Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

21 października na kanale National Geographic będzie można obejrzeć film "Ewakuacja Ziemi".

 

http://www.natgeotv.com/pl/ewakuacja-ziemi

 

Tymczasem chciałbym poznać wasze zdanie na temat prawdopodobieństwa takiego przedsięwzięcia. Wyobraźmy sobie,

że w naszej planetę uderzy asteroida dość duża, aby zniszczyć naszą cywilizację. Pierwsze pytanie brzmi: Z jakim wyprzedzeniem możemy dziś przewidzieć taką katastrofę? Ile mielibyśmy czasu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na chwilę obecną temat bardziej filozoficzny. Uciec w tej chwili nie ma gdzie i nie ma czym. Przewidzieć, nawet jeżeli można, to czy można taki obiekt rozwalić rakietami, na tyle skutecznie, żeby niszczycielski gruz nie spadł na Ziemię? Jeżeli coś ma pierdyknąć w Ziemię, to i tak pierdyknie, nic nie trwa wiecznie, nawet Wszechświat ;).

 

PS. Tylko proszę nie zrozumieć mnie błędnie. Bo to co napisałem można zrozumieć tak: więc po co żyć jak i tak się umrze ;). Nie o to mi chodzi.

Edytowane przez *Wojtek*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Co do pierwszego pytania czyli, z jakim wyprzedzeniem możemy dziś przewidzieć taką katastrofę odpowiem, ze przynajmniej kilka lat w przod w moim przekonaniu. Niestety nie wszystkie asteroidy jestesmy w stanie wychwycic lata w przod. Co do tego ile mielibysmy czasu by sie ewakuowac to odpowiedz jest jedna, za malo by temu podolac. Nawet w dzisiejszej dobie techniki, informacji i wiedzy nie bylibysmy w stanie temu sprostac i jest to faktem, niestety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno leciał ten film na jednym z kanałów tv naziemnej w którąś sobotę. Nie obejrzałem go niestety z braku czasu... Chyba muszę go pobrać. Ten film jest w stylu filmu dokumentalnego, aczkolwiek opisuje fikcyjne zdarzenia. Na ile one są realne... każdy chyba sam sobie odpowie po obejrzeniu filmu.

 

Z jakim wyprzedzeniem możemy przewidzieć katastrofę... zależy to od rodzaju obiektu zagrażającego. Na przykład mała asteroida zmierzająca w kierunku ziemi może być zauważona zbyt późno aby się przygotować na obronę. Asteroidę można przewidzieć równie dobrze na 3 dni przed katastrofą czy rok lub 5 lat przed katastrofą itd. Natomiast zachowanie znanych obiektów regularnie odwiedzających układ słoneczny (takich jak komety) można przewidzieć obliczając ich orbity i ewentualne ich zmiany wywołane wpływem pól grawitacyjnych planet lub słońca, katastrofę taką można przewidzieć na kilkadziesiąt a czasem nawet kilkaset lat.

Natomiast kolizja ziemi z gwiazdą neutronową na razie nam nie zagraża, odległości gwiazd są ogromne a one od naszego układu planetarnego są oddalone o wiele lat świetlnych. Nawet jeżeli taka kolizja mogła by wystąpić to bylibyśmy w stanie ją przewidzieć z wyprzedzeniem kilku tysięcy lat. Dla porównania najbliższa gwiazda to Proxima Centauri i jest od nas oddalona o 4,22 lata świetlne, więc gdyby nawet ona nam zagrażała to ile by jej czasu zeszło żeby tu dotrzeć. Taki ruch w kierunku nas na pewno nie umknął by naukowcom i zaraz by obliczyli ile nam zostało lat. Chociaż te obliczenia nie zawsze się sprawdzają w praktyce...

Dla porównania kolizja galaktyki Andromedy z naszą galaktyką Drogą Mleczną jest przewidziana za 3,5 miliarda lat a czas zderzania się ma trwać przez następne miliardy lat... Kto wie co wtedy będzie się działo...

 

Edytowane przez Konrad_M
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asteroidę można przewidzieć równie dobrze na 3 dni przed katastrofą czy rok lub 5 lat przed katastrofą

 

Właściwie słynny Apophis pokazuje, że możemy prognozować "armagedon" z 20-letnim wyprzedzeniem, ale to o wiele za mało żeby ocalić ludzkość

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście nie wierzę, że ludzkość dotrwa do uderzenia asteroidy, która zmiecie życie z powierzchni Ziemi. Podejrzewam, że prędzej sami się zmieciemy ;) Cóż, może to i filozoficzna gdybanina ale jedno jest pewne ratownicza kolonia na Księżycu to raczej słaby plan z wielu (niekoniecznie finansowych) względów.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że przy odpowiedniej motywacji moglibyśmy wybudować samowystarczalną kolonie na księżycu w 40 lat.

 

Chyba za bardzo przeceniasz aktualne możliwości ludzkiej technologii

Dla porównania - ISS'a budowano niemal 20 lat a waży 417 ton, ile trzeba by było przewieźć towaru na Księżyc, aby pomarzyć o jego samowystarczalności? Albo inaczej - ile musiałby ważyć ISS by mógłby być w pełni samowystarczalny dla tych paru osób załogi? Myślę, tak skromnie licząc, że przynajmniej 100x więcej.

 

A po za tym, Księżyc nie jest żadną alternatywą dla przetrwania ludzkiego gatunku w razie jakiejś kosmicznej apokalipsy Ziemi.

Potrzebna jest planeta/księżyc o zbliżonej grawitacji do ziemskiej, z własnym polem magnetycznym, z atmosferą o ciśnieniu i składzie bardzo zbliżonym do ziemskiego, temperaturą i w miarę umiarkowanym klimatem, bez ekstremalnych wiatrów, burz, trzęsień ziemi czy wulkanów, pływów, na stabilnej orbicie, spokojnej gwiazdy bez objawów zmienności i na dokładkę z równie spokojnym sąsiedztwem. Czyli jednym słowem - klon Ziemi.

Chyba, że możliwą opcją są stada statków i prowadzenie życia koczowniczego jak nomadzi w poszukiwaniu zasobów np. pasa planetoid czy drugiego domu. Lecz to ciągle jest s-f, bo ludzkości ciągle brakuje dobrego sposobu na wytworzenie/zmagazynowanie porządnej ilości energii i przyzwoitego silnika, który mógłby tę energię wykorzystać.

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego co napisał Sumas dodam, że rozwiązanie opisane przez Studenta ma jeszcze jeden bardzo słaby punkt.

 

Jest bardzo mało planetoid dostatecznie wielkich żeby opłacało się uciekać z Ziemi, zamiast przetrwać tu zły czas w jakichś kopalniach

czy łodziach podwodnych.

 

Dopiero planetoida o rozmiarze rzędu 75 kilometrów jest być może w stanie, na bardzo długo, uczynić atmosferę nieużyteczną do oddychania

(czyli spalić całą na tlenki azotu), a i tak nie wiadomo czy te tlenki nie oddadzą tego tlenu stosunkowo szybko.

 

Prawdopodobieństwo, że kolizja lub wpływ Jowisza pchnie w stronę Ziemi planetoidę wyraźnie większą niż 70 km,

w ciąg najbliższych 3 miliardów lat (koniec Ziemi jako naszej bazy) jest IMHO ZNIKOME :)

 

żebyśmy tylko takie problemy mieli :)

 

Pozdrawiam

p.s.

Na dzień dziesiejszy absolutna większość tych największych lata między Marsem i Jowiszem.

W naszej okolicy już żeśmy sobie nieźle podczyścili kosmos (biorąc bolidy "na klatę" w przeszłości).

 

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ucieczka z ziemi?

Nie... moim zdaniem obecnie to nierealne. Sumas i Ekolog powiedzieli co trzeba. Nie ma czym... nie ma gdzie... Latamy stanowczo za wolno, żeby myśleć o jakimkolwiek sensownym przemieszczaniu się w przestrzeni kosmicznej. Zobaczcie jak długo New Horizons leci na Plutona. Ile to już lat? Start w 2006 roku... planowane dotarcie do Plutona w 2015. To 9 lat lotu z wykorzystaniem grawitacji Jowisza. Stanowczo za długo. Przy takich prędkościach nie ma co nawet marzyć o dotarciu gdziekolwiek w rozsądnym przedziale czasu. To kompletnie bez sensu. Lepiej już byłoby przygotować się do przetrwania pod ziemią. Kopalnie są już dość głębokie, by przetrwać w nich takie uderzenie. Łatwiej o wodę. Transport niezbędnych urządzeń i wyposażenia jest prosty i relatywnie tani. Obecnie nie ma innej opcji.

 

Do tego dochodzi inny problem. Polityka... różnice kulturowe... religijne... itp. itd. Współpraca na globalnym poziomie jest absolutnie wykluczona. Każdy sobie rzepkę skrobie na naszym małym globie... a to co wyskrobie, to jego :P Spodziewał bym się rozruchów i wojen na skalę globalną. Muzułmanie sobie... Chińczycy sobie... Rosja sobie... USA sobie... w EU nastąpiłby totalny rozłam na kilka frakcji, bo taka np. Francja, czy Wielkie Brytyjskie Imperium (ironia on) ma się za pępek świata. Nie oczekiwał bym większej współpracy jakichkolwiek państw. W tej kwestii jestem pesymistycznie nastawiony. Kiedy cała globalna finansjera, korporacyjne monstra itp. zobaczyłyby, że całe ich dolar są gówno warte bo i tak głupia asteroida wszystko rozwali, nastąpiłby totalny chaos. Kompletny, nieopisany chaos. Przydała by się broń w domu, żeby względnie bezpiecznie spędzić ostatnie chwile swojego życia... albo dożyć post-apokaliptycznego świata ;)

 

PS. Przynajmniej łatwo by było o niebo bez LP :D

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

astrokarol

A najważniejsze jest pieniądz wobec zagłady

 

Słowo "tani" nie koniecznie musi mieć odniesienie do pieniądza. Jeżeli weźmiesz pod uwagę nakład pracy konieczny do wykonania zadania, nakład pracy konieczny do wytworzenia materiałów do budowy, nakład pracy na samą budowę, transport, aprowizację itp. itd. to okaże się ,że taniość przedsięwzięcia ma znaczenie wymierne we wszystkich tych aspektach ;) I nie koniecznie dlatego, że musisz za to zapłacić. Pieniądz jest obecnie wyznacznikiem nakładu pracy. Jeżeli coś jest tanie, to jest też prostsze, wykonane z łatwo dostępnych materiałów i mniej czasochłonne. Także to, że coś jest tańsze oznacza też, że jest to wyjście szybsze i łatwiejsze w wykonaniu, które można zastosować na większą skalę. To ma znaczenie w obliczu zagłady... przynajmniej według mnie ;)

 

mariogda

chwalebne, że nawet w obliczu zagłady ludzkości znajdzie się ktoś kto dostrzeże w tym plusy ;) .. zasłużony plus :D

 

Noooo... plusów jest więcej. Obawiam się tylko ,że moje pomysły są przy obecnych trendach mało poprawne politycznie i raczej nie znajdą zrozumienia ;)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A najważniejsze jest pieniądz wobec zagłady

 

Najwazniejszy jest tutaj czas, ktorego nie mielibysmy wystarczajaco duzo na zorganizowanie ewakuacji jak i brak miejsca, do ktorego moglibysmy sie "teleportowac". W obliczu powyzszego reszta nie ma znaczenia.

Pieniadze i tak niczego by nie zmienily...

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...] dolar są gówno warte bo i tak głupia asteroida wszystko rozwali, nastąpiłby totalny chaos

 

ciekawe, że reakcja społeczeństw na informację o końcu świata będzie się różnić zależnie od horyzontu czasowego (i motywacja żeby coś robić lub nie robić - też)

 

na przykład obecnie wiemy że koniec świata na pewo nastąpi za ileśtam miliardów lat - nikogo to nie porusza, może tylko z wyjątkiem "dziennikarzy" piszących artykuły z cyklu "debile debilom".

 

ogólnie, wyprzedzenie czasowe większe niż przewidywana długość życia, ma niewielki wpływ na zachowanie, bo głównie troszczymy się o siebie - i rodzinę (ale znana nam rodzina żyje w tym samym czasie co my)

 

więc armageddon nawet za tylko 200 lat to też nie jest coś, co zaprzątałoby głowę przeciętnego obywatela i wstrząsało rynkami. wyciągnijmy stąd wniosek dla naszych planów ewakuacji: nie ma żadnego problemu ze zbudowaniem statków czy schronów, o ile będzie to zorganizowane z bardzo dużym wyprzedzeniem. wyprzedzeniem tak dużym, że rzeczywistym problemem będzie brak motywacji, bo katastrofa nie będzie w najmniejszym stopniu dotyczyła tych, którzy podejmą decyzję o finansowaniu przedsięwzięcia.

 

destrukcyjny wpływ na społeczeństwo zacznie sie dopiero gdy koniec świata zbliży się na odległość mniejszą niż spodziewana długość życia (ale fascynujące, że nie jest to przecież żadna ostra granica!)

świat, w którym nie warto pracować, uczyć się, budować swoja przyszłość, bo przyszłości nie będzie, musi być inny od naszego. co wtedy może być motywacją? wiara? patriotyzm? zagrożenie natychmiastową egzekucją z rąk żołnierzy lokalnego dyktatora? tak, któraś z tych rzeczy zadziała. ale "wielkie dzieła" wymagający współpracy bardzo wielu ludzi, zalecam budować wcześniej :)

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym jest :)

 

Chociaż moim zdaniem i tak byłoby trudno wykonać plan ewakuacji nawet w perspektywie 200 czy 300 lat. Ludzie nie są obecnie tak zdeterminowani. Nie mają wspólnego celu. Nie są gotowi poświęcać czegokolwiek z własnego życia na rzecz przyszłych pokoleń. Przejawia się to choćby w tym, w jaki sposób eksploatujemy surowce naturalne, w jaki sposób eksploatujemy środowisko. Zużyciu ulega wszystko... woda... gleba... nie tylko ropa czy węgiel. Racjonalność w gospodarowaniu zasobami nie jest obecnie mocną stroną naszej cywilizacji ;) Nie myślimy w przyszłość dalej niż 20 - 30 lat... zasięg pokolenia przejawia swoją siłę ;)

 

Wszystko fajnie wygląda na papierze... każdy lubi myśleć, że gdy zawiśnie nad nami zagrożenie, to będziemy potrafili wzbić się na wyżyny naszego człowieczeństwa i współpracować zgodnie, dla przyszłości gatunku. Brednie... oszukujemy sami siebie, bo lubimy myśleć, jacy jesteśmy szlachetni. Szczytowe osiągnięcie ewolucji... dzieci Boga... najbardziej rozwinięty gatunek na ziemi... zadziwiające prawda :) Nasze mniemanie o sobie, jako o gatunku jest niesamowicie wysokie. Ja tak nie myślę, i nie liczę na to, że nagle z ludźmi stanie się coś wyjątkowego.

 

Muzułmanie nadal będą wysadzać szkoły rolnicze w afryce, ponieważ zachodnia edukacja to bluźnierstwo... zachodnie korporacje nadal będą płacić szwaczkom w Azji kilka eurocentów za uszycie koszulki, która w Europie kosztuje 20 - 30 euro.

 

Podejrzewam, że skończyło by się tak, że sami byśmy się wytłukli do końca tocząc wojny o ostatnie miejsca na statku widmo, który i tak nie wystartuje z powodu sabotażu i zamachów bombowych, ponieważ Allah miłosierny postanowił zakończyć ziemskie życie, a ucieczka to bluźnierstwo :P Tak by było... wesoły koniec...

 

PS. Nie oczekuję zrozumienia ;) Po prostu nie wierzę w cuda ;)

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewakuacja ziemi... Dzisiejsza technika na pewno nie pozwala na takie rzeczy. Nie ma w naszym układzie słonecznym takiej planety która by pozwoliła na dłuższe przetrwanie naszej cywilizacji. Owszem, możemy uciec na marsa (nasza obecna technologia pozwoli na stworzenie kolonii na marsie) ale co będzie jak się nam skończy jedzenie??? Tam nie ma warunków na wyprodukowanie jedzenia, i tlen - też się skończy...

W filmie ziemi zagraża gwiazda neutronowa. W tej sytuacji taka gwiazda nie tylko zniszczy ziemię, ale cały układ słoneczny - więc na pewno nie mamy gdzie uciec w tej sytuacji. Obecna technika nie pozwala na przemieszczanie się między gwiazdami więc nie mamy szans dotrzeć do innej gwiazdy. Czyli szanse na przetrwanie marne

Edytowane przez Konrad_M
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Marsie i nie tylko możemy hodować rośliny które zapewnią nam tlen i pożywienie. Najlepsze byłoby odtworzenie roślinności karbońskiej. Co prawda klonowanie nie wchodzi w grę, ale może da się przysposobić (niekoniecznie genetycznie, złaszcza że bedą rozwijać się w warónkach mniejszej grawitaczji) współczesne skrzypy i widłaki coby rosły kiej topole.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolonizację i terraformowanie Marsa ciekawie opisał w swojej trzytomowej powieści "Czerwony Mars" Kim Stanley Robinson. Niestety nawet w tej scenerii sci-fi trawa to o wiele dłużej niż 20 lat. :ermm:

Sama kwestia ewakuacji Ziemi jest wielką pętlą filozoficzno-egzystencjalno-naukową,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.