Skocz do zawartości

Dowcipy


Rekomendowane odpowiedzi

Powiem wam jedno, jesteśmy cienkie bolki w temacie dowcipów. Zupełnie inny, mistrzowski, poziom reprezentuje ministerstwo edukacji narodowej. Malutka próbka maestrii w cytacie poniżej:

 

Ustawy powiązane z wprowadzanymi zmianami

1) ustawa z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty (Dz. U. z 2004 r. Nr 256, poz. 2572, z późn. zm.),

 

Tekst ustawy o systemie oświaty ze zmianami wynikającymi z ustawy z dnia 19 marca 2009 r. o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz o zmianie niektórych innych ustaw (Dz. U. nr 56, poz. 458)

 

Pozdrawiam ;)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zamieszczanie tutaj typowych kawałów z ogromnej ich liczby byłoby może przesadą

ale ja tylko ten jeden jedyny pamiętam od kilku lat - to zapodam :

 

 

Międzynarodowy pociąg wjeżdża do Rosji.

 

Do przedziału wchodzi celnik i mówi:

 

"Papierosy, Spirytus, Narkotyki"

 

 

Na to Anglik:

 

 

"Herbatę proszę"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie, że po angielsku, ale w przekładzie traci urok...

 

I'm really worried about swine flu. Here's my concern:

 

3 years ago, Chinese calendar year of the cow...

 

Mad Cow disease.

 

2 years ago, Chinese calendar year of the bird...

 

Avian flu.

 

This year, Chinese calendar year of the pig...

 

Swine flu.

 

Next year is the year of the cock .. . .

Anybody else worried?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cover Bohemian Rhapsody nieśmiertelnego zespołu Queen w wykonaniu .......... Muppetów

 

Uwielbiam zespół Queen, a i do Muppetów czuje wielki sentyment z dziecinstwa, więc jak dla mnie to świetna mieszanka :)

 

http://www.youtube.c...player_embedded

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HARDKOR

 

 

Żona do Męża:

- Kochanie, od dzisiaj gotujesz, sprzatasz, zajmujesz sie dzieckiem -

koniec tych tandetnych meczy Extraklasy, filmow w TV, spotkan z

kolegami, bilarda i tym podobnych blazenskich rozrywek... Przerywa

spogladajac zdziwiona na Malzonka, ktory zaczal zakladac buty i

kierowac sie w kierunku wyjscia:

- ... a TY dokad? Jeszcze nie skonczylam...

- Ide do apteki

- Po co?

- Po Stoperan, bo chyba Cię posrało...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W materiale (na obrazku) krytykują premierowską Isabel

 

Jednakowoż

( moje ulubione słowo z filmowego "Mistrza i Małgorzaty" -

JANUSZ GAJOS zaczyna podryw: "Jednakowoż ładną mamy dziś pogodę"

- polecam wypróbować :rolleyes: - tu też jestem niezłym teoretykiem B) )

za taki wychwyt kawału podziwiam Panią "Isabel".

 

Materiał był zamieszczony w dniu 24.11.2009 na stronie

http://www.gazeta.pl

isabel_kochamy_jom.jpg

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W wojsku wszytko ma swoją precyzyjną i jednoznaczną nazwę. Jak wiadomo kałuża to zbiornik wodny bez znaczenia strategicznego, a łyżka - przyrząd kuchenny składający się z komory

zupnej i drążka prowadzącego.Idąc tym śladem....

 

Rzeka - przeszkoda terenowa o wilgotności 100%.

Kamikadze - konstrukcja lotnicza nieprzystosowana do lądowania.

Lustro - element symulujący żołnierza.

Kontrast - czynnik optyczny niwelujący znaczenie maskowania.

Prostytutka - osoba o rozleglej akomodacji płciowej.

Skarpety - broń chemiczna średniego zasięgu niezakazana konwencją

Genewską.

Myśliwiec jak, sama nazwa wskazuje, myśli jak wytropić wroga.

Młotek - impulsator kinetyczny z naprowadzaniem trzonkowym!

Telewizor - stacjonarny emiter wizualno-akustyczny.

Proca - zastępczy miotacz ręczny typu ziemia-ziemia.

Myszka - manipulator stołokulotoczny.

Parasol - neutralizator pola deszczowego.

Plan miasta - taktyczny układ rozmieszczenia i alokacji rejonów

zabudowy.

Sznurówka - urządzenie składające się z dwóch wprowadzaczy

dodziurkowych i sznurowadła właściwego. :ha:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba się nie wysiliłem z "murzynkami" B) więc - na przeprosiny - ciut lepszy:

 

Moderator forum dostaje do oceny spory post, zaczynający się od zdania:

Jeżeli ten post nie wejdzie to proszę napisać mi, co mam skreślić, żeby wszedł.

Moderator nie musi ale fatyguje się i odpowiada prywatnie: "WSZYSTKO!"

Za chwile dostaje PUSTY post :rolleyes:

 

------------------------------------------------------------------------------

System moderacji jest - na ogół - dla piszących - jak czarna skrzynka

(nie wiadomo kiedy post wypadł, ilu decyduje o utrąceniu lub wpuszczeniu)

przypomina to czarny humor zaprezentowany kiedyś w wypowiedzi pewnego eksperta

- w innej dziedzinie. Brzmiało to mniej więcej tak:

 

W systemie występuje asymetria. Pracownicy Polskiej służby zdrowia dobrze znają

formalne i faktyczne zasady w nim obowiązujące. Pacjent, który do niego trafia - bardzo słabo.

Jest jak to dziecko we mgle.

 

_________________________________________

Temat już był w wątku - ale inna odsłona:

 

W Ministerstwie Oświaty takie teksty w ustawach to chleb powszedni

- całkiem niedawno:

 

"Ustawa wchodzi w życie po upływie 6 lat od pierwszego dnia

miesiąca następującego po upływie miesiąca od dnia ogłoszenia"

 

 

to moje, a niżej dwa "zasłyszane"

 

 

Nad rzeką, obok farmy siedzi krowa i pali trawkę. Podpływa do niej

bóbr, wychodzi na brzeg i pyta:

- Te, krowa, co robisz?

- Aaaa, widzisz bóbr, jaram i jest OK.

- Daj trochę, jeszcze nigdy nie kurzyłem...

- Jasne! Ciągnij macha bracie!

Bóbr wciągnął dym i od razu go wypuścił. Na to krowa:

- Stary, nie taaak! Patrz: ciągniesz macha i trzymasz go w płucach dłuższą chwilę.

Zresztą - wiesz co? W tym czasie jak wciągniesz, przepłyń się kawałek pod wodą w dół rzeki,

wróć tu i wtedy wypuść powietrze.

I mówię ci będzie OK.

Jak uradzili tak zrobili. Bóbr się zaciągnął, płynie pod wodą, ale

już po kilku chwilach zrobiło mu się happy. Wyszedł na brzeg po

drugiej stronie rzeki, walnął się na trawę i orbituje. Podchodzi do

niego hipopotam i pyta:

- Te bóbr, co robisz?

- Aaaa, widzisz hipciu, zajarałem i orbituje sobie troszkę...

- Daj trochę, ja też chcę.

- Podpłyń na drugi brzeg do krowy - ona ci da.

Hipopotam podpłynął w górę rzeki, wychodzi na brzeg, a krowa

wywaliła gały i krzyczy:

- Bóbr, k---a, WYPUŚĆ POWIETRZE!

 

 

Cud na pierwszym koncercie Joli Rutowicz!

Sparaliżowany chłopiec wstał z wózka i wyszedł.

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygrzebane na JoeMonster: (Zachowana oryginalna pisownia)

 

Czy ta historia może być prawdziwa?

 

Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.

 

Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał - a wtedy wiadomo - wąż.

 

Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni chuja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest kurwa za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut - oż kurwa, no to nie mogło mi się zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. Kurwa, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot kurwa popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.

 

Lecę kurwa na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale chuj, najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, kurwa, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to chuj, przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za chuja trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.

 

Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni chuja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten kurwa głąb zamiast przyjść do mnie to kurwa chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni chuja, uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem.

 

Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało. Wbiegam do piwnicy i kurwa koniec świata. Nie ma moich deszczułek - no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w chuj i kota też nie słychać już. Ja pierdolę. Kurwa, gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.

 

Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam - ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. Kurwa, mam w aucie, chujowa, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali tę pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.

 

Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w pizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie wpierdolił, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, kurwa, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz chuj złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu kurwa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w chuj, pacanie.

Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje.

 

Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. Kurwa, drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa - kurwa, ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma chuja, to go musi wygonić albo utopić.

 

Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego skurwiela dalej nie wylało z kąpielą. Kurwa mać, urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w chuj - jak się to gdzieś przytka, to będę miał przejebane. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel. Wchodzę - a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on kurwa wyszedł, którędy? Ano kurwa wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja kurwa stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebię. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. Kurwa mać. Przynajmniej kuleje.

 

Straty: zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy - poszedł w chuj, latarka - w chuj, pogrzebacz w chuj. Afera na ulicy jak chuj.

Edytowane przez avar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dobre :) przypomniało mi się jak znajomym zgubil się szczur (puszczali go wolno na mieszkanie gdy wychodzili do pracy). Po całym bezowocnym wieczorze poszukiwań, kolega siada na klopa, robi swoje, a tu nagle słyszy drapanie w rurze odpływowej. drań siedział cały czas w kolanku, a woda była wieczorem już kilkakrotnie spuszczana :) musiał nieźle się trzymać pazurkami, gdy rwąca woda z plywajacymi przeszkodami leciała z klopa. szczurek miał się dobrze, tylko troszkę przybrudzony wyszedł na wolność :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tutaj wielu ludzi zna się na KWANTACH, ale zapewne nie wszyscy znają takie cenne-niejednoznaczne znaczenie tego słowa

Autentyczna historia (zaręczam!):

 

Właściciel pewnej firmy rozmawia z nowo przyjętym programistą i mówi

(w obecności jego bezpośredniego przełożonego powiedzmy JANKA)

- Będzie pan korzystał z programu, który zrobił Janek - zajęło mu to KWANT czasu :)

 

 

Kartka rozprowadzana przez Tesco: Mikołaj kocha wszystkie dzieci, nawet rude

mikolaj.jpg

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

poniższy dowcip ma swoje lata, może nawet już tu był, ale ponieważ jest akurat teraz aktualny, więc go przypomnę:

 

Rosjanin, mieszkający gdzieś na Syberii, dzwoni do znajomego Polaka i mówi:

- mówili u nas w radio, że w Polsce ostra zima ?

- tak, mamy nawet -25 st C - odpowiada Polak i dodaje:

- ale u was zima dość łagodna ? u nas mówili, że macie tylko -20 st. ?

- jakie -20 st - dziwi się Rosjanin - u nas jest -50 stopni, czasami jeszcze zimniej !!

- niemożliwe ! - dziwi sie z kolei Polak - wyraźnie słyszałem, że -20 st!!

- zgadza się - potwierdza w końcu Rosjanin - ale -20 st to mamy w mieszkaniach. Na dworze jest zimniej... :ha:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pacjent w szpitalu do lekarza: panie doktorze te tabletki co dostałem dziś to chyba jakieś inne niż wczoraj

lekarz: a co gorzej się pan czuje, jakieś niepożądane objawy?

pacjent:nie wszystko jest ok

lekarz: a to skąd pan wiedział ze to inne leki skoro tabletki wyglądają identycznie?

pacjent: bo jak wrzuciłem do kibla to pływały, a wczorajsze tonęły....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

:lol:

Pyta turysta górala:

-Góralu! Macie takiego małego pieska to dlaczego macie tabliczkę na furtce "UWAGA PIES!"?

-Bo ano mi go już pięć razy zadeptali!

_________________

W lodówce gada galaretka z mrożona zupą:

-Słyszałaś!? Ananas wyszedł z puszki... - mówi galaretka

-Tak?... A za co siedział - pyta zupka

- Podobno... ubił śmietanę...

(biedronka)

_________________

Przyjechała blondynka do hotelu. Lokaj zaprowadza ją do pokoju. Nagle znajdują się w małym pomieszczeniu:

- No wiesz pan co? To że jestem ze wsi nie znaczy by dawać mi taki mały pokój! - mówi oburzona blondynka

- Ale... My dopiero jesteśmy w windzie...

 

__________________

Kto spadnie pierwszy z dachu? Blondynka czy brunetka? Pewnie że brunetka!

Dlaczego?

Bo za nim blondynka spadnie pięć razy o drogę spyta :D

 

_________________

Do biura gazety dla kobiet dzwoni jedna pani. Odbiera pracownik. Gdy pracownik wysłuchał panią krzyczy na całą redakcję:

-Dzwoni jedna pani i mówi że skoczy z dachu bo Krzysiu z M jak miłość nie żyje!

Od razu wszyscy się zlecieli i krzyczą do słuchawki:

SKACZ!

Przybiega szef i zły na pracowników wygonił ich od telefonu i sam powiedział do tej pani:

-Niech pani przełączy na TVP POLONIA. On tam w powtórkach jeszcze żyję :D

 

 

 

 

Pozdrawiam :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.