Skocz do zawartości

Loki

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 047
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Loki

  1. Canon jako kamera główna może zostać na wieki, wieków. Sam fotografuję Canonem i to moja docelowa "kamerka." Sęk w tym, że Twój główny teleskop ma ogniskową 1000mm. Taka ogniskowa wymaga dokładnego prowadzenia, którego kolorowa kamerka guidująca, moim zdaniem, nie zapewni. Lepiej kupić "docelową" kamerkę guidującą czyli w wersji mono. Nie musi być droga ale z moich doświadczeń wynika, że musi być monochromatyczna.
  2. Doszedłem do takich wniosków, bo nic innego mi do głowy nie przyszło. Jedyna zmiana w setupie to inna kamerka. Wcześniej używałem Oriona DeepSky w wersji bodaj pierwszej. Kształtem i wagą jest bardzo zbliżona do Atika Titan, więc rozkład masy się praktycznie nie zmienił. Na czułość nie narzekałem, jakość sygnału poprawiałem chłodzeniem. Po zmianie, ten sam setup zaczął pracować 5x dokładniej. Stąd taka teoria. W zasadzie, kogo bym (z doświadczonych kolegów) nie zapytał, wszyscy głową kręcili, że kolor na guidingu to nie najlepszy pomysł. Empirycznie stwierdziłem, że mają rację, a czy teoria słuszna? Może ktoś mądrzejszy głos zabierze.
  3. A propos przeglądania starych fotek. Dzisiaj siedziałem nad starym materiałem. Zauważyłem dwa obiekty, które przeszły przez kadr. Na klatkach po 120 sekund pierwszy obiekt zostawiał ślad krótki, na kilkanaście pikseli, drugi był ze cztery razy dłuższy. Na satelitę ślady są krótkie. Satelita w ciągu dwóch minut przeleci spory kawałek. Kosmiczne (ludzkie) śmieci też są raczej na niskich orbitach. Prawdopodobnie to jakieś asteroidy. Czy są jakieś strony, na których laik da radę sprawdzić co to mogło być?
  4. Zgodzę się, że nie wiesz. Brałeś pod uwagę, że to nie strach tylko doświadczenie? Guding z kamerą kolorową działa, bo musi. Kolorowa czy nie - zdjęcia robi. Problemy zaczynają się gdy walczysz o dokładność prowadzenia. Atmosfera sprawia, że gwiazdki na niebie migoczą. Prawda? Co gorsza, migoczą kolorowo. Maska na matrycy wychwytuje te kolorki i przesuwa obraz gwiazdy. Niewiele, o pół piksela lub mniej, ale przy skali rzędu 9 arcsec/pixel (czyli przy szukaczo-guiderze) przesunięcie o 1/2 piksela to skok o prawie 5 sekund kątowych. To bardzo dużo. Wiem, co mówię. Używałem kolorowej kamery do guidingu (z niewiedzy i głupoty). Dwa lata zmarnowałem na walkę z dokładnością prowadzenia, bo nie mogłem zejść poniżej +/- 5 arcsec. W tym roku kupiłem kamerkę mono i dokładność skoczyła pięciokrotnie, do poziomu +/- 1 sekunda.
  5. O najważniejszym zapomniałem. Gdy niebo było już jako, takie jakość prowadzenia miałem na poziomie +/- 1 sekunda łuku. Szału nie ma, ale moja skala to 3,3 arcsec czyli jest szansa na mniejsze gwiazdki. W terenie spodziewam się ciut lepiej, bo znikną zakłócenia wprowadzane przez budynek oddający ciepło. Najważniejsza konkluzja. Empirycznie stwierdziłem, że kamera kolorowa nie nadaje się do guidingu. Niby to oczywistość, ale całkiem niedawno czytałem na forum, że ktoś wpadł na taki genialny pomysł. Zresztą mój wcześniejszy zakup też był konsultowany. Moim zdaniem wcale nie chodzi o to, że maska Bayera powoduje, że czułość matrycy spada - nigdy nie miałem problemu ze znalezieniem gwiazdki guidującej. Wydaje mi się, że głównym problem jest fakt, że gwiazdki do nas mrugają (atmosfera) i często mrugają różnymi kolorami. Maska Bayera te mrugnięcia wyłapie i nieznacznie przesunie rozkład światła między pikselami. To wystarczy, żeby guiding zareagował.
  6. Odradzałbym. Utrudnisz sobie dzienną fotografię i znacząco uszczuplisz wartość aparatu przy odsprzedaży (za własną kasę to zrobisz ) Wróć do tematu gdy w Twoim portfolio będzie kilka udanych astrofotografii i zaczniesz odczuwać ograniczenia aparatu. Na niebie jest sporo obiektów, które nie wymagają modyfikacji. Andromeda, pyły Cefeusza, Plejady i sterty, sterty innych z M42 w Orionie włącznie. Nie psuj własnego sprzętu, za własne pieniądze zanim nie zaczniesz być choć trochę astrofotografem.
  7. Krotka aktualizacja połączona z ciekawostką. Pogody u mnie za buca nie było, ale przydarzyły się dwie noce kiedy było widać gwiazdy. Do zdjęć się nie nadawały, wysoki cirrus i niższe chmurki przechodzące przez całą noc, ale do testów guidingu w sam raz, bo żal dupy nie ściskał. Nakombinowałem się jak koń pod górę i chyba w końcu wygrałem. "Chyba" bo potwierdzę na 100% po pierwszej udanej sesji zdjęciowej. Sesja balkonowa zakończyła się sukcesem. Nie będę opisywał poszczególnych komibnacji alpejskich. Przez większość czasu skłaniałem się, że to coś w laptopie blokuje Maxim-a, przez co cierpi guiding, ale przeniosłem maszynę wirtualną na inny komputer i udało się potwierdzić, że tam także problem występuje. W akcie rozpaczy, rzutem na taśmę zainstalowałem najświeższą wersję ASCOM. No i "szczał w dziesiątkę". Od tego momentu żadne zawieszenia nie wystąpiły. Urządziłem testową sesję foto i to jest ta ciekawostka. A było tak: Jak wspomniałem, po odstawieniu sztuk przeróżnych na laptopie postanowiłem się przełączyć na komp stacjonarny. Chwilę to trwało. Trzeba było przekopiować plik maszyny wirtualnej, odpalić, dokonfigurować, kabelki przełączyć. Było pewnie z pół godziny zabawy. W międzyczasie niebo zasnuły chmury. Szlag mnie trafił, ale sprawdziłem, że jeszcze jedna dziura będzie. Poczekałem i podczas tejże dziury potwierdziło się, że problem w sofcie, a nie w sprzęcie. Przepiąłem kable na laptopa, zrobiłem instalację ASCOM-a i chciałem sprawdzić, ale dziura się skończyla. Chmury, chmury i jeszcze raz chmury. Tym razem na sat24 nadziei już nie było. Żadnych dziur, ale chmury miały być dosyć cienkie, a Titan to podobno czuła kamera. Przestawiłem montaż na Sadr (a raczej tam gdzie Sadr powinnna być, bo chmury były na niebie). Faktycznie, Atik widział gwiazdę przez chmury. Zacząłem guidować, bo nie chodziło mi o dokładność, tylko o obserwację czy będzie się przywieszać. Żeby przebić się przez chmury, bywały momenty, że czas guidowania podnosiłem do 30 sekund Chmury były różnej grubości, a Sadr jest jasny, z czasami guidngu zjechałem w końcu do 1 sekundy. Nie miałem żadnych zawieszeń, ale wypadało jeszcze sprawdzić, czy świecenie klatek na Canonie i transmisja zdjęć do kompa nie wygeneruje zawieszeń. Odpalilem więc sesję zachmurzonego nieba. Canon był całkiem ślepy - nie widział nic poza chmurami, a Atitk Titan cały czas sprawnie guidował. A potem wbrew obrazkowi z sat24 udało się poguidować na gwieździe o bardziej typowej jasności i nawet trochę materiału zebrać, ale kiepskiej jakości. Końkluzja: Trzeba kombinować do skutku. Nie daję wiary, że nieznacznie starszy ASCOM zrobił taką różnicę. Raczej w grę wchodziła jakaś nadpisana wspólna biblioteka. No i warto było pomęczyć się przez chmury, bo jest szansa, że pogodnej nocy nie zmarnuję na ustawienia setupu.
  8. Nie wiem, czy to potrzebne, żeby tak się męczyć. Nie miałem żadnych problemów z kalibracją 2Stars. 11 kliknięć w lewym górnym rogu. Tyle samo w prawym dolnym. Stack bez problemu, alignacja poprawna. Nawet coś zaczyna się pojawiać: A tutaj wycinek stacka w powiększeniu:
  9. Albo przez wskazaniem dwóch gwiazdek. Trzeba chwilę pokilkać, ale zero błędów alignacji.
  10. Marcin, Czy to taki jasny obiekt, a może to zasługa modowania? Jakim cudem w dwie godziny wyciągnąłeś tak pyły? A może to zasługa obiektywu? Robiłeś pewnie na 2.8. Na f5.6 potrzeba jakieś 8 godzin.
  11. Filtr Ha w połączeniu z maską Bayera wydaje się być słabym pomysłem. Nie próbowałem, zero doświadczeń, ale zdaje się, że tylko co czwarty piksel zbierze światło.
  12. Camera obscura też nadaje się do astrofotografii, a jednak miałbym opory aby ją polecać. Podobnie z kompaktem. Da się. Ale kompakt nie ma żadnych (poprawcie mnie jeśli się mylę) cech, które by zachęcały do użycia w astro. Obawiam się, że na tym forum nie znajdzie się nikt, kto poważniej zajmował się astrofotografią kompaktami. Należałoby szukać modeli ze stosunkowo jasnym, ale bardzo dobrym obiektywem. Koniecznie z możliwością zapisywania do RAW-ów, najlepiej takich, w których producent nie grzebie. Obiekty musi być wolny od wad, w szczególności aberracja chromatyczna i koma. Dobre zdjęcie będzie wymagało bardzo dużo materiału, żeby pozbyć się szumu. Maleńkie piksele matrycy nie ułatwią prowadzenia, nawet przy stosunkowo krótkich ogniskowych skala będzie już dość wymagająca.
  13. Jestem prawie pewien, że dla Canonów M jest przejściówka na bagnet EF, więc dostęp do dobrej optyki jest. W zasadzie należałoby zacząć od pytania co kolega chce fotografować. Wybór aparatu do dziennej fotografii powinno się zaczynać od sprawdzenia jakie szkła będą fotografa interesować, co oferują poszczególne systemy i w jakiej cenie. Wybór do astrofotografii jest prosty: Canon Szkoda sobie dupę czym innym zawracać. Astro jest wystarczająco trudne bez komplikacji typu nieznany system, jak tym sterować, jak bardzo grzebią w rawach itp.
  14. Nie mogę tego pojąc, że projektanci walczą o niski PE w dupie mając precyzję ustawienia polarnej. Przecież od tego trzeba zacząć, żeby móc wykorzystać potencjał niskiego PE.
  15. Co mnie zmartwiło, bo chętnie poczytałbym o jednoznacznym rozstrzygnięciu spekulacji o działaniu/niedziałaniu EmDrive
  16. Zastanawiałem się, czy nie przyłączyć się do projektu, ale doszedłem do wniosku, że skoro nie wyszedłem jeszcze z astrofotograficznego przedszkola - nie mógłbym powiedzieć, że jestem autorem zdjęcia. Czułbym się jak technik, który przeprowadził obróbkę powierzonego materiału. Trzymam kciuki za naprawę prowadzenia setup-u.
  17. I nie będzie testować napędu EmDrive: http://cannae.com/cubesat-mission-clarification/ Wcale bym się nie zdziwił, gdyby nigdy, nigdzie nie poleciał. 80% tego typu zapowiedzi kończy się na newsie.
  18. Moim zdaniem termin "tani, ale dobry obiektyw" jest wewnętrznie sprzeczny. Nie ma takich. Nawet stare modele, jeśli dobre, są relatywnie drogie bo popyt nakręci cenę. Bywa, że wiekowe, ruskie szkiełka kosztują powyżej 1000 zł właśnie z tego powodu. Z drugiej strony, taka inwestycja jest bezpieczna. Duża szansa, że w razie sprzedaży nie stracisz ani złotówki. Astrofotografia piekielnie dużo wymaga od optyki. Najbardziej boli aberracja chromatyczna i koma. Nie daj się zwieść radom, że aberrację można usunąć w trakcie obróbki. Można pozbyć się kolorku, ale nie przywróci się punktowości gwiazd. Łatwiej pozbyć się komy, kadrując narożniki, choć jeśli wada duża, stracisz 50% kadru IMHO: Jeśli lustrzanki mają służyć tylko astrofotografii, można pokusić się o tani obiektyw na początek. Minimalizacja ryzyka. Mało inwestujesz a masz mnóstwo do nauki (obróbka). Na szczęście masz matrycę APS-C więc najgorsze wady narożników Cię ominą. Jeśli po opanowaniu obróbki pojawi się ochota na więcej, sięgniesz po lepszy obiektyw. Jeśli aparaty pracują także w dziennym świetle, warto od razu kupić dobre szkło. Co to za przyjemność focić kiepskim?
  19. Słabsza część w zasadzie zniknęła. Szkoda, bo dodaje głębi. Ale nie chcę marudzić. Obydwie mi się podobają, najbardziej lewa połówka z ostatniego i prawa z przedostatniego
  20. Pierwsza i ostatnia wersja - obydwie ładne. Może spróbuj jeszcze pośrodku, czyli pyły odrobinę ciemniejsze, ale nie tak ciemne jak na astronomiczno-poznawczej (szczególnie te słabe - tam są ciut zbyt ciemne).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.