Skocz do zawartości

Radek Grochowski

Moderator
  • Postów

    4 347
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez Radek Grochowski

  1. Komety są kapryśne, a ta kometa szczególnie, bo ma wyjątkowo dużą zawartość zjonizowanego tlenku węgla. Dwie inne komety z tak dużą zawartością CO w warkoczu to były kometa Morehouse'a C/1908 R1 i Humasona C/1961 R1. Warkocze obu tych komet były wybitnie zmienne, turbulentne, z tendencją do odrywania się od głowy. Dokładnie jak ma to miejsce w przypadku C/2016 R2. Pewnie dlatego jednej nocy warkocz jest wyraźny, a kolejnej nie ma go prawie w ogóle.
  2. Też to widziałem. O 4:38 spojrzałem za okno i nad wschodnim horyzontem zobaczyłem błękitny kulisty obłok o średnicy ok. 20°. Kiedyś widziałem już chmurę gazów po odpaleniu ostatniego stopnia rakiety, więc od razu załapałem co to jest. Zanim ustawiłem aparat na statywie minęło dobre 5 minut, w tym czasie obłok osłabł i ekspandował na tyle, że nie mieścił się w polu widzenia obiektywu 18mm. Po zmianie na rybie oko w końcu udało mi się zrobić fotkę ok. 4:34.
  3. Bez przesady, jaki APOD jest wszyscy wiemy, ale nikt tam nie sugeruje, że 'Oumuamua może być statkiem kosmicznym. Po prostu zwracają uwagę na podobieństwo do fikcyjnego statku "Rama" z powieści Clarke'a. A obiekt jest niezwykle ciekawy - pierwszy zaobserwowany obiekt z przestrzeni międzygwiazdowej w historii. Czy to nie jest niesamowite?
  4. Jeżeli zorza jest bardzo jasna, to maksymalny czas nie powodujący prześwietlenia to 3s na ISO1000, f/3.0. I to nie tylko kwestia jasności, ale i dynamiki, bo zorza zmienia kształt z sekundy na sekundę. Ale takie zorze zdarzają się rzadko i pewnie Ci się nie trafi (chociaż kibicuję!). Zwykłe quasi-stacjonarne zielone zorze, jakie można obserwować na Islandii w większość nocy wymagają naświetlania rzędu 20s na podobnych ustawieniach.
  5. Mogę wcisnąć swój laicki komentarz? To kolejne zdjęcie dzikiego po Vdb 141, gdzie wszystko jest bliskie ideałowi, oprócz gwiazd. Gwiazdy na tych zdjęciach są w kolorze pomarańczowym albo niebieskim, i w zasadzie nic pomiędzy. No nie wygląda to do końca naturalnie.
  6. Przypadkiem ten sam kadr jest na dzisiejszym APODzie. PS Cluster to po polsku gromada.
  7. Ten kadr pochodzi z filmu "Dark Universe", który miałem wielką przyjemność obejrzeć pod kopułą Planetarium Haydena w nowojorskim Muzeum Historii Naturalnej. Szkoda, że jest to jedyne miejsce, gdzie można go zobaczyć, bo to prawdziwy majstersztyk. A powyższa scena nie tylko urywa siedzenie pod względem wizualnym, ale jest najlepszą do tej pory symulacją rozmieszczenia ciemnej materii uzyskaną z pomocą najnowszych danych astronomicznych i obliczeń superkomputerów.
  8. Od dawna na zdjęciach było widać wyraźnie mniejsze zagęszczenie gwiazd po zewnętrznej stronie NGC6960, najwyraźniej spowodowane kompresją mgławicy pyłowej przez ekspandującego Veila. Ale to być może pierwsze zdjęcie, na którym tak wyraźnie widać samą mgławicę. Gratuluję! Gdyby tak zrobić wielobarwną fotometrię dużej ilości gwiazd po obu stronach to zapewne wyszłoby, że gwiazdy na zewnątrz są nie tylko przygaszone, ale i wyraźnie poczerwienione przez ekstynkcję. A odległość do tej mgławicy pyłowej jest pewnie taka sama jak Veila, czyli jakieś 1500 ly.
  9. Park Narodowy Great Basin we wschodniej Newadzie jest położony w jednej z najsłabiej zaludnionych i najbardziej odosobnionych części USA. W połączeniu z wysokością i niemal non-stop bezchmurnym niebem daje to idealne warunki do gapienia się w gwiazdy. Poniższe zdjęcie wykonałem wieczorem po długim i męczącym wejściu na Wheeler Peak (3985m n.p.m.), kóry jest widoczny na zdjęciu pod Drogą Mleczną. Niebo było tak rewelacyjne jak tylko może być nocne niebo z dala od cywilizacji. SQM-L pokazał 21.8 mag/arcsec2, ale pewnie byłoby jeszcze mniej gdyby nie Droga Mleczna w zenicie. Niebo nad Monument Valley w Arizonie. Lekko przebija się zielonkawy airglow. Łuna na prawo od środka pochodzi od 45-tysięcznego Farmington w Nowym Meksyku odległego o 175km. Młody Księżyc, 5 dni po całkowitym zaćmieniu Słońca, świeci nad uroczym zakolem rzeki Colorado w północnej Arizonie. Wielki Kanion w świetle Księżyca. Punkty widokowe, w dzień pełne turystów, w nocy pustoszeją i można mieć Wielki Kanion tylko dla siebie Niebo nad parkiem narodowym Joshua Tree w południowej Kaliforni. Po zachodzie Księżyca niebo w zenicie i w kierunku wschodnim było bardzo ciemne, ale na zachodzie i południu do wysokości ok. 20 ° rozciągała się wielka łuna nad gęsto zamieszkanymi obszarami nadmorskich kalifornijskich nizin. Wschód Oriona nad Doliną Śmierci. Zdjęcie zrobiłem z wysokości ok. 3 tysięcy metrów w czasie nocnego wejścia na górujący nad doliną Telescope Peak. Widać łunę nad Las Vegas odległym o 175km. Poprzedniego dnia w Dolinie Śmierci, 88m poniżej poziomu morza, prażyliśmy się w temperaturze 50°C , a po upływie kilkunastu godzin dygotaliśmy okryci folią termiczną w oczekiwaniu na wschód Słońca na wysokości 3366m n.p.m. Masakra... Warto dodać, że parki narodowe Great Basin, Grand Canyon, Joshua Tree i Death Valley wszystkie są "certyfikowanymi" parkami ciemnego nieba International Dark-sky Association. Na koniec dwie fotki jak by nie patrzeć mocno związane z astronomią - wspaniały Meteor Crater w Arizonie i zorza polarna nad Grenlandią, w czasie powrotu do domu.
  10. Niestety nie byliśmy w LA. Mount Wilson korciło, ale grafik był napięty i nie chciałem katować osób towarzyszących kolejnym obserwatorium Co ciekawe na Mount Wilson są dwa największe na świecie teleskopy, przez które można sobie popatrzeć. To historyczne cassegrainy zbudowane przez Hale'a - 60-calowy i 100-calowy. Koszt nocy obserwacyjnej to $1700 i $5000 dla grupy 20-osobowej. Może kiedyś...
  11. Przy okazji ostatniego zaćmienia Słońca odbyliśmy długą na 10 tysięcy kilometrów podróż po zachodnich stanach USA. Oprócz oczywistych celów, takich jak parki narodowe i tego typu atrakcje, zawitaliśmy do dwóch obserwatoriów, które wywarły wielki wpływ na rozwój astronomii w XX wieku. Lowell Observatory zostało założone przez Percivala Lowella w 1894 roku głównie w celu studiowania kanałów na Marsie. Jego podstawowym instrumentem był 24-calowy (61cm) refraktor wyprodukowany przez firmę Alvan Clark & Sons, która robiła najlepsze wielkie refraktory w czasach ich świetności. To w tym obserwatorium 24-letni Clyde Tombaugh odkrył Plutona za pomocą 13-calowego astrografu i komparatora błyskowego. Obserwatorium jest położone tuż obok Flagstaff. Właściwie to jest ono częścią 70-tysięcznego Flagstaff, geograficzną i historyczną. Jedzie się przez miasto, nagle zabudowania się kończą, wjeżdża się jakieś 100m w pionie, kilka zakrętów i oto jest obserwatorium z parkingiem podświetlonym niskoprężnymi lampami sodowymi. Do obserwatorium dojechaliśmy już grubo po zachodzie Słońca, a że nie wziąłem statywu, to wszystkie fotki musiałem robić z ręki. Chyba minąłem się z powołaniem - pownienem zostać snajperem Kopuła 24-calowego refraktora. Co ciekawe obraca się ona na zastawie staroświeckich kół samochodowych: I sam teleskop: Dorka ogląda Saturna: Obraz był ostry jak brzytwa i pozbawiony aberracji chromatycznej. Przy powiększeniu circa 150x było widać sporo szczegółów, ale nie dostrzegłem przerwy Enckego z powodu nienajlepszego seeingu. Po godzinie wróciliśmy do wielkiego refraktora i był ustawiony na M15. Piękny widok - mrowie punktowych gwiazd aż do centrum gromady. Kiedyś oglądałem gromadę kulistą (chyba M92) przez 60-centymetrowego cassegraina, ale widok przez refraktor Clarka chyba jednak był lepszy. Na terenie obserwatorium jest oczywiście muzeum, gdzie są zebrane ciekawe artefakty z początków XX wieku, jak chronometry, czy komparator błyskowy. Zachował się też oryginał telegramu, w którym zasugerowano po raz pierwszy nazwę Pluton. Niestety nie udało się zobaczyć astrografu, którym odkryto Plutona, ponieważ był poddawany renowacji. Muszę dodać na marginesie, że w zachodnich Stanach jest niezwykła wręcz świadomość czym jest zanieczyszczenie światłem. Może nie dziwi to o tyle, że cały nowoczesny ruch anty-LP zaczął się w Arizonie z inicjatywy Davida Crawforda z Kitt Peak, który założył International Dark-Sky Association. Ale mimo to zdziwiłem się, jak dobrze tam to działa. 70-tysięczne Flagstaff widziane z obserwatorium wygląda w zasadzie jak duża wioska, trochę się świeci na głównej ulicy, trochę z boku, prawie wszystko full cut-off. Nikt by nie powiedział, że to główny ośrodek miejski północnej Arizony. Sprzed drzwi motelu, w którym mieszkałem w centrum miasta oglądałem wspaniałą Drogę Mleczną! Nic dziwnego - w centrum Flagstaff stosunek jasności nieba do jasności naturalnej wynosi zaledwie 2. W centrum mniejszej od niego Świdnicy - 7... Dwa dni później, po przebyciu m.in. rozpalonej do 47 ° C pustyni Sonora byliśmy już w południowej Kalifornii, na Palomar Mountain Campground położonym na orzeźwiającej wysokości 1500m n.p.m. Obserwatorium palomarskiego raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Dość powiedzieć, że 5-metrowy teleskop Hale'a był największym teleskopem na świecie od 1948 roku aż do oddania do użytku teleskopów Kecka w 1993 (jeśli nie liczyć kompletnie nieudanego radzieckiego BTA-6 na Kaukazie). Obserwatorium jest oczywiście wciąż prężnie działającą placówką naukową, więc jest otwarte dla zwiedzających tylko w ciągu dnia. W 'visitor center' jest ciekawa prezentacja przedstawiająca historię obserwatorium i różne ciekawe instrumenty, z których dwa zwróciły moją szczególną uwagę. Pierwszego trudno nie zauważyć: to 18-calowy teleskop Schmidta, który zaczął pracę w obserwatorium w 1936 roku i aż do czasu oddania teleskopu Hale'a w 1948 był jego jedynym instrumentem optycznym. Drugi to bardzo wczesna kamera CCD. Takie eksperymentalne wtedy kamery były tworzone na przełomie lat 70-ch i 80-ch XX wieku. Na początku miały oszałamiającą rozdzielczość 500x500, później 800x800 pikseli. Za pomocą jednej z nich zaobserwowano w 1982 roku kometę Halleya jako nikłą kropkę 25 mag, na cztery lata przed peryhelium. Kamera wygląda jak termos na zupę? To JEST termos na zupę! W końcu naszym oczom ukazuje się kopuła teleskopu. Nie przesadzę jeśli powiem, że chciałem zobaczyć ten widok od kiedy byłem zakręconym na punkcie astronomii dzieciakiem Ten mały ludzik na dole to ja - tak dla skali. Do galerii dla zwiedzających prowadzą całkiem gustowne schody. Teleskop odpoczywał po intensywnej nocy. Niestety był piątek, a do środka kopuły można wejść tylko w weekendy w ramach oprowadzanych wycieczek. Musieliśmy się zadowolić widokiem przez szybę, co i tak przyprawiło mnie o lekkie drżenie serca Technik zauważył, że chyba jesteśmy ponadprzeciętnie zainteresowani, więc przyszedł z nami pogawędzić. Okazało się, że sprzęt w ognisku Cassegraina (czyli to pod celą lustra) to spektrografy. Po prawej widoczna jest w pozycji pionowej maska Hartmanna, która jest używana do 'strojenia' teleskopu. Natomiast wielki płaski cylinder widoczny przy ścianie po przeciwnej stronie, to komora próżniowa (vacuum chamber). Raz na dwa lata 15-tonowe lustro jest wyjmowane z celi i stara warstwa aluminium jest usuwana kwasem za pomocą owej komory, po czym nanoszona jest nowa. Na Palomar Mountain oprócz zobaczenia teleskopu nie ma zasadniczo nic innego do roboty, więc wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy na północ, do Doliny Śmierci.
  12. Sorry, że odpowiadam z takim opóźnieniem, ale jestem w mniejszej lub większej głuszy z ograniczonym dostępem do sieci. Całkowicie się z tym zgadzam, ale człowiek jest istotą niedoskonałą. Początkowo planowałem focić zaćmienie tylko na szeroko, ale kupiłem w Nowym Jorku nowy teleobiektyw i nie mogłem się powstrzymać, żeby go nie wykorzystać. Nie byłem też w stanie zrezygnować z pierwotnych planów fotografowania rybim okiem i dlatego wyszło jak wyszło. Kiedyś w ogóle powstrzymam się od robienia zdjęć i będę się tylko gapił i chłonął. Jasne. 1999 - Węgry. Wsiąkłem. 2001 - Zambia 2002 - Australia 2005 - Hiszpania (obrączka) 2006 - Turcja 2009 - Chiny 2015 - Wyspy Owcze 2017 - USA 2020 - Patagonia (jak jeszcze będzie można )
  13. Miałem taki plan, jakoś w 3/4 fazy całkowitej zmieniłem obiektyw na rybie oko, ale w amoku nie byłem w stanie ustawić ostrości, po prostu zabrakło czasu, a wcześniej zapomnialem zabezpieczyć pierścień ostrości taśmą. Tak to jest jak się chce zrobić wszystko na raz - oglądać krajobraz, słuchać dźwięków, robić zdjęcia, popatrzeć przez lornetkę, szukać Syriusza i Arktura (bo Wenus i Jowisz świeciły jasno) i jeszcze zrobić zdjęcie na szeroko - a na wszystko dwie minuty i parę sekund. Całkowite zaćmienie to bardzo emocjonujący moment i latwo się zaplątać w kalesony, mimo że to już moje ósme.
  14. O 7 rano czasu miejscowego ruszyliśmy z Rawlins 180km na północ w kierunku Casper w środkowym Wyoming. Pani w motelu straszyła nas korkami, ale dojechaliśmy szybko i bez przeszkód. Już 2 godziny przed pierwszym kontaktem na dzikich parkingach przy drodze gromadziły się samochody i wydawało się, że będzie ciężko ze znalezieniem miejscówki. Wystarczyło jednak zjechać w boczną dróżkę i czekało na nas urocze ciche miejsce idealne na zaćmienie. Właściciel terenu podjechał wielkim pickupem i poinformował, że możemy zostać jeżeli obiecamy, że nie będziemy używać otwartego ognia, bo jest zagrożenie pożarowe. Zdziwił się, że przyjechaliśmy aż z Polski na zaćmienie Pierwszy kontakt nastąpił o 10:22 czasu miejscowego. Księżyc szybko pochłaniał Słońce, po godzinie światło stało się mocno przytłumione i lekko czerwonawe, temperatura spadła. Na minuty przed fazą całkowitą nasunęły się cienkie cirrusy, które nie przeszkadzały w obserwacji, a nawet nadały pewnej 'malarskości' zdjęciom. Na fotce poniżej widać kontrast między białym światłem korony i żółtawym fotosfery. Dzięki chmurom udało mi się chyba uchwycić w momencie drugiego kontaktu rzadkie zjawisko - pasma cieni (shadow bands) rzucane przez perły Bailly'ego na chmury. To te pionowe pasma. Czerwona chromosfera i protuberancje: I końcu to, co zawsze robi największe wrażenie, czyli korona słoneczna w pełnej krasie. Korona była wyraźnie spłaszczona, co jest charakterystyczne dla minimum aktywności słonecznej. W lewym dolnym rogu zdjęcia widoczny jest Regulus. Po zaćmieniu trzeba było wrócić na południe, co okazało się gehenną, bo chyba z milion innych osób miało dokładnie taki sam plan. Pokonanie 180km zajęło nam pięć i pół godziny... Jeszcze kilka słów o zmianach temperatury w czasie zaćmienia. Temperatura rosła do 10 minut po pierwszym kontakcie. Doszła do 21.8 C i już wtedy zaczęła spadać. 4 minuty przed początkiem zaćmienia całkowitego wynosiła 19.2 C i dalej spadała aż do 10 minut po końcu zaćmienia całkowitego, kiedy wyniosła 17.7 C. Wilgotność w tym czasie wzrosła z 36 do 40%. Powrót do początkowej wartości 21.8 C trwał aż 40 minut.
  15. Wiem, że trochę osób wyjechało z Polski obserwować to rzadkie zjawisko. Nie znalazłem podobnego tematu, więc proponuję wrzucać relacje i fotki do jednego wątku, żeby uniknąć bałaganu. Nasza mała trzyosobowa grupa po sześciu dniach dotarła z San Francisco, przez Nevadę, Idaho i Montanę do południowego Wyoming. Prognozy pogody na jutro są dobre, samochód chodzi jak złoto, więc jeżeli nie wydarzy się coś niespodziewanego, to zobaczymy to długo wyczekiwane zaćmienie Jutro postaram się zamieścić relację, o ile wi-fi w tym dość podłym motelu nie odmówi posłuszeństwa. Pozdrawiam.
  16. Zdaje się, że chodzi o fakt, że ze zwiększaniem wysokości nad poziomem morza widomy horyzont obniża się względem horyzontu teoretycznego, czy prawdziwego, który odpowiada obserwacji z poziomu morza. Dla wysokości 800m efekt obniżenia horyzontu jest już całkiem wyraźny, a dla dużych wysokości, rzędu np. 5000 m może wynosić nawet kilka stopni (o ile pamiętam). Dlatego też po tym jak Słońce już zajdzie w dolinach, szczyty gór (czy chmury, samoloty itp) są jeszcze przez dłuższy czas oświetlone. W dobrych programach typu planetarium, np. CdC, jest możliwość ustawienia wysokości miejsca obserwacji, wówczas program rysuje też linię horyzontu widomego poniżej teoretycznego.
  17. Do dalekich obserwacji szerokokątne słabo się nadają Do nikonów DX polecam nikkora 12-24/4 i sigmę 10/2.8 fisheye.
  18. Tutaj jest dokładniejsza mapa statystycznego zachmurzenia, może komuś się przyda: http://eclipsophile.com/wp-content/uploads/2015/08/ampm-cloud-MODIS-NoAm.jpg
  19. Ja już mam kupione bilety do Stanów. Też planujemy obserwować w Wyoming, ale w okolicach Casper. Tam statystyki pogodowe są trochę lepsze niż w Nebrasce (tam potrafi docierać wilgoć znad Zatoki Meksykańskiej), a w razie miejscowego zachmurzenia można się szybko przemieścić dobrymi drogami do 300km w obie strony. Warto wiedzieć, że wszystkie hotele i campingi w pasie zaćmienia (przynajmniej w Wyoming i Idaho) są zarezerwowane, a jeżeli pojawiają się oferty to w abstrakcyjnych cenach. Mi udało się zarezerwować motel w dobrej cenie, ale 100km od granicy pasa zaćmienia. Się dojedzie.
  20. Skorzystam z okazji i dorzucę swoje zdjęcie Leo I sprzed dziewięciu lat. Nikon D300 + Nikkor 300/2.8
  21. Odświeżam wątek zdjęciami z Islandii. Płynęliśmy statkiem i miałem więcej niż dużo czasu na obserwację gatunków oceanicznych. Na zdjęciach głuptaki, fulmar i płetwal błękitny. Do tego pardwa górska, ale to już z Islandii: I jeszcze kilka islandzkich krajobrazów (pierwsza fotka to Wyspy Owcze):
  22. Jak na śląską miejscówkę to jest dobrze, a gdyby odjęło flaty to byłoby bardzo dobrze. No i o co chodziło z tym rozmazaniem? Mi też tak czasem dziwnie składało w DSS i nie udało mi się tego rozwiązać zmianą ilości gwiazd.
  23. To chyba pierwsze zdjęcie, na którym widać (chociaż ciągle słabo) gazową otoczkę komety. Do tej pory widoczny był tylko warkocz pyłowy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.