Skocz do zawartości

Szosa - stary vs nowoczesny rower


Rekomendowane odpowiedzi

Mam pytanie do rowerzystów. Nabyłem ostatnio starą szosę i w międzyczasie namiętnie oglądam kanały na YT poświęcone rowerom szosowym. I tu non stop widzę onanizm sprzętowy, chyba jeszcze większych rozmiarów niż na naszym podwórku. Wszędzie tylko karbon, DI2 i stożek 10 cm. Jak nie masz, no cóż słabiutko. Natomiast ciekawe rzeczy się dzieją kiedy puścimy zawodowca:

 

 

I ja po takim teście pytam się. Na cholerę w tych wszystkich kanałach wciska się ludziom że powinieneś kupić coś lepszego, kilka gramów lżejszego jeśli to nie robi w zasadzie żadnej odczuwalnej różnicy.

 

Kolejne pytanie, dlaczego wszystkim tak zależy na redukcji masy roweru skoro ona stanowi zaledwie 15-20% całego zestawu ? Bo coś czuję że jeśli weźmiemy 2 zawodników z taką samą mocą to ten ważący 70 kg i jadący na 10 kg rowerze da niezłego łupnia zawodnikowi o masie 90 kg i jadącego ważacym 5 kg super rowerem.

 

Tu wracając do mojego sprzętu, mam 40 letnią stalową Kogę-Miyata, na byle jakim osprzęcie i po 50 km na Cannondalu CAAD 12 na Ultegrze i nie zauważyłem abym miał jakoś specjalnie lepsze wyniki. Jedynie co zauważyłem, to to że jest o wiele sztywniejszy a przez to mniej komfortowy w prowadzeniu.

 

 

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jest mniej-więcej to samo, co golenie całego ciała przez pływaków, bo wtedy opory w wodzie są mniejsze i płynie się szybciej. Jeśli ktoś nie planuje brać udziału w wyścigach, to lepiej nie sugerować się tymi ludźmi ze skłonnościami do przesady i wybrać rower najwygodniejszy dla siebie. Ma być miło i przyjemnie. Nawet używając roweru w celach komunikacyjnych po mieście.

 

Dodatkowy ciężar czuć, ale powiedzmy od 5-7kg, czyli więcej, niż typowe zakupy. Kiedyś wiozłem 50kg na rowerze i była różnica. Rozpędzałem się jak ciężarówka :D
 

Co do osprzętu - to zależy. Jeśli ktoś jeździ cały rok, to ten ciut lepszy (powiedzmy alivio lub deore) lepiej znosi sól i piach, manetki nie rozpadają się po częstych zmianach przełożenia, a całość trzyma się kupy przy ekstremalnych miejskich nawierzchniach. Różnica jest zauważalna, napęd wytrzymuje trzy razy dłużej. Hamulce tarczowe lub rolkowe - do tego lepiej dopłacić. W deszczu i śniegu różnica jest bardzo duża. Duże znaczenie mają też opony i takie szczegóły jak np. bagażnik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Kapitan Cook napisał:

I ja po takim teście pytam się. Na cholerę w tych wszystkich kanałach wciska się ludziom że powinieneś kupić coś lepszego, kilka gramów lżejszego jeśli to nie robi w zasadzie żadnej odczuwalnej różnicy.

Ciesz się, że nie jestem blisko, bo bym Cię przytulił.

Tłucze to wszystkim onanistom sprzętowym naokoło i zrozumienia nie widzę.

 

45 minut temu, Kapitan Cook napisał:

Kolejne pytanie, dlaczego wszystkim tak zależy na redukcji masy roweru skoro ona stanowi zaledwie 15-20% całego zestawu ? Bo coś czuję że jeśli weźmiemy 2 zawodników z taką samą mocą to ten ważący 70 kg i jadący na 10 kg rowerze da niezłego łupnia zawodnikowi o masie 90 kg i jadącego ważacym 5 kg super rowerem.

Eyup dokładnie tak to wygląda.

 

Ja to zjawisko nazywam fetyszyzacją jedynego rozumianego parametru. W przypadku rowerów jest to właśnie waga, bo to dosłownie jedyna rzecz jaką przeciętny rowerzysta jest w stanie zrozumieć i pojąć.

Stąd marketingowy nacisk na to, bo to po prostu łatwo wcisnąć.

45 minut temu, Kapitan Cook napisał:

 

Tu wracając do mojego sprzętu, mam 40 letnią stalową Kogę-Miyata, na byle jakim osprzęcie i po 50 km na Cannondalu CAAD 12 na Ultegrze i nie zauważyłem abym miał jakoś specjalnie lepsze wyniki. Jedynie co zauważyłem, to to że jest o wiele sztywniejszy a przez to mniej komfortowy w prowadzeniu.

Bo i nie ma rożnicy,

To co naprawdę robi różnice w osiągach to dwie rzeczy:

1. Opór na oponach (toczny)

2. Opór aerodynamiczny

 

I opór aerodynamiczny też jest ciekawy, bo on mało jest z roweru. Bo w nim jest tak samo jak z wagą, tzn. większość oporu aero robi człowiek nie rowerc, bo ma w cholerę wielką powierzchnie, w odniesieniu do samego roweru.

Stąd tak ważna jest różnica w pozycji na rowerze. Szczególnie to czuć na szosówkach w górach, gdzie przed zakrętem na zjeździe po prostu się prostuje za kierownicą i nawet nie muszę tykać hamulców :D

 

Ogólnie - w rowerach warto płacić za trwałość, opony, jakość amortyzacji i porządną geometrię ramy. Reszta musi działać i pasować do potrzeb (napęd i przełożenia), albo się po prostu nie łamać (rama).

Wszystko inne nie poprawi osiągów, ale portfel wychudza bardzo solidnie.

 

I zanim mi ktoś wyciągnie argumenty, że nie jeździłem na dobrych rowerach - jeździłem :D
I na wypas szosówkach, w górskim terenie i na lekkich rowerach MTB.

Efekt tych doświadczeń był taki, że przez ostatnie 10 lat moim głównym rowerem był hardtail XC, na downhilowych obręczach,całej grupie SLX 10 rzędowej (włącznie z hamulcami), piastach do DH i porządnej ramie.

W efekcie przejeździłem na nim 40k km bez ciągłego pieszczenia, serwisowania itp. Po prostu wymiana materiałów eksploatacyjnych i można cisnąć dalej. Jakbym miał np. lightowane koło, z małą ilością szprych, czy na lekkich piastach, to nie byłoby mowy o takim przebiegu.

 

Teraz po 10 latach, poszedł na emeryturę i przeszedłem na w miarę lekkiego (prawie 5kg lżejszego) Rockridera 740 na węglowej ramie.

I tą mniejszą wagę czuję codziennie - gdy wnoszę rower po schodach. W czasie jazdy za cholerę tych 5kg nie czuć.

 

  • Dziękuję 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kapitan Cook napisał:

I ja po takim teście pytam się. Na cholerę w tych wszystkich kanałach wciska się ludziom że powinieneś kupić coś lepszego,

Dotyczy to każdego sprzętu - rowerów, samochodów, smartfonów, telewizorów, sprzętu astro ;) 

Kasa, misiu, kasa.

Doświadczona osoba potrafi odnieść się do tego krytycznie lub skorzystać z doświadczeń innych i określić swoje potrzeby.

  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobne odczucia do Ciebie,ale wiadomo, w każdej pasji ludzie mają lekkiego hopla. Jedni kupują lunetkę celowniczą za kilka tysięcy do strzelby, inni piankę do pływania droższą niż 5 garniturów ślubnych, inni wydają oszczędności na teleskop, etc. Tak samo jest z rowerami. Do jeżdżenia bardziej konkretnego wróciłem 7 lat temu. Pierwszy sezon pojeździłem na rowerze żony, potem kupiłem sobie mtb za śmieszne 1100zł, zresztą katuję go do dzisiaj. Na początku kumpel, maniak rowerowy wkręcił mnie w zmiany łańcucha co miesiąc i takie różne pierdoły, co by to przedłużyć żywotność kasety, łańcucha. Za namową kupiłem kilka łańcuchów no i zmieniłem po pierwszym miesiącu i niestety zonk. Akurat wtedy sporo jeździłem, ponad 2tyś na miesiąc i nowy łańcuch już nie pasił na kasetę, tzn. przeskakiwał okropnie. Co prawda po tygodniu się dotarł. Ale po miesiącu to samo. Zrobiłem to jeszcze raz i stwierdziłem, że ok. Niech inni się w to bawią a mnie szkoda na to czasu. I od tamtej pory jadę ciągle na jednym łańcuchu, zrobiłem pewnie na nim za 20 tyś km i działa bez zarzutu :) Jak się rozleci to zmienię z kasetą i korbą. W międzyczasie wzięła mnie też chęć na szosę, a że miałem z dzieciństwa Rometa więc spróbowałem na nim pojeździć. Ale tutaj słabo wypadło:

1. przerzutki analogowe były bardzo niewygodne

2. kaseta i łańcuch do wymiany, ale systemy się pozmieniały i nie za bardzo można było kupić.

3. koszt modernizacji jak policzyłem byłby bliski połowie nowego

Tak więc kupiłem Tribana i katuję go jak należy :) Mimo wszystko jeździ się na nim zdecydowanie wygodniej niż na Romecie.

 

Podsumowując, dla mnie najważniejsze mieć radochę z jazdy :). Za te 2 rowery zapłaciłem trochę ponad 3 tyś zł i mi styka. Ale mój braciak, który w mtb strasznie się wkręcił, to jego jedyne hobby, kupił sobie używkę za 9tyś, nowy coś koło 13tys. I ja go rozumiem, bo sam na astro bym był w stanie tyle wydać. Każdy robi to co lubi.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, tomekL napisał:

Każdy robi to co lubi.

Zgadzam się z tym całkowicie. Tak samo jest z np. z różnym dziwnym hobby, które niekoniecznie jest dochodowe i uzasadnione.

Odniosłem się natomiast do tzw. nachalnej promocji, która niezorientowanym w temacie powoduje ból głowy i  brak chłodnej oceny sytuacji czy to jest potrzebne.

To są dwie różne sprawy na zasadzie - brać kredyt na rower za 30 tysięcy PLN bo będzie "naj" LUB lubię rowery, mam wolne 30 tysięcy PLN to co by tu zmodernizować i się pobawić...

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stanę w opozycji.. 6km/h to ogromna różnica. Jednak w teście wzięły udział dwa zupełnie inne rowery. Gdyby to były dwie szosy to różnica byłaby zdecydowanie mniejsza.
Masę czuć w MTB - gdy chcesz coś przeskoczyć, lub gdy uderzasz felgą w korzenie to te 5kg ~50% różnicy w masie może oznaczać dobicie i snakea lub spokojną jazdę dalej. Rower lżejszy lepiej wybiera nierówności i lepiej trzyma się podłoża. Na podjazdach masz czas o tyle lepszy o ile procentowo jesteś lżejszy. 
Wszystkie zalety z MTB praktycznie znikają na asfalcie i tam płacenie ma zdecydowanie mniejszy sens.

Edytowane przez Szymon Szozda
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Kapitan Cook napisał:

Na cholerę w tych wszystkich kanałach wciska się ludziom że powinieneś kupić coś lepszego, kilka gramów lżejszego jeśli to nie robi w zasadzie żadnej odczuwalnej różnicy.

Na tych wszystkich kanałach, na instagramie, na fejsie, w opiniach google i sklepach online, komentarze i opinie są kupione, lub napisane przez właściciela sklepu. W 9 sekundzie filmu widać, że kanał jest sponsorowany przez Decathlon, to co mieli powiedzieć o tym rowerze?

 

13% krótszy czas i średnia prędkość to wystarczający powód, żeby położyć 30 koła na blacie za rower, szczególnie kiedy bierze udział w zawodach, a jeszcze łatwiej, jak ma się sponsora.

Inaczej patrząc na ten parametr, Ty startujesz na gwizdku Tribanem, ja Trekiem 37 sek. za Tobą, obaj dojeżdżamy na metę równocześnie. 

 

Poza tym można mieć luźne 30 tysi na rower. Np. co miesiąc. Wtedy nie oglądasz się za używką czy entry-levelem.

 

 

 

 

Edytowane przez count.neverest
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisze Tak byłem z kolegami na trasie do okola Tatr ja mam rower co waży 9,5kg kola same ważą 2 kg,  koledzy mają rowery co ważą 6,5kg Ale ja przejechałem cała trasa i  pozbierałem ich samochodem z trasy. Wróciłem  samochodem do domu z powroten  275km. Liczy się bardziej noga a w MTB noga i technika. Choć w MTB bardziej się odczuwa masę i podzespoły roweru.

 Ale najważniejsze  to czerpać przyjemność z jazdy tak jak i z oglądania gwiazdy nie ważne że masz lornetkę a nie ogromny teleskop ważna jest przyjemność. Ale jak ktos chce i go stać  kupić sobie rower za 40 tyś to niech kupuje?

Edytowane przez PawlU81
  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O kurde fajny temat bo sam zafiksowalem się na temat rowerów. Kupiłem ostatnio drugi rower i pchnolem już teleskop. Najpierw poskładałem sobie rower na kole 26 cali od zera na dwore śmiga aż miło las nawet trudniejszy teren daje rady. Odwołując się do początkowych wpisów nie ścigam się mam gdzieś że na takim kole się nie jeździ. Jeżdżę nie przeszkadza mi to wcale. A ostatnio kupiona szosa nie na tarczach a na zwykłych hamulcach szczękowych i też jest spoko. Osprzęt tej szosy to Shimano 105. Jeśli chodzi o to czy będziesz szybszy na rowerze z wagą 14 a 9 czy mniej i takim czy innym osprzęcie to ci powiem nie będziesz. Jeśli kondycji brak waga roweru nic w tej kwestii nie zmieni. Ale jeśli chodzi o osprzęt to tutaj jest różnica najtańszy będzie się ciągle rozregulował. Ten klasy alivio lub deore podstawowy już będzie działał dobrze. Im droższy osprzęt tym lżejszy będzie rower. Nie przejmował bym się że szosowka jest starsza gdybym taka miał to spokojnie bym nią jeździł. Jeśli już byś chciał zmieniac i coś wygodnego szukać to wersja edurance taka jest. 

IMG_20220624_195325.thumb.jpg.ded29e348b8e85f04c4fda082eeeeb5c.jpg

Edytowane przez Amator-astro
  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miło się czyta Wasze wypowiedzi. Czyli jednak nie zwariowałem z krytyką pchania osprzętu na każdym praktycznie kanale.

 

10 godzin temu, Patryk Sokol napisał:

Bo i nie ma rożnicy,

To co naprawdę robi różnice w osiągach to dwie rzeczy:

1. Opór na oponach (toczny)

2. Opór aerodynamiczny

 

Dokładnie do tego samego wniosku doszedłem, przy pierwszej próbie dedukcji co może mieć faktyczny wpływ na osiągi.

 

W ogóle to szosę sprawiłem sobie aby dojeżdżać na działkę którą mam 12 km od siebie. I tak stwierdziłem że jak dam radę dojechać tam w 30 min to ma to jakiś sens.

 

00:43h - Pierwszy przejazd damką mojej mamy, bez żadnych przerzutek

00:30h - ten sam rower tydzień później, gdzie położyłem się na kierownicy coś ala lemondka

00:27h - szosa, z jazdą na zdecydowanie większym luzie

 

Teraz kiedy już jeżdżę 2 miesiące, nawet nie próbowałem przejechać tej trasy na czas. Zacząłem dojeżdżać tym rowerem do pracy. Oczywiście w celach motywacyjnych mocowanie na telefon. I tak z tygodnia na tydzień maksymalna prędkość zaczęła wzrastać - 35-40-45-50km/h. Na takim wydawałoby się starym dziadzie ! To co zauważyłem że pozycja ciała ma duży wpływ na to z jaką łatwością jedziemy powyżej 30km/h, ale to oznacza nie tyle dolny chwyt bo na nim praktycznie cały czas jeżdżę co maksymalnie obniżony tułów i głowę w dół - minus taki że do miasta taki styl to samobójstwo.

 

I teraz jak robię sobie wypady szosą na szosę, obok mojego miasta mam chyba Bieszczady Astro do jazdy na szosie ( E30- pełnowymiarowe pobocze-praktycznie non stop zabudowany) to podczepiam się pod innych kolarzy żeby sobie pogadać jak jeździ karbonową ramą. I wtedy chłopaki mi z wypiekami opisują czego tam nie mają:

 

- hydrauliczne hamulce - ja nie wiem na dobrą sprawę po co w ogóle tam hamulce - jak dla mnie szosa to rower do zapierdzielania ile wlezie na takich odcinkach gdzie się ich nie używa - ja hamuję jedynie kiedy jestem na mieście, na trasie przez 2 miesiące nie zdarzyło mi się ich użyć

 

- klamkomanetki - no tu zgoda, nie powiem aby to była wada, ale zauważyłem że jak człowiek ma takie ustrojstwo to zmienia te biegi jak opętany - ja się pytam po co ? Dla kadencji, zdrowych kolan ? Jakaś masakra normalnie. Jeszcze całkiem niedawno zmiana odbywała się tylko manetka na ramie i zawodowcom to nie przeszkadzało.

 

- Ilość biegów - 12 vs 5 u mnie ( z czego działają 3, bo inaczej łańcuch,napinać i ośka bardzo się zaczynają tulić do siebie ), ja praktycznie stoję na jednej przerzutce 98% czasu, kiedy jest duży wiatr zrzucam na lżejszą i tyle.

 

I najlepsze że tak jak jedziemy i jedziemy, gadamy i gadamy, i oni i ja lecimy jednym tempem. I wtedy zaczynają się dopytywać co ja tam mam i są zdumieni jak dali się wmanewrować, że jednak stalowa rama, brak klamkomanetek i to nie dość że jedzie, to jedzie tak samo dobrze jak ich wymuskany sprzęt.

 

Obecnie mam w planach wzięcie udziału w jakimś wyścigu rowerowym albo triathlonie, choćby po to aby zobaczyć minę innych czym przyjechałem :P

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O kurde to ja popełniłem bluznierwsto, bo kupiłem sobie miejski rower elektryczny. Założenia były takie, że jest to środek transportu do/z sklepu i na rekreacyjne przejażdżki po okolicy.  Jedyny minut to waga bo rower jest dość ciężki, no i niewygodne siedzisko przy 70km już tyle boli, ale to można wymienić. 

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Kapitan Cook napisał:

- hydrauliczne hamulce - ja nie wiem na dobrą sprawę po co w ogóle tam hamulce - jak dla mnie szosa to rower do zapierdzielania ile wlezie na takich odcinkach gdzie się ich nie używa - ja hamuję jedynie kiedy jestem na mieście, na trasie przez 2 miesiące nie zdarzyło mi się ich użyć

Meh, gadanie mieszkańca nizin :D

Hamulce są ważne

50 minut temu, Kapitan Cook napisał:

- klamkomanetki - no tu zgoda, nie powiem aby to była wada, ale zauważyłem że jak człowiek ma takie ustrojstwo to zmienia te biegi jak opętany - ja się pytam po co ? Dla kadencji, zdrowych kolan ? Jakaś masakra normalnie. Jeszcze całkiem niedawno zmiana odbywała się tylko manetka na ramie i zawodowcom to nie przeszkadzało.

Dokładnie tak, kadencja i zdrowe kolana.

Poza tym znów - gadanie mieszkańca nizin :D

 

50 minut temu, Kapitan Cook napisał:

- Ilość biegów - 12 vs 5 u mnie ( z czego działają 3, bo inaczej łańcuch,napinać i ośka bardzo się zaczynają tulić do siebie ), ja praktycznie stoję na jednej przerzutce 98% czasu, kiedy jest duży wiatr zrzucam na lżejszą i tyle.

Znów - nizina wychodzi :D

 

Ogólnie - wyprawy w bardziej pofalowane części Polski bardzo szybko weryfikują podejście do zmiany przełożeń i hamulców.

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny temat szczególnie, że sam jestem nieco w patowej sytuacji z rowerem (naprawa obecnego vs zakup MTB). 

 

Co do onanizmu. Powiedział bym, że są tacy co nie widzą tego a są tacy jak ja, którzy są świadomi, że to już "przesada". Np. dla mnie optycznie synty są raczej ok i nie ma sensu pchać się w nie wiadomo jaką optykę ale już jeśli chodzi o mechanikę to gdby nie ceny to kupił bym premium. Po prostu - jestem bardzo wyczulony na luzy, opory, chropowatość itp.

Edytowane przez astrokarol
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odchudzanie roweru i upgrade zostawiamy na sam koniec a zaczynamy od siebie. Jak już ciało osiąga maksimum możliwości wtedy myślimy o sprzęcie. Taka kolej rzeczy ma sens, a to co się dzieje obecnie jest śmieszne. Odchudzanie roweru i ciągły upgrade działa bardziej na psychikę, ktoś się po prostu lepiej czuje, potrzebuje kopa, jest bardziej "pro" bo ma wysokiej klasy rower. Żeby w ogóle odczuć różnice w sprzęcie to trzeba się poważnie ścigać, liczyć każdy gram i przede wszystkim ciężko trenować. Oczywiście jak ktoś za bardzo wsiąknie w hobby to będzie wydawać krocie na upgrady, które za dużo nie dadzą. Ale taka już kolej rzeczy, każde hobby działa podobnie :)

 

A tak w ogóle mam mtb alu na deore/slx i szosę alu na tiagrze, nie jest to szał ale wystarcza.

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, Amator-astro said:

.... A ostatnio kupiona szosa nie na tarczach a na zwykłych hamulcach szczękowych i też jest spoko. Osprzęt tej szosy to Shimano 105. ...

 

Mam taką właśnie szosę, dla mnie też jest spoko. Osobiście wolę vbreaki niz tarcze, bo okładziny wymieniam w 2 minuty :)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to te całe rozterki są o dojazd na działkę????? :D chłopie 12km to można czymkolwiek przejechać, nawet na miotle, nie trzeba kupować roweru wyścigowego :D To się po prostu siada na czymkolwiek i jedzie

 

Przeglądając filmy odnoszę wrażenie, że ta "żyleta rowerowa" to jest jakiś świat równoległy z pytaniami których nie miałem potrzeby sobie zadawać. A jeżdżę niezależnie od pogody od kilkunastu lat. Ludzie w robocie i sąsiedzi czasem się mnie pytają, co to trzeba robić, żeby też tak jeździć. No sadzasz dupę na rower i jedziesz. Trza tylko u-lock dokupić. Poza ciuchami przeciwdeszczowymi nie trzeba kupować ubrań. Tych kolarskich tym bardziej, jeżdżę w normalnych ciuchach. Czasem trzeba założyć na nie kurtkę i spodnie przeciwdeszczowe, ewentualnie pelerynkę. Choć niektórzy wolą parasolkę. Zimno mi nie jest, bo się ruszam. Można tak jechać, żeby się nie spocić i nie trzeba było się myć po 5km. Specjalnego roweru nie trzeba. Wystarczy Wigry, byle był sprawny i miał błotniki. I tych specjalnych nawozów dla kolarzy też nie trzeba jeść ani pić. A jak ktoś nie ma siły na rower, to są hulajnogi elektryczne. Niektórzy są zaskoczeni, że rower jest po prostu środkiem lokomocji, bez żadnej ideologii i neofickiego zapału. Że można zapakować mnóstwo zakupów, a nawet większą choinkę. Po latach dorobiłem się trochę osprzętu i części, które mi ułatwiają życie, ale Wigry też jest dobry.

 

3 godziny temu, Marcin Ksiazek napisał:

O kurde to ja popełniłem bluznierwsto, bo kupiłem sobie miejski rower elektryczny.

ja w tym roku dokupiłem składak elektryczny, bo normalny rower jest za duży do autobusu/pociągu. Ktoś przebije? :D

 

4 godziny temu, Kapitan Cook napisał:

maksymalnie obniżony tułów i głowę w dół - minus taki że do miasta taki styl to samobójstwo.

samobójstwo to nie, ale trudniej się w takiej pozycji utrzymuje równowagę. Nie jest takich ludzi dużo, ale widuję, zwykle na ostrym kole. Widziałem też kilka zdarzeń z nimi typu nagłe hamowanie i przelot przez kierownicę, zderzenie bo nie było hamulców, albo poślizg przy hamowaniu. Wszystkie z towarzyszącą dużą prędkością. Nie sztuka się umieć rozpędzić, sztuka umieć zahamować gwałtownie.

  • Kocham 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Kapitan Cook napisał:

Kolejne pytanie, dlaczego wszystkim tak zależy na redukcji masy roweru skoro ona stanowi zaledwie 15-20% całego zestawu ? Bo coś czuję że jeśli weźmiemy 2 zawodników z taką samą mocą to ten ważący 70 kg i jadący na 10 kg rowerze da niezłego łupnia zawodnikowi o masie 90 kg i jadącego ważacym 5 kg super rowerem.


Ale jaki ma to sens w kontekście porady? Przecież nie jesteś jednocześnie jednym i drugim zawodnikiem, prawda?
Każdy jeden kilogram roweru mniej oznacza większy komfort jazdy (szczególnie na podjazdach). Co zabawne, odczuwam to wyraźnie przy swojej wadze (120+).

 

Jeśli jeździ się okazyjnie, to niewiele rzeczy w rowerze ma znaczenie - listę ograniczyłbym do poprawnej mechaniki (wycentrowane koła, nasmarowany łańcuch, wyregulowany napęd).
Jeśli natomiast część jazd ma charakter treningu, a cele są ambitniejsze niż dojazd na działkę, to zaczynają dochodzić detale, jak sztywność boczna kół, precyzja i szybkość zmiany przerzutek czy mieszanka gumy w oponach (waga roweru też jest na tej liście). Wszystko zależy od tego, jak traktujemy hobby (to lub jakiekolwiek inne).

 

Wracając do pytania z filmu (noga czy sprzęt), odpowiedź oczywiście brzmi "noga". Z drugiej strony, test pokazał, że różnica w prędkości wyniosła 14%. Na odcinku 3600 metrów nie ma co się tym przejmować, ale jeśli ktoś lubi eskapady kilkudziesięcio- czy stukilkudziesięciokilometrowe, to jest to sporo.

 

Prawdę mówiąc, ekstrapolując ton znacznej części powyższych wypowiedzi, łatwo dojdziemy do wniosku, że monokular 10x25 za 80 zł pokaże w zasadzie to samo co Fujinon FMTR 10x50, komórką zrobię niemal takie samo zdjęcie jak z kamery FLI, a niebo warszawskie specjalnie nie ustępuje bieszczadzkiemu.

 

Wszystko zależy od stopnia zaangażowania w hobby. Im mocniej się wgryzasz, tym więcej niuansów widzisz.

  • Lubię 3
  • Kocham 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tomekL napisał:

Mam taką właśnie szosę, dla mnie też jest spoko. Osobiście wolę vbreaki niz tarcze, bo okładziny wymieniam w 2 minuty :)

A MTB mam znów na tarczach inaczej odpada. W lesie czy stromych zjazdach ewidentnie tarczowki i dobre hamulce min. 2 -tloczki w zacisku i tarcze przód 180 a tył 160 mm i min musi to być tarcza deore XT żeby nie dzwoniło na zakrętach ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tomekL napisał:

Mam taką właśnie szosę, dla mnie też jest spoko. Osobiście wolę vbreaki niz tarcze, bo okładziny wymieniam w 2 minuty :)

 

Dla ścisłości, w tym rowerze są hamulce szczękowe, a nie V-brejki.

A okładziny w tarczowych również wymienia się w parę minut.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lkoszNic dodać nic ująć. Jedynie to polemizowałbym z poniższym:

 

44 minutes ago, lkosz said:

... Poza ciuchami przeciwdeszczowymi nie trzeba kupować ubrań. Tych kolarskich tym bardziej, jeżdżę w normalnych ciuchach. ...

 

Miałem taki moment, że dużo jeździłem w zwykłych ciuchach i po prostu zacząłem się odparzać w pachwinach i na tyłku. Zakup spodenek z pampersem rozwiązał sprawę. Ale to przy ciut dłuższych dystansach niż 12km na działkę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, tomekL napisał:

@lkoszNic dodać nic ująć. Jedynie to polemizowałbym z poniższym:

 

 

Miałem taki moment, że dużo jeździłem w zwykłych ciuchach i po prostu zacząłem się odparzać w pachwinach i na tyłku. Zakup spodenek z pampersem rozwiązał sprawę. Ale to przy ciut dłuższych dystansach niż 12km na działkę :)

Eyup - zgadzam się.

 

Po 8h na siodle zwykłe spodnie zaczynają mordować tyłek :D

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.