Skocz do zawartości

Szosa - stary vs nowoczesny rower


Rekomendowane odpowiedzi

38 minut temu, panasmaras napisał:


Ale jaki ma to sens w kontekście porady? Przecież nie jesteś jednocześnie jednym i drugim zawodnikiem, prawda?
Każdy jeden kilogram roweru mniej oznacza większy komfort jazdy (szczególnie na podjazdach). Co zabawne, odczuwam to wyraźnie przy swojej wadze (120+).

Pewnie - chciałbym zobaczyć jak odczuwasz różnicę wody w bidonie :D

Bo do tego sprowadza się kilogram :D

 

Ja to nawet mierzyłem poborem mocy w ebikach, większe różnice w ilości zużytej energii z akumulatora dawała nieco inny tor jazdy (np. zakręt pojechany szerzej) niż 2-3kg na rowerze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Patryk Sokol napisał:

Pewnie - chciałbym zobaczyć jak odczuwasz różnicę wody w bidonie :D

 

A podjedź sobie kilometrową 10-procentową ściankę i zobacz czy czujesz różnicę. Ja czuję.
Dodatkowo jeśli różnica będzie zdjęta z kół (masa obracająca się), to różnica będzie jeszcze bardziej odczuwalna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, tomekL napisał:

Miałem taki moment, że dużo jeździłem w zwykłych ciuchach i po prostu zacząłem się odparzać w pachwinach i na tyłku. Zakup spodenek z pampersem rozwiązał sprawę. Ale to przy ciut dłuższych dystansach niż 12km na działkę :)

nie no ja pisałem w kontekście ludzi jeżdżących po mieście lub wokół. Dobre siodełko, dobrze ustawiona sylwetka i typowe 3h wycieczki będą komfortowe w zwykłym ciuchu. 90% ludzi nie robi dalekich wypraw do Azji, ani ekstremalnych zjazdów z Mt Everest, ale za to niepotrzebnie się sugerują tymi, którzy to robią, i przejmują się ich problemami. Target dla typowego użytkownika roweru to holenderski styl jazdy i wycieczka po łagodnych górach na pożyczonym elektryku, nie panowie z youtuba.

 

51 minut temu, panasmaras napisał:

niebo warszawskie specjalnie nie ustępuje bieszczadzkiemu

astronomię można uprawiać nawet pod bortle 9, uzyskując wyniki przydatne w nauce. Zasięg 16-18 magnitudo pozwala na mnóstwo rzeczy, a miejscówka przy domu ma wiele zalet. Oczywiście można się też przejmować wieloma rzeczami i zrobić sobie z hobby koszmar. Ale nie trzeba :D

 

56 minut temu, panasmaras napisał:

Dla ścisłości, w tym rowerze są hamulce szczękowe, a nie V-brejki.

A okładziny w tarczowych również wymienia się w parę minut.

a prawda jest taka, że i w pierwszym i w drugim przypadku trwa to dłużej niż każdy myśli i zajmuje 30-60 minut :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, tomekL napisał:

.... Na początku kumpel, maniak rowerowy wkręcił mnie w zmiany łańcucha co miesiąc i takie różne pierdoły, co by to przedłużyć żywotność kasety, łańcucha. Za namową kupiłem kilka łańcuchów no i zmieniłem po pierwszym miesiącu i niestety zonk. Akurat wtedy sporo jeździłem, ponad 2tyś na miesiąc i nowy łańcuch już nie pasił na kasetę, tzn. przeskakiwał okropnie. Co prawda po tygodniu się dotarł. Ale po miesiącu to samo. Zrobiłem to jeszcze raz i stwierdziłem, że ok. Niech inni się w to bawią a mnie szkoda na to czasu. I od tamtej pory jadę ciągle na jednym łańcuchu, zrobiłem pewnie na nim za 20 tyś km i działa bez zarzutu :) .....

 


Ja na swoim pierwszym napędzie jeździłem 20 lat i mój rower trekingowy nie stał w piwnicy. Łańcuch i kaseta docierają się razem. Założenie nowego łańcucha na starą kasetę często powoduje przeskakiwanie. Po wymianie napędu nadal na nim jeżdżę, tylko już z dodatkowym napędem elektrycznym na tylne koło. Przy wspomaganiu te dodatkowe 7kg (3.5kg silnik i osprzęt + akumulator 3.5kg) nie ma znaczenia. Nawet bez napędu elektrycznego  specjalnie nie czuję różnicy między jazdą po nizinach sprzed konwersji. Bez akumulatora (demontowalny) tylko tylne koło jest cięższe o 3kg a sprzęgło powoduje że silnik nie stawia oporu. Rower waży ze wszystkim jakieś 18-19kg i na maksymalnym wspomaganiu pozwala jechać 40 km (do pracy i z powrotem) z prędkością 30km/h i jeszcze sporo baterii zostaje. Rama jest chromowo-molibdenowa bez żadnej dodatkowej amortyzacji. Dlatego wymieniłem opony na grubsze. Schwalbe Marathon GT 365 sprawdzają się na kostce oraz w lesie nawet przy dużych prędkościach. Elektryki zdobywają coraz więcej rynku. Elektryk pozwala mi na dalsze wycieczki dysponując ograniczonym czasem. Osobiście bym szedł w napęd elektryczny a nie redukcję masy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, lkosz napisał:

astronomię można uprawiać nawet pod bortle 9, uzyskując wyniki przydatne w nauce. Zasięg 16-18 magnitudo pozwala na mnóstwo rzeczy, a miejscówka przy domu ma wiele zalet. Oczywiście można się też przejmować wieloma rzeczami i zrobić sobie z hobby koszmar. Ale nie trzeba :D


Oczywiście, ale jednak skądś biorą się tutaj dyskusje o prowadzeniu montażu, o szumie matryc, darkach, biasach, transmisji filtrów, okularów, aperturach itd. Można uprawiać wartościową astronomię Opticonem na balkonie w centrum Mokotowa, ale jednak regularnie powtarza się porada o wyjeździe pod ciemne niebo, zakup lepszych akcesoriów itd.

Dlaczego? Bo to wszystko ma znaczenie. Pewne rzeczy nie wykluczają działalności w jakimś hobby, ale jednak potrafią mniej lub bardziej zdecydowanie coś ułatwić lub utrudnić. Może więc warto odwrócić pytanie i stwierdzić, że coś da się zrobić pomimo czegoś.
 

Dlatego proszę, nie piszmy, że nie ma znaczenia czy jedziesz w dżinsach czy dobrych bib-sach z porządnym pampersem, czy na Wigry-3 czy na szosce z karbonową ramą, bo to wszystko ma znaczenie. Inne będą możliwości i inne wrażenia. I oczywiście, każdy w miarę sprawny rower będzie pomagał w trzymaniu zdrowszego trybu życia, każdy może dać frajdę z jazdy. Ale jednak nie piszmy, że to wszystko jest bez różnicy, bo jedyne co wtedy potwierdzimy, to własną ignorancję w danym temacie.

 

10 minut temu, lkosz napisał:

a prawda jest taka, że i w pierwszym i w drugim przypadku trwa to dłużej niż każdy myśli i zajmuje 30-60 minut :D

Jeśli nie robimy tego po raz pierwszy i mamy sprawne palce (czytaj: jak nam zejdzie powietrze z koła, to nie jedziemy z tym do serwisu), to naprawdę zajmuje to parę minut.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, panasmaras napisał:

 

A podjedź sobie kilometrową 10-procentową ściankę i zobacz czy czujesz różnicę. Ja czuję.
Dodatkowo jeśli różnica będzie zdjęta z kół (masa obracająca się), to różnica będzie jeszcze bardziej odczuwalna.

Poczuć to ja mogę piękno wszechświata jak patrzę przez teleskop.

Takie rzeczy to się mierzy, a nie czuje.

Fizyki nie oszukasz.

A i tak podjechałem w życiu wiele podjazdów, ja się przy górach wychowałem :D

 

A co do masy rotującej - to jest akurat śmieszny mit.

Ale ładnie obalony tutaj:
http://uzurpator.com.pl/new_blog/documents/Mit_masy_rotowanej.html

Więc jak chcesz dyskutować z fizyką, to już możesz przestać, matmy i fizyki nie oszukasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, rambro napisał:

Rower waży ze wszystkim jakieś 18-19kg

 

To tyle co moje stare stalowe, najzwyklejsze rowery na których tyle zjeździłem okolice :D Ciekawą opcją są rowery ze wspomaganiem. Ja jako, że wyznaję "ideologię", że na rowerze trzeba się zmęczyć to taka opcja jest ciekawa gdy z jakiś powodów nie masz sił wrócić do domu (lub musisz szybciej bo nachodzi burza). Tylko ceny ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Patryk Sokol napisał:

Poczuć to ja mogę piękno wszechświata jak patrzę przez teleskop.

Takie rzeczy to się mierzy, a nie czuje.

 

Przez teleskop to możesz ocenić jasność gwiazdy czy komety i zmierzyć rozmiar kątowy obiektu. Takie rzeczy się mierzy a nie czuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, panasmaras napisał:

 

Przez teleskop to możesz ocenić jasność gwiazdy czy komety i zmierzyć rozmiar kątowy obiektu. Takie rzeczy się mierzy a nie czuje.

Zgadza się.

Ale to jak czujesz, że Ci się 'dobrze' czy 'źle' jedzie to jest najwyżej ocenianie własnego samopoczucia.

A to jest bardzo zależne od ogólnego stanu psycho-fizycznego, przekonania itp.

 

Konkretne pomiary wymagają aparatury i tyle, nic na to nie poradzisz, na oko to można sobie popatrzeć czy ładne, czy nie ładne, albo czy dobrze się jedzie czy źle.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno zrobiłem takie zdjęcie komórką opartą o kubek termiczny postawiony na dachu auta.


milkyway_Domanski.jpg.5ca029a3ba45d6f33a8e53a56da87c9b.jpg


Zarejestrowałem kilka mgławic emisyjnych, ciemnych, są gromady gwiazd (otwarte i kuliste), widać też zaświetlenie nieba (kolejna wartość naukowa). Tym samym zestawem udało mi się przy innej okazji zarejestrować galaktyki, mgławice planetarne i nawet pozostałość po supernowej. Dlatego uważam, że:

- zdjęcia komórką są wystarczające, są super i do tego są bardzo wartościowe,

- kompletnie bez sensu jest kupowanie drogich kamer i montaży, chyba, że jesteś profesjonalistą i pewne drobne ulepszenia robią Ci różnicę (i koszmar z twojego hobby),
- całe wasze dyskusje o obróbce są bez sensu - wystarczy lekko skorygować poziomy w PS i zdjęcie gotowe (chyba, że - jak wyżej - chcecie zrobić sobie koszmar ze swojego hobby)
- wszystkie wasze dyskusje o szumie i prowadzeniu również są bez sensu - na pięciocalowym ekranie komórki wszystko wygląda spoko.

 

17 minut temu, Patryk Sokol napisał:

Zgadza się.

Ale to jak czujesz, że Ci się 'dobrze' czy 'źle' jedzie to jest najwyżej ocenianie własnego samopoczucia.

A to jest bardzo zależne od ogólnego stanu psycho-fizycznego, przekonania itp.

 

Konkretne pomiary wymagają aparatury i tyle, nic na to nie poradzisz, na oko to można sobie popatrzeć czy ładne, czy nie ładne, albo czy dobrze się jedzie czy źle.


Przecież wiesz doskonale, jaki cel miała ta odpowiedź. Jeśli czujesz różnicę i ma to dla Ciebie choćby i mocno subiektywną wartość, to znaczy że warto.

Edytowane przez panasmaras
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie o to chodzi, bo stawiasz bardzo błędne porównanie.

W przypadku astrofoto, jest przyrost osiągów w stosunku do tańszych sprzętów.

I to można jasno zmierzyć, ocenić są na to metryki (stosunek sygnału do szumu, skala obrazu, kształt PSFa).

To co nie jest obiektywne, to jak głęboko chcemy w to brnąć i co dla nas jest wystarczające.

 

W przypadku rowerówki masa ludzi modli się do wagi roweru, nigdy tego nie mierzy i się sami napędzają. Njapierw do zakupów, a później efektem potwierdzenia, że te wydane pieniądze jednak coś dały.

W efekcie wszystko leci na uczuciach, wierze i chceniu.

Jeśli chcesz wydać kasę na rower - pewnie wydawaj, sam jeżdżę na stosunkowo drogim sprzęcie (ba mój monocykl, jest droższy jak większość rowerów na rynku :D ), bo nie ma w tym nic złego - jak Ci to sprawia fun to dobrze.

 

Po prostu nie próbuj ludzi przekonywać, że to ma wymierny wpływ na Twoją jazdę, bo nie ma. Do tego zmierzam.

No i nie warto się wystawiać na żer producentom wykorzystujących ludzką naiwność.

Edytowane przez Patryk Sokol
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Patryk Sokol napisał:

No nie o to chodzi, bo stawiasz bardzo błędne porównanie.

W przypadku astrofoto, jest przyrost osiągów w stosunku do tańszych sprzętów.

 

Zupełnie się nie zgodzę, bo w tej dyskusji padło zbyt wiele znaków równości - i do tego kieruję swoje największe wątpliwości w tej dyskusji. Podobnie zostały zmierzone wartości w filmiku otwierającym dyskusję, ale te obiektywne argumenty utonęły w morzu subiektywnych odczuć. Czyż nie?

Ponadto, możesz zmierzyć i poziom szumu, i waty na podjeździe, ale na końcu i tak dokonujesz subiektywnej oceny, czy jakaś różnica wyrażona w procencie efektywności jest warta Twojej uwagi i pieniędzy. Ktoś dla 3% wagi zmieni rower na droższy o 10 tys. zł, ktoś inny dla mniejszego o 3% szumu kupi o tyleż droższą kamerę. 

I co, tu też napiszesz, że ktoś wystawił się na żer producentów wykorzystujących ludzką naiwność?

Edytowane przez panasmaras
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, panasmaras napisał:

 

Zupełnie się nie zgodzę, bo w tej dyskusji padło zbyt wiele znaków równości - i do tego kieruję swoje największe wątpliwości w tej dyskusji. Podobnie zostały zmierzone wartości w filmiku otwierającym dyskusję, ale te obiektywne argumenty utonęły w morzu subiektywnych odczuć. Czyż nie?

No też nie - kulą w płot.

Po to Cię cytuję, żeby skrytykować konkretne twierdzenia które napisałeś. Jakby istniały całkowicie niezależnie od niej, to odpowiedziałbym na nie tak samo, bo cytat od którego zacząłem dyskusję z Tobą był twierdzeniem spójnym i samowystarczalnym.

Jakbym nie  cytował to moglibyśmy porozmawiać o tych twierdzeniach w kontekście całej dyskusji, ale cytaty są po to żeby wyszczególnić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Patryk Sokol napisał:

...

A co do masy rotującej - to jest akurat śmieszny mit.

Ale ładnie obalony tutaj:
http://uzurpator.com.pl/new_blog/documents/Mit_masy_rotowanej.html

Więc jak chcesz dyskutować z fizyką, to już możesz przestać, matmy i fizyki nie oszukasz.

Ktoś tu ostro poleciał w uproszczenia...

Podjazd pod wysoki krawężnik z prędkością 2km/h - i cały ten wywód jest "o kant dupy rozbić".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy szukałem pierwszej (używanej) szosy dla siebie, celowałem w aluminium. Bo taniej i nie potrzebowałem być pro.

Koniec końców i tak wylądowałem na carbonie, Trek Madone. Dlaczego? Bo tylko ten Trek był w rozmiarze. 192 cm wzrostu i noga 98 cm. Ciężko było cokolwiek dobrać.

Ale koła zwyczajne, nie jakieś stożki. Napęd - kilkuletnia ultegra z tylko 10 przełożeniami z tyłu. Zabytek, bo każdy miał już 11, a do tego Di2 lub eTap. 

SPD każdy miał w karbonie, a ja zwykłe. 

A mimo wszystko wciąż na tym rowerze bawię się świetnie. Dystanse 150+ km łyka wspaniale. Prędzej ja padnę niż ten rower :)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, panasmaras napisał:

Dlatego proszę, nie piszmy, że nie ma znaczenia czy jedziesz w dżinsach czy dobrych bib-sach z porządnym pampersem, czy na Wigry-3 czy na szosce z karbonową ramą, bo to wszystko ma znaczenie.

w mieście ma niewielkie/żadne lub wręcz ta karbonowa szosówka trochę utrudnia sprawę ze względu na pozycję. Wmawianie wszystkim, że dotyczą ich problemy odsetka osób jeżdżących wyczynowo na rowerach, to kłamstwo. Rozumiem, że masa ma znaczenie przy sportach wyczynowych lub innych specyficznych sytuacjach, ale to jest kilka procent. Zdecydowana większość jeździ rekreacyjnie lub w ruchu miejskim, i mają inne potrzeby. Taki Wigry jest dostatecznie dobry w łódzkiej wsi i w centrum Berlina. Co wcale nie oznacza, że jest dostatecznie dobry w skateparku, downhillu i tour de France.

 

2 godziny temu, panasmaras napisał:

Dlaczego? Bo to wszystko ma znaczenie. Pewne rzeczy nie wykluczają działalności w jakimś hobby, ale jednak potrafią mniej lub bardziej zdecydowanie coś ułatwić lub utrudnić.

nie bez powodu napisałem o naukowej stronie astronomii. Sensowne obserwacje gwiazd zmiennych lub planetoid można prowadzić z użyciem newtona lub achromatu na EQ3 z ASI120mm, albo lornetką, bez zaprzątania sobie głowy szumem, idealną kolimacją, ostrością, obecnością komy w rogach itp. szczegółami może i ważnymi w fotografii estetycznej, ale tu niemającymi znaczenia. Ja cały czas piszę o możliwości użycia w jakimś celu, a nie szukaniu ideału. Kategoria ideałów to już prywatny problem poszukującego, niezwiązany z istotą sprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, lkosz napisał:

Wmawianie wszystkim, że dotyczą ich problemy odsetka osób jeżdżących wyczynowo na rowerach, to kłamstwo.

 

Ale kto "wmawia wszystkim"? Nie bardzo rozumiem, skąd taka figura się tu wzięła (poza pierwszym postem zawierającym wyraźną tezę w pytaniu). 
 

52 minuty temu, lkosz napisał:

nie bez powodu napisałem o naukowej stronie astronomii. Sensowne obserwacje gwiazd zmiennych lub planetoid (...)

 

Ale wiesz, że większość osób tu zaglądających zajmuje się astronomią hobbystycznie i estetycznie? I że owa większość wymienia kamery i montaże na lepsze/droższe właśnie dla swojego hobby i poczucia estetyki?
Fajnie jest się odwoływać do "naukowej strony i sensownych obserwacji" (mi największą frajdę sprawiają akurat te bezsensowne obserwacje), ale mam wrażenie, że tutaj jest to tylko pewna figura, która ma uszlachetnić jeden punkt widzenia. Nie kupuję tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, panasmaras napisał:

Ale kto "wmawia wszystkim"? Nie bardzo rozumiem, skąd taka figura się tu wzięła (poza pierwszym postem zawierającym wyraźną tezę w pytaniu). 

no sam napisałeś, że każdy kilogram mniej w masie roweru to większy komfort. Może w jeździe wyczynowej, w ruchu miejskim nie. Że ciuchy mają znaczenie. Może w jeździe wyczynowej, w ruchu miejskim nie. Robiąc analogie do astronomii pisałeś, że wszystko ma znaczenie. Co też nie jest prawdą, są gałęzie astronomii gdzie wymagania są mniejsze i część rzeczy nie ma znaczenia.

 

2 godziny temu, panasmaras napisał:

Ale wiesz, że większość osób tu zaglądających zajmuje się astronomią hobbystycznie i estetycznie? I że owa większość wymienia kamery i montaże na lepsze/droższe właśnie dla swojego hobby i poczucia estetyki?

słowo klucz: większość tu. W bańce. Nie wszyscy, nie wszędzie i nie zawsze. Astronomia to nie tylko zdjęcia, dyskusje o szumie, sprzęt, Bieszczady i max bortle 3. Nie wszyscy ludzie myślą tymi kategoriami.

 

W skrócie: polemizuję tutaj z gatekeepingiem, w astro i rowerach, sprzedawanym pod płaszczykiem "dążenia ku doskonałości" i próbą uniwersalizacji tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, lkosz napisał:

no sam napisałeś, że każdy kilogram mniej w masie roweru to większy komfort. Może w jeździe wyczynowej, w ruchu miejskim nie. Że (...)

@lkosz Czy Ty czytasz całość czy na wyrywki?

 

Przecież napisałem wyraźnie, że

10 godzin temu, panasmaras napisał:

Jeśli jeździ się okazyjnie, to niewiele rzeczy w rowerze ma znaczenie - listę ograniczyłbym do poprawnej mechaniki (wycentrowane koła, nasmarowany łańcuch, wyregulowany napęd).
Jeśli natomiast część jazd ma charakter treningu, a cele są ambitniejsze niż dojazd na działkę, to zaczynają dochodzić detale, jak (...)

 

Wszystko zależy od stopnia zaangażowania w hobby. Im mocniej się wgryzasz, tym więcej niuansów widzisz.

 

 

Nigdzie nikomu nie wmawiam, że to są zmiany konieczne/niezbędne. Każdy może sobie dobrać ilość i jakość sprzętu, ciuchów i czegokolwiek do własnych potrzeb i możliwości. Podkreślam tylko, że są różnice między jednym sprzętem a drugim. A to, czy ktoś te zmiany odczuje, zauważy, czy w ogóle ich potrzebuje - to już indywidualna sprawa. Ja je widzę i odczuwam, stąd takie moje stanowisko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam. Ten ze zdjęciem ze smartfona również. Teraz piszesz już bez wielkich kwantyfikatorów. Poprzednie wypowiedzi potraktowałem jako całościowy pogląd i dlatego uważam, że to gatekeeping. Nie istnieje poważniejsze i mniej poważne podejście do hobby, ani kryteria rozróżnienia. Nie ma też komitetu centralnego pozwalającego dołączyć. Niezainteresowanie niuansami, traktowanymi przez gatekeeperów jako świętość i kwintesencja, nie świadczy o ignorancji. Może być po prostu wyborem. Codzienna jazda na rowerze dla przyjemności lub komunikacyjnie, nawet dwugodzinna, nie wymaga wielkich przygotowań. Można to robić jak tylko się chce. I nie jest to mniej poważne od innych, myślących że dużo poważniej jeżdżą na rowerach. Można mieć gdzieś, jaki skład ma mieszanka gumy w oponie, 40-letni rower nie jest powodem do wstydu, a ramy stalowe są spoko :)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze małe sprostowanie, bo chyba niektórzy zrozumieli że ja tym rowerem jeżdżę max 12 km w tempie rekreacyjnym. Działka okazała się tylko przynętą i kiedy już złapałem bakcyla zacząłem ścigać się sam ze sobą. I żeby nie było, dla mnie ten rower to powód do dumy, po prostu z każdej strony słyszę - wymień to , wymień tamto i chciałem zapytać co o tym sądzicie.

 

Na dzień dzisiejszy potrafię przejechać 20 km ze średnią 35km/h przy bezwietrznej pogodzie kręcąc kółka wokół mojego miasta jadąc częściowo właśnie przez nie. No i mój największy ostatnio powód do dumy pierwsze 100km bez żadnego przygotowania, tu średnia wyszła 28,1 km/h. Wszystko przy braku jakiegokolwiek treningu, diety i serwisu roweru. W jakim stanie go kupiłem w takim jeżdżę, pompując tylko opony. Siodełko mam od jakiegoś roweru górskiego sprzed 20 lat, spodenki najzwyklejsze i jak widzę do mojego poziomu da się obyć bez wodotrysków. Jedynie co to planuję dokupić sobie lemondkę, bo miałem okazję jechać u znajomego na tym wynalazku i fajna sprawa na dłuższych dystansach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz jakieś zdjęcie tej swojej maszyny możesz tutaj wrzucić? Ale z tym siodełkiem jadąc w zwykłych spodenkach nie czułeś dyskomfortu nawet po zakończonej jeździe? Ja pamiętam moje 100 pierwsze to na drugi dzień mimo miękkiego siodełka miałem problem. 

Edytowane przez Amator-astro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.