Właściwie można byłoby napisać, po co to komu fotografować wtedy gdy nie ma szans na przyzwoite efekty. Kto zajął się astrofotografią ten wie, że jest w nas taka niesamowita tęsknota do zobaczeniu klejnotów nocnego nieba na ekranie monitora. Ten moment w którym klatka jest sczytywana z kamery do komputera jest niesamowity, ma w sobie coś hipnotyzującego i intrygującego. Niech to będzie wytłumaczeniem tej szaleńczej sesji. Szaleńczej z dwóch powodów. Po pierwsze sesje uruchomiłem o 21:00, dla M27 złapałem 53 jednominutowych klatek przy pogarszającej się widoczności. Potem, zupełnie bez nadziei na złapanie czegokolwiek przerzuciłem się na NGC7635 i udało mi się zarejestrować tylko 24, 2 minutowe klatki to o wiele za mało, ale sesję zacząłem przy zasięgu 2 mag ! Skończyłem gdy gwiazd gołym okiem nie widziałem ! Sesję rejestrowałem QHY163M i nie jest to moja pierwsza kamera, dlatego jestem w szoku, że rejestrowała klatki w tak ekstremalnych warunkach w których wydawałoby się, że nie złapiemy nic ! Oj, jak że bym chciał mieć jeszcze w sierpniu kilka dni czystego nieba z zasięgiem 5 mag (na więcej u mnie nie ma szans).