Pora na mały coming out. Po latach wizuala i jednoklatkowcach pasujących bardziej do kategorii "landszafcik" niż "astrofotografia" przyszła pora na coś poważniejszego. Najpierw były pierwsze próby z prowadzeniem, nauka ustawiania kadru, ostrości i tych wszystkich pozostałych rzeczy bez których zdjęcie nigdy nie będzie wyglądało dobrze. Potem próby obróbki gdzie szybko okazało się, że gimp w którym początkowo próbowałem coś zdziałać to zdecydowanie za mało. Zdobyłem więc pixinsight, wydrukowałem mały tomik tutoriali i zacząłem mozolną walkę o pierwsze zadowalające zdjęcie. Walka wciąż trwa, ja i obróbka to wciąż człowiek pierwotny zamknięty w kokpicie F-35 uderzający kamieniem o pulpit w nadziei uruchomienia czegokolwiek. I dziś w końcu nastąpił przełom i udało mi się wyrównać tło
Do "dobrego" zdjęcia droga wciąż daleka, ale to co w końcu uzyskałem i tak cieszy. Następny proces na liście do opanowania to odszumianie, które jak wyraźnie widać będzie tu potrzebne. Zastanawia mnie też artefakt w lewym dolnym rogu który na 90% wynika z paprocha na matrycy. Wszelkie uwagi czy podpowiedzi mile widziane
materiał zbierany 17.01.2021 przy -21 stopniach
okolice Długosiodła, Bortle 4 choć sam kadr przesuwał się niestety nad łuną Warszawy
Canon 1100D mod, Canon 50mm f/4, iOptron SkyGuider Pro
DSS, Pixinsight, Gimp
30x3min (taaaak, wiem że mało), dark, flat, bias, ISO 1600
@Tayson dzięki za link do Twojego artykułu o klatkach kalibracyjnych
@PiotrTheUniverse opłaciło się to nasze astro-morsowanie