Skocz do zawartości

a co to jest astrofotografia?


sumas

Rekomendowane odpowiedzi

co to jest astrofotografia?

 

a może zacznijmy od tego, czym jest fotografia?

bo jeszcze niedawno, takim jej zgrabnym określeniem było to, że fotografia jest odbiciem rzeczywistości,

lecz zdaje się, chyba termin ten odrobinę się zdewaluował, wraz z nadejściem fotografii cyfrowej

o astrofotografii bałbym się tak powiedzieć, bo wszak staramy się uchwycić rzeczywistość, lecz tak naprawdę focimy przecież przeszłość :)

i to tym bardziej odległą, im dalej staramy się sięgnąć

 

i nawet na polskich stronach Internetu, sporo jest już takich, które w nazwach mają słowo astrofotografia,

lecz czym jest astrofotografia? czy istnieje jakaś definicja tego terminu?

co możemy uznać za astrofotografię? a co już tak nazwać raczej nie możemy, nie chcemy, albo się boimy

 

sporo na forum było dyskusji na ten temat, w zasadzie wszystkie one sprowadzały się do paru konkluzji, które te najważniejsze, w/g mnie, pozwolę sobie wypunktować:

 

1 . obróbka nie może kreować rzeczywistości

obróbka może uwydatniać to, co na zdjęciu się zarejestrowało, lecz nie może kreować czegoś, czego niema, czegoś, czego nie udało się zarejestrować. (lecz skąd wiemy czy coś jest, albo że czegoś niema?)

 

2. obróbką nie można malować

na materiale nie można używać narzędzi malarskich, czyli można dokonywać w zasadzie wszystkich zabiegów, pod warunkiem, ze dany proces będzie obejmował cały kadr, (lecz czy zawsze tak jest? czy pewne funkcje w programach graficznych nie działają ściśle wybiórczo? mimo, że teoretycznie obejmują cały kadr)

 

3. barwy - każdy widzi je inaczej

kolejne zagadnienie to przedstawienie tonacji barw, ale o tym było już bardzo szczegółowo kiedyś tu: http://astro-forum.org/Forum/index.php?showtopic=14829

 

lecz czy te dogmaty są sztywne? czy muszą takie być?

gdzie jest ta granica, po przekroczeniu której, zdjęcie przestaje być astrofotografią, a zaczyna być grafiką, fotomontażem, instalacją, sztuką?

spróbujmy o tym pogadać, spróbujmy dotknąć zagadnienia, nie dotykając ludzi

 

pytania do fachowców jak odróżnić astrofotografię, od nie-astrofotografii?

jak "nie dać się oszukać", albo uwierzyć jej prawdziwość, mimo, że wygląda jak z bajki, albo z sennego koszmaru?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sumas, te tematy były już wałkowane do bólu. Ciężko napisać coś nowego, żeby się nie powtarzać, albo kogoś nie obrazić.

Nie wiem, czy nie otwierasz tym wątkiem puszki Pandory... Wiem, że intencje masz merytoryczne, ale pewnie znowu zejdzie na personalia.

Zresztą nawet z tymi Twoimi konkluzjami nie do końca można się zgodzić. Ja, jako naukowiec pracujący z obrazem, wiem, że dowolna manipilacja nim jest dozwolona. Ale pod warunkiem, że pozwoli wydobyć informację z szumu i zostanie w sposób szczegółowy opisana a jej efekt będzie można osiągnąć w sposób powtarzalny.

PS. Oczywiście mówię o obrazie, a nie o montażu wielu obrazów. No widzicie, już się zrobiło personalnie :Boink:

Edytowane przez Lampka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kaluzny_m

Tak samo jak w zwykłej fotografii - również w astrofotografii można powiedzieć że jest kilka (jeżeli nie kilkanaście) podkategorii. W astrofoto jak w żadnej innej dziedzinie fotografii obróbka w zasadzie jest nieodzwonym elementem powstawania obrazu, dla mnie jednak osobiście pozostaje kilka obszarów w których obróbka nie powinna przekraczać granicy rejestracji ponad kosmetyczne korekty wynikające ze specyfiki medium lub wykorzystanej techniki rejestracji. Innymi słowy wtedy kiedy rejestrujemy zjawiska krótkotrwałe czy takie których charakter jest jednostkowy i chwilowy, zależny od otoczenia czy sytuacji powinniśmy się trzymać rzeczywistości, lub conajmniej w sposób jasny opisać zastosowaną technikę obróbki. Odnosząc się do fotografii reportażowej (bo za taką w zasadzie możemy uznać tą o którą toczył się poprzedni spór) polecam tekst o skandalu jaki wybuchnął po konkursie Polskiej Fotografii Prasowej w br. TEKST - fotoreporter poprawił swoje zdjęcie metodą "layeringu" przez co stracił nagrodę, honor i pracę....

 

Pozdrawiam !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnosząc się do fotografii reportażowej (bo za taką w zasadzie możemy uznać tą o którą toczył się poprzedni spór) polecam tekst o skandalu jaki wybuchnął po konkursie Polskiej Fotografii Prasowej w br. TEKST - fotoreporter poprawił swoje zdjęcie metodą "layeringu" przez co stracił nagrodę, honor i pracę....

 

Pozdrawiam !

 

Odnosząc się do tego przypadku, nie sposób nie zauważyć, że zdjęcie nie miało problemów z publikacją w GW i zapewne było (jest) tak poprawianych 90% zdjęć prasowych. Skandal był efektem złamania zasad konkursu, w których było jasno określone, że ingerencji nie powinno być. Swoją drogą takie konkursy są świetną okazją promowania fotografów, którzy mają dobre oko i rękę, a nie tylko najnowszego Photoshopa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kaluzny_m

Ten człowiek stracił pracę - wierz mi, że w dziennikach nikt nie ma czasu na to, żeby sprawdzać czu zdjęcie bylo przerabiane czy nie ! Nie był to pierwszy taki przypadek w fotografii prasowej i pewnie nie będzie ostatni. Gazety o duzej renomie nie pozwolą sobie jednak na przeróbki, doklejki czy poprawki. To zasadniczo temat rzeka, a podany przykład pokazuje, że są jednak rodzaje fotografii w których czystość obrazu jest istotniejsza od efektu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem wiele technik jest dozwolonych. Nie widze powodu zakazywać, czy nakazywać czegokolwiek. Po prostu chcesz to robisz, nie chcesz to nie robisz. Dobrze będzie kiedy jednak w momencie publikacji pracy, autor zamieści stosowny opis techniki wykonania, szczególnie w momencie kiedy ingerencja w obraz dotyczy ingerencji w warstwy, maskowanie itp.

Ale nawet wtedy jeśli autor nie chce opisywać techniki, nie ma na to czasu, lub po prostu mu się nie chce, ma do tego prawo. My jednak mamy takie samo prawo pisać, wyjaśnieć, krytykować, bo to jest sedno dyskusji na forum. Zresztą obserwując ostatnią dyskusję (tu i tam ;-)) i sposób odniesienia się autora fotki której tyczył się, nazwijmy to spór, nie zauważyłem u niego szczególnego wzburzenia. To raczej ukazało się grono wybawców, które nie wiedzieć czemu,.. dobra to już nie na temat.

 

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla mnie astrofotografia kończy sie w trzech momentach.

 

- kiedy efekt jest z gruntu nieprawdziwy. np. niezalignowany stak, który pokazuje, że czegos jest dwa a nie jeden, albo jest złozeniem nie tych samych fragmentów.

 

- kiedy efekt jest wynikiem uzycia nie tylko materiału zarejestrowanego (dorysowanie ręczne), powinna być tylko transformacja zbieżna na wynik.

 

- obróbka powoduje przesadne wytworzenie błędów numerycznych metody, które wizualizuja struktury i obiekty, których niema (interferencje, dyfuzje itp)

Edytowane przez McArti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W fotografii analogowej powszechnie uzywano przyslaniania /maskowania/ czesci wiazki swiatla padajacej na papier fotograficzny. Wtedy ciemniejsze czy troche przeswietlone fragmenty byly bardziej widoczne.

Byl tez retusz polegajacy na sciemniemu jakis fragmentow/ robiono to chyba olowkiem/ . Nakladano tez kilka zdjec na siebie w fotografii artystycznej . Naswietlano "miekkim" swiatlem, wybierano film o roznym kontrascie, ziarnach tak samo papier fotograficzny, do tego mat , blyszczacy, roznie wywolywano, barwiono.

Pewnie jeszcze duzo kruczkow stosowano. Fotografia analogowa nie byla tak czysta technicznie jak teraz sadzimy. Foto laby robia zdjecie tak jak cyknieto ale to chaltura nic nie warta, tylko prywatnie jako pamiatka.

Edytowane przez zbig
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kurcze chyba rzeczywiście bez sensu jest ten wątek, kiedy jeszcze w głowach siedzą nam wątpliwości poprzedniego topika i nieuchronnie temat ewoluuje w stronę zupełnie niezamierzoną,

mnie naprawdę interesują tylko techniczne aspekty takiego zagadnienia

 

sam już zauważyłem, że coraz bardziej krytycznie patrzymy na osiągnięcia ludzi zajmujących się astrofotografią, parę lat temu, praktycznie każde zdjęcie astro "puszczone" na forum wywoływało lawinę komentarzy i zachwytów,

dziś w zasadzie astrofotografia tak nam spowszedniała, że już tylko nieliczne są w stanie, wywołać w nas, jakąś nieodpartą chęć podzielenia się wrażeniami z jego obejrzenia

ale, to już tło nam się nie podoba, że za bardzo "wycięte", a to strukturach mało detalu, a to obrzeża za ostro się kończą itd itp tylko o kolorach możnaby rozprawiać godzinami.

 

i to ciągłe dążenie autorów do perfekcji, może już powoduje w pewnym momencie, że oglądane zdjęcia wydają się już sztuczne, nienaturalne, zbyt doskonałe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze słów sumasa wynika, że Astrofotografia to "sport" dla odważnych i chyba coś w tym jest, bo trudno trafić w ten złoty środek.

Moim zdaniem, powinny być pewne standardy:

1. zdjęcie zestackowane+darki+flaty

2. zdjęcie z podciągniętymi kolorami i pozostała obróbka np w PS

3. layerowanie, wycinanie i wstawianie fragmentów (obiektów, jadra galaktyki, centrum mgławicy) - jednym słowem obróbka ekstremalna

 

I przede wszystkim jawność w przypadkach tej ostatniej obróbki, czyli jak i dlaczego właśnie tak zostało to zrobione.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, ale odejmowanie darków też mozna podciągnąć pod "ingerencję w materiał" generowanie master darków, masterflatów itd. to nic innego jak odejmowanie jakiejś tam "warstwy". A jednocześnie jest to specyfika metody rejestracji "odejmujemy coś czego w realu nie ma jest błędem/problemem użytego rejestratora"... w teorii, bo w praktyce to tylko "mniej więcej".

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem krótko. W astrofotografii dopuszczam każdą metodę i technikę, pod warunkiem że autor opisze jak osiągnął dany efekt i w jakim celu. Jeśli to zatai, jego intencje mogą być odebrane jako manipulacja w celu osiągnięcia nie zasłużonego rozgłosu.

Edytowane przez lemarc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kaluzny_m

Tyle wątpliwości i nawiązań do poprzedniego wątku ponieważ to właśnie poruszane tam kwestie są sporne (pomijając oczywisty fakt zmiany zdania autora na temat możliwych sposobów obróbki). Nie ma też żadnej możliwości rozpatrzenia tego w kwestiach czysto technicznych - tzn. powiedzieć - to jest OK a to już nie, a to dlatego że to jednak temat natury dotykającej podstaw teorii obrazowania czy też rozważań na poziomie filozofii obrazu i jego oddziaływania. W astrofoto, od strony technicznej też mamy różne totalnie odmienne techniki - tak więc właśnie dlatego autor powinien w przypadku wklejania czegoś w zdjęcia jasno o tym napisać.

Wracając więc do kwestii formalnych, z mojej strony, czyli ze strony kogoś kto niestety ma już wypaczony obraz medium jakim jest fotografia (mowa o powiedzmy stopniu nabytej wiedzy o medium foto) nawet w astrofoto od zawsze poruszam się określonymi ścieżkami od których nie robię odstępstw. Tak samo jak w fotografii mam swój spaczony pseudofilozoficzny obraz astrofotografii jako medium, choć sama astrofoto jest dla mnie tylko i wyłącznie zabawą. Piękno nieba a zaraz możliwość tego o czym ktoś tu już napisał - rejestracji światła które biegnie do nas czasami miliony lat, w pewnym sensie jego zachowanie, złapanie czy zmagazynowanie w obrębie jednej klatki, a zarazem poprzez obróbkę jego "wywoływanie", jest tą samą magią która urzekła mnie w fotografii. Fotografując przenosimy zupełnie nierealne (być może dawno nieistniejące) fotony w realny obraz, który poza magią odkrycia czegoś niezwykłego jest po prostu bardzo piękny. Bez względu na to czy fotografujemy obiekty z naszej galaktyki czy coś znacznie odleglejszego otrzymujemy realny namacalny obraz rzeczywistości, który dla mnie osobiście jest jak odbicie czy abstrakcja, bo niemożliwy do porównania z niczym co nas bezpośrednio otacza. Do tego dochodzi mówiąc kolokwialnie zwykła kiczowatość kolorowych mgławic, podobne obrazy widziałem wiele razy malowane przez ulicznych sprayowców w Międzyzdrojach czy w Krakowie. Czysty kicz a jednak odbicie czegoś rzeczywistego.

Wracając do meritum to nie widzę nic złego w stacku czy choćby w selektywnym wyostrzeniu - bo są to podobne działania do tych które stosowało się w ciemni (a w tej ludzie o odpowiednich umiejętnościach robili odbitki bardziej skomplikowane niż niektóre prace w PS), jednak zawsze będę przeciwnikiem wycinania i wklejania czegoś w obrazie który ma funkcjonować jako rejestracja rzeczywistości - czyli selektywną ingerencje w integralność obrazu ! No bo przecież nie ma problemu dziś możemy robić cudeńka w PS, ale pamiętajmy, że wycinając jedną część i wklejając w inne miejsce tworzymy coś co ze słownika brzmi krótko - collage, obraz naśladujący lub kreujący rzeczywistość ale formalnie i fizycznie nie będący nią samą. Patrząc na przykład "fotografii" Dominika zachodzi dla mnie jeden formalny problem, czy to fotografia czy montaż ? Oczywiście montaż ! Ustawmy aparat na statywie, wycelujmy go na ulicę i zróbmy trzy zdjęcia poruszającej się osoby idącej z lewej strony kadru do prawej. Czy maskując pomiędzy zdjęciami i wklejając tą osobę z jednego miejsca w drugie, pośrednie pomiędzy miejscami na których się zarejestrowała będziemy mogli powiedzieć że mamy zdjęcie tej osoby, która szła w tym miejscu - oczywiście nie, choć nie będziemy mieli wątpliwości że ta osoba fizycznie w tym miejscu była. Będziemy mieli jednak montaż, collage który nie będzie dokumentacją a kreacją. To właśnie w tym momencie kończy się dla mnie fotografia a zaczyna kreacja "wirtualnej" rzeczywistości, tak to wygląda od strony definicji obrazu !

Ponieważ sam wykonuje takie prace i je przedstawiam (nie astrofoto) zawsze są one opisane w sposób czytelny - fotografia lub collage. I to właśnie ten aspekt jest dla mnie tym co decyduje czy zdjęcie oddaje rzeczywistość czy ją kreuje.

 

Pozdrawiam !

 

ps. a to taki malutki collage, lub dla niektórych autentyczne zdjęcie w technice "layeringu"

 

jacek_p.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super fotka :ha:

 

A mnie zastanawia coś innego. Na ile można ingerować w kolory mgławic i galaktyk na zdjęciach? Czy jest np. dopuszczalna taka technika:

- otwieramy obok naszego zdjęcia fotografię tego samego obiektu, zrobionego prze jakiegoś astro guru

- następnie manipulujemy tak kolorami naszej fotki w PSie, że maksymalnie zbliżamy się do tego wzorca

- w rezultacie mgławica, która orginalnie była zielona, po modyfikacjach stała się czerwona

 

Czy taka modyfikacja jest etyczna?

Edytowane przez skrzypas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na mój gust dośc mocno ograniczacie swoje możliwości kreując jakieś ramy dla terminu ATSROFOTOGRAFIA...

 

Ja bym starał się najpierw odpowiedzieć sobie samemu (!!!) na pytania :

 

1. Kto wam dał prawo do kreowania takich ram ?

2. Jakie macie intencje tworząc takie ramy ?

3. Jakie macie doświadczenia, żeby móc sie wymądrzać ?

4. Po co sa te ramy ?

5. Czy w astrofoto nie chodzi przypadkiem o efekt - w odróznieniu od zdjęcia które ma na celu konkretne badanie i osiągnięcie wyniku NAUKOWEGO ( czytaj estetyka nie ma żadnego znaczenia - tylko wpis do encyklopedii o nowym zjawisku czy obiekcie )

6. Czy jeśli chodzi o estetykę to nie liczy się tylko efekt ? Załóżmy, że ktoś zrobił zdjęcie a potem przerysował je w fotoszopie uzyskując efekt dokładnie taki sam jak na zdjęciu - to to jest astrofoto czy nie ?

7. Co do kolorów - kazdy ma inne oczy, inne warunki, inne wszytko - byki widza na czerwono - czy dla niech zdjecie M57 ( która jest akurat głównie niebeska dla nas ) nie jest już astrofoto - bo ma inne kolory i wogóle to chyba "ktoś to podmalował w fotoszopie na fioletowo, powie byk ( niebieski + czerowny = fiolet )"....

8. Po co dawać info o zdjęciu ? Astrofoto to zabawa a nie nauka, umówmy się ..... jeśli kogoś interesuje warsztat fotografa to OK... ale większość śmiertelników ma w d... technikę..... chce ładny obrazek....

9. Z powyższego punktu wnioskuje pytanie - po co focimy ?.... żeby się chwalić czy zeby SOBIE zrobić przyjemność.....

 

ludzie.... pytanie gdzie sa granice astrofoto to jak pytać po co pies ma cztery nogi.....albo po co artysta maluje obrazy....... trochę luzu proponuje.....

 

Sorki jesli kogoś uraziłem..... nie takie miałem intencje.....

 

Pozdrawiam....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kaluzny_m

nikt tutaj nie tworzy dekalogu astrofoto kolego philipsie - ja w tekście pisze wyraźnie, że to moje i tylko moje zdanie, a wywodzi się ono w prostej lini z torii obrazu fotograficznego. Jeżeli chcesz rób ze swoim zdjęciem co ci się tylko podoba.

 

Ten wątek jest tylko formą dyskusji nad tematem, ale widzę, że teraz dyskusja nie w modzie. Modniejsze jest mordobicie albo bezmyślne powtarzanie pierdół.

 

Pozdro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze dodam jeden, według mnie wazny, aspekt - pietno historii. Czy nie bedzie tak, że za 30 czy 50 lat wszyscy będą się z nas śmiali, że tylko stosowaliśmy levelsy, wartswy i inne takie "sztuczki malarskie" ?

 

A moze bedą mówili własnie co innego.... że aż tyle oszukiwaliśmy.... bo wtedy będzie akurat moda na zdjecia bez jakiekolwiek obróki.....

 

Nie wiemy tego.... dlatego tym bardziej uważam, że zastanawianie się nad granicami kiedy astrofoto staje się kolażem czy inna techniką jest narzucanie sobie maniery...... a określona maniera w sztuce jest już znana od wieków i potepiana ( raczej potępiana - z wyjatkami )

 

 

Nakladanie sobie ram = nabieranie maniery = ŹLE !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kaluzny_m
Nakladanie sobie ram = nabieranie maniery = ŹLE !

 

Jakoś nie widzę, żeby ludzie palili czarne krążki, oryginał jednego z pierwszych aparatów fotograficznych sprzedał się za rekordową sumę, a jak przekroczysz 140km/h na 60 to powiedz powyższe zdanie panu policjantowi który będzie chciał ci odebrać prawko.

 

Mimo wszelakich starań astrofotografia nie jest dziedziną sztuki tak samo jak moje radosne podrygiwanie po kilku piwach na dyskotece nie są baletem. Na uczelniach artystycznych wciąż uczą klasycznej rzeźby i malarstwa, wciąż przechodzi się egzamin z rysunku - pomimo, że jest manieryczny. Nie zaprzestano w dobie aparatów cyfrowych robić zdjęć zgodnie ze złotym podziałem. Każdy wykładowca na uczelni artystycznej też ci powie, że żeby łamać kanony najpierw musisz je znać.

 

No a to co piszesz jest z boku tematu i merytoryki, zerknij w tą pierwszą część z cyklem pytań (akademickich i w większosci bez związku z tematem), co do drugiej patrz wyżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Philips, chyba sie totalnie nie zrozumieliśmy. Nikt tu nie nakłada żadnych ram ani na siebie ani na innych. Nikt nikogo nie ogranicza. Rozmawiamy co można nazwac astrofotgrafia, a co nalezy nazwać fotomonto. Mozesz robić co ci się podoba ze swoim matriałem, tylko po pewnych ruchach to już nie będzie foto tylko monto. Tekst "Nakladanie sobie ram = nabieranie maniery = ŹLE !" nie jest do tego wątku. My tu gadamy wałkujemy "Poza granicą X to jest foto czy już monto?"

 

Czasami widać, że ktoś od czasu do czasu, robi fotomonto, i nazywa to foto. Jak inne osoby zwracają uwage, ze to nie foto, zazyna się wyjaśnianie, ze to nie fotomonto tylko layering itd. i część osób nie wie już o co chodzi. Fotomonto magiczną metodą zaczyna być spowrotem foto bo zdania się dzielą...

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Adam_Jesion
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zaprzestano w dobie aparatów cyfrowych robić zdjęć zgodnie ze złotym podziałem. Każdy wykładowca na uczelni artystycznej też ci powie, że żeby łamać kanony najpierw musisz je znać.

 

No a to co piszesz jest z boku tematu i merytoryki, zerknij w tą pierwszą część z cyklem pytań (akademickich i w większosci bez związku z tematem), co do drugiej patrz wyżej.

 

Niby takie to oczywiste, a jednak nie zawsze i nie dla każdego (to co zboldowałem).

 

Ja osobiście uważam, że astrofotografii nie można w ogóle rozpatrywać w kategoriach sztuki - przynajmniej 99,99% obrazów. Po pierwsze - sama idea i cel jest inny. Bliżej jej do fizyki, niż do sztuk wizualnych. Ale mówiąc przewrotnie, można by ją wykorzystać jako element sztuki - czemu nie. Najlepiej o tym wie powyższy absolwent pracowni intermedialnej :)

 

Co będzie, jeżeli z astrofotografii będziemy chcieli zrobić materię do wytworzenia dzieła noszącego znamiona sztuki? Stanie w konfrontacji i zaprzeczeniu z jej pierwotnym założeniem - nie będzie już fizyczną rejestracją, czyli tym, czym z definicji jest astrofotografia. Czyli - albo jedno, albo drugie. Poza tym - sztuka sama w sobie nie jest obiektywną rejestracją tego co na zewnątrz, a bardziej językiem opisującym to co w nas.

 

Według mnie, w naszej astrofotografii nawet nie możemy próbować dostosowywać astrofotografii do sztuki. Inna sprawa, że w astrofotografii prawdziwej za dużo jest rejestracji i efektów stricte komputerowych, a za mało kreacji, za mało ludzkiej (Boskiej) duszy. Bynajmniej nie mówię tu o tym, czy nam się coś podoba, czy nie - bo zaraz ktoś krzyknie, że jak to, są piękne dzieła, piękne mgławice - mają duszę! OK - mają, ale to nie "artysta" je stworzył. Artystą w tym wypadku był Bóg, a człowiek jedynie to zarejestrował.

 

Tak samo, jak ktoś z nas wykona zdjęcie Mony Lisy w Luwrze. Będzie to tylko forma reprodukcji - żeby nie wiem, jak było to pięknie zrobione. Udział fotografa w tym "dziele" będzie nikły. Na jakość wpłyną tylko aspekty techniczne - dokładnie jak w astrofotografii. Nie oszukujmy się - to montaż robi zdjęcia :) Jeżeli ma się kasę, w tydzień (jak będzie pogoda) będzie się robić zdjęcia takie, że połowa ludu okrzyknie ciebie gooru, mistrzem, czy co tam jeszcze.

 

Dlatego tak mi się podobało to, co napisał kiedyś Tiamat. To chyba pierwsze takie szczere wyznanie faceta, który ma sprzęt i jawnie przyznał się do tego, że to wszystko to jest tak proste, jak drogie.

 

A sama astrofotografia? Jezu - faktycznie, milion razy wałkowane. O ile tradycyjna fotografia dorobiła się klasyfikacji, to w astro nic takiego nie mamy. Stąd tyle nieporozumień. Nie potrafimy dobrze kategoriować prac, a sami oceniający też w wielu przypadkach nie mają nawet takiej świadomości.

 

Napiszę, to co mam w głowie od dawna - odnośnie podziału astrofotografii. Dla mnie tak naprawdę istnieją dwa typy:

 

1. Naukowy - astrofotograficzny, jego celem jest jak najwierniejsze zarejestrowanie obiektu, zjawisku, etc. Jakość zdjęcia jest wtórna. Ważna jest informacja. Kreacja w tym przypadku jest przestępstwem, kłamstwem. Odpowiednikiem w tradycyjnej fotografii jest, tak jak wspominał już Papatki - fotografia reportażowa, czy inaczej zwana photojournalism. Kłamstwo jest takiej samej skali, jak gdyby dziennikarz w tekście napisał, że dzisiaj dolar stoi 5.60 zł.

 

Kto może uprawiać taką astrofotografię? Każdy! Dla siebie, dla nauki, dla kolegi... Jako przykład mogę chyba podać Pawła Turka fotografującego komety. Jego zdjęcia noszą znamiona takiego astrophotojournalismu. Jego celem nie jest zrobienie efektownego zdjęcia, ale wierna rejestracja.

 

2. xxx - nie mam na to dobrej nazwy. Może Astrofotografia kreacyjna? W zasadzie każda czynność, nawet stackowanie, jest w jakimś stopniu kreacją zmieniającą rejestracje w nasze subiektywne "widzi mi się". Kolor, forma, szum, etc. Wszystko robimy pod siebie, wg siebie, lub jakiegoś "gooru" z netu. Niech dowodem na kreacyjność tej fotografii będzie fakt, że ten sam materiał 3 osoby obrobią na 3 różne sposoby uzyskując 3 różne fotografie. Jeżeli taka astrofotografia jest rejestracją, to która z tych 3 fotografii jest prawdziwa? Wg mnie żadna. Prawdziwy jest pojedynczy SUBFRAME - on wpasowuje się w pierwszą kategorię - astrofotografię.

 

Można na siłę generować więcej kategorii. Ale dla mnie, na tym etapie - tak postrzegam astrofotografię.

 

Żadna z tych kategorii nie jest lepsza, czy gorsza. Są inne i w zasadzie nie można ich porównywać, tak samo, jak photojournalism nie jest lepszy od fotografii glamour, chociaż są jurnaliści, którzy uważają, że robią coś pożytecznego w przeciwieństwie do mega zarabiających fotografów glamour :)

 

A co do Domka - dostał od ludzi po łbie nie za zdjęcie, a za to, jaki jest - za swoją hipokryzję. Zdjęcie było tylko dobrym pretekstem.

 

Niech każdy robi to co lubi, to co czuje. Takie dyskusje nie mogą być przyczynkiem do osłabienia entuzjazmu astrofotograficznego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widze, że rozmowa bardziej schodzi na temat: czy powinno się poruszać taki temat. Wydaje mi się, że topic jest ciekawy i warto wymienić opinie w tej sprawie. Dzięki temu będziemy mieli większe pojęcie, jak nasze zdjęcia są odbierane przez innych. Np. nam wydaje się, że zmontowanie Saturna i Księżyca zrobionych w ciągu jednej nocy, w oparciu o zdjęcie z tranzytu, jest jak najbardziej w pożądku, inni jednak uznają taką formę ingerencji za fotomontaż. Wydaje mi się, że dyskusja na ten temat jest jak najbardziej na miejcu.

 

Ps. tylko po co kłucić się na forum publicznym?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.