Skocz do zawartości

Kilka pytań o prom kosmiczny


Marcelixt1

Rekomendowane odpowiedzi

Wiatajcie..Mam kilka pytań związanych z promami kosmicznymi..

Czy prom ląduje jak szybowiec???

A co w przypadku ,gdy coś zaklóci lądowanie??Wlączają silniki i próbują jeszcze raz???Jak to jest bo nie wiem..

No i dlaczego na orbicie prom leci czasami do góry nogami??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze pytanie : Tak

Drugie pytanie: awaryjnie w dość wczesnej fazie lądowania można zmienić miejsce lądowania i oczywiście prom ma pewne możliwości manewrowania(jak szybowiec) a jak się kończą poważne awarie to niestety widzieliśmy

Trzecie pytanie : Nie, nie może włączyć silnika (głównego) bo paliwo do niego zużył przy starcie a zbiornik odrzucił

 

ps. dokładnie jak wygląda procedura lądownia to może specjaliści sie wypowiedzą bo ja się na siłach nie czuję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka ciekawych informacji i szczegółów na temat promów kosmicznych NASA umieszczonych jest w tym wątku na sąsiednim forum:

http://astro4u.net/yabbse/index.php?topic=15883.0

(z przeprosinami za kryptoreklamę oczywiście :) ).

 

Odpowiadając na drugie pytanie - amerykański prom w momencie lądowania nie ma paliwa na pokładzie (poza tym na silniki korekcyjne RCS), dlatego też (oraz z wielu innych powodów) nie ma żadnej możliwości zmiany miejsca lądowania (no chyba, że ten sam pas, ale z drugiej strony, co można zmienić do 15 minut przed lądowaniem bodajże).

 

Dlatego nie można zmienić niczego w momencie, gdy prom schodzi już w atmosferę (czyli od momentu manewru deorbitacyjnego) - będą musieli lądować w wyznaczonym miejscu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli jak dobrze rozumiem ląduje jak szybowiec??A jeśli tuż przy lądowaniu cos się wydarzy to ma możliwośc poderwania się i podejścia jeszcze raz bez silników??

Nie ma takiej możliwości. Prom można określić jako szybowiec, ale to duży, ciężki i mało sterowny szybowiec - jego współczynnik doskonałości aerodynamicznej jest o rząd wielkości mniejszy niż tradycyjnych, współczesnych szybowców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Na przełomie lat 70/80-tych, gdy rozpoczynał się program wahadłowców, wciąż panował duży optymizm co do dalszego podboju kosmosu. Plan był taki, że wahadłowce będą eksploatowane równie intensywnie, jak pasażerski samolot w liniach lotniczych. Flota tych pojazdów miała bez przerwy kursować tam i z powrotem (stąd nazwa wahadłowiec), dostarczając ludzi i materiały na orbitę często, tanio i bezpiecznie. Co z tego wyszło, niestety doskonale wiemy :mellow:

Edytowane przez drevil
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 2 tygodnie później...

Wahadłowiec to chyba nasz narodowy wymysł. W oryginale to jest przecież Space Shuttle, czyli w luźnym tłumaczeniu "statek przestrzenny" lub "statek kosmiczny". Zresztą mamy wielu wybitnych i bardzo kreatywnych tłumaczy z języka angielskiego na ojczysty, co widać chociażby po wielu tytułach filmowych w polskiej dystrybucji... ;)

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na przełomie lat 70/80-tych, gdy rozpoczynał się program wahadłowców, wciąż panował duży optymizm co do dalszego podboju kosmosu. Plan był taki, że wahadłowce będą eksploatowane równie intensywnie, jak pasażerski samolot w liniach lotniczych. Flota tych pojazdów miała bez przerwy kursować tam i z powrotem (stąd nazwa wahadłowiec), dostarczając ludzi i materiały na orbitę często, tanio i bezpiecznie. Co z tego wyszło, niestety doskonale wiemy :mellow:

 

Opłacalność lotów wahadłowców była wątpliwa już na początku programu, lecz nie o latanie "bez przerwy" tu chodziło, gdyż nawet jeden lot w miesiącu nie był wykonalny z przyczyn logistycznych. Loty na orbitę tak wielkich statków kosmicznych jak wahadłowce, wymagają zaangażowania sporej rzeszy specjalistów i kosztują nieporównywalnie drożej, niż loty rejsowych samolotów pasażerskich. Mimo to, w ciągu 30 lat eksploatacji (okrągła rocznica minie 12 kwietnia przyszłego roku), średnio realizowano 4 loty rocznie. Tanio nie było, bezpiecznie również nie (śmierć 14 astronautów i utrata dwóch statków), lecz bez wątpienia ten rodzaj transportu stanowił swoiste apogeum technicznych możliwości. Po zakończeniu programu SST, uświadomimy sobie, jak nikłe możliwości latania w najbliższych latach pozostaną do dyspozycji załóg ISS. Leciwe i ciasne rosyjskie Sojuzy pozostaną jedynie namiastką tego, co oferowały obszerne ładownie i kokpity wahadłowców. Wielka szkoda, że to se ne vrati.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opłacalność wahadłowców stała się wątpliwa po pierwszych lotach - pozwolę sobie sprecyzować. Prawdziwe problemy ujawniły się po analizie zużycia części co do których uważano, że nie trzeba będzie ich ruszać przez setkę lotów. Oczywiście nikt nie projektował ich łatwej wymiany, więc procedury serwisowe powstałe na samym początku można było w większości wyrzucić do kosza. Technicy musieli dopiero stworzyć sobie potrzebne narzędzia i sprzęt do obsługi, procedury musiały być niejako pisane od zera. Spowodowało to również znaczne wydłużenie czasu serwisowania. Oprócz tego dochodzą wszystkie problemy ujawnione w trakcie samej eksploatacji - system ochrony termicznej, mała tolerancja na warunki pogodowe czy niezwykła złożoność pojazdu, które nie pozostały bez wpływu na LCC (launch Commit Criteria).

 

Gdyby wahadłowiec był zdolny do lotu według pierwotnych założeń (2 tygodniowy okres turnaround od lądowania do ponownego lotu) to wtedy faktycznie mógłby być opłacalny.

Edytowane przez Maquis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

wahadłowce podobaly mi się od dziecka starty robiły wrazenie i nadal robią rzecz w tym że słyszalem że te promy były na zamowienie Armii Usa która mieszała sie w budowe wahadłowców ponieważ pokrywali część kosztów NASy to prawda?Od chwili gdy zaczęto używać wahadłowców do lotów kosmicznych rzecz mogę powiedzieć w kosmosie niema już spektakularnych misji(załogowych).Mam pytanie do fachowców czy wahadłowiec zdołałby dotrzeć do księżyca?który prom zapuścił się na wyższy pułap od ziemi lub odległość??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem fachowcem od wahadłowców, ale mogę odpowiedzieć na jedno z Twoich pytań. To, co logika podpowiada.

Czy wahadłowiec zdołałby dotrzeć do Księżyca? Pewnie tak. Pewnie zdołałby nawet opuścić Układ Słoneczny, jak sonda Voyager. Wystarczy dobry rozpęd ;)

Niestety inną kwestią są odpowiednie systemy potrzebne do dalszych podróży, a przede wszystkim problem: Nawet jeżeli by dotarł, to jak miałby tam wylądować?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pytanie niby proste, wszyscy wiemy że wahadłowce tylko się nędznie ślizgają po powierzchni atmosfery i daleko im do prawdziwych lotów kosmicznych, ale też wiadomo że byle kawałek cegły może w kosmosie polecieć dowolnie daleko, wystarczy popchnąć :) tak więc zainteresowała mnie ta kwestia i poszukałem w sieci i znalazłem takie rozważania:

 

- wahadłowiec nie da rady dolecieć bo ma za mało paliwa/energii

- ale możnaby hipotetycznie zaplanować lot w ten sposób że wysyłamy wczesniej dodatkowy zapas paliwa (zbiornik) na orbitę i wahadłowiec sobie go przyczepia i leci dalej na księżyc

- niestety, co za wtopa: główne silniki wahadłowca nie są zdolne do ponownego odpalenia, nawet gdyby miały paliwo

- ale powiedzmy że zmieniono by ich konstrukcję, więc lecimy na księżyc

- dolecieliśmy i znowu problem, wahadłowiec nie wyląduje bo tam nie ma powietrza w którym mógłby szybować

- ale mógłby zabrać w ładowni lądownik księżycowy, wahadłowiec zostaje na orbicie wokół księżyca a lądownik wysyłamy na powierzchnię

- tylko że w takim razie po co pchamy na orbitę księżyca i z powrotem wielki bezużyteczny pojazd z bezużytecznymi skrzydlami, podwoziem i wszystkim skoro przyda się tylko kabina z załogą. a każda dodatkowa masa oznacza potrzebę dodatkowego paliwa, oraz paliwa do wysłania tego paliwa, i tak dalej

- ale niech już będzie że polecieliśmy w ten sposób z lądownikiem. teraz wracamy na orbitę wokół ziemi i znowu problem: prędkość z jaką zbliżamy się do ziemi jest za duża i wahadłowiec by się rozleciał próbując hamować w atmosferze. kapsuła apollo była bardziej wytrzymała no bo to była tylko kapsuła

- jeżeli byśmy się jednak uparli to wahadłowiec musiałby wcześniej wyhamować silnikami żeby zmniejszyć prędkość, czyli znowu potrzebne kolejne zapasy paliwa

 

wychodzi na to, że w takiej podróży głównym zastosowaniem wahadłowca byłoby utrudnianie zadania, coś jak związanie bokserowi jednej ręki dla uatrakcyjnienia pojedynku :szczerbaty:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka bardziej szczegółowych wyjaśnień:

 

- były pewne (drobne) studia co do przydatności lotu wahadłowca na orbitę księżycową. Szuu ładnie opisał problemy, jakie trzeba by rozwiązać. Lądowanie to kolejny problem (zauważcie, że lądowniki z czasów Apollo to nie były kapsuły, w których astronauci wystartowali! - wszystko między innymi przez wzgląd na ilość paliwa)

 

- konstrukcja wahadłowca ze skrzydłami ma praktycznie zastosowanie jedynie na niskich orbitach wokółziemskich. Wszędzie wyżej stosunek masy pojazdu do możliwości wynoszenia ładunku czy też problemy związane z termiką zaczynają mieć negatywny efekt dla wahadłowca. W końcu jak byś leciał na kilka tygodni poza niską orbitę wokółziemską to wolałbyś zabrać więcej sprzętu czy nieprzydatne do niczego w tej fazie lotu skrzydła? :)

 

- w latach 80. i 90. było kilka misji o charakterze wojskowym - np STS-27 http://en.wikipedia.org/wiki/STS-27 Armia USA wolała jednak korzystać bardziej z bezzałogowych sond - które są bardziej elastyczne od misji załogowych (szczególnie po katastrofie promu Challenger, kiedy odwołano misje polarne).

 

- całość procesu konstrukcji promu z lat 70. jest naprawdę skomplikowana i potrafi zająć nie jedną grubszą książkę. Nastąpiło sporo zmian i decyzji, które znacznie ograniczyły zdolności promu. Przykładowo - początkowo zakładano, że silniki SSME promu będą stosunkowo łatwe do serwisowania i nie będą wymagać dużych prac. Tymczasem stało się dokładnie odwrotnie. Między innymi dlatego dość niechętnie patrzy się na koncepcje wykorzystania w nowych konstrukcjach tych silników (choć jest możliwe, że zostaną one wykorzystane w zmodyfikowanej formie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na te gigantyczne problemy to lot na orbite księżyca to wariactwo:D.CZy nowe pojazy orion będą słusznym rozwiązaniem dla ISS?niewiem jakie gabaryty posiada Orion od takiego soyuza ale pewnie komfortowe posiada warunki.Brak nowych technologii zwiastuje powrot do kapsuł :( wydaje mi sie że obecny poziom technologiczny niezmieni się przez najbliższe 20lat.Czy są opracowywane nowe wahadłowce?Może rosyjskie Burany wkroczą do akcji:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na te gigantyczne problemy to lot na orbite księżyca to wariactwo:D.CZy nowe pojazy orion będą słusznym rozwiązaniem dla ISS?niewiem jakie gabaryty posiada Orion od takiego soyuza ale pewnie komfortowe posiada warunki.Brak nowych technologii zwiastuje powrot do kapsuł :( wydaje mi sie że obecny poziom technologiczny niezmieni się przez najbliższe 20lat.Czy są opracowywane nowe wahadłowce?Może rosyjskie Burany wkroczą do akcji:)

 

To nie tak do końca. Oriony były projektowane od samego początku z myślą o wyprawach poza niską orbitę wokółziemską. Przykładem może być jedna z niedawnych propozycji:

http://www.kosmonauta.net/index.php/Przyszlosc/Sektor-prywatny/2010-09-04-lm-neo.html

 

Jednocześnie zmienia się strategia lotów na niską orbitę wokółziemską. Przyszłościowe pojazdy raczej będą służyć za "taksówki" do szybkiego dowozu ludzi na pokład stacji kosmicznej i z powrotem. Kapsuła Boeinga (CST-100) jest takim przykładem.

 

Należy pamiętać, że wciąż kapsuła przynosi największy stosunek wynoszonego ładunku do masy konstrukcji (to co pisałem o tych skrzydłach itp itp). Przekłada się to bezpośrednio na zastosowanie mniejszej i tańszej rakiety nośnej, a to przekłada się potencjalnie na większą częstotliwość lotów. Proponuję rzucić okiem na ten tekst:

http://www.kosmonauta.net/index.php/Przyszlosc/Sektor-prywatny/2010-12-09-cots.html

 

Trwają natomiast prace nad małym mini-wahadłowcem. Nazywa się Dream Chaser i możliwe, że już za kilka lat będzie latać do stacji orbitalnych. Tu jest co nieco więcej:

http://www.kosmonauta.net/index.php/Przyszlosc/Sektor-prywatny/2010-12-14-ccdev2.html

 

Zatem - najbliższa przyszłość lotów załogowych może się nam bardzo "ukapsułowić" z dość praktycznych przyczyn...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no faktycznie rakiety wahadłowców spalają dużo paliwa,nadszedł ich kres używalności Endevour,Atlantis,Discovery bo chyba tyle ich zostalo idą do muzeum.

 

Jak by na to nie patrzeć każda rakieta spala dużo paliwa. :szczerbaty:

 

Wahadłowce tak prędko nie pójdą do muzeów - po ostatnich lotach jeszcze będzie nieco prac i testów z nimi związanych. Tak na oko trafią do muzeów za jakieś 2 lata moim zdaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.