Mylisz tutaj wiarę opartą na faktach (nawet bym nie nazwał tego wiarą, a jakimś ekstrapolowaniem czy czymś w tym rodzaju) z wiarą wyssaną z palca. Zakładanie istnienia życia pozaziemskiego nie jest spowodowane otrzymaniem jakiejś tajemnej wiedzy od przysłowiowego Ducha Świętego, tylko logiczną konsekwencją występowania w rzeczywistości pewnych faktów i zjawisk. Wiemy, że na jednej planecie życie powstało. Wiemy też (z obserwacji), że dookoła innych gwiazd krążą planety - co więcej, jest ich bardzo dużo. Na podstawie naszej wiedzy możemy określić warunki, w jakich życie może się rozwinąć. Mając te wszystkie informacje, możemy spokojnie założyć, że gdzieś na jakiejś planecie jakieś życie się rozwinęło. Dziwne by było, gdyby się nie rozwinęło. Oczywiście pokora, jaką charakteryzuje się nauka (w odróżnieniu od wiary, która takiej nie zna), każe nam czekać na potwierdzenie eksperymentalne.
Jest to coś diametralnie różnego od wiary w coś, bo jakiś pan w kapeluszu i z brodą mówi, że tak właśnie jest.
Co do teorii spiskowych, to moim zdaniem wszystko w nich sprowadza się do uzyskania jakiejś władzy nad innymi i wynikającymi z niej korzyści materialnych. Na etapie lokalnym może to być jakiś prestiż, potem można czerpać dochód z pisania książek i przekonywania ludzi do swojej wersji rzeczywistości (Daniken, scjentolodzy, Joseph Smith), kończąc na wielkich instytucjach o charakterze państwowym.
A jeśli chodzi o szczepionki, to fakty są takie, że dzięki nim nie mamy już do czynienia z polio czy ospą czarną. Różyczki, świnki, odry czy tyfusa też już tak często się nie spotyka. Ale może komuś zależy, żeby więcej ludzi chorowało i więcej leków się sprzedawało, stąd te całe pomysły z rezygnacją ze szczepień. Nie wiedzieć czemu, homeopatia też zyskuje na popularności...