Skocz do zawartości

Krawat

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 533
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Krawat

  1. Witam, mam do sprzedania znany okular Scopos 30mm 70* 2". Sprawował się bardzo dobrze w Syncie 8", używałem go do wyszukiwania obiektów i oglądania dużych gromad gwiazd, a także w innych rozległych obiektach np. M31. Po przesiadce na 15" muszę zmienić na coś innego. Stan okularu: na tulei normalne ślady użytkowania, na optyce nie ma żadnych rysek, są jednak małe paproszki kurzu i lekkie "kropki" na brzegach soczewki ocznej (z jedną uwagą o czym niżej), płyn do czyszczenia optyki pewnie sobie z nimi poradzi, jeśli komuś to przeszkadza, bo oczywiście nie wpływa to wcale na jakość obrazu. Uwaga- w jednym miejscu na soczewce ocznej (blisko krawędzi, ok 2/3 odległości od środka) znajduje się maleńki (0.2-0.3mm) ubytek powłoki. To samo na soczewce dolnej, tyle że tam ubytki są 2, jeszcze bliżej krawędzi, i mniejsze. Patrząc pod światło w dzień przez okular, widać jeden mały, czarny paproszek wewnątrz. Informuję o tym, bo nie chcę żeby były jakieś niejasności po sprzedaży- nie ma to wpływu na jakość obrazu. W zestawie jest też oryginalny woreczek na okular. Brakuje jednej zaślepki. Cena: 300zł + wysyłka. Do negocjacji Radek
  2. Cześć! Jeśli ustawisz mniej więcej na biegun, to będziesz musiał kręcić tylko jednym pokrętłem (RA) by śledzić obiekt. Obracanie tubusa w obejmach nie wpływa na sposób prowadzenia. Sposób odnajdywania obiektu masz dobry Co do odwrócenia obrazu- musisz przywyknąć. Lunetka biegunowa jest Ci raczej niepotrzebna, to rzecz raczej do zastosowań astrofoto. Następnym razem skieruj oś montażu mniej więcej na północ. Będziesz mógł śledzić obiekt jednym pokrętłem, lekko korygując drugim od czasu do czasu. Montaż paralaktyczny nie należy do najwygodniejszych do obserwacji wizualnych. Trzeba sobie zaplanować obserwacje, tak żeby jak najmniej skakać po niebie i w każdej części nieba ustawić sobie w miarę komfortowo tubus w obejmach. Przede wszystkim, tak jak koledzy wyżej, proponuję kolejne obserwacje prowadzić z lepszego miejsca, niż dach budynku- pewnie zaświetlenie też było spore. Fakt, że widziałeś M13 jako szarą plamę mówi bardzo dużo, bo w dobrych warunkach wykazuje ona ziarnistość już w większej lornetce, a 4" starcza do rozbicia większości gromady na gwiazdy. Kolejny argument za tym, że miałeś słabe warunki. M31 jest bardzo rozleglym i wymagającym obiektem, potrzeba ciemnego nieba na subtelne szczegóły. Jak zaczniesz kiedyś łapać małe galaktyczki to jeszcze wrócisz do M31 i zachwycisz się jej ogromnym rozmiarem. M57- Twój opis "plamki" dość dobrze oddaje to co widać w małym teleskopie, ale ciemniejszy obszar w środku mimo wszystko raczej powinieneś być w stanie złapać przez 6". I znów- ciemne niebo wymagane! Barlow 2x z SP10 możesz spokojnie sobie odpuścić (chyba że do planet i Księżyca), bo jak sam zauważyłeś obraz będzie już bardzo ciemny. Na razie wstrzymaj się z zakupem dodatkowych okularów (przynajmniej do czasu kolejnych obserwacji) i skup się na szukaniu ciemnego miejsca- to powinien być priorytet. Mamy mapę miejscówek, w okolicy Krakowa jest sporo punktów (i zapewne obserwatorów z okolic). http://astropolis.pl/topic/50351-mapa-miejscowek-astronomicznych/?p=588532 Jeśli chodzi o zdjęcia z Twojego teleskopu- nie patrz na nie, bo to inna bajka. Popatrz na szkice, tak jak podpowiedzieli koledzy wyżej. W razie pytań (a pewnie będą) pisz śmiało. I nie zniechęcaj się- przez 6" można zobaczyć naprawdę sporo rzeczy! Radek
  3. Tonia/Mieczków- 51.388036, 18.178642 Byłem tu tylko raz, i nie podczas nocy astronomicznej, ale miejsce zapowiada się wspaniale- brak żadnych lamp ulicznych na horyzoncie, do Wieruszowa (9 tys. mieszkańców) 15km, do Ostrzeszowa (15tys) 22km, podobnie do Kępna. W okolicznych wioskach tylko kilka latarni, może nawet gasną o północy (nie jestem pewien). Bardzo odosobnione miejsce. Dojazd lekko utrudniony- ostatni odcinek to droga polna przez las. Można próbować też z innym polem, trochę na południe (51.398126, 18.177692). Widoczność do horyzontu lekko ograniczona lasami, zależnie od której strony polany staniemy, jednak ustawiając się przy północnej ścianie lasu mamy ładny widok do kilku stopni nad południowym horyzontem. Myślę że z tej drugiej polany widać byłoby nieco niżej. Ciekawostka- przez pole przebiega granica województw wielkopolskiego i łódzkiego. Po pierwszych porządnych obserwacjach w tym miejscu edytuję ten post zgodnie ze swoimi odczuciami.
  4. Krawat

    Krawat

    Powoli żegnam się z latem Przejrzystość dziś dopisała. Spod domu dostrzegłem zerkaniem gwiazdkę w Strzale o jasności 5.6 mag- łał! To się nie zdarza codziennie. Wczoraj byłem na swoim terenie za miastem i warunki były prawie takie same- w powietrzu coś wisiało. Wczoraj jednak obserwacje nie były zbyt długie ani udane- raz, że w okolicy grasowało sporo dzików, i co chwila się rozpraszałem, dwa że padła mi bateryjka w czerwonej lampce. Poza tym spore zaświetlenie na południu Dzisiaj jednak spod domu powtórzyłem część wczorajszych obserwacji i dołożyłem trochę nowości. Strzelca zobaczyłem w prześwicie między dalekimi budynkami. Nie chcąc zmarnować okazji, odwiedziłem: M8- z filtrem UHC-s w LVW 17mm była naprawdę ładna. Widać było ciemne pasmo oddzielające gromadę od głównej części mgławicy. Bez filtra lekka mgiełka. Biorąc pod uwagę wysokość 10 stopni nad horyzontem, widok był świetny. M17- to samo, czyli UHC-s z LVW 17mm i widok bardzo przyjemny- duży kontrast, ładna prosta "krecha" przez środek mgławicy, dookoła lekkie pojaśnienie tła. M16- tylko mgiełka dookoła gromady otwartej. Później skoczyłem do Wężownika, i widziałem M14, M9, M10, NGC 6356- niestety z powodu zaświetlenia i niskiej wysokości nad horyzontem gromady były widoczne jako mniejsze lub większe mgliste kaszki. Szkoda- ale w przyszłym roku wrócę do nich z wiejskiej miejscówki. W Wężowniku widziałem też piękną gromadę IC4665, jednak 30mm ledwo co ją objęło- przydałoby się małe APO na ten obiekt Dalej przeszedłem do nieśmiertelnych perełek w Herkulesie. Nie wiem, kto wymyślił określenie "rozbicie" gromady, ale ja na te jasne kulki używam raczej sformułowania "rozlanie". Bo tak to wygląda. Przy 225x M13 rozlewa się w polu widzenia setkami jasnych gwiazd. Co chwila pojawiają się nowe. Jest wrażenie trójwymiaru obrazu. Piękne. Przy M13 odwiedziłem też galaktyczkę NGC6207- widać wyraźnie wydłużony kształt i gwiazdopodobne jądro. M92- kolejna piękna, rozlewająca się kulista. Bardzo efektowanie wygląda w dużym powiększeniu- gwiazdy na zewnętrznej części gromady aż wyskakują z okularu. Wydaje mi się że gromada nie jest do końca kulista, lecz lekko rozciągnięta. Następnie spędziłem trochę czasu w Orle, szukając NGC6760- zajęło mi to o wiele więcej, niż przypuszczałem. Gromada niezbyt zwarta, jawi się (podobnie jak koleżanki z Wężownika) jako mglista kaszka w 100x. Widoczne kilka gwiazd na obrzeżu. Odwiedziłem też M71 w Strzale- przyjemny obiekt, kształt skalara widoczny dość dobrze. Dużo gwiazd wokół gromady, co dodaje uroku. Następnie skierowałem Taurusa w stronę gwiazdozbioru Delfina, aby odwiedzić swoją ulubioną chyba gromadę w tym rejonie nieba- NGC6934. Jest to bardzo wdzięczny obiekt, który przy powiększeniu 225x pokazuje dość wyraźną ziarnistość na brzegach i zachowuje jasne jądro. Wygląda wtedy podobnie, jak M13 w teleskopie 4-6" w niedużym powiększeniu. W Delfinie widziałem też NGC7006- bardzo odległą (134 tys. lś) gromadę kulistą. Tutaj nawet 225x nie pomogło zbyt wiele, leciutka ziarnistość widoczna na brzegach, jednak większość obiektu pozostaje bardzo mglista. Następnie spojrzałem na Veila- piękny widok, a dobra przejrzystość zadziałała fenomenalnie. Mimo, iż mogłem posiłkować się tylko filtrem UHC-s, postudiowałem szczegóły Miotły i Welonu Ślubnego. Mam nadzieję że uda mi się zdobyć OIII niedługo- podobno filtr wręcz stworzony do tego obiektu. Pomimo tego, spędziłem tu chwilę, bo widok był wspaniały. Obserwacje zakończyłem, spoglądając na M31 z towarzyszkami, a następnie zerknąłem jeszcze na gromady otwarte w Kasjopei (NGC 457/436, M103, M52) i gromadę podwójną w Perseuszu. Na zdjęciu Taurus podczas wczorajszych obserwacji na miejscówce "z dzikami" Radek
  5. Ależ przejrzystość dzisiaj! Gwiazdka 5.60mag wyzerkana spod domu bez żadnego kłopotu- szok!

    1. _Spirit_
    2. McGoris

      McGoris

      Super, tylko że mogłem się wczoraj grubiej ubrać :(

       

    3. Krawat

      Krawat

      W obserwacjach spod domu dobre jest właśnie to, że można zawsze wejść na chwilę i wrzucić dodatkową bluzę na siebie :)

  6. Cześć! Niedawno zagłębiłem się w pewien całkiem ciekawy temat- tryby przerwania misji wahadłowców NASA. Stało się tak z powodu 30 rocznicy jedynego w historii przerwania misji po starcie, które nastąpiło 29 lipca 1985 roku. Ale po kolei... Gdy dzieje się źle Wahadłowce mogły przerwać start na platformie startowej tylko przed odpaleniem rakiet bocznych na paliwo stałe (SRB), gdyż nie można ich wygasić po zapłonie. Ta opcja została wykorzystana 5 razy. Jednak gdy awaria nastąpi po oderwaniu się promu od ziemi, trzeba zrobić wszystko, aby uratować życie astronautów. Dostępne były 4 tryby: ATO- Abort To Orbit- "przerwanie na orbitę". Jeśli awaria nastąpiła dość późno, prom mógł osiągnąć niższą orbitę niż planowano, jednak orbita taka była stablina. TAL- Transoceanic Abort Landing- "przerwanie z lądowaniem transoceanicznym". Wahadłowiec, jeśli nie mógł osiągnąć orbity mógł przerwać spalanie paliwa i lotem balistycznym przemknąć nad Atlantykiem, by za kilkanaście minut wylądować na jednym z lotnisk po drugiej jego stronie. Dostępne były np. Zagaroza i Moron w Hiszpanii, Istres we Francji i inne, np. w Maroku- lista zmieniała się w zależności od tego, na jaką orbitę był wysyłany wahadłowiec (miała znaczenie inklinacja orbity). Zdarzało się, że start nie był wykonywany z powodu złych warunków pogodowych panujących na lotnisku "awaryjnym". Zawsze 48h przed startem na lotniska przybywał zespół medyczny i dwa samoloty C130. Jeśli miałoby miejsce przerwanie, pracownicy lotniska mieli za zadanie namalowanie przed pasem startowym trójkąta równoramiennego, który przy poprawnym kącie podejście byłby widoczny z wahadłowca jako równoboczny. AOA- Abort One Around- "przerwanie po jednym okrążeniu". Brak możliwości osiągnięcia stabilnej orbity z jednoczesną zbyt dużą prędkością na przerwanie TAL powodował by użycie tego trybu. "Okno" na AOA trwało zaledwie kilka sekund. RTLS- Return To Launch Site- "powrót do miejsca startu". Jeśli awaria nastąpiła bardzo wcześnie, prom miał teoretyczną możliwość powrotu do miejsca startu. O tym trybie napiszę coś więcej za chwilę. Incydent z 29 lipca 1985 roku Skoro już wiemy, jakie były opcje, wróćmy do startu z 29 lipca 1985. Włączmy nagranie: W 0:45 słychać jak załoga Challengera donosi: -"Houston, straciliśmy środkowy silnik" Reakcja kontrolerów jest natychmiastowa: -"Rozumiemy, oczekujcie..." I po chwili "Przerwanie ATO, przerwanie ATO" - "Challenger, Houston, przerwanie ATO" Pomimo, że środkowy silnik się wyłączył, prom był już na tyle wysoko, że mogli osiągnąć stabilną orbitę. Kontynuuje on wznoszenie i wszystko przebiega, jak się wydaje, zgodnie z planem. Jednak około 3:35 słychać w tle głos kobiety, która zorientowała się co się dzieje. Zauważyła (zapewne patrząc na telemetrię), że silnik, który się wyłączył, był tak naprawdę sprawny, a za całe zamieszanie odpowiada awaria czujnika, który przekazał informację o wysokiej temperaturze. Niestety nie mogę znaleźć dobrego źródła w tym momencie, ale ze słów kobiety wynika, że prom nie osiągnął w tym momencie tzw. "single-engine capability", czyli zdolności do wejścia na orbitę na jednym silniku, reakcja jest natychmiastowa: -"Challenger, Houston, main engine limits to inhibit" Kontroler nakazuje pilotowi ustawić jeden z przełączników na panelu w pozycję "inhibit", która zapewnia że czujniki nie mają kontroli nad wyłączeniem silników. W tym momencie silnik był o kilka sekund od wyłączenia się z powodu tej samej awarii czujnika, który raportował temperaturę turbiny ponad 1000 stopni Celsjusza. Te słowa uchroniły prom przez wejściem w atmosferę z prędkością Mach 4, zmuszeniem go do przerwania TAL, a być może nawet śmiercią astronautów, z racji niebezpieczeństwa, które niesie za sobą ten manewr. I w ten sposób misja STS-51F została uratowana, a prom szczęśliwie osiągnął orbitę. Nie była to ta zaplanowana, lecz niższa, co wpłynęło na prowadzenie eksperymentów. Misja jednak się udała, a po 7 dniach i 22 godzinach misja zakończyła się bezpiecznym lądowaniem promu Challenger w Kalifornii. Więcej o RTLS Był to manewr tak niebezpieczny, że astronauta John Young przyznał, że wolałby lecieć na Księżyc, niż go wykonywać (na początku programu wahadłowców niektórzy sugerowali, aby pierwszy lot to było właśnie RTLS- w celu zademonstrowania, że działa). Załóżmy więc, że wahadłowiec doświadcza awarii silnika krótko po starcie. Jeśli stało się to przed separacją rakiet bocznych, nie można wtedy zrobić nic do czasu, aż się one wypalą (nie można bowiem kontrolować ich ciągu ani ich ugasić, gdy już zostaną odpalone). Dopiero po ponad 2 minutach od startu następuje ich separacja. Uszkodzona maszyna nie ma więc wyboru, i wznosi się coraz wyżej- oczywiście wiadomo już, że nie ma możliwości wejścia na orbitę. Silniki główne (czyli SSME) można wyłączyć, lub kontrolować ciąg, jednak po zgaszeniu nie można ich już ponownie uruchomić. Przy separacji rakiet bocznych wahadłowiec jest na wysokości 45 kilometrów i pędzi w górę z prędkością Mach 4.5. Co zakłada RTLS? Że po separacji rakiet bocznych, na wysokości ok. 120km wahadłowiec odwraca się o 180 stopni i leci "silnikami do tyłu", aby wyhamować i nadać sobie prędkość na zachód- tak aby móc wylądować bezpiecznie- pamiętajmy że start odbywał się na wschód (aby wejść na orbitę trzeba lecieć równolegle do Ziemi, nie pionowo w górę)! Odrzucenie zbiornika pełnego paliwa w tych warunkach było możliwe, ale skrajnie niebezpieczne- istniała duża możliwość uderzenia w niego, co skończyłoby się natychmiastową katastrofą. Manewr odwrócenia się o 180 stopni nazywany jest "PPA"- Powered Pitch Around. Wahadłowiec po jego wykonaniu leci więc z ogromną prędkością w rozrzedzonej atmosferze nad oceanem i wpada w wyrzucane przez siebie spalane paliwo. Prędkość "na wschód" zmniejsza się, aż w końcu zeruje i zaczyna rosnąć "na zachód"- aby umożliwić powrót. Jednak jest pewien problem. Gdy maszyna "zatrzymała się" w powietrzu, równocześnie... spada pionowo w dół z prędkością Mach 1. Tak duża prędkość wywierałaby już znaczące siły na orbiter. Oczywiście SSME dalej są włączone a zbiornik zewnętrzny nadal znajduje się pod wahadłowcem. Na wysokości ok. 50 km wahadłowiec w końcu leci już bardziej na zachód, niż w dół. Oczywiście to nie koniec niebezpieczeństw, a najgorsze dopiero przed nami. PPD, bo o nim mowa: Powered Pitch Down. Wahadłowiec, z wciąż odpalonymi silnikami głównymi, musiał ustawić się nosem lekko w dół i odrzucić zewnętrzny zbiornik paliwa (który opadał do oceanu) a następnie błyskawicznie odpalić silniczki reakcyjne tak, aby oddalić się od opadającego zbiornika i nie uderzyć w niego. Następnie należało podnieść nos i kontynuować lot do pasa tak jak w normalnym lądowaniu- niczym szybowiec. Zobaczcie, ile rzeczy musi pójść dobrze, aby ten manewr się udał. Tu nie ma prawie nic, co przypomina normalny lot wahadłowca. ATO, AOA, nawet TAL- wszystko tam dzieje się z wykorzystaniem normalnych procedur (w TAL nieco mniej). A przecież mówimy o statku, który doznał poważnej awarii chwilę po starcie- co jeśli stanie się coś ze skrzydłem? Z innym silnikiem? Precyzyjne manewry RTLS (zwłaszcza PPD) wymagają idealnie sprawnego statku. I oczywiście, był to manewr ćwiczony wielokrotnie przed każdym startem. Nie wspomniałem nawet o tym, że trzeba było również zrzucić (spalić) paliwo z silników OMS, aby ustawić środek ciężkości wahadłowca we właściwym miejscu i umożliwić lot szybowcowy. Spójrzmy na jeszcze jedną ciekawą rzecz. Jest to wizualizacja z programu Orbiter wraz z podłożonym prawdziwym dźwiękiem ze szkolenia astronautów w symulatorze, pokazuje RTLS przy awarii wszystkich trzech silników SSME- mrożące krew w żyłach, w tym przypadku załoga musiałaby katapultować się nad oceanem, gdyby zaszło to naprawdę: Podsumowując- RTLS był jednym z wielu powodów, dla których loty wahadłowcami (i ich bezpieczeństwo) były krytykowane. RTLS nazywano po prostu zbiorem czynności, które miały zająć uwagę astronautów w drodze do nieuchronnej śmierci. Wahadłowce wyglądały niesamowicie na platformie startowej, niestety były latającymi puszkami śmierci, gotowymi pochłonąć życia astronautów, o czym przekonaliśmy się dwukrotnie. Kosztowne, nie tak efektywne i opłacalne jak się wydawało wcześniej, nie tak bezpieczne (dodatkowo, możliwość katapultowania się nie była dostępna w latach 1982-1986), a manewr RTLS był kolejnym argumentem ich przeciwników. Czy słusznie? Nie wiem. Ale cieszę się, że nigdy nie został on użyty. Przy pisaniu wspomagałem się źródłami: https://en.wikipedia.org/wiki/Space_Shuttle_abort_modes http://www.tested.com/science/space/460233-space-shuttles-controversial-launch-abort-plan/ Pozdrawiam, Radek
  7. Sprawdzałeś ustawienie np. metodą dryfu CCD? Na lunetce biegunowej to bym nie polegał, sam szybko przestałem jej używać w EQ3-2. http://www.minorplanet.info/ObsGuides/Misc/ccdpolaralignment.htm
  8. Robiłeś flata? Bardzo niejednorodne tło, na miniaturce nawet widać. Czy to kwestia obrobki? Poza tym przyjemne zdjęcie, miła dla oka galaktyczka
  9. Problem rozwiązany. Trzeba było wykręcić te śrubki imbusowe i wyczyścić styki guziczka włączającego kolimator.
  10. Krawat

    Krawat

    Chrzest Taurusa W zasadzie chrzty były dwa- pierwszy w obserwatorium w Parzynowie, gdzie teleskop był jednak trochę oblegany i nie eksperymentowałem tam dużo, ani nie spędzałem zbyt wiele czasu przyklejony do okularu. 14 sierpnia pojechałem jednak na swoją działkę kilka kilometrów za Ostrzeszowem (korzystając z ESów pożyczonych przez forumowego kolegę tomeczz z mojego miasta, za co serdecznie mu dziękuję, bo LVW będę miał dopiero w nadchodzącym tygodniu). Nie jest to może idealna miejscówka obserwacyjna, jeśli chodzi o zasięg gwiazdowy, jednak jest niedaleko, poza tym jest to łączka "obudowana" lasami po bokach, co dość przyjemnie zasłania ewentualne latarnie z pobliskich wiosek i pozostawia całkiem ładne niebo na wchodzie, południu i w zenicie. Napiszę może tyle- odkrywam niebo na nowo. Nie mogę sobie odmówić gapienia się przez wiele minut w jasne eMki- na łuskanie słabych galaktyk będzie jeszcze czas Pamiętam, jak przy M57 w 8" powiększenie 200x powodowało olbrzymi spadek jasności obrazu i trzeba było mocno się przypatrywać żeby zobaczyć obiekt. Tutaj, gdy w wyciągu znalazł się mój NLV 6mm, co dało powiększenie 280x, Pierścień był wciąż po prostu oczywisty, świecił. Zerkaniem widoczne bardzo dużo detali, asymetria obiektu, różnice w jasności- cudo. Gwiazdka centralna niewidoczna, i podejrzewam że do jej zobaczenia będzie potrzebne o wiele ciemniejsze niebo i świetny seeing, a być może jeszcze wyższe powiększenie. Gwiazdkę centralną widziałem za to całkiem dobrze zerkaniem w M27 przy 280x, podobnie jak kilka innych gwiazd (chyba 4) na wskroś mgławicy, która wypełniała praktycznie całe pole widzenia. Bardzo ładny widok miałem też w ES 11mm razem z filtrem UHC-s. Wcześniejsze "mruganie" filtrem przed okularem pokazywało, że filtr lekko ściemnia tło nieba i uwydatnia struktury "po bokach" hantli. Skoczyłem też do epsilonów Lutni, które były wspaniale rozdzielone przy 280x, ale nie sprawdzałem przy jakim najniższym powiększeniu mogłem je rozdzielić. Tak czy inaczej, jest to bardzo wdzięczny cel. W Lutni widziałem też gromadę kulistą M56- całkiem ładnie rozbita w ES 18mm (93x), lecz nie do samego środka- tam pozostała lekką mgiełką, dopiero zerkanie pokazywało pojedyncze gwiazdy w tym rejonie. Przy większych powiększeniach prezentowała się również znakomicie. Widząc nadchodzące z południa chmury, odwróciłem teleskop w drugą stronę i poświęciłem chwilę na gromady otwarte w Kasjopei- NGC457, M52, M103- bardzo ładnie się prezentowały w szerokim polu z ES 24mm, wyższe powiększenia pozwoliły trochę pobłądzić po gwiazdach tych gromad. Nie omieszkałem też spojrzeć na M31- co tu dużo mówić, galaktyka po prostu wypala oczy. Jesienią na pewno poświęcę jej więcej czasu, może nawet spróbuję dostrzec gromadę Mayal II- pod ciemnym niebem z dużym powiększeniem powinno się to udać. Chcę też poszukać galaktyk satelickich M31- tych mniej znanych, niż M32, M110 i M33. Nasuwające się cirrusy zmusiły mnie wkrótce potem do przerwania obserwacji, jednak wieczór w samotności na leśnej polanie utwierdził mnie w przekonaniu, że zakup większego teleskopu to było coś, czego mi było trzeba. Myślę, że kiedy emocje nieco opadną, wpisy w tym dzienniku będą miały nieco bardziej merytoryczny charakter (albo i nie, kto wie). Na razie po prostu delektuję się widokami znajomych obiektów, które odsłaniają przede mną nieznane oblicza.
  11. Cześć, razem z teleskopem dostałem kolimator laserowy LaserColli firmy Baader Planetarium (mark 2). Taki jak na zdjęciu: http://images.sklepy24.pl/27825976/637/large/baader-lasercolli-kolimator-laserowy.jpg Poprzedni właściciel go nie używał. Kolimator nie działał, gdy go dostałem, z powodu rozładowanych baterii (tak myślałem, sprawdziłem miernikiem i faktycznie były rozładowane). Zmieniłem bateryjki na nowe i niestety kolimator nadal nie działa. Czy ktoś może spotkał się z takim problemem, wie jak naprawić? Na kolimatorze jest 8 śrub imbusowych, pewnie używanych do kolimacji kolimatora czy wykręcając je, można dostać się do lasera i spróbować zdiagnozować jakoś problem/wymienić laser na nowy? Też używam metody HAMALa ale fajnie by było zweryfikować kolimację takim laserowym. Radek
  12. W Syncie 8" nawet przewożenie nie wpływa jakoś tragicznie na kolimację. Warto sprawdzić co jakiś czas, zwłaszcza jeśli gwiazdy zaczynają mieć nieregularny kształt w polu widzenia, gdy masz trudności ze złapaniem ostrości lub gdy np. koma po jednej stronie jest bardziej widoczna. Tak jak mówiłem, wiele osób nie używa kolimatora laserowego, a właśnie metody wynalezionej przez HAMALa. Na początku obserwacji możesz lekko zaświecić latarką w tubus i sprawdzisz czy kolimacja się trzyma.
  13. Jaką metodą kolimujesz? Kolimator laserowy? Spróbuj metody HAMALA. Dla wielu jest najdokładniejszą- ja też ją stosuję. Za jednym zamachem masz rozwiązane oba lustra Taki obraz rozogniskowanej gwiazdy nie za wiele pokazuje.
  14. Krawat

    Krawat

    Święta prawda w nadchodzącym czasie będę chyba to lustro dawał do napylenia, bo po umyciu nie jest tak błyszczące jak nowe lustra np. w Syntach. Nie wiem tylko czy i na ile wpłynie to na obraz, a na ile na mój komfort psychiczny i ochronę lustra. W zwierciadle jest mały ubytek (jakieś 3mm średnicy) po pęcherzyku powietrza przebitym podczas szlifowania, ale tym się jakoś nie przejmuję- paproszek leżący na lustrze też nie wpływa praktycznie wcale na jakość obrazu. A po pierwszych testach Taurusa już jestem i jestem zachwycony- o tym będzie kolejny wpis
  15. Krawat

    Krawat

    No, masz rację- nie doprecyzowałem. Ale to 15 cali wydaje mi się na chwilę obecną idealnym kompromisem między aperturą i mobilnością. Wczoraj po ciemku sam skręciłem teleskop w kilka minut, bardzo to wygodne. Kupna teleskopu słonecznego nie wykluczam, miałem na myśli raczej nocne obserwacje.
  16. Potrzebuję nowego krzesła do obserwacji. Ktoś może polecić coś tańszego niż te za ponad 300zł ze sklepów astro?

    1. emeł

      emeł

      Może to? http://www.firmy.net/WVW4X,krzeslo-toaletowe-na-kolkach,D7F4.html Oprócz regulowanej wysokości, ma też jeszcze jedną niewątpliwą zaletę! :D

    2. Krawat

      Krawat

      Raczej podziękuję :D poza tym potrzebuję czegoś co się rozsunie na 80-90cm. Jak usiądę to od siedzenia do oczu mam 70cm, a okular w Taurusie jest 160cm nad ziemią gdy celuję w zenit.

  17. Krawat

    Krawat

    7 lat z Syntą Ostatnio zakończyłem na tym, jak trafiłem na astro-forum.org. Opisałem swój "przypadek" i spotkałem się z bardzo ciepłym przyjęciem. Po niedługiej dyskusji było jasne, że dobrym wyborem będzie (a jakże) Synta 8"- i tak właśnie stałem się dumnym posiadaczem tego teleskopu. Przez lata widziałem Syntą wiele obiektów. Pamiętam dobrze błądzenie bez map po Pannie, Lwie i Warkoczu Bereniki i oglądanie pojawiających się tu i ówdzie kłaczków. Pamiętam szukanie kolejnych gromad i galaktyk. Wspominam miłe czasy, kiedy kilka lat temu zaświetlenie nieba tak nie dokuczało i z podwórka dostrzegałem Veila. Pamiętam też obserwacje gromad w Rufie, czy pewną przejrzystą, zimową noc, gdy obserwowałem bardzo wyraźnie połączenie "skrzydeł" M42 na południowym krańcu tego obiektu. Rozwój swojej pasji zawdzięczam właśnie temu teleskopowi. Często nie prowadziłem żadnych zapisków z obserwacji, wolałem bardziej poczuć klimat chwili i zostawić go dla siebie. Wolałem poświęcić więcej czasu na jeden obiekt i dobrze go zapamiętać, niż robić masowe zaliczanie dużej ilości obiektów. Z czasem trochę się to zmieniło, bo poczułem potrzebę dokumentowania- dla siebie na przyszłość i dla innych na forum. Przez te lata czasem było tak, że astronomia schodziła na dalszy plan i nie wynosiłem teleskopu z domu przez któryś miesiąc. Pewnego razu, kiedy przez całą zimę nie zdarzyła się chyba ani jedna pogodna, bezksiężycowa noc, byłem bliski sprzedania całego sprzętu i zarzucenia astronomii. Jednak pasja powracała, a Synta zawsze była w domu gotowa do akcji. Nawet jeśli czasem nie było zbyt wiele czasu, można było szybko spakować ją do auta, pojechać kilka kilometrów za miasto i podładować życiowe baterie na kilku miłych dla oka eMkach. Złożyło się kiedyś tak, że na forum poznałem obserwatora z bliskiej okolicy, który miał 15-calowy teleskop. Było to rok po tym, jak kupiłem Syntę. Oczywiście szczęka mi opadła gdy zobaczyłem kilka obiektów w tej aperturze i przez jakiś jeszcze czas czułem pewien niedosyt, patrząc na niebo przez Syntę. Zakiełkowało we mnie tamtej nocy marzenie posiadania tak dużego sprzętu. Oczywiście mając 15 czy 16 lat nie mogłem sobie na to pozwolić. Lata mijały, a ja coraz częściej myślałem o kupnie większego teleskopu. Tego lata w końcu podjąłem decyzję o sprzedaży wysłużonej Synty i paru innych gratów i zacząłem poszukiwania większego teleskopu. I ostatecznie kupiłem taki teleskop, jaki kiedyś wywarł na mnie tak duże wrażenie. Co więcej, nie dość że kupiłem taki teleskop, kupiłem dokładnie ten egzemplarz. I w ten sposób kilka dni temu stałem się posiadaczem pięknego Taurusa 380. Kto wie, może to ostatni teleskop, jaki kupiłem?
  18. Kolego osakowsky, czy możesz napisać mniej więcej, skąd było robione zdjęcie? Moją uwagę zwrócił fakt, że gwiazdozbiór Strzelca na Twoim zdjęciu jest całkiem wysoko, złapałeś też na zdjęciu gromadę otwartą M7, która u nas ledwo co "ślizga się" nad horyzontem i może być trudnym obiektem dla obserwatorów z Polski. Czyżbyś fotografował z południa Europy? Grecja, Włochy, może Hiszpania?
  19. Ale kolega który założył temat pisze, że zależy mu na mobilności, Newtony są dla niego zbyt duże.
  20. Super! Pomyliłem się jednak wczoraj, pisząc o dwóch rozbłyskach. Zobaczyłem bardzo jasne światło odbijające się od szyby samochodu i wydawało mi się że to rozbłysk. Podniosłem głowę i zobaczyłem koniec zjawiska- ten właściwy rozbłysk. Niesamowite wrażenie- byłem na działce, gdzie mam zasięg ok. 6 mag, i przez chwilę zrobiło się naprawdę bardzo jasno- fajny efekt.
  21. Spodziewałem się ok. 10-15m, trochę się zaskoczyłem, ale mechanika orbitalna jest bardzo nieintuicyjna. Nie wiem, czy grałeś kiedyś w Kerbal Space Program- polecam, dość realistycznie oddaje zagadnienia związane z lotami kosmicznymi, mechaniką orbitalną itp. Swoją drogą to przy tym temacie zawsze przychodzi mi na myśl scena z "Grawitacji", gdzie Sandra Bullock siedzi w Sojuzie oddalona o kilka (kilkanaście?) kilometrów od stacji kosmicznej, celuje prosto w nią, odpala silniki i po kilku minutach trafia idealnie w zamierzony punkt
  22. Ja dzisiaj znów widziałem kilka podczas obserwacji. Najlepszy był o godz. 23:55, długi, rozbłysnął 2 razy- leciał przez Łabędzia i Orła. Zobaczyłem jego odbicie i rozbłysk w szybie samochodu gdy sięgałem po atlas nieba, podniosłem głowę, widziałem drugi rozbłysk. Ślad pozostał widoczny przez ok. 5-10 sekund. Później ok. 00:15 widziałem mocny błysk na południowym zachodzie- ale nie wiem czy to inny meteor.
  23. 23:55- piękny bolid z roju Perseidów. Leciał przez Łabędzia i Orła, 2 razy rozbłysł, aż podskoczyłem. Ok 20 minut potem coś błysnęło bardzo mocno nad południowo-zachodnim horyzonte. Widział ktoś coś?

    1. M.K.

      M.K.

      potwierdzam tego pierwszego - szczegóły w poście :)

    2. Mariusz111

      Mariusz111

      Też zauważyłem bolid który na końcu rozbłysną, ale widziałem go około 23:30 nad Wielką Niedźwiedzicą :)

  24. A gdyby tak nazbierać na APO 80mm i zamontować jako szukacz w Taurusie? Byłbym chyba astronomicznie spełnionym człowiekiem :)

    1. Pokaż poprzednie komentarze  4 więcej
    2. emeł

      emeł

      A może połączyć dwa Taurusy i zrobić z nich gigantyczną lornetę?

    3. Iluvatar

      Iluvatar

      Pod warunkiem zmotoryzowania całości i dorobienia dedykowanej przyczepy, żeby dało się to gdzieś przewieźć.

    4. Ura

      Ura

      trzeba z demobilu zakupić podstawę działka p-lotniczego, montaż będzie i transport na raz.

  25. Przejrzyj dział "szkice obserwacyjne". To najlepiej odda widok w okularze, o ile nie zamierzasz spotkać się z kimś z okolicy i zobaczyć na własne oczy. Planety jako jedne z nielicznych są kolorowe i pokazują dość dużo szczegółów w dobrych warunkach. Jeśli oczekujesz kolorów i wyraźnych widoków mgławic, galaktyk z ramionami spiralnymi itp., to się rozczarujesz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.