Skocz do zawartości

Ile cywilizacji jest w kosmosie


Rekomendowane odpowiedzi

@Tomek_P

 

Nieporozumienie.

Ja pisałem (co powinno być oczywiste) o 15% prawdopodobieństwie ocenianym tak (po uzyskaniu takich, a nie innych wyników obserwacji) przez bardzo doświadczonego i bystrego bio-chemika. Przypominam, że już proste eksperymenty, w określonym środowisku chemicznym i fizycznym, prowadzą do pojawiania się aminokwasów. Oraz o tym, że pewne składy atmosfer i cechy światła niezwykle trudno ocenić inaczej niż jako spowodowane życiem.

Tu przydałaby się wypowiedź astro-biologa.

Bo ja już chyba wszystko, co o tym sądzę, napisałem, czyli ... oddajmy głos innym ;)

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

the_drake_equation.png

 

Źródło

 

Intuicja podpowiada mi że życie w kosmosie jest powszechne. Ale konstruowanie równania przy całkowitej nieznajomości większości parametrów można rozpatrywać tylko w kategoriach eksperymentu myślowego. Naukowe podejście wymaga od nas uznania Ziemii za jedyną życionośną planetę - do momentu odkrycia innych. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Edytowane przez przyssawka
  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie, ponieważ odkrycie 2 planety wywoła jedynie kolejne bezsensowne uwagi w stylu:

"To jedyne 2 planety i nie ma dowodu na to, iż jest ich więcej"

 

To równanie to eksperyment myślowy, tak samo wazny jak każdy inny eksperyment.

A z tego co czytam, przeznaczony dla optymistów. I to oni ruszą sprawę dalej.

A o pesymistach, co wałują w koło - wszystkie zmienne są niewiadome - no cóż.

Świat pchają do przodu optymiści, o tych drugich historia na całe szczęście zapomni :)

Edytowane przez tas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt tu nie twierdzi, że życie na innych światach nie istnieje. Ja sam uważam, że w przeciągu kilkudziesięciu lat znajdziemy je na Marsie i mam nadzieje, ze to będzie życie niespokrewnione z Ziemskim.

Jednak obserwując życie na Ziemi mam wątpliwości (powstało tu tylko raz)

Jestem wielkim optymistą, być może większym niż Ty! Po prostu nie chcę wyliczać tego żadnym z tych (pożal się Boże) wzorów. Przynajmniej do czasu odkrycia innego drzewa życia- chociażby na naszej planecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowe podejście wymaga od nas uznania Ziemii za jedyną życionośną planetę - do momentu odkrycia innych

mówienie o prawdopodobieństwach też jest naukowe :) więc jeżeli znajdziemy życie na Marsie, zwłaszcza niespokrewnione z naszym to już nie tylko dla optymistów będzie informacja że najprawdopodobniej życie jest powszeche - bo wtedy będzie to już wynikało wprost z matematyki. ale dopóki jest tylko jedna obserwacja to z faktu że u nas jest życie wynika niestety tylko tyle, że życie jest możliwe ^_^

 

gorzej jeżeli mamy pecha i nic nie znajdziemy, niewiele już zostanie poza marsem innych tak "dobrych" miejsc, ale trzymając się rygorów naukowości można jeszcze badać prawdopodobieństwa powstawania życia laboratoryjnie albo przez symulacje (to o czym wspomniał ekolog) i to może spowodować że parametr "prawdopodobieństwo powstania życia" nie będzie już brany z kapelusza ale będzie wynikał z praw fizyki. znając taki parametr, obliczona liczba obcych biosfer może być już traktowana poważnie.

 

i to chyba tyle, bo teoretycznego obliczania dalszych współczynników to już sobie nie wyobrażam, więc będziemy mogli je wyznaczyć dopiero w epoce Star Treka przez obserwacje obcych kultur :szczerbaty:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gorzej jeżeli mamy pecha i nic nie znajdziemy

 

Żeby być konsekwentnym:

Nie tyle głos w dyskusji co dopytanie (bo chcę dać plusa ale ten niuans mnie powstrzymuje).

 

Co rozumiesz przez nie znajdziemy?

 

Czy koniecznie musi to być próbka materiału pobrana fizycznie?

 

Jeśli lepsze niż dziś urządzenia obserwacyjne zbadają planetę z innego układu i jej dane astronomiczne oraz skład atmosfery a także cały zestaw danych o kolorach i świetle (dziennym i nocnym) będą bardzo podobne do Ziemskich to co ... ?

 

Bo ja to ostrożnie nazwałem (jak czytałeś) planetą na 99%, a Ty ?

 

Pozdrawiam

p.s.

w "kolorach" zawarta jest też absorpcja (przeświecanie atmosfery), polaryzacja, "widmo", itp.

p.s.2.

Osoby zainteresowane tym wątkiem na pewno sporo skorzystają jeśli zobaczą też:

 

http://astropolis.pl/topic/39613-habitable-zone-strefa-mitow/

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli lepsze niż dziś urządzenia obserwacyjne zbadają planetę z innego układu i jej dane astronomiczne oraz skład atmosfery a także cały zestaw danych o kolorach i świetle (dziennym i nocnym) będą bardzo podobne do Ziemskich to co ... ?

to... nic.

to wtedy dalej będzie tylko "prawdopodobieństwo życia", czyli może jest a może nie.

ale to że albo jest albo nie, to wiemy i teraz :P

 

nie mówię że badanie widm jest bezcelowe, ale waga takich danych jest zupełnie inna niż ewentualnego odkrycia na marsie życia.

 

jeden powie że skład atmosfery świadczy o oddychaniu istot żywych a drugi że o oddychaniu wulkanów (a trzeci że skład atmosfery jest zupełnie inny bo zapomniano uwzględnić wpływ X na Y). na marsie swego czasu wszyscy widzieli jak sezonowo rozwija się życie roślinne czerpiąc kanałami wodę z czap polarnych. to był przykład że rzeczy nieznane staramy się zrozumieć porównując do czegoś znanego, dlatego ciężko będzie takimi pośrednimi metodami uzyskać pewność że coś naprawdę istnieje a nie tylko nam się wydaje. czy w ogóle może istnieć jakiś proces chemiczny którego produkty byłyby uniwersalnym dowodem życia? nic z tego, chemicznie życie nie różni się od nie-życia, różnica jest bardziej subtelna niż to co można odkryć w spektroskopie.

 

w taki sposób to możemy sobie najwyżej wykrywać nasze bakterie w naszym piasku bo znamy jedno i drugie. ale odróżnienie nieznanej martwej planety od nieznanej żywej raczej przekracza nasze możliwości (no chyba że mamy wyjątkowe szczęście i z tej żywej przyjdzie SMS).

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na marsie swego czasu wszyscy widzieli jak sezonowo rozwija się życie roślinne czerpiąc kanałami wodę z czap polarnych

nie "wszyscy" tylko jeden człowiek, a konkretnie Percival Lowell

 

czy w ogóle może istnieć jakiś proces chemiczny którego produkty byłyby uniwersalnym dowodem życia? nic z tego, chemicznie życie nie różni się od nie-życia, różnica jest bardziej subtelna niż to co można odkryć w spektroskopie.

organizmy żywe potrafią przeprowadzić reakcje, które w inny sposób nie mogą zajść, a w dodatku potrafią wyróżnić konkretne izotopy, które są nierozróżnialne chemicznie

 

odróżnienie nieznanej martwej planety od nieznanej żywej raczej przekracza nasze możliwości (no chyba że mamy wyjątkowe szczęście i z tej żywej przyjdzie SMS).

obecnie tak ale kto wie co będzie za 10 lat?

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście wierzę że nie jesteśmy sami, natomiast kwestia kontaktu?

Jak dla mnie szanse bliskie zeru. Tzw. okienko kontaktu w którym cywilizacje są na zbliżonym poziomie technologicznym

aby były w stanie nawiązać kontakt jest mikroskopijne w globalnym czasie istnienia i rozwoju planet.

 

W stosunku do cywilizacji ziemskiej takie "okno" szacuje się na około 500 lat-wcześniej nie ma jak, a później

następuje "otorbienie" się w celu unikania a nie nawiązywania kontaktów. Takie "otorbienie" jest widoczne nawet dzisiaj -

działalność CETI to "smiech na sali", natomiast politycznie poprawne NASA ma się jak pączek w maśle wysyłając sondy

na spróchniałą planetę Mars o której wiadomo tylko tyle że zasiedlić się jej nie da a odkryć coś wyjątkowego-też raczej nie -

i o to decydentom chodzi...reperkusje polityczne, obyczajowe i religijne spowodowane "kontaktem" są na tyle nieprzewidywalne,

że żaden rząd a w szczególności rząd USA nie jest zainteresowany jakimkolwiek pchaniem pieniędzy w tym kierunku.

Brutalnie napiszę - ma rację. Jesteśmy jako ludzie zupełnie nie przygotowani na takie spotkanie.

Potencjalne odkrycie bakterii już jest problemem z przenoszeniem dogmatów wiary i listów akredytacyjnych w kosmos...

a co dopiero mówić o kontakcie z myślącą cywilizacją...;)

 

Myślę, że największą szansą jest "złapanie" jakiegoś przekazu z kosmosu chociaż z uwagi na jak pisałem

potwornie krótki czas (w porównaniu z czasem istnienia planet umożliwiających rozwój cywilizacyjny) na

wstrzelenie się z odbiorem jakiegokolwiek sygnału raczej przekreśla takie szanse. Słynne milczenie

Kosmosu wcale nie musi oznaczać brak innych cywilizacji. Oznacza tylko i znaczy prawdopodobnie

jakimi wycinkowymi i ograniczonymi narzędziami się posługujemy, jak prymitywna jest nasza aparatura.

Może też oznaczać, że kontakt jest możliwy na etapie kiedy jest bezpieczny, nie wierzę w kosmitów

grabiących nasze domy, kościoły, skrabce i biorących co ładniejsze niewiasty w jasyr ponieważ przyjemnostki

takie potrzebne są przedstawicielom obcych cywilizacji jak umarłemu kadzidło.

Natomiast wierzę, że jeśli jakaś wysoko postawiona technologicznie cywilizacja przetrwała i jej

członkowie nie pozabijali się wzajemnie w walce o przetrwanie to raczej są skłonni do ostrożnego

kierowania ofert kontaktu szczególnie w stronę tak nieprzewidywalnej i niebezpiecznej cywilizacji jak nasza.

 

Ale!

Głowa do góry - jajogłowi wymyślili już cały kosmiczny język do nawiązywania kontaktu - swoisty reglamentowany jeżyk Morse'a

dla wszystkich inteligentnych cywilizacji ;) To działa prawie jak przytoczony tutaj wzór...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W stosunku do cywilizacji ziemskiej takie "okno" szacuje się na około 500 lat-wcześniej nie ma jak, a później

następuje "otorbienie" się w celu unikania a nie nawiązywania kontaktów.

 

W wielu miejscach pisze się o "oknie" itp., tyle że trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że jest to czyste s-f. Po pierwsze nie znamy żadnej cywilizacji poza naszą, po drugie nie mamy pojęcia, jak będzie się nasza cywilizacja rozwijać przez kolejne setki, tysiące czy nawet miliony lat...

 

W ogóle większość tego, co zostało napisane oraz co może zostać napisane w tym wątku to niewiele więcej niż fantazje.

 

Fakty są takie:

 

1) Życie odkryto na razie tylko na Ziemi.

2) Planety występują powszechnie wokół gwiazd - na bardzo wielu z nich (w skali Galaktyki będą to pewnie miliony) warunki powinny sprzyjać życiu takiemu, jakie obserwujemy na Ziemi. Trzeba jednak zaznaczyć, że (o ile mi wiadomo) na razie nie odkryto jeszcze takiej planety.

3) Na chwilę obecną wydaje się, że nic (nawet informacja) nie może przemieszczać się z prędkością szybszą niż światło (co znacząco ogranicza możliwości kontaktu).

 

4) Nie wiemy, w jaki dokładnie sposób powstało życie (jak na razie nie udało się powtórzyć tego w laboratorium).

5) Znamy tylko życie, które obserwujemy na Ziemi. Nie wiemy, jakie inne formy może ono przyjmować. W szczególności nie wiemy, czy może istnieć życie nieorganiczne oraz czy może istnieć życie bez obecności wody.

 

Z pewnością można by jeszcze wiele takich faktów znaleźć, jednak żaden z nich nie przybliży nas do odpowiedzi na pytanie z tematu wątku.

 

Tak naprawdę, nawet jeśli znajdziemy jakieś bakterie na Marsie, pozostanie pytanie, czy życie powstało tu tylko raz (bakterie mogłyby np. przewędrować z Marsa na Ziemię lub odwrotnie np. w wyniku jakiejś kosmicznej kolizji na powstałych w jej wyniku meteoroidach), czy powstało niezależnie na tych dwóch planetach.

Dopóki nie znajdziemy bezpośrednich śladów istnienia innej cywilizacji (np. w stylu rosnący szum elektromagnetyczny generowany przez jakąś planetę) lub nie zbadamy bezpośrednio dużej części Wszechświata (co obecnie wydaje się niemożliwe), nie będziemy mieć podstaw ani do twierdzenia, że istnieją inne niż nasza cywilizacje, ani do twierdzenia, że takich cywilizacji nie ma.

 

Pozdrawiam

Piotrek Guzik

  • Lubię 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Entuzjastów wydaje się być tylu co sceptyków (a dowodów na życie pozaziemskie jak nie było tak nie ma) i póki co opiramy się na wierze (czy się to komuś podoba czy nie) . Mnie zastanawia co wtedy , jeśli naukowcy ze 100 % pewnością potwierdziliby istnienie inteligentnego życia i to gdzieś "niedaleko" (jak Szuu napisał otrzymamy SMSa) . Jak dalej potoczyłyby się losy ludzkości i postępu technicznego . Czy takie odkrycie niosłoby ze sobą zbawienne czy katastrofalne skutki ?

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście wierzę że nie jesteśmy sami, natomiast kwestia kontaktu?

Natomiast wierzę, że jeśli jakaś wysoko postawiona technologicznie cywilizacja przetrwała i jej

członkowie nie pozabijali się wzajemnie w walce o przetrwanie to raczej są skłonni do ostrożnego

kierowania ofert kontaktu szczególnie w stronę tak nieprzewidywalnej i niebezpiecznej cywilizacji jak nasza.

 

Otóż to. Jeśli my odkryjemy sposoby przemieszczania sie na "niemożliwe dzisiaj" odległości i znajdziemy planetę z taka sobie cywilizacją techniczna jak teraz my to co ? Wylądujemy przy fanfarach i poklepiemy młodszych braci ?! Wypakujemy swoje szczepionki na raka i przenośne generatory energii ? Wykluczone.

Bedą badania badania i badania dziesiątki lat. Obserwacja i nauka. W żadnym razie kontakt. Takie Zoo.

Czasem tylko Zenek po pijaku przeleci na podprzestrzennej i wystraszy tambylców, ale co tam...

 

Widze że wątek dryfuje.... :icon_wink:

 

 

Andrzej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie badania? Miejscowym na pewno da sie opchnac od groma chinskich paciorkow i kalaszy po zbojnickich cenach ;) Juz takie akcje marketingowe przerabialismy.

 

A może będzie zupełnie odwrotnie? Kto wie, może ci inni są na tyle rozwinięci, że po prostu uznają za niecelowe kontaktowanie się z tymi prymitywami z Ziemi? Zakładanie, że jeśli to my doprowadzimy do kontaktu i jednocześnie będziemy bardziej rozwinięci jest dość optymistyczne. W sumie to wygląda trochę jak stawianie Ziemi w centrum wszechświata. Ponownie :).

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A może będzie zupełnie odwrotnie? Kto wie, może ci inni są na tyle rozwinięci, że po prostu uznają za niecelowe kontaktowanie się z tymi prymitywami z Ziemi?

 

Przy dużej różnicy w rozwoju jest to oczywiste. W stosunku do nas teraz - każdy kto by miał technike żebu sie u nas pojawić musiałby byc sporo do "przodu". Będzie badał, z zakazem kontaktu, a nie "sprzedawał świecidełka".

 

 

Andrzej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. . . Kto wie, może ci inni są na tyle rozwinięci, że po prostu uznają za niecelowe kontaktowanie się z tymi prymitywami z Ziemi?

 

O to "trzeba" się modlić .

 

 

Zakładanie, że jeśli to my doprowadzimy do kontaktu i jednocześnie będziemy bardziej rozwinięci jest dość optymistyczne.

 

O to już muszą modlić się Obcy , abyśmy NIGDY nie byli na tyle rozwinięci .

Aztekowie , Inkowie czy Indianie modlili się chyba zbyt słabo .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie roztrząsajmy znów, jacy to my jesteśmy "niszczyciele światów". Owszem, taka ludzka natura, natura zdobywcy.

Ale czasy, gdy jeden oszołom postanawiał wbić się na siłę w czyjąś ziemię, a za nim szły miliony podwładnych z narzędziami do zabijania w rękach, już minęły. Słynne podboje to przeszłość. Moim zdaniem wiele się nauczyliśmy i zyskaliśmy dużo mądrości. Równo z postępem naszej cywilizacji idzie postęp w myśleniu, w planowaniu, w prowadzeniu negocjacji.

 

Zobaczcie, jak ludzkość potrafiła ogarnąć się w materii broni jądrowej. Stworzyliśmy potwora, ale też potrafiliśmy go ujarzmić i zrezygnować z jego destrukcyjnej mocy. Mam na myśli rozbrojenie nuklearne. Czy wyobrażacie sobie, jak wyglądałby świat, gdyby ludziom jednak spodobało się zrzucanie bomb termojądrowych na inne kraje?

"Wojna nie zmienia się nigdy" ale zmieniają się narzędzia wojny. Co by było, gdyby na Czeczenię poleciały atomówki, na Afganistan, na Irak, na USA?

Oczywiście życie, jak jing-jang, ma trochę dobroci w tej złej stronie, ale też trochę zła w dobrej stronie. Nadal ktoś się chwali, że tworzy arsenał nuklearny, nadal ktoś wybiera siłę ognia, a nie siłę negocjacji.

Ale jednak - ogólnie - żyje nam się lepiej. Ktoś powie, że nie tak dużo czasu minęło od II wojny światowej, "czekaj tatka latka". Ktoś powie, że światem rządzi pieniądz, to prawda. Ale lepiej pieniądz, niż bomby. Lepiej "kapitalistyczne molochy", niż ładunki termojądrowe.

 

Moim zdaniem już teraz, w obecnym czasie, mamy wystarczająco dużo mądrości, aby do kontaktu z inną cywilizacją podejść z odpowiednią rozwagą i rozegrać to, wykazując się wysoką inteligencją.

 

Wystarczy się rozejrzeć - popatrzcie - na szczęście ludzie, którzy się tym zajmują posiadają tą mądrość. Co wysłali ludzie celowo do tej pory w odległe zakątki kosmosu? Mapę, jak do nas dotrzeć, muzykę, obrazy z naszej planety, zaproszenie. Przecież nie wysłaliśmy symbolu trupiej czaszki z dwoma piszczelami i napisem: "lecimy wam wpier***ić".

 

pozdrawiam

 

*edit*

Polecam zobaczyć, co wysłaliśmy w kosmos, i spróbować poczuć jak chcemy przywitać "innych"

http://goldenrecord.org/

Edytowane przez wimmer
  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś powie, że światem rządzi pieniądz, to prawda. Ale lepiej pieniądz, niż bomby. Lepiej "kapitalistyczne molochy", niż ładunki termojądrowe.

 

Nie jestem pewien, czy to do końca tak jest - w końcu światem zawsze rządził pieniądz - historia zbrojnych konfliktów to w dużej mierze historia konfliktów ekonomicznych.

Może po prostu nauczyliśmy się, że nacisk ekonomiczny może być równie skuteczny co militarny?

 

Z drugiej strony, wejście w posiadanie broni, która może zmieść nasz gatunek z powierzchni Ziemi na pewno ostudziło zapały do wywoływania kolejnej wielkiej wojny - choć okazji ku temu mieliśmy niemało, a i układ sił w drugiej połowie ubiegłego stulecia wybitnie takiemu konfliktowi sprzyjał. Swoją drogą - to, że nie użyliśmy broni jądrowej nie znaczy, że posiedliśmy wielką mądrość - to, że można się oparzyć, uczymy się już jako dwuletnie dzieci.

 

Wracając bardziej do tematu - kontakty z innymi światami widzę trochę tak:

 

- kontaktujemy się z wyższą cywilizacją (lub raczej oni kontaktują się z nami) - w zasadzie aspekt Ziemianina-zdobywcy możemy odrzucić. Jesteśmy raczej skazani na ofertę obcych. Może to byłaby szansa na jakiś gigantyczny skok technologiczny.

- łapiemy namiary na mniej rozwiniętą cywilizację - pewnie zacznie się od badania bez ingerencji w obcy świat - chyba, że przypadkiem odkryjemy tam coś wartego przywiezienia na Ziemię - i robi się scenariusz rodem z "Avatara". Ekonomia zrobi swoje, nie ma zmiłuj.

- odkrywamy planetę, na której jest życie, ale nie ma cywilizacji (i zakładamy, że nie znajdujemy niczego na kształt unobtainium). To chyba byłby ciekawy egzamin dla ludzkości, ale można przypuszczać, że obyłoby się bez obrazków podobnych do tych, jakie znamy z podbojów Afryki przez Europejczyków w XIX wieku (w zakresie wybijania fauny).

- ciekawym przypadkiem byłoby znalezienie cywilizacji na podobnym poziomie rozwoju - to byłby prawdziwy test dla dyplomacji. Mogłyby zaprocentować najlepsze doświadczenia, jak i najgorsze koszmary.

 

Moim zdaniem już teraz, w obecnym czasie, mamy wystarczająco dużo mądrości, aby do kontaktu z inną cywilizacją podejść z odpowiednią rozwagą i rozegrać to, wykazując się wysoką inteligencją.

Tak, ale doświadczenie nas uczy, że osoby podejmujące kluczowe decyzje w skali kraju czy globu nie zawsze mają tyle mądrości.

 

 

Przecież nie wysłaliśmy symbolu trupiej czaszki z dwoma piszczelami i napisem: "lecimy wam wpier***ić".

:ha:

Tekst boski. Ale jak się przyjrzeć mu poważnie, to takiego napisu nie daliśmy, bo nie mamy realnych możliwości żeby spuścić komuś skuteczny łomot nawet w obrębie Układu Słonecznego. Gdyby taka możliwość była, mogłoby to wyglądać inaczej.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluje optymizmu - niestety zupełnie się nie zgadzam - ludzie się nie zmienili.

Wystarczy brak kontroli i wyłażą z nas potwory. Ostatnie konflikty zbrojne pokazały to

szczególnie dokładnie. Bałkany - mili ludzie, bywałem tam wiele razy. Wojna i masowe groby,

okrucieństwa niczym nie różniące się od tych z czasów barbarzyństwa czy II wojny światowej.

Skala nie ta ale to kwestia braku możliwości a nie ograniczeń "duchowych" czyli własnych. To

samo odbywa się w wielu zakątkach świata...Pieniądz rządzi - tak - ale tak było zawsze - dopóki nie znajdzie

się guru który pociągnie za sobą rzesze ludzi i nie wpoi im nienawiści, wtedy tłum robi swoje,

nie bawiąc się w to ile straci.

Nie jesteśmy wcale lepsi wraz z rozwojem cywilizacyjnym- i konklawe

można zmusić do ludożerstwa, wszystko zależy od okoliczności i od świadomości kontroli, doznania kary.

Społeczeństwa zachodnie żyjące w błogiej nieświadomości poszerzania się przepaści

pomiędzy biorcami dóbr a państwami 3 świata tylko na pozór żyją układnie, miło, komfortowo

i dystyngowanie. Wystarczy byle jeb..cie w tym cukierkowym, słodkim miłym i uprzejmym świecie technologi,

gadżetów i konsumpcji a już w całej okazałości wyłażą najgorsze instynkty.

Sądzicie że jestem czarnowidzem? Popatrzmy na nasze podwórku i cyrk który miał

miejsce w Wa-wie w niedzielę, tylko podpalić pod tym kotłem...

Osobiście uważam i piszę się pod polityką zamordyzmu i trzymania ludzi za tzw. ryjek (coś na

kształt Singapuru - wysoki poziom życia ale obwarowany potężnymi karami za najmniejsze przewinienia).

W tym kontekście tzw. demokrację uważam za bardzo niewygodny sposób funkcjonowania

państwa - w zasadzie jest możliwa tylko w wybranych strefach odgrodzonych od problemów

zewnętrznych. Tylko że to nie jest demokracja tylko tak naprawdę - celowa ignorancja.

 

Wracając do kontaktu z obcymi - myślę że więcej przyniosłoby to szkody niż pożytku...

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.