Skocz do zawartości

Żegnajcie gwiazdy


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.

 

Pisze tego posta, bo mam potrzebe podzielenia sie z kims tym co mnie trapi. Wszystko zaczelo sie w sierpniu 2007. Wtedy moja przygoda z astronomia odeszla na zawsze, umarla. Ozenilem sie. To byl koniec mojej radosci zycia. Teraz egzystuje. Przeprowadzilem sie do innego bloku. W kolo sa inne bloki swiecace prosto w okna, balkon niby duzy ale zabudowany-loggia, kierunek wschodni. Zaswietlenie jest tak duze, ze poza ksiezycem praktycznie nic nie widac. To zasluga tesco, ktorego latarnie sa bardzo wysokie i maja ostre swiatło, bez zadnych osłon i w kazdym kierunku swiecą. Obok jest fabryka cukierków i ma oswietlone od dołu szyldy - i tez cale swiatlo idzie w niebo. Wkoło lampy i bloki i zabudowany balkon na dobicie. Niestety moja malzonka nie podziela mojej pasji i na zden wyjazd za miasto nie moge liczyc, zreszta nawet niemam gdzie jechac i z kim a samemu gdzies na polu siedziec to nie bardzo a nawet jak bym sie wybral to bym mial w domu jakieś miny robione, wyrzuty itp.. Terez jest tylko praca dom a w domu haos i brak czasu na wszystko (dziecko). Jest mi zle. Moje pasje umarły. Nie jestem szczesliwy ale usmiech na twarzy mam, dla pozoru... Nawet niechce już mi się marzyć bo wiem co bedzie jutro.

Przepraszam za wyalewanie żali ale mam nadzieje ze przez to troche mi ulży...

 

Milych chwil z astro zyczy byly astroamator uziemiomy prozą życia...

 

Pozdr. D.J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, proza życia rzeczywiście potrafi dać w kość...

Myślę, że każdy z nas ma podobne problemy, szczególnie te osoby które są w związkach, mają małe dzieci i małżonków dla których nasze obserwacje to jakieś brewerie i wymysły :Boink:

Nie poddawaj się, uważam że powinieneś szczerze porozmawiać o tym z żoną, ponieważ żyjąc tak dalej możesz zacząć obwiniać drugą połowę o swoje poczucie przygnębienia i braku spełnienia, a tego byśmy nie chcieli :) .

Wytłumacz żonie, że każdy człowiek potrzebuje mieć kilka chwil, np. jeden wieczór w tygodniu, kiedy jest sam i zajmuje się swoimi pasjami, np. pójście z kolegami na piłkę na halę albo właśnie obserwacje. Opowiedz żonie, że zawsze chętnie weźmiesz ją na takie obserwacje, jeśli będzie chciała zobaczyć jak to jest, wtedy też zapewnij ją, że znajdziesz dobrą opiekę dla dziecka na noc, to kobiety zazwyczaj uspokaja i są bardziej chętne do pójścia na ustępstwa.

Szatańskim pomysłem może być też układ, że raz w tygodniu zabierasz ją do kina, wtedy też zorganizuj kogoś do dziecka, w zamian za to masz niekwestionowane prawo do czterech wyjazdów w miesiącu (pogoda) na obserwacje za miasto.

Zapewnij również żonę, że takie wyrwanie się z teleskopem pozwoli Tobie naładować baterie i dzięki temu być jeszcze lepszym ojcem i mężem.

 

życzę Ci powodzenia w rozmowach, walcz o swoją piękną pasję, bo warto !!!

 

pozdrawiam

Ori

Edytowane przez Ori2711
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Niestety moja malzonka nie podziela mojej pasji i na zden wyjazd za miasto nie moge liczyc, zreszta (...) nawet jak bym sie wybral to bym mial w domu jakieś miny robione, wyrzuty itp.. (...)

 

Nie jestem doradcą małżeńskim (jakkolwiek głupio nie brzmi ta nazwa).

 

Powiem jedno. Jezeli nie zmienisz tego co wyżej, twoje dziecko bedzie żyć w pozorach. Na dobre mu to nie wyjdzie. Tobie i o ironio jej, też.

 

Jezeli nie zdołasz tego zmienić to ja juz publicznie dalszych opinii nie bede wyrażać, bo mogłbym kogoś zszokować.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mów że utracileś coś na zawsze, dzieci szybko rosną, a żonie trzeba delikatnie wyjaśnić że małe przyjemności w życiu to ważna sprawa i nie można ich odkładac na potem, bo niezrealizowany człowiek "usycha" duchowo i traci chęć do wszystkiego, nawet do żony. B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie powalcz o swoje, porozmawiaj z żoną (nikt nie mówi, że wszystko ma się wyjaśnić w ciągu jednej rozmowy). Czas na astro to taki sam czas wolny jak czas na serial czy teleturniej.

Argument za:

jeśli rodzice nie mają pasji, to później będzie lament pt. "moje dziecko się niczym nie interesuje". A wszystko zgodnie z zasadą "chcesz żeby twoje dziecko czytało książki, to sam czytaj książki". Dziecko jest genialnym obserwatorem. Podam antyprzykład: 9-letnia córka mojej siostry żyje telewizją. Wyłącznie (no, przesadziłem, jest jeszcze haj skul mjuzikal :szczerbaty:). Była u nas podczas ferii przez tydzień (sama, bez rodziców). Oglądała wszystkie seriale (oprócz "Mody na sukces", jednak osiem tysięcy odcinków trudno nadgonić :szczerbaty:), WSZYSTKIE! "M jak miłość", "Z jak zazdrość" i "P jak pocałuj mnie w d...". Jak raz postanowiliśmy zorganizować jej zajęcie wieczorne poza domem, żeby się nieco rozerwała, to miała łzy w oczach, bo przegapiła jeden odcinek któregoś z w/w seriali.

Zainteresowania? Plotki, ploteczki, plotunie i namiętne obrażanie się. Przyjaźnie? Barbi, Cindy, Wendy. MASAKRA!!! A co mnie przeraża najbardziej, wszystkie te zachowania są idealnie skopiowane przez nią po napatrzeniu się na rodziców (i serialowych bohaterów).

Nie wystarczy dziecku podsuwać cośtam i próbować zainteresować światem. Dziecko wyczuje, czy dana "prezentacja" wypływa z serca, czy też jest pustym pokazem. Rodzic z pasją nie jest 100% gwarancją, ze dziecko również będzie pasjonatem. Ale prawdopodobieństwo zaciekawienia światem jest nieporównywalnie większe.

Ponadto, jak napisała Ori - jeśli Ty będziesz szczęśliwym człowiekiem, będziesz również szczęśliwym (i lepszym) mężem i ojcem. Jeśli nie zadbasz o siebie, dziecko odziedziczy po Tobie zgorzkniałą minę (żeby nie nazwać tego dosadniej...). A w małżeństwie nikt z Was nie będzie szczęśliwy. Dobrym sposobem (jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi) jest handelek ;) - daj wolny wieczór żonie (niech wyskoczy sobie na jakieś pogaduszki z koleżankami, czy do kina) i sam weź wolny wieczór (niekoniecznie w tym samym czasie, żeby dziecko nie zostało samo w domu :szczerbaty: ). Ważne, żeby nikt nie czuł się pokrzywdzony.

Tak więc podsumowując, polecam:

1. rozmowa, rozmowa rozmowa.

2. jeśli rozmowa nie przynosi oczekiwanych efektów, patrz punkt pierwszy

 

pozdrawiam,

od trzech lat ojciec, od sześciu mąż :). Szczęśliwy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja to widze tu tylko jakis marazm i uzalanie sie nad soba w stylu: nie mam dobrego nieba (a kto z nas ma?) a w ogole to zona mi nie pozwala. A nawet jakby mi pozwolila to i tak mi sie nie chce bo samemu to nudno. Nudno? Nie wiem, jak ja jade na obserwacje to sie nie nudze, bo robie to co lubie.

 

Wez sie chlopie w garsc i badz mezczyzna - nie daj sie zonie wepchnac pod pantofel - przeciez tez jestes czlowiekiem ktory ma prawo do swojego zycia, zainteresowan i pasji. Jak bys naprawde chcial znalezc kompanow, to masz niedaleko Bydgoszcz i Torun, wiec nie powinno byc najmniejszego problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Terez jest tylko praca dom a w domu haos i brak czasu na wszystko (dziecko). Jest mi zle. Moje pasje umarły. Nie jestem szczesliwy ale usmiech na twarzy mam, dla pozoru... Nawet niechce już mi się marzyć bo wiem co bedzie jutro...

Oj, to nie tak!

Każda chwila w życiu jest warta przeżycia i trzeba czerpać z niej radość. Młode małżeństwo, maleńkie dziecko, to są rzeczy niepowtarzalne, nawet jeśli będą następne dzieci. Każda chwila jest inna.

Pasję można częściowo zawiesić, odłożyć, a najlepiej realizować w miarę możności i bez odbierania czasu i miłości najbliższym. Lornetka na balkonie i Księżyc to też coś wspaniałego. Łatwo tym podzielić się z kochaną osobą a później ze słodkim maleństwem.

Czas szybko leci. Jak mi mówił w Cleveland kol. Hussein, skądinąd Brytyjczyk: "Life is long"

And, indeed, it is - naprawdę jest. Do pasji w pełnym wymiarze z pewnością wrócisz, jednak nie poświęcaj dla niej nic innego. W ogóle nic nie należy poświęcać, z niczego rezygnować, wszystkim cieszyć się, korzystając z okoliczności stwarzanych przez życie.

Ocena Twojej sytuacji i jej wykorzystanie zależy od Ciebie i mieści się całkowicie w Twojej głowie. Możesz ją zmienić, czego Ci życzę dla dobra Was trojga.

Edytowane przez Janko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy z Was ma rację - a największą przedmówca tego postu - Exec.

 

Nie ma co tu pisać "pitu pitu", bo wg mnie sytuacja jest patologiczna. Niestety - sam jesteś sobie winien, bo wyraźnie widać, że oddałeś inicjatywę i "zarządza" ktoś inny. Układ jest wtedy akceptowalny, kiedy odpowiada obydwu stronom. U Ciebie trudno mówić, że jest "akceptowalnie". Taka frustracja jest już niebezpieczna, bo w krótkim czasie prowadzi do depresji, a to zdecydowanie większa destrukcja rodziny, niż Twoje potencjalne "giganty" pod gołym niebem (np. raz w tygodniu).

 

Proponuję żebyś przedstawił swoją sytuację żonie, a najlepiej daj jej link do tego co tu napisałeś. Jeżeli ją to nie wzruszy, jeżeli nie zrozumie, co się dzieje, to... współczuję, bo będzie to oznaczać beznadziejność.

 

Wyznaczcie sobie określone godziny, czas który będzie tylko dla Was. Załóżmy że będzie to np. wieczór czwartkowy dla Ciebie (robisz co chcesz, gdzie chcesz - Twój i tylko Twój czas). A ty w zamian dajesz żonie np. wtorek - i nie wnikasz, co robi i z kim. Oczywiście w tym czasie przeciwna osoba ma na głowie wszystkie obowiązki.

 

Spróbujcie, a wg mnie będzie lepiej. Każdy potrzebuje mieć swoje życie (jeżeli nie da się go "używać" wspólnie). Udawanie, że jest inaczej prowadzi do takich sytuacji, które wg mnie są już bardzo, bardzo poważne. Jeżeli przekroczysz tę granicę frustracji przejdziesz prawdopodobnie w obojętność. A ona znowu prowadzi do wypalenia wszelakich więzi - czyli destrukcja rodziny, kontaktów towarzyskich - wszystkiego. Obejrzyj sobie Dzień Świra, bo dosyć dobrze parafrazuje Twoją rzeczywistość.

 

A przede wszystkim - przejmij inicjatywę. Nie w sposób rewolucyjny, tylko ewolucyjny. Wymyśl sobie jak chcesz, żeby życie i rodzina wyglądała i po prostu do tego doprowadź w najbliższych latach. Sprawiedliwie, żeby każdemu było dobrze.

 

Powodzenia i głowa do góry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Damianu, miałem podobną sytuację, jak jedna z Twoich opisanych, przez spory okres czasu. Nie mam, co prawda dzieci, ale mam kobietę, z którą spędziłem już przeszło 7 lat. Żyjemy i mieszkamy razem, jak rodzina. Pracujemy, utrzymujemy się, planujemy przyszłość.

Ona też była w pewnym sensie przeciwna moim zainteresowaniom. Mówi, się że to facet jest waleczny i większość rzeczy zdobywa siłą (fizyczną bądź psychiczną). Jednak zauważyłem, że kobieta w obliczu rywalki - astronomii bywa na prawdę wojownicza :szczerbaty:

Powiem Ci w jaki sposób się to objawiało:

 

-Marudzenie typu: "Znowu grzebiesz przy tym teleskopie, znowu idziesz na balkon, znowu gdzieś jedziesz po nocy. A potem będziesz zmęczony. Tylko spróbuj powiedzieć jutro, że jesteś zmęczony. Wiesz, że jutro musimy iść załatwić to-tamto, nie wyobrażaj sobie, że pójdę sama, bo ty będziesz odsypiał zarwaną noc, bo jak walnięty siedziałeś po nocy".

-Moje najczęstsze odpowiedzi: Najwyżej. A co mi tam. Raz się żyje. Mam chociaż piękną pasję. Damy radę. Nie martw się, wrócę odprężony i pełen pozytywnej energii itp.

 

-Obrażanie się i strojenie fochów: "Szkoda, że dla mnie nie znajdujesz tyle czasu. Że też mi nie poświęcasz tyle uwagi".

-Moje najczęstsze odpowiedzi: Bzdura - zawsze dla Ciebie znajduję więcej czasu. Zachowujesz się tak, jakby astronomia zabierała mi 100% mojego i nic innego bym nie robił. Śmiało, jedźmy razem, pokażę Ci ładną mgławicę, poznasz niebo itp.

 

-Szantaż emocjonalny: "Nie szkoda Ci tyle pieniędzy?". "Za te pieniądze kupiłbyś coś potrzebnego do domu". "To może powinieneś się ze mną rozstać, a związać z astronomią". "Ciekawe, czy astronomia ugotuje ci obiad" itp.

-Moje najczęstsze odpowiedzi: Moje pieniądze zarobiłem ciężko własnymi rękami - pozwól mi czasem poprawić sobie humor nowym zakupionym okularem. Poza tym 13mm bardzo mi się przyda. Tak, właśnie! Trzynastka jest niezbędna do moich obserwacji. Nie! Nie chcę tańszego. Lepiej kupić raz i mieć na lata. Najlepiej to policz, ile kosztowały wszystkie Twoje ciuchy, które tylko zajmują miejsce w szafie, bo w nich nie chodzisz - prosty rachunek, prawda? Chcesz się rozstać? Śmiało. Jeżeli uważasz, że znoszenie kilku nocy w miesiącu, kiedy Twój facet po prostu obserwuje niebo Cię przerasta, to znaczy, że Ty jesteś słaba, a nie ja.

 

I teraz najważniejsze. Moje argumenty, których zawsze używałem i będę używał:

Astronomia to piękna pasja! Czy podobnie byś się wkurzała, gdybym pisał wiersze i całymi dniami nad nimi myślał? Nie? Dlaczego? Bo wiersze są romantyczne? Astronomia też jest romantyczna! A w dodatku poszerza wiedzę, czasem przyczynia się do wielkich odkryć. Uważam się za człowieka inteligentnego, bo to co robię wymaga wyobraźni, inteligencji i rozumienia świata. Staram się zrozumieć wszechświat, obserwuję jego ewolucję, to pozwala mi rozumieć życie. Stawiać sobie pytania i szukać odpowiedzi. To mnie wycisza, nastraja, sprawia, że czuje się dobrze. Kim jest człowiek bez pasji? Czy lepiej nie mieć pasji, myśleć tylko o obiedzie i następnym dniu w pracy, leżeć na łóżku i pić jednego browara za drugim gapiąc się na małpy w telewizji, które dla chwili sławy zrobią wszystko? Czy lepiej być pusty w środku? Człowiek bez pasji, bez zainteresowań jest człowiekiem pustym. Marnuje swoje życie! Nie można żyć tylko po to, żeby jeść, pić, spać i umrzeć. Jak trybik w wielkiej maszynie.

 

Udało nam się po ciężkich próbach pogodzić ten "trójkąt". Ja, ona i astronomia. Tak, jak powiedział Exec - nie daj się włożyć pod pantofel. Po pierwsze. Postaraj się zaszczepić w Twojej żonie część swojej pasji. Pokaż, ze gdy to robisz, to bardzo Cię to cieszy i czujesz się szczęśliwy. Gdy ona zobaczy uśmiech na Twojej twarzy, gdy przyjeżdżasz z obserwacji, to nie sądzę, aby jej to nie ruszyło. Pokaż jej Księżyc przez teleskop, opowiedz coś ciekawego o kraterach o lądowaniu na Księżycu. Znajdź jakiś wspólny temat. Ja tak zrobiłem. Teraz czuje się na prawdę dobrze i nawet czasem jestem wspierany przez nią w mojej pasji. Z tego, co zdążyłem zauważyć, opór może pojawić się, gdy Twoja żona nie bardzo rozumie, po co to robisz. Dużo czasu minęło, zanim moja Ania powiedziała mi, żebym opowiedział jej o podstawach obserwacji, o podstawowych rzeczach z dziedziny astrofizyki, życia i ewolucji gwiazd. Teraz czasem nawet z łóżka w pidżamie potrafi wyskoczyć na balkon, gdy powiem: "Chodź, zobacz jak ładnie dziś widać Saturna". Albo pyta mnie, gdy siedzę na balkonie: "Znalazłeś coś ciekawego?". Mówię: "Tak". Pokazuję jej gromadę otwartą (z miasta można jak najbardziej np. M45). Dla jej oczu to tylko zbiorowisko kropek, ale dla jej uszu coś więcej, bo przy okazji opowiem o ewolucji tych gwiazd. Zadziałam na jej wyobraźnię i pogadamy o tym, że to bardzo młode gwiazdy i ciekawe jak wyglądałby świat w takim błękitnym świetle (o ile w ogóle miałby szansę istnieć).

Znajdź połączenie między astronomią amatorską i Twoją ukochaną. Ja znalazłem. Jako, że jest humanistką zainteresowały ją pewne problemy w naszej dziedzinie: np Light Pollution. Interesują ją także nasze niektóre problemy w naszym światku, nawet ten problem, o którym piszemy teraz. Zastanawiam się tylko, dlaczego jeszcze nie zarejestrowała się na tym forum. Ale myślę, że już wkrótce :) Już jestem pewien, że ma ochotę wybrać się ze mną na któryś zlot! I wyczuwam, że interesują ją troszkę astrofotografia. Można znaleźć taki język, w którym Twoja kobieta dogada się z astronomią. Jest chemiczką? Warto pogadać o składzie gwiazd i planet. Matematyczką? Jest sporo rzeczy, które mogłaby policzyć, nawet tylko w przybliżeniu. Typową romantyczką? Pokaż jej walory estetyczne. Światło popielate wygląda pięknie. Gra cienia też robi wrażenia. A może żadną z nich? Lubi się przejmować, oglądając serial? W dzień możecie oglądać tez Słońce przez filtr Baadera. Powiedz jej, że wypatrujecie plam i, że bardzo to dziwne, że ich nie ma. Że to nietypowe, że taką mamy niską aktywność i ciekawe, czy maksimum aktywności będzie jakieś większe niż do tej pory.

 

Wytłumacz jej, nawet silnymi argumentami, że Twoje zainteresowania czynią Cię ciekawym człowiekiem. Przedstaw jej wizję człowieka "kanapowca", który oprócz picia browara i oglądania meczu niczym się nie interesuje. Ma brudny podkoszulek i się nie ogolił ;) Zaproponuj noc pod gwiazdami, na kocyku, gdy będzie maksimum roju meteorytów. To już wkrótce. Załatwcie opiekę dla dzieciaczka, jedźcie gdzieś za miasto i gapcie się w niebo. Liczcie meteory i wymyślajcie życzenia. Nie sądzę, żeby jej to nie urzekło. Przy okazji daj jej znać, że to nie tylko zabawa. Że ta obserwacja ma znaczenie dla zrozumienia procesów zachodzących w kosmosie.

 

Na koniec mojego wywodu mam też optymistyczne wspomnienie: Na zlocie w Radocynie, w styczniu, był też kolega Grzesiek ze swoją żoną i swoimi dzieciaczkami (jak sądzę ten mniejszy dzieciaczek nie miał roku). Nie płakał, tylko gaworzył sobie coś pod nosem. I tata i mama i dzieci były zadowolone. I ludzie tez się cieszyli, że takie maleństwo jest z nimi, bo wtedy wszyscy czuli się młodsi :)

 

http://picasaweb.google.com/mrjq000/Conver...071187450803730

(Marcin, pozwoliłem sobie pożyczyć Twoje zdjęcie ;) )

 

pozdrawiam i życzę szczęścia i siły!

 

 

P.S: Użyte cytaty nie są dosłowne. Troszkę to wyolbrzymiłem ;)

Edytowane przez wimmer
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zaczelo sie w sierpniu 2007. Wtedy moja przygoda z astronomia odeszla na zawsze, umarla. Ozenilem sie.

Piszesz tak, jakbyś był pierwszym żonkosiem na tym forum :P

 

Niestety moja malzonka nie podziela mojej pasji i na zden wyjazd za miasto nie moge liczyc, zreszta nawet niemam gdzie jechac i z kim a samemu gdzies na polu siedziec to nie bardzo a nawet jak bym sie wybral to bym mial w domu jakieś miny robione, wyrzuty itp..

Moja również, ale "wzięła mnie za męża z moją pasją" !!!!! To się chyba tolerancja nazywa... pod warunkiem, że nie codziennie latasz z teleskopem po nocy zaniedbując rodzinę.

Na wieść o piatkowych Kudłaczach też kręci nosem, ale już przyzwyczaiła się, że mąż czasami musi zarwać noc na obserwacje, coby uszły z niego wszelkie złości, stresy i nerwy. To nawet psychologa zastępuje w dzisiejszych czasach ;)

Zrób mały fortel:

(rozumiem, że zmęczony po pracy, ale czasem trzeba zacisnąć zęby, w końcu facet jesteś!)

Pomagaj żonie przy dziecku, jak zmęczona, to niech sie położy, a Ty umyj gary, odkurz, zrób jej herbatę... niby takie duperele, a napewno łaskawszym okiem popatrzy na Ciebie i obserwacje.

Nerwami i krzykiem nic się nie zdziała, wiem to z autopsji, lepiej spokojem i kulturą i przede wszystkim (jak to już zaznaczono) rozmową. Będziesz uprzejmy poprosić żonę, aby przeczytała nasze odpowiedzi, szczególnie te nad moją ?!?! Może nie wie, że miłośnikom astro potrzeba trochę poobserwować nocne niebo, że to wpływa na lepsze relacje w rodzinie, bo lepiej mieć wkurzonego męża na żonę, że mu zabrania, czy lepiej, jak sobie "polata z teleskopem" i później (jak się wyśpi oczywiście) chętniej i optymistyczniej podchodzi do życia i wychowania dziecka ... ?????

Małżonkowie powinni mieć w sobie oparcie, a nie zwalczać się, bo to już nie małżeństwo ....

Poszukaj astro miłośników z Twojej okolicy, zróbcie sobie spotkanie (jak np my z Krakowa), wrócisz do domu "nasączony pozytywnie" i już przestaniesz narzekac na bloki, swiatło itp.

 

Milych chwil z astro zyczy byly astroamator uziemiomy prozą życia...

Prozę życia mamy wszyscy ... ciekawe, czy jest tu jakieś małżeństwo astro-miłośników ? ... chyba nie (może jednak jakieś jest?). Zatem sam widzisz, że wszyscy mamy takie problemy, musimy zapewnić byt rodzinie, po pracy już nam się nic nie chce, a tu jeszcze dziecko, w domu tez coś trzeba zrobić i to pytanie (materialistyczne)"a co ty z tego masz"? Czasami mam chęć odpowiedzieć "g....", ale odpowiadam: satysfakcję, spokój ducha, zaspokojenie, oderwanie się od szarzyzny dnia codziennego ...

Jak jest pogodny dzień, a jeszcze nie zrobiłem obserwacji Słońca, to żona pyta: "a Słoneczko już robiłeś" ? - i takiej poprawy Ci życzę :Salut:

 

Pozdrawiam:

MK (majacy takie same problemy co Ty, co pozostali astromaniacy)

Edytowane przez M.K.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że z reguły z małżonką rozmawiam krótko i treściwie, wytłumaczyłem jej w ten sposób:

"Przechodzę kryzys wieku średniego, odwaliła mi palma, ale ciesz się , że nie większa, typu: latanie za małolatkami, włóczenie się z kolegami po knajpach, albo chęć wydania całej kasy na wypaśne cabrio :szczerbaty: i zanecanie w/w małolatek." Westchnęła, wzruszyła ramionami i się zgodziła. Bo jakie miała wyjście? (patrz w nawiasie :lol: )

 

M.K. jest na forum małżeństwo astromiłośników. :D

Edytowane przez sawes1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że z reguły z małżonką rozmawiam krótko i treściwie, wytłumaczyłem jej w ten sposób:

"Przechodzę kryzys wieku średniego, odwaliła mi palma, ale ciesz się , że nie większa, typu: latanie za małolatkami, włóczenie się z kolegami po knajpach, albo chęć wydania całej kasy na wypaśne cabrio :szczerbaty: i zanecanie w/w małolatek." ...

 

Hm... ciekawe jakby mój facet zareagował na takie wytłumaczenie... :szczerbaty: na razie nie będę tego sprawdzać, poczekam jeszcze kilka lat i w czasie menopauzy będę jeździć czołgiem z zamontowanym w lufie APO :Boink:

 

pozdrawiam

Ori

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

M.K. poruszył bardzo ważna kwestię i kto wie – być może dotknął sedna problemu, a mianowicie pomoc żonie.

 

Nie wierzę, że jest aż tak kategoryczna i, że jej niechęć do Twoich pasji bierze się z zasady. Może się ona brać z poczucia przytłoczenia, osamotnienia w walce z tą „prozą życia” o której piszesz. Bo to jest proza życia nie tylko dla Ciebie ale i dla Niej. Być może jest przemęczona, czuje się przytłoczona codziennymi obowiązkami związanymi z prowadzeniem domu, opieką nad maleńkim dzieckiem. Szczerze przyznam, że nie dziwię się jej sprzeciwom, bo w takim wydaniu astronomia kojarzy jej się z kolejną rzeczą która odciąga Cię od pomocy, od domu, dziecka itp.

 

Spróbuj być dla niej większym oparciem, pomagaj, wyręczaj ją chociaż w części codziennych obowiązków, zajmij się dzieckiem, daj żonie chwilę na odetchnięcie, zajęcie się tylko sobą. Niech się położy, odpocznie, lub jeśli ma ochotę wyjdzie z domu i spędzi kilka godzin tak jak lubi. Jeśli zobaczy, że się starasz, że uczestniczysz w codziennym życiu, dzielisz z nią obowiązki przy dziecku, że wreszcie może trochę odsapnąć to nie wierzę by robiła Ci jakiekolwiek wyrzuty gdy następnym razem będziesz chciał się wybrać na obserwacje. Gdy będzie mniej zmęczona, być może sama chętniej się zainteresuje „Tą Twoją Astronomią”.

 

 

Tylko pytanie teraz brzmi, czy Ty sam po takim dniu będziesz miał siłę i chęci na jakiekolwiek obserwacje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wierzę, że jest aż tak kategoryczna i, że jej niechęć do Twoich pasji bierze się z zasady. Może się ona brać z poczucia przytłoczenia, osamotnienia w walce z tą „prozą życia” o której piszesz.

To juz sa insynuacje. Takie troche feministyczne podejscie do tematu. :szczerbaty:

Damianu pisze, ze jego zonie nie podoba sie astro, ze nie ma z kim jezdzic, ze ma za duzo obowiazkow domowych, a Ty wyciagasz wnioski, ze wszystko pewnie dlatego ze on - zly maz, nie chce pomoc jej- dobrej zonie. Insynuacje.

 

Wedlug mnie nie ma sensu zaglebiac sie w ten temat az tak gleboko i na sile zbytnio go komplikowac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O kurde. Ale mi daliscie wszyscy impulsow do dzialania. Macie racje, pokpiłem sprawe wlasnego ja, przestalem o nie walczyc. Przeczytalem wszystkie odp bardzo uwaznie, musze je teraz przetrawic i zaczac działac. Zaczynam rozumiec, ze to wszystko moja wina, jestem zbyt nastawiony na dawanie innym szczescia a o sobie zapomnialem. niechce aby sie smucila albo denerwoala i dlatego wole sam zrezygnowac ze swoich przyjemnosci na rzecz jej ale najgorsze, ze jakbym sie nie staral to bedzie ciagle nie tak. zawsze jakies ale. Dzieki Waszym odpowiedziom zaczynam kumać, że hola hola! ja tez jestem człowiekiem a nie maszyna do spełniania marzeń. Zyje! Postaram sie powolutku walczyc o swoje. Bylem "za dobry". Dobry dla innych, zły dla siebie.

Mam nadzieje, ze sie wszystko ułoży. Jak tak dam znać.

 

Dziekuje za odpowiedzi, wiedzialem, ze nie zostawicie bratniej duszy w potrzebie! dzieki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powodzenia!

 

PS. także proponuję by Twoja żona przeczytała ten Twój post.

Swojej proponowałem ale po kilku pierwszych słowach zrobiła tęgą minę i nic nie powiedziała :szczerbaty:

 

Tak to jest z tą drugą połówką która nie rozumie że do szczęścia człowiekowi potrzeba czasem czegoś więcej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj być dla niej większym oparciem, pomagaj, wyręczaj ją chociaż w części codziennych obowiązków, zajmij się dzieckiem, daj żonie chwilę na odetchnięcie, zajęcie się tylko sobą. Niech się położy, odpocznie, lub jeśli ma ochotę wyjdzie z domu i spędzi kilka godzin tak jak lubi. Jeśli zobaczy, że się starasz, że uczestniczysz w codziennym życiu, dzielisz z nią obowiązki przy dziecku, że wreszcie może trochę odsapnąć to nie wierzę by robiła Ci jakiekolwiek wyrzuty gdy następnym razem będziesz chciał się wybrać na obserwacje. Gdy będzie mniej zmęczona, być może sama chętniej się zainteresuje „Tą Twoją Astronomią”.

 

Wlasnie o to chodzi, ze ja namawiam ją, zeby gdzies wyszla, odprężyla sie. Malo tego ostatnio kupilem bilet na wejscie do kapsuly SPA, wyganiam wręcz gdzies, zeby tylko ciagle w domu z Małym nie siedziala, zeby nie czula sie przytloczona. Jak tylko przychodze z pracy zajmuje sie Małym i namawiam zeby sie położyła albo cokolwiek innego. Odkurzam chate (dokladnie razem z meblami, prontowanie itp.), podlewam kwiaty, kupilem zmywarke zeby nie musiala zmywac (to narzeka ze nie wkladam naczyc do zmywarki - a wkladam kiedy tylko moge, fakt nie zawsze). W weekendy to ja zajmuje sie Małym cały dzien. Chodze na zakupy. Sprzatam lazienke i kibel szoruje. Myje okna. Zawsze po obiedzie robie herbatke i przynosze i nawet słodze i mieszam. Jak jest zmęczona robie masaz. Przygotowuje kąpiele ze świecami...Oby miala jak najlepiej..... ale gdy chce wyjsc na balkon to......."wolisz tam siedziec niz ze mna itp....." Nie krzyczy, nie zlosci sie ale ta focha w glosie powoduje u mnie takie poczucie winy ze rezygnuje z planow aby znow nie doznac tego uczucia, ze znow zle zrobilem.. Co moge zrobic aby jej pomoc? Staram sie jak moge ale jak widac to malo..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie o to chodzi, ze ja namawiam ją, zeby gdzies wyszla, odprężyla sie. Malo tego ostatnio kupilem bilet na wejscie do kapsuly SPA, wyganiam wręcz gdzies, zeby tylko ciagle w domu z Małym nie siedziala, zeby nie czula sie przytloczona. Jak tylko przychodze z pracy zajmuje sie Małym i namawiam zeby sie położyła albo cokolwiek innego. Odkurzam chate (dokladnie razem z meblami, prontowanie itp.), podlewam kwiaty, kupilem zmywarke zeby nie musiala zmywac (to narzeka ze nie wkladam naczyc do zmywarki - a wkladam kiedy tylko moge, fakt nie zawsze). W weekendy to ja zajmuje sie Małym cały dzien. Chodze na zakupy. Sprzatam lazienke i kibel szoruje. Myje okna. Zawsze po obiedzie robie herbatke i przynosze i nawet słodze i mieszam. Jak jest zmęczona robie masaz. Przygotowuje kąpiele ze świecami...Oby miala jak najlepiej..... ale gdy chce wyjsc na balkon to......."wolisz tam siedziec niz ze mna itp....." Nie krzyczy, nie zlosci sie ale ta focha w glosie powoduje u mnie takie poczucie winy ze rezygnuje z planow aby znow nie doznac tego uczucia, ze znow zle zrobilem.. Co moge zrobic aby jej pomoc? Staram sie jak moge ale jak widac to malo..

 

aleś teraz chłopie sobie referencje wystawił... Ja też chcę mieć takiego chłopa w domu co sprząta i odkurza... :szczerbaty:

Posłuchaj może żona ma depresję? Zrób jej test, znajdziesz w googlach, i koniecznie wtedy wyślij ją na rozmowę z psychologiem, to ważne, młode matki bardzo często mają depresję poporodową, która nieleczona lub utajona potrafi ciągnąc się miesiącami, to bardzo destruktywna i podstępna choroba.

Generalnie jeśli to co piszesz jest prawdą, to złoty chłopak z ciebie. Teraz tylko czas na odnalezienie siebie w tym wszystkim i będzie dobrze. Mi zawsze powtarzała pewna mądra kobieta - "szczęsliwa i zadbana matka, to dobra matka", tak więc dziecko dzieckiem, dom domem, ale trzeba tez zająć się sobą i swoim wnętrzem. Ja w taki sposób po urodzeniu dziecka odnalazłam na nowo astronomię i od pięciu lat was juz tak męczę na forum... :Boink:

Tak więc tatusiu, czas na zmiany i na Twoją pasję, dzięki której będzie WAM lepiej, a nie gorzej.

 

pozdrawiam

Ori

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Damianu zatkało mnie :blink: Nie mam więcej pytań :)

Pozostaje mi tylko napisać, nie odpuszczaj i walcz o swoje pasje!

Koniecznie pomyśl o sobie!

W takim wypadku to Ty nam daj tutaj swoją żonę na rozmowę :szczerbaty:

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia :)

Mam nadzieję, że się wszystko ułoży.

 

 

 

Ps. Zatkało mnie, zatkało mnie... :)

 

exec, mnie nie chodziło o to, że Damianu jest złym mężem. Zastanawiałam się po prostu skąd może się brać niechęć jego żony do jego zainteresowań. To co napisałam to sytuacja teoretyczna, dlatego napisałam „być może”. Takie sytuacje się jednak zdarzają.

Edytowane przez Ania
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie o to chodzi, ze ja namawiam ją, zeby gdzies wyszla, odprężyla sie. Malo tego ostatnio kupilem bilet na wejscie do kapsuly SPA, wyganiam wręcz gdzies, zeby tylko ciagle w domu z Małym nie siedziala, zeby nie czula sie przytloczona. Jak tylko przychodze z pracy zajmuje sie Małym i namawiam zeby sie położyła albo cokolwiek innego. Odkurzam chate (dokladnie razem z meblami, prontowanie itp.), podlewam kwiaty, kupilem zmywarke zeby nie musiala zmywac (to narzeka ze nie wkladam naczyc do zmywarki - a wkladam kiedy tylko moge, fakt nie zawsze). W weekendy to ja zajmuje sie Małym cały dzien. Chodze na zakupy. Sprzatam lazienke i kibel szoruje. Myje okna. Zawsze po obiedzie robie herbatke i przynosze i nawet słodze i mieszam. Jak jest zmęczona robie masaz. Przygotowuje kąpiele ze świecami...Oby miala jak najlepiej..... ale gdy chce wyjsc na balkon to......."wolisz tam siedziec niz ze mna itp....." Nie krzyczy, nie zlosci sie ale ta focha w glosie powoduje u mnie takie poczucie winy ze rezygnuje z planow aby znow nie doznac tego uczucia, ze znow zle zrobilem.. Co moge zrobic aby jej pomoc? Staram sie jak moge ale jak widac to malo..

 

 

no to masz trochę ekstremalna sytuację. W każdym zwiazku potrzeba znaleźć równowagę bo inaczej długo tak nie pociagniecie. Ona przyzwyczaji się do coaz większego poświecenia z twojej strony i nigdy się od tego nie uwolnisz, a ty będziesz żył w ciągłej flustracji. nie o to w życiu w małżeństwie przecież chodzi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i kurde co teraz? a to wszystko, ze chcialem dobrze ale ironia

 

Po pierwsze szczera rozmowa, może pokaż jej ten watek (napisz, że dwie baby podzielaja twoje zdanie, żeby nie zastrzegała że to zmowa plemników czy jakoś tak), potem koniecznie wyklucz depresję u żony, a dalej to juz z górki :)

Podział obowiązków, na początek grafik... uśmiech i do przodu

 

powodzenia

Ori

 

Ps: sorki Aniu za tę babę... ;)

Edytowane przez Ori2711
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i kurde co teraz? a to wszystko, ze chcialem dobrze ale ironia

 

a teraz pora na zmiany!

bo to co piszesz jest smutne... i faktycznie można zaniemówić...

czasem nawet robienie dobrze wychodzi na przekór jak sam widzisz po sobie.

wygrałbyś w totka pare milionów to i tak by było pewnie nie tak.

 

postaraj coś zmienić w swoim życiu, a tym samym w waszym życiu.

pokaż jej, że też masz swoje potrzeby, swoje zainteresowania.

bo chyba nie tak sobie wyobrażałeś małżeństwo?

 

ja 3mam kciuki i mam nadzieję, że się ułoży i w końcu i Ty będziesz zadowolony, i żona będzie szczęśliwa.

 

Pozdrawiam

mlody188

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.