Skocz do zawartości

Automatyka astrofotografii, zdalne sterownie


Adam_Jesion

Rekomendowane odpowiedzi

Drogi Cygnusie, nie czepiałbym się, gdyby nie to:

 

"Właściwie wszyscy mieliby się zgodzić z tezą Założyciela wątku, jeśli nie chcą być pouczani. Tylko... "

 

bo co niby znaczy ten średnio grzeczny przytyk? Ale w sumie, rozumiem dlaczego to napisałeś:

 

"Bardzo się cieszę, że nauczywszy się na własnym podwórku robić astrofoto amatorskie, nijako wprawiony na symylatorach, Jesion ZMIENIŁ KONKURENCJĘ i teraz robi Astrofoto z innego kontynentu."

 

Ten fragment dobitnie świadczy o tym, że albo nie przeczytałeś moich postów, albo zwyczajnie ich nie zrozumiałeś. Czy powinienem pisać krótsze posty? Czy dlatego ich nie czytasz?

 

Poza tym, zgadzam się z tobą w 100%, co zresztą wyraźnie napisałem we wcześniejszych postach.

 

To kolejny twój post w "moim kierunku", który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Zastanawiam się, z czego to wynika? Po prostu czepiasz się jakiegoś fragmentu, wyrywasz go z kontekstu i równo mnie skalpujesz.

 

Proszę o wskazanie postu, cytatu, gdzie niby zamieniłem pasję focenia sprzętem w ogródku na sprzęt w Australii? Czy naprawdę tak trudno zauważyć, że cały ten wątek jest pewną prowokacją, mającą pokazać, jak różne jest pojmowanie astrofotografii?

 

Dlatego jeszcze raz proszę: chcesz mnie oceniać, zapoznaj się najpierw z moimi postami - całymi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie mam żadnego doświadczenia w astrofoto ale moje zdanie jest takie że , jeśli ma ktoś możliwości i checi korzystania z takich odległych teleskopów to jest to jak najbardziej pozytywna sprawa ponieważ

 

daje nam to nowe doswiadczenia jest to jakaś forma rozwoju tej dziedziny . to tak jakby krytykować kogoś za wycieczkę do np. egiptu czy innego kraju, przecież mamy swoje krajobrazy swoją kulturę PO CO nam inne. tam mamy mozliwość poznania innej kultury tu mamy możliwość poznania innej "techniki"

 

sądzę że racja jest po stronie Adama który w żaden sposób nie krytykuje "konwencjonalnego" astrofoto a swoimi poczynaniami otwiera przed nami nowe możliwości i perspektywy i chwała mu za to

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie mam żadnego doświadczenia w astrofoto ale moje zdanie jest takie że , jeśli ma ktoś możliwości i checi korzystania z takich odległych teleskopów to jest to jak najbardziej pozytywna sprawa ponieważ

 

daje nam to nowe doswiadczenia jest to jakaś forma rozwoju tej dziedziny . to tak jakby krytykować kogoś za wycieczkę do np. egiptu czy innego kraju, przecież mamy swoje krajobrazy swoją kulturę PO CO nam inne. tam mamy mozliwość poznania innej kultury tu mamy możliwość poznania innej "techniki"

 

sądzę że racja jest po stronie Adama który w żaden sposób nie krytykuje "konwencjonalnego" astrofoto a swoimi poczynaniami otwiera przed nami nowe możliwości i perspektywy i chwała mu za to

 

To nie jest tak, że te możliwości teraz się przed nami otwierają one były od dawna, kiedyś dostępem on-line do swoich teleskopów dzieliły się obserwatoria (Tak właśnie robiłem z Sabadell i San Fernando - mogłem użyć ich teleskopów a robiłem im w zamian efemerydy), potem zaczęły powstawać sieci edukacyjno-naukowe takie jak nie istniejący już WSSTN czy LCOGT czyli Faulkes Telescopes, o którym to programie wspomina Cygnus (program obecny też w Polsce - sam korzystam, zresztą program cały czas się rozwija od kiedy ma dużo wspólnego z google), potem powstawać zaczęły sieci komercyjne, gdzie każdy może kupić czas i zrobić nawet 100 zdjęć M13. Dla mnie wielokrotnie dostęp zdalny był dużym ratunkiem o "funie" nie wspomnę.

Choć wolałbym mieć również częstszy fizyczny dostęp do tego sprzętu.

Edytowane przez Pawel_Maksym
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się zastanawiam, czy takie zdalne robienie zdjęć nie należałoby już nazywać "zlecaniem robienia zdjęć" i oddzielić je w procesie tworzenia efektu końcowego od obróbki?

Przyznaję, że granica między "wykonaniem" a "zleceniem" jest płynna, bo równie dobrze można wtedy mówić, że zlecam robienie zdjęć komputerowi podłączonemu do mojego domowego obserwatorium.

 

Ale popatrzcie do czego taka zdalna fotografia prowadzi. Niewątpliwie prędzej czy później będzie można wynająć czas na robienie zdjęć na sondach międzyplanetarnych. Czy takie "zlecenie", choćby i jak najbardziej przeze mnie sterowane, zrobienia na przykład zdjęć Saturna przez Cassiniego będzie moją astrofotografią?

 

Zwolennicy autorstwa takich zdalnych zdjęć powiedzą - a co z obróbką? Przecież jest jak najbardziej autorska, skoro można skopać nawet takie sesje z Nowego Meksyku? No tak, ale czy sama obróbka nosi znamiona pracy autorskiej? Można przecież dostać gotowe naświetlone przez kogoś innego pliki do obróbki i zrobić ją po swojemu. Kto wtedy jest "demiurgiem" takiego końcowego zdjęcia-efektu? Operator teleskopu w NM, gość od obróbki końcowej, a może konstruktor teleskopu - inżynier w firmie XY? A może to tylko obróbka jest autorska?

Mówimy oczywiście cały czas o pozanaukowej astrofotografii.

 

Na koniec jeszcze przytoczę anegdotkę. O tym, czym kiedyś w sposobie pracy zawodowcy różnili się od amatorów. A co, jak widać po tym wątku, coraz bardziej się zaciera. Otóż pod koniec lat 70. bywałem często w planetarium i obserwatorium w Grudziądzu. No i przy okazji seminarium, które później stało się ogólnopolskim (OMSA) byli u nas astronomowie naukowcy z Torunia. Pamiętam nazwiska, ale nie będę może dawał. Po imprezie zostaliśmy jeszcze w gronie organizatorów i jurorów na krótki pokaz nieba. A, że to centrum miasta, na patelnię poszedł Saturn. My młodzi licealiści, jak zwykle byliśmy rozanieleni widokiem planety. Ale ku naszemu zaskoczeniu zawodowcy cieszyli się chyba bardziej od nas. Po krótkiej rozmowie okazało się, że nie widzieli na żywo Saturna od paru lat. A ich praca to tylko nudne zbieranie danych. No i, jak oni nam amatorom zazdroszczą... Właśnie tego wszystkiego co jest w astronomii pierwotne i nie polega tylko na zlecaniu pobierania danych.

 

Minęło od tego czasu prawie 30 lat i teraz widzę, że dla wielu amatorów esencją hobby jest "nudne zbieranie danych". Oczywistym jest, że jedna i druga "nuda" służą innemu celowi. U nas względom czysto estetycznym, u nich głównie poznawczym. Oni uprawiają nudę zawodowo i jak widać nie zatracili pierwotnej radości z Kosmosu. Obyśmy my również nie zatracili się w nudzie tworzenia dzieł estetycznie perfekcyjnych, gdy "niebo gwiaździste nad nami"...

Pozdrawiam

Piotr

Oczywiście ten post nie jest ani za ani przeciw czemukolwiek. Ot takie "michałki" pana w średnim wieku :szczerbaty:

Edytowane przez Lampka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

khem, czy naciśnięcie spustu w moim aparacie to przypadkiem nie będzie podpadac pod pojecie "zlecenia" ? No bo ja tylko wciskam spust, aparat sam dobiera czułość , przesłone, ustawia ostrość...

 

Oj, coś chyba nie bardzo.

 

;)

 

Pozdrawiam.

W pełnym automacie ustawień, kiedy polegasz wyłącznie na sofcie aparatu, to trochę tak jest. Ale kto używa automatycznych ustawień w astrofotografii? U nas to jest "zlecenie", ale wspomagane.

No właśnie... Dlatego dałem to "zlecenie" w cudzysłów. Ale przyznasz, że między naciśnięciem spustu migawki a klawisza "Enter" wielkiej różnicy nie ma. :szczerbaty:

Edytowane przez Lampka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem o co się tu szarpać trzeba się cieszyć, gdybym tylko miał odpowiednie fundusze to chętnie bym skorzystał z takich usług i to nie dla astrofoto ale np. dla zobaczenia komety która akurat po drugiej stronie naszego globu daje wspaniały pokaz.

Czy są obserwatoria gdzie można np. oglądnąć "na żywca" przez net :D dany obiekt przy parametrach dających obraz zbliżony do naturalnego?

 

edit. Lampka :Beer: mądrze prawisz.

 

edit2. Wiadomo, jak w każdej dziedzine w astrofoto też istnieje ta nitka konkurencji. Dla mnie to jest tak że odpowiednia informacja pod fotką rozwiązuje sprawę - nawet jeśli będzie to fotka z sondy międzyplanetarnej. To czy dana informacja będzie i czy będzie prawdziwa świadczy poprostu o szacunku dla innych zapaleńców astrofotografów na świecie.

 

edit3. Dla mnie astrofotografia jest jak najbardziej spersonalizowana. Tyczy się konkretnej osoby a więc podziwiając fotkę podziwiam zarazem sama osobę za wkład jaki trzeba było włożyć w zgromadzenie sprzętu, znalezienie miejscówki ( w tym też płacenie za wynajmowanie zdalnych obserwatoriów), czasu na zarwane nocki, siedzenie przy kompie i składanie surowych klatek, za wyobraźnię i umiejętnosci które kształtuja końcowy obraz jaki się nam pokazuje.

Dlatego powtarzam to co napisałem powyżej "To czy dana informacja będzie i czy będzie prawdziwa świadczy poprostu o szacunku dla innych zapaleńców astrofotografów na świecie."

 

amen :D

mariusz

Edytowane przez mario2005
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem o co się tu szarpać trzeba się cieszyć, gdybym tylko miał odpowiednie fundusze to chętnie bym skorzystał z takich usług...

 

Pewnie, że nie ma co się gardłować. Są możliwości trzeba z nich korzystać. A kto myśli inaczej niech wyłączy obraz z kamerki, gdy rozmawia z kimś bliskim przez Skypa. Bo to w końcu nie ja "widzę" tylko "zlecam" widzenie jakiemuś urządzeniu. :szczerbaty:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się wydaje że automatyzacja wcale nie obdziera astrofotografii z uroku, tylko ją ubogaca, ale mam tu na myśli wyłącznie samodzielnie zbudowane, lub zaprojektowane obserwatorium. Nie każdy jest tak utalentowanym by zbudować wszystko samemu, ale satysfakcja jest taka sama, zarówno u posiadacza skromnego teleskopu z zenitem jako rejestratorem, jak i u np. Jacka Pali, bo każdy wyznaczył sobie jakis cel ktory udało mu się zrealizować i o to chodzi. W głębi duszy kazdy z nas marzy o takim przydomowym obserwatorium, gotowym w każdej chwili do dzialania, tylko wielu nas na to nie stać. W dobie stosowania filtrow wąskopasmowych astrofotografia radzi sobie z LP w miastach i prawdę powiedziawszy to jest jej przeznaczenie(na czułym monoczipie) Na przysłowiową wieś jeździć jeszcze będą skromni posiadacze lustrzanek cyfrowych, jak ja. Wczoraj porównałem sobie własną fotkę rejonu NGC1893 z materiałem Jesiona i Tiamata i owszem zidentyfikowalem gwiazdy, lecz mgławicy ani śladu.

Edytowane przez lemarc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kaluzny_m

Jak Wam się podoba moje autko ? Dwa lata temu nabyłem je na dwa dni i pojeździliśmy po zameczkach wokół Wiednia i w Czechach. Super sprawa, nawet nie wiecie jak się człowiek może dowartościować jeżdżąc taką furą :)

 

Było drogo, ale wrażenie jakie zrobiłem na znajomuch było bezcenne.....

 

 

 

chyba nie zrobiłem źle mówiąc, że to moje B) ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, wracam z moim poprzednim pytaniem:

Jak ktoś na zlocie pozwoli nam zrobić zdjęcie swoim sprzętem, sterowanym z laptopa, ale będziemy sobie siedzieli pół metra od teleskopu, to zdjęcie będzie nasze, czy jego? W sumie zrobione jego sprzętem, a nam pozwolił dotykać tylko laptopa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kaluzny_m

powiem Wam tak, formalnie zdjęcia robione na wynajętych telepach są własnością ludzi którzy zapłacili za godziny na tym sprzęcie. Nie ma co do tego wątpliwości. Problem nie leży jednak w tym czy to jest dobrze czy złe, czy się tak powinno czy nie.

 

Ciekawe komu więcej satysfakcji przyniesie zrobienie zdjęcia - czy kolesiowi który zarwie pół nocki - a przedtem pół roku na dopieszczanie swojego zestawu, czy kolesiowi który właśnie postanowił wynająć sobie kilka godzinek bo przecież tak jest łatwiej.

Dla mnie to jest czysty fun a nawet momentami adrenalinka. Jak się komuś podoba ślęczenie przy kompie na wynajętym zestawie w domu, w kapciach i z "Klanem" w tle: ok - jego sprawa. Dla mnie to jak ciachanie lizaka przez szybe, albo cyckanie landrynki w folijce :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale tutaj nie o to chyba chodzi. Jak będę miał szanse na zrobienia danego zdjęcia za pomocą sprzętu, który jest w moim zasięgu finansowym to po co płacić za wynajęcie sprzętu i tracić trochę radochy? Ale nie wszystko damy radę zrobić sprzętem, na który nas stać, a ktoś może mimo wszystko zrobić takie zdjęcie.

Myślę, że problem zaczyna się kiedy robimy częste, długie ekspozycje. Wtedy po prostu szkoda czasu i pogody na stanie i czekanie aż się klatki wypalą. Jak naświetlamy godzinę materiału to nie ma problemu. W tym czasie sobie pooglądamy niebo przez drugi sprzęt i będzie fajna zabawa. Ale spędzić 5 godzin na zimnie, czekając na naświetlenie może być już mniej zabawne, szczególnie jak robimy to po raz któryś z kolei.

Na pewnym poziomie, zabawa przestaje pewnie być już taką czystą zabawą i bardziej zaczyna nam zależeć na wyniku niż na procesie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kaluzny_m

Z mojej perspektywy grzybu opowiadasz banialuki.

Oddał bym naprawdę wiele za to, żeby móc wokół nowiu co miesiąc, przez kilka nocek pojechać - poszukać obiektu na niebie i delektować się klatkami które trafiają do kompa. Przy okazji pewnie i trochę wynudzić, wymarznąć itp.

 

Równie dobrze bym mógłbyś powiedzieć ludziom którzy jeżdżą na motorach, że to bezsens. Wdycha się spaliny wprost z rury wydechowej jest głośno i wiatr wieje w oczy - kompletna paranoja !

No albo może powiedzieć komuś kto skacze ze spadochronem, że to kosztowne, niebezpieczne i można narobić w gacie ze strachu lub dostać zawału.

 

NIE: decydując się na rozwój w tej dziedzinie musisz wliczyć to w rachunek. Nie da się zrobić zdjęcia bez wielu godzin naświetlania, będziesz siedział na polu albo przy kompie. Przy swoim albo wynajętym zestawie, ale nie da się obejść w ten sposób samej technologii astrofotografowania.

Sam się przekonasz, czy większy fun to robić sprzętem który się samemu skonfigurowało, czy kupować godziny na super sprzętach.

 

Dam sobie uciąć głowę, jak już ktoś wspominał, że Adam nie sprzeda sprzętu, pewnie zrobi swoje obserwatorium i pewnie będzie je zdalnie obsługiwał.

 

To ciekawy problem i bardziej dotyczący natury człowieka niż sensu określonych działań - bo tak naprawdę jaki ma sens amatorska astrofotografia poza osiągnięciem własnej satysfakcji.

Z drugiej strony, chcemy posiadać fajne rzeczy, jeździć własnym a nie wynajętym autem, mieszkać we własnym mieszkanku a nie płacić komuś, wolimy w końcu sami jeść (a nie tylko czytać menu w restauracji), wyjeżdżać na wycieczki (a nie oglądać katalogi i Travel) itp. itd.

 

:)

Edytowane przez kaluzny_m
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że zdalne astrofoto na teleskopach z wykupionym czasem jest ok. Fajnie jest zrobić ładne zdjęcie.

 

Osobiście nie mam jednak zamiaru robić ani jednego zdjęcia tą technologią. Dlaczego? Ponieważ wiem, że nie będzie mnie stać na częste korzystanie z tej technologii. A jak raz z niej skorzystam i zrobię super fotkę, to czy będzie mi się chciało dalej robić słabe zdjęcia cienkim sprzętem? To by mnie raczej zniechęciło i trochę przygasiło pasję astrofotografii.

Edytowane przez skrzypas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że zdalne astrofoto na teleskopach z wykupionym czasem jest ok. Fajnie jest zrobić ładne zdjęcie.

 

Osobiście nie mam jednak zamiaru robić ani jednego zdjęcia tą technologią. Dlaczego? Ponieważ wiem, że nie będzie mnie stać na częste korzystanie z tej technologii. A jak raz z niej skorzystam i zrobię super fotkę, to czy będzie mi się chciało dalej robić słabe zdjęcia cienkim sprzętem? To by mnie raczej zniechęciło i trochę przygasiło pasję astrofotografii.

 

Z wielu tego typu teleskopów można korzystać za darmo ale nie do robienia "ładnych fotek", lub jak jest u mnie by nie marnować czasu tylko na fotki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem straszny konserwatysta i przeszkadza mi nawet fotka zrobiona w pełni na sprzecie kolegi :szczerbaty: ale tutaj myśle że nie ma czego potępiać pod warunkiem że tego typu fotki będą "specjalnie oznakowane" niczym genetycznie modyfikowana żywność ^_^ To całkiem inna dyscyplina jak ktoś napisał i osobiscie nie powiedzial bym znajomemu że to moje zdjęcie :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że zdalne astrofoto na teleskopach z wykupionym czasem jest ok. Fajnie jest zrobić ładne zdjęcie.

 

Osobiście nie mam jednak zamiaru robić ani jednego zdjęcia tą technologią. Dlaczego? Ponieważ wiem, że nie będzie mnie stać na częste korzystanie z tej technologii. A jak raz z niej skorzystam i zrobię super fotkę, to czy będzie mi się chciało dalej robić słabe zdjęcia cienkim sprzętem? To by mnie raczej zniechęciło i trochę przygasiło pasję astrofotografii.

 

I tu cię popieram. Ja gdym miał taką możliwość to mój telepek byłby już zbieraniną kurzu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak pisałem: dopóki równie ważny jak wynik, jest proces to nie widzę powodu wynajmowania sprzętu. Ale dla kogoś główne znaczenie może mieć wynik i nie ważne jest czy jest to zrobione na swoim czy wynajętym sprzęcie. To tak jak z rajdami samochodowymi: można kupić samochód, wynająć mechaników i cieszyć się, że jeździmy swoim autem. Do pewnego etapu jest to jedyne rozsądne wyjście. Ale poważne rajdy WRC opierają się o wynajęte ekipy razem z samochodami. I co, ktoś powie, że wygrana się wtedy nie liczy, bo auto nie było kierowcy?

Po prostu, w pewnym momencie osiągamy tak wysoki pułap cenowy za sprzęt, że po prostu taniej jest wynająć sprzęt, z którego korzystamy sporadycznie. Owszem, jak kogoś stać to sobie stawia obserwatorium wyposażone w super sprzęt i potem używa go kilka razy w roku i się cieszy, że się nie musi szarpać ze sprzętem. Ale wielu lubi pogrzebać w sprzęcie, samodzielnie dopasować elementy i osobiście być przy robieniu zdjęcia. Ale czy ich zdjęcia są bardziej ich, niż kogoś kto wynajął sprzęt na jedną sesję?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

idea "zdalnego astrofoto" jest kusząca i mi się podoba :D

gdy chcę gdzieś spędzić wakacje to przecież nie buduję sobie tam domu , tylko wynajmuję pokój w hotelu :Boink: he he he

 

ciekawe byłoby zbadanie zalezności pomiędzy wydaną kasą na sprzęt i soft a % ilością ostrych i niepojechanych fotek

a nuż okazałoby sie że "zdalne astrofoto" jest tańsze?

a za zaoszczędzoną kasę tak jak proponował któryś z przedmówców kupujemy dużego dobsa

Edytowane przez Maxx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaletą posiadania własnego sprzętu jest to, że można wziąść go pod pachę i polecieć na... zaćmienie ; P Czego sobie i wam życzę.

 

A co do tematu głównego, to fajnie że rozwija się rynek tego typu usług. Normalny człowiek nie ma żadnych szans na pobawienie się sprzętem za 50k USD. O prawdziwie czarnym niebie nie wspominając. Granica akceptowalnej automatyzacji jest przecież czysto mentalna. Starsi astroamatorzy prowadzili swoje tuby ręcznie, gapiąc się całymi kwadransami przez lunetkę na gwiazdkę...

 

Dobra, temat i tak jest przewałkowany do bólu, od kilkunastu postów w zasadzie czytam już te same argumenty. Mój głos dla zrobotyzowanej astrofotografii jest jak najbardziej afirmacyjny. Nie ma co się załamywać nad tym, że jest możliwość zlecania naświetleń z bardzo dobrego miejsca na bardzo dobrym sprzęcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, temat i tak jest przewałkowany do bólu, od kilkunastu postów w zasadzie czytam już te same argumenty. Mój głos dla zrobotyzowanej astrofotografii jest jak najbardziej afirmacyjny. Nie ma co się załamywać nad tym, że jest możliwość zlecania naświetleń z bardzo dobrego miejsca na bardzo dobrym sprzęcie.

Amen.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem straszny konserwatysta i przeszkadza mi nawet fotka zrobiona w pełni na sprzecie kolegi :szczerbaty:

:Salut::D Popieram. Miałem ostatnio strasznego kaca po zrobieniu fotki pożyczonym filtrem Halfa :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:Salut::D Popieram. Miałem ostatnio strasznego kaca po zrobieniu fotki pożyczonym filtrem Halfa :D

 

no wszystko ok, przestaniemy pożyczać sobie nawzajem sprzęt, nie będzie wątpliwości co i czym i kogo :szczerbaty:

ale co z prądem elektrycznym dostępnym na zlotach, a niedajboże będziemy musieli szukając miejscówki pamiętać o właścicielach pola, na którym rozstawimy sprzęt, żeby odpowiednio go uhonorować, scedując należną mu część praw autorskich

oj jak szybko można dojść do absurdów :Boink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no wszystko ok, przestaniemy pożyczać sobie nawzajem sprzęt, nie będzie wątpliwości co i czym i kogo :szczerbaty:

ale co z prądem elektrycznym dostępnym na zlotach, a niedajboże będziemy musieli szukając miejscówki pamiętać o właścicielach pola, na którym rozstawimy sprzęt, żeby odpowiednio go uhonorować, scedując należną mu część praw autorskich

oj jak szybko można dojść do absurdów :Boink:

 

Co to to nie! Zawsze zasilam się ze s w o j e g o akumulatora B) Niezależnym trzeba być :szczerbaty:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.