Skocz do zawartości

Krzysztof z Bagien

Społeczność Astropolis
  • Postów

    3 107
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez Krzysztof z Bagien

  1. "Wyjście" z noktowizora to taki ekran, więc do kamery/aparatu potrzebny jest jakiś obiektyw. Można też np. spróbować podpiąć na wylocie jakiś okular astro i nagrywać w projekcji okularowej. Ale wymyśliłem sobie, że skoro trzeba sfotografować/nagrać ten niewielki ekranik, no i chcemy dawany przezeń obraz dość mocno powiększyć, to jest to właściwie zagadnienie z zakresu fotografii makro. W wersji budżetowej całkiem fajnie nadaje się do tego zwykły kitowy obiektyw 18-55mm od Canona podłączony odwrotnie (akurat mam już odpowiedni pierścień; oczywiście należałoby to odpowiednio połączyć z obudową noktowizora, której jeszcze nie mam ). Jak pomyślałem - tak zrobiłem i po pierwszych próbach wyniki są całkiem obiecujące. O ile dobrze rozumiem zasadę działania takiej tuby, to oczywiście jakieś tam opóźnienie jest (bo musi być), ale to są nano- albo nawet pikosekundy, więc w domowych warunkach jest to niemierzalne. To nie jest tak, że trzeba np, zebrać światło z kilku sekund i je zestackować (w stylu live stacking w SharpCapie), to działa praktycznie w czasie rzeczywistym.
  2. Taka mała poprawka: w instrukcji piszą, że tuba ma rozdzielczość 40 par linii na milimetr, czyli 80 l/mm. Jak zmontuję do swojego jakąś sensowną obudowę (już ją sobie wstępnie zaprojektowałem, tylko muszę jeszcze parę rzeczy przemyśleć - no i znaleźć kogoś kto mi to wykona), to będę w stanie napisać coś więcej, ale póki co pochodził w sumie z dwie godziny na dwóch sztukach CR2032 i jakoś nie widać, żeby baterie zamierzały się zaraz rozładować (choć fakt, że to w domu - pewnie na dworze zimą nie będzie tak różowo). W Ikei osiem sztuk takich bateryjek kosztuje 4zł (już chyba taniej nie da się ich kupić) i są całkiem porządne, więc nie mam nawet zamiaru się bawić w jakieś zasilacze. Zresztą, z tego co ludzie piszą w internetach, to ta tuba pobiera bardzo mało prądu i baterie starczają na długo.
  3. No to ja się dziś biorę za czyszczenie! Ale nie chce mi się teleskopu rozgrzebywać, więc póki co wyczyszczę jakiś kufel czy coś
  4. Hej, proszę mi tu nie siać defetyzmu! Święto państwowe, dzień wolny od pracy - ma być ładnie! Może trzeba się przejechać do tego całego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej i sobie z nimi poważnie porozmawiać - w końcu za coś pieniądze biorą, więc niech zrobią tak, żeby była ładna pogoda kiedy potrzeba
  5. Tak jest, jak to mówią - lepsze jest wrogiem dobrego. W Delcie "poprawili" i zrobili nowocześnie - i teraz nie dość, że strona ładuje się dłużej, to dużo trudniej mi się tam czegoś szuka niż w Teleskopach. Zresztą, to nie ma ładnie wyglądać (a przynajmniej nie jest to najważniejsze), tylko ma się z tego wygodnie korzystać.
  6. Pojedyncza kamera monochromatyczna i zmiana filtrów? Nawet na Google Maps można trafić takie kwiatki (może nieco mniej wyraźnie, ale widać przesuniecie kolorów), o np. w Kołobrzegu: https://www.google.com/maps/place/Kołobrzeg/@54.1676962,15.5306515,201m/data=!3m1!1e3!4m5!3m4!1s0x470015982cc2571f:0x34ab029cff14c00d!8m2!3d54.1759173!4d15.5832667
  7. Gościu, Ty nie masz kompletnie pojęcia o czym piszesz, więc weź już przestań powtarzać te swoje farmazony, zapoznaj się z materiałem źródłowym, dokształć się, przeproś i wyjdź. Np. Saturn V ważył 3.000 ton i jakoś wystartował i poleciał na zwykłej nafcie.
  8. Z tych trzech, to ja bym wybrał tego Celestrona. Ale to ja.
  9. Fajnie by było jeszcze porównać 540x20s, co powinno, przynajmniej w teorii, dać taki efekt jak 60x60s. Ewentualnie - można porównać 180x20s z 20x60s i sprawdzić ,czy faktycznie tak to wychodzi (w sensie, że jak czas pojedynczej klatki jest trzy razy krótszy, to trzeba sumarycznie zebrać trzy razy więcej materiału).
  10. Tak formalnie tylko - jeśli mówimy o końcowej cenie sprzedaży (tej, którą płaci klient), to VAT stanowi 18,7%. Akurat też się zajmuję tzw. e-commerce, więc niestety wiem jak to działa. Robię co mogę, żeby zarabiać jak najwięcej, jak najmniej pracując i do tego co wyżej napisałem dążę (ale śmiesznie to słowo wygląda, jak się je napisze ) - ale wychodzi różnie. Ludziom się wydaje, że jak sklep sprzedaje coś za stówę, to na czysto ma z tego ze 70zł - pamiętam, że kiedyś z jedną koleżanką taką rozmowę prowadziłem na ten temat i była bardzo zdziwiona, że to tak nie chce działać
  11. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby dla Delty w ogólnym rozrachunku korzystniejsze były te twoje zakupy w Teleskopach - choćby z tego powodu, że wtedy i tak coś na tym pośrednio zarabiają, a przynajmniej nie mają kosztów związanych ze sprzedażą konsumencką, które wcale nie są niskie. Poza tym - jak już wyżej Adam napisał - nikt pod pistoletem nie trzyma, nie musisz u nich kupować, jeśli cena (czy cokolwiek innego) Ci nie odpowiada. Ale weź pod uwagę fakt, że to, że tak bezproblemowo obsługują reklamacje wynika m.in. z tego, że mają wysokie ceny detaliczne. Gdyby sprzedawali niemalże po kosztach, to gwarantuję, że nie byliby wcale tej materii tak przyjaźni konsumentom, bo po prostu nie byłoby ich na to stać. Coś za coś, możesz tę wyższą cenę traktować jako swego rodzaju ubezpieczenie. Delta to nie jest to instytucja charytatywna, tylko przedsiębiorstwo nastawione na zysk - i nie jest to żadna pazerność, nie ma w tym fakcie niczego złego; taki jest nadrzędny cel działania każdego przedsiębiorstwa - przynosić zysk. A, jeszcze jedno - nie wiem czy masz świadomość, ale 1/3 końcowej ceny sprzedaży detalicznej to podatki (zakładając, że towar sprzedawcy rośnie na drzewach i nic za niego nie płaci - bo realnie podatek stanowi mniejszą cześć, ale jest kosz zakupu/wytworzenia, nie mówiąc już w ogóle o innych, niezwiązanych bezpośrednio z samą sprzedażą kosztach). Nie wiem jak do tego tematu podchodzi Delta, ale ja prowadząc działalność gospodarczą wychodzę z założenia, że jej głównym beneficjentem nie powinien być skarb państwa, bo to nie skarb państwa odwala całą robotę, tylko ja.
  12. Jeśli Delta sprowadza towar od Baadera jako oficjalny dystrybutor, to znaczy, że sprzedaje go potem (hurtowo) do innych sklepów w kraju. Gdyby mieli zbyt niską marżę w detalu, to żaden sklep by tego towaru od nich nie kupił, robiliby wtedy konkurencję swoim własnym hurtowym klientom i straciliby w efekcie, podejrzewam, niemały pieniądz. Sprzedaż detaliczna to dla Delty, przynajmniej w przypadku produktów Baadera, po prostu bonus; głównie zarabiają na sprzedaży hurtowej. Ot i cała tajemnica.
  13. Statek miałby ważyć dziesiątki tysięcy ton. Więc w czym problem?
  14. Tak, tak, na pewno naukowcy i inżynierowie, którzy to wymyślili, znali się na tym dużo gorzej od Ciebie i nie wiedzieli jak działają amortyzatory i jakie są ich fizyczne ograniczenia. Koło 17 minuty jest mowa o problemach zwiazanych z amortyzacją i tym jak zostały rozwiązane. Zresztą polecam cały filmy - zawiera nie tylko rozmowy z twórcami projetku, ale też archiwalne nagrania z testów.
  15. Z przyspieszeniem 1g osiągnięcie 0,1 prędkości światła zajęłoby jakieś 36 dni, 0,5 c - około pół roku (nawet z uwzględnieniem efektu relatywistycznego, który przy tej prędkości jest jeszcze bardzo mały). A prędkości światła nie da się osiągnąć w ogóle. Pół roku rozpędzania, dziesięć lat lotu i pół roku hamowania - i dolecieliśmy do najbliższej gwiazdy. A co do przeciążeń powstających przy użyciu napędu atomowego - słyszałeś kiedyś o amortyzatorach? Bo ci co to wymyślili - słyszeli.
  16. To nie działa tak, jak Ci się wydaje, że działa; a ta atomówka to nie byłaby taka, jak zrzucona na Hiroszimę, tylko specjalnie do tego celu skonstruowana. Nie musisz mi wierzyć na słowo, wrzuciłem wcześniej dwa linki, można tam sobie poczytać i zobaczyć jak miałoby to wyglądać, ale nawet na angielskiej Wiki jest ładnie to opisane: https://en.wikipedia.org/wiki/Project_Orion_(nuclear_propulsion)#Sizes_of_Orion_vehicles W sumie to zabawne - przecież ten temat wymyśliły jedne z najtęższych głów swoich czasów i bez wątpienia eksperci w tej dziedzinie, ale zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie wiedział lepiej
  17. Jeśli pytasz o pulsacyjny napęd atomowy, taki jak z projektu "Orion" - to impuls właściwy mógłby wynieść nawet 5000 - 6000s. Dla porównania - np. Raptor (jeden z wydajniejszych współczesnych "klasycznych" chemicznych silników rakietowych, zasilany metanem) produkowany przez Muska ma, w konfiguracji do działania w próżni, 380s. Silniki jonowe mogą być równie wydajne jak napęd atomowy, a nawet wydajniejsze - ale ich ogromną wadą jest bardzo mały ciąg. Z kolei "Orion" ma ciąg właściwie nieograniczony - wystarczy po prostu nieco mocniejsza atomówka, co jest bardzo proste do osiągnięcia - do tego im moc bomby większa, tym koszt jednostkowy i wydajność wyższa.
  18. Wcale nie bajka, Szuu Ci ładnie piętro wyżej napisał o co chodzi. Sama bombka byłaby co do zasady działania nieco podobna do konwencjonalnych ładunków kumulacyjnych - większość energii byłaby skierowana w kierunku statku, na płytę pancerną zamocowaną na potężnych amortyzatorach. Taki trochę jednosuwowy, atomowy silnik spalinowy z otwartą komorą spalania, w którym tłokiem jest właściwie cały statek kosmiczny https://web.archive.org/web/20120725080421/http://www.dtic.mil/cgi-bin/GetTRDoc?AD=ADA306631&Location=U2&doc=GetTRDoc.pdf https://web.archive.org/web/20060103021446/https://ntrs.nasa.gov/archive/nasa/casi.ntrs.nasa.gov/19770085619_1977085619.pdf
  19. Już w latach pięćdziesiątych opracowano napęd, który nadawałby się do lotów międzygwiezdnych i, co ważniejsze, był możliwy do zbudowania w oparciu o technologię tamtego czasu - mówię o projekcie "Orion" (którego to jednym z pomysłodawców był nota bene nasz rodak Stanisław Ulam). W skrócie chodzi o to, żeby za rufą statku odpalać niewielkie ładunki jądrowe i energię wybuchu wykorzystać jako źródło napędu. Brzmi jak fantazja szaleńca, ale działa (przeprowadzono testy z wykorzystaniem konwencjonalnych, chemicznych ładunków wybuchowych - no i po prostu to działa), jest przynajmniej kilkanaście razy bardziej wydajne niż dzisiejsze silniki rakietowe (wydajniejsze nawet niż silniki jonowe, a przy tym mogłoby generować dużo większy ciąg), a do tego bardzo ładnie się skaluje w górę i byłoby stosunkowo tanie. Z jego wykorzystaniem dałoby się dolecieć do najbliższych gwiazd w ciągu kilkudziesięciu lat, więc gdyby nie zarzucono prac nad projektem (jedną z głównych przyczyn było podpisanie porozumień o ograniczeniu prób jądrowych), to być może właśnie docierałyby do nas pierwsze zrobione z bliska zdjęcia planet krążących wokół Proximy. Tak więc wysłać sondy do gwiazd jesteśmy w stanie już dziś, to tylko kwestia pieniędzy i dogadania się. Do wysyłania ludzi oczywiście brakuje jeszcze bardzo dużo, ale też obecnie właściwie nie ma takiej potrzeby. Jeżeli jednak kiedyś się taka potrzeba pojawi, to i sposób się znajdzie.
  20. Nie Potrzebujesz jeszcze jakiegoś teleskopu i aparatu
  21. W uproszczeniu zasada jest taka, że należy pomnożyć rozmiar piksela w mikrometrach przez 5 - 6 i to da nam światłosiłę (czy dokładniej - liczbę przesłony) wymaganą do osiągnięcia maksimum zdolności rozdzielczej. Tylko wtedy oczywiście pomijamy tu zupełnie takie rzeczy jak seeing, czas naświetlania itp. Zobacz sobie np. tutaj:
  22. Nie wiem czy to będzie dla ciebie satysfakcjonujące pod względem jakości, ale jeśli dysponujesz zwykłym kitowym Barlowem Sky-Watchera - po wykręceniu soczewki można do tego co zostanie przykręcić w jej miejsce filtr 1,25". Na pewno sprawdzi się to jako tymczasowe rozwiązanie, póki nie znajdziesz czegoś sensowniejszego. Można też spróbować z jakimś sensowniejszym Barlowem tego kalibru.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.