Skocz do zawartości

Bakcyl


fiorina01

Rekomendowane odpowiedzi

Na wstępie napiszę że nie wiem gdzie umieścić ten wątek, więc proszę moderatora o wyrozumiałość i ewentualne przerzucenie go tam gdzie trzeba.

 

Chodzi oczywiście o krotki opis "jak to się zaczęło" - więc napiszę że zawsze cos mnie mroziło jak spoglądałem w głębie nieba i tyle ....... bardziej mi oczywiście chodzi o początki ze sprzętem. Lata 80, szczyt moich marzeń refraktor 66 mm z katalog Quelle (jakoś tak). Potem pierwszy własnej produkcji refraktor - obiektyw 70 mm (soczewka okularowa kupiona u optyka) ileś tam dioptrii (chyba +10) w każdym razie 1000 mm ogniska, okular od dalmierza, tubus sklejony z tapet i pierwszy obiekt czyli łysy w pełni (żółty i małoostry + wszystkie możliwe wady obiektywu = power 100x. Potem był już achromat 550 mm kupiony u optyka na Rynku w Krakowie (nie pamiętam dokładnie ulicy) rekomendowany przez krakowskie PTMA. To były moje początki ........

Pozdr. Artur

 

P.S. Zachęcam innych do podzielenia sie opisem swoich początków - może to zdopinguje "Nowych" na temat "Można zaczynać naprawdę od niczego, no prawie od niczego".

P.S. II 100 post :-) nie zauważyłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zaczynałem refraktorkiem 60/700 no i Księżyc, Saturn (pierścienie - co to była za frajda!), Jowisz, Wenus i tym podobne...Ech..Pózniej lornetka, forum i Synta :)

A tak w ogóle to sobie teraz pomyślałem, że chciałbym wyjść przed dom, podnieść wzrok i zobaczyć nie gwiazdozbiory, ale bezmiar gwiazd...Bo jak tylko podnosze wzrok ku niebu to mi się w głowie włącza mapa z gwiazdozbiorami. Nigdy już nie będzie tak jak za dawnych lat, miałem może 4 latka i byłem na wsi 20km od miasta pod niesamowicie czarnym niebem (była połowa sierpnia i Perseidy), w ciepłą letnią noc, kiedy wujek wprowadzał mnie w astronomię... To chyba dlatego kocham moje hobby. Aż się łezka w oku kręci jak to wspominam.

No, a pierwsza ŚWIADOMA obserwacja astronomiczna to zaćmienie Słońca (to bardzo głębokie częściowe) z którego troszkę tylko pamiętam :)

 

Pozdrawiam,

Krawat :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie zaczęło się wraz z nadejściem komety Hyakutake w 1996. Pewnego wieczora spojrzałem w niebo i zobaczyłem małą mgiełkę, jakby rozmazana gwiazda. Nie miałem pojęcia co to. Ale coś nagle zaskoczyło.

 

Potem było już bardzo szybko. Kolejne teleskopy, najpierw refraktor 50mm zmontowany na bazie obiektywu Zeissa, potem Uniwersał nr8, aż wreszcie potężny Dobson 16" - przez pewien czas największy amatorski teleskop w Polsce. Masa lornetek i innego żelastwa.

 

Były obserwacje do samego rana, spotkania PTMA, własne kółko astronomiczne, ekspedycje astronomiczne, obserwacje z okolic równika i zwiedzanie obserwatorium słonecznego na Syberii, star party dla syngalezkich dzieci, pisanie artykułów do internetu i różnych wydawnictw, eksperymenty z chałupniczymi kamerami CCD, fotometria, udział w rozmaitych międzynarodowych programach obserwacyjnych, tygodniowa wizyta w profesjonalnym obserwatorium, kontakty z największymi polskimi astronomami - A. Wolszczan, B. Paczyński, nawet rodzaj stypendium tego drugiego, zaczątki współpracy ze Sky&Telescope, wielomiesięczne - i niemal udane - próby wkręcenia się na Pico del Teide jako felietonista S&T... jednym słowem - szał ciał. Trwało to jakieś 7 lat. W tym czasie nie opuściłem ani jednej pogodnej nocy. Łącznie z sylwestrami i wigiliami.

 

 

Aż pewnego dnia coś pękło. Któregoś wieczora na początku 2004 dopadła mnie myśl, że chyba wszystko już widziałem. Od tego czasu obserwowałem niebo może z 10 razy.

 

Jedyne co wciąż i nieprzerwanie mnie urzeka, to Księżyc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie zaczęło się wraz z nadejściem komety Hyakutake w 1996. Pewnego wieczora spojrzałem w niebo i zobaczyłem małą mgiełkę, jakby rozmazana gwiazda. Nie miałem pojęcia co to. Ale coś nagle zaskoczyło.

 

Potem było już bardzo szybko. Kolejne teleskopy, najpierw refraktor 50mm zmontowany na bazie obiektywu Zeissa, potem Uniwersał nr8, aż wreszcie potężny Dobson 16" - przez pewien czas największy amatorski teleskop w Polsce. Masa lornetek i innego żelastwa.

 

Były obserwacje do samego rana, spotkania PTMA, własne kółko astronomiczne, ekspedycje astronomiczne, obserwacje z okolic równika i zwiedzanie obserwatorium słonecznego na Syberii, star party dla syngalezkich dzieci, pisanie artykułów do internetu i różnych wydawnictw, eksperymenty z chałupniczymi kamerami CCD, fotometria, udział w rozmaitych międzynarodowych programach obserwacyjnych, tygodniowa wizyta w profesjonalnym obserwatorium, kontakty z największymi polskimi astronomami - A. Wolszczan, B. Paczyński, nawet rodzaj stypendium tego drugiego, zaczątki współpracy ze Sky&Telescope, wielomiesięczne - i niemal udane - próby wkręcenia się na Pico del Teide jako felietonista S&T... jednym słowem - szał ciał. Trwało to jakieś 7 lat. W tym czasie nie opuściłem ani jednej pogodnej nocy. Łącznie z sylwestrami i wigiliami.

Aż pewnego dnia coś pękło. Któregoś wieczora na początku 2004 dopadła mnie myśl, że chyba wszystko już widziałem. Od tego czasu obserwowałem niebo może z 10 razy.

 

Jedyne co wciąż i nieprzerwanie mnie urzeka, to Księżyc.

 

 

Jak bym czytał Martin Eden Jacka Londona ........ tyle że głowny bohater gorzej skonczył

Smutne

Pozdr. Artur

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy miałem 7 lat babcia na urodziny kupiła mi książkę pt "Księga Kosmosu" jak wiadomo było to dla dzieci, od tego czasu ciągle bywałem na podwórku oglądałem meteory bo to mnie najbardziej interesowało, gdy miałem już gdzieś 8 lat kupiłem sobie malutki teleskopik w realu za 40 zł, oglądałem nim księżyc, ale tylko to wiem że się cieszyłem, ehhh minęło kilka miesięcy to do teleskopu dorwał się brat i do teraz z lunetki został okular,

to gdy teleskopu nie było chodziłem do wujka po lornetke, i wchodziłem ojcu na dach garażu :lol: to na mnie ryczał, na jakąś chwilę przystopowałem z astronomią, gdy pewnego razu weszłem na cudeńko o nazwie Astro-forum, moja wiedza o sprzęcie i o obserwacjach astronomicznych się pogłębiała, a po urodzinach miałem trochę pieniędzy zawsze marzyłem o teleskopie, chciałem kupić jakieś dziadostwo z allegro, i na szczęscie nie kupiłem dzięki kolegom z forum, zakupiłem sobie skyluxika od Wiecha :Beer: , pierwsze co zobaczyłem to pięknego łysego :D mmm to były chwile, gdy przyszłem do szkoły koledzy z klasy mnie wyśmiali że zamiast jakiegoś telefonu kupiłem sobie teleskop, moi przyjaciele z podwórka chcieli żebym im pokazał co widać pokazałem im saturna podobało się im niestety kiedy wychodzili szli do domu powiedzieli że poco kupywać takie dziadostwo szkoda na to kasy, bardzo mi było smutno z tego powodu, ale zawsze sobie powtarzałem że niech się śmieją jak nie wiedzą co to znaczy mieć w czymś zainteresowanie a nie grać całe dni w piłkę, ja swoje hobby kocham i tyle, nocne niebo jest dla mnie najwarzniejszą rzeczą jaka może być, mam to gdzieś co inni sobie myślą teraz to mi każdy gratuluje że mam takie hobby (no prawie zdarzają się wyjątki) tym bardziej że będzie o mnie artykuł w gazecie mojego miasta pt: "Bliżej Gwiazdy Betlejemskiej" ciekawe jak to przyjmą rodzice może będą zadowoleni, wszystko to zawdzięczam kolegom z forum, dziękuję

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz bobla_point ... jest wielu takich jak TY.

Poprostu jakoś wyrastamy z tego młodzieńczego hobby, coraz mniej jest na to czasu. Pojawia się małżeństwo, dzieci, praca inne nowe zainteresowania i jakoś ten zapał do nieba ulatuje.

Jednak na tym forum są osoby które po wielu latach znów wracają do zainteresowań astro.

 

P.S.

Cóż musze przyznać, że Ja także coraz mniej interesuje się astronomią. Jakoś Mi się oklepało to wszystko. Może Muszę trochę od tego odpocząć.

W tym roku tylko 4 razy wyciagałem telepa. Niestety to głównie wina braku pogody wtedy kiedy Miałem wolny czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz bobla_point ... jest wielu takich jak TY.

Poprostu jakoś wyrastamy z tego młodzieńczego hobby, coraz mniej jest na to czasu. Pojawia się małżeństwo, dzieci, praca inne nowe zainteresowania i jakoś ten zapał do nieba ulatuje.

Jednak na tym forum są osoby które po wielu latach znów wracają do zainteresowań astro.

 

P.S.

Cóż musze przyznać, że Ja także coraz mniej interesuje się astronomią. Jakoś Mi się oklepało to wszystko. Może Muszę trochę od tego odpocząć.

W tym roku tylko 4 razy wyciagałem telepa. Niestety to głównie wina braku pogody wtedy kiedy Miałem wolny czas.

 

Moim zdaniem wynika to z braku celu. Samo oglądanie nie jest celem i dlatego po paru latach zwyczajnie się znudzi.

 

Dlatego moim zdaniem, konieczne jest zarażenie się czymś bardziej konstruktywnym. Może to być obserwacja zmiennych, jakieś konkretniejsze badania, poszukiwanie czegoś, etc. To zmienia całkowicie perspektywę. Ja po okresie obserwacji wizualnych zająłem się astrofotografią, a to zajęcie na naprawdę długie lata. Za chwilę, kiedy oswoję się już z astrofotografią estetyczną, zacznę zapewne szukać czegoś bardziej wartościowego? Może szukanie egzoplanet? ;)

 

Jest wiele możliwości i wielkie pole do zgłebiania. Ale nie może to być ot po prostu kolejne patrzenie na M42, bo faktycznie - koniec takiej pasji jest tylko kwestią czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, Adam ma racje, cel musi być bo bez celu wszystko się znudzi.

Zawsze są wzloty i upadki ja też miałem szał ciał i potem wszystko gdzieś opadło i powoli wracam do sił.

Ale nigdy nie zapominam o kometach które kocham najbardziej w tym wszystkim. Komety nigdy się nie znudzą gdyż są nieprzewidywalne. Drugą równorzędną pasją jest astrofotografia i też cel mam na wiele lat. Masa galaktyk, mgławic i gromad mnie czeka a po drodze przeleci sporo komet. Marzę o naświetlaniu coraz to słabszych i słabszych komet. Całe życie przed nami....

A ile zlotów po drodze...... :Beer:

I nowych przyjaciół.....

:helo:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie zaczęło się "to" w piątek 14 marca 1997 roku. Wracałem wieczorem do domu i nieświadomie odwróciłem się i spojrzałem w niebo- zauważyłem gwiazdę, lekko rozmytą, jakby przesłoniętą chmurami. W tym samym momencie pokazałem to koledze, powiedział że gdzieś słyszał że "jakaś kometa czy coś takiego" pojawiła i że może to właśnie widzimy. Powiedział też że to "chyba taka kula lodu w kosmosie" a ja się zacząłem śmiać że to nie możliwe bo by się roztopiła :Boink: (jak człowiek wtedy mało rozumiał :) ) W domu złapałem za lornetkę i wtedy po raz pierwszy zobaczyłem jak Halle-Bopp rozwija skrzydła :) Zaczęło się codzienne obserwowanie komety a przy okazji innych obiektów o których nie miałem zielonego pojęcia. Z czasem pojawił sie pierwszy "uniwersałny" teleskop :szczerbaty:

Były też czasy i są nadal kiedy teleskop stoi nie używany nawet miesiąc zazwyczaj ze względu na brak czasu, ale to nie zniechęca, na szczęście nigdy nie miałem myśli żeby skończyć z astronomią, jest przecież jeszcze tyle do zobaczenia i poznania :)

Muszę też powiedzieć że chyba żadna książka nie dała mi takiej wiedzy praktycznej i teoretycznej (oprócz obserwacji oczywiście) jak astroforum :Beer:

Poza tym tak jak napisał Adamo... a ile zlotów przed nami... :Beer:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pamiętam jak jeszcze kiedy byłem w podstawówce to dość często jeździłem do Planetarium Śląskiego i molestowałem Jana Palta w sprawie teleskopów. To był człowiek o niezwykłej pasji i cierpliwości. Tam też pierwszy raz widziałem fazę Wenus i plamy na Słońcu. W końcu z powodów materialnych i słomianego zapału nie udało mi się złożyć niczego lepszego niż lunetki robione ze szkieł do okularów.

Potem udało mi się kupić na targu połówkę rosyjskiej lornetki 20x60, którą mam do dzisiaj. To już był poważny sprzęt. Sporo było przez to widać, nawet pierścienie Saturna.

Później jakoś tak pod koniec szkoły średniej się oddaliłem od astronomii. Dopiero kilka lat temu z kaprysu i głupoty kupiłem Optisana 60/700. Jakość montażu i oryginalnych okularów była tragiczna, ale po lekkim tuningu montażu i wpakowaniu okularu z lornetki znowu mogłem oglądać Saturna, Jowisza i Księżyc. Potem znowu trochę przerwy i latem tego roku kupiłem Maka 102 a na dniach powinien być jeszcze refraktor 102/500. Potem się zobaczy ale kusi mnie Messier R152-S jako bardziej docelowy sprzęt. Jak na razie szukam po prostu odprężenia i ładnych widoków. Nie pociąga mnie wyłuskiwanie maleńkich DS'ów za pomocą 16" rur. Kto by to nosił?

W wakacje mój wtedy 2.5 letni syn zobaczył Księżyc przez przystawkę bino i bardzo mi się spodobała jego mina ;) Potem mówił, że Księżyc ma dziury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jak ktoś wcześniej zauważył, zdarzają się też powroty po latach. Może kiedyś...

 

Mnie samego już tak nie fascynuje to co na niebie, ale refraktor 120mm wciąż leży i czeka na moje córki, aż wejdą w odpowiedni wiek. ;) Starsza już pokazuje Księżyc, choć przyznam, że dużo silniejsze reakcje budzi u niej przelatujący samolot ;) Woła mnie i pokazuje palcem.

 

Co do celu w pasji, to zgadzam się, choć chyba jestem przykładem jego przedawkowania. Za dużo było gwiazd zmiennych, a za mało zwykłego zachwytu.

 

g

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Wzloty i upadki, odejścia i powroty. Zgadzam się, że liczy się cel, jednak w każdym hobby potrzebny jest dobry sprzęt. Zamiłowanie jest bardzo ważne ale to nie wszystko. Astronomia to hobby, które wciąga ale czym jest kompozytor bez instrumentu? Wydaje mi się, że jeżeli ktoś zajmuje się astrofoto to nie doczeka swojego "upadku", ponieważ zawsze będzie dążył to udoskonalenia sprzętu. Dobry teleskop przede wszystkim, bez tego ciężko będzie dojrzeć nam piękno nieba. Może pisze tak dlatego, że jak narazie nie posiadam dobrego sprzętu zarówno do obserwacji jak i astrofoto. Zamierzam to szybko zmienić i myśle, że astronomia nigdy się nie znudzi. Zaczynałem swą przygode z astronomią jako teoretyk, ksiązki, fora itp Później zakupiłem w katalogu Quelle Newtona 1000mm. W trakcie poznawania nieba czasami przechodziłem poważne kryzysy, bo jak był dobry seeing to mój telep był strasznie niewygodny w obsłudze, montaż AZ bardzo niskiej jakości wykonania, wszystko drży. Potem lornetka, no zobaczyłem już trosze więcej. Następnie zraziłem się do obserwacji na jakiś czas. Inne zainteresowania no i głownie przez posiadany sprzęt. Nie stać mnie było na nic konkretniejszego a po paru nocach z moim newtonem odechciewało się wszystkiego dosłownie... Nareszcie moge kupić porządny telep i myśle, że astronomia jest warta "dużych" piniędzy. Jako czysty teoretyk wracam do gry ;) I moja rada dla początkujących jest taka; Jeżeli niebo was zainteresowało to nie lęćcie do Tesco albo Reala po teleskop za 50 zł... bo na kolejne lata zapominacie o astronomii i będzie ona kojarzyć wam się z różnymi nieprzyjemnymi nocami. Sprzęt to podstawa ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam

napisalem kiedys taki post ale nie bylo odzewu wiec jescze raz

 

dawno dawno temu w odleglej galaktyce ................... byl sobie chlopak ktory pewnego razu spojrzal na ksiezyc przez lornetke i stwierdzil ze potrzebny mu do zycia jest teleskop ale nie wiedzial na ile skomplikuje mu to zycie w przyszlosci wiec nabyl swoj pierwszy rosyjski newton mizar potem drugi tal 110mm nastepnie trzeci produkcji polskiej 150mm universal czwarty 150mm cassegrain tez universal piaty 200 uniwesal w koncu sie zdenerwowal i zadzwonil do kolegi z colorado i powiedzial sluchaj zbyszek fajnie ze za tydzien przylecisz ale nie bierz ciuchow do walizki kupisz meade sc 8 lx 50 [malo go nie zaresztowali na lotnisku w denver ]aha i musial kupic duzza walizke samsonite to byl 6 nastepny 7 byl refractor 100mm tal 8 tez to samo ale wersja rs 9 intes mk 66 10 tele vue 102 czy to wszystko oczywiscie ze nie ale nie chce zrobic wyliczanki jedynie przestrzec jak grozna to jest choroba

od wielu lat szukam idealnego telescopu kazdy kto zmienial sprzet wie ile to kosztuje czasu zebrania info pieniedzy itd itd ciekawia mnie wasze doswiadczenia

ps to nie nastepna czesc gwiezdnych wojen ale fajnie sie czyta i przepraszam ale brak kropek i znakow interpunkcyjnych sklania do wolniejszego czytania za utrudnienia jeszcze raz przepraszam

 

dodam dzis do tego ze to podgladactwo stale sie nasila jak wyjdzie nowy model teleskopu oraz ze gdzies zgubilem tala 2 m w swojej wyliczance i nawet pokusilem sie o prace w firmie ze sprzetem astronomicznym

aha i dosc powazne nasilenie wystapilo kiedy pojawila kometa hale bob

ps nadmienie ze zapadlem na ciezka odmiane apo-lityczna i ze niektorzy sasiedzi mowia o mnie swir

zyczac wspanialych widokow i swiat bozego narodzenia

pozdrawiam

adam

Edytowane przez APM ADAM
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Którejś niedzieli w 1964r. (miesiąca ani pory roku nie pamietam) uświadomilem sobie że intrygują mnie obrazki Księżyca, planet i wszystkiego co ma zwiazek z Kosmosem i astronautyką, więc postanowilem je kolekcjonować, wycinając co się dało z czasopism, a nawet z ksiażek bibliotecznych :Boink: . Nieco później ograniczyłem sie do wycinków prasowych z zakresu astronautyki wklejając je do specjalnego zeszytu. Sprzętu nie miałem żadnego, ale ktoregoś razu starszy brat przywiózł trochę szkieł okularowych po dziadku swego teścia i tak się zaczeło budowanie lunet i obserwacje. Pierwsze astrofoto z prowadzeniem to rok 1966 (zachowało się kilka odbitek cz/B) Miałem szczęście od czasu do czasu dostęp do 20cm. uniwersyteckiego refraktora Zeissa ktory służył do pokazów nieba i muszę przyznać że byłem nim oczarowany. Na wiele lat był dla mnie synonimem doskonałej optyki. Pierwsza kometa jaka widziałem była dużego kalibru - C/1969Y Bennetta, wiosną 1970r. Po założeniu rodziny wszystko poszło w odstawkę, dopiero około roku 1986 podczas powrotu komety Halleya, kiedy dzieciaki troche podrosły, kupiłem sobie obiektyw zamówiony przez PTMA w PZO i tak znów zainteresowania odżyły. Na dobre jednak dopiero w 1990r, kiedy to kupiłem MTO11CA w sklepie fotograficznym na Świetokrzyskiej w Warszawie. W tym samym roku zbudowałem pierwszy montaz paralaktyczny z ręcznym napedem (jeden z wielu) i zaczeło się na dobre fotografowanie nieba na kliszach. Przez następne lata marzyłem o teleskopie MEADE SC8" W którego reklamowe fotki ze S&T wpatrywałem się godzinami. Czasem marzenia się spełniają i trafila się okazja kupienia tuby SCT10", a wraz z nią szansa na astrofoto mojego ulubionego Ksieżyca. Pod koniec ery kliszowej byłem już nasycony astrofoto i nie liczyłem że jeszcze będę miał ochotę na cyfrowe zdjęcia. Jak na razie pozostaję wierny głównie kometom, dlatego pozostawilem sobie stary montaż ekspedycyjny do szybkich wypadów za miasto. Muszę przyznac że tak jak wszystko, tak i to hobby podlega prawu nasycenia, ale są też wyjątkowe zjawiska na niebie, które zmobilizują człowieka do obserwacji i astrofoto, jesli tylko jest pogoda.

Edytowane przez lemarc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje zainteresowanie astronomią zaczęło się w nieco dziwny sposób. Będąc w trzeciej klacie szk. podst.

zostałem obdarowany przez dorosłego kuzyna komiksem Kajko i Kokosz mozolnie składanym z ostatnich stron Świata Mlodych. Ku jego wielkiemu zdziwieniu nie wykazałem zainteresowania przygodami dzielnych wojów tylko znajdującymi się na odwrocie co trzeciej strony odcinkami "Tomika" poświęconego astronomii i badaniom kosmosu gdzie w najlepsze trwała rywalizacja dwu potęg - USA i ZSRR. Mój odgadujący pragnienia dziecka ojciec kupił mi wtedy lornetkę konstrukcji niemieckiej a produkcji radzieckiej 8x30mm.

Ile to godzin spędziło się leżąc w kufajce na ziemi (nie znano jeszcze styropianu) wpatrując się w czarne wiejskie niebo. A niebo w latach gdy obowiązywał XX stopień zasilania było niesamowicie czarne zwłaszcza na wschodnim Podlasiu. Najbliższymi miastami była Biała Podlaska - 25km, oraz Brześć - 50km. Samodzielnie "odkryłem" wtedy księżyce Jowisza nieco póżniej zaś parę jaśniejszych emek.

W latach szkoły średniej przyszła pora na dokładniejsze przyglądanie się gwiazdozbiorom. Ich mapki kopiowane były za pomocą kalki technicznej z wypożyczonej w bibliotece grubej małej ksiązeczki "Nasze Gwiazdozbiory". Ponieważ były one w różnych skalach moj brat przekształcał je tak aby dało się z nich stworzyć jednolitą mapkę nieba - takie to były dylematy. Próbowałem także zrobić lunetkę ze szkieł okularów babci ale wynik był raczej średni (eufemistycznie mówiąc). Jak bardzo chciałem wtedy spojrzeć choć raz przez prawdziwą lunetę. Na przykład taką którą zakupiła szkoła (mniej więcej 80x900mm) a którą to profesor od fizyki zazdrośnie chował na zapleczu pracowni. Nastepny sprzęt kupiłem już sam. Była to pochodząca z bazaru pod Pałacem Kultury i Nauki lunetka 8-24x40mm a funduszu dostarczylo pierwsze stypendium stud. Lunetka ta musiała mi wystarczyć na kilkanaście lat kiedy to w roku 2003 nabyłem również na bazarze małego newtona na paralityku. Po odrobinie zabiegów udało mi się go ożywić po wstrząsach transportu z Niemiec skad przyjechał razem z innym powystawkowym szrotem.

Teraz zaś nastał czas MAKa. Róznica jakości obrazu jaka dzili to lustro w porównaniu z mała radziecką lornetką jest gigantyczna, ale emocje które odczuwałem patrzac przez nia po raz pierwszy na Księzyc były chyba wieksze. Teraz już nie wiem czy było to zwiazane z dziecięcą ciekawością i podziwem dla rzeczy wielkich i odległych czy też czasem jaki upłynął od tych chwil kiedy niebo robiło się mniej tajemnicze i bliższe.

 

 

Życząc ciemnego świątecznego nieba - pozdrawiam. :flower:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje zainteresowanie astro, po częsci miało swój początek, kiedy to dawno temu, bardzo zaintrygowały mnie pewne trzy gwiazdy, i ich położenie.

Bardzo mi się to spodobało, nawet urzekło mnie - trzy bardzo jasno świecące gwiazdy, niebiesko białe położone dokładnie w jednej linii.

I kiedy je oglądałem, a był to koniec lutego, wieczór, były dokładnie równoległe do linii horyzontu, około

10 -20 st nad południowo zachodnim horyzontem.

 

Czy potraficie, bez posiłkowania się pomocą naukową - tylko na podstawie własnego doświadczenia powiedzieć co to był za układ i jak się nazywa,

 

....to prosta zagadka jest

 

 

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

trzy bardzo jasno świecące gwiazdy, niebiesko białe położone dokładnie w jednej linii.

 

Kosiarze? :)

 

 

 

Ja astronomią nie interesowałem się nigdy, dopóki przez zupełny przypadek nie znalazłem artykułu o ATM, dwa lata temu. Jako rasowy majsterklepka postanowiłem spróbować swoich sił. Moja fascynacja zaczęła się zatem od samego sprzętu, poznanego od podszewki. Po zbudowaniu teleskopu było pierwsze światło - Saturn - wielkie wzruszenie i radość. No i tak to się kula, na razie wciąż jest to moja największa pasja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo intrygowalo mnie od kiedy pamietam jednak swoj pierwszy teleskop kupilem stosunkowo pozno bo jak mialem 20 lat, byl to marketowy optus 76|700. Wczesniej na niebo patrzylem bardzo czesto golym okiem. Pierwsze Jowisze , Ksiezyce i Saturny wspominam do dzisiaj z wielkim entuzjazmem mimo, ze instrument do ogladania byl slaby. Po kilku latach kupilem swoj drugi teleskop Oriona 6" na Dobsonie aby po 2 latach przejsc na Synte 8 na dobsonie. W zwiazku z tym ze zmienilem miejsce zamieszkania obserwacje w dobrych warunkach zdecydowanie sie utrudnily tak wiec tez przezywam pewien okres rozprezenia astronomicznego, praca powoduje, ze mam czas ograniczony jednak staram sie zawsze znajdowac odrobine na obserwacje. Sprawa druga to taka ze w sumie nie poznalem osobiscie drugiej osoby posiadajacej sprzet i praktykujacej Astronomie w jakiejkolwiek postaci tak wiec ogladam sam albo z kims ktro jest ciekawy jak to wyglada. Sami zapewne wiecie, ze z kims zawsze lepiej sie podniecac widokiem np. Saturna na mrozie :)

 

Pozdrawiam

Edytowane przez KOPER
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja przygoda z tym pięknym hooby zaczęła się dosyć nietypowo jakieś 6 lat wstecz ,mianowicie wyglądało to w ten sposób .Dostał mi się w ręce miesięcznik Fokus w ,którym w malutkim dziale astronomia było zdjęcie Saturna i co nie których księżycy plus info że jest ich aż 18 a do tego zostały wypisane wszystkie ich nazwy ,które po dwóch dniach mogłem wyśpiewać z marszu.Zachłyśnięty nowinką i nie zmierzoną ciekawością pobiegłem czym prędzej do księgarni ,po drodze na targ po lornetke .Nie minęło wiele czasu i już stał refraktorek ,padały pierwsze eMki ,całonocne obserwacje ,i wciąż rosnący zapał.Na dzień dzisiejszy nadal pozostałem tylko obserwatorem z nieco lepszym sprzętem ,który w miare możliwości finansowych będę rozdudowywał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nocne niebo pociągało mnie od zawsze. Moja mama opowiadała mi taką historyjkę, że szła wieczorem przez miasto pchając wózek ze mną i świecił Księżyc. Kiedy tylko się pojawiał ożywiałem się i pokazywałem go ręką coś bełkocząc, kiedy znikał za domami padałem zrezygnowany na siedzisko. Żeby było śmieszniej pamiętam tą sytuację (pamiętam dużo rzeczy z wczesnego dzieciństwa, chociaż nie potrafiłem wtedy nawet mówić). Mój pierwszy "sprzęt" to była mała plastikowa lornetka z kiosku, którą kupiła mi mama kiedy miałem 3, może 4 lata.

 

Później nastał czas studiowania wielkich ksiąg z biblioteki taty, takich jak "Astronomia Popularna" czy świetna miniencyklopedia "Kopernik, Astronomia, Astronautyka" albo moja ulubiona "Ziemlja i Wsieliennaja" z radzieckiej serii o wszystkim (BTW teraz już nie wydaje się takich książek jak kiedyś).

 

Powrót do nocnego nieba nastąpił z powrotem komety Halleya w 1986. Niedługo przed tym brat dostał z okazji komunii rosyjską lornetkę 8x35 (ale mu zazdrościłem!) i zaczęło się regularne skanowanie nieba w poszukiwaniu Oriona, gdzie rzekomo miała sobie świecić kometa. Samej komety nie udało mi się odszukać, bo nie było to łatwe na podstawie prostej mapki w "Problemach", ale raz rozbudzonego zainteresowania gwiazdozbiorami nie dało się już powstrzymać. Mam wielki sentyment do książeczki "Nasze gwiazdozbiory" Josipa Kleczka, dzięki której tak naprawdę zacząłem dopiero poznawać niebo. Nie zapomnę całych nocy spędzonych na dachu bloku z podobnie zakręconym kumplem z sąsiedztwa i jego brand-new soviet refraktor 20x50. A potem komety, meteory, gwiazdy zmienne and so. Pamiętam jak zobaczyłem pierwszą kometę, P/Brorsen-Metcalf jesiennym rankiem 1989 - okrągła mgiełka 6 mag, ale jazdę miałem taką, jakbym pojawił się na okładce Timesa ;)

 

No a potem to poszło już tak jakoś, że skończyłem astronomię na Uniwerku i stwierdziłem, że to jest zbyt piękne żeby to robić dla pieniędzy, więc poszedłem własną drogą, czego nigdy nie żałowałem :)

Edytowane przez Radek Grochowski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie jak to się zaczęło? Heh... Sam dokładnie nie pamiętam, więc powiem tyle co zapamiętałem.

 

Mniej więcej od 3 roku życia zacząłem oglądać (tak, od 3 roku!) programy o kosmosie, UFO itp. Interesowało mnie to bardzo, dostawałem bzika. Zawsze patrzyłem się na Księżyc, na gwiazdy... Potem mniej więcej w wieku 5 lat jakoś tak zastopowałem. Później, tzn. rok później dostałem od rodziców książkę z okularami 3D... Jak ja się tym podniecałem! :szczerbaty: I do tego odnalazłem ruską lornetkę 8x30. Zaczęły się obserwacje Księżyca, Alkora i Mizara... Marzyłem o własnym teleskopie. No i tak sobie chodziłem często na obserwacje Księżyca, robiłem rysunki jakichś tam galaktyk odległych, kosmitów.

 

I znowu w 2 klasie podstawówki był STOP na dwa lata. I w końcu w 4 klasie dostałem pierwszą porządną książkę, Niebo Na Weekend, którą... olałem na dwa lata, mimo to nie zapomniałem o astronomii... Acha, zapomniałbym. W 3 klasie dostałem od dziadka książke Planety, którą przeczytałem od dechy do dechy w 3 dni. I w końcu trafiłem na Astro4U we Wrześniu 2006 roku. Potem w lutym 2007 trafiłem na to forum i teraz staram się jak najlepiej wykazywać w astronomii, nie tylko tutaj w naszym gronie, ale także poza nim. Dzięki mnie w mojej szkole powstało kółko astronomiczne, po Świętach odbędzie się pokaz nieba. Przyszłość też wiążę z astronomią :)

 

Aktualnie posiadam własny teleskop i już niedługo, być może za rok rozpocznę przygodę z astrofotografią.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.