Skocz do zawartości

Ludzie, nauczcie się prawidłowej odmiany obcojęzycznych słów ;)


Rekomendowane odpowiedzi

59 minut temu, szuu napisał(a):

a skoro jesteśmy tu wszyscy w swoim własnym gronie grammar-nazi to pewnie wszystkim nam sprawiłby przyjemność mały 24 godzinny ban dla wszystkich, którzy w tym wątku popełnili jakiś błąd językowy? moderatorze, do dzieła! :laughbounce2:

 

Dostrzegam tu całą serię strzałów w kolano.

:D

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Piotr K. napisał(a):

Sęk w tym, że dla każdego ta granica znajduje się w innym miejscu. Nie ma jednego złotego standardu, co jest jeszcze dopuszczalne, a co - już nie. Co więcej, w różnych dziedzinach jedna i ta sama osoba może mieć różny zakres uznawania czegoś za błąd.

dlatego przed poprawianiem innych należy się upewnić, czy sobie w ogóle tego życzą. W przeciwnym przypadku jest to napastliwe zachowanie

 

3 godziny temu, Piotr K. napisał(a):

Taka wrażliwość językowa bardzo utrudnia życie, i doskonale sobie z tego zdaję sprawę. Niestety, nie da się tego wyłączyć. Co więcej, w gruncie rzeczy jest to zaleta

Niestety jest to powszechne u Polaków... Da się z tym pracować. Jest to typowe natręctwo. A z tą "zaletą" to to już racjonalizacja. Jeśli utrudnia życie, to to nie jest zaleta. Taka postawa, zależnie od natężenia, jest bardzo uciążliwa też dla otoczenia.

 

 

Jak już wyżej wspomniano - język potoczny służy do komunikacji, a nie bycia poprawnym. Jeśli komunikat jest zrozumiały, a MAK, husteczka oraz Newto'n 200/1000 są jednoznacznie zrozumiałe, to wszystko jest w porządku i można darować sobie prawienie uwag. Świat, w którym nikt nie będzie popełniać błędów, nie będzie istnieć. Nigdy. Dlatego lepiej nauczyć się rozumienia kontekstowego i komunikować pomimo obecności przejęzyczeń oraz różnic w zapisie.

 

Nieszczęściem Polaków jest to, że są koszmarnie ujednoliceni, językoznawczą kodyfikację językową traktują jak nienaruszalną wyrocznię, przez to nawet własne gwary w tym kraju wytyka się jako błąd językowy, nie wspominając o innych "odstępstwach" typu feminatywy. Niewiele trzeba, aby się przekonać, że każdy region na tej planecie ma własną wymowę słów w języku angielskim, i zamiast poprawiać Francuzów, Japończyków czy mieszkańców Indii, pozostaje się nauczyć ich specyficznej melodii i wymowy. Można sobie krzyczeć, że to nie RP czy tam BBC English, czas źle użyty, i nic to nie da.

  • Lubię 3
  • Kocham 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, lkosz napisał(a):

dlatego przed poprawianiem innych należy się upewnić, czy sobie w ogóle tego życzą. W przeciwnym przypadku jest to napastliwe zachowanie

 

Moim zdaniem na pewno najlepszy skutek ma w pierwszym rzędzie rozmowa w cztery oczy, a przynajmniej PW jako namiastka tejże :)

Jestem pewien że jeśli kogoś razi jakaś odmiana i napisze mu PW, to jeśli powstrzyma się w wypowiedzi od tonu potępiająco-agresywnego, to może uzyskać efekt szybki i dobry.

Jednocześnie postawi małą cegiełkę w budowie społeczeństwa opartego choć trochę bardziej na dialogu.

Jak to nie zadziała to proponuję zgłosić do moderacji. Trochę na zasadzie: "idę do pani" ale też powinno być skuteczne.

Zakładanie tematu poświęconego takiemu błędowi to już moim zdaniem trochę za dużo.

 

20 minut temu, polaris napisał(a):

Niechlujstwo językowe świadczy o kulturze (a właściwie o jej braku).

 

Ja bym powiedział, że takie niechlujstwo świadczy co najwyżej o innych priorytetach w życiu.

A moim zdaniem z szacunku do innych powinno się do nich zwracać w sposób życzliwy i uprzejmy, szukać porozumienia i unikać przypisywania osobistych atrybutów, a nie doskonałą polszczyzną, tonem wiedzącej wszystko lepiej teściowej, sugerować im, że są głupi i źle wychowani.

Szczerze mówiąc wszystkie możliwe błędy językowe to mały pikuś w porównaniu do tego, że dorośli ludzie mają problem z rozwiązywaniem problemów jak dorośli, komunikacją swoich emocji bez agresji, itp, itd.... 

 

Cytat

@Piotr K.A dlaczego nie próbować poprawić tej sytuacji? Po co się godzić na bylejakość, jeśli się wie, że coś jest nie tak, i jeśli się ma wiedzę i środki, by próbować to zmienić? Gdy widzę śmieci leżące u mnie na osiedlu na chodniku, to je podnoszę i zanoszę do nabliższego kosza. 

 

Podnoszenie śmieci i wyrzucanie ich samemu to nie to samo, co gonienie za gościem który je wyrzucił i upominanie go, że zrobił źle.

 

Jeden przykład - zastanówmy się nad tym co napisał @_Spirit_:

ktoś w rozmowie z Tobą mówi "rozumie" zamiast "rozumiem"

Nóż się w kieszeni otwiera... a czemu nie powiedzieć o tym rozmówcy?

Proponuję odpowiedzieć sobie samemu na to pytanie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Behlur_Olderys napisał(a):

ktoś w rozmowie z Tobą mówi "rozumie" zamiast "rozumiem"

Nóż się w kieszeni otwiera... a czemu nie powiedzieć o tym rozmówcy?

Proponuję odpowiedzieć sobie samemu na to pytanie.

Wszystko zależy od tego na jakim poziomie spotykasz się z rozmówcą. Jeśli spotykam menadżera w lokalu nie zwrócę mu uwagi ale jeśli to kumpel z pracy z którym mam dobre stosunki powiem mu wprost - przestań p...ć jak potłuczony ;)

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Behlur_Olderys napisał(a):

Moim zdaniem na pewno najlepszy skutek ma w pierwszym rzędzie rozmowa w cztery oczy, a przynajmniej PW jako namiastka tejże :)

Jestem pewien że jeśli kogoś razi jakaś odmiana i napisze mu PW, to jeśli powstrzyma się w wypowiedzi od tonu potępiająco-agresywnego, to może uzyskać efekt szybki i dobry.

to co napisałeś, to jest absolutne minimum w komunikacji, które powinno być zachowane zawsze. Ale mam jeszcze lepszy pomysł - udać się do kącika i poczekać, aż wzmożenie ewangelizacyjne ustanie. Porzucić fantazje o zmienianiu innych i zająć się sobą. Bo rozmawiamy tu o dwóch literkach w wyrazie, które można po prostu zignorować. Angażowanie w to moderacji to też przegięcie. Bo co chcecie tym osiągnąć? Nie wszyscy posługujący się językiem polskim są Polakami po polskich szkołach, a nawet jeśli, to nie wszyscy mieszkają w kraju, i nie wszyscy mają kontakt z tym językiem na co dzień. Siłą rzeczy będą ludzie mieszający składnię i słowa z innych języków. W tym kontekście struganie komuś kołków na głowie o dwie literki, przecinek, czy przejęzyczenie itp. jest co najmniej nie na miejscu. Szantażowanie, że to brak szacunku, już w ogóle jest jakąś aberracją.

 

Godzinę temu, Behlur_Olderys napisał(a):

Nóż się w kieszeni otwiera... a czemu nie powiedzieć o tym rozmówcy?

bo nieadekwatne reakcje na błahe rzeczy, to nie jest problem z rozmówcą, tylko z samym sobą. Dlatego nie należy kierować tego typu oczekiwań w stronę innych ludzi. Informujesz mnie że moje manieryzmy językowe wywołują u ciebie furię, i co ja mam z tym zrobić? Przecież to nie moje emocje.

 

Niebywałe, że potraficie któryś już raz z kolei dyskutować o denerwujących słowach, kompletnie nie zadając sobie pytania dlaczego z pozoru niewinna rzecz jak literówka albo feminatyw uruchamiają w was agresję.

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Wiesiek1952 napisał(a):

Mnie w podstawówce w latach 50-tych uczono, że wyrazów obcych się nie odmienia. Mówiło się słucham radio a nie słucham radia.

Ciekaw jestem, co Ci mówili o odmianie np. telewizji :P

Jestem gotów założyć się o dobrą flaszkę, że to nieprawda, że ktoś Cię uczył, że "wyrazów obcych się nie odmienia" - nigdy nie było ogólnej zasady, żeby wyrazów obcego pochodzenia nie odmieniać, co najwyżej mogłeś być uczony, żeby nie odmieniać słowa "radio" czy "studio", bo to komuś, z jakiejś nie do końca zrozumiałej przyczyny, nie pasowało. W języku polskim funkcjonuje przynajmniej dwadzieścia parę tysięcy zapożyczeń z innych języków i nie dałoby się po prostu mówić normalnie, gdyby tego nie odmieniać (np. coś tak tradycyjnie polskiego jak bigos jest językowym zapożyczeniem z niemieckiego).

Odmienianie wyrazów przez co tylko się da jest dla polskiego całkowicie naturalne i żeby tego nie robić, to musi być naprawdę dobry powód (i obce pochodzenie takim powodem nie będzie) - tak jest np. w przypadku słowa "kiwi", dla którego trudno po prostu wymyślić sensowne końcówki, żeby to brzmiało jakoś po ludzku. Ale to jeden z nielicznych wyjątków.

Znaczy pewnie praktycznie wszystkie nieodmienne słowa w języku polskim są pochodzenia obcego, ale to nie działa w drugą stronę i nie znaczy, że wszystkich słów obcych nie należy odmieniać.

 

11 godzin temu, Wiesiek1952 napisał(a):

Jestem w stanie zrozumieć (bezrozumne) odmienianie skrótów typu RADAR - tak to skrót od słów RAdio Direction And Ranging bo to jest już na tyle "zasiedziałe", że mało kto pamięta co to w ogóle oznaczało. 

Nie bardzo rozumiem, co tu jest bezrozumnego. Od samego początku (czyli od jakichś osiemdziesięciu lat) "radar" funkcjonował w języku jak rzeczownik pospolity, tak w angielskim (z którego się wywodzi) jak i w polskim; nawet specjalnie jest tam kompletnie z dupy to pierwsze 'a', żeby dało się to po ludzku wymówić - bo przecież prawilnie to byłoby "RDAR" albo nawet "RDR". Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że nikt nigdy nie powiedział na to urządzenie "er-a-de-a-er", bo to po prostu nie miałoby żadnego sensu (znaczy, właśnie przed chwilą ja to zrobiłem, ale nie jestem z tego zadowolony). Praktycznie każdy skrótowiec, który da się przeczytać jak normalny rzeczownik - jest odmieniany. Nikt nie mówi na Ministerstwo Obrony Narodowej "em-o-en", mówi się po prostu "mon". To samo z GUSem, ZUSem czy innym, za przeproszeniem, PIPem. Czy też PIPą, bo to przecież ona (inspekcja) :P

 

11 godzin temu, Wiesiek1952 napisał(a):

Bardzo mi nie pasuje nadmierne używanie feminitywów, które pojawiło się nagle ze dwa lata temu i idzie jak burza.

W sumie to nawet zabawne, że to napisałeś (btw. mówi się "feminatyw" nie "feminityw" :P), w kontekście tego jak marudzisz, że kiedyś to było lepiej - bo akurat kiedyś (np. w XIX i na początku XX wieku) to form żeńskich było w języku dużo więcej niż obecnie, więc można powiedzieć, że obecny trend to powrót do tego, co było.

Z punktu widzenia polskiego słowotwórstwa nie ma niczego dziwnego w żeńskich formach czegokolwiek - byleby je tworzyć z sensem i zgodnie z zasadami tegoż słowotwórstwa.

Edytowane przez Krzysztof z Bagien
  • Kocham 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Krzysztof z Bagien napisał(a):

 

Jestem gotów założyć się o dobrą flaszkę, że to nieprawda, że ktoś Cię uczył, że "wyrazów obcych się nie odmienia" - nigdy nie było ogólnej zasady...

 

 

Przegrałeś flaszkę - dokładnie tak mnie uczono - pomimo wieku demencji na razie nie mam, Alzheimera też nie. Nauczycielką od polskiego w podstawówce była przedwojenna nauczycielka ze Lwowa. W liceum inna też ze Lwowa. Tak to było w tych latach we Wrocławiu, że nauczycielami byli przesiedleńcy ze Lwowa.

 

Aha TV w końcu lat 50 po prostu nie było. W bramie bloku w którym mieszkałem pierwsze TV pojawiło się chyba w 1964 albo w 1965 roku. 

 

 

 

 

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Wiesiek1952 napisał(a):

Przegrałeś flaszkę - dokładnie tak mnie uczono

Tak? Czyli uczyli Cię, żeby np. mojego imienia nie odmieniać (bo to z greckiego jest, od połączenia Χριστος i φορος)? No jakoś nie wierzę.

 

A telewizja to wynalazek z końca lat dwudziestych ubiegłego wieku, więc ten...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w latach 50-tych nie było mnie na świecie więc nie wiem czego wtedy uczyli ale trochę później mnie uczono, że nie odmienia się wyrazów obcych kończących się na literę o (radio, studio). Nie do końca było to prawdą bo mówiło się już wtedy odbiornik/nadajnik radiowy oraz fale radiowe czyli jednak to radio jakoś się odmieniało. Dzisiaj już te wyrazy są dowolnie odmieniane, choć czasem dla mnie to trochę dziwnie brzmi

 

pozdrawiam

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał(a):

Tak? Czyli uczyli Cię, żeby np. mojego imienia nie odmieniać (bo to z greckiego jest, od połączenia Χριστος i φορος)? No jakoś nie wierzę.

 

A telewizja to wynalazek z końca lat dwudziestych ubiegłego wieku, więc ten...

 

 

 

 

Tak, rozumiem. Oczywiście wiesz lepiej czego mnie uczono. Tak, telewizja w Polsce była już przed WWII. Może wpisz w goole "powstanie telewizji w polsce". Aha, rozumiem Google kłamią.  Chyba tych flaszek trochę za dużo było. Tą moją zostaw. Odbiorę później.

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Wiesiek1952
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Wiesiek1952 napisał(a):

Tak, rozumiem. Oczywiście wiesz lepiej czego mnie uczono. Tak, telewizja w Polsce była już przed WWII.Może wpisz w goole "powstanie telewizji w polsce"

Ot, za wiki:
"Początki telewizji w Polsce datuje się na 1938 rok, kiedy w Warszawie została uruchomiona pierwsza eksperymentalna stacja telewizyjna. Była to stacja telewizji publicznej, której program nadawany jest obecnie pod nazwą TVP1"
Telewizja w Polsce – Wikipedia, wolna encyklopedia
:szczerbaty:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Wiesiek1952 napisał(a):

 

 

Tak, rozumiem. Oczywiście wiesz lepiej czego mnie uczono. Tak, telewizja w Polsce była już przed WWII. Może wpisz w goole "powstanie telewizji w polsce". Aha, rozumiem Google kłamią.  Chyba tych flaszek trochę za dużo było. Tą moją zostaw. Odbiorę później.

Pierwsza polska transmisja telewizyjna to 1938 rok; to co teraz jest pierwszym programem TVP rozpoczęło nadawanie 25 października 1952 (wtedy pod nazwą po prostu "TVP") a w styczniu 1953 ruszyła regularna emisja - może dobrze by było, jakbyś sam się zastosował do swojej rady i poszukał informacji na ten temat. Że o czymś nie wiesz, to nie znaczy, że nie istnieje.

 

A co do tego, czego uczyli Cię w szkole - mogli co najwyżej, że niektórych wyrazów obcego pochodzenia się nie odmienia. Na pewno nie, że wszystkich (co zresztą w sumie sam napisałeś).

Edytowane przez Krzysztof z Bagien
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Krzysztof z Bagien napisał(a):

.... (co zresztą w sumie sam napisałeś).

 


Ah proszę! W końcu doczytałeś co pisałem. Trochę to trwało ale gratulacje za spostrzegawczość. Mniej tych flaszek to i spostrzegawczość się poprawi.  Tylko mojej nie ruszaj.

 

Przed wojną eksperymentowano z różnymi rzeczami. Pierwsza transmisja "dla publiki" w 1952 była właściwie do nikogo bo nikt nie miał odbiornika. Masy dowiedziały się o istnieniu TV jak system wyprodukował pierwsze Belwedery (chyba)  a to, najlepszemu z systemów, zajęło trochę - gdzieś chyba do 57 roku.  A poza tym wychodzi, że jestem starszy od TVP. 

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Wiesiek1952 napisał(a):

Ah proszę! W końcu doczytałeś co pisałem. Trochę to trwało ale gratulacje za spostrzegawczość. Mniej tych flaszek to i spostrzegawczość się poprawi.  Tylko mojej nie ruszaj.

Ty masz jakiś problem z alkoholem i robisz projekcję na mnie, czy co? Bo już któryś raz robisz brzydką wycieczkę osobistą, kiedy nie potrafisz się merytorycznie odnieść do tego co napisałem. A, ten protekcjonalny ton też możesz sobie podarować, bo niczemu to nie służy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, szuu napisał(a):

ale bynajmniej zareagował zamiast zamykać oczy na zło! ^_^

 

W każdym bądź razie, śmieci zostały wyrzucone :happy:

 

11 godzin temu, count.neverest napisał(a):

 

Jest tego więcej w bardzo dziwnych formach, scientistka. Ciężko to wypowiedzieć.

 

Od feminatywów mamy inny wątek ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami określona społeczność tworzy sobie jakieś słowa czy zmienia zasady pisowni, to się przyjmuje i potem inni zaczynają je stosować, bo w sumie nie mają wyjścia - gdyby robili poprawnie, to nikt by ich nie zrozumiał.

Np. kiedyś były "quady", teraz coraz częściej są "kłady" (sic!). "Quada" już nie każdy mógłby zrozumieć. Można na siłę wystawić "quada" w ogłoszeniu sprzedaży, ale potencjalny kupujący może go nie znaleźć, gdy będzie szukał "kłada".

Wówczas musimy wybrać czy chcemy być poprawni czy chcemy być zrozumiani.

 

Ale odchodząc od słów obcojęzycznych, podobnie ma się sprawa np. z motocyklami, tirami czy awionetkami.

Motocykliści często mają problem, gdy ktoś nazywa ich cudeńko motorem, ale ci sami motocykliści mały samolot nazywają awionetką, na co z kolei obrażają się piloci :)

Przysłuchują się temu kierowcy dużych samochodów ciężarowych służących do przewozu towarów na trasach międzynarodowych i przypominają sobie, że zarówno motocykliści jak i piloci mówią o nich, że jeżdżą tirami :)

I jak tu żyć, no jak żyć? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.