Skocz do zawartości

Chile 2019


Rekomendowane odpowiedzi

Krzysiek, zapomniałeś o muzeum oponiarstwa w Baquedano, gdzie nie chcieliście się zatrzymać :P (nie wiedzieć czemu).

Na tej oceanicznej skale wylegiwały się stada uchatek patagońskich - fajnie wyszły na foto!

Edytowane przez qbanos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, qbanos napisał:

Krzysiek, zapomniałeś o muzeum oponiarstwa w Baquedano, gdzie nie chcieliście się zatrzymać :P (nie wiedzieć czemu).

Na tej oceanicznej skale wylegiwały się stada uchatek patagońskich - fajnie wyszły na foto!

Nic straconego, muzeum odwiedzimy gdy Alain skończy metrówkę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień siódmy

 

Kolejny dzień, kolejna wczesna pobudka. Tym razem naprawdę wczesna, bo celem są gejzery El Tatio, na miejscu musimy być możliwie wcześnie by Słońce nie zdążyło ogrzać powietrza. Gejzery znajdują się na 4200m, czyli podobnie jak Laguna Verde, jednak teraz jesteśmy już znacznie lepiej przygotowani jako że od kilku dni mieszkamy na wysokości najwyższych polskich szczytów. Na miejsce docieramy pomiędzy 7, a 8 rano. Gejzery są pięknie widoczne, buchają parą na 30 - 40 metrów w górę i, co ciekawe, w przeciwieństwie do innych nie posiadają zapachu. Blisko godzinny spacer nie dał nam się we znaki, a to znaczy że zaaklimatyzowaliśmy się do wysokości, to bardzo dobra wiadomość przed dniem jutrzejszym. Na koniec wizyty w El Tatio jeszcze wizyta w znajdujących się na terenie parku termach, ale tylko Bartek miał strój i odwagę wskakiwać do wody. W drodze powrotnej "zaatakowały" nas dwa ciekawskie lisy, miejscowe żebraki liczące na to że ich urok zmiękczy serca przejeżdżających turystów. Skoro nie boją się ludzi ta taktyka musi przynosić wymierne rezultaty. Przystajemy jeszcze nad rozlewiskiem Rio Putana, gdzie w bujnej roślinności swoje miejsce znalazły stada Wikuni oraz miejscowe ptaki. 10 kilometrów dalej w osadzie Machuca mieliśmy zaplanowany posiłek. Wczoraj nie mieliśmy szczęścia, za to dziś bingo - pod gołym niebem grillują się szaszłyki z lamy, a w barze czeka darmowy napój z koki i smażone ciasto z serem. Lama jest równie smaczna co urocza z wyglądu :) Najedzeni idziemy jeszcze obejrzeć miejscowy kościół i powoli zbieramy się do San Pedro. Na trasie spostrzegamy jednak anteny ALMA'y i na szybko na statywie wieszamy 400mm z podłączonym telekonwerterem by w ten sposób popatrzeć na nie przez chwilę. W San Pedro poza pamiątkami kupujemy coś jeszcze, co może przydać się w dniu jutrzejszym - tlen...

IMG_3102_n.thumb.jpg.d3aabe509ffb8e146bc1d62e68c2b1dd.jpgIMG_3104_n.thumb.jpg.910ec0a205685ee20f6d1d3e42ae3356.jpgIMG_3112_n.thumb.jpg.e1ba8ce8268afec3368dc7409553bb78.jpgIMG_3122_n.thumb.jpg.834614265c75fe002b13dcaadef39028.jpgIMG_3142_n.thumb.jpg.d6d2a8b3276bd697deabe66d4dbdb404.jpgIMG_3158_n.thumb.jpg.f3043db9c1b04a8ec46aae8c7e1bf0ef.jpgIMG_3168_n.thumb.jpg.7f82a08de2fd35c85bf6e16a43910935.jpgIMG_3211_n.thumb.jpg.8bf1ed22c40d6319cc903ae500f5d3f0.jpgIMG_3224_n.thumb.jpg.b7a2751db5f776a07dea40940dc9c724.jpgIMG_3227_n.thumb.jpg.5c5d39ddc3064fe089a42d8856ec2e5a.jpgIMG_3228_n.thumb.jpg.14380bed5a56264a3afc9a6c6acd6c03.jpgIMG_3234_n.thumb.jpg.c2c98454a1b9172c2c5fb5d3752501f7.jpgIMG_3247_n.thumb.jpg.a66259f709aaac2b9b7b77586b595863.jpgIMG_3251_n.thumb.jpg.a987c2fe252541540f089ea239168090.jpgIMG_3256_n.thumb.jpg.6b9cefb81722b212d1c6c82f95376ee3.jpgIMG_3287_n.thumb.jpg.d8e3827f68d6b12a405d0e39606d737f.jpgIMG_3299_n.thumb.jpg.056eae7c6fe3bfe8448307f6a15177d1.jpgIMG_3302_n.thumb.jpg.bed916c8a6ba02f8ce62701e929a45bb.jpg

Edytowane przez Krzychoo226
  • Lubię 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetne zdjęcia i relacja, szczególnie dla mnie, bo wróciłem z Chile wczoraj. Kiedy zjeżdżaliśmy z El Tatio też spotkaliśmy na drodze dwa liski (może te same :)), które najwyraźniej oczekiwały od nas jakiegoś przysmaku. Dokarmiane pewnie przez turystów znalazły sobie łatwe źródło pożywienia. Skubańce tak biegły w kierunku naszego samochodu, że bałem się, że je potrącimy Mam nadzieję, że jakiś nieostrożny kierowca nie rozjedzie ich któregoś dnia.

A propos jedzenia - kiedy pochwaliłem się żonie, że w Machuca zjadłem szaszłyk z lamy, to pół żartem pół serio dostałem mały op...ol :)

Jeszcze raz gratuluję świetnych zdjęć.

 

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak jak patrzę na zdjęcia to przyglądam się niebu - jest na niektórych fotkach obłędne. Zróbcie mi klika zdjęć samego niebieskiego nieba, powieszę sobie nad łóżkiem, zasłonie rolety w oknie, żeby nie widzieć tego, które mam oknem i się rozmarzę :laugh::unsure:

Edytowane przez zdzichu
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień ósmy

 

Przygotowałem już grunt podczas relacji z OSF, wczoraj kupiliśmy tlen i dziś następuje jedyna logiczna kontynuacja - próba zdobycia ALMA'y. Przed nami ambitny dzień - od wizyty w OSF opracowywaliśmy plan ujrzenia ALMA'y z tak bliska jak to tylko możliwe. W tym celu planujemy dostać się możliwie blisko Cerro Toco i jeśli będzie trzeba zdobyć szczyt. Wszystko z głową, najmniejsza wątpliwość, lub problem któregokolwiek z uczestników wyprawy to sygnał do powrotu. Nie jesteśmy wyposażeni na wysokości blisko 6000m, podobnie nasza aklimatyzacja zdająca egzamin na 4200m, na nic się zda na blisko 6 kilometrach gdzie ciśnienie jest już o ponad połowę niższe niż na poziomie morza. Wyruszamy w 6, Marek i Max odpuszczają. Marek ma problemy z nogą i w jego przypadku ta wyprawa nie wchodzi w grę, zresztą on już dokonał tego czego nie dokonało zbyt wielu i niewielu będzie miało okazję dokonać - miał niewątpliwą przyjemność udać się z oficjalną wizytą na płaskowyż Chajnantor. Max jest jeszcze pod opieką taty, a tata go nie puści :) Ale raczej nie podzielał entuzjazmu starych świrów ;) Udaliśmy się drogą na wschód w stronę boliwijskiej i argentyńskiej granicy. Zaplanowaliśmy wyprawę tak by najpierw obejrzeć wizualnie początki bocznych dróg którymi planujemy próbować przedostać się w pobliże anten, następnie odwiedzić rezerwat Los Flamencos gdzie liczymy na flamingi, a w drodze powrotnej zaatakować Cerro Toco. Pobieżne oględziny nastawiły nas optymistycznie - obie drogi, wschodnia i zachodnia, to solidne szutrowe szlaki, powinno być ok.
W kierunku Boliwii i Agrentyny toczą się dziesiątki wielkich ciężarówek. Tak, toczą się to właściwe słowo. Z powodu wysokości i zapewne ładunku nie przekraczają one 20 - 30 kilometrów na godzinę. Do rezerwatu jednak nie było nam dane dojechać. Drogę zagrodził nam korek spowodowany przez wypadek. Decyzja zapadła szybko, zawracamy. Nie ma sensu czekać ani ryzykować objechania piaszczystą glebą, nie to jest naszym dzisiejszym celem. Później dowiedzieliśmy się, że na okres zimowy rezerwat w większości nie jest dostępny, a flamingi poleciały w cieplejsze rejony.
W pierwszej kolejności próbujemy drogi wschodniej. Bardzo szybko okazuje się, że tutaj sukcesu nie odniesiemy. Z daleka widzimy opuszczony szlaban i usypane wały ziemi. Na dodatek dogania nas samochód ze strażnikami udającymi się na teren ALMA'y. Wyjaśniają nam, że dostać możemy się tylko za zgodą i ustaliwszy wcześniej wizytę za pośrednictwem OSF. Przepraszają, ale nie możemy przekroczyć bramy. Zatrzymujemy się więc przed szlabanem i pod okiem strażników udajemy się zobaczyć jedną z testowych anten która znajduje się dosłownie 400m od drogi.
Niezniechęceni ruszamy spróbować drogi zachodniej. Ostrą wspinaczkę przerywa cisza dochodząca z Pathfindera. Wyjący jeszcze przed chwilą silnik ostatecznie milknie, ten szrot już wyżej nie pojedzie. Zawsze mówiłem, że tylko diesel, a nie jakieś tam benzyny... W nissanie przełączamy się na napęd na 4 łapy i jedziemy wyżej zrobić rekonesans tego co jest za wzniesieniem i o ile dalej jesteśmy w stanie kontynuować jazdę samochodem gdy ostatecznie skończy się droga. Mieliśmy tam wysiąść i jeden z nas wróciłby po chłopaków. Daleko nie musieliśmy jechać, dotarliśmy do Simons Observatory, na jego teren nie ośmielamy się wjeżdżać, wysiadamy. Wysiadając spoglądamy za siebie, mi wystarczył jeden rzut oka by wrócić do auta i gorączkowo zmieniać obiektyw. Wskakuję na pakę pickupa i fotografuję... Chajnantor wraz ze znajdującymi się tam antenami ALMA'y! Pięknie widać wszystkie istotne elementy - rozsiane po całym płaskowyżu 12 metrowe anteny, korelator i centralną sieć japońskich 7 metrowych anten. Jeszcze rzut oka na wysokość - 5130m i zbieramy się dać szansę reszcie ekipy. Cerro Toco odpuściliśmy, wysokość jest bardzo nieprzyjemna, nikomu jakoś nie uśmiecha się wspinać na samą górę. Wracamy.

IMG_3485_n.thumb.jpg.7c775c463327e552ef07bb0a75e01b34.jpgIMG_3489_n.thumb.jpg.649543c5b74622083c45221c772f4bee.jpgIMG_3494_n.thumb.jpg.100aae1278e0de15c2b921d13bc578bf.jpgIMG_3505_n.thumb.jpg.907743a0ab3433fc8337fe2326b236fb.jpgIMG_3512_n.thumb.jpg.59af5f946a59794128dc35becf364045.jpgIMG_3516_n.thumb.jpg.f5504ab4394d259a936dd7b34d078e6a.jpgIMG_3520_n.thumb.jpg.82174a6f9d650fc56021640ab0287d53.jpgIMG_3524_n.thumb.jpg.5bc33eb4a9096a47d5f39b4c23bb9398.jpgIMG_3532_n.thumb.jpg.cbddcfaefece7d0ef4eae01a9b191253.jpgIMG_3541_n.thumb.jpg.4c56a0c1e5acd1f24f1d6d938d2d609e.jpgIMG_3562_n.thumb.jpg.574a70ac6663a1787e881bc2121ef73c.jpgIMG_3563_n.thumb.jpg.d7ac33343474cbd4547e13992fd8e2c6.jpgIMG_3568_n.thumb.jpg.df5823291fd38a53ab9cce0cb186ce87.jpgIMG_3575_n.thumb.jpg.71423925f5ec0df09f9ea2d7206b4128.jpg

Edytowane przez Krzychoo226
  • Lubię 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dziewiąty

 

Przedostatniego dnia celem były dwie wysoko położone laguny: Laguna Miscanti i Miniques. Po drodze zatrzymujemy się na chwilę w Toconao, gdzie na centralnym placu znajduje się wiekowa dzwonnica z drzwiami wykonanymi z drzewa kaktusowego. W dalszej drodze o mało nie przegapilibyśmy zwrotnika Koziorożca, przejechaliśmy dobry kawałek zanim dotarło do nas co oznaczała tablica którą minęliśmy. Po krótkiej przerwie na zdjęcia ruszamy w dalszą trasę. Im bliżej lagun tym zimniej, a na miejscu dołączył się również przeraźliwy wiatr. Dobrze, że wszystko pokryte jest śniegiem, bo piach powybijałby wszystkim oczy, widoki rekompensują jednak warunki jakie zastaliśmy.
W drodze powrotnej dostrzegliśmy iryzację, ale jaką! Zobaczcie sami na zdjęciu poniżej :)

Na noc w planach było wypożyczenie największego teleskopu który aktualnie ma na stanie Alain, czyli ponad 70cm potworka, ale popołudniu szalała burza piaskowa. Do wieczora wszystko się uspokoiło, ale przejrzystość pozostała taka sobie.

IMG_3944_n.thumb.jpg.e69b631b2e05ea75457d11d45f04a75a.jpgIMG_3953_n.thumb.jpg.3d8cc333b22c771bd69f67de0bcdb1f9.jpgIMG_3968_n.thumb.jpg.d7fa1230af481de03c094d0e906226d7.jpgIMG_3978_n.thumb.jpg.31625e92c72aa4f7fb593d5c36571314.jpgIMG_3986_n.thumb.jpg.4acae1129b4189c9dddafe0885e2eaaa.jpgIMG_3992_n.thumb.jpg.97eed78b0e754eeb2f9eff40c8d7371f.jpgIMG_4002_n.thumb.jpg.474d6cdcf0e9710d78ccbf60d70abce3.jpgIMG_4008_n.thumb.jpg.16131a3c6de541aef08b33e5032155bd.jpgIMG_4013_n.thumb.jpg.6d076fcdd192337b4fe19067824ab29e.jpgIMG_4074_n.thumb.jpg.c1bf5408e2b031397c6ec385719c5dc3.jpg

  • Lubię 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dziesiąty

 

Na ostatni dzień pobytu w San Pedro zaplanowany mieliśmy głównie odpoczynek. Jedyną aktywnością był wypad na zachód Słońca do Valle de Marte. Nazwa, dolina marsjańska, dobrze oddaje krajobraz który zastajemy na miejscu. Fantastycznie ukształtowane skały tworzą wąwóz którym jedziemy na mały parking tuż obok wydmy na której ludzie uprawiają sandboarding. Zostawiwszy auto wspinamy się ścieżką w górę pół idąc pół grzęznąc w piachu. Spieszymy się by zdążyć na zachód który tutaj wypada sporo wcześniej. Na górze, wypluwając resztki płuc, zajmujemy miejsce nad krawędzią przepaści i oglądamy spektakl przygotowany przez naturę.
W nocy przyszła pora na zmierzenie się z 70 centymetrami które musieliśmy sobie odpuścić dzień wcześniej. Wizualowcem nie jestem, nie potrafię opisać widoków przez okular, ale powiem tylko że ciemne farfocle w Carinie wgniotły mnie w drabinkę ;) W końcu żona właściciela musiała przyjść i nas uciszać :D Omega Centauri natomiast totalnie mnie rozczarowała, zbyt duża, zbyt luźna, całkowicie pozbawiona uroku. Alain przy 70cm nie powiedział ostatniego słowa i na ukończeniu jest metrowy potworek, gdy wyjeżdżaliśmy trwały prace nad pająkiem. Kto nie kierował mógł tej nocy po raz ostatni poszaleć pod niebem, kierowcy wcześnie pomaszerowali spać, jutro prawie równo 1000km.

IMG_4184_n.thumb.jpg.b24b59868958c4c6d75d1d2d37a33caf.jpgIMG_4191_n.thumb.jpg.d6b19d9d405e9afe613a7e1bfa65a04a.jpgIMG_4198_n.thumb.jpg.6fc49ec358a1e02f6e8e0e3dee40727e.jpgIMG_4213_n.thumb.jpg.92e76f5e0f589fd334eadc4e294fffde.jpgIMG_4235_n.thumb.jpg.9a3acf959f96dc83bd018ea321ef5735.jpgIMG_4236_n.thumb.jpg.cfd218164ebcbf66c3d321bdb0ac35d2.jpgIMG_4251_n.thumb.jpg.8611897a9d06e544e045d854bd9c0cb2.jpgIMG_4270_n.thumb.jpg.01c439fcd56c21d72b21e7ce4923555c.jpg

  • Lubię 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dwunasty

 

Dzień przed-zaćmieniowy czyli wielkie przygotowania do najważniejszego dnia tej wyprawy. Rano po śniadaniu Bernie przeprowadził z nami briefing wyjaśniając czego się spodziewać i na co zwracać uwagę. Po briefingu przyszła pora na zakupy prowiantu na następny dzień oraz wielkie klejenie filtrów. Po południu wybraliśmy się nad ocean do pobliskiego Huasco zapolować na miejscowe foki i pelikany.

IMG_4510_n.thumb.jpg.35dfa46f4ef92d9d8b5621667f93424e.jpgIMG_4513_n.thumb.jpg.e4ef42bcd04c9402cb7884185b35917a.jpgIMG_4530_n.thumb.jpg.ce66842ee20066c550e84c0bd28b8d7b.jpgIMG_4534_n.thumb.jpg.4836aef7d6339571d5465f1affb92750.jpgIMG_4537_n.thumb.jpg.1a58f101bc728aeb8af1880da1057005.jpgIMG_4539_n.thumb.jpg.1ebcca72dbd7190760fd5d17b9de7ce9.jpgIMG_4549_n.thumb.jpg.c4f8b72483ee2e53c28f95b2b427300a.jpgIMG_4556_n.thumb.jpg.f7c4fa2127ace4e2c971270fe36bc5f9.jpgIMG_4563_n.thumb.jpg.dc7a951f49f433012573bdf662f92efb.jpgIMG_4571_n.thumb.jpg.357b0437ce3fd99c217b7a59fc996c0f.jpg

  • Lubię 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień trzynasty - zaćmienie

 

O zaćmieniu nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej niż Kuba, który zrobił to fenomenalnie, odsyłam więc do stosownego wątku. Ale ptaszki sobie wstawię, żeby nie zostawać tak z pustymi rękoma :)
https://astropolis.pl/topic/67755-relacja-całkowite-zaćmienie-słońca-w-obserwatorium-la-silla-chile-02072019/

IMG_4689_n.thumb.jpg.2fc4cf5b816c6ed55617dc90eb08dc9a.jpg

  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.