Skocz do zawartości

GKG

Społeczność Astropolis
  • Postów

    406
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez GKG

  1. Piękny materiał. Najbardziej podobały mi się w 2.40 (duch zorzy), w 3.50 (dynamiczne błyski) oraz ujęcia z wrakiem drewnianego statku. Polecam też przeglądnąć film w szybkości x2.
  2. Dzisiejszy Księżyc, tym razem wczesnym rankiem w lornetkach: 15x70: i w 25x100:
  3. GKG

    Jowisz 2018

    A to mój dzisiejszy wczesno-poranny Jowisz w lornetkach 15x70 i 25x100. Pasów niestety nie widziałem, zbyt drgało powietrze. W 15x70: w 25x100: i jeszcze raz w 15x70, ale już zachodzący:
  4. Zainspirowany powyższym, dzisiaj (mając w końcu możliwą pogodę) z rana się zmobilizowałem i "godzina 5 minut 30 kiedy pobudka zagrała" rozpocząłem poświąteczne obserwacje lornetkami 15x70 i 25x100 spotkania Marsa i Saturna. Warunki były jednak takie sobie, niby pogodnie, ale powietrze trochę falowało i był dość silny wiatr. Odległość między planetami dzisiaj wynosiła ok. 1,9o co pozwalało mi na oglądanie planet w obu lornetkach w jednym polu widzenia (15x70 ma pole 4,4o, a 25x100 2,7o). Widok był taki: w 15x70 (lewy dół to Mars - wyraźnie czerwono-pomarańczowy kolor, na górze Saturn - jaśniejszy i owalny z malutkimi uszami) W 25x100 (Mars - dalej kropka z mniej intensywnym kolorem czerwonym - zanim zmieniłem lornetki na statywie minęło kilka minut i zrobiło się międzyczasie zdecydowanie jaśniej, Saturn - bardzo mały owal, ale widoczna już minimalna przerwa między planetą, a pierścieniem)
  5. Ale złapałeś obiektów i materii. Strzelca dobrze pamiętam z letnich obserwacji lornetką. Parząc na fotę od razu przypomina się widok kontrastów jasnych i ciemnych chmur drogi mlecznej. Jak dobrze kojarzę prawy górny róg to M23, lewy góra to obcięty fragment M17. A powyżej w samym górnym lewym rogu to owalne pociemnienie z gwiazdką w środku to co to jest? Nie umiem tego rozszyfrować.
  6. I to się nazywa upolowanie grubego zwierza (chyba jest pod ochroną). Z Bochni miałeś bliżej. O takie foty mi chodziło. Piękna maszyna i piękna fotka. Gratuluję.
  7. Dziś po powrocie z pracy zauważyłem na radarze ciekawą krzyżówkę (między Krakowem, a Tarnowem) - rzadko spotykane samoloty tj. Ilyushin IL-76TD i niedaleko Antonov An-225 Mriya Może ktoś je upolował? Ja zdążyłem wyciągnąć lornetkę 15x70 i z ręki focić An-225 czyli jak się orientuję jednego z dwóch wyprodukowanych na świecie egzemplarzy: Tutaj nad Krakowem w odległości po prostej ok. 50km Tutaj zakręt nad Opawą w odległości po prostej ok. 155km Tutaj spotkanie z horyzontem w odległości po prostej ok. 210km
  8. Godzinę temu na tle zachodniego nieba: na dole Babia Góra, powyżej smuga samolotu i na lewo UFO? Dzisiejszy zachód widziany z domu Słońce za Diablakiem Trochę później nad Diablakiem Wenus Ad. pierwszego zdjęcia - to jednak nie UFO, ale samotnik odłączony od stada uchwycony w momencie gdy jego sylwetka przypominała spodek Taki spóźniony żart z niebem w tle
  9. Też próbuję polować na samoloty. Nie mam jednak sprzętu z ciężkim kalibrem. Nie poddaję się i próbuje lornetką15x70+telefon. Przy odrobinie szczęścia wychodzi coś takiego Ta kropka powyżej smugi to Wenus
  10. Dzisiejszy naturalny satelita tym razem na błękitnym jeszcze niebie. lornetka 15x70 + statyw + telefon i wyszło coś takiego: tutaj Księżyc w koniunkcji z innym obiektem moich zainteresowań obserwacyjnych tj. dzisiaj z: Boeing 747-867(F) wysokość: 10,058m na trasie: Milan-Hong Kong
  11. Wszystkie piękne i ciekawe te Wasze foty. Z tych ostatnich najbardziej podobają mi się te które zrobił loki_p. Szczególnie dwa: Poranne tło nieba - dobrze oddaje typowy poranek: śpiąca jeszcze przyroda, poranne zorze walczące z gwiazdami i to drzewo spragnione promyków Słońca, RT2 - ależ klimatyczne, ta zdegradowana antena i te karłowate wysuszone drzewa - jak po jakiejś katastrofie, po której ludzie zmuszeni byli opuścić Ziemie, może gdzieś w stronę gwiazd w która skierowany jest szkielet anteny - dla mnie po prostu ujęcia w wersji profesional - podziwiam i zazdroszczę
  12. Śliczne robicie zdjęcia. Piękna koniunkcja - wieczorne niebo w barwach niebiesko-błękitno-pomarańczowo-czerwono-purpurowych. I na takim tle jednocześnie podium układu słonecznego - trzy pierwsze planety: Merkury, Wenus i Ziemia.
  13. Hej. Jam mam w posiadaniu 15x70 i 25x100. Pisałem o nich tutaj https://astropolis.pl/topic/22114-kupiłeś-lornetkę-podziel-się-wrażeniami/?page=19
  14. A jaki był zasięg mag gołym okiem? Ja mieszkam na wzniesieniu około 100m w pionie powyżej doliny i sprzed domu do tej pory najlepsze warunki oceniłem gołym okien ma ok. 5,5mag (lornetką 25x100 na ok.11,9mag ). Jestem ciekawy bo chyba z domu w kierunku N widzę Koskową Górę - czy na tej górze jest polana z masztem? Ps. prawdopodobnie mój pra-pradziadek pochodził z osiedla na tej właśnie górze, ale ja nigdy tam nie byłem.
  15. Dzisiejszy układ planet w drugim dniu wiosny widziany przez lornetkę 15x70. Obecnie odległość kątowa między planetami to prawie 5o więc nie można zobaczyć ich w jednym polu widzenia lornetki 15x70 (która ma pole 4,4o). Stąd poniżej moja prosta kompozycja - symulacja realnego względnego położenia i bliskości planet w skali pola widzenia lornetki. m1 — kopia.bmp
  16. Może i to jest faktycznie odgrzewanie kotleta. Dla Was wyjadaczy forumowych możne nawet już spalonego kotleta, ale dla mnie początkującego i próbującego coś focić na marnym sprzęcie jaki mam i będącego na głodzie foto-obserwacyjnym to rarytas. Póki co taki kotlet mi smakuje . A Wam życzę nowych smaków astrofotograficznych Pozdrawiam
  17. Dzisiejszy zachód 20% Księżyca telefon + lorneta25x100 + parapet wewnątrz pokoju
  18. A to moje pierwsze foto M45. Bardzo nieprofesjonalne, ale może kiedyś będzie chociaż sentymentalne Metoda: telefon + lorneta25x100 + podparci na parapecie wewnątrz pokoju .
  19. Dla mnie (z perspektywy początkującego i posiadającego od Boga do obserwacji to co najważniejsze, czyli sprawne oczy, wspomagane czasami tylko/aż lornetkami 15x70 i 25x100): Największy zachwyt na początku (moja pre-astronomia - co zapamiętałem z zupełnego dzieciństwa): 1) Wiek około 4 lata - gwiezdne niebo w grudniową noc, gdy Mama z Tatą na przemian niosła mnie na tzw. barana (na karku). Był to pieszy 5km powrót z imienin Babci, (ponoć spóźniliśmy się na pociąg i nie mając wtedy samochodu trzeba było iść pieszo). Do dziś pamiętam w górze liczne gwiazdy, a dołem zupełną ciemność (nie było w tedy latarni, przy drogach - ależ musiały być warunki!). Ku niezadowoleniu rodziców ciągle kręciłem się i rozglądałem się na lewo i prawo, pokazując wyrywkowo na gwiazdy mówiąc "tu, tu, ... i tu". 2) Później będąc w podstawówce w 1997r. kometa Hale’a-Boppa. Dobrze ją zapamiętałem, bo była widoczna na zachodniej stronie, a w tym kierunku miałem okno i skierowane na nie łyżko. Wieczorem leżałem na łóżku i pamiętam, że pożyczałem od młodszej siostry poduszkę i podkładałem sobie dwie poduszki pod głowę, aby w pozycji półleżącej lepiej widzieć kometę. Nie byłem świadomy, czym jest kometa i skąd się wzięła, a młodsza siostra trochę bała się jej widoku. Ileż bym teraz dał za powtórkę takiego obrazu. Największy zachwyt na początku (astronomia bardziej świadoma): 1) Wczesnym wieczorem przypadkowo widok maleńkiego Jowisza z pasami przez tachimetr geodezyjny (Trimble S6) z obiektywem carl zeiss jena 30x40 - od tego momentu tak naprawdę zacząłem się interesować nocnym niebem , 2) zmiana chińskiej, bazarowej lornetki z kłamanymi parametrami (breaker 20x60) na 15x70 z seri BA8 - widok nocnego nieba po prostu sokowy przeskok jakości na plus, 3) chyba największy zachwyt - wspomnianą lornetką 15x70 na statywie - widok Saturna na wieczornym, ale błękitnym jeszcze niebie jako: kulka i pierścień - mała, bardzo ostra struktura w kolorze pomarańczowym przedzielona cienką jak nitka, ale doskonale widoczną ciemną przerwą. Widok ten obserwowało ze mną wiele przypadkowych osób (paliliśmy gila) i wszyscy byli w szoku, że to co widzą przez lornetkę jest w ogóle możliwe i realne. Wtedy poczułem odwagę i przyznałem się przyjaciołom, że wydałem 1500 zł na taką niepozorna lornetkę, a wszyscy podchodząc ponownie do lornetki i patrząc jeszcze raz na Saturna, jego obraz przyjęli za wystarczające usprawiedliwienie dużego przecież wydatku. Największy zachwyt teraz: widoki nocnego nieba (zasięg) przez lornetę 25x100. Na wyróżnienie Mgławicą Oriona i większe gromady właśnie w 25x100. Rozczarowanie: często zła pogoda i zdecydowanie zanieczyszczenie stycznym światłem, głownie z ulicznego oświetlenia oraz nieświadomość i upartość mieszkańców/władz którzy nie rozumieją potrzeb utrzymania ciemnego nieba (nie tylko do astro), Niespodzianka teraz: 1) M42 Wielka Mgławica w Orionie - wrażenie jej zielonkowatego odcienia w 25x100 - czyli pierwszy kolor DS w wizualu? (chyba, że to jakaś aberracja lornety - to wtedy będzie to rozczarowanie), 2) zawsze pierwsze wrażenie z nowo obserwowanych obiektów np. z dzisiaj, z przydomowych warunków: lornetą 25x100 Mgławica Płomień (NGC 2024) w Orionie (wyraźny widoczny główny płomień/knot jako przyciemnienie) - ileż razy patrzyłem w Oriona lornetką 15x70 i nie dostrzegłem Mgławicy Płomień, itd.
  20. Polowałem dzisiaj na koniunkcję Merkurego i Wenus. Obecnie odległość kątowa między planetami to około 3,5o więc planowałem zrobić foty moim jednym do foto sprzętem tj. telefonem przez lornetkę 15x70. Pole widzenia lornetki to 4,4o więc planety powinny się zmieścić w jej polu. Cały dzień ładna pogoda, a pod wieczór szybko gęstniejące wysokie chmury nie pozwoliły na wyczekanie, aż Merkury osiągnie jasność pozwalającą na jego dostrzeżenie przez lornetkę. Przez wspomniane chmury przebiła się swą jasnością tylko Wenus. Przypadkowo zamiast koniunkcji Wenus z Merkurym, zarejestrowałem koniunkcję Wenus z Airbusem 320. Samotna Wenus (zbyt jasno i zbyt pochmurno na towarzysza Merkurego ) Po kilku minutach niespodziewanie zamiast Merkurego pojawił się Airbus 320 na wysokości 11,3 km z Rzymu do Moskwy Czekałem jeszcze kilka minut, ale po samolocie został tylko kłaczek smugi, a Wenus zasłoniły chmury Zamiast koniunkcji Wenus i Merkurego, dziś tylko starczyło czystego nieba na koniunkcję Wenus z Airbusem
  21. Przez takie szerokie piękne kadry z niebem w tle coraz bardziej myślę nad zakupem pierwszej lustrzanki. Piękna foto-pocztówka. Znajomy widok - górny fragment fotki od M42 do M44 w ostatnią niedzielę przeglądałem lornetą. Podziwiałem tam wiele pięknych M-ek "czterdziestek", ale w warunkach pogodowych odbiegających od Teneryfy (było -14oC). Pozdrawiam gorąco.
  22. Czytając treść wątku, dostrzegam trochę wspólnych cech moich wczorajszych obserwacji (04.03.2018r.) z relacją opisu otwierającego wątek "Lornetki, mróz i mgławice" Uznałem więc za słuszne przedstawić moją relację z obserwacji lornetkami właśnie tutaj i przy okazji odświeżyć trochę wątek, ponieważ jak by nie było od pierwszego wpisu upłynęło 6 lat. Otóż równie po dość długim oczekiwaniu na lepsze warunki udało mi się przeprowadzić obserwacje w niedzielę (04.03.2018r.) lornetkami 15x70 i 25x100. Było więc co nadrabiać. Przez dzień pogoda była dobra, temperatura poniżej zera (-5), ale Słońce miało już swoją moc i potrafiło nieźle ogrzać. W dzień piękny błękit w zenicie, tylko okolice horyzontu zepsute mieszaniną mgły i smogu. W dzień celowałem więc trochę w samoloty na wysokościach przelotowych i tutaj świetnie spisał się mój nowy nabytek lorneta APM MS 25x100, której tak naprawdę potencjału nie byłem w stanie sprawdzić od blisko miesiąca właśnie przez złe warunki pogodowe. Czekając na wieczór miałem zamiar celować tylko na Księżyc, który był świeżo po pełni (90% oświetlenia powierzchni). Bliżej wieczoru robiło się coraz chłodniej, a na niebie niestety pojawiły się wysokie przezroczyste chmury wymieszane z rozmazanymi smugami kondensacyjnymi po przelatujących samolotach. Pomyślałem, znowu będą nici z obserwacji Księżyca. Zachodzące Słońce na tle zanieczyszczonego błękitu niespodziewanie przyniosło namiastkę zjawiska halo, o którym wspomniałem tutaj: Na szczęście chmury i zanieczyszczenia po samolotach po zachodzie szybko znikały, a zenit pokazując pierwsze gwiazdy robił się obiecujący. Tym samym zrodził się pomysł obserwacji czegoś więcej niż Księżyc. Musiałem się jednak spieszyć bo nasz naturalny satelita miał wschód o 20.40. Głodny obserwacji chciałem się zmieścić między 19.30, a 20.30 z jakimkolwiek oglądaniem gwiazd. Toteż rozpocząłem pośpieszne przygotowania. Na zewnątrz bardzo mroźno -12oC. Trochę nieprzygotowany, celowałem lornetą 25x100, gdzie miałem najwygodniej dla podparcia na statywie tj. okolice zenitu odpuściłem i celowałem bliżej horyzontu, ale nie za nisko ze względu na wspomniane rodzące się mgły. Nie pierwszy cel, moim zdaniem lornetkowa królowa zimowego nieba - M42 Wielka Mgławica w Orionie. I to jest to - zimowy klimat: pod nogami skrzypiący śnieg, po policzkach szczypiące podmuchy wiatru, a na niebie piękna majestatyczna mgławica zawieszona między skrzącymi od mrozu gwiazdami, w ciszy nocnej górująca nad ciemnym lasem, nieoświetlonym jeszcze światłem czającego się pod horyzontem Księżyca. Majestatyczny ptak, (mi przypominał trochę również pterodaktyla) z nieco zwartymi skrzydłami. Głowa wyraźnie oddzielona od tułowia ciemnym obszarem. Podobnie wyraźne ciemne zagłębienie będące jak gdyby ciemną szyją ptaka, która na łączeniu z tułowiem miała zawieszony naszyjnik z czterech jakże jasnych ale bardzo małych brylancików zwanych "trapezem". A i sam ogon wydawał się oddzielony od tułowia szarawym przyciemnieniem. Skrzydła mgławicy zrobiły na mnie największe wrażenie. Były bardzo rozległe i wyraźne. Wychodziły z centralnego splotu tułowia tj. wspomnianych czterech mikro brylancików "trapezu" i obustronnie symetrycznie względem tułowia nieco zwarte po łuku - jak gdyby ptak szykował się do nurkowania. W APM 25x100 cała postać mgławicy bardzo wyraźnie świeciła i tutaj miałem przeświadczenie, że blask wpadał w nieco zielonkowaty kolor, ale nie jestem pewien (czy tak mogło być? chyba że to jakiś przejaw aberracji?). Zahipnotyzowany widokiem mgławicy ocknąłem się po kolejnym podmuchu mroźnego wiatru. Chcąc odetchnąć wycelowałem w inne cele. Spiesząc się przeszedłem do gromad w Wielkim Psie. Pierwsza M 41 - dość rozległe skupisko gwiazd - świetny widok. Później M 46 - równie ciekawy, widok skupiska gwiazd, choć nieco drobniejszych. W M 46 chciałem upolować mgławice planetarną NGC 2438, ale niestety bezskutecznie. Przeszedłem więc nieco na prawo do M 47 i powiedziałem w myślach o jaki świetny widok gromadki. Dalej nad głowa Psa ustrzeliłem Gromadę Serce M 50, dzisiaj do tej pory najładniejsza, bardzo wyraźna, łatwa gromadka. Przeskoczyłem na lewo do Raka, tutaj świetnie widoczna gromada M 67, a powyżej "Żłobek" M 44 - jakże spektakularny obiekt. Ho ho, ależ piękna gromada - wypełniała ok. 60% pola widzenia w 25x100 - coś pięknego. Mógłbym tak pewnie przeskakiwać od obiektu do obiektu gdyby nie świadomość, że już niedługo wschód Księżyca. Ale jeszcze pokusiłem się o celowanie w Lwa. Tutaj tym razem próba celu w galaktyki - sławny Triplet Lwa. Trochę poszukiwań i jest w jednym polu widzenia M 66, M65 i chyba majaczyła NGC 3628 ale nie jestem pewien, więc dla uczciwości tym razem (pewnie przez blask Księżyca pod horyzontem) mogę powiedzieć o zaliczeniu dubletu Lwa. Wycelowałem jeszcze w kolejne galaktyki pod Lwem. Widoczne wyraźnie owalne małe mgiełki - obok siebie M 105 i NGC 3384, dalej pobliską M 95 i najsłabszą, już tylko majaczącą M 96. Po tych pięknych przeżyciach dla ocen warunków luknąłem gołym okien na Hiady. Tam gwiazdki widoczne do ok. 4,8 mag, a lornetką 25x100 w Plejadach max. ok. 11,2 mag. Zadowolony, choć mocno zziębnięty postanowiłem wrócić do domu trochę się ogrzać i zobaczyć na Stellarium gdzie czai się Księżyc. Po chwili już blisko wschodu satelity, o 20.30 ubrałem lepsze buty, bo wiedziałem, że muszę odejść trochę od domu, aby las całkowicie nie odcinał wschodniej strony. Jednak popełniłem kardynalny błąd, mianowicie wracając do domu schowałem lornetę 25x100 razem ze statywem do ogrzewanego korytarza. Rezultatem tego była rosa na całej lornecie i nici z dalszych obserwacji. Ale szybka wymiana lornety 25x100 na 15x70 (czekającej do tej pory w domu) dała nadzieję na zobaczenie Księżyca. Wg Stellarium Księżyc miał lada moment wyjść nad horyzont, gdzieś pod tylną częścią Lwa. Wyszedłem więc pośpiesznie z 15x70 na zewnątrz i jak Trzej Królowie podążałem przed siebie obserwując ogon Lwa na wschodzie nieba szukając najmniej zasłoniętego lasem miejsca z którego miał pokazać się Księżyc. Niestety na wschodzie przed domem mam dość blisko las więc musiałem dość daleko od domu wyjść w otwarty teren. A warunki przypominały coraz bardziej polarną pogodę. -14oC i coraz mocniejszy wiatr przypominały, iż zima jeszcze nie odpuszcza. A ja w szczerym polu rozkładam statyw dreptając nogami i ubijając dość grubą 30cm warstwę śniegu. W tak prawdziwie zimowych warunkach, czekam z gotową mniejszą lornetką (15x70) na Księżyc. Międzyczasie wycelowałem jeszcze na Wielką Mgławice, ale nie było łatwo. Dużo mocniejszy wiatr, pod który skierowałem cel natychmiast powodował łzawienie oczów. Tym samym mgławica nie wywarła już tak miłego wrażenia jak wcześniej przed domem w 25x100. W końcu wyłonił się oczekiwany Księżyc. Nad horyzontem był czerwony, wyżej jeszcze za gałęziami drzew pomarańczowy i później już szaro-srebrny. W tej ostatniej formie, czyli wyżej nad lasem świetny widok. Choć zostało 90% pełni, to widok dalej 3D z wyraźnymi kraterami i na górnym prawym skraju z linią terminatora, gdzie najbardziej spektakularny był widok połówki Morza Przesileń. Wrażenie niezapomniane, widok przez lornetkę Księżyca wręcz magiczny - jego kratery, morza wydawały się bardzo realistyczne. Wokół mnie słyszę porywy wiatru, który zwiewa w szczerym polu wierzchnie warstwy skrzącego śniegu, subtelnie szeleszcząc płatkami śniegu. Tak prawdziwie arktyczne warunki dawały mi wrażenie, jak gdybym to ja znajdował się na surowej powierzchni i w nieprzyjaznych warunkach całkowitego pustkowia srebrnego globu. Dokumentacyjnie pstryknąłem jakieś fotki telefonem przez lornetkę 15x70 i tak z całkowicie skostniałymi już palcami dłoni, wracałem po zaspach śnieżnych do domu. Ochłonąłem trochę, ogrzałem się i nie odpuściłem. Zobaczyłem, że zaparowana lornetka 25x100 wysuszyła się między czasie. Wyjrzałem na zewnątrz i od razu przeszyło mnie ponownie zimno, ale Księżyc już dużo dużo wyżej. Więc lornetę 25x100 na statyw i przed dom (teraz już nie musiałem iść dalej od domu). I opłacało się. Księżyc w 25x100 wyraźnie większy. Cały srebrny, choć w tak dużej lornecie aberracja chromatyczna daje o sobie znać i wymaga zdecydowanie pilnowania o centryczne patrzenie. Uczucie podobne jak przez 15x70 z tym, że cel wydaje się dożo bliżej. Tutaj również najładniejszą częścią jest połowicznie widoczne Morze Przesileń, z tym że tylko przez APM 25x100 dostrzegłem na tym morzu dwa małe kratery, które później zidentyfikowałem jako: prawdopodobnie - Peirce i Picard. Poglądowo równie przez 25x100 wykonałem telefonem fotki (niestety do foto nie mam lepszego sprzętu niż telefon). I tak zakończyłem krótką lecz treściwą i zapadającą w pamięć zimową przygodę z lornetkami, mrozem, mgławicami, gromadami, galaktykami i finalnym Księżycem. Ps. fotki Księżyca przez lornetkę 15x70 i 25x100 wykonane telefonem wrzuciłem tutaj: https://astropolis.pl/topic/20554-dzisiejszy-księżyc/?page=98&_fromLogin=1
  23. Tak żeby Was zdenerwować jakością - (90% pełni Księżyca) foty z niedzieli - telefonem przez lornetkę 15x70 i 25x100:
  24. GKG

    Halo, halo...

    Siedzę sobie i oglądam skoki narciarskie, przypadkowo lukam kątem oka przez zachodnie okno, a tu zachodzące Słońce z lokalizacją jak w maju-czerwcu? Przecież jest początek marca - coś tu nie halo. Podchodzę bliżej okna, a jednak halo. Namiastka zjawiska, ale na tyle mocna, punktowa i wyraźna, że narobiła troszkę zamieszania.
  25. GKG

    Jowisz 2018

    No No, ale fota! Już czuć jego grawitację. Może i lepiej bo jak podejdziesz bliżej to twój sprzęt może już pozostać na jego orbicie i będzie miał nowego księżyca, a ty nic
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.