypromuje czegoś jako opłacalne to ludzie do tego się nie przekonają, taka natura zwierzęcia zwanego człowiekiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam, że cały dym z CO2 jest dobry w kontekście przyszłości. I paradoksalnie nie ma tu znaczenia ten biedny dwutlenek. To terapia szokowa, jak ludzie dostają po kieszeni to wtedy i na inne przemyślenia znajdzie się wena. Co tu gadać - dzięki astronomicznym opłatom całych krajów już widać zmiany - choćby ten temat jest tego dowodem. Oburzenie, nie zgadzanie się, też jest dużym krokiem do przodu, bo rozpoczyna debatę dzięki której poszerza się krąg wiedzy.

 

To, co myśli o tym Planeta, to sprawa naprawdę trzeciorzędna. Mówimy tylko o tej kruchej kwestii - czyli ludziach. Naprawdę marzę o miastach z przegiętą ekologią, gdzie każda ulica topi się w zieleni, gdzie nie pierdzą spalinami samochody, gdzie bloki odzyskują sobie energię, a głównie zasilane są ze Słońca. Na razie utopia, ale ten hype wsparty gigantycznymi kosztami może do tego doprowadzić w przeciągu najbliższych dekad. Są fajne filmy na YT, które pokazują, co może się stać w 2 scenariuszach.

 

Sama ropa to nie tylko aspekt ekologiczny. Bardziej boję się strony ekonomicznej. Dzisiaj świat jest całkowicie uzależniony od energii pochodzącej z węgla, ropy. Zastanówcie się, co stanie się, jeżeli nie zmienimy się do momentu wyczerpania złóż, a fakt ten już nie jest spekulacją. Można co najwyżej dyskutować "kiedy". Nasza cywilizacja straci wszystko. Zapaść ekonomiczna, brak transportu, brak energii. Bez zmian, do tego czasu nie zbudujemy alternatywnych źródeł. To pewne, bo po co. Nie będziemy w stanie nawet wytworzyć żywności. Apokalipsa.

 

Jestem prawie przekonany, że cały ten buzz z niszczeniem planety został pokręcony właśnie po to, żeby do tego czasu można było się przestawić i uratować wielkie fortuny. Pewne jest to, że nie chodzi o nasze zdrowie (choć to też, bo leczenie kosztuje), ale o ekonomię rozwiniętych gospodarek.

 

A teraz napiszcie, gdzie jest błąd w moim myśleniu. Przyjmę każdą krytykę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja bym obstawał przy teorii, że technologia wytwarzania energii bez ropy, gazy czy węgla, już bardzo dawno istnieje (fuzja nuklearna + wodór), ale silne lobby krajów posiadajacych wysokie zasoby ropy, nie chce aby ta technologia weszła za wczesnie. po co, jak można skubać świat z dolarów póki zasoby sie nie wyczerpią. tak więc o apokalipse energetyczna nie ma co sie martwić.

 

i to co mówi szuu to racja. politycy takiego plany by nie byli w stanie stworzyć.

 

EDIT:

 

a trzymanie stanu takim jaki jest sprzyja dwom z trzech stron. producenci jak wspomniałem wyżej zarabiają krocie na sprzedaży surowców. Rządy zarabiaja krocie na podatkach i tylko biedny obywatel musi za to wszystko placić.

Edytowane przez bamus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bamus, kiedyś mnie już zjechano za tworzenie teorii spiskowych odnośnie istnienia innych źródeł energii, które są z premedytacją zatajane. :lol: I to chyba na tym forum. Wracając do tematu. Częściowo moje przemyślenia jednym zdaniem opisał szuu. Z tym, że ja nie myślę o politykch, bo są to w moich oczach marionetki wykonujące polecenia "z góry", a o tej "górze". Dawniej gdy firmy były rodzinne, ich właściciele starali sie dbać o wizerunek. Nazwisko i słowo honoru znaczyło więcej niż walizka weksli. Dzisiaj, gdy firmy naprawdę rodzinne, są na wymarciu, miejsca w fotelach prezesów i zarządów zajęły (przepraszam, ale w niektórych branżach po prostu nie potrafię użyć innego określenia) najmimordy. Ich jedynym zadaniem jest pomnażanie zysków i utrzymywanie zadowolenia akcjonariuszy tu i teraz. Co po nich? A kogo to obchodzi? Dlatego w tym punkcie nie zgodzę sie z Tobą, Adamie. Wrzask ma na celu zwielokrotnienie zysków, a nie troskę o przyszłość. To, że przy okazji wymyśli się jakąś technologię, to sprawa uboczna. Przykład? Dzisiaj nikt z nas nie wyobraża sobie jazdy bez pasów. Ale jaki opór ich wprowadzenie napotkało w USA? To było dosłownie kilkadziesiąt dolarów na samochód. Ale dolarów wyrwanych z gardła akcjonariuszom. Dzisiaj jest podobnie i cały ten zgiełk o ekologię ma identyczne podłoże, jak ten dotyczący pasów bezpieczeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.