Skocz do zawartości

Bliskie minięcia Słońca z innymi gwiazdami


ekolog

Rekomendowane odpowiedzi

Ponieważ wątek "Ciemna materia" wrócił do tytułowego zagadnienia, dlatego warto kontynuować inną ogromną tematykę tam poruszoną już oddzielnie - a jest powód - pojawiła się ciekawa informacja:

 

Planeta_z_innej_galaktyki

 

 

Częstotliwość bliskiego (nie dalej niż miesiąc świetlny) mijania się Układu Słonecznego z innymi gwiazdami bardzo istotnie zależy od ich prędkości dryfowania względem Słońca. Co dyskutowano w:

 

Jak_czesto_sie_mijamy

 

Nowa Informacja pokazuje, że bywają całe "strumienie" gwiazd, które z całą pewnością ślamazarnie nie dryfują w naszej galaktyce. Nie musimy zatem liczyć tylko na szybkie gwiazdy prastarego "Hallo" i powolne pozostałe.

 

Pokazuje coś jeszcze - prawie banał ale teraz jeszcze bardziej pewny - że z innej galaktyki też "nadlecą" gwiazdy z układami planetarnymi. Ponadto - śmieszna sprawa - tam zapomnieliśmy, że za jakiś czas Nasza Galaktyka zmiesza się z ogromnym zbiorem 4 bilionów gwiazd czyli z galaktyką Andromedy (Messier 31). Wtedy to dopiero pojawią się "strumienie gwiazd".

 

Przypomnijmy główne zagrożenie - destabilizacja obłoku Oorta i impakt obiektu wytrąconego tam z równowagi (za czym - historycznie - też co około 70 mln lat – zdaje się przemawiać oszacowanie poczynione w tamtym wątku).

 

Główna szansa to szansa na przesiadkę/kolonizację innego układu planetarnego dzięki stosunkowo niewielkiej odległości do pokonania. Co ma kapitalne znaczenie także w obliczu faktu, że za około 5 miliardów lat Słońce zmieni się nam niekorzystnie.

 

Ludzkości: "Autostopem przez galaktykę" :D

 

Czy Waszym zdaniem jest jakaś luka (niuans) w dopatrywaniu się istotnego zwiększenia szans na bliskie minięcie z innym ukladem planetarnym i cieszeniu się ze spotkania Naszej Galaktyki z Andromedą (lub z poszczególnych minięć z inną gwiazdą)?

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Jak widać w linkowanym wcześniej wątku dzięki informacjom o gęstości gwiazd (od ZbyT-a) oraz ich średniej prędkości lokalnie (od RadkaP) doszedłem do ustaleń (zaakceptowanych przez Szuu i nie podważonych przez innych), że co około 70 milionów lat następuje bliska mijanka Słońca z inną gwiazdą (zahaczającą grawitacyjnie o obłok Oorta gdzie mamy sporo "planetoidek"). I tu nagle widzę wsparcie z innej strony!

 

Najnowszy film Discovery o impakcie sprzed ponad 60 mln lat bolidu o średnicy 10 km ujawnia co się działo podczas impaktu i po nim.

 

Najpierw rozrzażona kula (jakby kawałek Słońca) promieniowaniem spaliła wszystko w okolicy. Następnie fala uderzeniowa poprzewracała wszystko na dużym obszarze. Ogrommne tereny dookoła Atlantyku zalała fala tsunami o wysokości 90 metrów. Wybite skały uniosły się na wysokości kosmiczne (niektóre może nawet w rejon Księżyca - to też informacja z filmu) po czym pospadały jako gorące meteory, a i metoryty gdyż w pewnej liczbie przypadków docierające do gruntu. Wyglądało to bardzo widowiskowo. Spadając - po każdej stronie planety - bardzo podgrzały powietrze, co dodatkowo wspomogło masowe pożary lasów, które - jak stwiedzono - miały wtedy miejsce na całej Ziemi.

 

Następnie pyły prawie odcięły świało słoneczne na wiele miesięcy. Zrobiło się z kolei bardzo zimno. Potem, gdy swiatło wróciło resztki kiełkujących roślin były "wypalane" kawśnymi deszczami. Siarkę wybił do atmosfery wcześniej impakt. Ostatecznie okazało się, że kolejnym efektem tego wszystkiego jest ogromne zwiększenie CO2 w atmosferze. To spowodowało silne ocieplenie klimatu. O 10 stopni! W praktyce oznaczało to sto lat z niezwykle długim upalnym latem. W konsekwencji wyjałowienie z roślin wielu rejonów. Wtedy dopiero wymarły ostatnie niedobitki dinozaurów.

 

I teraz najciekawsze.

 

Wiodący narrator filmu i zarazem naukowiec powiedział:

Czy grozi nam kolejny podobny impakt? Na pewno! Impakty zdarzają się średnio co sto milonów lat!

Nie było to tezą filmu. Nie musiał tego mówić ani bronić, bo film (i eksperymenty badawcze tam ukazane) zbudował swoją wartość na dokładnym opisie tamtego zdarzenia. On po prostu zacytował najnowsze znane mu ustalenia w kwestii częstości dużych impaktów.

Jeśli ktoś widzi dużą róznicę pomiędzy co 70 mln lat a co 100 mln lat to zwrócę uwagę, że nie każde minięcie musi wysłać aż tak duży pocisk w Ziemię.

 

Jesli co trzecia z mijanek nie zaowocowła uchwytnym dla naukowców impaktem to akurat otrzymujemy taką średnią!

Bo: 3 x 70mln lat => 210[mln lat] => 210[mln lat]/2[stwierdzone] => co 105 mln lat!

 

Zatem jest się czego bać i na co przygotowywać (przypominając też okazyjne wyprawy kosmiczne do drugiego układu). Tylko jak? Na jedno i drugie? :D

 

Ktoś ma już projekt schronu lub łodzi podwodnej ;) A zaopatrzenie? Ochrona przed {nieobjętymi} ludźmi? ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widać w linkowanym wcześniej wątku dzięki informacjom o gęstości gwiazd (od ZbyT-a) oraz ich średniej prędkości lokalnie (od RadkaP) doszedłem do ustaleń (zaakceptowanych przez Szuu i nie podważonych przez innych), że co około 70 milionów lat następuje bliska mijanka Słońca z inną gwiazdą (zahaczającą grawitacyjnie o obłok Oorta gdzie mamy sporo "planetoidek"). I tu nagle widzę wsparcie z innej strony!

nie chciałbym być drobiazgowy ale to ja oszacowałem, że taka bliska mijanka ma miejsce co kilkadziesiąt milionów lat (podałem zakres 1,5-150 mln lat), a Wy upieraliście się, że to 2-3 miliardy lat (w szczególności Szuu). Jak łatwo sprawdzić w tamtym wątku to ja doszedłem do tych ustaleń, a Wy je ochoczo podważaliście :rtfm:

na tyle ochoczo, że zniechęciliście mnie do udziału w dyskusji :Boink:

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zdecydowanie wolę mieć rację niż się mylić :terefere:

masz rację, ja też tak wolę :)

 

 

oj, ekologu, mistrzu obróbki danych...

Jesli co trzecia z mijanek nie zaowocowła uchwytnym dla naukowców impaktem to akurat otrzymujemy taką średnią!

Bo: 3 x 70mln lat => 210[mln lat] => 210[mln lat]/2[stwierdzone] => co 105 mln lat!

a jeżeli nie co trzecia tylko każda, albo co dziesiąta, albo co setna? takim naginaniem liczb to ja mogę udowodnić wszystko :P

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie aż tak bardzo nie ma się o co spierać ani my ani prawnuki naszych prawnuków nie doczekamy tego efektywnego zjawiska tak naprawdę to moim zdaniem każdy może mieć rację w tej kwestii

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uciekliście od fundamentalych spraw:

 

1) Szuu wberw pozorom jest to argument za ... bo jednak co 100mln lat i co 70mln lat to ten sam "rząd wielkości" (bardzo ten sam!)

 

2) Jak ambitnie, kim, czym i jakim % dochodu narodowego Świata przygotować misje (ile) eksploratosko-zasiewową (sinice, itp), a jak się uda to i kolonizacyjną, mijanego układu?

 

3) Jeśli przebieg katastrofy będzie taki jak było czyli taki jak opisałem to jak - konkretnie - zabezpieczać ludzi

 

a. Czy ktoś wierzy w rozwiązanie BruceWillisowe lub pokrewne (rakietowo-misyjne) i można na nim poprzestać?

 

b. duże masy - z szansami powiedzmy 55% na przeżycie {to tak jak z powodziami - na wodę 500 - letnią się nie buduje umocnień}

 

c. elitarne - "przetrwalnikowe" mikro-społeczności ludzkie - gdzie, w czym, jak, infrastruktura,...?

 

d. czy łodzie podwodne to lepszy sposób na przetrwanie pierwszych dni po impakcie? - wiadomo trzesienie ziemi i spadajace gorące skały, itp

 

EDIT

SPRAWA MIMO WSZYSTKO JEST POWAŻNA CZY CO 50 CZY CO STO MLN LAT - (dziś przypomniano o takim jednym asteroidzie) dlatego proponuje szczyścić ten wątek z dowcipów i pogadać jak przeżyć Impakt (jako ludzkość)

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli tak naprawdę uczciwie miałbym się zastanowić nad przetrwaniem ludzkości to nie jestem pewien czy na pewno jesteśmy tego warci ; wziąwszy pod uwagę NASZĄ chciwość , bezduszność i nieustanną chęć posiadania więcej i więcej nie bacząc na krzywdę innych , to myślę że powinniśmy zacząć WSZYSTKO od nowa mając nadzieję że wyciągniemy wnioski z PRZESZŁOŚCI i zbudujemy SPOŁECZEŃSTWO które będzie dbało o siebie nawzajem . Niestety wiem że to tylko utopia ale pomarzyć można.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie chciałbym być drobiazgowy ale to ja oszacowałem, że taka bliska mijanka ma miejsce co kilkadziesiąt milionów lat (podałem zakres 1,5-150 mln lat), a Wy upieraliście się, że to 2-3 miliardy lat (w szczególności Szuu). Jak łatwo sprawdzić w tamtym wątku to ja doszedłem do tych ustaleń, a Wy je ochoczo podważaliście :rtfm:

Wszystko zależy od definicji tego, co określamy "bliskie minięcie". Określenie "zahaczającą o obłok Oorta" jest mało precyzyjne, bo nawet dokładnie nie wiemy, jakie ma on rozmiary (w różnych źródłach granicę stawia się od ok. 0.5 roku świetlnego do nawet 2-3 lat świetlnych - dla rozpatrywanego zagadnienia zmienia to okres o dwa rzędy wielkości).

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy od definicji tego, co określamy "bliskie minięcie".

Alez to tam podałem/podano: co 70ml lat nie - dalej niż miesiąc świetlny od Słońca. Formalnie masz racje ale statystycznie to nie! Z odległości dajmy na to półtora roku świetlnego Przelatująca gwiazda "widzi" naszą Ziemię pod bardzo małym kątem. Dlatego szansa że z tych dajmy na to "kilkuset/kilku tysięcy" asteroidów co ona grawitacyjnie "majtnie" jakis trafi w Ziemię jest znikoma. Troche ich poleci. Może jedna trafi w Jowisza, a większość co najwyzej w pas Kuipera.

 

Sytuacja robi sie poważniejsza gdy majta z odległości miesiaca lub 2-3 tygodni. Poważniejsza statystycznie.

 

Obawiam się, że wiadomość o Asteroidzie nieco niby groźnym dla nas w 2036 roku zostanie zakopana (ZbyT tam się wypowiadał ) dlatego dodam i tu coś o wspomnianym już filmie. Ta Asteroida co o niej co kilka miesięcy pisują leci około 30 tyś km / godzinę

Autorzy filmu też zrobili eksperyment. Zwykły karabin nie wystarczył! Strzelili malutką stalową kulka w niedużą wannę (jakby wielgaśną donicę na palmę na wolnym powietrzu) z podobną prędkością. Piasek lekko przykryty wodą (jak onegdaj obok Jukatanu 10km średnicy bolid). Krater powstał prawie na całą wannę. A poleciało prześlicznie - pokzałem na czerwono. I co najstraszniejsze. Malutka zielona kropka wskazana niebieską strzłką to rozmiar owej kulki. To oznacza, przez analogię (i mówiono o tym na owym filmie!) że współczesne samoloty latają zledwie tyle nad tym piaskiem! To zabczcie jak wysoko tre wybite "skały" poleciały i gdzie spadały - na filmie - poza kadr :(

 

 

Dlatego wróćmy do temtu jak i po co (rakietowo) skakać do drugiego układu (okazja)

oraz

jak przygotować się na ewentualny Impakt (środki zaradcze takie i owakie).

skutek.jpg

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A cóż to w ogóle za dyskusja i po co gdzieś skakać? Jeśli w nas "obce gwiazdy majtają" skałami które mogą zrobić nam kuku to i my a raczej nasze słońce majta w tamtym kierunku podobnymi skałami i sieje podobne zniszczenia. Ty już się pakujesz a zanim tam dolecisz i tak niczego już nie będzie.

 

Per analogiam i per przykładem: jeśli nasze słońce ma jeden milimetr czyli pi razy oko 4s świetlne to 1 rok św. ( 31,5mln. s ) to około 8 km idąc dalej i biorąc "z kosmosu" ( w końcu o kosmosie też mowa :) ) wziętą liczbę jednego miesiąca świetlnego mamy jakieś 666,6(6)m ( no tak jaki to miesiąc luty?, październik? listopad? :P ). Teraz można się zastanawiać czy mając rower i uznając że konieczne dla naszego przeżycia jest pokonanie owych 700m nie mam możliwości i powodów aby lecieć dalej 8km a może nawet 60 km w końcu co za różnica skoro rower mam to jedynie kwestia czasu.

 

W jednym zdaniu: zastanawiasz się czy warto płynąć wpław przez ocean atlantycki bo u nas z takich czy innych powodów drożeje żywność.

Edytowane przez Tomek_P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Tomek_P myślę że warto. Znając naszą chęć eksploracji kosmosu oraz adaptacji do niemalże każdej sytuacji powinniśmy próbować "płynąć wpław przez ocean atlantycki. " Tak czy inaczej zagrożenie z kosmosu ( czym większa na ten temat wiedza ) jest coraz większe. Nie możemy zapominać o innych zagrożeniach (choć nie jestem pewien czy to nie my sami stanowimy największe) jak: efekt cieplarniany, problemy demograficzne, żywnościowe oraz surowcowo energetyczne... ( jeszcze mógłbym pewnie coś znaleźć ). Zagrożenia te (i nie tylko) narastają coraz bardziej . Nie potrafimy się z nimi uporać ( a będzie jeszcze gorzej ).Czyż zgodnie z regułą : Brzytwa Ockhama nie powinniśmy od problemów UCIEC zamiast z nimi walczyć ???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram Xinisa. Tomek_P zapewne chybcikiem przeczytał pierwszy tu post (gdzie wpominano o ostatecznym i nieuchronnym końcu naszego Słońca) i dlatego proponuje "nieco droższe ale pewne jedzenie". Czyli czekanie tu spokojnie (programowo? ufnie?) na koniec świata :D

 

A ja dodam od siebie jako były (krótko) alpinista (akurat skałkowy). Pytano zdobywcę wielkiej góry czemu chciał

na nią wejść? Bo jest!

 

Ponadto Tomek przeoczył wspomniane w tym wątku wyprawy bezzałogowe i niekolonizacyjne (w sensie Homo Sapiens - nie wykluczam zasiewu innych gatunków).

 

Jego dywagacje na temat odleglości pomijają sprawę czasu życia ludzkiego - kosmonautów.

Przeoczył inny wątek na tym forum:

 

LINK

 

gdzie pokazano (przypomniano - nie tylko ja, Szuu i inni), że z prędkościami pozwaląjacymi wzglednie wydłużyć czas życia

kosmonautów raczej nie polatamy. Dlatego właśnie trzeba korzystać z okazji bliskiego skoku. Nawet jak gdzieś

tam też impakty się zdarzają. W lądująca rakietę nie trafi - spoko. Na Ziemi impakt "szkodził" najbardziej

zaledwie przez kilka miesięcy! Potem tylko było w Europie jak w Afryce.

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz być poważnie traktowany, zachowuj się poważnie, piszesz o ewakuacji planety o przeludniających się żłobkach i domach dziecka o spokojnym czekaniu na koniec świata, naszej gwiazdy................... To już nie jest nawet fantastyka naukowa to już gorsze niż nibiru, Apophis i co tam jeszcze można wymyśleć. Żenua

 

Tak, tak właśnie będę czekał spokojnie, programowo! ufnie! na koniec świata.

 

Proponuję więc podyskutować jak przeżyć śmierć naszego wszechświata, bo tak czy inaczej czeka go smutny koniec - umieranie albo w implozji, albo w wiecznej ekspansji, wszechświat w którym nawet proton się rozpada, w którym zamiera wszelka aktywność. To dopiero problem, ile % PŚB przeznaczyć na ratowanie ludzkości, czy Chuck Norris wystarczy bo Bruce chyba nie da rady.

 

 

P.S. Jestem chyba przeczulony na swoim punkcie więc często gdy tylko zaczynasz pisać co miałem na myśli, szlak mnie trafia więc mam prośbę nie tłumacz ani sobie ani innym co Tomek_P chciał powiedzieć, co przeczytał chybcikiem a co przeoczył. Ja nie próbowałem wchodzić z tobą w dyskusję chciałem ją zwyczajnie zabsurdalizować bo jest absurdalna - niewątpliwie niezwykle ciekawy temat w moim dzieciństwie temat S-F, teraz już raczej temat bliższej niż dalszej przyszłości - temat podróży na inne planety, terraformowania ich. Wszystko to, całe moje dziecięce mażenia sprowadzasz do absurdu nie mając zielonego pojęcia ani o nauce ani o technice ani o ekonomi. Takie gadanie po próżnicy w sosie absurdu.

 

EOT

 

Pozdrawiam i życze wielu ciekawych pomysłów jak uratować własną skórę - masz na to ok 1 mlrd lat tyle mniej więcej słońce trwać będzie w stanie podtrzymującym warunki do życia na Ziemii

 

 

 

EDIT

@xinins, wręcz przeciwnie od problemów się nie ucieka bo te od których możesz uciec nie są problemami a te które stanowią twój prawdziwy problem znajdą Cię wszędzie. Jeśli coś ma spaść Ci na głowę tu na Ziemi to równie dobrze może spaść i na planecie krążącej wokół gwiazdy "na którą" udało Ci się uciec. To jest ten sam wszechświat nic się nie zmienia żaden z twoich kłopotów który istniał wcześniej w magiczny sposób nie wyparował tylko dla tego że ty zmieniłeś adres zamieszkania. Ja oczywiście nie bagatelizuję żadnego z zagrożeń któe może przyjść z kosmosu łącznie z atakiem marsjan wpijających się w mózg przez ucho i kontrolujących nasze myśli ;) . Najprostszym rozwiązaniem problemu jest nauczyć się z nim walczyć i go rozwiązywać, tym bardziej jeśli może nas dopaść za kolejne x lat wtedy będziemy mieć już gotowe rozwiązanie.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez Tomek_P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko w przyrodzie rządzi się tymi samymi prawami i zwykle NAJPROSTSZE rozwiązania są najskuteczniejsze.

Oto sentencja owej reguły i myślę że użyta przeze mnie jest jak najbardziej na miejscu .

Z poważaniem

 

OT cd.

Brzytwa Ockhama (nazywana także zasadą ekonomii lub zasadą ekonomii myślenia) – zasada, zgodnie z którą w wyjaśnianiu zjawisk należy dążyć do prostoty, wybierając takie wyjaśnienia, które opierają się na jak najmniejszej liczbie założeń i pojęć.

W XVII wieku brzytwa Ockhama została oddzielona od swego średniowiecznego kontekstu i jako zasada ekonomii myślenia, stała się podstawą nowożytnej metodologii nauki. Zgodnie z tym ujęciem, nie należy wprowadzać nowych pojęć i założeń, jeśli nie ma się ku temu mocnych podstaw, a najprostsze rozwiązania teoretyczne, przyjmujące najmniejsza liczbę założeń, uważane są za najlepsze.

 

powyższe za wikipedią.

 

najpopularniejszą wersją jest: "nie mnóż bytów ponad miarę" (Entia non sunt multiplicanda praeter necessitatem). Brzytwa Ockhama mówi o wyjaśnianiu zjawisk, a nie szukaniu najprostszych rozwiązań problemów. W dalszej części OT prosiłbym o uźródłowienie- chociażby powyższego cytatu (zwłaszcza przekonania wynikającego ze zdania "Oto sentencja owej reguły...")

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz być poważnie traktowany, zachowuj się poważnie, piszesz o ewakuacji planety o przeludniających się żłobkach i domach dziecka

...

Tak, tak właśnie będę czekał spokojnie, programowo! ufnie! na koniec świata.

...

sprowadzasz do absurdu nie mając zielonego pojęcia ani o nauce ani o technice ani o ekonomi

...

EOT

...

od problemów się nie ucieka bo te od których możesz uciec nie są problemami

ostatnie językowo fajne ale nie podważa sympatycznego sprytu xininsa (np. od umierającego Słońca warto uciec)

 

Wariant z rozpadem protonów nie jest przez współczesną naukę przesądzony. Implozja/Ekspansja mogą nie zachodzić tak "po sznurku" jak lokalnie (w naszej Sferze Hubblea) obserwujemy. Jest cień szansy na stabilizację lub wahania+/- (Wnioski z "Świat Nauki"). Ponadto lepiej żyć (jako gatunek) 200 MLD lat niż kilka.

 

Nigdzie nie pisałem (ani nawet nie myślałem) o ewkuacji planety. Całej ludzkości? Masz wyobraźnię!

 

Proszę pisać "Kropka" zamiast niepolskiego "EOT" {EOT proszę raczej na amerykańskich astro-forach}

 

Skończyłem wydział studiów dziennych, który w kwestiach techniki i ekonomii zostawia Cię w tyle za mną (napisałeś nam kiedyś o sobie) po prostu - bez chwalenia się - ale jestem to winien mojej uczelni.

Ponadto to co piszesz jest po prostu Ewidentną dygresją od tematu wątku, Osobistą wycieczką (ta mnie akurat nie boli bo co mi tam) oraz wyznaniem wiary (skoro lekceważysz śmierć Słońca i Ziemi - pomyśl dlaczego). Na tym forum jednak podchodzimy do lotów międzyukładowych jako do ratunku/szansy dla gatunku Homo Sapiens (lub - szerzej - dla życia na Ziemi), a nie dla nieuchwytnych bytów wspieranych imponderabiliami dajmy na to.

Na Twoim liczniku pojawił się kolejny post więcej dlatego dziękuję - bo prosiłem Cię w czacie o pisanie o astronomii i obserwacjach no a to tu minimalnie zahacza ;) Pozdrawiam ale wroćmy do tematu

 

Jak przeciwdziałać impaktowi. Jak przygotować się na ewentualny impakt jesli jednak nastąpi (opisałem wiarygodny film)?

 

Kogo, co i po co wysłać do mijającego nas wzglednie blisko (np o miesiąc świetlny lub 2 tygodnie) innego układu planetarnego?

 

Postawię trzy tezy jako przykładowe{nie upieram się przy nich}: Wysłać Osadników ale ostatecznie zostawić przynajmniej sinice i inne organizmy niech sobie poewoluują. Przetrwać impakt w łodziach podwodnych. I wrócić potem do składowisk zapasów (co przetrwają trzesienie ziemi i pożary łatwiej niż żywy człowiek na lądzie). Dodatkowo na lądzie umieścić wybranych ludzi w mocnych wielkich kulach co stosunkow łatwo zniosa wstrząsy ziemi i się w niej nie zagrzebią. Ktoś wie jak daleko "dojedzie" istotnie niebezpieczne trzęsienie ziemi od miejsca impaktu takiego jak ten na Jukatanie?

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. . . a jeśli to nie trzęsienie ziemi może nam zagrozić najbardziej ? Co w przypadku gdy atmosfera zostanie nieodwracalnie " uszkodzona " ?

Jak wtedy miałoby wyglądać Nasze Życie .

Dostosować egzystencję pod ziemią ; pod wodą ? Trochę przerażające. ( Choć krety lub koniki morskie pewnie by się nie zgodziły ) .

Mając wizję właśnie Takiego Życia skłaniam się jednak za poszukaniem Lepszego Miejsca.

Jeśli dysponujemy wystarczającymi środkami czyż nie dążymy do poprawy naszego bytu , czyż nie chcemy mieć piękniejszego domku ...

Więc jeśli mam wybierać towarzystwo krecików czy koników morskich ( nie żebym coś miał do tych uroczych zwierzątek ) wolę poszukać sobie przynajmniej zwykłego domku w którym po otwarciu okna nie " wpadną " do środka niszczycielskie żywioły lecz orzeźwiający Zefirek.

 

Jeszcze jedno wyjaśnienie gregohr nie wiem czy słowo INTERPRETACJA jest Ci do końca znane . Fakt iż użyłem jakiegoś twierdzenia na mój sposób dopasowując go do zaistniałej sytuacji nie czyni twierdzenia owego nieprzydatnego . " Mówiąc " : oto sentencja ... miałem na myśli moje zrozumienie twierdzenia . Za faux pas przepraszam .

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz, czy ja dobrze rozumiem, że w przypadku zagrożenia uderzeniem z kosmosu jako rozwiązanie proponujecie ‘szukanie’ nowej Ziemi?

 

Tak to ma wyglądać.

 

Leci gwiazda i podlatuje zbyt blisko słońca ( koniecznie mniej niż miesiąc świetlny ) więc sprowadza na nas z obłoku oorta ogrom skał które wszystkie celują w ziemię bo tak zostały zaprogramowane, więc my skaczemy na planaty tej bliskiej gwiazdy ( nie pomni na to że takie samo zagrożenie dla obcych planet sprowadzi nasze słońce ) albo ostatecznie budujemy flotę łodzi podwodnych i chowamy się w rowie Mariackim. To tak w skrócie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EXEC ja akurat nie proponowałem skoku jako ucieczki od impaktowych problemów (dlatego prszę o EDIT czyli o liczbę pojedynczą :D)

 

Piszę jako gość bo straciłem szmat czasu na naprawę kompa - ale info od Tomka pozwoliło mi ruszyć z miejsca więc jeszcze raz mu Dziękuję!

 

Może jednak wejźcie w detale (rzuciłem 3 tezy)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram powyższego gościa w 100%

 

Skok do innego ukladu planetatnego, a przeżycie ludzi po dużym impakcie nawet to kompletnie inne zagadnienia.

I tak je traktuję. Moim zdaniem przeżyć impakt (nawet "pod tlenem") to pryszcz w porównaniu z lotem na 3 tygodnie świetlne. Tysiac(milion?) razy łatwiejsze.

 

Tyle tylko, że czasowo (a potem w podręcznikach historii) mogą być te sprawy w tym samym okresie (z przyczyn oczywistych - mijanki - i dlatego tu o obu).

 

 

Natmiast oddajmy sprawiedliwośc Xininsowi

 

Na filmie - podano, że siarka w atmosferze to był efekt wyjątkowo niekorzystnego trafienia w jej złoża! Czyli "nietypowy wypadek przy pracy". Dlatego z tymi gazami Xininsie to ja bym tak nie panikował.

Ale przyznaję:

Strategicznie patrząc na sprawę gdy ludzkość skolonizuje drugi (oby młodszy) uklad planetarny (itd itd). To jakieś globalne nieszczęście typu zawzięta wojna atomowa czy zaraza czy inne może kiedyś (z pewnym prawodopodobieństwem) zabić jedną populację. Nie tylko koniec Słońca.

 

To co z moimi trzema tezami (..., sinice, ...)? Macie inne? Tomek już się wypowiedział - łodzie podwodne - be! ale nie uargumentował :(

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.