Skocz do zawartości

panasmaras

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 146
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez panasmaras

  1. Za każdym razem jak patrzę na te zdjęcia, ściska mnie w środku, żeby skoczyć na Kanary i wyłapać je w wizualu. Ech, ale to nie w tym roku... W każdym razie, Twój materiał wpada na moją listę kluczowych pomagajek. Kiedyś wyłapię przynajmniej połowę tej watahy (chyba, że da się wszystkie)!
  2. Ktoś obserwował. Sam kojarzę kilka podejść lornetą (22x85) wyposażoną w filtry UHC, nawet coś mi świta, że jakieś blade pojaśnienie było, ale nie mam pewności, czy aby nie pochodziło od słabszych gwiazd. Tak czy siak, polecam jak najlepsze warunki, okular dający możliwie niewielkie powiększenie i szerokie pole rzeczywiste, dużą źrenicę wyjściową i śjakiś UHC.
  3. Tak tylko chciałem dorzucić, że wydrukowane przez Łukasza zestawienie planetarek, które miałem przyjemność zabrać ze sobą jako wojenne trofeum, jest nieprawdopodobnie genialne na żywo. Wisi w salonie, w miejscu tyleż tymczasowym, co doskonale widocznym i cieszy oko detalem (szczególnie upodobałem sobie studiowanie włókienek w engieckach 1502 i 6905). Każdego dnia, dosłownie. Dzięki Łukasz, za przekazanie tak niesamowitej rzeczy do puli nagród!
  4. Dziękuję Wam przepięknie za zlot - znów jeden z najwspanialszych, co dla zlotów zimowych staje się normą, do której i tak nie idzie się przyzwyczaić. Było genialnie - świetne prelekcje, dopieszczone konkursy (Wimmer, Roberciu - wielki szacun!), rewelacyjne nagrody - jak je zobaczyłem, to już wiedziałem, że muszę dosypać coś na otępienie do marynaty do szaszłyków, żeby mieć większe szanse w konkursach. No i wszelkie zabawy integracyjne - przecudowne. Zabrakło tylko nieba, ale za to było więcej Was. Lepiej chyba być nie mogło!
  5. Paweł, to może lepiej nie załatwiaj tego gazowego parasola grzewczego?
  6. Jeśli mię Monsieur Excel nie kłamie, wolne miejsca się skończyły. Oczywiście płatności zweryfikują listę obecności, ale na ten moment można się wpisać jedynie na listę rezerwową.
  7. Darku, w ten weekend Paweł będzie to uzgadniał z ośrodkiem. Póki co, o ile mi wiadomo, dziś jest problem z dodzwonieniem się do Ostoi. Przy okazji, zostało już tylko kilka ostatnich miejsc. Sugeruję przyspieszyć procesy diecezjalne decyzyjne .
  8. No i pięknie - mamy już 30 zgłoszeń, parę zgłoszonych prelekcji i kilka dobrych pomysłów na konkursy (na pełen program musicie jeszcze chwilę zaczekać). Miejsca wolne jeszcze są - zapraszamy do zapisów. PS czy na sali są wegetarianie / weganie? Bo mam parę pomysłów na bezmięsnego grilla i dobrze by było wiedzieć, na ile osób miałbym tego przygotować
  9. Prosimy o chwilkę cierpliwości. Na razie dostaliśmy kilkanaście zgłoszeń, w tym i Twoje
  10. Mam tyleż spóźnioną, co ogromną przyjemność zawiadomić Was, że na przełomie stycznia i lutego będzie miał miejsce XI Zimowy Zlot Miłośników Astronomii. Podobnie jak rok temu, miejscem zlotowym będzie ośrodek Ostoja w Lipowcu, w jednym z najciemniejszych miejsc Beskidu Niskiego, na terenie Jaśliskiego Parku Krajobrazowego. http://www.lipowiec.pl/ Termin: 31 stycznia - 3 lutego 2019 r. Koszt zlotu: 370 zł. Cena zawiera koszulkę okolicznościową, noclegi, śniadania, obiady, kolacje z grilla, identyfikator, wspaniałą zabawę i piękne, zimowe, gwieździste niebo. Zgłoszenia prosimy wysyłać na astrozlot.zimowy.2019@gmail.com W mailu prosimy podać: - imię i nazwisko - nick z forum - rozmiar. Koszulki, oczywiście. - numer telefonu - datę urodzenia W mailu zwrotnym wyślemy pozostałe istotne informacje. Na tegoż maila można również zadawać kłopotliwe pytania, którymi nie chcielibyście zaśmiecać forum. Mamy tylko prośbę, by w tytule maila wpisywać nick oraz to, jakiego zagadnienia dotyczy treść (np. “zapisy”, “potwierdzenie płatności”, “pytanie organizacyjne”, “sprzedam opla”, “czy będzie kompot do drugiego”). Będzie to nam bardzo ułatwiało przebijanie się przez zawartość skrzynki. W najbliższym czasie postaramy się przedstawić przybliżony program zlotu. Na koniec standardowa prośba - jeśli ktoś z Was ma materiał na ciekawą prelekcję i chciałby się podzielić swoją wiedzą w zlotowym gronie, niech koniecznie da znać! I pamiętajcie: my się zimy nie boimy! - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - PS Chciałbym tylko uspokoić, że organizatorzy są ci sami, co zwykle - ja tu tylko troszku pomagam, bo Barszczowi zakleiła się klawiatura od wcinania kanapek przy kompie i nie miał jak Was poinformować. PPS Administratorami Waszych danych osobowych będą Paweł Barszcz i Marek Nawrocki. Dane zbierane są wyłącznie w celach rejestracji uczestników na zlocie, ich zakwaterowania w ośrodku Ostoja w Lipowcu oraz ubezpieczeniu na czas zlotu (NW). PPPS Gdybyście mogli/chcieli - dopisujcie w zgłoszeniu “Wyrażam zgodę na publikację nicka (ew. imienia) na publicznej liście zlotowej, widocznej w wątkach zlotowych na Astropolis.pl i Forumastronomiczne.pl”
  11. Prawda, bardzo lornetkowe. Polecam
  12. Sen ogarnięty, można więc dopisać parę słów. Impreza wspaniała. @Adamo, organizacja jak zwykle pierwszorzędna. Żeby jeszcze tylko ten dziad na recepcji, co rozdawał identyfikatory nie był taki zrzędliwy. A nie, to byłeś Ty...! To już nic, nieważne... Ośrodek stworzył kapitalną przestrzeń zlotową - wszyscy w jednym miejscu, ciężko się rozminąć z kimkolwiek, a jednocześnie udało się uniknąć ciasnoty schroniskowo-hotelowej. Pewnie przy bardziej mokrej pogodzie, trochę byśmy zatęsknili to stężnickich kominków, ale aura była na szczęście wspaniała. Co prawda, skorzystałem tylko z pierwszej nocy obserwacyjnej, ale w niedzielę czekało mnie kolejne 14 godzin za kółkiem, musiałem więc być możliwie wypoczęty. Na samym zlocie było mnie trochę mniej - tak to bywa z mariażem wyjazdu zlotowego z rodzinnym. Cieszę się jednak, że - mimo iż nie nagadałem się z Wami - to przynajmniej poczułem, że jesteście. A sama Wasza obecność potrafi niesamowicie naładować baterie. Do zobaczenia na kolejnym!
  13. Co za obiektyw masz? Potworna dystorsja w dolnej części kadru, potworna... Ja bym reklamował
  14. Na moje, jeśli któreś zdjęcie miałoby być określane jako landrynkowe, to Bogdana. U Ciebie jest szerszy kadr, w związku z czym złapałeś więcej (kolorowych, a jakże!) gwiazd. Może to więc zdziwienie, że kosmos jest aż tak kolorowy? Przewagą zdjęcia Bogdana jest proporcja skali obiektu do kadru - po prostu M51 lepiej w nim leży. A skoro skala jest inna, to przy podobnym kunszcie technicznym u Bogdana musiało znaleźć się więcej detalu, który robi bardzo duże wrażenie. Może stąd te ochy i achy?
  15. Mamy jakiś pomysł. https://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/4916-uzbrajamy-lornetkę-w-filtry-nd5-tanio-szybko-i-bezpiecznie/ Niemniej, kup folię ND5. O ile mi wiadomo, ND3,8 nie została stworzona do obserwacji wizualnych.
  16. Kwietniowy wypad do Blizin odkładałem w nieskończoność. A to zmęczenie, a to przejrzystość niezadowalająca. Świetne wymówki, prawda? Jednak pewien niepokojący głos z tyłu głowy mocno zagnieździł myśl, że jeśli nie skorzystam choć raz z dobrej pogody, będę wkrótce żałował. Stanęło na nocy sobotnio-niedzielnej. Mimo znacznej niepełnoletności, Księżyc długo panoszył się na niebie, głaszcząc łydkę Polluksa złotym blaskiem. Srebrny Glob miał zachodzić dopiero koło drugiej, a to oznaczało ledwo godzinę ciemnego nieba, nim Słońce da znać, że jest płycej niż 17° pod horyzontem. Chcąc złapać coś nowego, musiałem zawęzić zarówno obszar, jak i rodzaj obiektów. Miało być wiosennie, więc padło na gromady kuliste z naciskiem na Wężownika. Zupełnie na rozgrzewkę poszła M13 w Herkulesie, ale mimo dobrej przejrzystości i niezłych szans na wyzerkanie rozbicia obrzeży gromady, odezwał się kark i kategorycznie stwierdził, że mierzę zbyt wysoko. Nie, żaden ból mi nie dokuczał - po prostu zrobiłem się wygodny. Opuściłem Tereskę dobrych kilkadziesiąt stopni w kierunku M19, lecz na tyle niespiesznie, by chwilę nacieszyć oko messierami o numerach pięć, dwanaście i dziesięć, z których jeden (M12) pokazał wątły (ale jednak!) ślad ziarnistości swojego halo. M14 z pobliską NGC 6366 odpuściłem kompletnie, bo wiedziałem, że z tą drugą musiałbym się chwilę pobawić, mnie zaś zależało bardziej na południowej części gwiazdozbioru. Idąc dalej w dół pozwoliłem sobie tylko zanotować w pamięci, że M107, którą bardzo lubię, tym razem nie zachwyciła - prawdopodobnie widziałem ją ostatnio w znacznie lepszych warunkach. Teraz wydała mi się mdła, przygaszona i jakby nieco nieregularna. Sprawnie przeszedłem do dania głównego - Messiera 19. Gromada leży w bardzo charakterystycznym miejscu, więc nawet pod niezbyt wybitnym, blizińskim niebem łatwo ją namierzyć i dostrzec, flankowaną od wschodu i północy przez trzy pary gwiazd. Wisząc nisko nad horyzontem, wyglądała dość skromnie. Była umiarkowanie miękko zatopiona w niezbyt bogate w gwiazdy tło, będąc jednak wystarczająco wyraźnym obiektem, by nie sprawić żadnej trudności w 10x50, o 22x85 nie wspominając. Zdawała mi się jednak w jakiś sposób piękniejsza, niż jej rzeczywisty obraz tej nocy, być może przez wspomnienie blasku gromady widzianego z okolic zwrotnika. Zerknąłem do Interstellarum, a ten podpowiedział, że w okolicy kręcą się dwie siostrzyczki - NGC 6293 i 6284. Pierwszą złapałem w Teresce z marszu - wystarczyło przesunąć pole widzenia nieznacznie w lewo, by subtelny, acz wyraźny i puchaty punkt zamajaczył pod trójkątem niewiele jaśniejszych odeń gwiazd. Fuji również nie miał większych problemów z pokazaniem obiektu, który nawet w dziesięciokrotnym powiększeniu był niegwiazdowy. Nieco bardziej wymagająca dla oczu okazała się NGC 6284, choć nawigacyjnie bardzo łatwa - wystarczy odskoczyć od M19 między dwie górne pary flankujących ją gwiazd i iść na północny wschód po lekko połamanym sznureczku słabych słońc do wieńczącej go parki, obok której szukana kulka próbuje zlać się z tłem. O ile gromada nie sprawiła problemów w 22x85, o tyle potrzebowałem kilku minut zerkania, by dostrzec ją w 10x50. Interstellarum i okolice M19. Kolejnym celem był Messier 62, na pograniczu Wężownika ze Skorpionem. Łapię się więc łańcuszka słabych gwiazd i schodzę do kolejnej parki słońc, pod którą powinna być kulka. Tymczasem zamiast niej widzę ciemny grzbiet lasu, leżącego sześć koma osiem kiloparseka bliżej (bez sześciuset metrów). Ale jest i wyrwa między drzewami, która zdaje się przykrywać ciut jaśniejszy kawałek tła. Czyżby sześćdziesiątkadwójka? Przesuwam stanowisko o kilka metrów w bok i łapię małą puchatą plamkę. Kwadrans z okładem później, kiedy Ziemia nieco się obróci, złapię ją i w Fujinonie. Wracam do okolic NGC 6293. Kiedy przesuwam pole widzenia w lewo, natrafiam na równoległobok słońc, który coś mi mówi, lecz nie od razu odgaduję, co. Olśnienie - tak, przecież tu kończy się Mgławica Fajka! Jednak przy tej wysokości nad horyzontem, nie łapię ani skrawka krawędzi jednej z najwyraźniejszych ciemnotek na niebie. Tylko skrajne zubożenie ilości gwiazd w polu widzenia podpowiada, że patrzę na ciemną mgławicę, jednak jej nie widząc. Próbuję złapać leżącą w połowie fajkowej rurki gromadę kulistą NGC 6355, lecz również nie dostrzegam niczego, prócz skąpo rzuconych gwiazd. Przechodzę do Skorpiona. Klasyk, jakim jest M4 przestaje być sztampą, kiedy mam tak niewiele okazji, by go podziwiać. Znów mam pewne rozdwojenie jaźni, patrząc na gromadę, bo warunki pozwalają jedynie na dostrzeżenie krągławego pojaśnienia, ale wspomnienie zdaje się podpowiadać swoje, że pojaśnienie jest ziarniste. Jak by nie było, jest to jeden z niewielu obiektów, który wciąż robił wrażenie po Omedze Centauri. Próbuję też sił z NGC 6144, ale blask Antaresa jest zbyt silny. W końcu i ta kulka prawdopodobnie padnie - tak przynajmniej wynika z konfrontacji tego, co zapamiętałem ze zdjęciami z DSS. Niemniej, w 10x50 jest daleko poza zasięgiem. Wpadam jeszcze na zaskakująco wyrazistą M80 i odbijam ku górze, do pary Messier 9 - NGC 6356. Tako rzecze Aladin: u góry NGC 6356, w środku Messier 9, na prawo od niego - Barnard 64. Na dole niewiele większa od gwiazd NGC 6342. Widok w Teresce przywodzi na myśl dwa słowa: puchate i aksamitne. Obie gromady są jasne (M9 jaśniejsza), obie dość duże (M9 większa), obie wtopione niezwykle miękkim gradientem w tło. Ciężko oderwać wzrok. Dopiero później, już po obserwacjach przypominam sobie nie dostrzeżonym tym razem o Barnardzie 64, wtulonym w zachodni skraj M9. Skupienie na jednym rodzaju obiektów, jak widać, działa w dwie strony. Trochę krwi postanawia mi napsuć NGC 6342, leżąca jakiś stopień na południe od emdziewiątki. Nie przypominam sobie, by była bardzo kłopotliwa, jednak tej nocy wymaga kilku powrotów i usilnych prób przypomnienia sobie, który to fragment siatkówki był najbujniej pokryty pręcikami. Udaje się przy którejś próbie, choć przez kilka godzin będę trwał w małej niepewności, dopóki nie sprawdzę czy liche pojaśnienie, które zdawałem się widzieć, pokrywa się z pozycją gromady kulistej na zdjęciach w Aladinie. W przerwach między łowieniem kulek odwiedzam z Fujinonem starych znajomych: E Barnarda, B138 i B140 w Orle. Na zachód od tej pierwszej zwraca uwagę wyraźnie odcięta krawędź Wielkiej Szczeliny, lecz w katalogach nie znajduję oznaczenia, które mogłoby za owe odcięcie odpowiadać. Dłuższą chwilę zatrzymuję się przy M27 - w końcu to jest jeden z tych widoków, które przekonują cię, że zakup lornety 22x85 był najlepszym możliwym wyborem. Koniec sesji to spacer po obłokach Tarczy i Małym Strzelca - oraz wszystkim pomiędzy, co samo wpadnie oko. Zaczynam więc od ziarnistej Dzikiej Kaczki (M11) z jej lucidą wybijającą się w nieprawdopodobnie ciasnym mrowiu gwiazd, łapię zawsze przepiękną plamę Barnarda 103, ucinającą przebogate pole gwiazdowe leżące na wschód odeń, łapię w tymże polu gwiazdowym niewielką, ale wyraźną gromadę kulistą NGC 6712. Odbijam dalej na południe do M16, która wygląda jak rozświetlony przez garść gwiazd portal, gasnący powoli ku południu. Dalej w dole wisi wyraźna M17 i niezwykle niepozorna M18. W tej drugiej dopatruję się ciasno upakowanej trójki gwiazd w północnej części oraz kilku skromnych punktowych światełek poniżej, co razem tworzy ładny asteryzm łapki. Niecały stopień na zachód zauważam jeszcze Westę, świecącą nieco słabiej niż pobliska gwiazda szóstej wielkości. Daję kolejny jednostopniowy krok w dół do Małego Obłoku Gwiezdnego Strzelca. Z całej ciemnej menażerii przesłaniającej Messiera 24, wyłuskuję parkę Barnardów 92-93 oraz dwoisty ślad Barnarda 304. Widok piękny, ale brakuje kontrastu. Zanim odbiję kilka stopni w prawo, odhaczam jako dostrzeżone dwie gromady na tle M24: NGC 6603 oraz Collindera 469. Wycieczkę kończę widokiem Messiera 23 wraz z ledwie dostrzegalnym czubkiem ciemnej maczugi Barnarda 84a. Kiedy odrywam wzrok od lornet, widzę, że poziomy wał obłoków Drogi Mlecznej, choć wzniósł się wyżej, stracił ten ułamek kontrastu, który decyduje o zamknięciu sesji. Postanawiam więc odpuścić, choć zdaję sobie sprawę, że za dwa miesiące będę marzył i o takich warunkach, i o Słońcu “aż” 16° pod horyzontem. Chwilę jeszcze skaczę po niebie, uzbrojony w Fujinona, lecz i te harce szybko się kończą. Rzucam jeszcze okiem na trójkę planet i zwijam się dotleniony, ale astronomicznie nienasycony, za to z mocnym postanowieniem jak najszybszego powrotu pod niebo - zaraz, gdy tylko Księżyc przestanie przeszkadzać. Mocne słowa, jak na emeryta.
  17. Prawie jak w filmie "Łaskawość Stalina" "...a mógł zabić" Z ostatniego zlotu wracaliśmy niemal identyczną trasą, poza odcinkiem górskim - tam jechaliśmy przez Strzyżów - Lutczę - Brzozów - Sanok. Nie przypominam sobie złej nawierzchni, za to w paru miejscach - świeżutki asfalt.
  18. Miło mi poinformować, że Najlepsza z Żon postanowiła ufundować ładne nagrody na konkursy - torbę (Adept) i plecaczek (Żbik). W sam raz na astroklamoty (choć niekoniecznie na głowicę astrofoto) PS. Dziecko na zdjęciu ani ajfon nie stanowią części zestawu PPS. gdyby komuś zdjęć było mało, niech se kliknie (to tylko Instagram, nie ugryzie)
  19. Nie, nie wywołałeś. Po prostu nie rozumiesz prostych odpowiedzi, dlatego tak się to ciągnie.
  20. Coś sypnęło ostatnio jubileuszami, więc z okazji dwutysięcznego posta - wrzucam dawno niewidziany Obiekt Tygodnia, jeszcze ciepły (mimo leciwego wieku). Obiekty-niespodzianki lubię najbardziej. To te, które same wpadają w oko podczas skanowania nieba lub wyszukiwania innych obiektów. Niektóre z nich wgryzają się naprawdę głęboko i nie pozwalają odpuścić najmniejszej okazji na ponowne widzenie. Jednym z takich obiektów bez wątpienia jest dla mnie gromada NGC 2360 w Wielkim Psie. Odkryłem ją dla siebie podczas najbardziej leniwego z możliwych nalotu na parę Messier 46-47. A nalot zaczyna się od Syriusza i polega na przesunięciu pola widzenia o kilka stopni na wschód (w lewo) - po minięciu jasnych Ioty i Gammy Wielkiego Psa, trafiamy na 5,5-magową HD 56405, przy której znajdziemy naszą bohaterkę. Gromada jest jednym z najbardziej wyrazistych obiektów konstelacji Wielkiego Psa, a jej jasność - 7,2mag - pozwala na dostrzeżenie już w niewielkich instrumentach, na przeciętnym, podmiejskim niebie. Nalot na gromadę. źródło: Taki Star Atlas NGC 2360 została prawdopodobnie pierwszy raz zaobserwowana przez Karolinę Herschel 26 lutego 1783 roku, a więc niecałe 235 lat temu. Odkrywczyni opisała obiekt jako “piękną gromadę dość mocno ściśniętych gwiazd, o średnicy blisko połowy stopnia”. Trzy lata później jej brat, William, umieści klaster w swoim “Katalogu Tysiąca Nowych Mgławic i Gromad Gwiazd”, przypisując siostrze odkrycie. Wielkość obserwowana gromady obecnie oceniana jest na niemal połowę mniej, tj. około 13 minut kątowych, co przy szacowanej odległości w okolicy 3700 lat świetlnych, daje około piętnastu lat świetlnych rzeczywistej średnicy. Zamykając wątek katalogowy wspomnę, że alternatywne oznaczenia gromady to Caldwell 58, Melotte 64, a nazywana bywa także Gromadą Karoliny. Amerykański astronom, Olin Eggen badając gromadę w 1968 roku doszedł do wniosku, że wyglądająca na najjaśniejszą z gwiazd gromady, HD 56847 (którą znajdziemy nieznacznie oddaloną od rdzenia gromady, tuż na wschód od jej północnej części), nie jest rzeczywistym składnikiem NGC 2360. Eggen odkrył również, że w skład gromady wchodzą co najmniej dwaj błękitni maruderzy (do tej pory znamy już cztery takie gwiazdy w NGC 2360) - być może więc w przeszłości gromada była bardzo liczna i gęsta, gdyż o maruderach czyta się raczej przy okazji badań gromad kulistych. Po ponad dwóch miliardach lat od powstania klastra, pozostało w nim kilkadziesiąt dość przeciętnych gwiazd, z nieco wybijającymi się dość jasnymi olbrzymami typu widmowego K. Gromada mogła osiągnąć swój wiek w dobrej “grawitacyjnej kondycji” dzięki swemu położeniu na zewnętrznym skraju Ramienia Oriona lub już w przestrzeni między nim a Ramieniem Perseusza. Tam, pozbawiona bliskości masywnych obiektów, które mogłyby ją rozerwać, będzie sobie dryfować przez kolejne eony. Kolory gwiazd NGC 2360. W środkowej części zdjęcia, blisko lewej krawędzi widać niebieską HD 56847. źródło: https://cseligman.com/text/atlas/ngc23a.htm#2360 Przyznam, że dowiadując się kilku rzeczy o NGC 2360, byłem dość mocno zaskoczony wspomnianym wiekiem gromady - ta zdecydowanie nie wygląda na 2,2 mld lat. Wizualnie prezentuje się bliżej średnio wyewoluowanych klastrów, zwykle “wycenianych” na kilkaset milionów lat, a to dzieki kilku jaśniejszym składnikom, które widać w północnej części skupiska. Lornety o aperturach powyżej 80 mm i powiększeniach ponaddwudziestokrotnych pokazują w tym miejscu kilka wyraźnie jaśniejszych składników, pod którymi obrywa się krystaliczny deszcz słabszych sióstr, zanikający diamentowym gradientem ku południowemu wschodowi. Kolorów gwiazd nigdy nie udało mi się dostrzec, choć zdjęcia pokazują, że teleskopy powinny pozwolić na wyróżnienie kilku pomarańczowych olbrzymów. Mniejsze i średnie lornetki pokażą - w zależności od powiększenia i apertury - miękką, nieco ziarnistą plamkę, nieznacznie jaśniejszą w górnej (północnej) części. Co pokażą teleskopy? To jest pytanie do Was. NGC 2360 w szerokim polu. źródło: Aladin Obecnie Księżyc rośnie, ale już za tydzień zacznie go ubywać - gdyby trafiło się Wam choćby kilka kwadransów czystego nieba, koniecznie skierujcie swoje lornetki i teleskopy na północną część pogranicza Wielkiego Psa i Rufy, odnajdźcie NGC 2360 - i dajcie znać, jak poszło!
  21. Gdyby ktoś miał nadprogramowy statyw fotograficzny i mógł mi go udostępnić na czas zlotu, będę bardzo wdzięczny.
  22. Wczoraj był kawałek nieba i spróbowałem sięgnąć lornetami do przepyleń w okolicach NGC 663. W 22x85 pociemnienie na północ* od NGC 654 było widoczne, a zerkaniem zdawał się wyskakiwać z tła węższy i ciemniejszy kosmyk pyłowy. Jednak gdy dla upewnienia przerzuciłem zerkanie na południe od gromady, wystąpił podobny efekt. Tak więc mimo widocznego pociemnienia okolic LDN 1332-1334-1337, ciężko odtrąbić pełen sukces wobec zlania się LDN-ek z ich tłem. Natomiast zaskakująco łatwo wyskoczył nieskatalogowany** kleks, widoczny u góry zdjęcia (po drugiej stronie barwnej pary gwiazd w okolicach NGC 659). Najlepiej odcinał się południowy kraniec mgławiczki, dało się też zauważyć jej nieco elipsoidalny kształt. Z lekkim trudem, wypatrzyłem owe pociemnienie również w 10x50. Prawdę mówiąc, wychwytując ową nieskatalogowaną ciemnotkę, myślałem że łapię LDN 1343. Tak więc jeśli pogoda pozwoli, czeka mnie przynajmniej jeszcze jedno podejście do tego rejonu. Największym problemem tego kawałka nieba jest to, że każda większa przestrzeń między gwiazdami wydaje się być zapylona (przynajmniej dla kogoś, kto próbuje szukać ciemnotek). Dodatkowo, każda nieco jaśniejsza gwiazda podbija kontrast z tłem, co dodatkowo może wprowadzać w błąd (i tu może leżeć potencjalna trudność w próbach wyłowienia LDN 1343). Ogólnie rzecz ujmując, nie jest problemem wyłapać "wielkoskalowe" przepylenia w Kasjopei (i co do tych nie mam wątpliwości, że je naprawdę widzę). Prawdziwe trudności zaczynają się przy próbach wyłapania zwartych globuli i pasm. ______________________ * północ jest na dole zdjęcia Marcina Paciorka. ** katalog Biki i Dutry niczego w tym miejscu nie wymienia, tokijczycy również milczą
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.