wizual i astrofoto są tak różne, że prawie nic ich nie łączy - jednym chodzi o zobaczenie czegoś własnymi oczami a nie na zdjęciu, a drugim o wytworzenie pewnego dzieła i poznanie technologii
- upieranie się że "własne oczy" są lepsze niż popatrzenie na fotke, jest głupie, bo przecież na zdjęciu widać lepiej.
- jeżeli amatorskie astrofoto traktować jako sposób na "zobaczenie więcej" to fotografia jest równie głupia jak wizual, bo jeszcze więcej zobaczymy na zdjęciach z hubbla lub innych profesjonalnych źródeł
dlatego wizual i astrofoto mają jednak wiele wspólnego - ich reprezentanci co noc powtarzają te same nieracjonalne czynności, bo chcą doświadczyć czegoś osobiście a nie tylko opierać się na relacjach innych.
czy i dlaczego fotografia jest naturalnym etapem rozwoju wizualowca?
w astronomii naukowej to oczywiste że tak jest (a raczej było), ale u nas odpowiedź wcale nie jest oczywista. wizualowiec prawie nigdy nie zostaje fotografem żeby widzieć więcej, bo gdyby tylko o to chodziło to użyłby gogli. zostaje fotografem z tych samych nieracjonalnych powodów z jakich wcześniej był wizualowcem. chce przeżywać coś nowego, czegoś się uczyć i coś dłubać własnoręcznie, podoba mu się astronomia ale obserwacje się znudziły więc znajduje pokrewne chociaż inne hobby. i stąd napięcia i konflikty, bo to nie jest naturalny kolejny etap ale porzucenie, zdrada dotychczasowej drogi i wybranie innej