Skocz do zawartości

AVATAR


Rekomendowane odpowiedzi

LUDZIE! CO MA KASA WSPÓLNEGO Z TYM, JAK ODBIERAMY FILM?? No sorki, chyba, że ktoś z Was na nim zarabia. Jak nie, to szkoda klepać w klawiaturę. Owszem, można się zainteresować, bo te sprawy maja swoje znaczenie. Można wymienić informacje na temat jakiegoś budżetu i zarobku. Ale po cholerę ktoś zostawia jakikolwiek wydźwięk, że to ważne. To nie ma żadnego znaczenia.

 

Wimmer, napiszę po Twojemu: jeżeli ktoś pomyślał, że ja, czy ktokolwiek inny, odbieram film poprzez taki kontekst, jak Ty wyżej, to nie powinien dostać pstryczka w ucho, tylko kopniaka w tyłek ;) Wydawało mi się, że akurat w tym wątku piszę bardzo jasno, a jednak... Dla każdego, kto lubi ten film, wątek kasowy jest BARDZO WAŻNY, bo daje szansę na urzeczywistnienie tej rewolucji, o której jest mowa. Jeżeli Avatar nie zarobi kasy, to nikt inny nie wejdzie w filmy 3D - tym bardziej typu Avatara.

 

Czy ktoś z nas poszedł na Avatar tylko dlatego, że słyszał, iż film bije rekordy kasowe? I postanowił to sprawdzić? Jak wygląda film bardzo drogi?

Jak tak, to ja bardzo przepraszam za szczerość, ale to jest płycizna. Taka płycizna, że nie warto dyskutować.

A czym jest w takim razie pomyślenie o tym, że ktoś "po to" poszedł do kina? Chyba tylko "jeszcze większą płycizną"... Naprawdę pomyślałeś, że jestem aż tak głupi?

 

Dyskusja w tym wątku jest znacznie szersza i wydaje mi się, że nikt nie ma prawa moralnego do wyrażenia takiego poglądu, jaki powyżej poczyniłeś. Bo niby czemu odbierasz mi prawo dyskusji o takich aspektach? Jeżeli Ty nie rozumiesz, że komercyjna strona produkcji Avatara ma dla Ciebie ogromne znaczenie (przeczytaj moją wypowiedź kilka postów wyżej), to nie odbieraj innym takiej możliwości. Próbując uspokoić wątek, wręcz go podgrzewasz.

 

A teraz bardziej ogólnie... (piszę także do siebie)...

 

Generalnie za dużo w Was nietolerancji, niezrozumienia argumentacji innych - no i chyba elementarnego szacunku. Jak można pisać do kogoś, że jak mu się film nie podoba, to znaczy, że coś z nim nie tak (w domyśle - idiota). I vice versa. Jak można pisać coś takiego: "Ja jako smutas czyli jedna z osób która ten film ocenia według własnego zdania a nie budżetu za jaki powstał napiszę CI szczerze: zapewniam że ja Ci nie zazdroszczę,". Przecież to otwarta sugestia, że autor jest jedynym myślącym, a reszta, która z nim się nie zgadza, to debile, bo tylko debil ocenia film przez pryzmat budżetu, do tego nie według własnego zdania. Tak samo zdanie, do tego w formie KRZYKU: "LUDZIE! CO MA KASA WSPÓLNEGO Z TYM, JAK ODBIERAMY FILM??", jest uwłaczając każdemu, kto ma w czaszce coś więcej, niż powietrze.

 

Naprawdę - zaczynam odnosić wrażenie, że swoich rozmówców mamy za debili (co już wcześniej zasugerowałem delikatnie, ale nie dotarło do nikogo), a tylko my sami jesteśmy oświeceni. Moja racja, moja najmojsza racja. No i mamy - przeciąganie "ego" liny.

 

A coś czuję, że wszyscy w tym kontekście jesteśmy zbliżeni i myślimy tak samo. Co więcej - mówimy o tym samym.

 

Tak więc - sugeruję żeby skończyć te mentorskie wywody i przestać pouczać innych, jak mają podchodzić do kina, filmów...

Edytowane przez Adam_Jesion
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno muszę skomentować - jako przykład, dlaczego ta dyskusja wchodzi na poziom emocji:

 

"Ten film urzeka. On wzbudza głęboko siedzące w człowieku pokłady bujnej wyobraźni. Dlatego osobiście uważam, że zachwyca ludzi z bujną wyobraźnią. Z taką samą wyobraźnią, jak Pandora."

 

Uwierz na słowo Wimmer, że jak to przeczyta Andrzej, to poczuje się urażony. Sugerujesz, że jeżeli komuś się film nie spodobał, to znaczy, że nie ma wyobraźni. Litości... znam Andrzeja i wiem, że akurat wyobraźni mu na pewno nie brakuje. Gdybym Ciebie nie znał, to bym w tym miejscu pomyślał, że to Tobie jej zabrakło - pisząc takie zdanie, bo powinieneś przewidzieć, jak odbierze to inna osoba.

 

Dla jasności - z resztą Twojego postu się zgadzam i wyraża także mój punkt widzenia.

Edytowane przez Adam_Jesion
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też chce się podzielić z Wami moim odczuciem po oglądnieciu Avatara w Imaxie (Plaza Kraków). Osobiście mam coś takiego, że lubię dużo "gadać" podczas filmu chodź wiem że to wielki minus. Ale tym razem było inaczej. Przez cały film siedziałem jak zahipnotyzowany z "rozdziawioną paszczą" i jedynie co to chciałem "ochać" i achać", ale jak Wimmer - powstrzymałem się.

 

Chętnie oglądnę go po raz kolejny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam, w ogóle mnie nie zrozumiałeś. Nie zrozumiałeś mnie w stopniu o którym myślałem, że napisałem zrozumiale.

 

Spróbuję wyjaśnić:

Nikogo nie miałem zamiaru obrazić, ani urazić. A już na pewno nie Andrzeja. Jak się kogoś darzy sympatią, to nie próbuje się tego zrobić.

"Ten film urzeka. On wzbudza głęboko siedzące w człowieku pokłady bujnej wyobraźni. Dlatego osobiście uważam, że zachwyca ludzi z bujną wyobraźnią. Z taką samą wyobraźnią, jak Pandora."

Dlatego właśnie używam takich słów, aby nikt nie poczuł się urażony. Bujna wyobraźnia to nie jest superlatyw (!) Bujna wyobraźnie to lekkie zachwianie w normalnym odbieraniu świata. Ktoś z bujną wyobraźnią np. szuka duchów i kosmitów :) Jeżeli ktoś ma bujną wyobraźnię, to częściej oznacza, że jest ekscentryczny, a nie bogatszy niż inna osoba.

W tym zdaniu nie odebrałem Andrzejowi wyobraźni.

I jeszcze jedno: Jeżeli film urzeka (czyli powiedzmy oczarowuje) osoby z bujną wyobraźnią, to powinienem dopisać: A także może podobać się osobom z wyobraźnią. Może zachwycić także te osoby, które poszukują w filmie czegoś więcej niż efektów wizualnych.

Może wtedy nikt nie poczułby się urażony. Jeżeli kogoś uraziłem, to jeszcze raz przepraszam.

 

Adam, w ogóle mnie nie zrozumiałeś. Odczułeś może, że atakuję Ciebie? Że tu chodziło o Ciebie? :)

 

LUDZIE! CO MA KASA WSPÓLNEGO Z TYM, JAK ODBIERAMY FILM?? No sorki, chyba, że ktoś z Was na nim zarabia. Jak nie, to szkoda klepać w klawiaturę. Owszem, można się zainteresować, bo te sprawy maja swoje znaczenie. Można wymienić informacje na temat jakiegoś budżetu i zarobku. Ale po cholerę ktoś zostawia jakikolwiek wydźwięk, że to ważne. To nie ma żadnego znaczenia.
Wimmer, napiszę po Twojemu: jeżeli ktoś pomyślał, że ja, czy ktokolwiek inny, odbieram film poprzez taki kontekst, jak Ty wyżej, to nie powinien dostać pstryczka w ucho, tylko kopniaka w tyłek ;) Wydawało mi się, że akurat w tym wątku piszę bardzo jasno, a jednak... Dla każdego, kto lubi ten film, wątek kasowy jest BARDZO WAŻNY, bo daje szansę na urzeczywistnienie tej rewolucji, o której jest mowa. Jeżeli Avatar nie zarobi kasy, to nikt inny nie wejdzie w filmy 3D - tym bardziej typu Avatara.
A czym jest w takim razie pomyślenie o tym, że ktoś "po to" poszedł do kina? Chyba tylko "jeszcze większą płycizną"... Naprawdę pomyślałeś, że jestem aż tak głupi?

 

Nie napisałeś po mojemu. Napisałem po swojemu, moimi słowami :)

Postaram powiedzieć to jasno i klarownie:

Owszem, sprawy związane z budżetem i zarobkiem tego filmu są ważne i w wielu aspektach warte do podjęcia dyskusji, ale nie w obliczu opisywanych wrażeń i odczuć płynących z filmu.

Jeżeli w pierwszej kolejności ktoś dzieli się swoimi uczuciami i odczuciami, to nie używajmy wobec niego argumentu jaki to film był zarobkowy, bo miażdżymy w brutalny sposób to co czuje i chce wyrazić.

Teraz rozumiesz, że to akurat nie było do Ciebie i o Tobie, tylko w zupełnie innym kierunku?

Jeszcze jaśniej:

Ktoś mówi: Film wywołał we mnie ogromne pokłady pozytywnej energii, zauroczył mnie i pozwolił się przenieść w cudowny świat Pandory, w piękny i kolory świat, gdzie natura i wszystkie inne istnienia są ze sobą połączone. Czuje w sobie ciepło płynące z tego przekazu. Chciałbym/ałabym tam zostać.

Ktoś inny mówi: Ty, ale ty masz nasrane w głowie. Niezłą kasę zarobili na tobie i podobnych tobie nawiedzonych ludziach.

Taki wydźwięk zaczyna mieć ten wątek. Mam nadzieję, że teraz jest jasność, iż nikogo nie próbowałem obrazić, a tym bardziej Ciebie i Andrzeja.

Chodzi o to, że urażanie się nieświadomie następuje w dwóch kierunkach.

 

 

*EDIT*

Jeżeli osoba, której film może się nie podobać, czuje się urażona, gdy ktoś zarzuca jej brak dużej wrażliwości...

To tak samo osoba obdarzona duża wrażliwością czuje się urażona, gdy ktoś sprowadza ją na ziemię z buta suchymi argumentami. W dodatku sugerując, że kierowała się budżetem.

Się trzeba nawzajem rozumieć.

Edytowane przez wimmer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę już strach się odezwać w tym wątku – ale do odważnych świat należy (nie mówiąc o wszechświecie) :D

Pokuszę się więc o pewną refleksję.

Na dzieło jakim jest film składa się kilka czynników: obraz, dźwięk i opowieść. Można je analizować oddzielnie i wystawiać im ocenę, ale można też pokusić się o ocenę całości. W warunkach niniejszej dyskusji oba podejścia są uprawnione. W moim odczuciu jednak szczegółowa analiza z rozbiorem na czynniki pierwsze ma w sobie urok sekcji żaby – ja wolę cieszyć się widokiem tego stworzenia odpoczywającego na liściu lilii i mogę żyć bez świadomości jak ona wygląda w środku. Muszę jednak dodać, że z ogromnym zainteresowaniem czytałem o technicznych aspektach tego filmu – a szczególnie poruszyła moją wyobraźnię perspektywa, iż jesteśmy świadkami rodzenia się standardu jaki być może zaowocuje powstaniem wielu kolejnych filmów 3D (no wiem nieco to trywialne – ale dla mnie odkrywcze – od wielu lat nie mam w domu telewizora, a filmy oglądam rzadko).

Stąd wydzielenie z filmu samego scenariusza i poddanie go krytyce nawet nie przyszło mi do głowy. Powiem więcej oglądając film w towarzystwie mojej 11-letniej córki miałem ten komfort, iż ona wszystko zrozumie, a ja nie krzywiłem się z zażenowania nad scenariuszem. Po wyjściu z kina na dodatek usłyszałem od niej, że cała sytuacja (tj. podboju i eksploatacji innego świata) jest dla niej bardzo wiarygodna i zaintrygowany podsunąłem jej analogię z Pocahontas. I tu zdziwienie – filmu Pocahontas nie pamięta i nie mogła posiłkować się nim w opiniowaniu scenariusza.

To mnie upewnia co do tego, że film jest naprawdę dobry, bo:

1. Dziecko prawdę ci powie.

2. Opowieść jest przedstawiona wiarygodnie.

3. Najtrudniej jest stworzyć dzieło, które przypadnie do gustu dzieciom.

 

Chcę tylko jeszcze dodać, że posiłkując się opinią ludzi zawodowo i naukowo zajmujących się językiem polskim i literaturą, w Polsce nie ma rzetelnych krytyków filmowych, ani nawet recenzentów. Są tylko ludzie biorący za to wierszówki, co w dużym stopniu determinuje ich osąd. Z tym większą przyjemnością czytam tę dyskusję – bo tu poznaję prawdziwe uczucia związane z percepcją tego filmu - a, że są to odczucia autentyczne świadczą (może czasami aż nazbyt) emocjonalne wypowiedzi.

 

Pozdrawiam serdecznie obie strony „konfliktu” :Beer:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok Łysy, masz prawo do swojego zdania, ale w takim razie jaki film SF uważasz za arcydzieło i przełomowy (poza Matrixem, bo o to chyba nikt nie będzie się kłucił). Jestem ciekawy co jest twoim punktem odniesienia.

 

Jeszcze jedna mysl. Dyskusja nasza zaczyna przypominać lekcje Polskiego gdy nauczycielka wciskała nam, że Słowacki wielkim poetą był i trzeba go wielbić, a inni to nie wiedzieli co to poezja :)

 

 

Dyskusja o Avatarze zrobiła się gorąca, za gorąca, więc wyluzujmy wszyscy proszę.

Do Wimmera: stary na pewno się nie obrażam, każdy ma prawo do własnego zdania i o to

przecież chodzi także spoko. Wyobraźnię też ma sporą zresztą moim marzeniem jest

pisanie w ogóle (tylko jak z tego wyżyć ??? hahaha).

 

Co do pytanie - za arcydzieła w kategorii SF uważam takie filmy jak:

-Łowca Androidów (tam każdą sceną odbiera się jako sztukę z przepiekną muzyką Vangelisa - bajka).

-Odyseja Kosmiczna (nie komiczna :stop: )

-Matrix (1 część ofcrs)

-Obcy część pierwsza oraz nieco mniej - druga

-Dystrykt 9 (uważam że ten film jest przełomem w gatunku, w podejściu do SF w ogóle)

-Project Monster -duże plusy za pomysł, reżyserię i street camera.

Kilka filmów które najbardziej mnie przekonały w ogóle do siebie spoza gatunku:

-Lot nad kukułczym gniazedem

-Lśnienie

-znakomita komedia "Lepiej być nie może" również z Nicolsonem.

-Godziny (głęboki poruszający film, naprawdę wielki, nawet krytycy często chodzacy

własnymi ściezkami nie mieli nic do zarzucenia).

-Blue Velwet

-Niemal wszystkie Tarantino z wyjątkiem np. Bękartów Wojny oraz Hostel

z Kill Bill (jeśli wiemy że to pastiż a nie rzeka krwi płynąca z ekranu,

z jedną z najlepszych scen gwałtu w kinie, porażającą a wykonaną w technice anime -

Tarantino pomimo odlotów (hmmm) jest WIELKI.

-Capolla - całość

-Polański - całość z Dziecko Rosmary na pierwszym miejscu, nawet najwcześniejsze produkcje.

-Lektor z ostatnich: przejmujący, głęboki film.

 

itp itd...

Jak widać raczej poruszam się w nieco mrocznych klimatach, może dlatego Avatar mi się specjalnie

do końca nie spodobał - właśnie z powodu swej dosłowności.

Edytowane przez Lysy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na koniec napiszę coś zabawnego na zasadzie odreagowania od zamętu związanego z Avatarem:

W klasie mojego syna, który przeszedł na pełnoletność rok temu (niezłe liceum, klasa humanistyczna)

rok temu pani profesor oświadczyła, że w ramach obcowania z kulturą zorganizuje następnego dnia wycieczkę do kina.

To była oczywiście niejawna ankieta. Klasa z czystym sumieniem i bez porozumiewania się wypełniła kartki.

Wygrał film "Alwin i wiewiórki" (czy jakoś tak to leciało) z poziomem 70% głosów.. Pani profesor odczytała

wyniki po czym wychodząc z klasy oświadczyła załamana, że jutro wszyscy mają wolne...

Edytowane przez Lysy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ja kocham te schematy :D nadszedł etap obszernych wypowiedzi tłumaczących o co komu chodziło w którym momencie dyskusji :szczerbaty:

Tak kolego, bo język potoczny bywa (bardzo często) wieloznaczny i czasem w dyskusji przydają się wyjaśnienia odnośnie tego co się powiedziało, napisało, więc w tym przypadku "schemat" jest tutaj na miejscu.

 

Wątek jest baaardzo ciekawy i pomimo lekkiego napięcia po "dwóch stronach" czyta się go niezmiernie miło. Prośba: nie rozwalaj go pojedynczymi, nic nie znaczącymi wtrąceniami, to na prawde niepotrzebne.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Limax, wiem, że wybierasz się (jeśli jeszcze nie byłeś) do Helios ("Alfa") w Białymstoku. Byłem wczoraj na seansie. Powiem krótko, że film zrobił na mnie ogromne wrażenie. Widać ogromny wkład pracy włożony w jego produkcję. Wrażenie zrobił też na mnie dopracowany świat "Pandora", gdzie czułem się jakbym uczestniczył w programie przyrodniczym z innego świata (ktoś już chyba o tym pisał). Jeśli chodzi o samą technikę to spodziewałem się obrazu mniej ostrego i bardziej "smużonego", jednak myślę, że osoby które nie widziały wcześniej wersji 2D, która zapewne bierze górę pod względem jasności i kontrastu, były w pełni zadowolone, w tym ja. Wrażenie głębi jest niesamowite. To trzeba zobaczyć :)

Także "nasz" Helios mogę śmiało polecić, nie ma się czego obawiać :)

W piątek wybieram się jeszcze raz z drugą ekipą znajomych!

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak kolego, bo język potoczny bywa (bardzo często) wieloznaczny i czasem w dyskusji przydają się wyjaśnienia odnośnie tego co się powiedziało, napisało, więc w tym przypadku "schemat" jest tutaj na miejscu.

 

Wątek jest baaardzo ciekawy i pomimo lekkiego napięcia po "dwóch stronach" czyta się go niezmiernie miło. Prośba: nie rozwalaj go pojedynczymi, nic nie znaczącymi wtrąceniami, to na prawde niepotrzebne.

 

pozdrawiam

Nie o to dokładnie mi chodziło, bardziej o oschłość wpisów forumowych w porównaniu do dyskusji na żywo, gdzie najprawdopodobniej 70% tych sporów nawet nikt by nie zauważył w toku dyskusji a tutaj odbijają się szerokim echem. I to lubię w forach! :notworthy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam, w ogóle mnie nie zrozumiałeś. Odczułeś może, że atakuję Ciebie? Że tu chodziło o Ciebie?

No a kogo? Przecież to ja tu rozpostarłem płachtę z kapitalistycznymi cyferkami - więc bez 2 zdań, to było do mnie ;) Mi chodzi tylko o formę wypowiedzi, a nie o argumenty, bo tych nigdy za wiele. Po prostu czytam, co się do mnie pisze, a napisałeś, że każdy, kto pisał o kasie, ma dostać w "ryj" - no może w ucho ;)

 

Wracając do filmów i tego "konfliktu" popcorn vs sushi, to trzeba by się zastanowić, co to jest film i do czego służy. No bo patrząc na listę referencyjną Andrzeja, to wyraźnie dostrzegam taką potrzebę. Bo jak tu szukać fabuły w Avatarze, jeżeli wcześniej dostrzegało się ją w KillBill'u? Rzadko kiedy można przytoczyć tak przereklamowanego, komercyjnego gniota, w którym nie ma żadnej sensownej idei, którą można by przekazać choćby sąsiadowi) < IMHO Gdyby ów film zrobił Pan Jurek Jarząbek z Podchala, (a nie Tarantino) to świat nie chciałby nawet na niego siku zrobić - w obawie przed infekcją głupoty.

 

Wg mnie, filmy są po to, żeby generować emocje. Jak wiadomo, typów emocji jest wiele, od typowo skrajnych (jak przeogromna chęć poderżnięcia komuś gardła), aż po typowo śmiechowe. Dla mnie film nie musi mieć wartości intelektualnych, uczę się gdzie indziej, innymi narzędziami. W filmach szukam pozytywnych emocji. Nie rozumiem np. tego, po co ludzie oglądają coś tak zakręconego i mrocznego, żeby potem przez 3 dni chodzić rozdygotanym emocjonalnie? Może z tego powodu nie trawiłem nigdy horrorów? Życie dostarcza mi na tyle bogatych bodźców, że do świata wirtualnego, filmowego, odwołuję się tylko po szybkie, euforyczne dawki inspirujących obrazów. Nie będę opisywał, czym one są, bo Wimmer wyżej zrobił to bardzo dobrze. Dlatego tak mi odpowiadał Avatar.

 

Lubię sushi, ale czasami wsunę McRoyalla. Robiłbym to częściej, ale pewnie wyglądałbym jak te avatarowe hammer-head-hippo ;). Trudno mi pojąć, dlaczego za najbardziej ambitne kino uważamy filmy mroczne, wręcz depresyjne. Tak jakby negatywne emocje były bardziej wartościowe od tych pozytywnych.

 

Jeżeli już tracę te 1,5-3h z prawdziwego życia, na naświetlanie się światłem z TV, lub kina, to chciałbym żeby coś z tego wynikało. Depresja, niechęć do życia, strach przed otaczającymi ludźmi, nie jest tym, czego tam szukam. Avatar mnie zainspirował do paru rzeczy... więc czasu nie straciłem. Ten specyficzny feeling towarzyszący mi w myśleniu o nim jest dla mnie najlepszą rekomendacją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam, proszę Cię. Napisałem że osoba która zaczęła temat o kasowości powinna dostać pstryczka a nie 'w ryja' i wstawiłem emotka na znak że to na luzie.

Dlatego ze w moim odczuciu temat budżetu jeszcze się komuś skojarzy typowo konsumpcyjnie. 'Zachwalają film bo jest mega kasowy i ulegli temu kasowemu spędowi bydła do kin' :) To tyle. Nie mialem zamiaru na nikogo napadać.

 

A jeżeli chodzi o Kill Billa to dla mnie takze jest to mistrzostwo, i właśnie także w sposobie realizacji. Ale to juz nie w tym temacie.

 

Peace. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:Boink:

Jeden z przedmówców zauważył, że piszesz coraz krótsze posty. Patrząc na powyższego odnoszę wrażenie, że chyba miał rację. Krótszego już się nie da i za cholerę nie wiem, w kontekście czego on jest... Coś głupiego napisałem, że powinienem się stuknąć w łeb? Czy jak? :)

Edytowane przez Adam_Jesion
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zachęcony Waszymi zachwytami postanowiłem dołożyć się na emeryturę dla Camerona :szczerbaty:

 

poszedłem do Heliosa na wersję Dolby 3D i usiadłem w czwartym rzędzie (ktoś tak doradzał)

fabułą i grą aktorską się nie zawiodłem. Było słabiutko jak opisywaliście, a może nieco słabiej. Postacie też jakieś nieprzekonywujące. Jake od początku wyglądał na miłego Pana na wózku i nie uwierzyłem, że to twardziel mający wszystko w i wszystkich d..., a już zupełnie nie uwierzyłem w jego przemianę. Szef ochrony zamiast dowódcą był typowym psychopatą w stylu "przywalimy im wszystkim co mamy". Myślę, że znacznie lepiej dla filmu byłoby gdyby miał choć odrobinę skrupułów, a za złego robił człowiek z firmy (jak w Obcym). Właściwie to nie miałem pewności czy chodzi o kasę czy o zaspokojenie żądzy szaleńca. Nieco lepiej było z niebieskimi ale te postacie były banalnie nieskomplikowane i przewidywalne. Ogólnie fabułę można określić jako przeciętną. Ani dobra ani specjalnie słaba. Taka sobie bajeczka. Szkoda, ze przez prawie 3 godziny nie udało się zbudować nawet jednej postaci

 

warstwa wizualna to już zupełna katastrofa. Co prawda trójwymiarowość sceny była wyraźna ale już ostrość obrazu słaba. Jasność kiepska ale można było się przyzwyczaić. Na początku miałem lekkie zawroty głowy ale szybko mi przeszło. Drażnił brak ostrości na wszystkich planach. W miarę ostry był pierwszy plan ale gdy chciałem dostrzec coś w tle to zupełnie nie udawało się. Wzrok na próżno szukał ostrości a tu kiszka. W filmie 2D też tak jest ale w trzech wymiarach podświadomie omiatałem wzrokiem cały ekran nie znajdując jednak tego samego co w rzeczywistości. Przeszkadzały napisy, które czasem niszczyły perspektywę trafiając na obiekty bliższe widza. Co prawda autorzy napisów starali się tego uniknąć przerzucając je w różne miejsca ekranu ale nie zawsze to się udawało. Najgorzej było w dynamicznych scenach. Tu było już zupełnie nieostro, a nawet brakowało płynności. Właściwie widziałem nieostre skaczące kolorowe plamy. Trudno było doszukać się w nich jakichkolwiek kształtów. Co ciekawe napisy zawsze były ostre choć przy samych brzegach ekranu rozdwojone

 

pewnie gdybym siedział dalej od ekranu kilku wad udało by się uniknąć np. rozdwojenia przy brzegach. Może z większej odległości obraz byłby też ostrzejszy

 

podsumowując: film nie wzbudził we mnie żadnych emocji i nawet przez sekundę nie czułem, że uczestniczę w czymś wyjątkowym. Chociaż może jednak jedną ... nieco mnie zasmucił. Po raz pierwszy w życiu poczułem, że lata lecą i pewne filmy już nie dla mnie :(

 

pozdrawiam

Edytowane przez ZbyT
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie to mnie dziwi. Czy oni nie puszczają teraz jakiejś gorszej wersji?

 

Ja tez za drugim razem miałem kłopoty z ostrością i płynnością szybkich scen. Wątpię żeby tu chodziło o to, że siedziałem 4 rzędy bliżej - to raptem kilka metrów.

Dziwne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko w Heliosie? Mam donosy, że podobno w Multikinie w Arkadach Wrocławskich jest lepiej.

 

ZbyT - jestem przekonany, że gdybyś poszedł teraz na wersję 2D to byś odczuł jakościowy przeskok w obrazie - na plus. Niestety, ale taką mamy w Polszy jakość kin 3D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden z przedmówców zauważył, że piszesz coraz krótsze posty. Patrząc na powyższego odnoszę wrażenie, że chyba miał rację. Krótszego już się nie da i za cholerę nie wiem, w kontekście czego on jest... Coś głupiego napisałem, że powinienem się stuknąć w łeb? Czy jak? :)

Dotyczy to załączonej grafiki- przecież to proste :rolleyes:

ZbyT to w końcu zawiodłeś się czu nie? ;) Bardzo podobne odczucia do mnie i dokładnie to co opisywałem wcześniej- pojęcie głębi ostrości nie sprawdza się w 3D i to akurat nie zależy od jakości kina w jakim się wyświetla tylko od właściwości kamer i sposobu wykorzystania ich przez reżysera (poprzez operatora oczywiście). Czyli ta cała ingerencja w naprowadzaniu widza na pewne "ważniejsze" w danej chwili obiekty nie wyszła za bardzo na dobre, myślę że w 2D wytłumaczy się to dużo lepiej.

Edytowane przez mArP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZbyT - jestem przekonany, że gdybyś poszedł teraz na wersję 2D to byś odczuł jakościowy przeskok w obrazie - na plus.

rozmawiałem z kumplem, który był na wersji 2D i był zachwycony. Opowiedziałem mu o swoim odbiorze i potwierdził, że spotkał się z podobnymi opiniami o 3D i dlatego najpierw poszedł na "płaską" wersję

 

nie wiem w jakim stopniu ale na moją ocenę filmu na pewno wpłynęła słaba jakość filmu, którego siłę, jak się spodziewałem, miał stanowić wspaniały technicznie obraz i znakomite efekty specjalne. Szkoda bo nie wiem czy znajdę ochotę na ponowny wypad do kina

 

a czy ktoś we Wrocku widział ostatnio ten film w wersji 3D w dobrej jakości?

inny kumpel miał być dzisiaj w Arkadach na seansie o 21. Zapytam jak było z jakością

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.