Mam podobne doświadczenia i szczerze mówiąc nie do końca rozumiem istotę zjawiska pływania ostrości. Powiem więcej -zaryzykuję stwierdzenie, że rozszerzalność termiczna tubusa nie jest tu czynnikiem najważniejszym. Pewnie pomyślicie, że piszę bzdury, ale od dawna się zastanawiam nad tym co ma największy wpływ na wędrówkę punktu ostrości.
Otóż w trakcie spadania temperatury tuba się kurczy. Wniosek: focuser trzeba wysunąć, aby to skurczenie skompensować. Otóż nie! w trakcie ochładzania focuser muszę wsunąć, czyli przybliżyć do obiektywu. Wbrew logice. No to drążę temat dalej -znaczy spadek temperatury ma wpływ na krzywiznę soczewek obiektywu -ogniskowa się zmienia. Ale znowu wbrew logice -powinna się wydłużać gdyż soczewka skupiająca jest grubsza w środku i tam bardziej się kurczy. Tymczasem się skraca.
???
Oczywiście wyjaśnieniem tej zagadki jest to, że postradałem zmysły i nie jestem w stanie określić, czy focuser zbliżam, czy też oddalam. Wydaje mi się, że jednak tak nie jest. Zjawisko to obserwuję od ok 5-ciu lat i występuje dokładnie tak samo w każdym z moich 5-ciu refraktorów którym fotografowałem.
Celowo piszę "wydaje mi się" gdyż jestem świadomy, że między pojęciem "wydaje się" a "jest naprawdę" nie zawsze możemy postawić znak równości.
Niemniej jako pewnie jeden z nielicznych już fociarzy ostrość ustawiam manualnie i zawsze w trakcie nocy tak kręcę mikrofocuserem, że kamerę zbliżam do obiektywu.
Będę bardzo wdzięczny jeśli ktoś wyjaśni mi fizyczną przyczynę dlaczego tak się dzieje i gdzie tkwi błąd w moim rozumowaniu.