Skocz do zawartości

Z buta na Mauna Kea, czyli jak przecenić swoje możliwości.


Rekomendowane odpowiedzi

22 godziny temu, Radek Grochowski napisał:

Na zachodzie w czystych warstwach atmosfery wyraźnie odcinał się cień góry. Było to piękne.

 

 

Cień góry, na tle cienia atmosferycznego Ziemi i na różowym Pasie Wenus - wielowarstwowy kontekst wycieczki. Piękna relacja. Dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna przygoda i relacja , Radku. Zazdroszczę i gratuluję wyczynu. Stanowi go sam fakt wejścia na taką wysokość bez aklimatyzacji. Niewątpliwie należycie z żoną do osób dobrze znoszących wysokość. Nie wiem na ile się orientujecie (to do wszystkich czytających), ale całkiem sporo zdrowych osób zaprawionych w marszach zakończyłoby wejście o takim profilu jak tu opisane odwrotem z poziomu rzędu 3800m. Po prostu nie byłyby w stanie kontynuować wędrówki, wszystko jedno w jakim tempie. Te same osoby po 1-2 dniowej aklimatyzacji poradziłyby sobie znakomicie. Wiem z własnego kilkukrotnego doświadczenia w górach.

Pozdrawiam

-J.

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...
  • 7 miesięcy temu...

Jako jedyny dałem 'sad' bo chciałbym więcej zdjęć i opisu.

Jak byłem młody też miałem takie marzenia. Teraz nawet helikopter by mi nie pomógł z powodu zdrowia.

Najlepiej gdyby opis był w postaci stronki internetowej.

Edytowane przez adams
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.05.2018 o 08:55, Jarek napisał:

Fajna przygoda i relacja , Radku. Zazdroszczę i gratuluję wyczynu. Stanowi go sam fakt wejścia na taką wysokość bez aklimatyzacji. Niewątpliwie należycie z żoną do osób dobrze znoszących wysokość. Nie wiem na ile się orientujecie (to do wszystkich czytających), ale całkiem sporo zdrowych osób zaprawionych w marszach zakończyłoby wejście o takim profilu jak tu opisane odwrotem z poziomu rzędu 3800m. Po prostu nie byłyby w stanie kontynuować wędrówki, wszystko jedno w jakim tempie. Te same osoby po 1-2 dniowej aklimatyzacji poradziłyby sobie znakomicie. Wiem z własnego kilkukrotnego doświadczenia w górach.

Pozdrawiam

-J.

Zależy też od dnia i stanu zdrowotno kondycyjnego. Raz z żoną ścięło nas nieco powyżej 3 tys. metrów mimo, że bywaliśmy na takich wysokościach i nic się nie działo. Ale wtedy zachorowaliśmy na "rzadką chorobę" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 3 lata później...
W dniu 8.05.2018 o 18:15, Radek Grochowski napisał(a):

Różnie w życiu bywa. Na przykład ostatnio firma dość niespodziewanie wysłała mnie służbowo na Hawaje. Jak tylko się o tym dowiedziałem to było dla mnie oczywiste że zrobię wszystko, żeby się dostać na Mauna Kea. Nie dość, że jest tam największe zagęszczenie wielkich obserwatoriów na świecie, to jeszcze jest to najwyższy szczyt Hawajów mierzący 4205m n.p.m. Co więcej, w wartościach bezwzględnych jest to najwyższa góra na Ziemi, wznosząca się 10km z dna oceanu.

 

Wbrew pozorom dostanie się na szczyt wcale nie jest proste. Przede wszystkim Honolulu leży na wyspie O'ahu. Natomiast Mauna Kea - na wyspie Hawai'i, zwanej lokalnie po prostu Big Island. Czyli trzeba polecieć, ale to akurat było od początku jasne. Druga sprawa, to jak będąc już na Big Island (jak sama nazwa wskazuje wyspa jest naprawdę duża) dostać się na szczyt? Jest jedna firma, która wynajmuje samochody 4x4, którymi można tam wjechać, ale cenę za taką przyjemność uznaliśmy z małżonką jednogłośnie za przesadzoną. Jest też firma, która wozi ludzi na zachód słońca na szczycie busami 4x4, jednak cena za tę przyjemność rozśmieszyła nas jeszcze bardziej. Dość szybko na prowadzenie wybiło się jedyne słuszne rozwiązanie: trzeba tam wejść.

 

Pewnego wieczora wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy drogą Saddle Road, przecinającą wyspę w poprzek szerokiej przełęczy między ogromnymi wulkanami tarczowymi Mauna Kea i Mauna Loa. Początkowo było ciepło i tropikalnie, ale w miarę zdobywania wysokości temperatura szybko spadała, wjechaliśmy w stratocumulusy, spadł mały deszczyk.  Na wysokości ok. 2000m skręciliśmy w prawo, aż po ciemku dojechaliśmy do parkingu przy Ellison Onizuka Information Station na wysokości 2800m n.p.m. Onizuka był amerykańskim astronautą, który zginął w katastrofie Challengera. Pochodził z Kona na Big Island.

 

Po wyjściu z samochodu dwie rzeczy uderzyły nas od razu: jasność sterczącego pionowo klina światła zodiakalnego i hałaśliwy tłum ludzi. Przy dobrej pogodzie organizowane są tam pokazy nieba i ludzie przyjechali właśnie w tym celu. Zresztą też liczyliśmy na ładny widok przez duży SCT. Niestety pokazy nieba zostały odwołane "ze względu na niekorzystne warunki". Powinni zmienić synoptyka.

 

Nakryliśmy się śpiworami i zdrzemnęliśmy w aucie na parę godzin. O północy na parkingu było już tylko nasze auto. Cisza doskonała. Gdy ruszyliśmy w górę przeciwblask świecił wyraźnie dokładnie w zenicie. Stary rytuał: krok za krokiem pod górę, stukot kijków, chrzęst żwiru pod butami. Mimo całkowitego braku aklimatyzacji (normalnie koniecznej przy wejściu na ponad 4 tysiące metrów) parliśmy mocno do góry i dopiero na wysokości 3,500m zrobiliśmy pierwszy dłuższy odpoczynek. Gwiazdy wydawały się być na wyciągnięcie ręki, a wschodząca Droga Mleczna wyglądała zachwycająco. Nic dziwnego, w końcu to Mauna Kea. W tle widać łunę nad wulkanem Kilauea, który narobił w ostatnich dniach sporo zamieszania.

 

DSC_8354.jpg

 

Do tej pory szło się sprawnie, choć wpływ wysokości stawał się coraz bardziej odczuwalny. Odpoczęliśmy długo, zjedliśmy i opiliśmy się. Jednak mimo zmniejszającego się nachylenia terenu nie byliśmy w stanie utrzymać tempa.

Narastające zmęczenie w połączeniu z abstrakcyjną porą (3 rano) i coraz mniejszą ilością tlenu stworzyły mieszaninę nurzącą, której nie sposób się było przeciwstawić. Gdzieś koło 3,800m n.p.m. zauważyłem, że znikły porosty. Byliśmy otoczeni przez sterylną wysokogórską pustynię. Na wschodzie świeciło światło zodiakalne zapowiadające zbliżający się świt. W tropikach brzask następuje bardzo szybko. Zanim rozstawiłem statyw światło zodiakalne znikło w kolorach poranka.

 

DSC_8358.jpg

 

Moje założenie wydawało się sensowne: wyjść o północy i dotrzeć w okolice szczytu jeszcze przed początkiem świtu astronomicznego. Obserwować największe teleskopy świata w trakcie pracy, ślące w niebo żółte wiązki laserów - taki miałem plan. Internety mówiły, że idzie się 6-7 godzin, więc wyszedłem z założenia, że tacy starzy włóczędzy jak my dadzą radę w 5 godzin. Nie daliśmy rady.

Minęliśmy wtórny stożek wulkaniczny, jeden z wielu, i pierwszy raz w słabym świetle poranka zobaczyliśmy teleskopy, które wydawały się być już bardzo blisko.

 

DSC_8362m.jpg

 

Spojrzałem na GPS i okazało się, że jesteśmy na wysokości 4000m, czyli zostało nam jeszcze 200 metrów w pionie do szczytu... Na zachodzie w czystych warstwach atmosfery wyraźnie odcinał się cień góry. Było to piękne. Ale fakt, że nawet nie zobaczymy wschodu słońca ze szczytu i że jeszcze mamy tyle do przejścia zupełnie nas znokautował. Po prostu zostaliśmy odarci z energii.

 

DSC_8375m.JPG

 

Powłócząc nogami minęliśmy teleskop submilimetrowy Caltechu i Submilimeter Array, układ ośmiu 6-metrowych radioteleskopów.

 

DSC_8386m.JPG

DSC_8391m.JPG

 

Japoński 8.2-metrowy teleskop Subaru i bliźniacze 10-metrowe teleskopy Kecka:

DSC_8379m.JPG

 

W końcu dotarliśmy do telekopów Kecka na wysokości 4145m. Między nimi jest jedna jedyna ławeczka na całym obszernym szczytowym plateau. Dorka osunęła się na nią ciężko, wbiła wzrok w ziemię i zapadła w katatoniczne odrętwienie. Zdarza się.

 

DSC_8399m.JPGDSC_8434m.JPG

 

Co by nie mówić rozciągał się stamtąd piękny widok na wulkan tarczowy Mauna Loa, największy czynny wulkan na świecie. Drugie zdjęcie jest przez teleobiektyw. Pod kalderą szczytową widać słynne obserwatorium atmosferyczne Mauna Loa, gdzie od lat 50-ch XX w. prowadzi się m.in. dokładne pomiary stężenia dwutlenku węgla w atmosferze.

 

DSC_8394m.JPG

DSC_8405m.jpg

 

Odsapnąłem chwilę i powlokłem się dalej w górę, aż dotarłem na sam szczyt na wysokości 4205m, gdzie znajduje się kolejna grupa teleskopów. Barometr wskazywał ciśnienie 615hPa. I jak tu się czuć świetnie?

Od lewej 4.2-metrowy teleskop kanadyjsko-francusko-hawajski (CFT), ogromny 8.2-metrowy Gemini North i mała perełka, UH88 (University of Hawaii 88 inch) o średnicy 2.2m. Zbudowany w 1968 roku był wówczas jedynym teleskopem na szczycie i nosił dumne miano Mauna Kea Observatory.

 

DSC_8418m.JPG

DSC_8425m.JPG

 

W drodze powrotnej sfotografowałem miejsce, w którym powstanie gigantyczny Thirty Meter Telescope (na końcu dróżki biegnącej w prawo), o ile naukowcy dojdą w końcu do porozumienia z rdzennymi Hawajczykami, którzy za żadne skarby nie chcą się na to zgodzić, bo to dla nich święta góra. W tle zdjęcia widać wyspę Maui. Na jej najwyższym szczycie, Haleakala o wysokości 3050m, również znajdują się obserwatoria astronomiczne, m.in. teleskopy Pan-STARRS znane z odkrywania komet i planetoid.

 

DSC_8438m.JPG

 

No to tyle, czas wracać.

 

DSC_8450m.jpg

 

 

 

Tak się składa, że i ja w tym roku obieram ten cel w związku z wyjazdem zawodowym i podobnie jak Ty chciałbym wejść na Mauna Kea. Czy na wejście obowiązują jakieś pozwolenia? W internecie krąży wiele niejednoznacznych i wzajemnie wykluczających się odpowiedzi. Ile czasu zajęła Ci cała trasa? Czy po drodze jest jakieś miejsce gdzie możliwe jest przespanie się w namiocie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem w zeszłym miesiącu. Jest niejednoznacznie, "oczekuje się że turyści po zachodzie słońca opuszczą szczyt". Konkretnie oglądasz zachód do oporu i dopiero wtedy opuszczasz. 😉 Dotyczy samochodów. Osoby które wchodziły nocowały na około 2400, tam jest sklep i informacja turystyczna. Jest obowiązek się zatrzymać co najmniej pół godziny. Namiocik czy dwa widziałem. 

 

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.