Skocz do zawartości

Mareg

Społeczność Astropolis
  • Postów

    989
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Mareg

  1. Wielkie dzięki Oskar za Twój wkład w polską filtrologię a właściwie za jej utworzenie ! Chętnie postawię tort z trzema świeczkami przy najbliższej okazji aby choć trochę Ci podziękować i uczcić taką rocznicę.
  2. "The current visual magnitude of Asteroid (NEO) 2023 BU is 16.72. Given its brightness, Asteroid (NEO) 2023 BU should be visible only through long exposure photography". Cytat stąd.
  3. Mareg

    Feminatywy

    ... i w mowie, i w pisaniu...
  4. Mareg

    Czarna kropla

    Tu jest fotograficzna ilustracja zjawiska podczas tranzytu Merkurego w 2019 roku, skopiowana stąd : [12] “What is the Black-Drop Effect?,” Sky & Telescope, 26-Feb-2020. Też wtedy obserwowałem ten tranzyt ale do teraz nie wiedziałem o takim zjawisku... Następna okazja już w 2032 roku.
  5. 3 cm to dużo na tak małej tubie... Jak wyciąg jest 45* w stosunku do ramion pająka, to te dwa dodatkowe spajki są od wyciągu wchodzącego we wpadającą wiązkę. Aby to potwierdzić możesz zrobić fotkę bez korektora. Wtedy próbuj skrócić drogę optyczną przed lustrzanką, żeby wyciąg pracował na większym wysuwie. Może można też spróbować podnieść lustro główne jeśli jest miejsce na śrubach kolimacyjnych. Wtedy przed kolimacją mógłbyś ustawić lustro najwyżej jak to możliwe i wtedy zacząć kolimację.
  6. @arko66, może wrzuciłbyś fotkę tego drukowanego pająka, żebyśmy lepiej wiedzieli o czym rozmawiamy ?
  7. Myślę, że sporo ludzi by wsparło zrzutkę na tę domenę, żeby ostatecznie zrobić z niej pamiątkę po Januszu.
  8. @zbignieww, przecież nawet nie wiemy jakie było niebo i warunki podczas obserwacji tym Celestronem i Nikonem, więc ta krytyka to chyba taka tam tradycja. Marcin ma po prostu uczulenie na te Celestrony i trochę go rozumiem. Jak to nie jest bardzo potrzebne, to ja nie wspominam że chodzi o TE moje Celestrony, aby czasem dyskusja znowu nie zeszła na boczne tory. Ale szanuję zdanie Marcina i dlatego wtedy nie używam słowa "lornetka", tylko piszę samo "15x70".
  9. Jak lepiej kleić pasy to pewnie zależy od łatwości manipulowania flokiem wewnątrz danej tuby. Ja wolę poprzeczne pasy, bo wtedy można wykorzystać "naturalną krzywiznę floka z rolki". Osobiście zawsze kleję "na zakładkę", bo wtedy nie trzeba idealnie kontrolować wymiarów i klejenia. Zakładki na końcu floka robię dość spore, 2 - 3 cm, żeby klej dobrze trzymał spodnią warstwę floka. Generalnie staram się unikać wielkich kawałków floka i wolę podzielić na mniejsze, bo wtedy łatwiej się klei i ładniej wychodzi. Przyklejanie każdego kawałka zaczynam od małego paska z usuniętym papierowym podklejeniem. Resztę kleję dopiero jak ten początek uda mi się dokładnie ustawić.
  10. No to po tym co piszą na CN koniecznie trzeba spojrzeć na trio M31+M32+M110 z filtrem OIII. Wielkie dzięki @MichalKaczan.
  11. Zgaduję, że wiązka laserowa nie trafia dobrze w otwór w aluminiowej "zatyczce" ściętej pod kątem 45*. W takim razie najpierw sprawdź dokręcenie tej większej śruby imbusowej, która trzyma tę zatyczkę. Jak to nie pomaga, to próbuj korygować śrubami kolimacyjnymi. Jeśli się nie uda, możesz rozebrać dziada i spróbować obrócić gumowy oring w którym siedzi rurka z laserem (druga strona rurki jest podparta śrubami kolimacyjnymi). Może ten oring jest jakoś asymetryczny. Jeśli ten oring jest symetryczny, to może laser w rurce jest asymetryczny, i wtedy pewnie próbowałbym korygować zewnętrzną średnicę oringu na papierze ściernym. Albo rozwierciłbym otwór w tej aluminiowej zatyczce. Po korekcie plamki lasera musisz ten kolimator skolimować. Obracasz go w lekko poluzowanym wyciągu lub redukcji (koniecznie z klamping-ringiem), dociskasz delikatnie kołnierz kolimatora do czoła wyciągu/redukcji, i regulujesz śrubami kolimacyjnymi tak, żeby znikły kółka kręcone przez plamkę lasera. Dużą dokładność kolimacji można uzyskać wsadzając kolimator w redukcję 2"/1.25" zakręconą w imadle i rzutując wiązkę na odległą ścianę. Pamiętaj, że aby wkręcić jedną śrubę to wcześniej musisz poluzować dwie pozostałe. Taka kolimacja jest niestety procedurą mocno iteracyjną i wymaga trochę cierpliwości.
  12. Bardzo proszę o jakieś zdjęcie obiektywu, tak żeby było widać na nim odblaski oświetlenia oraz zdjęcie środka tuby przez obiektyw. Jaka jest przybliżona masa refraktora z osprzętem jak na zdjęciach ? Piękna robota, gratulacje.
  13. Najszybciej znajdziesz szukając słowa "sortuj" na stronie przeglądarki, u mnie otwiera się po Ctrl + F. Difoltowo jest sortowanie po ocenach, więc za każdym razem cierpliwie przełączam...
  14. To jest znowu off-top, ale jak już jest o wprowadzaniu w błąd młodych adeptów, to pasuje interweniować, bo znowu indywidualne doświadczenia z jakimś sprzętem są uogólniane i podawane prawie jak uniwersalne prawa przyrody. Bez żadnych komentarzy ktoś rzeczywiście może w to uwierzyć i co byłoby jeszcze gorsze, podawać takie uogólnienia dalej. Dobson postawiony na platformie paralaktycznej może utrzymywać obiekt w okularze przez 10 i więcej minut, jak platforma jest lepiej ustawiona na biegun i ma dobrze wyregulowaną prędkość, i to w powiększeniach większych niż 300x. Możliwe do stosowania powiększenia zależą przede wszystkim od seeingu, który jest zjawiskiem bardzo lokalnym, więc można mieć seeingowo lepsze i gorsze miejscówki. Nie wyciągałbym wniosków, że jak ja dziś mam słabo, to ktoś 10 km ode mnie też musi mieć słabo, bo ja mogę obserwować nad dachami zabudowań a on ma same łąki i jest na dodatek na wzgórzu. Podobnie, jak mi przez cały rok nie udało się zobaczyć Jowisza w razy 400, to nie znaczy, że nikomu nie mogło się udać. Tak samo z teleskopami i ich optyką. Rozrzut jakości w masowej produkcji jest spory, więc jak ja nie widzę teleskopem X obiektu Y to nie znaczy, że inni też nie mogą zobaczyć. @Yoyo79, na pewno w sieci możesz znaleźć obserwacje Dobsonami w dużych powiększeniach, także tu na Forum, więc tak, na pewno da się obserwować Dobsonami w dużych powiększeniach, tak że Twoje uogólnienia wprowadzają w błąd. Jakbyś miał trudności ze znalezieniem, to jedne z najlepszych relacji z takich obserwacji jakie znam są tu i tu.
  15. W Newtonie o otwartej kontrukcji powietrze nie jest aż tak stabilne jak w zamkniętym refraktorze i na dodatek światło przechodzi przez to powietrze w ruchu dwa razy. Dlatego w takim pozaosiowym Newtonie obraz dyfrakcyjny raczej nie będzie aż tak stabilny jak w refraktorze a gwiazdki nie będą aż tak punktowe. No i fakt, że obraz jest formowany poza osią optyczną lustra głównego powoduje szereg aberacji, które opisuje Sacek, jak zwykle szczegółowo i zawile. W szczególności zachęcam do rzucenia okiem na wykresy plamkowe (spot diagrams) w "Figure 140" na dole linkowanej strony.
  16. Pełna zgoda, a zwłaszcza jak jest bardzo dobry seeing. Przy gorszym seeingu redukcja apertury może pomóc dostrzec detale, zwłaszcza jak ta redukcja idzie w parze ze zmniejszeniem światłosiły. U mnie wczoraj widziałem więcej i wygodniej przez przysłonę 110 mm niż pełną aperturą 300 mm. Nawet jak to wiązało się ze zmniejszeniem powiększenia, dodatkowym przyciemnieniem obrazu i redukcją rozdzielczości. Na przykład wczoraj w pełnej aperturze nie rozdzielałem Alnitaka (2.1") i nie widziałem kraterków w Plato, a po przysłonięciu do 110 mm Altnitaka dawało się na bidę rozdzielać i pojawiały się z dwa kraterki w porywach lepszego seeingu. Jak seeing się poprawiał, to lepsze rezultaty od przysłony kołowej 110 mm dawała elipsa 110 x 185 mm, ale pełna apertura wczoraj ani razu na Księżycu, Jowiszu, Marsie i paru gwiazdkach. Ale przez przysłonę 110 mm zawsze widziałem sporo więcej niż w EDkowych 80 mm, choć tam obraz był jeszcze bardziej stabilny.
  17. Na pewno ma, tyle że to rozwarstwienie kolorów o kórym tu dyskutujemy jest tylko w płaszczyźnie pionowej i jest tym większe, im niżej położony obiekt. I to zjawisko wygląda podobnie w okularach tak różnych jak BCO i XW.
  18. Tak była, Baader BBHS 34 mm. ALE była w wyciągu cały czas, tak na obiektach bliskich zenitu, gdzie aberki praktycznie nie było, jak i na obiektach niżej położonych, gdzie aberka była tym większa, im obiekt był niżej położony. I aberka była w płaczczyźnie pionowej, czyli tak jak jest refrakcja atmosferyczna, ... ale także w płaszczyźnie działania kątówki pryzmatycznej. Jestem przekonany, że kątówka nie może dać takiej aberki nisko nad horyzontem, ale następnym razem obrócę kątówkę i zobaczę, czy kąt aberki podąża za obrotem. W każdym razie, dzięki @Hans za zwrócenie uwagi na kątówkę, bo rzeczywiście trzeba się upewnić, że ona nie ma tu żadnego wpływu.
  19. Też o tym myślałem, ale jestem praktycznie pewien, że to jednak nie to, a przynajmniej nie przede wszystkim to. Brak aberacji atmosferycznej w Newtonie był widoczny także w pełnej aperturze, w f/5. A okularami mieszałem w wyciągach wiele razy i ten sam okular, który w EDku pokazywał aberkę, w pełnoaperturowym Newtonie nie pokazywał praktycznie żadnej aberki. Celowo nie piszę jakie to były okulary, żeby wątek nie rozwodnił się znowu dyskusją o okularach. Na razie załóżmy, że to były wystarczająco dobre okulary, i że możemy zaniedbać ich aberkę chromatyczną, bo na wysoko położonych obiektach tej aberki nie było praktycznie wcale w obu teleskpach, więc kolorki na małych elewacjach były powodowane przez atmosferę.
  20. Wczoraj miałem parę godzin nieba bez chmur, ale przy Księżycu w fazie 85 % i średnim seeingu, więc warunki w sam raz na zabawę w pozaosiowe przysłanianie Newtona 300/1500 z EDkiem 80 obok do porównywania i monitorowania seeingu. Może oszczędzę Wam szczegółów (no chyba że ktoś będzie zainteresowany i zapyta) bo te eksperymenty potwierdzają tylko klasyczną teorię turbulencji atmosferycznych [2], [4] a ja mam pytanie o refrakcję atmosferyczną. Wczoraj bardzo mnie zastanowiło, dlaczego w refraktorze 80 mm widziałem bardzo wyraźnie rozwarstwienie kolorów, tym większe im mniejsza wysokość obiektu nad horyzontem (aberacja atomosferyczna), natomiast w Newtonie przysłoniętym pozaosiowo do 110 mm czegoś takiego praktycznie nie było wcale. Nawet Syriusz był śnieżnobiały, z tylko bardzo leciutkim żółtawym zafarbem, który zmieniał się nieco przy kręceniu ostrością, podczas gdy w EDku aberka atmosferyczna była bardzo duża. Czy macie podobne obserwacje co do wpływu atmosfery na refraktory i Newtony ? Czy ktoś ma jakiś pomysł, dlaczego soczewkowe obiektywy miałyby być bardziej czułe na refrakcję atmosferyczną, niż obiektywy lustrzane ? Jedyną hipotezę jaką mam, to mniejsza światłosiła przysłoniętego Newtona 110/1500 -> f/13.6 niż EDkowa f/7.5. Ale czy to może robić aż taką różnicę, że zmieniasz światłosiłę dwa razy i wpływ refrakcji atmosferycznej praktycznie znika ? Żaby to sprawdzić następnym razem muszę przysłonić też EDka. Ale wątpię, żeby to była światłosiła (i tylko światłosiła), bo na Syriusza patrzyłem wiele razy pełną aperturą Newtona, czyli w f/5, i przynajmniej czasami była czysta biel. Na pewno teraz będę na te kolorki zwracał większą uwagę. [4] V. Sacek, "Induced aberations"
  21. Na początek przygody z ortoskopami nie potrzebujesz topowych okularów, możesz popróbować Baadera 6 mm, który ma super stosunek jakości do ceny. Ogniskowa 6 mm da Ci powiększenie (900 mm ogniskowej EDka) / (6 mm ogniskowej okularu) = 150 i fajną planetarną źrenicę wyjściową (100 mm apertury) / (150 razy powiększenia) = 0.67 mm. Więc nie potrzebujesz Barlowa. Jak Ci się ten Baader spodoba, wtedy możesz myśleć o najlepszych ortoskopach, bo nie każdemu ostre i kontrastowe obrazy kompensują ich małe pole i odstęp źrenicy wyjściowej: tego Baadera będziesz musiał przystawić do oka na 5 mm. Na początku to może być trudne zanim (może) się przyzwyczaisz, i wtedy myśl o mnie jak trzymam oko 3 mm od orciaka 4 mm. Twój teleskop ma małą śwaitłosiłę (f/9), więc ten Baader będzie dawał na pewno dobre obrazy, także przy brzegu. U mnie nawet w f/5 jest OK. Jak nie masz napędu, to większe pola tego Baadera (52*) w stosunku do klasycznych ortoskopów (42*) pozwoli Ci łatwiej utrzymywać obiekt w polu widzenia. Dla mnie różnica w polach 52* i 42* wydaje się o wiele większa niż te dwadzieścia parę procent. Ten Baader to nie jest topowy ortoskop, ale żeby go w pełni wykorzystać, i tak potrzebujesz przyzwoitą kątówkę. Do topowych ortoskopów potrzebowałbyś topową kątówkę albo musiałbyś obserwować bez kątówki, "na wprost". Ale zdaje się, że dopiero zaczynasz przygodę z astronomią, więc na to masz jeszcze czas. Na razie ciesz się Twoim świetnym teleskopem, który z tym orciakiem Baadera 6 mm na pewno da Ci wiele radochy z obserwacji Księżyca i planet. I koniecznie wyceluj EDka z tym okularem w Trapez w centrum M42 oraz M13. I próbuj przynajmniej kilka razy, żebyś mógł trafić w dobry seeing.
  22. Szprychy rowerowe nie są z adamantium i gwint pewnie jest M3, i daje radę. A ramiona pająka wcale nie trzeba aż tak napinać. Ja kręcę śrubami tylko tyle, żeby pająk nie uginał się przy pochylaniu teleskopu. To można sprawdzić laserem.
  23. W końcu mam zdjęcia, żeby pokazać @JSC dobry dizajn trójramiennego pająka o grubości 1 mm, a może też to zainteresuje kolegów ATM-owców. Tak wygląda ten pająk z góry podczas kolimacji: A tak z boku: Wytrzymałość mechaniczna jest załatwiona szerokością blach ramion, nie grubością, bo szerokość nie wpływa na obraz, oraz materiałem - stal nierdzewna. Aby cienkie blachy były proste całość jest napinana jak szprychy rowerowe. Do tego klatka czy tuba na wysokości pająka musi być oczywiście odpowiednio sztywna, więc pewnie dlatego takie rozwiązania nie są popularne w masowej produkcji i wygrywają grubaśne pająki, które rzeczywiście mógłby robić kowal. Jedna strona blach jest na sztywno przykręcona do uchwytu lustra wtórnego, druga ma swobodę ruchu w płaszczyźnie pionowej, tak aby przy naciąganiu blachy mogły się swobodnie układać. Blachy mogą być osiowo ustawiane w zewnętrznych zakotwiczeniach tak aby były idealnie równoległe do osi teleskopu. Taki pająk z "wielowymiarową swobodą ustawiania" najlepiej działa jak jest trójramienny, bo nawet jak ramiona będą lekko asymetryczne, to w sześciospajkowym obrazie dyfrakcyjnym nie będzie się to rzucało w oczy. Przy czteroramiennym pająku obraz dyfrakcyjny składa się tak naprawdę z ośmiu spajków, z tym że każda czwórka nakłada się na siebie ze względu na osiową symetrię ramion. Przy znacznej utracie symetrii to nakładanie nie będzie idealne i może drażnić obserwatora. Z takim pająkiem można uzyskać wzorową kolimację nawet jak lustro wtórne nie ma idealnej pozycji na uchwycie z uwzględnieniem offsetu. Wszystko da się pięknie i sprawnie ustawić jak się ma odpowiednie narzędzie. Tak wygląda obraz w kolimatorze koncentrycznym bo ustawieniu pozycji lustra wtórnego: A ustawianie jest bardzo proste, bo kręci się wszystkim tak, żeby obrysy luster głównego i wtórnego były koncentryczne z obrysem wyciągu. Kręcisz jakąś śrubą, patrzysz, w którą stronę idą zmiany, ustawiasz jak najlepiej i idziesz do następnej śruby. Nie potrzeba nawet kropki na lustrze z zaznaczeniem offsetu, nie trzeba nawet o nim wcale myśleć, bo tu wszystko jest ustawiane na OBRYSY luster, nie na ich środki. Mogę się założyć, że jeśli mechanika teleskopu jest w porządku, takim kolimatorem da się ustawić każde lusterko wtórne w mniej niż godzinę, wliczając robienie i picie kawki. Po ustawieniu pozycji lustra wtórnego trzeba ustawić jeszcze jego kąty przy pomocy kolimatorów optycznych. Ja na koniec wszystko jeszcze raz sprawdzam laserem. Tak więc ja wolę swobodę przy ustawieniach pająka o ile jest on dobrze zaprojektowany i wykonany, bo w fabrykach to oni się zawsze spieszą, więc nie wierzę w ich dokładne regulacje. Mi bardziej zależy niż im na dobrych ustawieniach i mam czas, żeby to dobrze zrobić, więc wolę polegać na sobie niż na fabryce. A termika na pająka wpływa na pewno mniej niż na lustra, więc jak lustra dojdą do równowagi termicznej z otoczeniem, to pająk tym bardziej. I pająk jest symetryczny, więc temperatura powinna mieć największy wpływ na napięcie ramion, nie na pozycję lustra.
  24. Ankieta w tym wątku wypełniona przez tak wiele osób jest na pewno ciekawa, ale dla mnie najważniejsze są te indywidualne wypowiedzi na temat pierwszego teleskopu, bo to chyba właśnie one najbardziej w tym wątku mogą pomóc początkującym. Dlatego poniżej jest historia mojego pierwszego teleskopu. Bardzo jestem ciekaw, jak wypadłaby analogiczna ankieta pod tytułem „jaki byłby twój pierwszy teleskop, gdybyś go kupował(a) z wiedzą i doświadczeniem, które masz teraz”. W moim przypadku w obu ankietach udzieliłbym takiej samej odpowiedzi. Pewnej zimy wracając z dzieciakami ze spaceru już po zmroku zobaczyliśmy M31 gołym okiem a potem długo oglądaliśmy ją lornetką. Wszystko było czystym przypadkiem, bo wtedy nikt z nas nie potrafiłoby odnaleźć żadnej galaktyki a lornetkę wzięliśmy na spacer do obserwacji przyrody. I wtedy po raz pierwszy padło słowo „teleskop”. Po pierwszym rozpoznaniu tematu w internetach od razu zdałem sobie sprawę, że wybór pierwszego teleskopu to jest bardzo indywidualna sprawa i tak naprawdę muszę zdecydować sam. Zapisałem się na fora astronomiczne, kupiłem kilka książek i zacząłem czytać. Na forach pytań nie zadawałem, bo w sieci dało się znaleźć mnóstwo odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Oczywiście na to samo pytanie było kilka odpowiedzi, często skrajnie różnych i dopiero po paru tygodniach czytania, jak już troszkę zacząłem się w temacie orientować, byłem w stanie oddzielić ziarno od plew. Więc czytałem dalej, wkręciłem się dobrze w optykę teleskopów, ale to nie dawało mi wcale pewności, co wybrać na ten pierwszy teleskop. Jedyne co wiedziałem, to że nie może być żadnego GoTo. Jak już się tym czytaniem dobrze zmęczyłem, to w akcie desperacji zacząłem przeglądać stopki ze sprzętem doświadczonych użytkowników, żeby wiedzieć czym prawdziwi zapaleńcy obserwują i czytałem recenzje i testy tych teleskopów. I tak nabrałem pewności, że tym pierwszym teleskopem będzie EDek 80/600, bo często pojawiał się w stopkach obok wielkich Newtonów a na dodatek ludzie robili tym zdjęcia. Kupiłem go na AZ5 z mikroruchami. Jest ze mną do dzisiaj i cały czas mam radochę z jego używania, zwłaszcza odkąd dostał porządną kątówkę pryzmatyczną i dobre okulary. Od kilku lat mam jeszcze Taurusa 12”, ale EDek wygrywa z nim szybkością rozstawiania i chłodzenia w czasie okienek pogodowych. Czasem zdarza się, że obserwuję oboma teleskopami rozstawionymi obok siebie i wycelowanymi w Jowisza, EDkiem dla koloru, Taurusem dla detalu. Od czasów szkoły średniej interesowałem się astrofizyką a przez to też i trochę astronomią, ale nigdy wcześniej nie odczuwałem potrzeby własnoocznych obserwacji. I dopiero fakt posiadania teleskopu i te obserwacje z dziećmi wszystko zmieniły. Teraz synowie wolą grę na instrumentach, córka malowanie, a ja cały czas jestem z astronomią.
  25. Może większy kurz już w tym wątku opadł, więc spróbuję w końcu odpowiedzieć na pytania zadane przedwczoraj: Staram się cały czas utrzymywać teleskop w porządnej kolimacji, pewnie mniej więcej tak jak koledzy astrofotografowie. Jakość kolimacji sprawdzam przed obserwacjami laserem obracanym w wyciągu, żeby się uniezależnić od niedokładności jego własnej kolimacji, i w razie potrzeby koryguję. Zajmuje to parę minut. Gdy teleskop jest używany przy domu bez rozkładania, korekty są potrzebne bardzo rzadko. Praktycznie podczas każdych obserwacji robię test gwiazdowy parę razy, żeby skontrolować wychłodzenie teleskopu i seeing, więc przy okazji sprawdzana jest też kolimacja. Dobra kolimacja to nie tylko planetarny szczegół, ale także zasięg gwiazdowy. Ta sama gwiazdka mająca w dobrze skolimowanym teleskopie 0.5” a w słabo skolimowanym 1”, będzie miała w tym pierwszym 4 razy większą jasność powierzchniową. Oczywiście jak seeing puszcza i nie zrobi z gwiazdki placka 2” Czy do wizuala może być potrzebna "idealna kolimacja" ? Szczerze mówiąc nie wiem, ale to nie jest dla mnie w ogóle ważne pytanie. Na którymś etapie walki z kolimacją zobaczyłem, że dokładna kolimacja może być też dobrą zabawą, na dodatek w każdą pogodę, i tak doszedłem do autokolimatora i książki tylko o kolimacji. Człowiek tyle czasu i kasy poświęca na to hobby, więc nie wyobrażam sobie obserwacji teleskopem, który potencjalnie mógłby dawać lepsze obrazy, gdybym go tylko lepiej skolimował. Tę najtrudniejszą pierwszą dokładną kolimację zrobiłem przy użyciu optycznego kolimatora koncentrycznego, Cheshire i autokolimatora a efekt końcowy sprawdziłem laserem obracam w wyciągu. Taką kolimację powtarzam po każdym myciu luster, co zajmuje pewnie z 20 minut. Pierwszy raz było to parę godzin, ale to jest na pewno jedno z lepiej spędzonych paru godzin przy teleskopie. Przed wyciagnięciem lustra głównego do mycia dokładnie zaznaczam jego osiowe położenie w celi i po myciu staram się go zamontować dokładnie tak samo. Myślę, że znacznie przyspiesza to ponowną kolimację. Lustro wtórne myję bez wyciągania z klatki górnej, tak że po myciu potrzebne są najwyżej małe korekty.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.