Skocz do zawartości

Mareg

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 003
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Mareg

  1. Bardzo proszę o jakieś zdjęcie obiektywu, tak żeby było widać na nim odblaski oświetlenia oraz zdjęcie środka tuby przez obiektyw. Jaka jest przybliżona masa refraktora z osprzętem jak na zdjęciach ? Piękna robota, gratulacje.
  2. Najszybciej znajdziesz szukając słowa "sortuj" na stronie przeglądarki, u mnie otwiera się po Ctrl + F. Difoltowo jest sortowanie po ocenach, więc za każdym razem cierpliwie przełączam...
  3. To jest znowu off-top, ale jak już jest o wprowadzaniu w błąd młodych adeptów, to pasuje interweniować, bo znowu indywidualne doświadczenia z jakimś sprzętem są uogólniane i podawane prawie jak uniwersalne prawa przyrody. Bez żadnych komentarzy ktoś rzeczywiście może w to uwierzyć i co byłoby jeszcze gorsze, podawać takie uogólnienia dalej. Dobson postawiony na platformie paralaktycznej może utrzymywać obiekt w okularze przez 10 i więcej minut, jak platforma jest lepiej ustawiona na biegun i ma dobrze wyregulowaną prędkość, i to w powiększeniach większych niż 300x. Możliwe do stosowania powiększenia zależą przede wszystkim od seeingu, który jest zjawiskiem bardzo lokalnym, więc można mieć seeingowo lepsze i gorsze miejscówki. Nie wyciągałbym wniosków, że jak ja dziś mam słabo, to ktoś 10 km ode mnie też musi mieć słabo, bo ja mogę obserwować nad dachami zabudowań a on ma same łąki i jest na dodatek na wzgórzu. Podobnie, jak mi przez cały rok nie udało się zobaczyć Jowisza w razy 400, to nie znaczy, że nikomu nie mogło się udać. Tak samo z teleskopami i ich optyką. Rozrzut jakości w masowej produkcji jest spory, więc jak ja nie widzę teleskopem X obiektu Y to nie znaczy, że inni też nie mogą zobaczyć. @Yoyo79, na pewno w sieci możesz znaleźć obserwacje Dobsonami w dużych powiększeniach, także tu na Forum, więc tak, na pewno da się obserwować Dobsonami w dużych powiększeniach, tak że Twoje uogólnienia wprowadzają w błąd. Jakbyś miał trudności ze znalezieniem, to jedne z najlepszych relacji z takich obserwacji jakie znam są tu i tu.
  4. W Newtonie o otwartej kontrukcji powietrze nie jest aż tak stabilne jak w zamkniętym refraktorze i na dodatek światło przechodzi przez to powietrze w ruchu dwa razy. Dlatego w takim pozaosiowym Newtonie obraz dyfrakcyjny raczej nie będzie aż tak stabilny jak w refraktorze a gwiazdki nie będą aż tak punktowe. No i fakt, że obraz jest formowany poza osią optyczną lustra głównego powoduje szereg aberacji, które opisuje Sacek, jak zwykle szczegółowo i zawile. W szczególności zachęcam do rzucenia okiem na wykresy plamkowe (spot diagrams) w "Figure 140" na dole linkowanej strony.
  5. Pełna zgoda, a zwłaszcza jak jest bardzo dobry seeing. Przy gorszym seeingu redukcja apertury może pomóc dostrzec detale, zwłaszcza jak ta redukcja idzie w parze ze zmniejszeniem światłosiły. U mnie wczoraj widziałem więcej i wygodniej przez przysłonę 110 mm niż pełną aperturą 300 mm. Nawet jak to wiązało się ze zmniejszeniem powiększenia, dodatkowym przyciemnieniem obrazu i redukcją rozdzielczości. Na przykład wczoraj w pełnej aperturze nie rozdzielałem Alnitaka (2.1") i nie widziałem kraterków w Plato, a po przysłonięciu do 110 mm Altnitaka dawało się na bidę rozdzielać i pojawiały się z dwa kraterki w porywach lepszego seeingu. Jak seeing się poprawiał, to lepsze rezultaty od przysłony kołowej 110 mm dawała elipsa 110 x 185 mm, ale pełna apertura wczoraj ani razu na Księżycu, Jowiszu, Marsie i paru gwiazdkach. Ale przez przysłonę 110 mm zawsze widziałem sporo więcej niż w EDkowych 80 mm, choć tam obraz był jeszcze bardziej stabilny.
  6. Na pewno ma, tyle że to rozwarstwienie kolorów o kórym tu dyskutujemy jest tylko w płaszczyźnie pionowej i jest tym większe, im niżej położony obiekt. I to zjawisko wygląda podobnie w okularach tak różnych jak BCO i XW.
  7. Tak była, Baader BBHS 34 mm. ALE była w wyciągu cały czas, tak na obiektach bliskich zenitu, gdzie aberki praktycznie nie było, jak i na obiektach niżej położonych, gdzie aberka była tym większa, im obiekt był niżej położony. I aberka była w płaczczyźnie pionowej, czyli tak jak jest refrakcja atmosferyczna, ... ale także w płaszczyźnie działania kątówki pryzmatycznej. Jestem przekonany, że kątówka nie może dać takiej aberki nisko nad horyzontem, ale następnym razem obrócę kątówkę i zobaczę, czy kąt aberki podąża za obrotem. W każdym razie, dzięki @Hans za zwrócenie uwagi na kątówkę, bo rzeczywiście trzeba się upewnić, że ona nie ma tu żadnego wpływu.
  8. Też o tym myślałem, ale jestem praktycznie pewien, że to jednak nie to, a przynajmniej nie przede wszystkim to. Brak aberacji atmosferycznej w Newtonie był widoczny także w pełnej aperturze, w f/5. A okularami mieszałem w wyciągach wiele razy i ten sam okular, który w EDku pokazywał aberkę, w pełnoaperturowym Newtonie nie pokazywał praktycznie żadnej aberki. Celowo nie piszę jakie to były okulary, żeby wątek nie rozwodnił się znowu dyskusją o okularach. Na razie załóżmy, że to były wystarczająco dobre okulary, i że możemy zaniedbać ich aberkę chromatyczną, bo na wysoko położonych obiektach tej aberki nie było praktycznie wcale w obu teleskpach, więc kolorki na małych elewacjach były powodowane przez atmosferę.
  9. Wczoraj miałem parę godzin nieba bez chmur, ale przy Księżycu w fazie 85 % i średnim seeingu, więc warunki w sam raz na zabawę w pozaosiowe przysłanianie Newtona 300/1500 z EDkiem 80 obok do porównywania i monitorowania seeingu. Może oszczędzę Wam szczegółów (no chyba że ktoś będzie zainteresowany i zapyta) bo te eksperymenty potwierdzają tylko klasyczną teorię turbulencji atmosferycznych [2], [4] a ja mam pytanie o refrakcję atmosferyczną. Wczoraj bardzo mnie zastanowiło, dlaczego w refraktorze 80 mm widziałem bardzo wyraźnie rozwarstwienie kolorów, tym większe im mniejsza wysokość obiektu nad horyzontem (aberacja atomosferyczna), natomiast w Newtonie przysłoniętym pozaosiowo do 110 mm czegoś takiego praktycznie nie było wcale. Nawet Syriusz był śnieżnobiały, z tylko bardzo leciutkim żółtawym zafarbem, który zmieniał się nieco przy kręceniu ostrością, podczas gdy w EDku aberka atmosferyczna była bardzo duża. Czy macie podobne obserwacje co do wpływu atmosfery na refraktory i Newtony ? Czy ktoś ma jakiś pomysł, dlaczego soczewkowe obiektywy miałyby być bardziej czułe na refrakcję atmosferyczną, niż obiektywy lustrzane ? Jedyną hipotezę jaką mam, to mniejsza światłosiła przysłoniętego Newtona 110/1500 -> f/13.6 niż EDkowa f/7.5. Ale czy to może robić aż taką różnicę, że zmieniasz światłosiłę dwa razy i wpływ refrakcji atmosferycznej praktycznie znika ? Żaby to sprawdzić następnym razem muszę przysłonić też EDka. Ale wątpię, żeby to była światłosiła (i tylko światłosiła), bo na Syriusza patrzyłem wiele razy pełną aperturą Newtona, czyli w f/5, i przynajmniej czasami była czysta biel. Na pewno teraz będę na te kolorki zwracał większą uwagę. [4] V. Sacek, "Induced aberations"
  10. Na początek przygody z ortoskopami nie potrzebujesz topowych okularów, możesz popróbować Baadera 6 mm, który ma super stosunek jakości do ceny. Ogniskowa 6 mm da Ci powiększenie (900 mm ogniskowej EDka) / (6 mm ogniskowej okularu) = 150 i fajną planetarną źrenicę wyjściową (100 mm apertury) / (150 razy powiększenia) = 0.67 mm. Więc nie potrzebujesz Barlowa. Jak Ci się ten Baader spodoba, wtedy możesz myśleć o najlepszych ortoskopach, bo nie każdemu ostre i kontrastowe obrazy kompensują ich małe pole i odstęp źrenicy wyjściowej: tego Baadera będziesz musiał przystawić do oka na 5 mm. Na początku to może być trudne zanim (może) się przyzwyczaisz, i wtedy myśl o mnie jak trzymam oko 3 mm od orciaka 4 mm. Twój teleskop ma małą śwaitłosiłę (f/9), więc ten Baader będzie dawał na pewno dobre obrazy, także przy brzegu. U mnie nawet w f/5 jest OK. Jak nie masz napędu, to większe pola tego Baadera (52*) w stosunku do klasycznych ortoskopów (42*) pozwoli Ci łatwiej utrzymywać obiekt w polu widzenia. Dla mnie różnica w polach 52* i 42* wydaje się o wiele większa niż te dwadzieścia parę procent. Ten Baader to nie jest topowy ortoskop, ale żeby go w pełni wykorzystać, i tak potrzebujesz przyzwoitą kątówkę. Do topowych ortoskopów potrzebowałbyś topową kątówkę albo musiałbyś obserwować bez kątówki, "na wprost". Ale zdaje się, że dopiero zaczynasz przygodę z astronomią, więc na to masz jeszcze czas. Na razie ciesz się Twoim świetnym teleskopem, który z tym orciakiem Baadera 6 mm na pewno da Ci wiele radochy z obserwacji Księżyca i planet. I koniecznie wyceluj EDka z tym okularem w Trapez w centrum M42 oraz M13. I próbuj przynajmniej kilka razy, żebyś mógł trafić w dobry seeing.
  11. Szprychy rowerowe nie są z adamantium i gwint pewnie jest M3, i daje radę. A ramiona pająka wcale nie trzeba aż tak napinać. Ja kręcę śrubami tylko tyle, żeby pająk nie uginał się przy pochylaniu teleskopu. To można sprawdzić laserem.
  12. W końcu mam zdjęcia, żeby pokazać @JSC dobry dizajn trójramiennego pająka o grubości 1 mm, a może też to zainteresuje kolegów ATM-owców. Tak wygląda ten pająk z góry podczas kolimacji: A tak z boku: Wytrzymałość mechaniczna jest załatwiona szerokością blach ramion, nie grubością, bo szerokość nie wpływa na obraz, oraz materiałem - stal nierdzewna. Aby cienkie blachy były proste całość jest napinana jak szprychy rowerowe. Do tego klatka czy tuba na wysokości pająka musi być oczywiście odpowiednio sztywna, więc pewnie dlatego takie rozwiązania nie są popularne w masowej produkcji i wygrywają grubaśne pająki, które rzeczywiście mógłby robić kowal. Jedna strona blach jest na sztywno przykręcona do uchwytu lustra wtórnego, druga ma swobodę ruchu w płaszczyźnie pionowej, tak aby przy naciąganiu blachy mogły się swobodnie układać. Blachy mogą być osiowo ustawiane w zewnętrznych zakotwiczeniach tak aby były idealnie równoległe do osi teleskopu. Taki pająk z "wielowymiarową swobodą ustawiania" najlepiej działa jak jest trójramienny, bo nawet jak ramiona będą lekko asymetryczne, to w sześciospajkowym obrazie dyfrakcyjnym nie będzie się to rzucało w oczy. Przy czteroramiennym pająku obraz dyfrakcyjny składa się tak naprawdę z ośmiu spajków, z tym że każda czwórka nakłada się na siebie ze względu na osiową symetrię ramion. Przy znacznej utracie symetrii to nakładanie nie będzie idealne i może drażnić obserwatora. Z takim pająkiem można uzyskać wzorową kolimację nawet jak lustro wtórne nie ma idealnej pozycji na uchwycie z uwzględnieniem offsetu. Wszystko da się pięknie i sprawnie ustawić jak się ma odpowiednie narzędzie. Tak wygląda obraz w kolimatorze koncentrycznym bo ustawieniu pozycji lustra wtórnego: A ustawianie jest bardzo proste, bo kręci się wszystkim tak, żeby obrysy luster głównego i wtórnego były koncentryczne z obrysem wyciągu. Kręcisz jakąś śrubą, patrzysz, w którą stronę idą zmiany, ustawiasz jak najlepiej i idziesz do następnej śruby. Nie potrzeba nawet kropki na lustrze z zaznaczeniem offsetu, nie trzeba nawet o nim wcale myśleć, bo tu wszystko jest ustawiane na OBRYSY luster, nie na ich środki. Mogę się założyć, że jeśli mechanika teleskopu jest w porządku, takim kolimatorem da się ustawić każde lusterko wtórne w mniej niż godzinę, wliczając robienie i picie kawki. Po ustawieniu pozycji lustra wtórnego trzeba ustawić jeszcze jego kąty przy pomocy kolimatorów optycznych. Ja na koniec wszystko jeszcze raz sprawdzam laserem. Tak więc ja wolę swobodę przy ustawieniach pająka o ile jest on dobrze zaprojektowany i wykonany, bo w fabrykach to oni się zawsze spieszą, więc nie wierzę w ich dokładne regulacje. Mi bardziej zależy niż im na dobrych ustawieniach i mam czas, żeby to dobrze zrobić, więc wolę polegać na sobie niż na fabryce. A termika na pająka wpływa na pewno mniej niż na lustra, więc jak lustra dojdą do równowagi termicznej z otoczeniem, to pająk tym bardziej. I pająk jest symetryczny, więc temperatura powinna mieć największy wpływ na napięcie ramion, nie na pozycję lustra.
  13. Ankieta w tym wątku wypełniona przez tak wiele osób jest na pewno ciekawa, ale dla mnie najważniejsze są te indywidualne wypowiedzi na temat pierwszego teleskopu, bo to chyba właśnie one najbardziej w tym wątku mogą pomóc początkującym. Dlatego poniżej jest historia mojego pierwszego teleskopu. Bardzo jestem ciekaw, jak wypadłaby analogiczna ankieta pod tytułem „jaki byłby twój pierwszy teleskop, gdybyś go kupował(a) z wiedzą i doświadczeniem, które masz teraz”. W moim przypadku w obu ankietach udzieliłbym takiej samej odpowiedzi. Pewnej zimy wracając z dzieciakami ze spaceru już po zmroku zobaczyliśmy M31 gołym okiem a potem długo oglądaliśmy ją lornetką. Wszystko było czystym przypadkiem, bo wtedy nikt z nas nie potrafiłoby odnaleźć żadnej galaktyki a lornetkę wzięliśmy na spacer do obserwacji przyrody. I wtedy po raz pierwszy padło słowo „teleskop”. Po pierwszym rozpoznaniu tematu w internetach od razu zdałem sobie sprawę, że wybór pierwszego teleskopu to jest bardzo indywidualna sprawa i tak naprawdę muszę zdecydować sam. Zapisałem się na fora astronomiczne, kupiłem kilka książek i zacząłem czytać. Na forach pytań nie zadawałem, bo w sieci dało się znaleźć mnóstwo odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Oczywiście na to samo pytanie było kilka odpowiedzi, często skrajnie różnych i dopiero po paru tygodniach czytania, jak już troszkę zacząłem się w temacie orientować, byłem w stanie oddzielić ziarno od plew. Więc czytałem dalej, wkręciłem się dobrze w optykę teleskopów, ale to nie dawało mi wcale pewności, co wybrać na ten pierwszy teleskop. Jedyne co wiedziałem, to że nie może być żadnego GoTo. Jak już się tym czytaniem dobrze zmęczyłem, to w akcie desperacji zacząłem przeglądać stopki ze sprzętem doświadczonych użytkowników, żeby wiedzieć czym prawdziwi zapaleńcy obserwują i czytałem recenzje i testy tych teleskopów. I tak nabrałem pewności, że tym pierwszym teleskopem będzie EDek 80/600, bo często pojawiał się w stopkach obok wielkich Newtonów a na dodatek ludzie robili tym zdjęcia. Kupiłem go na AZ5 z mikroruchami. Jest ze mną do dzisiaj i cały czas mam radochę z jego używania, zwłaszcza odkąd dostał porządną kątówkę pryzmatyczną i dobre okulary. Od kilku lat mam jeszcze Taurusa 12”, ale EDek wygrywa z nim szybkością rozstawiania i chłodzenia w czasie okienek pogodowych. Czasem zdarza się, że obserwuję oboma teleskopami rozstawionymi obok siebie i wycelowanymi w Jowisza, EDkiem dla koloru, Taurusem dla detalu. Od czasów szkoły średniej interesowałem się astrofizyką a przez to też i trochę astronomią, ale nigdy wcześniej nie odczuwałem potrzeby własnoocznych obserwacji. I dopiero fakt posiadania teleskopu i te obserwacje z dziećmi wszystko zmieniły. Teraz synowie wolą grę na instrumentach, córka malowanie, a ja cały czas jestem z astronomią.
  14. Może większy kurz już w tym wątku opadł, więc spróbuję w końcu odpowiedzieć na pytania zadane przedwczoraj: Staram się cały czas utrzymywać teleskop w porządnej kolimacji, pewnie mniej więcej tak jak koledzy astrofotografowie. Jakość kolimacji sprawdzam przed obserwacjami laserem obracanym w wyciągu, żeby się uniezależnić od niedokładności jego własnej kolimacji, i w razie potrzeby koryguję. Zajmuje to parę minut. Gdy teleskop jest używany przy domu bez rozkładania, korekty są potrzebne bardzo rzadko. Praktycznie podczas każdych obserwacji robię test gwiazdowy parę razy, żeby skontrolować wychłodzenie teleskopu i seeing, więc przy okazji sprawdzana jest też kolimacja. Dobra kolimacja to nie tylko planetarny szczegół, ale także zasięg gwiazdowy. Ta sama gwiazdka mająca w dobrze skolimowanym teleskopie 0.5” a w słabo skolimowanym 1”, będzie miała w tym pierwszym 4 razy większą jasność powierzchniową. Oczywiście jak seeing puszcza i nie zrobi z gwiazdki placka 2” Czy do wizuala może być potrzebna "idealna kolimacja" ? Szczerze mówiąc nie wiem, ale to nie jest dla mnie w ogóle ważne pytanie. Na którymś etapie walki z kolimacją zobaczyłem, że dokładna kolimacja może być też dobrą zabawą, na dodatek w każdą pogodę, i tak doszedłem do autokolimatora i książki tylko o kolimacji. Człowiek tyle czasu i kasy poświęca na to hobby, więc nie wyobrażam sobie obserwacji teleskopem, który potencjalnie mógłby dawać lepsze obrazy, gdybym go tylko lepiej skolimował. Tę najtrudniejszą pierwszą dokładną kolimację zrobiłem przy użyciu optycznego kolimatora koncentrycznego, Cheshire i autokolimatora a efekt końcowy sprawdziłem laserem obracam w wyciągu. Taką kolimację powtarzam po każdym myciu luster, co zajmuje pewnie z 20 minut. Pierwszy raz było to parę godzin, ale to jest na pewno jedno z lepiej spędzonych paru godzin przy teleskopie. Przed wyciagnięciem lustra głównego do mycia dokładnie zaznaczam jego osiowe położenie w celi i po myciu staram się go zamontować dokładnie tak samo. Myślę, że znacznie przyspiesza to ponowną kolimację. Lustro wtórne myję bez wyciągania z klatki górnej, tak że po myciu potrzebne są najwyżej małe korekty.
  15. Panowie Wizualowcy, odpuśćmy wycieczki personalne i skupmy się na temacie. Inne fundamentalne sprawy, jak kolory i zatyczki, może zostawmy na inne wątki. Nasi koledzy astrofotografowie muszą mieć niezłą polewkę w tym wątku, bo u nich to "albo idealna kolimacja, albo śmierć" i nie ma za bardzo o czym dyskutować, a tu takie dymy. Ogarnijmy się i wrócmy do spokojnych, merytorycznych, koleżeńskich dyskusji.
  16. Do TAKIEGO teleskopu odpuść sobie tego zooma i powoli kompletuj porządne stałoogniskowe okulary, np. Morpheusy.
  17. Jak dla mnie to zrobiła się w tym wątku ciekawa pasożytnicza dyskusja o kolimacji, dlatego może warto by ją wydzielić do osobnego wątku. Jeśli nasi kochani Admini się z tym zgadzają, to bardzo proszę o odfiltrowanie kolimacyjnych postów. Na początek proponuję ten post @JSC, zaczynający się od epickiego "Newton to prosta konstrukcja od kowala", temat coś w stylu "Ponowne wałkowanie kolimacji". Pogoda na pewno pomoże w rozwijaniu dyskusji.
  18. @g0raj, znajdź na tej mapie swoją lokalizację, kliknij tam i napisz, jaka liczba jest w sekcji SQM, która pomoże nam oszacować na jakie DS-y masz szanse z pod domu. Najlepiej umów się na wspólne obserwacje z jakąś lokalną grupą i tam zobaczysz co, jak i przez co widać i jakie to ma gabaryty. W międzyczasie możemy tu sobie dyskutować, ale jak widzisz, pomysłów na pierwszy teleskop jest nie dużo mniej niż doradzających, więc ten wybór bardzo zależy od osobistych preferencji, których zdaje się Ty na razie za bardzo jeszcze nie masz. Dlatego tak bardzo pomogłyby Ci jakieś obserwacje zanim coś wybierzesz. Żeby jeszcze bardziej urozmaicić doradzanie, pozwolę sobie wrzucić kilka luźnych komentarzy do tego co zostało już tu napisane: Tak jak jestem fanem Newtonów, to na pierwszy teleskop nie poleciłbym 150/750, ponieważ: - to jest f/5 i dlatego będziesz potrzebował dobrych, czyli najczęściej droższych okularów; - f/5 do planetarnych powiększeń okulary muszą mieć dodatkowo krótką ogniskową; takie okulary są albo tańsze, mają małe pole i są bardzo niewygodne (orciaki), albo muszą być droższe; - do obserwacji US w większych powiększeniach pasuje ogarnąć kolimację Newtona, co dla jednych może być dobrą zabawą, a dla innych traumatycznym przeżyciem. Tak samo nie poleciłbym żadnego z tych tytułowych światłosilnych achromatów, bo one nie poradzą sobie dobrze z większymi powiększeniami potrzebnymi na US. W zależności od tego, co napiszesz nam na temat SQM pod Twoim domem, doradzałbym albo tego MAKa 127 + AZ5 na słabe niebo (mały i bezobsługowy), albo na lepsze niebo Newtona 8 cali na montażu Dobsona, jeśli masz go gdzie wystawić i przechowywać (większa apertura). Jak się już uczyć kolimować, to przynajmniej dla konkretniejszej apertury, która przydaje się także na US. I taki Dobson to f/6, co jest mniej wymagające dla jakości i kolimacji, i okularów. Obie opcje to są klasyczne teleskopy i nie powinieneś mieć problemu w znalezieniu ich na tutejszej giełdzie. Mam starszą wersję AZ5 z mikroruchami. Wieszam na nim SW 80/600 ED i po wymianie fabrycznego smaru jestem z AZ5 zadowolony. Osobiście nie wyobrażam sobie planetarnych obserwacji bez mikroruchów (lub napędu). Szukaczami na razie się nie przejmuj i skup się na teleskopie. I tak na początek każdy szukacz najczęściej ma więcej wad niż zalet, które potem często same znikają, w miarę nauki nieba i nabieranie doświadczenia w operowaniu teleskopem.
  19. Mareg

    Jowisz 2022

    Różnica w aperturze jest 25 %, taka sama światłosiła, więc nie spodziewałbym się przepaści w obrazach. Przy światłosile f/5 ten Angeleyes x5/3 nie ma lekko, więc ciekawe, czy daje radę. Przy słabym seeingu pewnie tak, ale przy lepszym ? Zdaje się, że to jest tak naprawdę focal extender z 4 soczewkami a nie klasyczny Barlow, więc prawdopodobnie bardziej wymagający co do jakości optyki. Może porównywałeś oba teleskopy na jakichś wyższych celach (Księżyc, Mars), bo tam łatwiej o lepszy seeing ? Czy oba teleskopy były podobnie dobrze skolimowane ? Bardzo ciekawe porównanie, cierpliwie czekam na ciąg dalszy.
  20. @KrisJot, gratulacje srebrnej warstwy a jeszcze bardziej odwagi i wytrwałości w dążeniu do celu ! Bardzo jestem ciekaw różnicy w obrazach względem aluminium a najbardziej to trwałości takiego lustra, ale to będzie wiadomo miejmy nadzieję nie wcześniej niż za 10 lat. Czy planujesz też lustro wtórne na srebrze ? Bo tylko wtedy będzie można coś powiedzieć na 100 % co daje srebro. Wykres transmisji toru optycznego ze srebrnym lustrem głównym i aluminiowym wtórnym będzie iloczynem wykresów dla srebra i aluminium, więc potencjalne zalety srebra zostaną częściowo utracone.
  21. U mnie na podkrakowskiej wsi w czasie zakrycia było widać Księżyc, ale przez grube cirusy. Jak wycelowałem Edka 80 w Księżyc, to waliło taką poświatą, że właściwie straciłem wszelkie nadzieje. Ale w akcie desperacji tuż przed zakryciem pobiegłem do domu po okular o najkrótszej ogniskowej jaką mam (2.4 mm) i najmniejszym polu (42*). Nie wiem na ile pomogło zawężenie pola widzenia do 10' a na ile cirusy odsłoniły Księżyc, ale w okularze pojawił się wyraźny ciapek tam gdzie miał być Uran. Niestety, samego "zniknięcia" ciapka nie widziałem, bo w te sekundy, kiedy on znikał, to ja nieszczęśliwie próbowałem lepiej wyostrzyć na Aristarchusie... Na wyjście Urana z poza tarczy Księżyca miałem już praktycznie pełne zachmurzenie. Teraz czy takie zakrycie jest trudno zobaczyć ? Podczas zakrycia Uran miał jasność 5.7 magnitudo, Księżyc -11.6, co daje różnicę jasności 17.3 mag, czyli stosunek jasności prawie siedem rzędów wielkości ( 17.3/2.5 ≈ 6.9 ). Ale to co się bardziej liczy w okularze, to jasność powierzchniowa. Średnice kątowe Księżyca i Urana miały 30.7' i 3.7", co daje stosunek pól ( 30.7 * 60 / 3.7 )^2 ≈ 250 000. Zatem jasność powierzchniowe Księżyca i Urana miały stosunek 10^6.9 / 250 000 ≈ 32, czyli około 3.8 magnitudo. Dokładne obliczenia z uwzględnieniem fazy Księżyca ≈ 94 % dały mi stosunek jasności powierzchniowych ≈36 i 3.9 magnitudo. Nie wydaje się to bardzo dużą różnicą jasności powierzchniowych i takie wrażenie odniosłem też patrząc w okular. Żałuję bardzo, że przez te cirrusy nie miałem czasu lepiej przyglądnąć się obrazom w okularze. Na pewno ktoś jeszcze widział lub focił to zakrycie/odkrycie, więc serdecznie zapraszam do napisania paru słów.
  22. Dla mnie największą zaletą szukacza kątowego jest to, że jego okular i okular teleskopu mogą być blisko siebie i bez wstawania z krzesła obserwacyjnego mogę przenosić oczy z jednego do drugiego. Aby nie zwariować przy odbiciach symetrycznych obrazów i map, używam szukaczy kątowych z widokiem ziemskim. A żeby przyspieszyć celowanie wstępne, obok takiego szukacza optycznego mam red-dota.
  23. U mnie też nic nie ma, o ile nie uruchomię Stellarium jak telefon ma już włączony dostęp do sieci. Wtedy w "Settings" -> "Advanced" można podkręcić zasięg i pojawia się mnóstwo obiektów z zewnętrznej bazy danych.
  24. Stellarium Plus na telefonie pokazuje mi, że to jest asteroida (10260) 1972 TC. Obecnie ma jakieś 15.5 mag.
  25. To ma być praca licencjacka z GRAFIKI, a nie próba stworzenia konkurencji dla naszych apek... Ankieta zajmuje 2 minuty...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.