Skocz do zawartości

Czy jesteśmy sami we wszechświecie?


Rekomendowane odpowiedzi

Ech. Kolega chciał sobie nabić oglądalność kanału na YT i proszę jak mu dobrze idzie.

Ja na tym forum krótko jestem, raptem 5 lat. Może zatem starsi stażem koledzy powiedzą, czy kiedykolwiek został tu zarejestrowany przypadek obserwacji pozaziemskich obiektów obcej cywilizacji, wśród tak licznej grupy ludzi, którzy hobbystycznie wpatrują się w niebo setkami tysięcy godzin, podczas wizualnych i astrofotograficznych obserwacji? Bo skoro codziennie są tysiące przypadków obserwacji obiektów pozaziemskich, to przecież i na naszym niebie coś, ktoś w końcu by wyczaił w grupie ludzi, którzy uwielbiają patrzeć w niebo.

 

Celowo nie używam terminu UFO bo jest mylący. Dla kogoś UFO to jasny punkt na horyzoncie, a ktoś inny powie, że to  np. Wenus. Żeby daleko nie szukać, kiedyś podczas nocy astro widziałem UFO przez dobre 4 minuty. Ale potem to już nie było UFO tylko samolot, który podniósł się z Balic, leciał na wschód i pilot wyjątkowo długo nie gasił świateł do lądowania. W końcu zgasił - akurat nad moją głową przelatywał, jakieś 200 km od lotniska. Mógłbym filmik nagrać i wysłać na jakąś ufologiczną stronkę, gdybym był żądnym sensacji palantem. 

  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Darek_B napisał:

Chyba nie do końca.

Odsyłam adwersarzy tego tematu jak i wszystkich czytających do regulaminu https://astropolis.pl/guidelines/

a w szczególności do punków 5.1.2. i 5.1.3.

Akurat temat "Istnienie Boga w świetle odkryć astronomicznych" wypełnia założenia punktu 5.1.2 czyli 

"Użytkownik nie może umieszczać w Serwisie Treści, które:

5.1.2. są niezgodne z tematyką Serwisu, celami lub założeniami Serwisu"

Jest o astronomii ? Jest. A że też o Bogu ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Loki napisał:

Ja na tym forum krótko jestem, raptem 5 lat. Może zatem starsi stażem koledzy powiedzą, czy kiedykolwiek został tu zarejestrowany przypadek obserwacji pozaziemskich obiektów obcej cywilizacji, wśród tak licznej grupy ludzi, którzy hobbystycznie wpatrują się w niebo setkami tysięcy godzin, podczas wizualnych i astrofotograficznych obserwacji? Bo skoro codziennie są tysiące przypadków obserwacji obiektów pozaziemskich, to przecież i na naszym niebie coś, ktoś w końcu by wyczaił w grupie ludzi, którzy uwielbiają patrzeć w niebo.

Ja widziałem jeden raz latający talerz, który się rozbił i nawet oglądałem jego szczątki, tuż po tym, jak wypadł mi na podłogę przy zmywaniu, ale chyba nie mogę go nazwać pozaziemskim, choć napewno był wytworem cywilizacji technicznej. Tylko czy ktoś mi uwierzy? 

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale przepraszam bardzo, mój post na poprzedniej stronie jest na temat ,gdyż zahacza o tematykę stworzenia świata ,a temat nazywa się :,,czy jesteśmy sami we wszechświecie?,,

Więc jak widzimy jest tu analogia: jak odbywało się stworzenie? , czy w Biblii jest mowa o innych stworzonych istotach?. Jak można dyskryminować jakąkolwiek religię ,nie zważając na fakt ,że sam temat jest jakąś wiarą w coś, jakimś pytaniem...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja co prawda bardziej interesuję się astrofizyką niż zagadnieniami poszukiwania obcych cywilacji... ;) Ale kilka słów napiszę od siebie.

Paradoks Fermiego niestety wydaje się brzmieć coraz bardziej dosadnie (Gdzie Oni są?) - w okresie, w którym

tak znacznie poszerzyły się nasze możliwości detekcji różnego rodzaju "odgłosów" Kosmosu.

Osobiście uważam, że nie jestesmy sami w Kosmocie (w obserwowalnej części Wszechświata) jesli spełniony

jest jeden warunek - życie zostało w jakiś sposób "zaciągnięte" na nasza planetę.

 

Niestety sporo entuzjastów zapełnienia Kosmosu obcymi formami zycia opiera to przeświadczenie na prostej i z załaozenia błędnej koncepcji-

jest tyle Światów więc życie MUSI gdzies istnieć. Musi to na Rusi ;) Nie, nie musi, a nawet - nie powinno. Splot zdarzeń, które doprowadziły do

powstania życia jest tak nieprawdopodobny, że trzeba bardzo dużego poziomu hurraoptymizmu, aby stwierdzić, że na milionach, miliardach lub

bilionach planet musiało się to gdzieś powtórzyć. 

 

Powstanie samej inteligencji jest jeszcze mniej prawdopodobne. Niestety wnioski na ten temat (powstanie inteligencji) możemy

snuć tylko w oparciu o jeden znany nam punkt odniesienia - naszą cywilizację. Natura w żaden sposób nie stawia (w ujęciu Darwinowskim)

powstania inteligencji jako procesu wynikającego z doboru naturalnego. Inteligencja jest niepotrzebna Naturze jeśli chodzi

o przetrwanie gatunku. Lepsze są kły, skrzydła pazury itp. - niektóre z tych atrybutów powstały u róznych gatunków nie mających wspólnych przodków.

 

Samo powstanie inteligencji jest więc zupełnie przypadkowe, jest czymś na tyle nieprawdopodobnym, że mnożąc to nieprawdopodobieństwo z nieprawdopobieństwem

powstania życia w ogóle mamy wynik: powstanie inteligencji jest prawdopodobnie jednostkowe. I tyle.

 

Oczywiście, biorąc pod uwagę to co napisałem na początku, że Życie zostało zaadoptowane na Ziemii (mniejsza o teologiczno - techniczne spory) i nasza planeta

wcale nie jest jego kolebką - takie podejście zmienia diametralnie wszystko. W tym pozytywnym przypadku (zakładając, że nie jesteśmy sami) pojawiają się znane pewnie wszystkim problemy: okna kontaktu m.in. oraz sposobu (możliwości) takiej komunikacji. W bardzo dużym skrócie: gropteskowy projekt SETI polegający na nasłuchowaniu "obcych" na ... falach radiowych jest przykładem kompletnego idiotyzmu naukowego i  antropocentrycznego traktowania życia w ogóle. 

 

Oprócz problemów komunikacyjnych moga również istnieć problemy z samą inteligencją. Z jej poziomem. To, że jesteśmy świadomi i inteligentni - to tylko nasze dobre mniemanie o sobie.

 

Jeżeli poziom świadomości (obojętne jak to interpretować) pomiędzy nami, ludźmi a "Nimi" jest porównywalny z różnicami pomiędzy nami a np. jednymi z "najiteligentniejszych" opórcz człowieka na Ziemii stworzeń - delfinów, to obca rasa może w ogóle nie mieć z nami żadnych niemal punktów stycznych i chęci

do takiego kontaktu.

 

Paul Davies, porażony w pewnym sensie paradygmatami SETI, który w swojej (popularnonaukowej) książce "milczenie gwiazd" (polecam, fajnie się czyta, pozycja nie tylko dla laików matematycznych) zaproponował kilka ciekawych ścieżek związanych z detekcją obcych cywilizaji (o ile istnieją ofcrs...;) Jedną z najciekawszych jest koncepcja poszukiwania tzw. struktur wielkoskalowych (nie chodzi tutaj o pustki w przestrzeni nad którymi teraz głowią się zwolennicy tzw. Wielkiego Wybuchu - tak na marginesie ta teoria wydaje się sypać jak domek z kart w światle twardych danych obserwacyjnych, zawsze można oczywiscie dodać do tzw. inflacji ciemną energię antyinflacyjną ;)) Wracając do obcych - Daviesowi chodzi tu o struktury na poziomie możliwym do zaobserwowania przez nas a będące skutkiem różnego rodzaju przekształceń czy konstrukcji w obrębie gwiazd - wychodząc z założania, że pozyskiwanie energii powinno się wiązać z tworzeniem odpowiedniej wielkości (i mocy) konstrukcji do jej uzyskania.

 

 

 

 

Edytowane przez Lysy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Lysy napisał:

Ja co prawda bardziej interesuję się astrofizyką niż zagadnieniami poszukiwania obcych cywilacji... ;) Ale kilka słów napiszę od siebie.

Paradoks Fermiego niestety wydaje się brzmieć coraz bardziej dosadnie (Gdzie Oni są?) - w okresie, w którym

tak znacznie poszerzyły się nasze możliwości detekcji różnego rodzaju "odgłosów" Kosmosu.

Osobiście uważam, że nie jestesmy sami w Kosmocie (w obserwowalnej części Wszechświata) jesli spełniony

jest jeden warunek - życie zostało w jakiś sposób "zaciągnięte" na nasza planetę.

 

Niestety sporo entuzjastów zapełnienia Kosmosu obcymi formami zycia opiera to przeświadczenie na prostej i z załaozenia błędnej koncepcji-

jest tyle Światów więc życie MUSI gdzies istnieć. Musi to na Rusi ;) Nie, nie musi, a nawet - nie powinno. Splot zdarzeń, które doprowadziły do

powstania życia jest tak nieprawdopodobny, że trzeba bardzo dużego poziomu hurraoptymizmu, aby stwierdzić, że na milionach, miliardach lub

bilionach planet musiało się to gdzieś powtórzyć. 

 

Powstanie samej inteligencji jest jeszcze mniej prawdopodobne. Niestety wnioski na ten temat (powstanie inteligencji) możemy

snuć tylko w oparciu o jeden znany nam punkt odniesienia - naszą cywilizację. Natura w żaden sposób nie stawia (w ujęciu Darwinowskim)

powstania inteligencji jako procesu wynikającego z doboru naturalnego. Inteligencja jest niepotrzebna Naturze jeśli chodzi

o przetrwanie gatunku. Lepsze są kły, skrzydła pazury itp. - niektóre z tych atrybutów powstały u róznych gatunków nie mających wspólnych przodków.

 

Samo powstanie inteligencji jest więc zupełnie przypadkowe, jest czymś na tyle nieprawdopodobnym, że mnożąc to nieprawdopodobieństwo z nieprawdopobieństwem

powstania życia w ogóle mamy wynik: powstanie inteligencji jest prawdopodobnie jednostkowe. I tyle.

 

Oczywiście, biorąc pod uwagę to co napisałem na początku, że Życie zostało zaadoptowane na Ziemii (mniejsza o teologiczno - techniczne spory) i nasza planeta

wcale nie jest jego kolebką - takie podejście zmienia diametralnie wszystko. W tym pozytywnym przypadku (zakładając, że nie jesteśmy sami) pojawiają się znane pewnie wszystkim problemy: okna kontaktu m.in. oraz sposobu (możliwości) takie komunikacji. W bardzo dużym skrócie: gropteskowy projekt SETI polegający na nasłuchowaniu "obcych" na ... falach radiowych jest przykładem kompletnego idiotyzmu naukowego i  antropocentrycznego traktowania życia w ogóle. 

 

Oprócz problemów komunikacyjnych moga również istnieć problemy z samą inteligencją. Z jej poziomem. To, że jesteśmy świadomi i inteligentni - to tylko nasze dobre mniemanie o sobie.

 

Jeżeli poziom świadomości (obojętne jak to interpretować) pomiędzy nami, ludźmi a "Nimi" jest porównywalny z różnicami pomiędzy nami a np. jednymi z "najiteligentniejszych" opórcz człowieka na Ziemii stworzeń - delfinów, to obca rasa może w ogóle nie mieć z nami żadnych niemal punktów stycznych i chęci

do takiego kontaktu.

 

Paul Davies, który w swojej (popularnonaukowej) książce "milczenie gwiazd" (polecam, fajnie się czyta, pozycja nie tylko dla laików matematycznych) zaproponował kilka ciekawych ścieżej związanych z detekcją obcych cywilizaji (o ile istnieją ofcrs...;) Jedną z najciekawszych jest koncepcja poszukiwania tzw. struktur wielkoskalowych (nie chodzi tutaj o pustki w przestrzeni nad którymi teraz głowią się zwolennicy tzw. Wielkiego Wybuchu - tak na marginesie ta teoria wydaje się sypać jak domek z kart w światle twardych danych obserwacyjnych, zawsze można oczywiscie dodać do tzw. inflacji ciemną energię antyinflacyjną ;)) Wracając do obcych - Daviesowi chodzi tu o struktury na poziomie możliwym do zaobserwowania przez nas a będące skutkiem różnego rodzaju przekształceń czy konstrukcji w obrębie gwiazd - wychodząc z założania, że pozyskiwanie energii powinno się wiązać z tworzeniem odpowiedniej wielkości (i mocy) konstrukcji do jej uzyskania.

 

 

 

 

Inną formą komunikacji mogłoby być np. zasłanianie i odsłanianie macierzystej gwiazdy tak, żeby najprostsza dostępna amatorom fotometria mogła zauważyć powtarzający się pattern.... I stwierdzić, że mamy do czynienia z obłokiem protoplanetarnym tranzytującym przez tarczę gwiazdy ;)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałby jeszcze napisać słówko na temat tego nieładnego deprecjonowania przeze mnie naszej (ludzkiej a więc i personalnej hehehe) inteligencji i świadomości.

 

Pewnie większości znane jest twierdzenie Godla. Moim zdaniem to twierdzenie o wiele bardziej "zasadnicze" i ważne od całej reszty dokonań naukowych

razem wziętych. Trudno jednak o Nobla kopiąc dołki pod logikami...;)

To obrazoburcze zdanie wynika z różnych analiz zastosowania tego twierdzenia (istnieją dokładniej rzecz ujmując dwa twierdzenia Godla).

Są dość skomlikowane, mniejsza o szczegóły dowodowe. To co jest ważne, to to że są na pewno niepodważalne. Są prawidłowe.

 

W wielkim skrócie przerabiając te twierdzenia, aby znalazly jakieś zastosowanie w naszych rozważaniach o obcych, inteligencji, naszych możliwościach poznawczych:

Istnieją takie twierdzenia, które są prawdziwe, a których porawdziwości NIGDY nie będziemy w stanie dowieść. To NIGDY nie bierze się z braku naszych możliwości związanych z aparatem matematycznym, szybkością przetwarzania danych czy ilością posiadanych informacji. Oznacza to tylko (i aż) tyle, że niezależnie od naszych możliwości należy mieć świadomość, że isnieją rzeczy (np. rzeczy materialne, wymiary przestrzenne, rodzaje energii, a nawet rodzaje inteligencji), których po prostu nigdy nie odkryjemy.

 

Jedną z takich namacalnych rzeczy wydaje się być możliwość realizacji połączenia mechaniki kwantowej z teorią grawitacji - niezależnie w którym kierunku się poruszamy tzn. czy głębiej w stronę świata kwantów czy "gęściej" w stronę ujemnej ekspancji Wszechświata) - dochodzimy zawsze do strefy Planca, jak się obecnie podejrzewa - "obszaru" o zerowym upływie czasu. Owszem, istnieją teorie (pętelkowa), lub Hellera - z zastosowaniem geometrii nieprzemiennej, inne - starające się matematycznie wytłumaczyć np. możliwość dynamiki (nie w naszym zaściankowo - ludzkim rozumieniu) w takim "obszarze", w których nie ma czasu. Jednak NIGDY tego nie udowodnimy naukowo czyli doświadczalnie.

 

Ostanio pojawiaja się nawet głosy wśród smietanki astrofizyków o danie sobie spokoju z nieweryfikowalnymi teoriami które z założenia są niedowodliwe doświadczalnie i skoncentrowania się na znanym nam obszarze poznawczym. Taka naukowa frustracja :)

 

Tak więc reasumując - jak kiedyć gdzieś przeczytałem: Kosmos może być usiany potworami o których nie mamy i nie bedziemy mieć zielonego pojęcia :)

 

Edytowane przez Lysy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem obserwacje UFO (w sensie statków pilotowanych przez kosmitów) są w ogromnej mierze kwestią wiary. A dokładnie to chęcią wiary. I serio, znany z serialu "Z archiwum X" cytat "I want to believe" nabiera tutaj sensu.
Otóż sądzę, że większość miłośników hipotezy odwiedzania nas przez kosmitów robi wiele, aby się w niej utwierdzić.
Sam kiedyś widziałem UFO, które "ufem" się nie okazało. Jakieś 7-8 lat temu. To w nawiązaniu do posta Lokiego. Otóż widziałem jasny obiekt, który zachowywał się zupełnie inaczej niż cokolwiek innego, co widziałem do tej pory. Pamiętam, że przeleciało przez Oriona. Było jasne, prawie tak, jak ISS, ale wykonało lot "zygzakiem". Szybko się pojawiło, skoczyło w jedną, w drugą stronę, w trzecią, po czym osłabło i zniknęło.
Postanowiłem znaleźć odpowiedź. Gdybym żył w idei "I want to believe", to już nie szukałbym odpowiedzi, tylko od 7-8 lat opowiadał znajomym, jak to podczas obserwacji nieba widziałem UFO - szybko poruszający się obiekt, który leciał zygzakiem, niesamowicie szybko, inaczej niż jakikolwiek ziemski statek latający.
Odpowiedź przyszła kilka dni później. To był Orionid (meteor z roju Orionidów). Na jednym z zagranicznych for, nie pamiętam, ale było niemieckie, obserwatorzy widzieli ten sam obiekt. Wyjaśnieniem był meteor odbijający się zygzakiem w atmosferze. Kilka osób tłumaczyło, że to rzadkie zjawisko, ale meteoroid o mocno nieregularnym, czy wydłużonym kształcie może się tak zachować.
No i okazało się, że nie ja jedyny widywałem takie "zygzakujące" meteory.
http://adsabs.harvard.edu/full/1924PA.....32Q.447.
I niektórzy obserwatorzy wiążą to zjawisko z UFO:
http://www.credulous-or-credible.com/zigzagmeteor/

Edytowane przez wimmer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Lysy napisał:

Paradoks Fermiego niestety wydaje się brzmieć coraz bardziej dosadnie (Gdzie Oni są?) - w okresie, w którym

tak znacznie poszerzyły się nasze możliwości detekcji różnego rodzaju "odgłosów" Kosmosu.

Kwestia kontaktu z obcą cywilizacją to nie jest problem statystyczny tylko celowe i zaplanowane działanie bardziej rozwiniętej strony.

Pytanie podstawowe - co dla Przybyszów było by najcenniejsze w kontakcie z nami? Wymiana świecidełek? Nie sądzę. Najważniejszą rzeczą jesteśmy MY w ujęciu socjologicznym jako Cywilizacja.

Do tego jesteśmy w szalenie ciekawym stadium rozwoju - przejście z epoki agrarnej do industrialnej i od niedawna Informatycznej.

Jesteśmy wartościowi do momentu, w którym jesteśmy autentyczni. Jesteśmy autentyczni do momentu gdy nie wiemy o NICH.

 

 

11 godzin temu, Lysy napisał:

Splot zdarzeń, które doprowadziły do

powstania życia jest tak nieprawdopodobny, że trzeba bardzo dużego poziomu hurraoptymizmu, aby stwierdzić, że na milionach, miliardach lub

bilionach planet musiało się to gdzieś powtórzyć. 

Tylko że ten splot powtarza się dziesiątki razy na sekundę przez miliardy lat. 

Znamy jeden przypadek planety na której mogło powstać życie - i powstało.

 

 

11 godzin temu, Lysy napisał:

Powstanie samej inteligencji jest jeszcze mniej prawdopodobne. Niestety wnioski na ten temat (powstanie inteligencji) możemy

snuć tylko w oparciu o jeden znany nam punkt odniesienia - naszą cywilizację.

A co dla Ciebie jest miarą inteligencji? Rozwiązywanie trudnych zadań z matmy?

 

 

11 godzin temu, Lysy napisał:

Inteligencja jest niepotrzebna Naturze jeśli chodzi

o przetrwanie gatunku. Lepsze są kły, skrzydła pazury itp. - niektóre z tych atrybutów powstały u róznych gatunków nie mających wspólnych przodków.

Przecież sama natura w toku ewolucji stworzyła bardziej inteligentne zwierzęta. One dalej mają kły i pazury ale także strategie, zręczność i komunikacje.

 

 

11 godzin temu, Lysy napisał:

Jeżeli poziom świadomości (obojętne jak to interpretować) pomiędzy nami, ludźmi a "Nimi" jest porównywalny z różnicami pomiędzy nami a np. jednymi z "najiteligentniejszych" opórcz człowieka na Ziemii stworzeń - delfinów, to obca rasa może w ogóle nie mieć z nami żadnych niemal punktów stycznych i chęci

do takiego kontaktu.

Ale my mamy chęć do komunikacji z delfinami.

W toku ewolucji uzyskaliśmy język werbalny, umiejętność pisania i rysowania. Nie sądzę żeby znacznie bardzie rozwinięta od nas cywilizacja była pod tym względem ograniczona.

 

 

11 godzin temu, Lysy napisał:

Jedną z najciekawszych jest koncepcja poszukiwania tzw. struktur wielkoskalowych. Daviesowi chodzi tu o struktury na poziomie możliwym do zaobserwowania przez nas a będące skutkiem różnego rodzaju przekształceń czy konstrukcji w obrębie gwiazd - wychodząc z założania, że pozyskiwanie energii powinno się wiązać z tworzeniem odpowiedniej wielkości (i mocy) konstrukcji do jej uzyskania.

To zdaje się chodzi o tzw. Sfery Dysona.

Wiesz co, Pan Dyson swoją młodość, która go ukształtowała spędzał w erze pary. Więcej = lepiej. To jest ten sposób myślenia. Już wiemy że wysoko rozwinięta cywilizacja tak nie działa. Jest wprost przeciwnie.

Zresztą na co by im była energia całej gwiazdy skoro nie można jej zmagazynować? Nie lepiej wytwarzać ją na bieżąco w procesie kontrolowanej fuzji?

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaram się do tego odnieść, metytorycznie.

  13 godzin temu, Lysy napisał:

Paradoks Fermiego niestety wydaje się brzmieć coraz bardziej dosadnie (Gdzie Oni są?) - w okresie, w którym

tak znacznie poszerzyły się nasze możliwości detekcji różnego rodzaju "odgłosów" Kosmosu.

Kwestia kontaktu z obcą cywilizacją to nie jest problem statystyczny tylko celowe i zaplanowane działanie bardziej rozwiniętej strony.

Pytanie podstawowe - co dla Przybyszów było by najcenniejsze w kontakcie z nami? Wymiana świecidełek? Nie sądzę. Najważniejszą rzeczą jesteśmy MY w ujęciu socjologicznym jako Cywilizacja.

Do tego jesteśmy w szalenie ciekawym stadium rozwoju - przejście z epoki agrarnej do industrialnej i od niedawna Informatycznej.

Jesteśmy wartościowi do momentu, w którym jesteśmy autentyczni. Jesteśmy autentyczni do momentu gdy nie wiemy o NICH.

Tutaj się nie wypowiem, nie rozumiem czemu to jesteśmy w szalenie ciekawym momencie rozwoju i dlaczego niby socjologia miałany ich interesować?

  13 godzin temu, Lysy napisał:

Splot zdarzeń, które doprowadziły do

powstania życia jest tak nieprawdopodobny, że trzeba bardzo dużego poziomu hurraoptymizmu, aby stwierdzić, że na milionach, miliardach lub

bilionach planet musiało się to gdzieś powtórzyć. 

Tylko że ten splot powtarza się dziesiątki razy na sekundę przez miliardy lat. 

Znamy jeden przypadek planety na której mogło powstać życie - i powstało.

Nie, nie znamy. Nie wiemy, czy życie powstało na Ziemi czy tylko tu kiełkowało. To zasadnicza prawa Jeśli powstało na Ziemii, to raczej mamy dowody pn. wielka cisza świadczące o jego wyjątkowosci i niepowtarzaności. Zycia nie udało się wyprodukować w żadnym labolatorium, tzw. zupy tworzące aminokwasy a życie to mniej więcej ziarenko piasku do ziarenek piasku na wszystkich możliwych plażach. Tak jest skala nieprawdopodobienstwa. 

 

  13 godzin temu, Lysy napisał:

Powstanie samej inteligencji jest jeszcze mniej prawdopodobne. Niestety wnioski na ten temat (powstanie inteligencji) możemy

snuć tylko w oparciu o jeden znany nam punkt odniesienia - naszą cywilizację.

A co dla Ciebie jest miarą inteligencji? Rozwiązywanie trudnych zadań z matmy?

Nie ma takiej miary. Inteligencja to zespół naszej wiedzy i opartego na nim kontaktowania się ze światem.  Napisałem, że różnice pomiedzy nami a "nimi" moga być w skalach o jakich nam sie nie śniło. Co jest miara inteligencji mrówki? Czy w ogóle jest inteligentna? A delfina? A czlowieka?

A cywilizacji która powiedzmy wyprzedza naszą o milion , pół miliarda lub 3 miliardy lat?  Czy mój pies jest mądry (bo świadomy swego istnienia pewnie tak.).

Nie - zajmuje się zabawą, jedzeniem i biegaiem na spacery:) Czy mój pies zajmuje się astronomia? Nie.

Czy człowiek jest inteligentny? Nie wiem. Jest świadowmy. Czy przedstawiciel obcej cywilizacji jest inteligentny? W jego odczuciu pewnie tak.

Nie zajmuje się jednak astronomią (podobie jak jak mój mój pies - nie dlatego że nie może - tylko dlatego, że jest już ponad takie banały). My z kolei nie zajmujemy się kwestiami zmian stanów energetycznych na 17 poziomach tworzącyh neutrino, ponieważ nie mamy i mieć o tym nie będziemy bladego pojęcia (podobnie jak mój pies nigdy nie zajmie się astronomią).

 

  13 godzin temu, Lysy napisał:

Inteligencja jest niepotrzebna Naturze jeśli chodzi

o przetrwanie gatunku. Lepsze są kły, skrzydła pazury itp. - niektóre z tych atrybutów powstały u róznych gatunków nie mających wspólnych przodków.

Przecież sama natura w toku ewolucji stworzyła bardziej inteligentne zwierzęta. One dalej mają kły i pazury ale także strategie, zręczność i komunikacje.

Nie. tutaj mylisz się i to grubo. Natura sama w sobie dązy do tzw. równowagi - w tym kontekście człowiek ze swoją inteligencją jest matrixowym wirusem na planecie, jedym gatunkiem, który instynktownie nie zachowuje rownowagi z otoczeniem. Do przetrwania gatunkom potrzebne są rózne przymioty, w zalezności od sposobu rozmażania się, srodowiska

lub sposobu zdobywania pożywienia. Natura w żaden sposób nie promuje inteligencji (tym tego czegoś co jak nam się wydaje dysponujemy) - inteligencja w pewnym sensie wyskoczyła w trakcie ewolucji jak diabeł z pudełka. Jest to tajemnicza sprawa. Dla tzw, Natury nasza inteligencja jest raczej zawadą niż czymś do promowania. Już o tym pisałem, ale gatunki znacznie od człowieka starsze (dinozaury), gady jak np. krokodyle nie wykształciły inteligencji w naszym oczywiscie jej rozumieniu, czyli antropocentrycznego jej definiowania - a miały na to bardzo wiele czasu. 

 

  13 godzin temu, Lysy napisał:

Jeżeli poziom świadomości (obojętne jak to interpretować) pomiędzy nami, ludźmi a "Nimi" jest porównywalny z różnicami pomiędzy nami a np. jednymi z "najiteligentniejszych" opórcz człowieka na Ziemii stworzeń - delfinów, to obca rasa może w ogóle nie mieć z nami żadnych niemal punktów stycznych i chęci

do takiego kontaktu.

Ale my mamy chęć do komunikacji z delfinami.

W toku ewolucji uzyskaliśmy język werbalny, umiejętność pisania i rysowania. Nie sądzę żeby znacznie bardzie rozwinięta od nas cywilizacja była pod tym względem ograniczona.

Tak sądzisz? 600 z okładem lat temu twierdzono, że świat z całą pewnością powstał 4 tys lat temu, dzisiaj sięgamy do obiektów odległych o13,8mld lat. Na przestrzeni kiluset lat. Czym moze parać się, zajmowac, jakie mieć dyrektywy, problemy, cele i osiągnięcia cywilizacja ludzka za kilka milionów lat? Będziemy jeszcze ludźmi czy chmurkami kwantowymi zajmujacymi się np. wymiana informacji? Porównanie delfinów i ludzi to bardzo pozytywny przykład, ale różnice w sensie możliwości kontaktu pomiedzu Nami i "Nimi" moga siegać całych rzędów wielkości. Na poziomie np. mrówki i wykształconego człowieka. Skąd wiesz że interesują ich mrówki lub delfiny? Nie wiadomo co moze ich interesować. Katalogowanie? Badania zmian społecznych? Tempo rozwoju? Prognostyka wielkiego bum jesli jakiś idiota wcisnie guziczek atomowy? Nasza sfera uczuciowa? A może dusza, która juz ujarzmili naukowo i również

podlega badaniu? A może mają ciekawsze zajęcia? Czy uprawiam futurystykę? Jasne. Ale: może dla nich nasza wiedza (włącznie) i informacje, które posiadamy to wiedza na poziomie nie nabytym tylko zakodowanym, jest wrodzona, powstają z nią do zycia. W koncu byli tak prymitywni jak my już całe  jak my 3 miliardy lat temu ;) Szukamy obcych statków kosmicznych a może nasze narzedzia za tak prymitywne, ze mamy "obcych" przed oczami a cała sprawa rozbija się o brak mozliwości detekcji? Któż to może wiedzieć....

 

  13 godzin temu, Lysy napisał:

Jedną z najciekawszych jest koncepcja poszukiwania tzw. struktur wielkoskalowych. Daviesowi chodzi tu o struktury na poziomie możliwym do zaobserwowania przez nas a będące skutkiem różnego rodzaju przekształceń czy konstrukcji w obrębie gwiazd - wychodząc z założania, że pozyskiwanie energii powinno się wiązać z tworzeniem odpowiedniej wielkości (i mocy) konstrukcji do jej uzyskania.

To zdaje się chodzi o tzw. Sfery Dysona.

Wiesz co, Pan Dyson swoją młodość, która go ukształtowała spędzał w erze pary. Więcej = lepiej. To jest ten sposób myślenia. Już wiemy że wysoko rozwinięta cywilizacja tak nie działa. Jest wprost przeciwnie.

Zresztą na co by im była energia całej gwiazdy skoro nie można jej zmagazynować? Nie lepiej wytwarzać ją na bieżąco w procesie kontrolowanej fuzji?

A niby dlaczego? Pomysł jest bardzo dobry, gwiazdy wydają się być niezłymi darmowymi stosami atomowymi oraz źródłami ciepła. Kwestia zasiegu, techniki, zapotrzebowania. W dodatku pomysł uniezaleznia się poniekąd od problemow związanych z oknem kontaktu. 

 

 

Edytowane przez Lysy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Marek_N napisał:

Kwestia kontaktu z obcą cywilizacją to nie jest problem statystyczny tylko celowe i zaplanowane działanie bardziej rozwiniętej strony.

Tak na koniec. Tutaj się trochę porozwodzę jeszcze...

 

Z naszej strony jest to problem statystyczny, przynajmniej na razie. Ze strony rozwinietej cywilizacji (wyłuszczę ponizej dlaczego tak raczej powinno być) można spodziewać się 

bardziej do dążenia do braku kontaktu niż do jego kreowania. Dlaczego? Przyjmijmy z dużym prawdopodobieństwem, że jest to cywilizacja rozwinięta technicznie, biotechnicznie itd...w stopniu większym lub ZNACZNIE większym niz nasza. Jeżeli ujarzmili już swoje negatywne cechy i żyją to oznacza, że nie wysadzili się w powietrze i mają że tak się wyrażę SZACUNEK dla materii ożywionej. Czy przypominamy im ameby, mrówki, małpy czy delfiny a może przy dość nieprawdopodobnym splocie okoliczności - człowieka z ery kamienia łupanego lub zupełnie bujając w obłokach i marzeniach: z ery np. Średniowiecza - wiedzą, że życie jest czymś a co trzeba dbać. Nie są zainteresowani kontatem z wielu powodów:

1. Zasięgnięcie o nas pełnej informacji nie wymaga żadnych kontaktów interpersonalnych

2. Nasza technologia ich nie interesuje podobnie jak my nie interesujemy się metodami wytwarzania włóczni z drewna łupanego :)

3. Zdają zobie sprawę, że przekazanie nam ich technologi a nawet jej skrawka może być wydaniem pudełka zapałek  dziecku bawiącemu się w pokoju wypełnionym        pełnymi  beczkami benzyny. Wszystko więc i rozwój - ma swój przedział czasowy i społeczny.

4. Wiedzą również, że informacje o nich mogą wywołać reperkusje w postaci zawirowań politycznych, systemu ekonomicznego, a nawet załamania się

    niektórych systemów religijnych - wpłynąć w znacznym stopniu negatywnie na nasze zycie.

5. Nie potrzebują naszego zlota, dolarów, samochodów ani nawet co ładniejszych kobiet...;) NIC nie jestesmy w stanie im dać. Tak po prostu. I niczego nie chcą ani

    nie oczekują.

 

Czy możliwe jest aby cisza i brak jakichkowliek oznak życia we Wszechświecie wynikała z takiego "otorbiania" się? Maskowania? Bez żadnych złych zamiarów, tylko w celu zachowania status quo w nowo odkrytym świecie ludzi?

 

W takim razie pozostaje mieć nadzieję na jakąś informację ograniczoną jedynie do "Hello. Nie jesteście sami. Następny kontakt za 15 tys. lat" ;)

Informacja taka (a istnieje zespół zdaje się pod egidą NASA ktory zajmował się reperkusjami zwiazanymi z odkryciem "obcych") nie wywołałaby tak wiele szkód.

Oczywiście teologicznie nie ma problemu posadzić miliony drzewek dobrego i złego na milionach zamieszkałych planet, ale w tym przypadku brak jakichkolwiek informacji poza samym zasygnalizowaiem że są - raczej wyszedłby nam na zdrowie. My jeszcze niestety nie jesteśmy na tym poziomie. Myślę, że najechalibyśmy plemiona na Marsie po wykryciu na ich terytorium złóż ropy naftowej, ale za kilka tysięcy lat, jeśli przetrwamy jako gatunek i będziemy mieli jak uzyskiwać surowce mineralne, jeżeli znikną problemy cywilizacyjne - kto wie, może dalibyśmy tym prymitywnym plemionom z Marsa rozijać się w spokoju i ograniczyli się wyłacznie do ich obserwacji...;)

 

Edytowane przez Lysy
  • Lubię 2
  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Lysy napisał:

Samo powstanie inteligencji jest więc zupełnie przypadkowe, jest czymś na tyle nieprawdopodobnym, że mnożąc to nieprawdopodobieństwo z nieprawdopobieństwem

powstania życia w ogóle mamy wynik: powstanie inteligencji jest prawdopodobnie jednostkowe. I tyle.

raczej nieprawda, bo w naturze obserwujemy całe spektrum zachowań inteligentnych, czyli są korzyści ewolucyjne zaczynając nawet od śladowych przejawów pseudointeligencji aż do poziomu homo sapiens. złożone wzorce zachowań były w historii życia odkrywane więcej niż raz.

 

15 godzin temu, Lysy napisał:

Oprócz problemów komunikacyjnych moga również istnieć problemy z samą inteligencją. Z jej poziomem. To, że jesteśmy świadomi i inteligentni - to tylko nasze dobre mniemanie o sobie.

jesteśmy świadomi i inteligentni i możemy być tego pewni w stu procentach bo to my definiujemy te pojęcia :P

co nie znaczy że nie mogą istnieć istoty jeszcze bardziej świadome i bardziej inteligente (według dowolnej definicji)

 

3 godziny temu, Marek_N napisał:

Do tego jesteśmy w szalenie ciekawym stadium rozwoju - przejście z epoki agrarnej do industrialnej i od niedawna Informatycznej.

Jesteśmy wartościowi do momentu, w którym jesteśmy autentyczni. Jesteśmy autentyczni do momentu gdy nie wiemy o NICH.

może tak a może jestesmy bardzo nudni ale kosmici chcą być dla nas mili bo na poprzednich przypadkach nauczyli sie że kontakt nie wychodzi na dobre formom niższym.

 

 

3 godziny temu, Marek_N napisał:

Już wiemy że wysoko rozwinięta cywilizacja tak nie działa. Jest wprost przeciwnie.

Zresztą na co by im była energia całej gwiazdy skoro nie można jej zmagazynować? Nie lepiej wytwarzać ją na bieżąco w procesie kontrolowanej fuzji?

dzwonili z wysoko rozwiniętej cywilizacji i mówili że działają inaczej?

 

 

55 minut temu, Lysy napisał:

Nie zajmuje się jednak astronomią (podobie jak jak mój mój pies - nie dlatego że nie może - tylko dlatego, że jest już ponad takie banały). My z kolei nie zajmujemy się kwestiami zmian stanów energetycznych na 17 poziomach tworzącyh neutrino, ponieważ nie mamy i mieć o tym nie będziemy bladego pojęcia (podobnie jak mój pies nigdy nie zajmie się astronomią).

 

to może być dobry przykład, bo ludzki mózg okazał się właśnie zadziwiająco uniwersalny. ukształtowany gdzieś na afrykańskich sawannach, buduje dziś komputery, sondy kosmiczne, sięga miliardy lat w przeszłość wszechświata i odgaduje prawa fizyki działające w skalach czasowych i przestrzennych całkowicie oderwanych od wątłego ciała hominida. tak więc prawdopodobnie zmiany stanów energetycznych na 17 poziomach czegośtam też mamy szanse ogarnąć jeżeli będzie dało się coś zaobserwować.

może to właśnie jest kryterium inteligencji, nad którym się zastanawialiśmy?

 

 

55 minut temu, Lysy napisał:

Czym moze parać się, zajmowac, jakie mieć dyrektywy, problemy, cele i osiągnięcia cywilizacja ludzka za kilka milionów lat? Będziemy jeszcze ludźmi czy chmurkami kwantowymi zajmujacymi się np. wymiana informacji?

 

chmurki są niewyobrażalne, ale spróbujmy czegoś co "prawie" da się wyobrazić...

gdyby istniał umysł równoważny całej zgromadzonej wiedzy i inteligencji ludzkości. tam gdzie dzisiaj obradują eksperci i komisje on po prostu zastanawia się i wie.

czy taka istota miałaby o czym rozmawiać z człowiekiem? a to przecież "prawie" człowiek, jest tylko sumą tego co już wiemy.

 

ale kolejnych szczebli tej hipotetycznej drabiny mocy umysłowej nie umiem sobie wyobrazić.

 

 

Godzinę temu, Lysy napisał:

Natura sama w sobie dązy do tzw. równowagi - w tym kontekście człowiek ze swoją inteligencją jest matrixowym wirusem na planecie, jedym gatunkiem, który instynktownie nie zachowuje rownowagi z otoczeniem.

no bez jaj, to że matrix jest kultowym filmem nie znaczy że trzeba od razu wierzyć w propagandę wrogiego agenta :P żaden gatunek nie zachowuje instynktownie równowagi, tylko po prostu z powodu braku inteligencji a przez to planowania i umiejętnego przekształcania środowiska ekspansja innych gatunków o wiele szybciej napotyka na przeszkody ograniczające liczebność. normalne sprzężenie zwrotne.

zresztą prawdopodobnie kiedyś do JAKIEJŚ równowagi kiedyś dojdzie, nawet już teraz wzrost populacji przestał być wykładniczy. (choć nie musi, może też skończyć się to katastrofą. załamanie jakiegoś ekosystemu po prostu czasem się zdarza i zdarzało również przed czasami homo sapiens)

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Lysy napisał:

5. Nie potrzebują naszego zlota, dolarów, samochodów ani nawet co ładniejszych kobiet...;) NIC nie jestesmy w stanie im dać. Tak po prostu. I niczego nie chcą ani

    nie oczekują.

 

Zostawiłem jeden cytat, ale cały tekst Lysy - w samo sedno.

 

Andrzej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, szuu napisał:

dzwonili z wysoko rozwiniętej cywilizacji i mówili że działają inaczej?

Właśnie w niej żyjesz. Pan Dyson, Kardyszew i inni z pomysłami z epoki Industrialnej zostali już zweryfikowani, gdy okazało się, że w epoce Informacyjnej liczy się wydajność per wat, a nie sama moc.

 

Po co budować jakieś strefy pozyskiwania energii z macierzystej gwiazdy, gdy tym samym nakładem pracy można zbudować setki planet z niezależnym źródłem energii?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Lysy napisał:

Tutaj się nie wypowiem, nie rozumiem czemu to jesteśmy w szalenie ciekawym momencie rozwoju i dlaczego niby socjologia miałany ich interesować?

Właśnie w tym cały problem, że zredukowałeś Obcych do roli ignorantów, żyjących w chmurce informacji, których nie interesuje nic poza mega zaawansowaną Fizyką.

 

Jesteśmy dla nich ciekawi jako realna społeczność, dysponująca całym przekrojem wiedzy, a przede wszystkim chęcią jej zdobywania w każdym obszarze. Jesteśmy tym czym oni byli tysiąc, milion, czy miliard lat temu. 

 

Dlaczego to szalenie ciekawy etap rozwoju cywilizacyjnego? Bo 70 lat temu futurolodzy nie byli w stanie sobie wyobrazić tego co mamy teraz. Nie mówiąc o tym, co tu było kilkaset lat wcześniej.

Kto wie czy przez te 500 lat nie dokonaliśmy większego postępu cywilizacyjnego, niż ten który obecnie dzieli nas od Gości z kosmosu.

 

16 godzin temu, Lysy napisał:

Czy przedstawiciel obcej cywilizacji jest inteligentny? W jego odczuciu pewnie tak.

Nie zajmuje się jednak astronomią (podobie jak jak mój mój pies - nie dlatego że nie może - tylko dlatego, że jest już ponad takie banały). My z kolei nie zajmujemy się kwestiami zmian stanów energetycznych na 17 poziomach tworzącyh neutrino, ponieważ nie mamy i mieć o tym nie będziemy bladego pojęcia

Żeby zająć się tematami bardziej zaawansowanymi najpierw należy przyswoić sobie owe "banały".

 

Zresztą to co piszesz to taki typowy błąd - założenie, że w bardziej rozwiniętej cywilizacyjnie społeczności, wszyscy zajmują się zaawansowaną nauką / fizyką. Rodzą się z wiedzą naszego maturzysty, a po ichniejszej podstawówce mają zakres wiedzy Einsteina.

Cóż.... przypuszczam że zaawansowaną Fizyką zajmuje się tam, tak jak u nas jakiś promil istot, reszta ma bardziej przyziemne zajęcia (np. językoznawcy, pedagodzy, psychiatrzy, historycy, nauczyciele).

U nas przez 500 lat znacząco zmieniła się tylko statystyka osób podejmujących naukę. Względem tego procentowa ilość osób dokonujących odkryć "ponad swoje czasy", zwykłych naukowych "wyrobników" i tym którym "do szkoły pod górkę" jest taka sama.

 

 

16 godzin temu, Lysy napisał:

Porównanie delfinów i ludzi to bardzo pozytywny przykład, ale różnice w sensie możliwości kontaktu pomiedzu Nami i "Nimi" moga siegać całych rzędów wielkości. Na poziomie np. mrówki i wykształconego człowieka.

Kwestia kontaktu zawsze wychodzi od bardziej zaawansowanej formy. Chyba nie sądzisz że to mrówka będzie "myśleć" jak sie z nami dogadać?

 

Skoro obcy nie potrafią sie komunikować z prostszą cywilizacją jaką jesteśmy, to mają pole do rozwijania nowej nauki :)

 

 

15 godzin temu, Lysy napisał:

2. Nasza technologia ich nie interesuje podobnie jak my nie interesujemy się metodami wytwarzania włóczni z drewna łupanego :)

Nie My tylko Ty - i to by było chyba na tyle....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, szuu napisał:
W dniu 19.10.2018 o 10:53, Lysy napisał:

Samo powstanie inteligencji jest więc zupełnie przypadkowe, jest czymś na tyle nieprawdopodobnym, że mnożąc to nieprawdopodobieństwo z nieprawdopobieństwem

powstania życia w ogóle mamy wynik: powstanie inteligencji jest prawdopodobnie jednostkowe. I tyle.

raczej nieprawda, bo w naturze obserwujemy całe spektrum zachowań inteligentnych, czyli są korzyści ewolucyjne zaczynając nawet od śladowych przejawów pseudointeligencji aż do poziomu homo sapiens. złożone wzorce zachowań były w historii życia odkrywane więcej niż raz.

Nieprawda. Nie obserwujemy. Prawdopodobnie mylisz możliwości dostasowacze z inteligencją. To nie to samo. Sematyka. Przynajmniej w naszym rozumieniu " co jest przejawem inteigencji". Spryt to nie inteligencja (wg nas). Testy IQ opieraja się głównie na mozliwościach kojarzenia faktów a nie wiedzy czy mozliwościach w "byciu sprytnym".

 

jesteśmy świadomi i inteligentni i możemy być tego pewni w stu procentach bo to my definiujemy te pojęcia :P

co nie znaczy że nie mogą istnieć istoty jeszcze bardziej świadome i bardziej inteligente (według dowolnej definicji)

Kwadratura koła. Jestesmy ludżmi więc uważamy, że nasza inteligencja jest inteligentna ;) Antrpopocentyrm w czystym wydaniu. CETI 2 ;)

Mrówka twierdzi, że jest inteligentna, ponieważ wie jak trafić do mrowiska. 

 

chmurki są niewyobrażalne, ale spróbujmy czegoś co "prawie" da się wyobrazić...

gdyby istniał umysł równoważny całej zgromadzonej wiedzy i inteligencji ludzkości. tam gdzie dzisiaj obradują eksperci i komisje on po prostu zastanawia się i wie.

czy taka istota miałaby o czym rozmawiać z człowiekiem? a to przecież "prawie" człowiek, jest tylko sumą tego co już wiemy.

Wyjaśnię to wprost:-  chmurki sa o wiele pewniejsza wersją obcych niż nabuzowane energią antygrawitacyjną latające spodki. Załóżmy na chwilę, że wygraliśmy konkurs pod tytułem: "MOŻLIWOŚĆ KONTAKTU" i że życie zycie zostało rozsiane we  obserwowalnym Wszechświecie ileś-tam-razy na iluś-tam-planetach w iluś-tam-przedziałach-czasowych.

Przedział czasu w jakim mogło to nastapić to kilka miliardów lat. Tyle potrzeba wg naszej wiedzy aby jakikolweik nowy świat nadawał się do przemiany materii organicznej. Nie wiemy ile razy to nastapiło, ale milczenie Kosmosu raczej skłania nas do przyjęcia, że nie jest to razy wiele ;) Zakładam cały czas, że zycie zostało "zasiane".

Biorąc pod uwage przedział czasowy - cywilizacje w zakresie tzw. postępu technologicznego czy społecznego (chociaż to ostatnie jest nieco głupie, obcy równie dobrze mogą "powstawać" na zasadze podziału komórek organizmu bez udziału tzw, płci przeciwnej, moga tworzyć tzw. organizm zbiorowy itp. itd - pole dla futurystów) mogą się różnić o dokonania z przedziału kilku miliardów lat. Jednak przy założeniu istnienia "Siewcy" - można jednak mieć nadzieję na jednoimienność Życia (opartego na węglu i DNA) w innych światach. Ponieważ (jak już pisałem) powstanie życia w żaden sposób nie gwarantuje powstania inteligencji w naszym jej rozumieniu - taki "Siewca" musiałby w jakiś sposób promować struktury molekularne (albo na poziomie znaczie, znacznie niższym...) lub tak dobierać zasady rządzace doborem naturalnym, aby kancerogenne zmiany w łańcuchu DNA bedące sednem ewolucji jakoś "promowały" inteligencję - w obrębie całej populacji gatunków (u nas tego nie ma) - lub w obrębie pewnego gatunku (u nas to jest - pochodzimy od stworzenia w rodzaju małpiatki). Ewentualnie zaszczepić taką inteligencję jednemu lub iluś-tam wybranym gatunkom. Np. zapisać to np w kodzie genetycznym, na zasadzie "wsparcia" rozwoju inteligencji np. u małpiatek. To, że zdekodowalismy DNA w kontekście tych rozważań g...oznacza - czym innym jest rozpisanie programu w sekwecji dwójkowej a czym innym zrozumienie jaki on działa ;) No, ale wkraczam za dalego w teologię techniczną.

 

Wracając do realiów - różnice cywilizacyjne (tylko moim zastrzegam zdaniem) rzędu milionów czy miliardów lat są znacznie bardziej prawdopodobne, niż detekcja cywilizacji stojącej na etapie powiedzmy "nasza cywilizacja + 500 lat lub nasza cywilizacja -500 lat" (nomen omen gdyby nie to ostatnie, cały przemysł filmowy z gatunku SF dostałby nieżle po dupie. Jak tu kręcić "Obcego" czy "Avatara" mając świadomość, że różnice w strukturach cywilizacyjnych moga być na poziomie niemozliwym nawet do ich percepcji przez nasze urządenia. Plajta, Panie;) Efekty specjalne z białym szumem. Zamykamy Hollywood lub robimy kasę na filmach z gatunku płaszcza i szpady ;)

 

Tak więc, niestety ale jest tak: PRAWDOPODOBNIE bujamy w obłokach sadząc, że obca cywilizacja znajdzie się akurat na takim etapie rozwoju, że zaistnieją jakiekolwiek szanse na jej detekcję, zrozumienie czy (nie daj Bóg)  wymianę tzw. dokonań naukowych. Co nie znaczy, że jest to niemożliwe. Jeżeli (nieładnie jest pisać tyle o teologii na forum astronomicznym, zresztą regulamin - nieco go nagnę chociaż zwyczajnie nie wypada jako współzałożycielowi domeny) - zaprzysięzony ateista szukałby jakichś "namacalnych" dowodów na istnienie takiego "Siewcy" - to odkrycie cywilizacji stojacej na podobnym (powiedzmy bez napinania się:  -5 tys.....+ 5 tys.lat) poziomie zaawansowania byłby powaznym argumentem za istniemiem takiej "zasiewającej" zycie Istoty.  Po prostu - takie zwyczajne, do ogarnięcia "naszą iinteligentną inteligencją" miejsce dla Boga :)

 

Produkuję sie w tym temacie nie po to, żeby zdeprecjonowac czyjeś przemyslenia (niewazne, czy wydają mi się kompletnie głupie i prymitywne czy osoba pisząca w topiku po prostu "chce dobrze a wie mało", czy też - uważam je za madre, dociekliwe i poparte jakąkowliek obecnie dostepną wiedzą.  Aczkolwiek na głupotę w czystym wydaniu jestem uczulony, co fakt to fakt ;) Produkuję się w tym topicu tylko po to,  żeby pomóc uświadomić sobie, że możemy być  w kontekście poznawczym dziećmi w piaskownicy. Jest to statystycznie o wiele bardziej prawdopodobne niż to że zjedliśmy niemal wszystkie rozumy - akurat nie wiedząc czemu dokładnie na dzisiejszy obiad.  Może nawet jeszcze nie umiemy raczkować na polu pod nazwą "Kosmos".  Jestem więcej niż przekonany, że za kilkaset lat nasze teorie (Einsteina, Bohra, Hawkinga i innych geniuszy) - będą wspominanie przez astrofizyków, matematyków i fizyków w podobnym kontekście, który my dziś stosujemy do prac Arystotelesa, Darwina, czy Newtona - jako rozczulające w swej łatwowierności, ale tworzące bardzo solidne podwaliny na przyszłość. Będące jednak tylko WYBIÓRCZYMI przypadkami terorii ogólnych praw zarzadzajacych Kosmosem. To samo spotka te nowe prawa za kikaset następnych lat. I tak dalej. I tak dalej...

 

Aby wyprzedzić nasze ograniczenia (co wcześniej czy poźniej prawdpodobnie stanie się na zasadzie po prostu dojrzewania gatunku) należy próbować wyzwolić się od wpływów hollywódzkich filmideł, teorii kontaktu z obcymi na zasadzie błyskania powitania alfabetem Morse'a, wysyłania sond kosmicznych z pozdrowieniami (sic) albo raczej : (tiaaaaa) lub w ekstremalenj wersji (LITOŚCI...) - a nawet skłonności do stawiania na swoim ... :)

 

Uff to już tym razem kończę swoją aktywność w topicu. Temat sam w sobie ogromie frapujacy i bliski moim zaintertesowaniom :)

 

I żartobiwie na zakończenie piękna budujaca energetycznie i nakręcająca optymistycznie maksyma:

"Poznanie piekna nieskończoności wymaga nieskończonego czasu. W związku z tym wszystko jedno, czy się cos robi, czy nie.

Tak więc - lepiej iśc po prostu na piwo".

:):):)

 

 

Edytowane przez Lysy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.