Skocz do zawartości

Stalker

Społeczność Astropolis
  • Postów

    759
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Stalker

  1. Być może włożę kij w mrowisko, ale w dobie dużych i wielkich obserwatoriów zlokalizowanych w idealnych pogodowo i pozbawionych LP miejscach, astronom nie musi nawet wiedzieć, jak wygląda teleskop ESO jest doskonałym przykładem - Polska jest pełnoprawnym członkiem organizacji, więc nasi astronomowie mogą dokonywać obserwacji na wielkich lustrach, a nawet "czesać" w dotychczasowych danych. Ewentualnie, jeśli ktoś (w znaczeniu: zawodowy astronom) chce zajmować się czymś innym niż astro- i heliofizyka, a kręci go np. mechanika nieba, poszukiwania NEO itp., to faktycznie mniejszy instrument, nawet w Polsce, może dać ciekawe wyniki. Niemniej jednak w naszym klimacie, gdzie - strzelam - połowa roku to chmury, jestem zwolennikiem inwestowania we współpracę międzynarodową lub współdzielenie teleskopów.
  2. Szukam kontaktu do kogoś z AAVSO lub SOPiZ (PTMA). Proszę o PW.

  3. O ile przemawia do mnie idea astrobaz (dostęp dla każdego, imprezy otwarte dla publiczności, popularyzacja itd.), o tyle mam mieszane uczucia wobec obserwatoriów przy ośrodkach naukowych. Jeśli obserwatorium istnieje od dawna, wtedy rozumiem chęć modernizacji pomimo niekorzystnego położenia - zagęszczająca się zabudowa i rosnące rozświetlenie nieba (LP). Duże, poważne ośrodki astronomiczne mają swoje placówki obserwacyjne poza miastem, w którym znajduje się macierzysta uczelnia (np. Wrocław w Białkowie, Warszawa w Ostrowiku, Toruń w Piwnicach). Ale jeśli jest to obiekt budowany od zera w mieście lub jego bezpośredniej okolicy, a przepisy (nie przesądzam - dobre czy złe, sensowne czy absurdalne) nie pozwalają na wyłączenie oświetlenia, to zaczynam się zastanawiać nad sensem budowy i istnienia obserwatorium w kolejnych dekadach. Czasami jest to po prostu realizacja idee fixe kogoś, kto wymarzył sobie kopułę z teleskopem i ma wystarczającą siłę przebicia, by doprowadzić do budowy. A może pieniądze przeznaczone na budowę obserwatorium warto byłoby wydać na współdzielenie teleskopu za granicą, obserwującego niebo takie, jakiego nigdy nie będzie w Polsce? Oczywiście wtedy nie byłoby to tak medialne jak stwierdzenie "mamy własne obserwatorium!" No i co z tego, skoro żadnych poważniejszych badań nie można w nim prowadzić...? Zaś planetarium, które ma być komplementarne do obserwatorium, to już inna bajka.
  4. Polecam tę lekturę wszystkim fanom Starlinków i innych kosmicznych śmieci, których wystrzelenie jest w planach: https://www.universetoday.com/144949/astronomers-have-some-serious-concerns-about-starlink-and-other-satellite-constellations/

    1. Pokaż poprzednie komentarze  5 więcej
    2. kosmit

      kosmit

      O kamerach CCD i 10-20 min ekspozycjach można zapomnieć. Odejdą w zapomnienie. Zostaje CMOS, " lucky imaging" i naświetlanie  po 30-120 sek jak dobrze pójdzie, choć nie wiem, czy to nie będzie i tak za wiele.

    3. astrokarol

      astrokarol

      Sam w sobie, póki co są fajne/ładne Stalker. Póki co ...

  5. Oto, jak można rzecz oczywistą i naturalną opisać tak, by poczuć lekki powiew grozy: https://pl.sputniknews.com/nauka-i-tech/2020010511612838-ziemia-slonce-peryhelium-sputnik/

    1. szuu

      szuu

      grozę w sposób niezamierzony powiększa fakt, że to Rosjanin "zapewnia" że zjawisko nie stwarza żadnych zagrożeń :D

    2. AdamK

      AdamK

      Dobry samogon pędzą w tym Instytucie...

  6. Czy jest na forum osoba zawodowo zajmująca się drukiem 3D? Jeśli tak, to proszę o PW.

    1. calla

      calla

      Mnie drukował kolega

      sidiouss

    2. Stalker

      Stalker

      Dziękuję!

  7. Panowie, dajcie już spokój. Oczywiście zaraz mi napiszecie, że "nie musisz czytać", ale fajnie jest się bawić czyimś kosztem - pod warunkiem, że tym kimś nie jestem ja sam, zgadza się? Na forum dla gimbazy jeszcze bym zrozumiał, ale tutaj czuję niesmak.
  8. To tak jak w tym kawale o gościu, który chwali się, że dostał banknot o nominale 300 zł. Koledzy śmieją się z niego, a on na to, że zrobił świetny interes, bo wymienił go za dwa banknoty o nominale 150 zł
  9. Są jeszcze tzw. dowody kolekcjonerskie: http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35612,17386790,Kupujemy_dowod_osobisty__Niby_kolekcjonerski__a_jak.html - to jest dopiero wał! Teoretycznie od lipca br. "dowody kolekcjonerskie" są nielegalne, ale niestety nadal można je kupić :|
  10. Na marginesie dyskusji przypomnę słynną zbiórkę "na Seicento" (dla kierowcy, który miał pecha znaleźć się w tym samym punkcie czasoprzestrzeni co limuzyna byłej premier) - ktoś założył zbiórkę publiczną na portalu, który (wydawałoby się) powinien weryfikować pomysłodawców, po czym - zebrawszy w krótkim czasie 150 tys. zł "zniknął" te pieniądze. Sąd orzekł, że to nie przywłaszczenie, a - uwaga - niewywiązanie się ze zobowiązania. Sprawa jest świeża, a cała historia do poczytania tutaj: http://moto.pl/MotoPL/7,88389,25237003,zbiorka-na-seicento-organizator-wydal-150-tys-zl-auta-nie.html I jeszcze dla uzupełnienia: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/ludzieistyle/1926426,1,zbierali-na-seicento-zostali-oszukani-jak-byc-czujniejszym-w-sieci.read Luźna myśl: dlaczego portale pośredniczące w zbiórkach społecznościowych nie udostępniają własnych subkont, z których - po weryfikacji celu zbiórki lub osoby, na rzecz której zbiórka jest prowadzona - przelewają pieniądze bezpośrednio, bez udziału autora zbiórki, który często jest osobą trzecią? Może nie zlikwidowałoby to całkowicie oszustw, ale na pewno mocno ograniczyło takie przewały jak ten "na Seicento".
  11. Na giełdzie oferuję do sprzedaży mapy. Wysłałem je już kilku osobom i prosiłem w PW o informację w wątku, że wszystko było OK (tzn. wysłałem to co obiecałem). Do jednego z kolegów przesyłka szła ponad 2 tygodnie. Gdy doszła, napisałem reklamację do przewoźnika i dostałem zwrot kosztów przesyłki i w ramach rekompensaty oddałem te pieniądze kupującemu. Według mnie taka informacja zwrotna od kupujących jest znakomitym pomysłem. Wprowadzenie oddzielnej punktacji na giełdzie też nie byłoby od rzeczy. Z drugiej strony: są fora (nie astro!), gdzie wręcz zabronione jest komentowanie w wątku giełdowym.
  12. Czy znacie firmę, w której można naprawić kamerę samochodową? Uszkodzone jest gniazdo zasilania USB. Lokalizacja firmy nie ma znaczenia (oby w Polsce).

    1. rambro

      rambro

      Dowolny lokalny serwis GSM. Koszt tyle co w telefonie.

    2. Stalker

      Stalker

      Pytałem w jednym, przypadkowo wybranym w okolicy i reakcja była dość niechętna. Może źle trafiłem...

  13. Wróciłem z urlopu, więc gdyby ktoś był zainteresowany, proszę o kontakt.
  14. W razie zainteresowania mapami proszę o cierpliwość, ponieważ wyjeżdżam na urlop. Na PW będę odpowiadał po 8 września.
  15. Ale dlaczego? Jeśli ktoś ma to z legalnego źródła albo - jak to się ładnie mówi - "wszedł w posiadanie rzeczy" w dobrej wierze, to nie widzę powodu, z jakiego nie można byłoby sprzedawać takich starodruków. Pytanie, czy zakup Heweliusza w Polsce jest opłacalny - w zachodnich domach aukcyjnych albo antykwariatach można kupić go za niższą cenę. Zresztą myślę, że dla dobrego antykwariatu Allegro jest tylko przedłużeniem okna wystawowego - nikt nie kupi takiego dzieła przez Internet bez fizycznego obejrzenia go, a pewnie i prób negocjacji ceny.
  16. Niedawno na Allegro pewien antykwariat wystawił Prodromus Astronomiae... za - bagatela- 120 tys. zł: https://archiwum.allegro.pl/oferta/lamus-starodruk-atlas-gwiazd-heweliusza-gdansk1690-i8104949202.html
  17. To zapewne te z ostatniego linku: http://www.3fun.pl/mapa/ - z charakterystyczną "dziurą" w Łodzi.
  18. Sięgnę do prehistorii. W 1996 i 1997 r. na niebie królowała kometa Hale'a-Boppa. Jeździłem wtedy dość często na obserwacje, mając apetyt na komety mocno zaostrzony obserwacjami komety Hyakutake. Była to chłodna pora roku, może późna jesień, a ja tym razem wybrałem się na obserwacje w inne niż zazwyczaj miejsce. Wjechałem samochodem w wąską asfaltową drogę - do dzisiaj nie sprawdziłem, dokąd prowadziła; wtedy wydawało mi się, że jest ślepa - i rozstawiłem się ze sprzętem. Po pewnym czasie zauważyłem wspinający się po tej samej drodze samochód na światłach pozycyjnych. Pomyślałem o policji, ale po chwili auto zatrzymało się obok mnie i wysiadło z niego dwóch postawnych panów ubranych na czarno. Dość obcesowo spytali mnie, co tu robię, na co ja odpowiedziałem pytaniem, czy przebywanie w tym miejscu jest zabronione, bo na początku drogi nie ma żadnego znaku zakazującego wjazdu. Odpowiedź była wymijająca, zrozumiałem tyle, że droga prowadzi do jakiegoś zakładu (cholera wie, może przerobu rudy uranowej ) i że dostali wezwanie z tegoż zakładu. Ich podejrzenia wzmogły się, gdy zobaczyli na mojej szyi lornetkę (solidny radziecki kaliber 10x50) i - to było najgorsze - wycelowaną w niebo rurę (Tał-1). Wtedy wyjaśniłem im, że obserwuję kometę, która zbliża się do Ziemi. Rozejrzeli się w takim tempie, jakby zaraz miała na nas spaść Chyba z początku nie bardzo rozumieli, o czym mówię, ale w końcu nastąpiło olśnienie - któryś z panów przypomniał sobie, że o jakiejś komecie mówili wcześniej w radio, gdy jeździli w patrolu. Sytuacja zmieniła się o 180 stopni, panowie bez żadnych trudności dali się namówić na obserwacje, postali ze mną jakiś czas, dali znać gdzie trzeba, że panują nad sytuacją, po czym - tak jak w przypadku kolegi sidiouss powiedzieli, żebym na siebie uważał, bo "różni się tutaj kręcą", po czym odjechali na światłach pozycyjnych, by nie przeszkadzać mi w dalszych obserwacjach
  19. Ten ryk to mogły być sarny. Wracałem kiedyś samotnie z lasu o zmierzchu, gdy nagle usłyszałem dziwny ryk. Włosy mi się zjeżyły, przystanąłem i nasłuchiwałem. Trudno było wyczuć, z której strony jest źródło dźwięku, bo droga prowadziła dnem mocno wciętej V-kształtnej dolinki o stromych ścianach, więc echo też dodawało swój efekt. Porykiwania zmieniły sie w przeciągłe jęki, ale ciarki na grzbiecie wywołała dopiero zmiana tych odgłosów w coś w rodzaju przedłużonego zawodzenia małego dziecka. Autentycznie poczułem lęk i oczami wyobraźni zobaczyłem sceny z "Blair Witch Project" (moja wędrówka miała miejsce w 2002 r. - pamiętam jak dziś, bo pisałem wtedy pracę dyplomową i wracałem do domu z wycieczki, która miała dać mi oddech po całym dniu siedzenia przed komputerem). Zacząłem świecić latarką po krzakach i wreszcie zlokalizowałem stwora - to był kozioł (samiec sarny) stojący w odległości może 10 metrów ode mnie, nieco powyżej. Ryknął jeszcze kilka razy, po czym przebiegł przede mną w kilku skokach znikając na przeciwległym stoku. A za nim reszta stada, kilka sztuk robiących taki hałas, jakby była ich tam przynajmniej setka. Trochę metrów przeszedłem, zanim włosy z powrotem ułożyły się na mnie jak trzeba
  20. Ponieważ sprawa pochodzenia map, które oferuję w tym wątku, budzi ciekawość - by nie powiedzieć emocje (nawet niezdrowe: patrz casus eda49) - postanowiłem napisać co nieco o samych mapach, jak i tym, skąd je mam. Odpowiem też na pytanie kolegi Wessela o klauzulę tajności. Potoczna, branżowa nazwa "moich" map to obrębówki (formalnie: mapy obrębowe) lub powiatówki. Prezentują powiaty z czasów Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, a dokładnie po reformie administracyjnej z 1957 r. [1] Jest to pierwsza seria map pokrywająca cały kraj, stworzona specjalnie na potrzeby cywilne po II wojnie światowej. Do tej pory, w atmosferze powojennego krycia tajemnicą wszystkiego co się dało, dokładne mapy posiadało tylko wojsko. Sytuacja ta mocno ciążyła władzom samorządowym, które nie miały dostępu do dobrych map terenów, którymi zarządzały. W atmosferze odwilży pogomułkowskiej podjęto decyzję o udostępnieniu map wojskowych cywilom. Nie stało się to jednak w sposób automatyczny, a poprzez ingerencję w treść map. I tutaj zaczyna się najciekawsza część. Skrótowo opisuje to Wikipedia [2] oraz opracowanie pt. "Dawne mapy topograficzne w badaniach geograficzno-historycznych" [3], a zwłaszcza jeden akapit na str. 115. Zacytuję go w całości (wygląda na to, że opiera się na nim wpis w Wikipedii): Mówiąc krótko, powiatówki nie pokazywały terenu idealnie w 100% wiernie, ale poddano je celowym zniekształceniom, a niektóre obiekty po prostu usunięto. Doskonale opisuje ten proces artykuł pod wiele mówiącym tytułem "Utajnianie parametrów układów i map" [3] z pracy pt. "W okowach radzieckiej doktryny politycznej. Służba topgraficzna Wojska Polskiego w latach 1945-1990". Znowu obszerny cytat: Być może niektórzy z Was znają projekt Mapy WIG [5], czyli "Niekomercyjny projekt udostępnienia skanów map i materiałów geograficznych wydanych przez Wojskowy Instytut Geograficzny (WIG) w latach 1919-1939". Jeśli nie, to czym prędzej się z nim zapoznajcie. Powiązany z mapywig.org jest serwis Archiwum Map Zachodniej Polski, znany jako AMZP [6]. Rozwinięciem obu serwisów jest z kolei Mapster [7] - bardzo wygodna w obsłudze składnica starych map z wyszukiwaniem po nazwie miejscowości (dostajemy listę dostępnych map, na znajduje się interesujące nas miejsce), graficzne skorowidze arkuszy map i tekstowe zestawienia tychże (dziesiątki wydań, można w tym utonąć na długi czas). Źródła najróżniejsze - zarówno polskie, jak i zagraniczne, w tym odtajnione mapy tworzone na potrzeby armii amerykańskiej i CIA. Wracając do powiatówek - wydawało mi się, że jeśli Mapster jest tak bogatym źródłem, to powiatówki będą w nim na sto procent. W końcu nie były tak chronione jak mapy sztabowe. I tutaj się zdziwiłem - nie ma ich. Grzebiąc głębiej w sieci trafiłem na serwis RCIN (pełna nazwa to Repozytorium Cyfrowe Instytutów Naukowych) [8]. Dla przykładu znalazłem powiat, w którym mieszkam: http://rcin.org.pl/dlibra/docmetadata?id=23068&from=&dirids=1&ver_id=&lp=14&QI= Opis bibliograficzny i miniaturka mapy mówią wyraźnie, że jest to jedna z powiatówek, ale przy próbie obejrzenia pełnej wersji zostajemy przeniesieni do strony logowania. Sprawdzając dokładniej opis bibliograficzny trafiamy na Prawa oraz Zasady wykorzystania. I cóż tam widzimy? "Prawa zastrzeżone - dostęp ograniczony" oraz "Zasób chroniony prawem autorskim. Korzystanie dozwolone wyłącznie na terminalach Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN w zakresie określonym przez przepisy o dozwolonym użytku." Jeśli pogrzebie się jeszcze głębiej, to na stronie RCIN można trafić na dział "Prawa autorskie" [9], który te kwestie dokładnie wyjaśnia. Pomyślałem, że to dziwne, w końcu mapy wojskowe są od dawna dostępne publicznie, a te cywilne, wykonane ze środków publicznych i na użytek cywilnej administracji nie? Napisałem w tej sprawie do jednego z opiekunów serwisu Mapy WIG, który po pierwsze potwierdził, że treść tych map mija się czasami z rzeczywistością ("proszę pamiętać, że one były celowo zniekształcane, i to lokalnie, tzn. nie za pomocą jakiegoś "algorytmu", który można by teraz odwrócić, ale przez ludzi, przypadkowo / losowo. Dlatego _czasem_ lokalizacja pewnych elementów terenu może zupełnie nie pokrywać się z rzeczywistością"), a po drugie wyjaśnił przyczynę braku powiatówek w serwisie: "Tych map, mimo tego, że są bardzo ciekawe, nie udostępniamy ze względu na prawa autorskie. Wprawdzie jest ustawa, zgodnie z interpretacją której te mapy można udostępniać, bo powstały przy udziale skarbu państwa, ale jest też druga ustawa, która twierdzi, że nie można udostępniać (ustawa o prawach autorskich i dziełach pokrewnych). (...) Nie było też sensu robienia skorowidza tych map w mapsterze, ponieważ te mapy nie mają żadnej siatki (celowo), są niekartometryczne (celowo), i - nie ma kto ich zrobić, ani nie widać perspektywy, aby te mapy można było w najbliższym czasie udostępnić". Czyli pat - mapy istnieją, nie są utajnione (o tym później), a korzystać z nich w zasadzie nie można. Piszę "w zasadzie", bo przecież <sarkazm ON> wystarczy pojechać do Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN, zasiąść przed terminalem i korzystać do woli! <sarkazm OFF> Wyjaśnienia wymaga jeszcze termin "niekartometryczne". Mówiąc w największym skrócie, mapa niekartometryczna nie nadaje się do praktycznego użytku. W przypadku powiatówek niekartometryczność polega na braku siatki współrzędnych, braku godła, braku współrzędnych na krawędziach oraz - to chyba najbardziej dotkliwa cecha - wspomnianych już celowych zniekształceniach treści. Dlaczego w takim razie powiatówki były w powszechnym użyciu przez ponad dwie dekady? Na to pytanie odpowiedź padła już wcześniej - po prostu nie było innych map dostępnych administracji cywilnej o tym stopniu dokładności. Do wielu zastosowań nadawały się jednak całkiem dobrze. Sytuację zmieniła zmiana ustroju i upadek bloku wschodniego. Mapy wojskowe zaczęły być stopniowo odtajniane i udostępniane cywilom - najpierw w małych skalach (mniej dokładne), później coraz większych (bardziej dokładne). Niemal dokładnie 30 lat temu, 13 sierpnia 1989 r., Sztab Generalny Wojska Polskiego obniżył klauzule tajności niektórych map, a kilka miesięcy później odtajnił kolejne [10]. I po tym długim wywodzie mogę chyba odpowiedzieć na pytanie kolegi Wessela: "dlaczego na tych mapach nie ma adnotacji o zdjęciu klauzuli poufności?". Wesselowi chodziło zapewne o to, że słowo TAJNE lub POUFNE wydrukowane na mapie nie zostało przekreślone. Odpowiedź prowokacyjna brzmi "a po co?". Bardziej wyważona: "czy to naprawdę potrzebne?". Oto dwa przykłady: fragmenty map okolic Legnicy (skala 1:50 000) oraz Wrocławia (skala 1:500 000). Pełne źródła: Legnicę wziąłem z Eloblog [11], a Wrocław z AMZP [12]. Jak widać na załączonym obrazku (Wrocław), nie trzeba skreślać klauzuli tajności, by mapa stała się ogólnie dostępna. A tak na marginesie, patrząc na sprawę mniej formalnie, a bardziej zdroworozsądkowo: skoro bardzo dokładne, kartometryczne, tworzone bez zniekształceń, wykreślane w dużych skalach mapy wojskowe są obecnie jawne, to dlaczego niekartometryczne, z celowymi zniekształceniami mapy cywilne nadal miałyby być tajne lub poufne? W dobie obrazowania satelitarnego, z powszechnie dostępnymi źródłami takimi jak mapy Google lub nasz rodzimy Geoportal [13], a w końcu mapami tworzonymi przez społeczność (znany zapewne wielu z Was projekt Openstreetmap [14] i oparte na nim różnorodne aplikacje) taka tajność staje się jedynie "tajnością". Na koniec wyjaśnię jeszcze, skąd mam tak duży zbiór powiatówek. Wbrew prezentowanym przez niektóre osoby teoriom spiskowym (te posty są na szczęście dla ich autora ukryte przez administrację forum) nie mam ani nie miałem rodziny w wojsku. Zresztą powiatówki są mapami do użytku cywilnego, mimo że powstały w kreślarniach wojskowych. Swego czasu przez kilka lat pracowałem w bibliotece Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu jako administrator sieci komputerowej i systemów bibliotecznych. Pewnego razu, bodajże w 2009 lub 2010 r., zauważyłem na korytarzu wózki wyładowane mapami powiatów województwa dolnośląskiego. Po nitce do kłębka dotarłem do informacji, że mapy zgromadzone w bibliotece są przeznaczone do skatalogowania, ale jest to tylko niewielka część dotycząca Wrocławia i okolic. Reszta map jest przechowywana w innym budynku, w pomieszczeniu służącym jako rupieciarnia i przeznaczonym do remontu, w związku z czym wszystkie zgromadzone tam przedmioty w trybie pilnym mają być wywiezione jako niepotrzebne. Okazało się, że ten pilny tryb jest naprawdę bardzo pilny, bo mapy miały być wyrzucone (sic!) już tego samego dnia. Uprosiłem osobę odpowiedzialną za sprzątanie, by odroczyła egzekucję i kolejnego dnia przyjechałem do pracy samochodem, pakując do bagażnika wszystkie mapy niezależnie od ich stanu. Swoją drogą okazało się, że papier potrafi być naprawdę ciężki, całość waży dobre kilkadziesiąt kilogramów. Po niektórych mapach widać było "zmęczenie materiału" i niezbyt delikatne traktowanie - rozerwania, naderwania, poszarpane krawędzie, przebarwienia itp. Część z nich odrzuciłem jako zbyt zniszczone, część rozdałem znajomym, a resztę złożyłem w bezpiecznym i suchym miejscu, gdzie czekały na lepsze czasy. Niektóre z map stały się z czasem ozdobą ścian w moim przedpokoju (nakleiłem je jak tapetę), a resztę powoli katalogowałem. W pewnej chwili pracę przerwałem i wróciłem do niej w lipcu tego roku. Okazało się, że uratowałem około 250 powiatów. Niektóre z nich są niekompletne, ale to na szczęście niewielki procent całości. Na wszystkich arkuszach są pieczątki - zazwyczaj dwie, bywają trzy - z informacją o dysponencie. Widać je na poniższym zdjęciu. Na niektórych arkuszach widziałem też pieczątkę bodajże z Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach; zrobię zdjęcie i dorzucę, gdy trafię na taką mapę. Faktycznie na niektórych mapach jest pieczątka z Katowic, ale nie z AWF, a z Zakładu Zagospodarowania Turystycznego GKKFiT - widać to na nowym zdjęciu. Mogę jedynie gdybać, do czego służyły. Jeśli dysponował nimi Główny Komitet Kultury Fizycznej i Turystyki oraz uczelnie, to zapewne przydawały się do pracy ze studentami oraz do planowania aktywności związanych z wypoczynkiem i turystyką. Na mocno zdekompletowanych okolicach Pisza i Mrągowa (Kraina Wielkich Jezior) ktoś wykreślił czerwoną kredką działki przylegające do jezior. Być może jakaś instytucja planowała budowę ośrodka wypoczynkowego dla pracowników i na mapach wytypowano obszary, które później sprawdzano w terenie i urzędach. Inne mapy z kolei, zwłaszcza obszary górskie i pogórza, były składane do mniejszego formatu tak jak mapy turystyczne. I do takiego celu najprawdopodobniej służyły - jeśli ktoś pamięta, jaką "dokładnością" charakteryzowały się mapy turystyczne wydawane przez PPWK w latach 70. (znowu ingerencja wojska!), ten zrozumie, jakim skarbem musiała być mapa topograficzna z gęstymi poziomicami, zaznaczonymi drogami leśnymi i różnymi ciekami wodnymi. Bardzo ciekawy artykuł na ten temat ("Cenzura w kartografii okresu PRL na przykładzie map do użytku ogólnego") dostępny jest w kolejnym źródle [15]. Pokazany jest tam na zdjęciach proces deformacji map poprzez ich cięcie na fragmenty, zmianę położenia i ponowne sklejanie. No i to chyba wszystko. Przepraszam, jeśli kogoś znudziłem, ale ponieważ temat dla niektórych osób jest kontrowersyjny, a pytanie "skąd on to ma?" nie daje spać po nocach, zdecydowałem się na dokładne wyjaśnienia. Poza tym potraktowałem temat jako pretekst do opowiedzenia o mapach topograficznych jako takich. Poza astronomią i meteorologią kartografia (zarówno Ziemi, jak i nieba) jest moim konikiem PS. Nawiasem mówiąc w zamierzchłych czasach na Astropolis pojawiła się oferta sprzedaży odtajnionych map sztabowych na CD. Oto prehistoryczny wątek na giełdzie: https://astropolis.pl/topic/4470-mapy-topograficzne-polski-dla-miłośników-astronomii/ Gdyby ktoś miał ochotę obejrzeć, o jakie mapy chodziło, to pomocne będzie kolejne źródło [16] Źródła: [1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Podział_administracyjny_Polski_(1944–1975)#1957–1975 [2] https://pl.wikipedia.org/wiki/Polskie_mapy_topograficzne#Mapa_obrębowa_powiatów_w_skali_1:25_000 [3] https://www.umcs.pl/pl/tablica-ogloszen,1458,monografia-dawne-mapy-topograficzne-w-badaniach-geograficzno-historycznych,38495.chtm (plik PDF) [4] https://geoforum.pl/strona/47155,47238,47242/wojsko-w-okowach-radzieckiej-doktryny-utajnianie-parametrow-ukladow-i-map [5] http://polski.mapywig.org [6] http://mapy.amzp.pl [7] http://igrek.amzp.pl [8] http://rcin.org.pl [9] http://rcin.org.pl/dlibra/text?id=copywright-low [10] https://geoforum.pl/strona/47155,47238,47257/wojsko-w-okowach-radzieckiej-doktryny-politycznej-wydanie-map-szeregu-skalowego-od-1-10-000 [11] https://eloblog.pl/zdigitalizowane-mapy-sztabowe-wojska-polskiego/ [12] http://maps.mapywig.org/m/Polish_maps/series_PRL/500K_SGWP/M-33-B_WROCLAW_1951.jpg [13] https://www.geoportal.gov.pl [14] https://www.openstreetmap.org [15] http://yadda.icm.edu.pl/baztech/element/bwmeta1.element.baztech-article-BAR0-0025-0102 [16] http://www.3fun.pl/mapa/
  21. To źródło jest świetne, wielkie dzięki
  22. Kolega się napracował, nie mówiąc o Heweliuszu To jeszcze ode mnie: https://www.dbc.wroc.pl/dlibra/publication/34111/edition/30730/content - Prodromus Astronomiae, czyli dzieło życia Heweliusza wydane pośmiertnie przez jego żonę Elżbietę. W latach 60., z okazji 2500. rocznicy założenia Samarkandy, pojawiło się wznowienie tego atlasu w Uzbekistanie. Później były jeszcze wznowienia, a w moich zbiorach jest trzecie wydanie z 1978 r.
  23. Miałem nie wtrącać się do dyskusji, skoro nie brałem udziału w wyjeździe, ale mam nadzieję, że ten artykuł zostanie odebrany neutralnie: http://wyborcza.biz/pieniadzeekstra/7,134263,25063349,rezerwujesz-nocleg-przez-booking-com-nawet-placac-z-gory-nie.html
  24. Atlas ma nowego właściciela, proszę o zamknięcie wątku.
  25. Jest wolne, rezerwuję dla kolegi Maro21. Zaraz napiszę PW.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.