Skocz do zawartości

Behlur_Olderys

Moderator
  • Postów

    5 148
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Treść opublikowana przez Behlur_Olderys

  1. Wydaje się, że jest tutaj o jeden stopień swobody za dużo. Moim zdaniem ten kąt 90st. jest niepotrzebny, skoro aparat można obracać w obejmach Oczywiście, jak zwykle jestem pod wrażeniem estetyki wykonania
  2. Błąd, o którym mówię, to nie sprzeczność z prawami fizyki, tylko z logiką. O ile fizyka się zmienia, to logika raczej nie, a na pewno nie na tak podstawowym poziomie. Wnioskowanie w oparciu o fałszywe przesłanki zawsze będzie błędem, obojętnie od tego ilu jeszcze urodzi się Einsteinów. Wniosek, że istniał jakiś "czas zero" od którego zaczęła się pierwsza sekunda opiera się na fałszywej przesłance (modelu FLRW, który w tym rejonie już nie obowiązuje). Dlatego mówienie o "czasie zero" to wnioskowanie z fałszu, błąd logiczny. To, czego nie wiem (i nikt jeszcze nie wie), sprawa, która naprawdę czeka na swojego Einsteina, to: jaka teoria będzie pozwalała na wnioskowanie w obszarze energii tak wysokich, że OTW nie wystarcza. Pozdrawiam.
  3. Wyjechałem trochę poza bandę, przepraszam, jeśli kogoś uraziłem. Niestety, nie jestem w stanie wytłumaczyć w sposób przystępny dlaczego błędem jest mówienie o pierwszej sekundzie, o "momencie zero" od którego niby liczymy czas. To najwyraźniej różnica zbyt subtelna, żebym potrafił wyjaśnić, a zbyt zasadnicza, bym przymknął na nią oko, więc zachęcam innych, a sam daję sobie spokój. Pozdrawiam!
  4. Cytując mnie: zapomniało Ci się o początku tego wywodu.Chyba wolę poetyckie uniesienia i "masło maślane", niż zwykłe mijanie się z prawdą i manipulację. Szczerze brzydzę się takimi praktykami. Chyba że po prostu nie przeczytałeś ze zrozumieniem mojego postu, wtedy wycofam oskarżenia o celową manipulację. Przeczytaj więc jeszcze raz całość: Albo inaczej: Gdzie tu widzisz zależność składowej czasowej od lokalizacji?
  5. Z chęcią wyjaśnię bo to co powiedziałeś to masło maślane. 1. Nie ma żadnej zależności składowej czasowej w modelu FLRW, co można zobaczyć jasno z jej postaci np. we współrzędnych kartezjańskich. Jest tylko zależność przestrzeni od czasu (rozszerzanie), sam czas płynie tak, jak w przestrzeni Minkowskiego, czyli w przybliżeniu tak, jak my to czujemy. Czyli nie ma zależności od lokalizacji. To moja antyteza. 2. Era Plancka to nie żadna teoria fizyczna. W ogóle nie odniosłeś się do mojego pytania (choć odpowiedź znajdziesz w co drugim moim poście więc nie będę się powtarzał). Jaka teoria opisuje przedział czasu pomiędzy 0 a czasem Plancka po Wielkim Wybuchu? Żadna. Więc jest to tylko gdybanina, pobożne życzenie, fantazja bez żadnych dowodów, że w ogóle było coś wcześniej. Ty mówisz: od zera była era Plancka choć właściwie nic więcej do powiedzenia co to jest nie masz. Zero dowodów, teorii. Ja mówię : wtedy zaczął rolę odgrywać sprzężenie spinu z tensorem torsji przez co wszechświat nie skurczył się do punktu tylko utworzył rurę prowadząca do Disneylandu. Ja również nie mam dowodu na to, więc moja antyteza jest równie prawdziwa co Twoja, z tym ja swoją właśnie wymyśliłem, a Ty za kimś bezmyślnie przepisałeś.
  6. Czyli czego? Co masz na myśli konkretnie? Jaka teoria fizyczna opisuje ten okres?
  7. Nie. Ostatnie zdanie powinno brzmieć: -Ale poza zasięg twojego wzroku nie sięga zasięg twojego wzroku, więc fizycznie nie wiadomo co tam jest Jak zwykle w takich sprawach jest to subtelna, ale bardzo znacząca różnica. Przepraszam za post pod postem, ale inaczej nie potrafię się skupić na odpowiedzi Swoją drogą, dyskusja schodzi na zupełnie inne tory. Pytanie brzmiało: ile trwała pierwsza sekunda po BB. Powtarzam po raz setny: to pytanie nie ma sensu, nie dlatego, że próbuje wykroczyć poza powszechnie przyjęte teorie i założenia, ale dlatego, że opiera się o błędne ich zrozumienie. Niestety, postępów w nauce nie dokonywali ludzie, którzy totalnie się nie znali na temacie, i wyskoczyli jak Filip z konopii ze swoją genialną teorią. W większości wypadków byli to ludzie, którzy zjedli zęby na tym, co oferowała współczesna im nauka (tak, jak Einstein na elektromagnetyzmie, Skłodowska na chemii, Feynman na klasycznej mechanice kwantowej, Hawking na OTW, itd...), i na tym fundamencie stawiali pytania: a co gdyby. Dopiero wtedy wyobraźnia jest czymś więcej, niż fantazją.
  8. Nie liczy się w którą stronę biegnie strzałka czasu. Liczy się w którą stronę prowadzimy wnioskowanie. Wielki Wybuch jest wnioskiem, a nie przesłanką. Inaczej jeśli wiedziałbyś (przesłanki), że dziś jest czwartek to nie mógłbyś wnioskować, że wczoraj była środa?
  9. Minusy. Cały czas próbuję Ci to powiedzieć. I nie przekręcaj: sekwencja kończy się na "koniec sensowności modelu" a nie na tym twoim upartym "bum".
  10. Nie, żartuję tylko w takim sensie, że z pozoru pytania wydają się mieć proste odpowiedzi, a jednak jest drugie dno i kto wie, co jeszcze się okaże
  11. Widzę, że jednak dochodzimy do wniosku, że 16 tyś. lat temu gwiazdy Oriona były w jednej linii z Syriuszem, na południu Krzyż z Gwiazd przyćmiewał Słońce, wszystkie planety ustawiły się w ciągu Fibonacciego, a kosmici złożyli wreszcie wszystkie fragmenty Sagali
  12. Jeśli Twoje rozumienie ma być na poziomie "Einstein coś tam dodał i było ok w kosmosie" to szczerze mówiąc nie mam nic przeciwko, żebyś utrwalił w swojej głowie infantylny obraz wielkiego "bum" i dowolne, intuicyjne Twoim zdaniem implikacje. W takim układzie możesz sobie myśleć co chcesz. Ale wydawało mi się, że chcesz dowiedzieć się czegoś nowego, a nie utrwalać dotychczasowy stan rozumienia i wiedzy? Wciąż nie dostrzegasz tego, że czas liczymy od teraz wstecz, a nie od Wielkiego Wybuchu do przodu. Jeśli tego nie zrozumiesz, to zostaniesz na etapie "bum jeden dwa trzy". Twoje pytanie "ile konkretnie znaczy >>nieznacznie mniejsza<<" nie ma żadnego sensu. Dlaczego? Cofając się w czasie zwiększają się energie cząstek, z których składa się wszechświat. Np. w pewnym momencie energie były tak duże, że wszechświat był nieprzezroczysty, jak kula ognia wybuchu jądrowego. Ale nie ma czegoś takiego, że wszystkie cząstki mają te same energie. Wpadają one w pewien rozkład, np. 30% ma energię w przedziale 1-2eV, a 60% w przedziale 0.1-1eV itp. Pytanie, jakie z jakimi energiami fizyka potrafi sobie radzić? Powiedzmy że około 10TeV. Cofając się w czasie, podstawiając różnicę do wzoru i obliczając wyjściowe parametry modelu dojdziesz do momentu, kiedy np. 1% cząstek ma energię 10TeV. Jeszcze wcześniej 5% będzie miało 10TeV lub więcej. Jeszcze wcześniej 50% cząstek będzie miało za dużą energię, niż potrafisz cokolwiek policzyć. Więc pytanie jest do Ciebie: dla jak wysokich energii potrafisz jeszcze uprawiać fizykę? I jaki procent uznasz za zbyt duży, żeby wierzyć swoim obliczeniom? A inne pytanie: dla jak wysokich energii załamuje się model? Zapewne dużo wcześniej, niż 1.22e19 GeV. Jeszcze tego nikt To co fizyka wie na pewno? Że cofając się w czasie energia zwiększa się tak długo, aż stanie się zbyt wielka, żeby cokolwiek dalej przewidywać. I mała analogia: Obserwujesz drzewo. Rok temu miało 3,10m. Dziś ma 3.20m. Wysnuwasz model: wzrost drzewa jest liniową funkcją czasu. Podstawiasz dane i wychodzi: drzewo rośnie 10cm na rok. Wniosek? 32 lata temu drzewo miało 0cm, a sekundę później 317nm? Nieprawda. Model liniowego wzrostu załamuje się pewnie już w okolicach 29-30 lat temu, a i tak prawdziwe drzewo nie rosło dokładnie wg. modelu, tylko pewnie +/- 1cm na rok. Pytanie jak wyglądało drzewo w sekundę po zasadzeniu to absurd. Wyciągnij sobie wnioski z tej historii.
  13. 1. Bez wycieczek osobistych 2. Tak, liczymy te lata WSTECZ: od dziś aż do ostatniego momentu, kiedy jesteśmy pewni, że fizyka jaką znamy jeszcze działała. Włącz stoper na tryb "cofanie", chwila '0' jest teraz. 3. Intuicja i teoria względności to strasznie słaba kombinacja. Musisz zaufać matematyce bo ona się nie myli. 4. Być może poprzedni post napisałem niezrozumiałe, trudno mi powiedzieć. Ale wciąż nie łapiesz sedna. Nie ma sekwencji "bum jeden dwa", tylko "teraz, teraz- 1s, teraz-2s, ...., teraz- 14mld lat, teraz - 14mld lat i jedna sekunda, koniec możliwości cofania się w czasie".
  14. Wasze odpowiedzi są zbyt skomplikowane. 1. Nie rozmawiamy o żadnych teoriach. To są fakty. Astronomia nie udziela na żadne inne pytania BARDZIEJ dokładnych odpowiedzi, niż na to, jakie gwiazdy kiedy widać, bo po to w ogóle powstała. 2. Tak, Syriusz BYŁ 18tys. lat temu na jednej linii z gwiazdami pasa Oriona i to NIGDY więcej się nie powtórzyło i nie powtórzy. 2. Krzyża Południa nie widać NIGDY ani z Polski, ani ze Stanów, ani z Rosji, ani z Egiptu. Widać go tylko na półkuli południowej: RPA, Chile, Australia. Nie leży w pobliżu ekliptyki więc nie zmienia jakoś bardzo swojego położenia względem Słońca: ZAWSZE jest od niego stosunkowo daleko na niebie.
  15. Na wstępie muszę powtórzyć: nie ma czegoś takiego jak "sekunda po Wielkim Wybuchu". To tylko jakieś popularnonaukowe przybliżenie dla ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z fizyką, matematyką i teorią względności. Przyjmując model FLRW (izotropowy, homogeniczny Wszechświat) z warunkami początkowymi na podstawie obserwacji (prawo Hubble'a, supernowe itp. ) otrzymujemy rozwiązanie z osobliwością. Można zakładać, że model jest sensowny tylko dla współrzędnych w pewnym otoczeniu osobliwości, ale bliżej niej model się załamuje, więc z dostępnego obszaru rozważań znika również przewidywana przez niego osobliwość (jako twór z zasady niefizyczny i niematematyczny, jak dzielenie przez zero). Mówienie o "sekundzie" po Wielkim Wybuchu jest niejako liczeniem czasu od momentu, którego nie ma w ogóle na skali czasu. Owszem, można wybrać dowolnie moment, w którym zaczynamy mierzyć czas (chwila 0), byle mieścił się poza osobliwością, więc w obszarze dostępnym dla przewidywań stosując dany model. Skoro nie ma jeszcze modelu kwantowej grawitacji to ostatni (patrząc wstecz) moment, jaki jeszcze mieści się w jakimkolwiek dostępnym modelu to czas, kiedy średnia energia kinetyczna cząstek we wszechświecie była nieznacznie mniejsza od energii Plancka (obracając się w dotychczasowych założeniach). Mówienie o czymkolwiek wcześniej nie ma sensu, więc tym samym mówienie, że moment ten był jakikolwiek odcinek czasu po czymkolwiek (że było to np. 1/10^63 po Wielkim Wybuchu), jest nonsensem. Teraz biorąc to pod uwagę, druga część Twojego pytania nie ma sensu (więc dobrze by było, żebyś ją przeformułował, choć można się domyślać, o co Ci chodzi). Część pierwsza prosi się o doprecyzowanie: w jakim układzie współrzędnych mierzysz tą sekundę, i w jakich jednostkach oczekujesz odpowiedzi.
  16. wiaterwiater, szukasz odpowiedzi na jakieś pytanie czy tylko uskuteczniasz wesołą pogawędkę o niczym? O ile okrążenia Ziemi wokół Słońca są lokalnym zjawiskiem charakterystycznym tylko dla US, to przejścia między poziomami F3 i F4 atomu cezu są uniwersalne, czyli z definicji takie same w całym wszechświecie. To sedno mojej wypowiedzi, które zdaje Ci się umykać. Natomiast nie do końca rozumiem, do czego tak naprawdę zmierzasz. Sugeruję jeszcze raz zapoznać się z badaniami nagrodą Nobla z 2006 żeby zweryfikować, czy naukowcy robią sobie jaja czy też nie.
  17. Nie ma czegoś takiego jak "10^-18" po wielkim wybuchu". Ten model opiera się na wnioskowaniu wstecz (cofaniu się w czasie), więc tak naprawdę można mówić: x sekund po momencie, kiedy dalsze cofanie się w czasie przenosi nas w obszar nie przewidziany przez teorię względności. BTW: sekunda to czas, w jakim dochodzi do iluśtam przejść nadsubtelnych w atomie cezu czy coś w ten deseń. Jest to definicja całkowicie niezależna od tego, czy żyjemy na Ziemi, czy na Marsie, czy krążymy wokół czarnej dziury. W obliczenia nie trzeba wierzyć, wystarczy sobie policzyć. To potęga nauki. Płaskoziemcy nie potrafią liczyć, i dlatego ich nauki bierze się na wiarę, a nie poprzez dowód eksperymentalny, ilościowy. Twój problem, wiaterwiater, to że chyba nie masz dokładnego rozeznania za co tak naprawdę dostaje się Noble. Zobacz to na przykładzie nagrody z fizyki w 2006 dla Smoota, za co oni to dostali?
  18. Ładnie rozbity Trapez, gratuluję! Piękne kolory...
  19. Wygląda dla mnie jak analogowa fotografia, i to taka z najlepszego rodzaju. Wszystko, nawet delikatny szum składają się na bardzo spójną, skończoną całość. Brawo!
  20. Z takim limitem najsensowniejszy byłby obiektyw 24mm f/2.8 (ale mocowanie EF-S). To może zamiast tego używany 17-50 Tamron/Sigma ze światłem 2.8? Przy czym canonowska 24-ka na pewno bije na głowę zoomy jeśli chodzi o jakość. Tylko to EF-S... Z drugiej strony kosztuje ~650zł, to nie tak dużo, a można sprzedać praktycznie za tyle samo, więc ja bym w to zainwestował. Jak już przesiądziesz się na pełną klatkę to po prostu sprzedasz, zresztą na pewno będziesz miał wtedy większy budżet....
  21. Na surowych klatkach też tak jest? Możesz sprawdzić, czy na tym pikselu zawsze masz czarne, np. na fotce z innego dnia? Tak żeby potwierdzić na 100% że to wina matrycy, a nie.... ?
  22. Nawiasem mówiąc, cieszy mnie bardzo, że można otrzymać wartościowe efekty i ciekawe zdjęcia (w porównaniu np. do milionowego Oriona czy Łabędzia) a jednocześnie trochę "zaoszczędzić" czasu, pieniędzy i zabawy na implementację guidingu, który jest rodzajem problemu samym w sobie.
  23. Wow! Dla mnie różnica jest diametralna, oczywiście na plus!
  24. Montaż też porusza się razem z niebem, więc chyba ta ultrapoprawność nie jest dobra, bo skąd wiesz, gdzie Hamal ma skalę ?
  25. Jest duża skala, ale seeingu raczej nie przebijasz... Masz teoretyczną rozdzielczość teleskopu ok. 0.4", ale zdjęcie na pewno nie pokazuje tak drobnych detali, rozmywają się. Widać to na gwiazdach i po "grubości" filamentów mgławicy. Gdybyś przeskoczył seeing (LI? AO? Speckle interferometry? Inne pomysły?) to by było super. A tak to mógłbyś robić 2x mniejszym teleskopem, 2x mniejszą skalę i efekt byłby niestety tak samo szczegółowy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.